Za oknem nieciekawie, weekend wolny, więc przystąpiliśmy do akcji PIERNIKI ŚWIĄTECZNE.
Ciasto zagniecione dzień wcześniej dojrzewało w lodówce, by doczekać wałkowania na cienka warstwę, z której wykrawaliśmy figurki.
Kilka nowych wykrawaczy kupiliśmy w tym roku: bałwanek, choinka, miś,anioł. Z kilograma mąki wyszła spora kula ciasta. Nie mam specjalnej stolnicy do takich prac kuchennych, ale kupiłam rok temu fajną ceratę ze świątecznym motywem, stół ochroniony i łatwo się czyści.
Po wyjęciu z piekarnika pierniki okazały się dość grube, twardawe, ale po dwóch dniach zmiękły i są pyszne, zapełniliśmy trzy puszki, które trzymamy specjalnie do pierników. Są może zbyt mało pierne (te pierniki), więc do następnej partii wrzucimy więcej korzeni. Następna partia musi być, bo degustacja dziesiątkuje ciastka w zastraszającym tempie...
Nagrodą za kulinarny dyżur był dwugodzinny koncert orkiestry pod kierunkiem Andre Rieu. Kupiliśmy na blue-ray nagranie z koncertu z okazji 30-lecia Orkiestry Johanna Straussa. To nasza trzecia płyta. Rynek w Maastricht gromadzi każdorazowo tłumy widzów z wielu krajów świata.
Zadziwia mnie zawsze, że słuchacze znają słowa arii, pieśni i piosenek w różnych językach i z różnych spektakli operowych, operetkowych, musicalowych - prawdziwi miłośnicy i znawcy.
Koncerty zawierają utwory muzyki poważnej i mniej poważnej, ale słuchanie jest równie ciekawe, co obserwowanie widzów, reagujących żywiołowo na występy orkiestry i solistów, a są momenty komiczne i nostalgiczne.
Tu wstawiłam filmik, ale jest niestety niedostępny, muszą więc wystarczyć Wam zdjęcia...
Tym razem dodatkowy smaczek, solistka śpiewająca pięknym sopranem - Anna Majchrzak, odkrycie dyrygenta, którego zauroczyła głosem i wyglądem.
Pośpiewałam, ponuciłam, wzruszyłam się. Najlepszy sposób na odreagowanie stresów całego tygodnia. Polecam, jeśli ktoś lubi taki rodzaj rozrywki :-)
(źródło zdjęć)
Poczułam zapach pierników. U mnie nie będzie. Chyba, że synek upiecze i przywiezie.
OdpowiedzUsuńSposób na ich zmiękczenie to skórka jabłka w pojemniku.
Właściwie w puszce już same zmiękły i wyjadamy, niestety...
UsuńNo, a lukier? Ozdoby? Bo baza już jest... ja dopiero będę robiła, ale najlepsza zabawa jest jednak przy zdobieniu. I co ciekawe - słowo "wykrawacz" poznałam dopiero niedawno, u mnie na to mówiło się zawsze foremki:). W zeszłym roku, juz po sezonie ciasteczkowym, dokupiłam kilka własnie tylu kotek, jaszczurka i jakies inne zwierzaki, dla wnuków,i nie umiem ich znaleźć...tak dobrze schowałam :)
OdpowiedzUsuńJa też zawsze mówiłam foremki, na opakowaniu tych nowych przeczytałam, że to wykrawacze.
UsuńPierniki lubię bez lukru, zdobiłam gdy syn był mały, może kiedyś będę zdobić z wnukami.
Super! Solistka ze zdjęcia podobna troszkę do Celine Dion ;)
OdpowiedzUsuńA co do ciasta... i tych uroczych pierniczków! Ach, chętnie bym się na nie skusiła.
Wyglądają rewelacyjnie! Nie jadłam takich... od roku ;)
Pozdrawiam ciepło :)
Święta to dobry czas, by tradycji stało sie zadość, by nie zapomnieć smaku.
UsuńAle mi narobiłaś ochoty na pierniczki, a moje musza jeszcze leżakować...
OdpowiedzUsuńKoncert na pewno był rewelacyjny, a zdjęcie solistki cudne :)
Solistka robi wrażenie i piękne ma brzmienie głosu, bo nie każdy sopran jest miły dla ucha, czasami świdruje, przynajmniej ja tak mam, nie wszystkich śpiewaczek lubię słuchać.
UsuńU nas też zaproszenie na jakieś pierniki widziałem. :)
OdpowiedzUsuńCo dziwne, pierniki smakują najbardziej zimą, w lecie nie ruszają mnie wcale!
UsuńMy nie możemy robić pierników tak szybko przed świętami, bo wszystkie zjedlibyśmy :D
OdpowiedzUsuńMój mąż sie pospieszył i pewnie będziemy piekli po raz drugi!
UsuńPokaźna liczba pierników !!! Muszę i ja się zmierzyć z ciastem na pierniczki !!!
OdpowiedzUsuńPokaźna? Nie dla naszego łakomstwa:-)
UsuńPierniczków nie piekę ,ale piernika zawsze. Mam kilka przepisów ,ale ponieważ w tym roku kiepsko z miodem wykorzystam ten,który niezbyt obfituje w ilość miodu.Pierniczki bardzo lubię i zawsze gdzieś tam się załapię na połasuchowanie...Pozdrawiam Cię Asiu....tym razem Pierniczkowa Asia...? co Ty na to? (nie mylić ze starym piernikiem...ha,ha)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pierniczkowa, bo istotnie pierniki bardzo lubię, zwłaszcza zimą :-)
UsuńJa pierniczę! Ślinka leci. ;)
OdpowiedzUsuńTo właśnie wada Internetu, tylko okiem można podziwiać...
UsuńCzy wiesz, Jotko, że to co właśnie przeżywasz, to właśnie szczęście? :) Zapamiętaj dobrze to uczucie.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak doceniam:-)
UsuńWow , tyle pierniczków :-)))
OdpowiedzUsuńŚwietna ta solistka i jaka piękna :-)
Wcale się nie dziwię dyrygentowi...
Ja też się nie dziwię, śpiewa jak anioł:-)
UsuńZa szóstym razem wyjdą idealne...:)))
OdpowiedzUsuńCo się przejmujesz, że twardawe? W Holandii pieką takie, że zabić nimi można, nie tylko złamać zęba. Macza się je w wiśniowym likierze i wtedy są akurat. Pozdrawiam
Mogę moczyć nawet w kawie, byle było dużo różnych :-)
UsuńZapisuję się na pierniki i... koncert :)
OdpowiedzUsuńDa się zrobić :-)
UsuńOch, pierniczki! Wyglądają smakowicie. Pewnie będziesz musiała jeszcze kilka razy piec, bo do Świąt daleko :)
OdpowiedzUsuńPyszne ciasteczka i do tego wspaniały koncert - to rzeczywiście doskonały sposób na odstresowanie się.
A co tam, teraz nam smakują, a w święta potem tyle smakołyków...
UsuńWczoraj jedna znana mi osoba też piekła pierniki, jednak nic z nich specjalnie nie wyszło. Lukier się zły zrobił, pierniki się przypaliły, masakra. Dlatego fajnie, że u Ciebie się udały. :)
OdpowiedzUsuńMuzyka to bardzo dobry pomysł na stres, złość, smutek itp.
Tak miałem z ,,Ulissesem", gdybym przerobił te 900 stron z okładem uznałby chyba, że straciłem czas. I to byłoby dopiero smutne odkrycie.
Pozdrawiam!
Raczej nie lukruję, wolę bez. Masz rację, muzyka jest dobra na wszystko...
UsuńByłam w Maastricht - prześliczne miasto, choć do dużych nie da się zaliczyć.No nie wiem, ja chyba nie będę piekła pierniczków, chyba że znajdę przepis na pierniczki bezglutenowe. Ojej, adwent już u drzwi niemal, wiec i święta blisko. Dziś widziałam,że już sprzedają choinki. Te co widziałam dziś to jakieś wyborowe były- wszystkie po 2 metry i piękne, równiutkie, choć nie sztuczne.Chyba się muszę zastanowić nad prezentami i stroikami.Wczoraj składałam domki na adwentowe łakocie dla Krasnali. Po sklejeniu 24 domków miałam wyraznie dość wrażeń.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Kupiliśmy kiedyś żywą w donicy, ale potem nie było silnego by ją wnieść i znieść z 3 pietra i posadzić przed blokiem, ciężka ta donica była jak nie wiem co...
UsuńLubię gotować, a już szczególnie przed Świętami (ech mój bigosie:)). Muszę jednak przyznać, że ciasta, ciastka itd., to dla mnie czarna magia. W przyszłym roku powinienem mieć jednak nowy piekarnik, więc kto wie? :)
OdpowiedzUsuńMy drugi rok mamy nowy i ciasta wychodzą super :-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńA ja czekam na pierniczki od Znajomych z Inowrocławia (nie żartuję). I - co roku - dostaję:)
Pozdrawiam:)
Ale niespodzianka! To życzę smacznego łakomstwa:-)
UsuńOch, muszę też wziąć się do roboty!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A wiesz, że to też wprowadza miły nastrój :-)
UsuńNie piekę, nie potrafię :((( zawsze robiła to moja mama a teraz .... nie wiem kto upiecze na święta chatkę z piernika
OdpowiedzUsuńJak to nie potrafisz? A chleby i bułki? Trochę inne ciasto i sporo wykrawania, ale nawet ja potrafię!
UsuńNo dobra , potrafię tylko chleby i bułki
UsuńU nas zawsze to wygląda tak samo - Ta radość! Atmosfera! Magia! K&*^%^ kolejna blacha?!
OdpowiedzUsuńRobimy z 5 kg od razu...
Ja robiłam z 1 kg, więcej na raz nie chciałoby mi się w piecu pilnować!
UsuńUwielbiam Andre Rieu!
OdpowiedzUsuńJa też, te koncerty to spektakle na 1000 fajerek!
UsuńJak chętnie poszłabym na koncert muzyki poważnej. Albo musicalowej.
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie z babcią i dziadkiem oglądaliśmy w niemieckiej telewizji wystąpienia Andre Rieu :)
Koncerty Andre Rieu łączą muzykę różnych rodzajów, nawet popularna znajdzie tu swoje miejsce i zawsze sa jakieś niespodzianki :-)
Usuńtylko zosatwcie sobie troszkę pierników na święta:):):)Podjadanie jest najlepsze:):):)
OdpowiedzUsuńA co tam, zrobimy jeszcze raz:-)
Usuń:):)
UsuńNo to teraz muszę poszukać mojego przepisu , to były czasy i pracowałam w szkole, a przepis od mojej dawnej dyrektorki. Takiej ochoty mi narobiłaś tymi piernikami, że chociaż od 10 lat ich nie piekłam to w tym będą, uściski.
OdpowiedzUsuńOj, to się cieszę, a jaki zapach w domu się roznosi, prawdziwie świąteczny :-)
UsuńJa dopiero mam w planach pieczenie pierników:) Już nie mogę się doczekać na te chwile.
OdpowiedzUsuńWygrzebałam twój komentarz ze spamu, okropne niespodzianki robi Internet...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńProszę nie wpierniczać, tylko schować pierniczki na święta, o!
Pozdrawiam serdecznie.
Gdyby to było takie proste, teraz najlepiej smakują :-)
UsuńNo ja też szykuję się na pierniczenie z moim wyrośniętym dziecięciem...13 lat a wciąż się dopomina, kiedy będziemy piec pierniczki!
OdpowiedzUsuńTo dobrze i miło sie robi na sercu, będę podglądać :-)
UsuńDawno już pierniczków nie piekłam sama, a te wyglądają fantastycznie:)
OdpowiedzUsuńNie są idealnie równe, ale swojskie i pyszne:-)
UsuńLubię takie pierniczenie!
OdpowiedzUsuńAnna Majchrzak jest super. Nadaje się i do opery i do baletu. Rzadko się to zdarza!
Masz rację! A te suknie...
UsuńPierwsze pierniczenie również już za mną. Tylko teraz trzeba dobrze schować te pierniczki, by choć kilka dotrwało do Świąt :D
OdpowiedzUsuńCzęść tej partii schowałam, ale nie wiem czy będą bezpieczne:-)
UsuńJa chyba też wolę bez lukru pierniczki. :)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie współczuję, bo widzę po swojej przychodni jak to jest czekać na wizytę niemal wieki, przynajmniej tam jest taka sytuacja do ortopedy, do innych specjalistów kolejka porusza się w miarę dobrze zazwyczaj.
Pozdrawiam!
Z reguły nie czekam tak długo, ale moja lekarka zachorowała:-(
UsuńPodziwiam cię Asiu, tyle pierników. A dekorować będziesz? Nagroda wam się należała :)
OdpowiedzUsuńCięższe prace , np. wałkowanie robił mąż. Lukrować nie będziemy, bo nie lubimy, chyba że zrobimy drugą partię dla kogoś w prezencie także.
UsuńJotko, skoro Ty popierniczyłaś, reklama coca coli już jest, Listy do M.3 obejrzane - a zatem sezon świątecznych przygotowań należy uznać za otwarty. Masz rację, już pora zabierać się za pierniczki. Pozdrawiam 😉
OdpowiedzUsuńListów do M 3 jeszcze nie widziałam, ale nastrajam sie podobnie:-)
UsuńWłasne pierniki to jest to!
Czuję zapach Twoich pierniczków u siebie.Podziwiam Cię? z kilograma mąki narobić ciasteczek to nie lada wyczyn. Ja zabieram się za nie po niedzieli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
W takim razie miłego pierniczenia:-)
Usuńw sumie pierniki raz do roku robię, oczywiście bezglutenowe z racji że u nas w domu celiakia, no cóż jako takie wychodzą a w miarę lat doświadczenia coraz lepsze
OdpowiedzUsuńĆwiczenie czyni mistrza :-)
UsuńA my dzisiaj pierniczyliśmy :)
OdpowiedzUsuńSuper, przed mikołajkami to w sam raz:-)
UsuńOooo jak cudownie. Muszę się w końcu zmobilizować, zakupić składniki i też upiec pierniki, bo już postanowiłam, że razem z siostrą zrobimy pierniczki w tym roku. Nawet foremki kupiłam ;D.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę nie zajmuje dużo czasu, zwłaszcza gdy ma się pomocnika:-)
Usuń