Co jakiś czas nawiedzają nas silne wiatry. Gdy wieje taki wiatr, który świszcze we wszystkich szparach, łamie gałęzie, roznosi śmieci po całym osiedlu i spać nie daje zdarzają się różne dziwne rzeczy.
Taka pogoda bardzo oddziałuje na meteopatów czyli osoby reagujące rozmaitymi dolegliwościami na zmiany frontów pogodowych. Gdy szukałam kiedyś informacji na temat wiatrów, zdziwiłam się, że tyle jest rodzajów. Każdy niemal zakątek świata ma swój rodzaj wiatru, a ich siła ma rozpiętość od lekkich powiewów, orzeźwiającej bryzy po niszczące huragany i cyklony.
Paradoksem dla mnie jest też to, że gdy latem modlimy sie o odrobinę rześkiego powiewu, to ani listek nie drgnie przez długie dni upału, za to zimą gdy tęgi mróz, to jeszcze wiatrzysko straszne na dodatek. Oczywiście jakiś geograf czy meteorolog zgrabnie to wytłumaczy, ale co z tego? Nie mamy na to wpływu...
Zawsze , kiedy tak silnie wieje odczuwam jakiś niepokój, nastrój mi siada. Najgroźniejsze są chyba gwałtowne porywy wiatru, bo nie spodziewamy się siły podmuchu, a już najgorzej przechodzić wtedy między wysokimi budynkami, których położenie powoduje zawirowania powietrza.
Takie wichury przypominają mi o zdarzeniach z moim udziałem. Kiedyś wiatr przewrócił mnie na ziemię, bo nie spodziewałam się silnego podmuchu między wieżowcami. Podmuch dosłownie przygwoździł mnie do ziemi, a ból karku odczuwałam przez 3 dni.
Innym razem, pół metra ode mnie spadła na chodnik blacha falista z dachu, chyba anioł stróż miał dobry refleks. Z kolei po powrocie z jakiejś wycieczki usłyszeliśmy komunikat, że w odwiedzanej przez nas okolicy zerwany dach zabił na drodze matkę z córką, wracające z pola...
Podobno silny wiatr, a zwłaszcza taki halny ma wpływ na wzrost liczby samobójstw oraz pogorszenie stanu osób dotkniętych depresją. Uważa się także, że silne wiatry potęgują objawy chorób psychicznych. Znalazłam nawet informację, iż wiatr halny obwinia się o wzrost zachorowań na choroby psychiczne na Podhalu, ale badacze nie są zgodni czy jest to wina halnego czy stała tendencja cywilizacyjna.
A znacie takie powiedzenia: wieje, jakby się ktoś powiesił lub "piździ" jak w Kieleckiem ?
A meteopaci? Tu też zdania są podzielone.Niektórzy lekarze twierdzą, że bóle, dolegliwości, zmiany nastroju to wytwór naszego umysłu, inni są skłonni przyznać, że coś w tym jest. Bo zmiany frontów to nie tylko zmiana z ciepła na zimno lub odwrotnie. To także zmiana jonizacji powietrza, pola elektromagnetycznego, ciśnienia itd.
Niektórzy meteopaci czują się źle w trakcie zmiany frontów, inni przewidują tę zmianę dwa dni przed...jeszcze inni źle znoszą zmiany pór roku.
Na potwierdzenie tych rewelacji podaje sie przykłady nagłych zgonów ludzi chorych na serce, pogorszenia sie zdrowia cukrzyków, reumatyków. Najgroźniejszym miesiącem pod tym względem jest marzec ( w marcu jak w garncu).
Jedno jest pewne, gdy wieja silne wiatry, zmieniają się fronty lub zbliża się burza - dzieci zachowują się inaczej, można rozpoznać po silnym pobudzeniu, bardziej przenikliwym, świdrującym krzyku i nietypowych zachowaniach, że coś wisi w powietrzu.
Z badań wynika, że większy odsetek meteopatów mieszka w miastach, chyba dlatego, że na wsi ludzie są bliżej natury i żyją zgodnie z jej rytmem.
Dobrze, że póki co nie mam problemów ze spaniem - żeby wiatr nie dawał mi spać musiało by mnie wywiać z łóżkiem :)))) u nas też wieje baaaaaaaaaaaaardzo
OdpowiedzUsuńi oby tak zostało, bo problemy ze snem to nic przyjemnego :-(
UsuńWieje ostatnio okropnie. Może właśnie dlatego nastrój mi się pogorszył dzisiaj, bo już za długo jest taka pogoda? Niefajna, odbiera człowiekowi siły i chęci, a już jak z domu trzeba wyjść... to się nie chce nawet nogi wystawiać.
OdpowiedzUsuńDosłownie, nastrój siada i nic nie cieszy, a brak słońca jeszcze sytuacji nie poprawia...chyba że kawałek sernika :-)
UsuńDziś u mnie już spokój, ale wczoraj wracałam do domu dosyć późno, i musiałam uważać, jak jadę - wręcz gałęzie leciały z drzew... A z halnym to mam tak, że jak już wieje, to jest w porządku, źle się czuję dzień przed.
OdpowiedzUsuńCzyli jesteś meteopatką przewidującą, jak pogodynka :-)
UsuńDobrze, że nic poważnego Ci się nie stało i faktycznie - Anioł musiał nad Tobą czuwać.
OdpowiedzUsuńJa lubię wietrzną pogodę i nie odczuwam żadnych dolegliwości, ale wychodzić w taka pogodę nie lubię.
Jak sobie przypomnę , to jeszcze robi wrażenie! W taką pogodę doceniamy fotel i ciepełko domowe...
UsuńO tak... :-)
Usuńlubię wiatr , ale bez przegięć . Taki co to już zrywa dachy, rzuca człowiekiem o chodnik oczywiście odpada . Sama kiedyś przeżyłam podobną historię. Byłam w sklepie zaczęło już padać ale do domu miałam rzut beretem więc uznałam, że tyle to dobiegnę. Wyszłam na ulicę , przebiegłam może 15 kroków i rozpętało się piekło. Siła wiatru była tak wielka ,że przejście na drugą stronę ulicy nagle okazało się czymś prawie niewykonalnym , do tego ściana deszczu ... udało mi się dotrzeć do ściany budynku, przywarłam do niej i tak zostałam, modląc się by nic na mnie nie spadło z dachu. Byłam przerażona tym co się wokół mnie działo i nic nie mogłam zrobić . Okazało się później , że niedaleko od nas przeszła trąba powietrzna czyniąc wiele szkód , a to były tylko jej szczątki . Żywioł jak widać każdy jest przerażający i przypomina nam jak jesteśmy wobec niego mali.
OdpowiedzUsuńPodobną przygodę przeżyłam w górach, gdy zaczęło wiać byliśmy na dużej wysokości i schodziłam na czworakach, bo bałam się, że gdy wyprostuję się do pionu, to wiatr mnie zdmuchnie.
UsuńPowiało optymizmem ;) no to ja powiem, że dla mnie najgorszy wiatr jest na motocyklu, a wtedy nawet nie musi wcale mocno dawać, odczucie się potęguje i ciężko utrzymać równowagę. W tak wietrzną pogodę jak teraz jest, w życiu bym nie wsiadła, nawet latem.
OdpowiedzUsuńNo wyobrażam sobie, w aucie czuje się podmuchy, a co dopiero na motocyklu...
UsuńU mnie też wieje!Do tego odezwała mi się, od dawna uciszona migrena. Nie wiem czy wiatr się do tego przyczynił czy zbieg okoliczności. Niepokój podczas silnego wiatru odczuwa wielu ludzi, kiedyś ja też, ale w ostatnich latach nie odczuwam. W Polsce kiedyś tak nie wiało, ale zanieczyszczona atmosfera skutkuje.
OdpowiedzUsuńMasz rację, kiedyś tak nie wiało, a jeśli już to nie tak często, teraz co dwa, trzy dni zmieniają sie fronty i jak tu żyć?
UsuńU nas nie wieje, ale za przeproszeniem "piździ" jak wściekłe! Umieram! I tak już od kilku dni. Oszaleć przyjdzie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Trzymajcie się, by nas nie wywiało! ;)
Ten wiatr słychać wszędzie, mam wrażenie, że gdy siedzę w wannie to dmucha na mnie z wywietrzników...
UsuńTemat bardzo ,ale to bardzo trafiony Asiu jeżeli chodzi o Duklę i ten "sławny dukielski wiatr" I może niezbyt ładnie ,ale tak jak poprzedniczka często myśli się ,że "piździ".W moim otoczeniu przy szczególnie dużych powiewach mówią,że "musiała się baba powiesić".Jak wiesz pochodzę z Mazowsza i pierwsze lata ,które spędziłam w Dukli -to 3-4 kolejne ciągłe problemy zdrowotne.Lekarz określił to ,że przyjechałam raczej z łagodnego klimatu a na dukielszczyźnie jest bardziej surowy no i te wiatry....Przez ten czas ciągle powtarzało mi się zapalenie nerek. Ale chyba organizm mój już tak jak i ja przyzwyczailiśmy się do tego "klimatu" bo teraz nic mnie nie łapie....Co do zmian pogody to mój Mietek nawet nie wiem po czym ,ale zawsze wie,kiedy nastąpi zmiana ...z drugiej strony zwany jest "człowiekiem lasu" może ma jakieś "podpowiedzi" ....muszę zapytać.
OdpowiedzUsuńMasz rację, jako człowiek lasu żyje bliżej przyrody i wie więcej, niż mieszczuchy. Zawsze na południu i północy bardziej wieje, czego nie mogę sobie nawet wyobrazić, gdy obserwuję ten wiatr u nas, tak pomiędzy...
UsuńA wyobrażasz sobie jak u mnie nad morzem wieje? W nocy myślałam, że okno mi wywali. Ja też jestem meteoropatką i czuję w ciele zmianę pogody właśnie na dwa dni przed. Najgorzej znoszę ciepłe fronty przychodzące po zimnie. Samego wiatru za bardzo nie lubię kiedy wychodzę z domu, ale mój organizm zdążył przywyknąć bo nad morzem prawie ciagle wieje. Wiem jednak z doświadczenia, że taki wicher może też zwiększać podatność na ból i powodować różne nerwobóle. Kiedyś tak, wiele lat temu, jak były sztormy na Bałtyku, nerw trójdzielny dał mi nieźle popalić.
OdpowiedzUsuńO, to współczuję! Ja też na dwa dni przed lub gdy po wielu ponurych dniach wychodzi słońce. Gdy zapowiadają wiatry na północy to bardzo wam współczuję, bo często tak macie.
UsuńNie masz zbyt dobrych wspomnień z wiatrem :/
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie słyszałam wcześniej o meteopatach (na mnie silnie wpływają zmiany ciśnienia, ale inne czynniki raczej nie).
Też odczuwam niepokój, kiedy za oknem wichura...
Na ludzki organizm wiele rzeczy ma wpływ, nawet pełnia księżyca i burze na słońcu. Czasami naszym życiem rządzi przypadek. Kiedyś pojechałyśmy z koleżanką do Poznania, ona wzięła samochód męża, więc poszedł na korty piechotą. Okazało się, że w tym czasie przeszła przez miasto wichura i gdyby auto stało przy kortach, zgniotłoby je drzewo...
Usuńja jestem meteoropatką, niedawno o tym pisałam. Wiatrów nie znoszę szczególnie, odczuwam nawet halny choć mieszkam w stolicy. reaguję i na zmiany frontów i ciśnienia. Szczególnie, gdy przekroczyłam 50-kę te objawy się nasiliły. Np. serce wali, jak głupie zbyt często... Ech
OdpowiedzUsuńWłasnie, kiedyś byłam sceptyczna w tym temacie, ale teraz też to odczuwam, niestety.Tylko pytanie czy to wina wiatru, wieku czy hormonów?
UsuńWczoraj miałam okazję przekonać się , jak nieprzyjemnie jest gdy wieje. Do tego jeszcze padał deszcz.
OdpowiedzUsuńAle czasami sobie myślę, że ten wiatr przywieje słońce i ładna pogodę. Czasami się to sprawdza - ale tylko czasami.:)
No mam nadzieję, że te wichury są zapowiedzią zbliżającej się wiosny, nawet widziałam dziś dżdżownice na chodniku...
UsuńWiało ostatnio i to bardzo. Najgorzej jest wieczorem kiedy jest bardzo cicho i tylko wiatr huczy w kominie. Czasem się boję, że nam zwieje dach bo tak mocno huczy. Podczas tych ostatnich wichur nie zauważyłam pogorszenia samopoczucia, ale czasami faktycznie jestem taka rozkojarzona. Za to dziś boli mnie cały człowiek , chyba idzie zmiana frontu.
OdpowiedzUsuńTo dobre: boli cały człowiek, pożyczam :-) zamiast wiosny wiatr przygnał mnóstwo śniegu, całą zimę tyle nie było...
UsuńJak nie trzeba nigdzie wychodzić, nie jest źle. Ale rzeczywiście nastrój opada tylko słuchawki,muzyka i podgłosić na maksa. Albo książka, ale huczenie przeszkadza...
OdpowiedzUsuńJak nałożysz słuchawki to chyba huczenia wiatru nie słychać?
UsuńPo to je zakładam :) przeszkadza w czytaniu, bo wtedy nie zakładam i wszyściutko słychać...
UsuńJa dzień przed wystąpieniem frontu odczuwam ból stawów. Wiem wtedy dosłownie, gdzie znajdują się w moim ciele poszczególne kosteczki...Jednak, gdy front już się pojawi to ból mija:) Na szczęście...
OdpowiedzUsuńO tak, bóle stawów są powszechne, także u tych osób, które miały złamania lub skręcenia kończyn.
UsuńUwielbiam wiatr, choć żeglarzem nie jestem. w 2013 r. pojechaliśmy w Dolinę, a razem z nami przybył orkan Ksawery. Było genialnie i chętnie bym to powtórzył, zwłaszcza że na podlaskich nizinach ryzyko, że coś spadnie na głowę jest żadne:) PS. Podobno, gdy wieje sirocco, jest to okoliczność łagodząca w sprawach o morderstwo!
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam o tym wietrze. Generalnie też bardzo dokuczliwe są wiatry północne, a wschodnie zimne...
UsuńJa lubię wszystko umiarkowane, więc wiatr także:-)
Dziś wiało i byłoby przesuper, gdyby nie, związany z tym, prawie zupełny brak zwierzaków:)
UsuńTo prawda, gdy wieją silne wiatry nawet wróbli brak, gdzieś przeczekują najgorszy czas...
UsuńDziś wybraliśmy się na wycieczkę i widzieliśmy klucz gęsi, to dobry znak :-)
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńMamy znajomego, który jest meteopatą. Jego problem to duże skoki ciśnienia. To wcale nie jest zabawna przypadłość, objawia się bólami i zawrotami głowy tak silnymi, że nie można np. prowadzić samochodu, zachwianiami równowagi itd.
Chociaż i u nas bywa niebezpiecznie, powinniśmy się cieszyć, że mamy umiarkowany klimat :)
Pozdrawiam :)
To prawda, w innych rejonach świata to od razu huragany, cyklony, chociaż u nas też ostatnio w pewnych rejonach bywa nieciekawie, to ciesze się, że jednak nie ma skrajności w przyrodzie.
UsuńMnie zawsze boli głowa, gdy zanosi się na deszcze. Potrafię go przewidzieć dzięki temu nawet, kiedy świeci słońce i na niebie nie ma żadnej chmurki. Letnie burze i załamania pogody to dla mnie koszmar, ale zapowiadam je ze skutecznością meteorologa.
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że więcej jest wśród nas meteopatów, niż można przypuszczać...
UsuńSilny wiatr, porywisty, nieprzyjemny, wywołuje u mnie napięcie fizyczne - dosłownie czuję napięte mięśnie. Np. dziś :)
OdpowiedzUsuńJa łapię się na tym, że jestem skurczona do środka, jakby coś wsysało mnie od wewnątrz...
UsuńJest takie powiedzenie: Jak przetrzymasz marcowe zawirowania wiatru, to masz szansę przeżyć do końca roku. Im człowiek starszy, tym większy z niego meteopata, wiąże się to z chorobami. Mnie bolą stawy u rąk i nóg.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Ja teraz czuję sie dobrze, ale obawiam sie nagłego ocieplenia, które zawsze źle znoszę.
UsuńMam wrażenie, że albo kiedyś nie było tak częstych zmian w pogodzie, albo w młodości człowiek nie zwracał na to uwagi...
Silne wiatry, taki, które gwiżdżą między oknami zawsze powodują we mnie pewien niepokój, pewnie to jakiś atawizm, bo meteopatą raczej nie jestem
OdpowiedzUsuńW każdym razie działa to jakoś na psychikę...
UsuńZ gatunków wiatru najbardziej lubię bryzę. Już nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie go poczuję na rozgrzanej słońcem skórze.
OdpowiedzUsuńNo kochana, nawet Ci się zrymowało :-)
UsuńNa mnie też silny wiatr nie najlepiej działa, czuję zdenerwowanie, może takie... rozstrojenie, dekoncentrację. Kiedyś w Chorwacji przeżyłam bardzo silną wichurę. W Polsce w życiu nie przeżyłam czegoś podobnego. Musieliśmy pozamykać takie drewniane okiennice (zastanawiałam się, dlaczego ich domy mają te okiennice...) a huczało tak, jakby nastał armagedon. Teoretycznie nie miałam się czego bać, ale słabo mi się zrobiło i serce zaczęło wariować.
OdpowiedzUsuńOj, też nie lubię silnego wiatru i burzy, bo nie wiadomo co może się stać i nie ma gdzie się schronić...
UsuńAch, jak ja nie lubię wiatru :/ Gwałtowny wymiar natury mnie przeraża. Panikuję w czasie wichur, burz. Naprawdę boję się tych odgłosów i zawsze mam w sobie niepokój czy nic złego się nie wydarzy - w końcu w telewizji słyszy się o tylu pożarach, zrywanych dachach... Na dodatek podczas silnego wiatru i burzy nie mogę spać. Nie tylko przez strach, ale i przez to, że mam sypialnię na piętrze, a tam wszystko potwornie głośno słychać. Często skutkuje to nieprzespaną nocą lub schodzeniem na dół i spaniem na kanapie :)
OdpowiedzUsuńTo jesteśmy dwie, mnie też wiatr nie daje spać, a burzy boję się okropnie :-)
Usuń