Mieszkając w bloku na wielkim osiedlu marzymy albo o własnym ogrodzie, albo chociaż o roślinach, które są tego ogrodu namiastką, a które hodujemy w małych lub dużych doniczkach.
Szczęśliwcy posiadający własne domy mają także więcej miejsca dla roślin doniczkowych.
Miło jest także, gdy w miejscu, które jest naszym miejscem pracy zadbamy o obecność odrobiny zieleni. żywe rośliny dobrze działają na psychikę i na wzrok.
Gdy długo męczymy wzrok lub wykonujemy jakieś monotonne czynności, dobrze jest od czasu do czasu spojrzeć na nasze roślinki. A jaka frajda, gdy potrafimy wyhodować jakiś okaz z małej sadzonki.
Czasem spotykam się ze stwierdzeniem, że u kogoś żadne rośliny nie trzymają się, bo nie potrafi sie nimi zajmować. Tymczasem, większość roślin nie jest zbyt wymagająca, wystarczy trochę dobrej woli, jeszcze mniej czasu i minimum wiedzy teoretycznej.
Przecież mając w domu nawet chomika, zaczynamy od informacji: czym karmić, jak urządzić klatkę, na co zwracać uwagę, jeśli chodzi o zdrowie zwierzaka.
Podobno rośliny lubią muzykoterapię i przemawianie do nich, można także rzucać na nie urok, pod wpływem którego szybko marnieją. Miałam taki przypadek z difenbachią. Hodowałam ją wiele lat z małej sadzonki, osiągnęła ponad 1,5 m wysokości, miała duże, zdrowe liście, nie zaszkodziła jej nawet przeprowadzka. Mieliśmy kiedyś gości, delegację z pracy męża. Jedna z pań tak zachwycała sie difenbachią, głaskała liście, pomacała gruby pień i możecie nie wierzyć, ale po tej wizycie moja piękna roślina zaczęła gubić liście. Marniała w oczach...
Miałam w domu różne rośliny, wielkie i małe, teraz mamy małe i średnie, bo te wielkie są trudne do mycia, a sił z wiekiem ubywa. Wiele radości dają także rośliny kwitnące, które wprawdzie są często jednoroczne, ale za to wprowadzają wesoły nastrój i świeży powiew natury.
Czasami obserwuję, zwiedzając palmiarnie, jak rozrastają sie nasze małe roślinki w warunkach szklarniowych, nie mówiąc o takich samych okazach w środowisku naturalnym. W naszym parku przy pijalni wód mineralnych jest mała palmiarnia, do której często zaglądamy...
Jest tam także sadzawka z rybkami i klatka z małymi ptaszkami, które śpiewają jak gumowe zabawki, to chyba zeberki i mewki.
Luty to dobra pora, aby przesadzić rozrośnięte rośliny do nowych doniczek. Niektóre rośliny można przy okazji rozmnożyć na różne sposoby, a nowe doniczki, których jest teraz w sprzedaży dostatek urozmaicą każde wnętrze.
Dobierając rośliny do naszych mieszkań należy pamiętać, że soki niektórych gatunków są trujące, więc należy ich unikać tam, gdzie są małe dzieci lub zwierzęta. Nie należy też stawiać zbyt wielu roślin w sypialni, gdyż te w nocy zabierają nam tlen.
Nie przestawiajmy też naszych roślinek zbyt często, bo lubią raczej stać na ulubionym stanowisku.
A tak wyglądało u mnie weekendowe przesadzanie roślin, zdążą zaaklimatyzować się przed wiosennym wzrostem.
O roślinach w domu mogłabym długo, długo... mam ich sporo i bardzo lubię, w ostatnich latach szczególnie te kwitnące. W tej chwili chyba najbardziej lubię moje adenium, chwilowo nie kwitnie, ale pewnie za 2-3 miesiące znów będzie...
OdpowiedzUsuńMuszę sobie adenium wygooglować, bo nazwa nic mi nie mówi. Teraz ponownie zakwitły mi kalanchoe i storczyk, akurat na przedwiośnie:-)
UsuńTak, storczyki już starują, moje też znów kwitną... adenium pokazałam kiedyś tutaj: http://annaciuchyidrobiazgi.blogspot.co.at/2016/09/co-roso-na-wakacjach.html
UsuńA z kalanchoe to mam ciekawą historię - kupiłam kilkanaście białych i różowych w sierpniu 2015 roku, potrzebowałam do dekoracji na ślub córki. I one nadal stale kwitną...
To naprawdę nietypowe, u mnie najwyżej po dwa razy kwitły...
UsuńA u mnie kotka się wzięła za przesadzanie sukulenta. A w zasadzie za wysadzanie go z doniczki...
OdpowiedzUsuńMoże wyczuła, że ma roślinka ciasno?
UsuńWyjazdy z domu skutecznie wyleczyły mnie z hodowania roślin w domu lub na loggii. W tym roku chyba tylko kaktusy zakupię i posadzę.Spokojnie przetrzymają kilkakrotne pozostawienie ich "na pastwę losu".
OdpowiedzUsuńPrzyznam się bez bicia- nie tęsknię za własnym domkiem z ogródkiem ani za pracą w ogródku. Nie lubię paprać się w ziemi, mój instynkt ogrodniczy zamiera natychmiast po posadzeniu
jakiegoś krzaczka lub drzewka. Od tej chwili ma samo rosnąć.
Na tej zasadzie rośnie mi pod oknem kuchennym róża, kosodrzewina, jałowiec płożący oraz tuja. Ta ostatnia coś za mocno urosła.
Miłego;)
Wyjazdy są faktycznie problemem, ale i na to są sposoby. Za oknem tez mamy trochę ładnych roślin, ale widzę, że ostatnio jest tendencja, by klomby i trawniki zamieniać na parkingi, co mnie martwi...
UsuńU mnie rośliny się nie trzymają, ale jest w tym mnóstwo mojej winy. Nie mam do nich ani serca, ani cierpliwości.
OdpowiedzUsuńW ogrodzie to co innego. Uwielbiam jeździć na moją działkę za miastem i walczyć z naturą. Walczyć, bo ziemię mam bardzo słabą, sam piasek i nic nie chce rosnąć. Ale tu mam cierpliwość i zapał. Na wiosnę zacznę trzeci sezon z działką, pewnie znów coś dosadzę.
Każdy chce mieć coś swojego, wielu moich znajomych też kupiło działki i całkiem się wkręciło i fajnie :-)
UsuńOd lat bardzo staram się o utrzymanie jakichkolwiek roślin w moim mieszkaniu. Skutek jest bardzo mizerny. Chyba je zamęczam swoją nadgorliwością. Widzę z każdym dniem jak wyglądają gorzej i tracą życie. Jedyny kwiat jaki mam od 2008 roku to dracena, którą otrzymałam od koleżanek w dniu przejścia na emeryturę.
OdpowiedzUsuńTwoje żywe kwiaty prezentują się pięknie.
Pozdrawiam serdecznie Jotko:)
Widocznie dracena podarowana szczerze i teraz przypomina Ci koleżanki :-)
UsuńTo jakaś nienormalna jestem bo nie lubię kwiatków w domu :((( Mam bo dostałam w prezencie i nie wypada ich wyrzucić. Bo jeść temu trzeba dać, napoić , umyć , pogadać .... dobrze że na spacery nie trzeba wyprowadzać :) ale masz rację w ogródku mogę mieć same kwiatki :)
OdpowiedzUsuńWidocznie wolisz roślinność w skali makro, ja ogrodu nie mam, więc nadrabiam na parapetach ;-)
UsuńA propos "wyprowadzania kwiatków na spacer" - miałem taką paproć, która aż rżała, gdy za oknem zaczynał siąpić deszcz. Zresztą większość kwiatków lubi (może teraz mniej, bo zanieczyszczenia) spacer na deszczu. Nie lubią tylko zostawać tam na noc. ;)
UsuńAndrzej Rawicz (Anzai)
W jednym z biur piękna paproć wisiała nad czajnikiem do gotowania wody i widocznie para z czajnika tak jej służyła, że rozrosła się gigantycznie :-)
Usuńmówi się ,że ktoś ma rękę do roślin ... i coś w tym jest :) Nie chwaląc się takową mam ... co posadzę to rośnie, a jak nie chce to pogadam z zielskiem i rośnie :) Miałam podobną historię do Twojej . Otóż wyhodował mi się wielki krzaczor geranium - dosłownie zasłaniał mi całe okno . Postanowiłam go przesadzić do większej donicy , a że robiłam to na swoim półpiętrze wścibska sąsiadka /dodam wredny typ , do tego ruda i to nie tylko kolorem włosów, ale też i charakteru / przyszła sprawdzić co też tam robię . Popatrzyła, powiedziała , ale ci urosło i poszła ... krzak w oczach opuścił liście , wyglądało to tak jak jakby nie był od dawna podlewany. A przecież miał wszystko co potrzeba. Mimo starań nie podniósł już liści i musiałam roślinę wyrzucić. Od tego czasu wiem , że niektórzy maja w sobie nadmiar złej energii i lepiej ich unikać ... :)
OdpowiedzUsuńTo ci sąsiadka, jak czarownica :-)
UsuńMy nawet na korytarzu mamy sporo roślin, sąsiad zawiesił kwietniki, ja zadbałam o roślinki, ale kilka razy ktoś ukradł doniczkę...
Lubię rośliny u kogoś, ale sama zbyt wielu nie potrzebuję. Mam kilka okazów i to mi wystarczy. Ale twoja oranżeria bardzo mi się podoba - skorzystam z pomysłu na kupowanie kwiatów kwitnących. Zwłaszcza u progu wiosny pewnie potrafią poprawić humor.
OdpowiedzUsuńNaprawdę poprawiają humor, to taka namiastka wiosny, gdy zima już nam zbrzydła :-)
UsuńKwiaty doniczkowe są świetne, ale nie mam ich za wiele. Planowałam dokupić, ale tak szukam i znaleźć nie mogę. Trzeba im poświęcić trochę uwagi i zająć się nimi od czasu do czasu. Gdzieś kiedyś zrodziło się w mojej głowie odległe marzenie o własnym ogródku, w którym sadziłabym różne kolorowe kwiaty, ale nie tylko. Kto wie, może kiedyś tak będzie. ;)
OdpowiedzUsuńDo wszystkiego się dojrzewa, znam osoby, które zarzekały się, że nigdy nie zechcą ogródka czy działki, a dziś świata poza swoim poletkiem nie widzą...
UsuńMój Luby uwielbia wszelkiego rodzaju doniczkowe kwiatki. Dba o nie jak o dzieci :D Mam nadzieję, że kiedyś dorobimy się kawałka ziemi, to będzie mógł sobie zrobić ogród z prawdziwego zdarzenia ;)
OdpowiedzUsuńWidocznie ma do nich rękę, więc życzę Wam ogródka:-)
UsuńNie wyobrażam sobie domu bez roślin, dla mnie są podstawą wnętrza dają ciepło, piękno, po prostu muszą być :))
OdpowiedzUsuńJa lubię obserwować jak się zmieniają i dużo roślin mam też w pracy.
UsuńUwielbiam paprocie ale te widocznie nie przepadają za mną, bo wszystkie jakie zakupiłam, szybko marniały. Podobno najlepiej chowają się kwiaty "kradzione" ale ja nigdy nie odważyłam się "uszczypnąć" żadnej rośliny, bo bałam się, że ona zmarnieje gdy zrobię to niewłaściwie. Swego czasu, gdy naturalne rośliny mi marniały, a ja nie wiedziałam dlaczego, myślałam że zastąpienie ich sztucznymi jest dobrym pomysłem. Sztuczne goździki, żonkile, róże czy irysy wyglądają fajnie, łatwo się je myje ale zapachu nie dają, więc to nie to samo, co naturalny kwiat. Moja matka twierdziła, że są ludzie-"wampiry energetyczne", którzy potrafią z nas "wysysać" siły witalne. Być może Twoją roślinę podziwiała właśnie taka pani i dlatego zmarniała.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że też kupowałam paprocie i podobne, ale jakoś nie przetrwały, może zbyt suche powietrze, jak to w blokach...
UsuńKwiaty to podstawa, nasza Rodzicielka to nam wpoiła. Ja może jakoś szczególnie nie lubię się bawić w przesadzanie, ale od wielu już lat jestem pierwszym ogrodnikiem i kształtuje wszystkie krzewy i drzewa. Zrobienie ślimaka z bukszpanu zajęło mi dwa lata. Na początku wyglądał jak przetrącony penis :D
OdpowiedzUsuńCzyli masz cierpliwość i wizję, to u ogrodników ważne :-)
UsuńPrzesadzanie roślin kojarzę z dniem św. Józefa w marcu. Nie wiem czemu, ale moja babcia zawsze tak mówiła, że na Józefa rośliny się najlepiej przyjmują. Chociaż już mnie ten widok zachęcił do prac doniczkowo- roślinnych :)
OdpowiedzUsuńBabcie zawsze mają rację, ale ja zawsze tak robię w lutym i jakoś wszystko gra i rośnie :-) Może moje rośliny wiedzą, że w marcu nie mam czasu :-)
UsuńJuż wiesz Asiu ,że przesadzałyśmy swoje kwiatki tego samego dnia.A co do kwiatków mam koleżankę ,która rozmawia z kwiatami....twierdzi,że jak czasami kwiatek się "buntuje" przeprowadza z nim poważną rozmowę i przeważnie skutek jest-albo zacznie pięknie kwitnąć albo całkiem zmarnieje...Moimi ulubionymi kwiatkami są te ,które mnie "słuchają",najwięcej mam fiołków a jaka radość gdy z 3 posadzonych listków za jakiś czas kwitną piękne kwiatki. I pokrzywki żółto-zielone i w różnych odcieniach (bordowe ).Storczyki i paprocie to domena Mietka-mnie wcale nie słuchają ,a może też dlatego,że za paprotkami to nie przepadam.Czasami trudno się nie zgodzić ,że rośliny pewne rzeczy "wyczuwają"....
OdpowiedzUsuńZgadza się, miałam kiedyś fikus Beniamina, który zaczął tracić liście, więc mówię do niego - jak nie przestaniesz, to wędrujesz na śmietnik...i przestał :-)
Usuńu mnie sami alergicy więc tylko te nie-kwitnące stoją na parapetach.
OdpowiedzUsuńAlergie to poważny problem, nawet nie widziałam, że przy alergiach można mieć rośliny w domu...
UsuńSzczerze mówiąc nie mam daru do roślin, chociaż ksiądz ostatnio mówił, że św. Agnieszka jest patronką ogrodników :) Jednak mam w domu kilka roślin doniczkowych, które dostałam na prezent i nawet całkiem nieźle się mają. W zasadzie nie robię z nimi nic nadzwyczajnego od tylko podlewam intuicyjnie, nawet odżywek nie stosuję specjalnie. Natomiast mój mąż ma parę tzw. swoich roślin i nic mu się nie może uchować ponieważ nie da sobie wytłumaczyć, że kwiatki nie mogą mieć bagna, tylko wolą nawet trochę suszej, dlatego ma całkowity zakaz podlewana moich kwiatów :)
OdpowiedzUsuńKiedyś pewna znajoma mówiła mi żeby uważać na niektóre rośliny ponieważ tak jak wspominasz mają trujące soki, ale też podobno wydzielają złą energię i są chorobotwórcze. Nie wiem na ile w tym prawdy, ale jej przytoczone przykłady brzmiały dość prawdziwie. Nie pamiętam o jakim ona mi kwiatku mówiła, ale usunięcie go z domu spowodowało lepsze samopoczucie i rzadsze chorowanie.
Kwiaty, tak jak i zwierzęta z resztą, wyczuwają ponoć dobrą rękę i czasem ktoś się będzie starał i nic nie uchowa, a drugi tylko podlewa (tak jak ja ;) ) i wszystko pięknie rośnie. Nie wiem jak Ty Asiu, ale ja to sobie lubię do tych moich kwiatów i zwierzaków pomówić :)
No pewnie, ja to gadam ciągle i nawet czasem straszę i czaruję. Masz rację, nie ma nic gorszego, jak utopione korzenie, lepiej roślinkę przesuszyć, niż zalać. Słyszałam, że nie wszyscy dobrze reagują na fikusy, zwłaszcza te z dużymi liśćmi.
UsuńU mnie roślinki zawsze suszej mają i jakoś rosną pięknie, storczyki np. raz na dwa tygodnie na chwilę pod kran stawiam żeby kora namokła i mam już je tak kilka lat i kwitną :)
UsuńA ostatnio znajoma mi powiedziała, żebym pozbyła się wierzby płaczącej, bo ona nieszczęścia sprowadza, jakby się nad tym zastanowić, to coś w tym jest, bo mam dwie koło domu, a fatum się sypie jedno za drugim i moja siostra też ma i u niej ciągle problemy poważne są. Nie żebym zabobonom wierzyła, ale szczęściu trzeba dopomóc.
Masz rację, ja niby też nie wierzę, ale po co kusić los? Poza tym drzewom przypisuje się różne właściwości...
UsuńU mnie paprotki też jakoś się nie trzymają. Ale miałam piekną dracenę, która rosła i rosła sobie pięknie, aż nagle po zachwytach pewnej kobiety też zmarniała. I nic jej nie pomogło, chociaż próbowałam ją ratować, więc coś w tych urokach jest. To są rzeczy, których gołym okiem nie widać, ale jakaś energia. aż strach pomyśleć, jeśli potrafi odebrać zdrowie roślinom, to i ludziom też pewnie szkodzi.
OdpowiedzUsuńTak kiedyś wierzono, więc dzieciom w wózkach wieszano czerwoną wstążeczkę przeciw urokom...
UsuńMoim faworytem są róznorodne sansewiery, czyli szable, te z żółtymi prążkami i plecione mają pierwszeństwo oraz kaktusy. Podlewam raz w miesiącu zimą, a latem raz w tygodniu, więc kwitną pięknie i dobrze rosną. Podlewane często nie kwitną, a nwet zamierają. To są niekłopotliwe rośliny, więc można wyjechać spokojnie nawet na wczasy, a po przyjeździe będą jeszcze piękniejsze.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Plecione szable bardzo mi się podobają, kaktusy miałam kiedyś, ale przy przesadzaniu tak się kiedyś pokaleczyłam, że podarowałam komuś i nie mam. na wyjazdy tez znalazłam sposób i jest O.K.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńKiedy nie musiałam wyjeżdżać mieliśmy sporo roślinek. I pewnie nadal by były, bo nie tylko ja o nie dbałam, ale pojawił się kot i... został nam kawałek ogródka, bo tego nawet pazurzasty nie był w stanie unicestwić :)
Teraz mamy kilka "dostaniętych". Nieźle rosną, ale nie powiększam kolekcji, bo to mija się z celem, odkąd możemy o nie dbać tylko z doskoku.
Pozdrawiam :)
O, koty potrafią się dobrać do doniczek lub zrzucić przypadkowo, gdy łażą po parapecie, byłam świadkiem jak kocur zrzucił trzy naraz.
UsuńJuż widzę to sprzątanie ziemi z dywanu...
Bardzo lubię kwiatki, dużo kwiatków i na szczęście u mnie się dzielnie trzymają. ;-)
OdpowiedzUsuńTo jesteś super dziewczyna, nie dość, że świetna kucharka, to jeszcze ogrodniczka:-)
UsuńPrzekonałaś mnie, że warto mieć rośliny w domu... Może tytoń sobie posieję?
OdpowiedzUsuńSyn sąsiadów za meblościanką hodował marihuanę, także wiesz...Polak potrafi :-)
UsuńLubię kwiaty, ale nie chcę przesadzać z ich ilością. W końcu mieszkanie to nie ogród, wystarczą dwie doniczki, żeby było trochę zieleni.
OdpowiedzUsuńPrzesadnych ilości tez nie posiadam, tyle, żeby milej było:-)
UsuńWitam pięknie:-)
Mam parę roślinek w domu, ale to raczej żona nimisię zajmuje. Wyrażam dość ekscentryczny pogląd, że kocham roślliny au naturel czyli nałące, w ogrodzie czy w lesie...
OdpowiedzUsuńuściski
Na łąkach i w lesie tym bardziej lubię :-)
Usuńu mnie najlepiej mają się wszelkiego rodzaju bluszcze, natomiast kwitnące, typu storczyk czy inne... no cóż,kwitną tylko raz.....
OdpowiedzUsuńKochana, nie chcą zaćmić Twojej urody ;-)
UsuńKiedyś miałam mnóstwo kwiatów doniczkowych. Były piękne, ale niestety nie chciały przestać rosnąc, a jak tu wyrzucić takie coś wyhodowane od sadzonki bez bólu serca? Ale wyjścia nie było, bo my tez musieliśmy się gdzieś pomieścić :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, kiedyś gdy popularne były palmy, a rozrastały się niebotycznie, wielu ludzi zanosiła do kościołów, bo tam więcej miejsca...
UsuńZ chęcią odwiedziłabym taka palmiarnię.:)
OdpowiedzUsuńU mnie w mieszkaniu, roślin doniczkowych jest mało. Przyczyną jest mój kot.
Był okres , że kupowałam różne rośliny doniczkowe. Ale nie miałam sposobu na to, by moje kocisko ich nie zjadało.:(
Więc z moich roślinek nic nie zostawało.
To ci kocisko :-) Widocznie był zazdrosny o to, że poświęcałaś roślinkom uwagę należną jemu...
UsuńJa mieszkam w bloku i mam malutki balkon, ale wszędzie gdzie sie da sieję coś zielonego: zioła, szczypiorek, kielki, latem sałatę☺
OdpowiedzUsuńMuszę chyba pójść w Twoje ślady, zawsze to świeże witaminy w zasięgu ręki :-)
UsuńTo ciekawe, ale chociaż zawsze lubiłem przyrodę, nigdy jakoś nie zauważałem roślin wokół siebie (pomijając te w terenie). Może czas na zmiany? :))
OdpowiedzUsuńCzasami doznajemy takiego olśnienia, że zaczynamy zauważać drobiazgi, których dotąd nie widzieliśmy...
Usuń