Każdy z nas, nawet jeśli sam nie przyjmuje gości, to bywa czasami na spotkaniach w licznym lub kameralnym gronie znajomych. W domach prywatnych czy w lokalach ludzie spotykają się służbowo lub prywatnie, a oprócz osób znajomych spotykamy też nieznane dotąd osoby, które czasami drażnią nas od pierwszego wejrzenia czy raczej gestu...innymi słowy działają na nas jak płachta na byka.
Pokusiłam się o małą systematykę w tej dziedzinie, z zaznaczeniem, że pewnie ja także zaliczam sie do jakiejś kategorii i także pewnie kogoś wkurzam, nie zdając sobie z tego sprawy.
Jeśli nie zniechęci Was dłuższy wpis, to zaczynam:
1. Dusza towarzystwa - koniecznie musi wszystkich zabawiać anegdotami, śpiewem, zadawaniem miliona pytań, jakby wynajęty przez gospodarzy do dbania o dobry humor gości, ale raczej marnie jemu/jej to wychodzi.
2. Gwiazda - lubi zrobić na zebranych wrażenie, wiec przeważnie się spóźnia, robiąc przy tym wiele zamieszania, nie bacząc na to, że rosół stygnie lub świeczki na torcie dogasają...
W czasie przyjęcia odbiera telefony i rozmawia tak, aby wszyscy słyszeli, z jaką to ważną osobą ma dobre układy i zażyłe stosunki.
3. Erotoman gawędziarz - nie zważając na wiek słuchaczy rzuca gęsto dwuznaczne dowcipy i opowieści o tematyce erotycznej, a wszyscy myślą: no tak, sam już niewiele może, więc opowiada...
4. Złota rączka - ma rozwiązanie na każdą okoliczność i nieważne czy przebywa u przyjaciół, czy w restauracji wszędzie widzi usterki i braki, które chętnie pomoże zlikwidować lub podpowie jak to zrobić, choć gospodarze o to nie proszą.
5. Lekarz/farmaceuta amator - zna wszystkie lekarstwa i metody leczenia, wie do jakiego lekarza się udać i jak załatwić dobry termin do specjalisty, neguje wszystko, co do tej pory od ciebie usłyszał na temat twojego zdrowia i leczenia.
6. Krytyk kulinarny- wypytuje dokładnie o skład każdej potrawy, wyliczając czego nie może jeść, dziwi się twojej inwencji kulinarnej, np. podania mięsa ze słodkim lub miętowym sosem, poradzi jak powinnaś pokroić sałatkę i jak doprawić, by lepiej smakowało...
7. Celebryta - wszędzie bywa i wszystkich zna, opowie plotki o sąsiadach i współpracownikach, zamęczy cię opowieściami o osobach, których nie znasz i nie wiesz o kogo chodzi...
8. Hipochondryk - z lubością rozmawia o chorobach, dolegliwościach, głównie swoich, o branych lekach i przebytych operacjach, które przedstawi w najdrobniejszych szczegółach, wystarczy wspomnieć o własnym bólu głowy, a już wysłuchujesz listy jego dolegliwości dawnych i obecnych...
9. Intelektualista - nie rozmawia, a raczej wygłasza pogadanki, zwłaszcza gdy przeczytał ostatnio jakąś popularnonaukowa pozycję, zanudzi cie szczegółami lektury, ale wcale nie jest zainteresowany dyskusją na temat, on/ona chce po prostu mówić...
10. Projektant wnętrz - otaksuje twoje mieszkanie, stół, nakrycia, by podpowiedzieć ci co w mieszkaniu należy zmienić zgodnie z trendami i gdzie to kupić, jak przemeblować i czemu powinnaś zlikwidować zasłony...
11. Wizażystka – przy stole lub co chwilę wychodząc do toalety ciągle poprawia make - up lub maluje usta, ciągle poprawia fryzurę, bawi się biżuterią, koniecznie chce wiedzieć, jaka farbę masz na włosach, u kogo robisz hybrydy i czy umówiłaś sie już na pedicure...
Nie wiem czy wyczerpałam wachlarz barwnych postaci, ale liczę, że podrzucicie coś ze swego doświadczenia, o czym chętnie poczytam i może sama się gdzieś znajdę? W końcu trzeba dążyć do doskonałości. Trzeba?
Wyczerpałaś chyba wszystkie możliwości:) Brakuje chyba tylko zamachowca-samobójcy, ale takiego sam jeszcze (na szcczęście) nie spotkałem. PS. Z tych wszystkich typów, najbardziej nie cierpię intelektualistów. Znam takiego jednego i omijam go jak najszerszym łukiem:)
OdpowiedzUsuńTo taki typ, który chce mówić, niekoniecznie rozmawiać :-)
UsuńDokładnie!
UsuńOj tak - znam takich... Wkurzaja mnie jeszcze zanim sie odezwą, a potem jest już tylko gorzej. Nawet ja nie pytam o receptury dań ( no czasami jak coś mi bardzo smakuje to tylko po to aby zrobić coś podobnego, a nie mam pewności, czy w składzie jest to czy tamto ;) )
OdpowiedzUsuńTyp dusza towarzystwa i to jeszcze w wersji bawidamek, który stara się błysnąć, a przy tym poniżyć faceta, z którym przychodzi kobieta...ten typ to dla mnie porażka...
O widzisz, jeszcze jeden typ, równie nieciekawy :-(
UsuńKochana, w odpowiedzi na Twój komentarz u mnie wkleję Ci link do moich wyjaśnień na moim blogu, bo to długie wyjaśnienie :)
UsuńJak przeczytasz to ten mój komentarz możesz śmiało usunąć aby nie zaśmiecać Ci bloga :)
Link do wyjaśnień http://wszystko-smaczne.pl/witam-ponownie-na-blogu/
Oj chyba wyczerpałaś wszystkie typy :-D Fakt, taki gość bywa nużący, tzn. Jeśli jest jednym, konkretnie czystym typem, typ mieszany jakoś mniej mnie przeraża, przynajmniej nie jest monotonnie haha! Ale typa gwiazgy nie chciałabym gościć. Poczekaj... Chyba mam jeszcze jeden nowy typ wnerwiajacy - perfekcyjna pani domu. Masz wrażenie, że przez cały czas wszystko ocenia.
OdpowiedzUsuńPerfekcyjna, to raczej z gospodynią mi się kojarzy, ale może tę swoją perfekcyjność i u innych rozsiewa...
UsuńLepiej na siebie spójrzmy z dystansu...
OdpowiedzUsuńTakie obserwacje własnie mogą nam uświadomić nasze wady, podobno w innych przeglądamy się jak w lustrze :-)
UsuńRewelacyjny ten Twój podział.
OdpowiedzUsuńA mnie się przypomniała historia sprzed lat. Zostaliśmy z mężem zaproszeni do mojej siostry ciotecznej, z którą ja nie widziałam się od wielu lat, a on jej w ogóle nie znał. To było na drugim końcu Polski. Jak przyszliśmy do niej /jest osobą samotną/ to powiedziała, że mój mąż to jej z nieba spadł, bo akurat jej się spłuczka w toalecie zepsuła i ciągle się jej woda leje i nie wie co ma zrobić. A mój mąż ma akurat dwie lewe ręce do takich praktycznych prac i pojęcia nie miał co ma zrobić żeby się nie lało... No ale jak ona w nim takie nadzieje pokładała to się chłopak sprężył i coś tam zadziałał. No i moja siostra była mu bardzo wdzięczna i potem wszystkim w dalszej i bliższej rodzinie opowiadała jakiego ja to mam męża złotą-rączkę. A jest akurat na odwrót bo on w ksiązkach siedzi i ciągle jakąś rewolucję przerabia /jest historykiem/. Ale ona coś zupełnie innego zapamietała...:-)
Mój mąż w towarzystwie bardziej gadatliwych, a niewtajemniczonych uchodzi za mruka, którym nie jest...ale już się z tym pogodził :-)
UsuńHa ha ha !!! Śmieję się, bo czytając szukałam siebie w tych opisach i jakoś nie znalazłam, choć było mi dosyć blisko do "gwiazdy", ale jednak - nie. Rzeczywiście bywa tak, że ktoś działa nam na nerwy i właściwie nie bardzo wiadomo dlaczego. Są pewnie takie zachowania, które przejawiają się jedynie w drobiazgach i to nas właśnie dręczy i męczy i nie tolerujemy tego.
OdpowiedzUsuńCzasami mąż uświadamia mi, jakimi drobiazgami go wkurzam, a ja nie zwracam na to uwagi, dziwne, prawda?
UsuńChyba nie dodałabym więcej. Co prawda rzadko uczestniczę w jakiś większych spotkaniach, ale spotyka się takie typy. I nie wiem czy to bardziej wynika z ich osobowości i trzeba to zaakceptować, czy z tego, że to są ich jedyne zainteresowania. Myślę, że do doskonałości nie trzeba dążyć. Można jeśli ktoś chce, ale to i tak nie zmienia faktu, że nie ma ludzi idealnych.
OdpowiedzUsuńDoskonałość może okazać się nudna :-)
UsuńNie bywałem tylko Gwiazdą, Projektantem Wnętrz i Wizażystką. Pozostałe role zaliczyłem - a jakże! Wiele ról (np. Gawędziarza seksualnego) bisowałem, ku ogólnemu zadowoleniu. Ale - dla sprawiedliwości - myślę, że te role są bardzo uzależnione od składu gości, klimatu spotkania, i wielu wielu różnych okoliczności (np. tych opisanych przez Stokrotkę).
OdpowiedzUsuńTo prawda, czasami trzeba rozruszać towarzystwo i wtedy bierzemy na siebie różne role lub wycofujemy się kompletnie i wówczas słyszymy pytanie: dobrze się czujesz, bo nic nie mówisz?
UsuńOd wielu lat nie udzielam się towarzysko, właśnie dlatego, by nie zgrzytać zębami. I tak się jakoś porobiło, że ponad cztery osoby przy jednym stole to już dla mnie tłum.
OdpowiedzUsuńPodobno "zdziczałam", no ale wcale nie widzę bym obrosła twardą sierścią;)))
To mamy podobnie, bo ja też wolę spotkania kameralne, nie mam widocznie tak podzielnej uwagi, by przyjmować lub bywać tłumnie...czasami cenię sobie święty spokój.
UsuńTen "klub" mi odpowiada 😀 Dlatego przy Was sobie przysiądę 😊 Chociaż typy które wymieniłaś znam - czasami sama bywam farmaceutą - amatorem ale może z racji wyniesionej wiedzy z kursów - chcę się nią podzielić.
UsuńA ja chyba czasem jestem ciocią - dobra rada, ciągle z tym walczę...
UsuńZa kilka dni właśnie będziemy mieli spotkanie rodzinne o ile się uda z pogoda na działce. Będzie ok.10-12 osób . Jakoś wśród nich nie znajduję jakąś osobę ,która odpowiadałaby tym typom. Chociaż jak tak się bardziej zastanowię to z tego i owego coś można "ućknąć".Już pewnie nie raz pisałam Asiu ,że Jesteś wyjątkową obserwatorką..tego i tych co wokół. Bardzo cieszę się,bo zaglądając tu zawsze wcześniej myślę..."co tym razem Asia wymyśliła".
OdpowiedzUsuńGrażynko, jak człowiek wśród tylu ludzi się obraca, to zawsze coś tam zauważy, to dobra szkoła, bo podobno najbardziej denerwują nas w innych nasze wady...
UsuńWśród zebranych kategorii widzę też parę dla siebie. :)
OdpowiedzUsuńDoskonałość nie istnieje chyba, to stan jaki uważamy za nią. Ale dążyć do samorozwoju należy zawsze według mnie.
:) Dzięki wielkie, za życzenia też dziękuję.
To dobrze, że zastrzyki pomagają. To ważna sprawa.
Pozdrawiam!
Pewnie każdy jakieś cechy u siebie znajdzie, chyba że milczy jak grób...ale to powiedzą, że nietowarzyski jakiś :-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńBardzo wyczerpujący spis - zarówno pod względem typów jak i konfrontacji z takimi "typami":)
Pozdrawiam:)
Jeśli nie bywa się zbyt często, to może być nawet ciekawe...
UsuńIle ludzi tyle skłonności. Lubię towarzystwo, a w moim gronie znajomych każdy ma po trochu z cech które tu wymieniłeś.
OdpowiedzUsuńZ bawidamkirm zatańczy, z degustatorem napiję się, z intelektualustą zabajerze, a i nie wspomniałaś o kobietach flirciarach, zawsze można do nich dołączyć i dobrze się zabawić, bo flirt nie ma w sobie nic z erotyki, co raczej z umiejętności skupiania na sobie uwagi, poprzez interesującą konwersację😃😄
zolza73.blogspot.com
Pod warunkiem, że osoby flirtujące nie przyszły z partnerem, bo może być dziwnie...
UsuńFlirt to zdrowa wymiana konwersacji. Według mnie nie ma nic wspólnego z poniżaniem partnera, to ciekawa rozmowa 😂do ktôrej zawsze dołącza partner😂 rzecz oczywista
UsuńA są są takie osoby, się zgadzam z opisami :-)))
OdpowiedzUsuńJa to jestem raczej spokojna i niekłopotliwa :-)))
Tylko jak są tańce to do upadłego ...
Pozdrawiam !
Tańce muszą być do upadłego, inaczej nie warto zaczynać :-)
UsuńA mnie się przypomniał jeszcze typ " dowcipnego", który, jak sie tylko nadarzy okazja opowiada dowcipy, nie robiąc przerw, nawija, jakby czytał z książeczki, nie dopuszczając innych do głosu. Czasem są to nawet śmieszne dowcipy, ale wtedy przydałaby sie chwila odpoczynku dla przepony, bo nawet z zabawnymi dowcipami można przesadzić :)
OdpowiedzUsuńMoże nauczył się przed wyjściem z domu i boi się, że zapomni?
UsuńChyba Jotko trzeba odnotować i takich, którzy są mieszanką wszystkich wymienionych, znają się na wszystkim, znają wszystkich, wiedzą wszystko, byli wszędzie, próbowali wszystkiego... itd. Nie ma tematu, żeby swoich trzech groszy nie dorzucili. Najgorszy z typów.
OdpowiedzUsuńTaki typowy Polak, można rzec, zna się na wszystkim i zna wszystkich, ale jakby co, on nie od tego, żeby świat na lepszy zmieniać :-)
UsuńO tak, taki typ ważniaka;) I jeszcze pieniacza, podkręcającego atmosferę, czy malkontenta, który zawsze marudzi. Narzeka na kościół, na politykę, na współmałżonka... Swoją drogą ciekawa panorama społeczeństwa, Jotko.
OdpowiedzUsuńAle co do duszy towarzystwa - moim zdaniem bywa bardzo przydatna na tego rodzaju spotkaniach. Bez "wodzireja" może być nieco drętwo, zwłaszcza jak towarzystwo słabo się zna. Oj, ja też zdecydowanie wolę kameralne imprezy...
Ja zdecydowanie też, może dlatego, że pracuję w "tłumie" i tłumne spotkania towarzyskie mnie męczą...
UsuńWodzirej bywa meczący, gdy zabawia tych, którzy się dobrze bawią bez niego:-)
A to też prawda Jotko. Oczywiście jeśli towarzystwo samo dobrze się bawi i dogaduje, nie trzeba "rozkręcacza". Miałam na myśli sytuację, gdy jest drętwo i wtedy przydaje się taka osoba, która rozbawi towarzystwo, pokieruje rozmową.
UsuńPowiem Ci Jotko, że mnie w maju czeka komunia mojego syna i już myślę z niepokojem o przyjęciu komunijnym. Goście będą, że tak powiem, różnych opcji politycznych i mam cichą nadzieję, że temat polityki w ogóle nie będzie podjęty. Oby.
Może poproś gości, by ze względu na dzieci nie rozmawiali o polityce? W niejednej rodzinie polityka skłóciła jej członków na dobre...
UsuńOstatnio bywam tylko na spotkaniach rodzinnych. Ale pamiętam z wcześniejszych lat, gdy trafiła się taka osoba wszystko wiedząca lepiej od innych na każdy temat, to potrafiła zatruć wieczór.
OdpowiedzUsuńPrawda? Na zasadzie: a co wy tam wiecie, co wy tam czytaliście - nie jest to przyjemne...
UsuńCzasami taka "dusza towarzystwa" się przydaje, gdy zebrani ospali i znudzeni. Mnie dobija człowiek, który na wszystkim się zna i ma odpowiedź na każde pytanie oraz tzw. "człowiek dowcipny" (polecam posłuchać Salonu Niezależnych - stare, ale do dzisiaj bawi :-). Ale najbardziej dołujący jest "wieczny malkontent" - wszystko zmierza ku złemu, same nieszczęścia go spotykają i jak tu żyć?
OdpowiedzUsuńTakich malkontentów to wszędzie pełno, nie wiem skąd oni sie biorą....
UsuńPamiętajmy, że doskonałe jest koło, ale lepiej nie dążmy do kulistych kształtów. Mnie wkurzają pracoholicy, ileż można wysłuchiwać o pracy po pracy, albo pracy w pracy bez pracy. Masakra.
OdpowiedzUsuńto czasami jest nie do uniknięcia w gronie, gdzie podobni ludzie się spotkają, to jak rozmowy o polityce, niby unikamy, a ciągle powracaja...
UsuńPrzynajmniej w końcu można powiedzieć, że należy się do jakiejś kategorii. :)
OdpowiedzUsuńNo tak mi się zdawało, że węgiel może poleżeć.
Też widziałem już, że będzie 30 stopni, po dziesięć na każdy dzień majówki. :D
Pozdrawiam!
Prognozy prognozami, a za oknem to, co widać, na razie bez szaleństwa, niestety...
UsuńJest jeszcze jeden typ. Taki, który pilnuje by kieliszki były pełne. Ale on tylko połowę towarzystwa denerwuje...
OdpowiedzUsuń... i taki, co to zakarmi wszystkich na śmierć...
UsuńU mnie pogoda pozwoliła nacieszyć się rowerem nieco nawet. Ale fakt, na razie szału nie ma jakiegoś.
OdpowiedzUsuńO to elegancko, wyjazd widzę majówkowy można rzec. To dobrze, że humory są, one wszystko przegonić mogą w końcu. Nawet chmury. :)
Pozdrawiam!
Humory są, pogoda coraz lepsza....pozdrawiam ciepło:-)
UsuńCzytam o grupach, które wyróżniłaś i rzeczywiście - niemal wszystkich przedstawicieli tych grup spotykam podczas rożnych spotkań. Najbardziej drażni mnie połączenie kilku grup, a mianowicie - "ciocia(lub wujek) dobra rada". Bez względu na to, czy ktoś prosi ich o radę, czy też nie, zawsze będą się wymądrzać na każdy temat ;)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że cały czas zwalczam u siebie takie zapędy...
UsuńWydaje mi się, że w każdej sytuacji - towarzyskiej czy służbowej, trzeba po prostu być sobą. Granie ról jest dobre w teatrze, a nie w życiu.
OdpowiedzUsuńTo prawda, chociaż w niektóre role wchodzimy czasem na prośbę innych lub dostosowując się do sytuacji.
UsuńHa, ha, ha - zastanawiam się jak jestem postrzegana w towarzystwie ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie byłam wczoraj na komunii (z nastawieniem bacznej obserwacji zgromadzonych gości wg. Twoich wytycznych - a tu jakoś dziwnie spokojnie. Może towarzystwo objedzone nie było skore do prezentowania swoich "atutów" towarzyskich).
Pozdrawiam majówkowo - niby słonecznie ale jakoś lodowato w powietrzu ;)
Gdy ktoś nienachalnie prezentuje swoje cechy, to można ich nie zauważyc lub goście byli O.K.
UsuńJestem u Gabrysi , więc też mamy lodowato...
Ja tam jestem mało kłopotliwa na imprezach.... Denerwuje mnie tylko nadużywanie alkoholu, więc staję się marudna, gdy mój małżonek traci umiar. To jedyna uciążliwość z mojej strony ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię konieczności opiekowania się "uwalonym" facetem w drodze do domu.
Osobiście nie lubię na imprezach osób, które koniecznie chcą na sobie skupiać uwagę i robią wszystko, co w ich mocy, żeby ten cel osiągnąć ;)
Miłego dnia, Asiu :)
A ja nie lubię namawiania do picia na siłę, do jedzenia zresztą też...
UsuńCiepełka życze, bo coś niemrawa ta wiosenka:-)
Ja może trochę z innej beczki, ale na temat. Z moich doświadczeń wynika, że w każdym mieszanym towarzystwie znajdą się zawsze dwa koguty (albo samce alfa), które przez całą imprezę będą ze sobą walczyć o prymat, mając całą resztę w ...nosie. Walka oczywiście nie może być rozstrzygnięta, ona się ma tylko toczyć :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, chociaż u nas jakoś tych samców alfa nie widać...ale w rodzinnym gronie może już się dotarli :-)
UsuńWitaj Asiu:) Świetnie się składa, bo jestem własnie po swoich obserwacjach weselnych. Ostatnie dni to ślub i wesele chrześnicy mojego męża. W zasadzie spotkałam każdy typ przedstawiony przez Ciebie:) Fajnie to podzieliłaś, bo rzeczywiście mamy takie cechy;)
OdpowiedzUsuńUdanego weekendy majowego:)
Na dużych imprezach typu wesele to świetnie widać, bo rozmaitość gości też spora.
UsuńTobie także udanego relaksu :-)
Oj, znamy, znamy... :-)) Bardzo ciekawy, wyczerpujący wpis :-) Przeczytałam z dużym zainteresowaniem; -)
OdpowiedzUsuńStaram się jak mogę...dzięki :-)
UsuńKilka razy przeczytałem te profile i jakoś żaden z nich do mnie nie psuje. "Okołomedyczne" odpadają, kulinarny też nie, dusza, gwiazda, celebryta - broń Boże, złota rączka, projektant wnętrz - odpada, na erotycznego gawędziarza jestem albo za młody, albo za stary; intelektualista? Ależ ja tyrad nijakich nie wygłaszam... jejku, przyjdzie mi popaść w jaką depresję chyba... albo.... albo jestem towarzyski inaczej, może bardziej przysłuchujący się temu, co mądrzejsi ode mnie do powiedzenia mają i wtedy, niejako do tablicy wyrwany odpowiadam z sensem, albo i nie, kiedy przez omyłkę opróżniłem trzeci kieliszek żołądkowej gorzkiej... ale całe szczęście w tym moim towarzyskim zakłopotaniu, że mimo wszystko nie nadużywam, a jak trzeźwemu przepięknie przysłuchiwać się (i popatrzeć), co pijący do powiedzenia mają, to chyba sama wiesz, że może to być doznanie wielce interesujące... no i popatrz, milczący, towarzyski inaczej, znów się rozgadał... pozdrawiam majowo
OdpowiedzUsuńCzyli jesteś, Andrzeju typem mojego męża, mało mówi, czasem coś wypije dla towarzystwa, raczej słucha, zwłaszcza gdy głupoty ktoś gada, woli przemilczeć...
UsuńTo chyba w całej Polsce pogoda wbrew zapowiedziom coraz lepsza. :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że ważny dzień. Może nie jestem wielkim fanem kaszanki, jednak raz na jakiś czas zjem z grilla taką zwłaszcza. Pychotka. :)
Pozdrawiam!
ja fanką też nie jestem, ale tradycje trzeba podtrzymywać:-)
UsuńAsiu, skąd Ty to wzięłaś, no nic do mnie nie pasuje. hihihihi
OdpowiedzUsuńPowiem więcej, nic nie dodam, bo imprezowicza ze mnie żadna. ;) .
Tereniu, to świetnie, że nie pasuje:-) a wzięłam z obserwacji rozmaitych...
Usuń:) .
Usuńhaha :) uśmiełam się, aż strach się bać ;)
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała, a jak kilka typów naraz trafisz?
UsuńAż się uśmiechnęłam. Bo taką Gwiazdę to znam.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że najlepiej jest być sobą. Można rozmawiać na wszystkie tematy, ale nie wytrzymałabym gdyby ktoś mówił mi jakie mam brać leki czy wygłaszał jakieś przemówienia, niekonieczne dla mnie interesujące.
Niektórym ludziom wydaje się, że są pępkiem świata. Czasami można im delikatnie uzmysłowić, że tak nie jest.
Ba, gdybyż to zrozumiały, ale niektóre to raczej strzelą focha :-(
Usuń