Strony

niedziela, 25 lutego 2018

Wokół książki... cz.1

Dolly Parton , znana piosenkarka country i aktorka założyła organizację non-profit Imagination Library (Biblioteka Wyobraźni)
„Utworzyłam ją w hołdzie dla mojego taty. Był najmądrzejszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek znałam, ale wiem, że nieumiejętność czytania prawdopodobnie nie pozwoliła mu spełnić wszystkich jego marzeń. Pobudzanie w dzieciach miłości do czytania stało się moją misją” – opowiada
Początkowo piosenkarka chciała pomagać jedynie dzieciom z jej rodzinnego hrabstwa, dostarczając im co miesiąc po książce w prezencie. Wkrótce jednak organizacja swym zasięgiem objęła już cały kraj, a trzy lata później mogła się pochwalić pierwszym milionem rozdanych książek.
Aktualnie Biblioteka Wyobraźni działa też w Kanadzie, Wielkiej Brytanii i Australii. Nawiązuje współpracę ze szpitalami, aby pierwsze książki dzieci otrzymywały już w formie wyprawki dla noworodka. Każdego miesiąca organizacja rozsyła ponad milion bezpłatnych książek.

******
Przez wiele miesięcy pracownicy służb miejskich, zajmujący się wywozem śmieci w stolicy Turcji gromadzili wszystkie niechciane książki, które ludzie wyrzucili z domów. Nie mogli przeboleć, że ktoś wyrzuca tak wartościowe rzeczy, dlatego w porozumieniu z lokalnymi władzami założyli w dzielnicy Çankaya w Ankarze bibliotekę.
Początkowo zbiory były przeznaczone tylko dla pracowników i ich rodzin. Z czasem jednak wiadomość o tym, że niepotrzebne książki z chęcią przyjmą „śmieciarze”, rozeszła się po mieście i mieszkańcy zaczęli sami przekazywać książki. Gdy kolekcja bardzo się rozrosła, uznano, że najlepiej będzie udostępnić ją publicznie wszystkim.

Wspomniana biblioteka mieści się w korytarzu dawnej fabryki cegieł, bo tam mieści się siedziba służb oczyszczania miasta, ale też np. ośrodek zdrowia i sala kinowa. Miasto zatrudniło pełnoetatowego pracownika, który zarządza zbiorami. Do dyspozycji na miejscu jest czytelnia i pokój szachowy. Ze zbiorów chętnie korzystają dzieci urzędników miejskich i uczniowie pobliskich szkół. Dużą popularnością biblioteka cieszy się także wśród rowerzystów, którzy często przejeżdżają pobliską doliną.

Obecnie biblioteka posiada już ponad 6 tysięcy książek, od beletrystyki po literaturę faktu. Bardzo popularna jest sekcja z komiksami dla dzieci i osobna poświęcona materiałom naukowym. W ofercie znajdują się również publikacje w języku angielskim i francuskim.
O książki proszą nauczyciele wiejscy z całej Turcji, a pracownicy służb oczyszczania myślą już nad kolejnym projektem. Chcą przekształcić jedną śmieciarkę w mobilną bibliotekę.

******
Chińczycy prześcigają się w działaniach, aby udostępniać czytelnikom literaturę w przestrzeniach efektownych wizualnie.
W kulturalnej dzielnicy Binhai wybudowano imponujący gmach Biblioteki Publicznej Tiencin Binhai. Wnętrze obiektu zostało celowo tak zaprojektowane, aby spoglądającym przez fasadę budynku przypominało gigantyczną trójwymiarową gałkę oczną. Efekt ten uzyskano dzięki długim regałom o pofałdowanych kształtach zajmującym aż pięć kondygnacji. Tworzą one oczodół, w którego centrum znajduje się sferyczne audytorium pełniące rolę źrenicy.
Budynek biblioteki ma powierzchnię 33 700 metrów kwadratowych i może pomieścić ok. 1,2 miliona książek. W niczym nie przypomina jednak tradycyjnych książnic, zdecydowano się bowiem na otwartą przestrzeń publiczną skąpaną w jasnym świetle. „Półki na książki stanowią świetną przestrzeń do siedzenia, a jednocześnie zapewniają dostęp do wyższych pięter. Rogi i krzywizny mają pobudzać do różnego zastosowania przestrzeni, jak czytanie, chodzenie, spotykanie i dyskutowanie. Wszystko to razem tworzy ‚oko’ budynku” – mówi Winy Maas, współzałożyciel holenderskiej firmy architektonicznej , która odpowiadała za projekt i zrealizowała go we współpracy z miejscowymi architektami i inżynierami budowlanymi.
Biblioteka została ukończona w ekspresowym tempie. Od pierwszego szkicu do uroczystego otwarcia minęły zaledwie trzy lata.

*****
Jean Twenge, profesor psychologii na Uniwersytecie Stanowym w San Diego, wraz ze swoim zespołem przeprowadziła analizę tekstową ponad miliona amerykańskich książek opublikowanych w latach 1950-2008.
Jak się okazuje, w badanym okresie nastąpił drastyczny wzrost ilości przekleństw używanych w literaturze.
Książki wydane w latach 2005-2008 zawierały 28 razy więcej tego typu zwrotów niż publikacje sprzed ponad pół wieku.
Analizując ponad milion książek, zespół badaczy wziął za wyznacznik zaprezentowaną po raz pierwszy w 1972 roku przez George’a Carlina listę siedmiu sprośnych słów, których nie można powiedzieć w telewizji.

Jak się okazuje, od połowy ubiegłego wieku następuje stały wzrost występowania tych wyrażeń w książkach, a literatura publikowana w latach 2005-2008 zawierała średnio 28 razy więcej takiego słownictwa niż tytuły pochodzące z początku lat 50.
Największą popularnością spośród tych siedmiu zwrotów cieszył się motherfucker (skurwysyn). Współcześni pisarze używają tego określenia 678 razy częściej niż ich koledzy sprzed ponad pół wieku. Dużo chętniej sięgają również po fuck – we współczesnych książkach słowo to pojawia się 168 razy częściej niż we wczesnych latach 50. Z kolei użycie słowa shit (gówno) wzrosło – 69-krotnie.

Niektórzy postrzegają wzrost częstotliwości występowania przekleństw w kulturze (książkach, filmach, piosenkach) jako dowód upadku dobrych obyczajów, inni natomiast – jak chociażby wspomniany wcześniej George Carlin – traktują tego typu wyrażenia jako markery wolności wypowiedzi.

Profesor Twenge
zauważyła, że wzrost przekleństw nastąpił w tym samym okresie, gdy kultura nastawiona była na promowanie autoekspresji i indywidualizmu. „Indywidualizm jest systemem kulturowym, który eksponuje bardziej siebie, a mniej zasady społeczne. Gdy społeczne zasady odeszły na bok, a ludziom powiedziano, żeby wyrażali siebie, przeklinanie stało się bardziej powszechne. Myślę, że to właśnie te kulturowe soczewki są najlepszym sposobem do oceniania tego, a nie postrzeganie przez pryzmat dobra lub zła”.

„W każdym domu powinien być pokój do przeklinania. To niebezpieczne tłumić w sobie takie emocje”.
Czyje to słowa? Wypowiedział je niegdyś Mark Twain.


(ciekawostki wyszukane w sieci, zdjęcia - pixabay.com oraz Wikimedia, domena publiczna)

75 komentarzy:

  1. Przed wyjazdem musiałam rozstać się z wieloma książkami- chciałam je po prostu przekazać nieodpłatnie którejkolwiek bibliotece. Niestety żadna miejska biblioteka nie chce przyjmować książek bo "to tylko kłopot". Tak to wygląda w stolicy.A potem narzekają, że ludzie książek nie czytają. Przez pewien czas w budynku administracji naszego osiedla był "stolik książkowy" i tam trafiały książki, których nikt nie chciał zatrzymać na zawsze w domu. Niestety po remoncie stolik już nie wrócił na swoje miejsce.A to naprawdę była dobra inicjatywa, bo książki tanie nie są i nie każdego stać na kupno. Sieć bibliotek też jakaś "mocno dziurawa" i mało komu chce się jechać do dość odległej biblioteki. I tak rośnie pokolenie wtórnych analfabetów oraz nowe pokolenie "obrazkowe", wgapione w ekran telewizora, tabletu, smartfona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas jak na razie biorą wszystko, sama kilka sporych toreb podarowałam, bo nie mam gdzie kłaść nowych. zauważyłam też kilka miejsc, gdzie można zostawić książki : dworzec PKP, pijalnia wód mineralnych, kawiarnia...
      Likwidacje bibliotek też się zdarzają, zlikwidowano u nas bibliotekę pedagogiczną oraz jedną z filii biblioteki miejskiej.

      Usuń
    2. w "mojej" bibliotece" panie mnie pouczyły, że jeśli chciałabym zasilić księgozbiór to tylko wydawnictwami od 2005 roku wzwyż lub - jeśli to bestseller - to po osobistej weryfikacji którejś z pań.

      Usuń
    3. Tak też bywa, biblioteki, te osiedlowe zwłaszcza też pękają w szwach...bo ogranicza sie ich ilość.

      Usuń
  2. Ha! Przyszłość Twego stanowiska nie jest zagrożona, wszak moda na wszystko przychodzi z zagranicy, więc i do nas wkrótce dotrze.Co do przekleństw, taki pokój jest jak najbardziej wskazany, jednak wątpię,czy zdąży się na czas do niego dotrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, nie zdąży się dobiec, a człowiek czuje, że wybuchnie...

      Usuń
  3. Jaki ciekawy post. Nie znałam tych informacji , dzięki za uzupełnienie moich wiadomości:)Dolly P Bardzo lubię, w takiej bibliotece chciałabym posiedzieć, ale znając siebie to zgubiłabym się, sama nie wiem jak dałam radę tu:) W rodzinie wszyscy wiedzą ...wypuścić mnie nowe miejsce to jak nic się zagubię:) Pomysł z odzyskiwaniem książek ze śmietników jest super. Tu oddają do SH i ciekawe można zaadoptować. Kiedyś wyszukałam bardzo stary album, ale dałam córce , bo kocha stare książki. Ostatnio album Diora i wszystko o nim i to za grosze, książka była bardzo droga. Nadmiar wysyłam do domu, na szczęście książki chętnie chcą:)uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, też natknęłam sie na książki w SH-ach, ale nie znam niemieckiego, bo takie głównie bywają...kiedyś piękne albumy kupowało się w antykwariatach.

      Usuń
  4. Chińska biblioteka mi się podoba! Ale tak sobie myślę, że żeby nie wiem, jakie biblioteki budowano i nie wiadomo, ile, to i tak ci, którzy nie czytają, czytać nie będą. A kto ma czytać, ten będzie czytał i bez wypasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo myślę, gdy widzę ile kasy idzie na imprezy dla tzw. czytelników - ciekawe czy ktoś zbadał o ile wzrasta czytelnictwo od częstowania tortem lub pizzą?

      Usuń
    2. No właśnie.
      Tak sobie myślę - statystyki biją na alarm, stan czytelnictwa w Polsce jest zatrważający, a pół- i ćwierćśrodki, które się podejmuje, są (z przeproszeniem) z dupy wzięte. Jak sama mówisz - pizzą i tortem do czytania nie zachęcisz. Sprawa jest spieprzona u podstaw, ale prawdziwych przyczyn (dokładnie rozpirzona oświata) nikt nie chce tknąć. Dlaczego? Odpowiedź nasuwa mi się tylko jedna i jak nie należę do zwolenników teorii spiskowych, tak jestem święcie przekonana, że to jest robota celowa.

      Usuń
    3. Nietrudno zgadnąć - niedouczonymi i nieoczytanymi łatwiej się rządzi...

      Usuń
    4. Oczywiście, że tak. Od dwudziestu lat taśmowo produkuje się debili i efekty już są, całe pokolenie stracone, a ono wychowa następne i tak kółko się zamknie. Biali Murzyni potrzebni są przecież bogatej Europie.

      Usuń
  5. W mieście, w którym mieszkam powstały miejsca (choćby na moim osiedlu), w których można zostawić książki jakich się nie chce i zabrać takie, które pozostawił ktoś inny - wymiana bez pożyczania. Małe dziuple z półkami osłonięta od deszczu albo skrzynki przy ławkach - również na dworcu kolejowym.
    Książki... jaki świat bez nich byłby ubożuchny. Zdecydowanie wolę te tradycyjne z kartkami i pachnące farbą drukarską lub dłońmi domu, w którym mieszkały.
    Całe szczęście, że są ludzie, którzy je doceniają jak ci z Twojego tekstu. Jak ci, którzy czytają. Jak ci, którzy piszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, jak w tej maksymie: dom bez książek jest jak ciało bez duszy...

      Usuń
  6. przekleństwo, kiedy jest odległe od następnego może mieć moc i podkreślić dramatyzm sytuacji/wypowiedzi. ale nadmiar spowoduje, że utraci wartość dramatyczną i stanie się prozaicznym rynsztokiem. boję się używać wulgaryzmów, żeby nie przedobrzyć, jednak zdarzają się i użyte są z premedytacją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, czasami pasuje tylko soczyste przekleństwo, inaczej wypowiedź nie ma tej wagi...

      Usuń
  7. Ale ciekawy wpis, z przyjemnością przeczytałam, bo nic na te tematy nie wiedziałam.
    Jestem przeciwna przeklinaniu ani to dobre ani miłe i świadczy o pisarzu ,że w inny sposób to nie przyciągnąłby swoich klientów.
    klientów a nie czytelników.
    To tak jak w filmach , albo się biją albo goła baba i film jest oglądany hmmm czy o to chodzi ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne refleksje, mieszkam koło kina. Ilekroć leci film kontrowersyjny, z nagością i mnóstwem wulgaryzmów, tyle razy tłumy walą do kina, przejść nie można...

      Usuń
  8. Mój ojciec namiętnie kupował książki przez całe życie. Wychowałam się praktycznie w bibliotece - wszędzie, poza moim pokojem, były regały lub stosy. To miało swoje dobre, złe, a i katastrofalne skutki też. Mama została w dużo za dużym mieszkaniu właśnie przez ten księgozbiór. Chętnie by go oddała i nawet były chętne instytucje, ale im trzeba by je znieść, dowieźć i wnieść, więc jeszcze dołożylibyśmy sporo do tego interesu. A książki są ciężkie. Teraz pozbywamy się stopniowo tego balastu wyrzucając je do śmieci. Może powstanie gdzieś koło wysypiska jakaś podręczna biblioteczka ? :)
    Ja pilnuję, żeby mój księgozbiór nie był większy, niż dwie półki. Przy przeprowadzce to ich tak dużo dźwigania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężar książek znam jak mało kto, czasami żartuję, że jestem pracownikiem raczej fizycznym, bo nawet na czytanie zakupionych nowości mało jest czasu...

      Usuń
  9. Wspaniały wpis, wiele ciekawostek o których nie wiedziałam. Ja oddaję książki do biblioteki, na specjalny regał w ramach akcji bookcrossing. Przyznam, że nie raz też coś przytaszczę coś. Żal, że niektórzy wyrzucają książki na śmietnik. Można dać ogłoszenie na olx (sprzedaż lub oddam darmo), a chętni sami się zgłoszą.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawy tekst napisałaś Asiu.
    A jeśli chodzi o moje książki to mam bardzo dużą bibliotekę, a w niej także książki odziedziczone /także książki z dziedziny sztuki/. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym je komuś oddać, bo są dla mnie czymś bardzo ważnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toteż ja oddawałam te, do których nie mam szczególnego sentymentu...

      Usuń
  11. Ile ciekawostek 😀 a co do tego pokoju, to u nas jest ... piwnica 😂 nie chciałabyś słyszeć co się tam dzieje, gdy się nie chce rozpalić w piecu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie, piwnica to też dobre miejsce...ja najczęściej przeklinam w myślach, bo w bibliotece nie wypada, a okazje bywają...

      Usuń
  12. Dobrze czytać o takich formach promowania książki i czytelnictwa.

    Mark Twain moim zdaniem miał rację, dobrze by było mieć takie pomieszczenie, gdzie można wyrzucić z siebie złość. Podobno w USA (albo podobnie rozwiniętym państwie) można za drobną opłatą wynająć pokój, w którym można zniszczyć właściwie całe wyposażenie, by wyładować swój gniew.

    Tak to chyba już w życiu będzie zawsze, że część osób będzie miała pod górę z jakichś przyczyn i skończyć może też niezbyt miło.

    To moja Babcia jeszcze mniej więcej 10 lat temu sama chciała wszystkim w swoim mieszkaniu się zajmować i któregoś razu spadła ze stołka czy parapetu jak coś chciała zmienić w wystroju.

    :) A mi jakoś prasowanie idzie, może nie za szybko ale zawsze.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekspresje w słowach trzeba czasami wyładować, nie da rady dusić w środku emocji, to podobno zdrowsze dla psychiki, cholerycy dłużej żyją:-)

      Usuń
  13. Witaj, Jotko.

    Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam ciekawostki.
    A jeśli chodzi o przekleństwa, to "straciły" one pierwotną moc:) Dziś są raczej środkiem ekspresji, kiedyś - miały służyć ukaraniu krzywdziciela, gdy racjonalne środki zawiodły:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś bywają przerywnikiem w rozmowie, jak spójniki lub chwile na oddech, gorzej, gdy tych przerywników jest więcej, niż "normalnych"słów.

      Usuń
  14. Gdyby tylko ludzie umieli czytać! Bo coraz częściej się przekonuję, że nawet krótkiej pisanej notki nie są w stanie zrozumieć.
    Właśnie przeczytałam cykl o Cmentarzu Zapomnianych Książek. Wyobrażałam sobie ten labirynt, błądzenie wśród półek, zapach kurzu i papieru. Czy można taką magię poczuć w bibliotece chińskiej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, w tak nowoczesnej nie da się! osobiście wolałabym taka bibliotekę Raczyńskich w Rogalinie:-) Po renowacji to istne cudo!

      Usuń
  15. Okropna jest ta chińska biblioteka. Bałbym się do takiej iść...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wolę te bardziej przytulne...ale jako ciekawostkę chciałabym zwiedzić.

      Usuń
  16. A to ciekawe...
    A co do samej Dolly Parton, uwielbiam piosenkę "Jolene", którą wykonywała - także w coverach. Piękna.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle muzyka country jest fajna i te ich tańce...

      Usuń
  17. Podoba mi się ta inicjatywa Turków. Też ubolewam nad tym, jak wiele książek ludzie wyrzucają do śmieci. Zwłaszcza, że wiele z nich jest naprawdę wartościowych. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My wyrzucamy podręczniki, które kiedyś długo służyły...

      Usuń
  18. Witaj, Jotko!
    Uwielbiam takie posty.
    Dolly Parton, przez wielu nazywana
    plastikową lalą, a jakże piękną kobietą jest!
    I tu się też zgadzam z przedmówczynią Megly -
    kocham "Jolene" i... książki. :)

    http://www.bryla.pl/bryla/56,85298,11348427,Wyjatkowe_biblioteki_ze_swiata__przeglad_.html

    A moim marzeniem jest odwiedzić kiedyś Library of Congress.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biblioteka Kongresu, ba!
      Udało mi się być kiedy w bibliotece zakonnej na Jasnej Górze!
      Obejrzałam link, jak dla mnie zbyt surowe i nowoczesne.

      Usuń
  19. Ponieważ kocham ksiązki, uwielbiam literaturę Zafona. Cmentarz zapomnianych książek Jotko, czy nie byłoby cudownie tam spędzić cały dzień? POwiedz, jak mozna życ bez książek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem Ci, bo to dla mnie kosmos, to tak jak żyć bez powietrza...

      Usuń
  20. no właśnie. Jak bez powietrza. A w Japonii jest książkowy hotel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywają takie hotele wszędzie i to jest fajne...

      Usuń
  21. Super pomysły na takie biblioteki. Sama mam kilka książek, które bym oddała. Zaniosę je chyba kiedyś do swojej biblioteki, tylko muszę się zebrać albo oddam jakiemuś dziecku - o tak, też można. Co do przeklinania to ja nie lubię jak ktoś bluzga. Tym bardziej, gdy co drugie słowo to przekleństwo. Sama unikam, ale zdarza mi się przeklinać, nie powiem, że nie. Zwłaszcza, gdy jestem zła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bluzganie bez powodu, a wulgaryzm użyty rzadko gdzie trzeba, to co innego...

      Usuń
  22. Wychowywałam się w domu, który przez płot sąsiadował z biblioteką wiejską i gdy tylko w wieku sześciu lat nauczyłam się czytać, stałam się klientką owej biblioteki.
    Gdy już byłam starsza, pomagałam pani bibliotekarce w okładaniu i podpisywaniu grzbietów książek.
    Wtedy nikt nie musiał namawiać do czytania, bo ludzie przyjeżdżali z okolicznych wsi, aby wymienić książki sobie i swoim sąsiadom.
    W moim mieście w Rynku stoi gablota, do której można wkładać książki, które można sobie wypożyczać i oddawać albo nie, bo nikt tego nie sprawdza.
    Kiedyś zaniosłam do osiedlowej (już nieistniejącej biblioteki) kilka książek. Pani wybrała tylko "Pollyannę", resztę mi zwróciła.
    Książka, w której znajduję wulgaryzmy, dla mnie jest nie do przyjęcia. Tak samo film- motyla noga.
    Serdecznie pozdrawiam.
    Przebywanie w pięknej bibliotece było czymś,co pamiętam do dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo z tymi darami dla biblioteki to różnie bywa, niektórzy czyszczą w ten sposób swoje biblioteczki. Ja już ze 3 razy miałam telefony w sprawie przyjęcia kompletu segregatorów Świat Wiedzy, a dwa już przyjęłam, poza tym zdarza się, ze do szkolnej biblioteki przynosi ktoś książki dla dorosłych lub podręczniki do liceum, bo nie wie, co z nimi zrobić, wtedy kieruję w odpowiednie miejsce.

      Usuń
  23. Jakoś się nie daje lenistwu.

    Wiele zależy od sytuacji. Są nazwy zespołów, które nawiązują do gatunku muzycznego, zwłaszcza w ekstremalnych odmianach metalu to widać. Inne powstają pewnie przez przypadek, specjalnie są wybierane ze słownika itp. itd. Najciekawsze jest to, że czasem to sami wykonawcy się potem dziwią, dlaczego wybrali daną nazwę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niektórzy słuchacze to się pewnie dziwią, kto ich wpuścił na scenę...

      Usuń
  24. 1. W pierwszej części opisałaś Jotko niezwykle szlachetne inicjatywy warte upowszechnienia - gratuluję wnikliwości "obserwacji". Przy tej okazji pochwalę się drobniejszymi inicjatywami biblioteki, z której wypożyczam książki. Otóż istnieje w niej taki spory nawet regał z książkami, którymi czytelnicy mogą się wymieniać, tzn. chcąc sobie wybrać (wziąć do domku) jakąś pozycję, pozostawiają książkę przyniesioną z domu - 1/1. Na półkach innego regału znajdują się książki w cenie 1 zł. Sprawdzałem - wcale nie są to pozycje ostatniego sortu.
    2.Ja też dostrzegłem to, że im książka współcześniejsza, tym więcej w niej wulgaryzmów (oczywiście zależy to również od autorów). Jak ja wyjaśniam sobie to zjawisko?
    - powód czysto komercyjny. Zdaniem niektórych autorów opowieść zabarwiona pikantnym słownictwem będzie chętniej czytana;
    - niska kultura językowa. Autor po prostu nie potrafi się wypowiedzieć inaczej niż poprzez stosowanie "brudnego" słownictwa;
    - świadome posługiwanie się plugawym językiem. Autor buntuje się przeciwko wygładzonemu słownictwu pisarzy - głównie poprzedniego pokolenia. Wydaje mu się, że postępując w ten sposób odkrywa nowe obszary językowe, pozbawione dotychczas obowiązującego tabu;
    - moda na wulgarność. Autorzy posługując się metodą narracji naturalistycznej naśladują do bólu rzeczywistość;
    - moda na seksualizm. To również jeden z komercyjnych wybiegów stosowanych, o dziwo, przez panie - literatki, których pisarstwo ma wyrażać najgłębiej skrywane uczucia kobiet... i dowiadujemy się, że w imię równości płci i kobietę stać na wulgarność.
    Osobiście nie przepadam za wulgarnością, choć z drugiej strony taki język istnieje i pisarz musi brać to pod uwagę, ale jak chyba w każdej aktywności człowieka, umiar i złoty środek są najlepszymi wskazówkami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką modę obserwuję zwłaszcza w kinie, zdarzyło się wiele filmów, których nie obejrzeliśmy do końca, a nawet ledwo zaczęliśmy oglądać, bo słuchać sie nie dało...

      Usuń
  25. Bardzo ciekawe informacje i świetne inicjatywy.
    Rok temu przed orzeprowadzką do Japonii musiałam sie pozbyć sporego księgozbioru i było to dość trudne zadanie, bo nie wyobrazałam sobie wyrzucenia książek na śmietnik, a biblioteki nie były zainteresowane. Ostatecznie część udało mi się oddać do antykwariatu, a resztę zabrała znajoma. Teraz nie mam książek w domu, ale za to mam nieopodal bibliotekę, z której namiętnie korzystam.
    Dolly Parton bardzo lubię :)
    Pozdrawiam ciepło i ślę słoneczko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to nawet antykwariatów coraz mniej, a szkoda...

      Usuń
  26. posesja mojego domu rodzinnego sąsiadowała ze składem węgla i skupem makulatury... choć książek w domu było sporo i na ich jakość, treść narzekać nie mogłem, to te najfajniejsze wynajdowało się właśnie buszując w baraku tego skupu...
    ...
    z kolei w Krakowie przy Szewskiej jest taka księgarnia z przecenionymi książkami... przy wejściu stoją takie kosze z książkami "prawie za darmo"... no, i tu znowu podobne zjawisko... najfajniejsze pozycje znajduję właśnie tam...
    ...
    o co w tym chodzi?... bo przecież nie o taniość, bo wtedy jako dzieciak sam ich sobie nie kupowałem... być może obecnie tak jest, bo pierwodruki (relatywnie) do najtańszych nie należą... ale taka odpowiedź mnie nie satysfakcjonuje, bo gdy coś mnie zakręci, to cenie zbytnio się nie przyglądam...
    ...
    ...
    co do "słupów telegraficznych" w literaturze i w filmie, to można przyjąć kontrolnie, że można mówić o pewnym tryndzie na realizm... ale przy okazji pojawia się pytanie, jak to wyglądało realnie w tamtych czasach?... czy ludzie wcale tych "słupów" nie używali?... nie bardzo mi się chce w to wierzyć...
    ciekawa sprawa... mój Dziadek/RIP/ był mistrzem szewskim, ale wbrew stereotypowi nie klął wcale, największy hardcore w jego wykonaniu to było "psiakrew", które słyszałem u niego ze dwa razy w życiu... można to co prawda tłumaczyć jego niesamowicie pogodnym usposobieniem, wkurzyć go było nie sposób... bo jakby nie było, stereotyp "kląć jak szewc" narodził się bardzo dawno... no, i co dalej?... co o tym myśleć?...
    czyli wychodzi na to, że w tej konkretnej kwestii w dupie jestem i gówno wiem :)...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może chodzi o zdobycz? Dziś zakupy już tak nie cieszą, jak w kryzysie zdobywanie tego i owego...
      W każdej regule są wyjątki, po prostu:-)

      Usuń
  27. książki były ze mną od zawsze i obok mnie,,jadą ze mną w pdróże ,leżą na szafce nocnej, śpi w łózku:):):) Oddaję, przekazuję dalej albo gdzieś zostawiam dośc często te co przeczytałam...nie lubię choć korzystam tych z komputera itp książka to dla mnie dotyk papieru,szelest przewracanych kartek i obecność namacalna jej obok:):)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jeszcze nie kupiłam e-czytnika, wolę papier:-)

      Usuń
  28. Bardzo krzepiące opowieści. Jednym słowem nadzieja nie umarła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie, ale doniesienia ze szkół nie są krzepiące:-(

      Usuń
  29. ciekawe sprawy. Podobają mi się pomysły na zagospodarowanie starych książek. szafki z książkami w parkach w niektórych miastach, to tez fajna sprawa.
    Co do przekleństw, pomijam ich obecność w książkach i filmie, to odrębna sprawa. Mnie zainteresowała wiadomość, że ludzie z uszkodzeniami prawej półkuli mózgowej (udar) nie zapominają tak zwanych brzydkich wyrazów i najszybciej ich używają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obcokrajowcy też szybciej zapamiętują brzydkie słowa,ciekawe, prawda?

      Usuń
  30. Niestety w dzisiejszych czasach książki są wypierane przez internet, ipody i audiobooki, dlatego pocieszające są Twoje informacje Asiu, że są jeszcze ludzie i instytucje, które dbają o to by nie wymarły, odzyskując te wyrzucane i gromadząc je w różnych miejscach.
    Ja osobiście cenię sobie książkę w wersji papierowej, te elektroniczne kompletnie do mnie nie przemawiają. Mam dokładnie tak samo jak napisała Loyal Pat, muszę czuć zapach druku i słyszeć szelest przewracanych kartek. Mam sporo książek, na pewno nie wyrzucę żadnej, co najwyżej mogę oddać do biblioteki lub podarować komuś. Książki jadą ze mną wszędzie i umilają mi odpoczynek :)
    Nie podobają mi się te wszystkie nowoczesne ozdobniki i przekleństwa, faktycznie jest ich coraz więcej, myślę, że autorowi takiej naszpikowanej wulgaryzmami książki wydaje się, że jest bardziej trendy i na czasie, a tu nie o to chodzi by tą formą przyciągnąć czytelnika, tylko by w prosty i elegancki sposób tak przedstawić fabułę i treść by ją z chęcią i przyjemnością wielu czytało, a nie z odrazą i zbulwersowaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święte słowa, myślę podobnie, dość nasłucham się tego na ulicy i...w szkole.

      Usuń
    2. zapomniałam napisać, że wysłałam Ci wiadomość od Hexe, ale nie widzę u Ciebie na blogu...

      Usuń
    3. oo to nic nie dostałam Asiu, to dziwne, bo jeszcze się nie zdarzyło żeby mi coś nie przyszło, to zapraszam Hexe w odwiedziny do mnie ;)

      Usuń
  31. Szczerze mówiąc nie słyszałam wcześniej o Imagination Library, ale świetnie, że taka organizacja powstała, powinno zarażać się dzieci miłością do książek zamiast pozwalać im tkwić przed telewizorem/komputerem całymi dniami.
    Inicjatywa w Turcji też super, jakby się zastanowić to sporo jest takich niechcianych książek, które po prostu się marnują, trafiają do śmieci. Wielka szkoda, skoro ktoś inny mógłby je wykorzystać, komuś innemu mogłyby się okazać przydatne.
    Jeśli chodzi o bibliotekę w Chinach to co prawda wygląda bardzo ciekawie, ale jak dla mnie trochę zbyt "surowo", zbyt "nowocześnie" wolę bardziej przytulne miejsca, ale wiadomo - kwestia gustu.
    Moim zdaniem wzrost ilości przekleństw używanych w literaturze na przestrzeni lat jest właśnie spowodowany nie tyle upadkiem dobrych obyczajów, co właśnie większą swobodą w wyrażaniu własnych myśli i emocji, wolnością wypowiedzi. O ile przekleństwa nie są używane jako przecinek to nie widzę problemu, uważam wręcz, że to bardziej autentyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to oznaka autentyczności, to źle świadczy o naszej kulturze, bo wynika z tego, ze bardziej do ludzi przemawiają wulgaryzmy niż piękny literacki język...

      Usuń
  32. U nas powstało kilka kawiarenek i restauracji z regałami na książki, można tam usiąść przy kawie i sobie coś z półki wziąć, i poczytać, można też książki przynieść i zostawić, by inni sobie poczytali. Myślę, że to całkiem fajny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, podoba mi się także pomysł zajęcia gości grami planszowymi, gdy w restauracji długo czeka sie na obiad...

      Usuń
  33. Z niezwykłym sentymentem wspominam czasy t.zw. "przed telewizyjne", gdy na poczesnym miejscu w mieszkaniach stały oszklone biblioteki (niestety niektórzy trzymali tam alkohole). Pamiętam, że książki wypożyczano sobie nawzajem, i żeby nie zapomnieć co było od kogo pożyczone, zapisywano to na odręcznych notatkach. Książki te bardziej "rozczytane" oddawano do introligatora, który przywracał im świetność. Mam jeszcze takie atlasy, i encyklopedie sprzed 150 lat. Mam też książkę kucharską z XVI wieku, ale już nie korzystamy z jej przepisów, bo cała jest w proszku, a i produktów odpowiednich już nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, też oddawałam książki do introligatora i o dziwo, nie była to droga usługa. Przez pożyczanie książek straciłam wiele ulubionych, niestety:-(

      Usuń
  34. Mam nadzieję, że mój mózg odwdzięczy mi się kiedyś za to. :)

    Napiszę zaraz w notce o wrażeniach ze zwiedzania.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń