Czytelnicy zdarzają się różni, od 6 do 13 lat, przychodzą samotnie lub parami, czasami stadnie, zwłaszcza gdy ukrywają się przed wyjściem na boisko.
Siadają w zakamarkach, wnękach, czasem na podłodze, tak wolą...
Szepczą, chichoczą, przeglądają komiksy, dziewczyny plotą sobie wzajemnie warkocze.
W bibliotece jak w maglu (czy ktokolwiek chadza jeszcze do magla?), rozmawia się o wszystkim, a ja coś tam czasem usłyszę...
1. Urywek rozmowy dwóch dziewczynek:
- a księdzowi nie wolno mieć dzieci
- dlaczego? papież zabronił?
- bo nie może mieć żony…
2. Chłopcy szukają informacji o zwierzętach Afryki:
- ten skoczek egipski to skacze szybciej niż ja idę do szkoły
- bo go w łapy piasek parzy, jakbyś leciał po pustyni to też byś pobił rekord
3. Pierwszoklasistki oglądają komiksy w kąciku:
- chodź już, zejdziemy do świetlicy
- nie idź tam, opowiadają dziś bajki, a potem trzeba będzie rysować
- dobra, przeczekamy
4. Koniec przerwy obiadowej, uczennice przyszły na komputery:
- dziewczynki, byłyście na obiedzie?
- ja nie idę, nie lubię grochówki
- a jak mama zapyta, czemu nie jadłaś?
- to powiem, że się odchudzam, mama zawsze tak mówi, gdy czegoś nie lubi…
5. Chłopcy oglądają filmiki w pracowni komputerowej:
- widziała pani te zwierzaki na youtube?
- rzadko ogladam…
- te psy są mądrzejsze od ludzi… a papuga nawet mówić umie!
6. Starsi uczniowie przeglądają półkę "wychowanie seksualne":
- wypożyczymy te o seksie?
- zgłupiałeś? Matka mnie zabije!
Wiem! Wiem, czy ktokolwiek jeszcze chadza do magla! Moja mama chadza. Odnosi bieliznę pościelową. Na 20-tysięcznym osiedlu magiel się jeszcze ostał.
OdpowiedzUsuńU nas niestety nie, parę lat temu był, ale elektryczny:-)
UsuńJa nie wiem, jaki jest ten osiedlowy. W każdym razie jest i żyją jeszcze dinozaury, które z niego korzystają :)
UsuńZaraz dinozaury, sentymentalni ludzie...
UsuńMoja mama kompletnie nie jest sentymentalna, to ostatnie, o co można by ja posądzić. Po prostu lubi świeżą, wykrochmaloną pościel, a na prasowanie jest za wygodna.
UsuńTe współczesne "magle" to nijak się mają do tego, od którego wzięło się porzekadło.Przynosisz, dostajesz numerek i datę odbioru - koniec, kropka. Nie ma kilku stołów do maglowania,nikt tego ręcznie już nie robi. Stoi jedna "specjalistka od maglowania", podsuwa bez wysiłku sztuki bielizny pod wałek i...myk- kilkanaście sekund i gotowe.
OdpowiedzUsuńZero wysiłku, zero spotkań towarzyskich, zero obgadywania.Ostatni taki prawdziwy magiel widziałam ponad 50 lat temu. Taki "nowoczesny" to był na moim osiedlu z 15 lat temu- teraz już zlikwidowany.Podejrzewam, że nikt teraz nie ma lnianej pościeli a w 100% bawełniana pościel to już przeszłość, więc i magiel zbyteczny.
No tak, ostatni "podsłuch" wiernie oddaje polską obyczajowość.
Ty to masz dobrze z tym "podsłuchem";)
Ciekawe rzeczy się słyszy, to fakt, niektórych nawet wolałabym nie słyszeć, na inne muszę reagować...
UsuńA wcale nie... funkcjonuje jeszcze manufaktura magla - ręczne przekładnie i wałki. Chodzę do takiego - bo jestem szczęśliwą posiadaczką lnianej i bawełnianej bielizny pościelowej i stołowej. Ten zapach pary... :-)
OdpowiedzUsuńNo popatrz, a myślałam, że jeśli są, to tylko parowe!
UsuńFajny ten humor sytuacyjny, szczególnie o pustyni. Do magla już dawno nie chodzę.
OdpowiedzUsuńAsiu, czy musi być weryfikacja obrazkowa? Wiesz, jakie to denerwujące......
Sama często muszę weryfikować obrazki, ale chyba nie mamy na to wpływu...
Usuńdobrze, że masz słuch - szkoda byłoby stracić takich dialogów.
OdpowiedzUsuńten ze skoczkiem zapamiętam na dłużej
Lubię takie szperanie w książkach, wiele ciekawostek można wyłowić...
UsuńTo co działo się kiedyś w maglu, teraz dzieje się w zieleniaku...
OdpowiedzUsuńDialogi niesamowite!
A u nas nie ma zieleniaków, są stragany na ryneczku...
UsuńHa ha ha !!! Numer 5 i 6 - wymiatają !!! A w gruncie rzeczy to dobrze, że jest takie miejsce jak biblioteka, gdzie te dzieciaki mogą kształtować swoje poglądy i wymieniać się "informacjami".
OdpowiedzUsuńW bibliotece dowiesz się wszystkiego, nawet niechcący...
UsuńAż Ci zazdroszczę, że możesz bezkarnie podsłuchiwać takich "dialogów na cztery nogi" hihihihi
OdpowiedzUsuńSama masz na pewno niezły ubaw ;)
Nie wszystkie rozmowy są takie zabawne, niestety. Ale ciekawie jest zawsze...
UsuńIleż to ciekawych rzeczy między regałami można się dowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńOj można:-)
UsuńZ tym odchudzaniem to wiadomo ;) Jak coś nie smakuje, to potem można zjeść cukierki ;)
OdpowiedzUsuńJa tam też wolę dobre ciacho od byle jakiego obiadu...
UsuńCzy wolałabyś może pracować z dorosłymi? Pewnie magiel byłby inny, ale "moja pani od biblioteki" też pewnie miałaby o czym pisać na blogu. A może pisze???!!!
OdpowiedzUsuńNie wiem...
UsuńCiekawe, jakie rozmowy słyszy Twoja pani od biblioteki?
Różne, jak życie. Zaczyna się od książek, potem jakoś tak niezauważalnie przechodzi (jak grypa :) ) na rodzinę i dzieci.
Usuń:-)) Dobre, fajne teksty słyszysz...
OdpowiedzUsuńAz czasami zaskakujące co dzieci mówią i co chcą :-)
Niektóre gaduły są jak skarbnica wiedzy wszelkiej i zmienia się to pokoleniowo, dzieci są bardziej śmiałe i szybciej dojrzewają...
UsuńCudne te rozmowy zasłyszane między regałami!
OdpowiedzUsuńMożna sobie poprawić humor na cały dzień :)
To jeden z plusów tej pracy:-)
UsuńDzieci jak i my - rozmawiają o wszystkim. Tylko nie rozumiem, dlaczego w czytelni kryją się przed wyjściem na boisko?
OdpowiedzUsuńPokolenie leniwe, wolą siedzieć cały dzień w dusznej szkole, łazić po zakurzonych korytarzach, plotkować w toaletach, niż wyjść na świeże powietrze.
UsuńMy biegliśmy na boisko by poskakać w gumę, grać w klasy, dwa ognie...
Cóż się dziwić nastolatkom, kiedy moja matka u mnie-studentki zobaczyła w ręku Życie płciowe człowieka" Godlewskiego, to spojrzała jak bazyliszek i fuknęła zgorszona. Od tego momentu nie obnosiłam się z lekturą. Grochówkę lubię, nigdy się nie odchudzam, ale obiadów na stołówce też nie lubiłam.
OdpowiedzUsuńMoja była pod tym względem nowoczesna, sama mi takie książki kupowała;-)
UsuńHa ha ha Bardzo fajny, ciekawy i zabawny post. Ileż to można usłyszeć. Ja bardzo lubię spędzać czas w bibliotece, szkoda tylko, że w naszej jest tak upalnie. hehe Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia. :)
OdpowiedzUsuńW naszej jest ciepło zimą, chłodno latem, bo od północy.
UsuńDzięki za odwiedziny:-)
Dziewczynka z 4 rozmowy, no po prostu jak ona cudownie wymyśla preteksty, żeby czegoś nie robić:D strach pomyslec co z niej dalej wyrośnie.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, małe dzieci są po prostu przezabawne. Potrafią niesamowicie rozbawić.
Gdybyś słyszała, jak dzieciaki potrafią kombinować, są w tym lepsze od nas:-)
UsuńOstatnia scenka moim zdaniem niszczy system. @_@
OdpowiedzUsuńNa to wychodzi. A lubię muzykę, na równi z książkami, więc nie ma straty dla mnie w tej zmianie. :)
Pozdrawiam!
I muzyka i literatura to rodzaje sztuki, więc obcujesz ze sztuką na pewno:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńLogika dzieci bywa zaskakująca, a wnioski, które wyciągają podczas obserwowania dorosłych - mogą przyprawić o zawrót głowy:)
Pozdrawiam:)
O tak, trzeba uważać co się mówi i robi:-)
UsuńA Jotka siedzi i wszystko skrzętnie notuje :-D Ech, dlaczego nie zostałam bibliotekarką. Wiem, że pewnie jak wszędzie, oprócz fajnej pracy, trzeba dodatkowo zrobić tonę bzdurnych papierów, ale za to w jakiej przyjemnej atmosferze.
OdpowiedzUsuńGdyby nie te papiery i wymysły ministerialne, to nie byłaby praca, a sielanka:-)
UsuńSzósteczka powala :))) a byłam przekonana, że w obecnych czasach młodzież wie wszystko o seksie z internetu.
OdpowiedzUsuńStarsza pewnie tak, ale w podstawówce dopiero zaczynają...
UsuńJak ja lubię te twoje dowcipne posty na faktach, uśmiałam się do łez ...Magiel nie zapomnę , lubiłam tam chodzić z mamą, a pewnego razu byłam świadkiem rozpaczy. Była tam przed nami sąsiadka z bloku i maglowała pościele, ja z mamą czekałam na kolej, a tu wpada córka sąsiadki, blada i zapłakana. Mało on mi zjadł pracę magisterską, czy mama rozumie, całą poszarpał i pogryzł. Pamiętam jak martwiłam się z tą dziewczyną, byłam dzieckiem, ale rozumiałam co się stało. Trudno powiedzieć czy pies był winny , czy dziewczyna bo nie schowała do szuflady , tylko leżała na stole.buziaki
OdpowiedzUsuńO matko, praca magisterska mozolnie przepisana na maszynie! Zawał serca, czarna rozpacz:-(
UsuńTakie "podsłuchiwanie" dzieci może być czasem zabawne, a czasem nawet pouczające :)
OdpowiedzUsuńTo prawda:-)
UsuńŚwietne! Aż się popłakałam ze śmiechu
OdpowiedzUsuńŚmiech to zdrowie, bo lepiej się dotleniamy:-)
UsuńSuper - masz Asiu gotowy humor z życia wzięty.
OdpowiedzUsuńDokładnie, sam do mnie przychodzi :-)
Usuńnumer 6. mnie nieco zmasakrował, ale taka jest prawda, istnieją takie domy, rodziny, które nazwałbym wręcz "patologiczne", jeśli chodzi o ów "seksualny" temat...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Dulszczyzna nie umarła wraz z Zapolską...
UsuńHaha "matka mnie zabije", powaliło mnie na łopatki :D
OdpowiedzUsuńWciskam czasami, wypożycz, poczytaj, ale nie chcą!
UsuńFajne te Twoje opowieści z życia wzięte ;) I pomyśleć, że my tez kiedyś byłyśmy małymi dziewczynkami i chodziłyśmy do szkolnej biblioteki, ja bywałam tam często, bo lubiłam czytać od dziecka :) Ty Asiu to byś mogła wydać taki tomik z humorystycznymi dialogami dzieci zasłyszanymi w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wieczorową porą
Już druga osoba wspomina o tomiku, muszę pomyśleć...
UsuńNie myśl tylko działaj Asiu, a ja z niecierpliwością będę czekać na Twój tomik i oczywiście nie omieszkam prosić o autograf ;) koniecznie zamieść też swoje rozmowy z Krzysiem, bo są i zarazem zabawne i pouczające ;)
UsuńI proszę, wydawałoby się, że w takiej bibliotece "osoba prowadząca" siedzi sobie cichutko za biurkiem i słyszy jeno przelatujące pomiędzy półkami z książkami mole, gdy tymczasem... ileż to o otaczającym nas świecie można się dowiedzieć.... :-)
OdpowiedzUsuńDzisiejsze biblioteki nie są już oazami ciszy, zwłaszcza w szkołach :-)
UsuńTrafiłam ostatnio na rozmowę z Agatą Steczkowską. Twierdzi, że nie ma problemu z byciem "księdzowym dzieckiem". Jakiś zawód ojciec musi mieć.
OdpowiedzUsuńA psy naprawdę są często mądrzejsze od ludzi.
To taka publiczna tajemnica lub chyba już nie tajemnica...
UsuńMagiel fajny był...szkoda że już nie ma. A rozmowa numer 3 oddaje moje uczucia z dalekiej przeszłości. Zapisałam się na kólko czytelnicze, a kazali mi tam rysować... czego niegdy nie lubiłam nie umiem. Lubię czytać :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a niektórzy nie lubią czytać, wolą słuchać...
UsuńUśmiałam się :D Szczególnie ze skoczka egipskiego i piasku parzącego w łapy :D
OdpowiedzUsuńTaki skoczek to ma ciężkie życie:-)
UsuńDzieciaki sa czasami niemozliwe
OdpowiedzUsuńOstatnio moj chrzesniak nie chcial się zgodzić na mój pomysł i z powagą powiedział "ciocia, nie ma takiej opozycji"
Humor w krótkich spodenkach:-)
UsuńDrugi dialog najlepszy XD
OdpowiedzUsuńNie wiem czy ktoś jeszcze chodzi do magla. Ja nie.
Podobno chodzą...
UsuńNa poważnie to znak zbliżającej się starości>? To nie wiedziałem.
OdpowiedzUsuńTak się ułożyło z mojej listy zespołów do polecenia. :)
Pozdrawiam!
Bo młodzi śpią do rana jak susły! Ale nie przejmuj się...
UsuńChodzę do magla ,bo takowy jeszcze w Dukli jest. I to jak pamiętam gdy sprowadziłam się tu tak do tej pory jest to magiel rodzinny.A z tych tematów to wczoraj byłam właśnie w bibliotece.Tylko nie "plątałam " się między regałami bo stosik dla mnie po prostu czekał. Z lat wczesnej młodości pamiętam ,że o różnych rzeczach rozmawiało się z koleżankami...właśnie między regałami.
OdpowiedzUsuńMy się chichrałyśmy z byle czego...
UsuńZasłyszane dialogi rzeczywiście cudne :D Dzieci są rozbrajające. W bibliotece też często zdarzało mi się podsłuchać jakieś ich dialogi czy teksty, i naprawdę można się uśmiać. Czasem nawet rozczulić. A czasem jeszcze czegoś nauczyć. Kiedy jeszcze dziweięć, osiem lat temu w podstawówce chodziłam do szkolnej biblioteki, to rzeczywiście była oaza ciszy i spokoju - teraz biblioteki to miejsca spotkań i wydarzeń oraz inicjatyw kulturalnych, w tych szkolnych zawsze jest gwarno, również w mojej. Czasem trudno w spokoju się pouczyć, ale z drugiej strony, to teraz takie przyjazne, otwarte miejsce, gdzie można miło spędzić czas w otoczeniu książek, bez atmosfery niczym w muzeum.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza rozbawiła mnie dwójka, trójka i czwórka, szóstka trochę zasmuciła. Znaczy, że wciąż w mnóstwie rodzin to temat tabu, unikany. Moim zdaniem o takich rzeczach powinno się rozmawiać, nie udawać, że nie istnieje, tylko spokojnie dziecku tłumaczyć, bo jak nie od rodziców, to dowie się z Internetu albo od kolegów, czyli mało zaufanych źródeł; nie lepiej normalnie rozmawiać o tym z dzieckiem, powoli uświadamiać, stworzyć atmosferę komfortu, zaufania w rozmowach na ,,te tematy"? Moi rodzice zawsze mieli takie podejście, mama cierpliwie odpowiadała na ,,trudne pytania", zawsze miałam poczucie, że mogę o wszystko zapytać, zwrócić się z wątpliwością.
Pozdrawiam ciepło!
P.
I słusznie, moja także była "nowoczesna", nawet wnukowi kupiła odpowiednią książkę.
UsuńDzięki za odwiedziny i ciekawy komentarz:-)
Byłam u Ciebie z rewizytą, ale mój komentarz wcięło, pewnie jest w spamach, jak zwykle...
UsuńRzeczywiście, dostałam maila z powiadomieniem o komentarzu, a samego komentarza nie ma, już się zdziwiłam. Nie wiem, jak to się stało, tajemnicza sprawa...
UsuńDziękuję za rewizytę, bardzo mi miło :)
Biblioteka - magiczne miejsce. Ta do której chodzę jest niedawno otwarta i nowoczesna. Jak dla mnie hitem jest książkomat, w którym możesz oddać lub samodzielnie odebrać zamówiony online egzemplarz. Ba, nawet machina wydrukuje stan konta czytelnika. Dialogi dziecięce - bezcenne 😉 uśmiałam się. Magiel - czy istnieje jakiś w mojej okolicy? Nie mam pojęcia. Natomiast dialogi na tematy różne słyszę raz w miesiącu u fryzjerki. Taka częstotliwość w zupełności wystarczy. Pozdrawiam 😉
OdpowiedzUsuńNo właśnie, te automaty, nie wiem czy polubiłabym...
UsuńA wiesz, że teraz znowu rysuje sie tendencja by uczynić biblioteki bardziej przytulnymi, z kanapami i herbatką, a automatom trochę nie po drodze... co innego do zwrotów, zwłaszcza dla tych, co zalegają...
Bronię książkomatu bo on jest na zewnątrz budynku wiec można z niego korzystać całą dobę. Biblioteka - miejsce przytulne? Właśnie takim jest nasza Mediateka. Różne sale, bogata oferta dla dużych i małych. A ten "automat" to po prostu ułatwienie dla czytelników. Bo oczywiście prawdziwego klimatu biblioteki nie zastąpi. Pozdrawiam 😉
Usuń:) Widzę, że mamy podobne smaki. Ja tam jak na razie znam jeden bar z kebabem, mi tam odpowiada. Może kiedyś znajdę lepszy, kto to wie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jutro robimy spaghetti, taka chińska wariacja:-)
UsuńCzekam na otwarcie nowej mediateki w moim mieście,
OdpowiedzUsuńa póki co sama mam w domu mnóstwo książek i wciąż
kupuję nowe. Chyba tylko dlatego poszłam na te studia...
Bo myślałam naiwnie, że omawia się na nich całą literaturę
tego świata...
Sorry za prywatę.
Najlepszy dialog ten ostatni, choć
matka pewnie byłaby wdzięczna, gdyby ją ktoś
wyręczył.
Pozdrawiam!
Nie musisz przepraszać, przecież o taką wymianę myśli właśnie tutaj chodzi.
UsuńFakt, zbyt mało było tej literatury, a zbyt dużo różnych niepotrzebnych rzeczy...ale to chyba na każdym kierunku.
Kiedyś rodzice zanosili pościel do magla. Jak ja takiej wymaglowanej nie lubiłem :( Więc sam nigdy do magla nic nie zaniosłem, chociaż na moim osiedlu jeden się ostał :-)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się grochówka i odchudzanie :-)
Mój kuzyn nie lubił krochmalonej i maglowanej, musiał się ktoś choć raz przespać w takiej , by on mógł używać...
UsuńJak dla mnie dialog numer 1 i 4 wymiata :) Bardzo zabawne rozmowy, aż ciężko wytrzymać ze śmiechu, ciekawa jestem jak pani daje radę powstrzymywać śmiech.
OdpowiedzUsuńCzasami nie daję, ale najczęściej lecę zapisać, bo pamięć ulotna jest.
UsuńA już myślałem, że współczesne dzieciaki nawet nazwy "Biblioteka" nie znają, a tu proszę! Nie dość, że przychodzą, to nawet coś tam wypożyczają:) PS. Dialog z opowiadaniem bajek - najlepszy!
OdpowiedzUsuńDo 3 klasy podstawówki to nawet chętnie, potem następuje powrót wytrwałych w gimnazjum...
Usuńoj, co magla to są. Ostatnio oglądałam reportaż o Ukraince, którą zatrudnili i wmaglowała sobie rękę. Musieli amputować. Biedna dziewczyna, oczywiście bez ubezpieczenia. Ludzie się zrzucili... Ja osobiście do magla nie chodzę, jakoś sobie radzę - nie krochmalę, prasuję. Nie jest tak cudnie jak było w domu, ale czasu ile zostaje:)
OdpowiedzUsuńOj, widziałam tę dziewczynę, tylko to taki przemysłowy magiel był...
Usuńooo dziecięca kreatywność! Uwielbiam ;d. Dwójka najlepsza ;D. Agenci. ;D Fajnie tam masz z nimi, ciekawie, zabawnie, czasem pewnie zdenerwują, ale jak to dzieci, dzieciom się wybacza.
OdpowiedzUsuńTo fakt, ile się nasłucham, to moje!
UsuńWidzę,że bardzo ciekawe rozmowy można podsłuchać pracując w takim miejscu :)jak zresztą wszędzie gdzie ma się kontakt z drugim człowiekiem :)
OdpowiedzUsuńW poczekalniach wszelkich też można podsłuchać to i owo:-)
UsuńSuper:) 2 i 4 najbardziej mnie rozbawiły.
OdpowiedzUsuńPraca w bibliotece ma wiele plusów :)
Co się pośmiejesz, to Twoje:)
To prawda, można się pośmiać, można się też wiele nauczyć!
Usuń