Dziś będzie krótko o obserwacji poczynionej w czasie zajęć ze starszymi dziećmi.
Poproszona o nagłe zastępstwo wzięłam najnowsze numery czasopisma ODKRYWCA - National Geographic i wyruszyłam na zmagania z szóstoklasistami.
Wyjaśniłam cel mojego przybycia i zasady pracy na lekcji, po czym jak satelita krążyłam po sali, przyglądając się zajęciom uczniów.
W jakimś programie z pogranicza psychologii i pedagogiki podano , że na podstawie obserwacji zachowań w trakcie podejścia dzieci do nowego zadania można wywnioskować, kim to dziecko zostanie w przyszłości w sensie ewentualnej kariery.
Moi uczniowie mieli do wyboru kilka różnych numerów popularnonaukowego czasopisma i mogli zająć się tymi jego aspektami, które interesują ich najbardziej. Niektórzy zwracali uwagę już na okładki, inni szukali ciekawostek, ale zniechęcały ich długie teksty, jeszcze inni skupili się na samych zdjęciach, czytali jednak podpisy pod fotografiami, nieliczni zaczęli rozwiązywać łamigłówki lub krzyżówki.
Przysiadłam obok chłopca, który bardzo widać potrzebował rozmowy i zachwycił mnie znajomością wielu informacji o przyrodzie spoza czasopisma, które miał przed sobą.
Ale tak naprawdę chcę napisać o chłopcu, którego nazwać można wolnym elektronem. Jest nadpobudliwy, ma to w papierach, więc normalne, że czasami spaceruje po klasie lub wymaga dodatkowego zajęcia bo nie wytrzymuje w ławce.
Podchodził do grup, ale nie miał wiele do zaoferowania poza rozśmieszaniem kolegów.
Pytam więc - dlaczego nie przeglądasz pisma, można w nim znaleźć wiele ciekawych rzeczy, wymienić się uwagami z kolegą?
On na to, że właściwie po co?
Chociażby po to, odpowiadam, że przyda ci się to w trakcie ewentualnych podróży... gdy będziesz w Afryce, zabłyśniesz wiedzą o żyrafach na przykład.
Nie muszę, on na to, wynajmę przewodnika, a zresztą gdy wyjeżdżamy z rodzicami, to nie wychodzimy z hotelu, wie pani ile atrakcji jest w takim hotelu?
Pytanie zostawiłam bez odpowiedzi...
A swoja drogą, nie wiedziałam, że są 4 rodzaje żyraf, które różnią się wzorem plam na skórze!
Nie bardzo zrozumiałem, czy tego chłopca znałaś wcześniej i wcześniej z nim rozmawiałaś? Czy o jego zainteresowaniach dowiedziałaś się na tej lekcji, czy może Wy sobie rozmawialiście, a inni uczniowie pracowali? W małej sali lekcyjnej to jest raczej dość trudne?
OdpowiedzUsuńWracając jednak do kwestii poznawczej uczniów. To prawda, że ze sposobu w jaki uczniowie zapoznają się z zadaniem można wiele wywnioskować, ale jest warunek. Obserwacje - tak jak testy psychologiczne - muszą być wielokrotne i dokonywane w idealnych, dla badań, warunkach.
PS. Ja uwielbiałem takie lekcje zastępcze, i podejrzewam, że moim uczniowie też. Z reguły niezadowolone było "ciało pedagogiczne", bo dzieciaki po takim zastępstwie wyglądały jak po "amfie".
Chłopca znałam, jak większość uczniów, ale nie z tej strony, a praca w grupach umożliwia ciche rozmowy z poszczególnymi uczniami lub całymi grupami.
UsuńJa nie lubię lub może nie w każdej klasie...
A nikt nie wpadł na to, że właściwie rodzice tego chłopca wymagają leczenia?
OdpowiedzUsuńCechy wrodzone dziecka to tylko ułamek przyczynku do jego zachowania, zainteresowań, postawy życiowej- reszta to wychowanie.
Niektórzy psychiatrzy twierdzą, że od chwili narodzin do ukończenia trzeciego roku życia jest to najważniejszy etap wychowania dziecka- niewłaściwe wychowanie powoduje wtedy przeogromne szkody, może nawet zaowocować schizofrenią po 30 roku życia.
Rodzice i sposoby na wychowanie to osobny temat...
UsuńW pewnym sensie ma chłopak rację. Ile razy w życiu wykorzystałaś znajomość wzorów skróconego mnożenia?
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony to smutne, ten brak ciekawości. A tak łatwo można by oswoić jego tzw. nadpobudliwość dając mu zadanie do wykonania. Jeszcze smutniejsze jest to jak niewiele rodzice mają dzieciom do zaofiarowania! Już widzę te atrakcje hotelowe, czyli wynajętego animatora zabaw dziecka.
Wzory skróconego mnożenia może nie, ale jednak...
UsuńSęk w tym, że wielu takich jak on nie chce dodatkowych zadań, uważając to za nie sprawiedliwe, dlaczego mają robić więcej, niż inni? Ten sposób sprawdza się czasami w młodszych klasach. Trampolina w każdej sali rozwiązałaby problem ale czy na długo?
w każdym razie rodzice tego chłopca już zabili w nim ciekawość świata i to "coś", co jest niezbędne, kiedy któregoś dnia ich (rodziców) zabraknie.
OdpowiedzUsuńDziś liczą się wygody i zbytki:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńTo, co bawiło nas w pobycie Czterdziestolatka i jego towarzysza za granicą teraz jest na porządku dziennym:(
Po co zwiedzać okolice, kiedy w hotelu jest taka - dajmy na to - plazma na całą ścianę i można od świtu do świtu wgapiać się w te ruchome obrazki. A na zewnątrz słońce, wiatr, zwierzęta, rośliny i inne paskudztwa. Fuj!
:)
Pozdrawiam:)
Poirot też nie lubił wsi, ale główkował nieźle:-)
UsuńCiekawość świata powinni zaszczepić rodzice od najmłodszych lat. Nauczyciele robią to swoją świetną pracą w placówkach oświatowych.
OdpowiedzUsuńGdy pomyślę o zabawach w jakie nasze pokolenie bawiło się w dzieciństwie, to żal mi pokolenia "tabletowych" dzieci i ich rodziców. To poniekąd niewydolność wychowawcza i wygodnictwo, które niewątpliwie przyniesie raczej mało ciekawe efekty.
Jedni "uwięzieni" w tabletach czy smartfonach, inni w hotelach - ot znak naszych nowoczesnych pokoleń. Chyba jestem złośliwa, sorry. Pozdrawiam 😉
Żal mi dzieci, które w lesie nie były, a nieliczne nawet w parku...
UsuńTo jest niestety smutne, ale nagminne. Ludzie wyjeżdżają do kurortów, ale nie zwiedzają świata. W sumie jaka różnica, w jakim kraju byliby, skoro nie wychodzą z hotelu. Mam znajomych, którzy byli w Egipice pięć razy, gdy jeszcze było to bezpieczniejsze, a nie widzieli piramid.
OdpowiedzUsuńMoże nie wszyscy czują taką potrzebę, sama mam kuzynkę, która przez całe życie raz była na wczasach, przed urodzeniem dzieci...
UsuńRóżnie to z tymi dzieciaczkami jest. Otoja pisze, że ciekawość świata powinni zaszczepiać rodzice już od najmłodszych lat. A mnie nie zaszczepiali rodzice. Nie stać nas było na zagraniczne podróże, w zasadzie bywaliśmy tylko nad okolicznymi jeziorami. Więc kto we mnie zaszczepił tą chęć czytania, wyjeżdżania kiedy tylko mogę? Trudno powiedzieć, może jednak telewizja. I to byłaby jedyna dobra rzecz, która z niej płynie A z drugiej strony mój syn, który wyjeżdżał z nami wszędzie, opowiadaliśmy mu o tym co widzimy, zachwycaliśmy się wspólnie pięknem świata. I co? I on teraz, jako dorosły człowiek wcale nie lubi nigdzie wyjeżdżać, to raczej domator
OdpowiedzUsuńTo tak jak z czytaniem...mnie jednak ojciec zabierał często na wycieczki, a o książki dbała mama.
UsuńSyna zaraziliśmy podróżowaniem, tylko czyta mniej, bo liczne media bardziej go absorbują...
Nie wiem, czy mam rację, uważam, że z pewnymi cechami, predyspozycjami człowiek po prostu się rodzi i już.
UsuńPrzepraszam, ale będzie trochę o mnie, no bo kto we mnie zaszczepił to, że lubię poezję, dużo czytam, jak rodzice byli prości, a ojciec był analfabetą? W domu nie było książek. Tak samo i Ty Caffe, po prostu masz to w sobie. Pozdrawiam serdecznie.
Tereniu, bywa i tak i tak, podobno rodzimy się już z jakimś bagażem cech. Analfabetyzm czy brak wykształcenia nie wykluczają wrażliwej duszy i talentów.
UsuńMoże stąd Twoja wrażliwość na poezję, po rodzicach właśnie?
Ciekawości świata nie trzeba uczyć, rodzimy się z nią. Ale można ją skutecznie zabić.
UsuńTo prawda, smutna prawda...
UsuńI znowu smutna puenta. Mam nadzieję, że tylko opacznie mu się tak powiedziało...
OdpowiedzUsuńObawiam się, że nie, bo nie pierwszy raz z nim rozmawiałam na podobne tematy.
Usuńsatelita szpiegowski. w szkole. niedobrze się dzieje. ciekawe kogo reprezentuje. i jeszcze szczepić ciekawość świata próbuje - zapewne z wirusem, albo chociaż alergią. narybek w świat wyganiać, indoktrynować... no, no, no... jeszcze kilka zastępstw i nauczyciel potrzebny nie będzie, bo klasa wyląduje w Afryce i będzie żyrafom plamy zliczać na grzbiecie.
OdpowiedzUsuńTakie safari chętnie bym zaliczyła, z aparatem oczywiście!
UsuńStrasznie nudne wakacje dzieciak przerabia. :P
OdpowiedzUsuńTak, żyrafy są różne, wysokością też się różnią.
W jego opinii są super, podobnie rodzina spędza święta.
UsuńTe żyrafy mnie naprawdę zdziwiły...
Jakaś połowa bywalców hoteli nie odchodzi od nich dalej, niż do najbliższego sklepu z alkoholem i nie ma znaczenia, czy to Grecja, Kuba, czy Chorwacja. Podejrzewam, że z czasem zaciera im się, gdzie byli i właściwie po co?
OdpowiedzUsuńTo nie szkoda kasy na takie hotele? Można równie dobrze wynająć tańszy hotel w kraju...
UsuńPewnie, że szkoda! Ale hotelu w Polsce nie pokażesz na FB:)))
UsuńPotwierdzam to co napisał Wojtek.
OdpowiedzUsuńA ja sobie przypomniałam jak kiedyś dziewczynka zapamiętale fotografowała drzewa i kwiaty. I dostała nastepujący ochrzan od mamusi: " Co ty głupia jesteś? Jakieś drzewa fotografujesz? Ludzi fotografuj"
No i dziewczynka jakiegoś grubasa co jadł hotdoga ze łzami w oczach zaczęła fotografować.... A jej tak podobały się drzewa i kwiaty.
Niektórzy rodzice są po prostu beznadziejni!!!
Bo drzewa i kwiaty nudne są, a w górach to niczego nie zobaczysz, wszystko góry zasłaniają:-)
UsuńJeśli chodzi o rodzinę chłopca to bardzo to smutne. Czasami gdy wracam z córką z kolejnego wypadu do muzeum / parku / biblioteki czuję się kompletnie wypompowana z energii, ale za to jaka satysfakcja temu towarzyszy!
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o żyrafy to (poza różnicami gatunkowymi) każda z nich ma unikatowy wzór z plamek na sierści - jak odcisk palca. :)
No niestety, na rodziców wpływu nie mamy.
UsuńNatura jest zdumiewająca, a to pismo dla dzieci jest super, w dodatku dwujęzyczne:-)
Moje najmłodsze chociaż już 14 nastoletnie (a może dopiero) cały czas nadaje i ma pytania ale proste rozwiązania jakie mają dzieci to też normalka...Więc odpowiedź tego chłopca wcale mnie nie dziwi
OdpowiedzUsuńA mnie dziwi lub nie dziwi o tyle, że znam rodziców...
UsuńSkąd ja to znam , jadą do Egiptu na wakacje by siedzieć w hotelu, co kto lubi :-)))
OdpowiedzUsuńMoże klimat zbyt gorący i tylko leżeć można?
UsuńNiebezpiecznie :-))) Hmmm, więc po co jechać ? Mało to hoteli w Polsce ?
UsuńAle hotel w Sopocie nie brzmi tak dobrze jak hotel w Hurghadzie ;-)
UsuńWiem, czemu tak zachowywał się ADHDowiec: te osoby muszą być w centrum uwagi, za wszelką cenę, no i potrzebują dużo większej stymulacji ich uwagi, żeby się zaktywizowała, niż rodzaje żyraf ;)
OdpowiedzUsuńProblem w tym, że kiedyś był jeden na cała klasę, a teraz z papierami z poradni pół klasy, a nauczyciel tylko jeden...
UsuńWg naukowych danych na 30-stoosobową klasę statystycznie może się zdarzyć od 0 do 5-ciu dzieci z wrodzoną nadpobudliwością. Dobrze prowadzone przez rodziców nie sprawiają kłopotów, więc są "niewidoczne".
UsuńTe badania to chyba nieaktualne, bo z naszych obserwacji wynika co innego...
UsuńTo trochę jak z tym nosaczem z memów, co zemdlał, bo nie wstał na śniadanie w wykupionym all inclusive za granicą. Ja to na przykład muszę będąc w nowym miejscu choć trochę poznać okolicę. Nie mówiąc już o zagranicznych wyjazdach.
OdpowiedzUsuńSłyszałem kiedyś o białych żyrafach, jednak o różniących się wzorkami nie słyszałem wcześniej.
Ja właśnie cenię twórczość Murakamiego. Rodzicielka ma podobny problem z nazwiskami w skandynawskich książkach.
Jak wrócę w czerwcu z wyjazdu to pewnie zacznę czytać te nowe książki, wtedy podzielę się pewnie wrażeniami.
Pozdrawiam!
Całe życie człowiek się uczy, gdy przeczytasz zakupione książki też będziesz znowu bogatszy o wiedzę...
UsuńRodzice tego chłopca pewnie cieszą się, że są poza granicami swojego kraju i do tego wystarczy im piękny hotel. Może jednak coś z tego wyniosą.......
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asiu. :) .
Być może tak, jednak ich wpisy na FB nie świadczą o tym.
UsuńZasiadłam do czytania... I przeczytałam pierwsze zdanie: "Dziś będzie krótko o obserwacji poczynionej w czasie zajęć ze STRASZNYMI dziećmi.". Do głowy by mi nie przyszło, że tam może być inne słowo. Byłam zmęczona po 12 godzinach w pracy, więc komentarza nie zostawiłam, padłam do wyra. Dziś wstałam, odpaliłam kompa, czytam... "Dziś będzie krótko o obserwacji poczynionej w czasie zajęć ze STRASZNYMI dziećmi." - jak byk!
OdpowiedzUsuńI dopiero jak dobrze przetarłam oczy, to nagle ujrzałam wyraz "starszymi". Z niekłamnym zdumieniem...
No widzisz, co zmęczenie robi z ludźmi:-)
UsuńNa pocieszenie powiem Ci na ucho, że w przypadku niektórych uczniów niewiele się pomyliłaś;-)
To nie zmęczenie, bo po odespaniu już mi przeszło. Moja świadomość po prostu najprędzej przyjmuje do wiadomości "straszne dzieci" :)
Usuńtak to właśnie jest, że dzieciaki mogą kręcić różne sprawy, jedno lubi chodzić na lekcję polskiego, bo kręci je rozbiór gramatyczny i logiczny zdań złożonych, drugie kręci rozbieranie wzrokiem nauczycielki...
OdpowiedzUsuń...
mam taką siostrzenicę przyszywaną, której czasem udzielam dokształtu z matematyki i podczas rozkimnki jakiegoś zadania ta mała potrafi w nieoczekiwanym momencie wyjąć z szuflady jakieś swoje dzieło sztuki, obrazek, kolaż, czy coś z tym guście i zapytać: "wujek, fajne?"...
p.jzns :)...
To rozumiem, ma pasje malowania, kombinowania, zależy jej na opinii wujka, a u wspomnianego nie zauważa się pasji poza upodobaniem do marek ciuchów i gwiazdek hotelowych...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak w liceum przyszła do klasy nauczycielka na zastępstwo. Nie miała jednak pomysłu na lekcję, nie nakreśliła żadnych zasad, tylko powiedziała, że możemy robić, co chcemy. No, to wszyscy wyszliśmy.
Pozdrawiam serdecznie.
W liceum to nie takie rzeczy się robiło...ale czasy były inne.
UsuńPoza tym te książki wszystkie z Targów dotyczą interesujących mnie czasów w historii i zagadnień ogólnie.
OdpowiedzUsuńI tak zawsze jadąc do tego Instytutu nastawiam się na czekanie, dlatego taka zmiana to była miła niespodzianka właściwie.
:) To taka spóźniona majówka można powiedzieć.
Pozdrawiam!
Zapowiada się piękna pogoda, wiec wyjazd powinien być udany:-)
UsuńObyś cudze dzieci uczył zawsze aktualne. Przynajmniej wiadomo, że rodzice mają swój udział w wychowaniu tych nieobyczajnych dzieci. Jeśli pociecha siedzi w hotelu, nie pytajmy, co z niej wyrośnie i czego się nauczy. Polacy jeżdżą po świecie i niczego ich podróże nie nauczą. Szkoda.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
A może podróże nie muszą uczyć? Może niektórzy chcą po prostu poleniuchować?
UsuńTo przykre, że ludzie wyjeżdżają gdzieś i mogą wykorzystać tyle możliwości, by poznać świat, nowe miejsca, a siedzą w hotelu. Ja tego nie pojmuję, bo bardzo lubię zwiedzać.
OdpowiedzUsuńByłam kiedyś na wczasach w górach. W domu wczasowym na balkonach niektórzy leżeli całymi dniami by się opalać, nie wiem czy w ogóle poza balkonem coś widzieli...
UsuńMam też takich znajomych, którym wystarcza hotel w egzotycznych krajach.
OdpowiedzUsuńCo wyrośnie z tego dziecka... nie mnie oceniać, ale moi rodzice też nigdzie mnie nie zabierali, bo nie było ich na to stać, a ja jestem ciekawa świata, książek mi nie czytali, bo kto w tamtym czasie na wsi to robił, a jednak od kiedy nauczyłam się czytać przepadam za nimi...
Nie o ocenianie chodzi, raczej o sposób zmotywowania chłopca do poszerzania wiedzy.
UsuńDorosłe snoby wychowują młodego snoba . . . no sorry
OdpowiedzUsuńA wiesz, że z jego zachowania i stosunku do biedniejszych kolegów tak wynika, niestety.
UsuńMy też jako dzieciaki nie raz się buntowaliśmy: "PO CO mamy się tego uczyć?". A rodzicom czy nauczycielom trudno było nas przekonać, że ta wiedza nam się do czegoś może w przyszłości przydać. I tak jest do dziś - matematyka mi nie potrzebna, bo mam komputer, geografia też... Pozostaje wierzyć, że w porę otworzą mu się oczy.
OdpowiedzUsuńPewnie, że każdy się buntuje kiedyś tam, ale ma się jakieś zainteresowania...pozostaje wierzyć, że nie zabraknie mu umiejętności, by robić kasę jak ojciec.
UsuńNiebawem nie trzeba będzie wyjeżdżać do Afryki, by ją poznać od strony "hotelowej". A tak na poważnie już. Rozpasane stada turystów zadepczą wszystko co na drodze zwiedzania znajdują. "Za moich czasów" turystyki górskiej na szlaku spotykało się niewielu spacerowiczów. Ostatnio jak byłem w Kościeliskiej trudno było wyminąć się z tymi, którzy wracali i minąć tych którzy szli przed mną, taki był ścisk. Już tam nie pojadę.
OdpowiedzUsuńZ tego samego powodu przestaliśmy jeździć do Zakopanego.
UsuńNiestety, coraz mniej zostaje miejsc dla takich jak my...
Przypomniał mi się jeden z odcinków Czterdziestolatka, o podróży służbowej na Węgry. Jego towarzysz z hotelu nie wychodził, żeby nie spalać i tym samym zbyt dużo nie jeść, żeby zaoszczędzić. :) A swoją drogą, coraz więcej dzieci ma właśnie " w papierach" pozwolenie na wszystko...
OdpowiedzUsuńPamiętam ten odcinek, facet nawet spał w takim ochraniaczu na oczach...
UsuńDziś dostaniesz papier na wszystko, nawet na lenistwo:-(
Nawet nie wiem, co mam napisać, bo uczyłam w sumie ponad tysiąc uczniów w różnym wieku i ta reakcja "hotelowego Jasia" wcale mnie nie zdziwiła.
OdpowiedzUsuńOd razu dodam, że nawet najbardziej nadpobudliwy uczeń nie odważyłby się podczas mojej lekcji spacerować bez powodu po klasie.
Wszystko się zmienia błyskawicznie, teraz chodzenie po klasie to jedna z mniej dokuczliwych dolegliwości ucznia:-(
UsuńAsiu nie ma jak zastępstwa;) Super pomysł z czasopismami, a nadpobudliwi trudni do opanowania. Często ludzie zamiast zwiedzania wybierają atrakcje przy stoliku lub hotelowy basen. Jak byłam na Teneryfie opowiadał o tym przewodnik:) Kiedyś w rozmowie z turystą, który stwierdził nic tu nie ma, a przewodnik: A gdzie pan był na Teneryfie, tu jest wiele szlaków do przejścia ...turystą siedział w hotelu i na plaży. Plaża na Taneryfie najczęściej szara ...uściski.
OdpowiedzUsuńZastępstwa dają wiele możliwości, ale nie lubię takich z nagonki.
UsuńKiedyś polecałam fryzjerce miejscowość nad morzem, opowiadałam o atrakcjach typu wydmy, skansen itp. a ona pyta czy są lokale rozrywkowe...akurat tam nie było.
Zawsze żal mi takich nie zainteresowanych dzieci ( a i dorosłych), których nie interesuje nic poza "czubkiem swojego nosa". Nie wiedzą, co tracą.
OdpowiedzUsuńW dodatku to zainteresowanie własnym nosem przenosi sie na inne zachowania także...
UsuńSmutne to. To od rodziców w pierwszym rzędzie dzieci powinny uczyć się ciekawości świata. Ale rozbudzanie tej ciekawości wiąże się z jakimkolwiek wysiłkiem kontaktu z dzieckiem.
OdpowiedzUsuńNie stać mnie na egzotyczne wojaże, ale potrafiłam zainteresować górskim potokiem, żukiem w trawie, muzeum, czy ruinami zamku.. Wydało owoce :)
P.S. Nie wiedziałam, że są cztery rodzaje żyraf różniące się cętkami. Człowiek uczy się całe życie :)
Wystarczą chęci i i dobry kontakt z dzieckiem. My jechaliśmy pociągiem i tramwajem by dziecku ZOO pokazać i okazało się, że tramwaj już był dla niego atrakcją:-)
UsuńW tych czasopismach jest wiele takich ciekawostek:-)
Oj,Ci rodzice!:( Smutne to, że chlopiec nie mam żadnych zainteresowań, ale podejrzewam, gdyby dostał smartfona z dostępem do Internetu wtedy byłby szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Pewnie tak, choć jego wszystko zajmuje 5 sekund...
UsuńW zasadzie można z domu nie wychodzić. Wiesz ile rzeczy jest w komputerze albo w telefonie? Co tam hotel...;-)
OdpowiedzUsuńDoświadczam tego na wycieczkach z uczniami...
Usuń