Kto nie słyszał o słynnym polskim himalaiście Jerzym Kukuczce?
Będąc w Koniakowie, tak blisko Istebnej nie mogliśmy pominąć okazji zobaczenia Izby pamięci jemu poświęconej.
Izbę utworzyła i opiekuje się nią wdowa po Jerzym - Cecylia Kukuczka, która chętnie oprowadza gości i opowiada o zgromadzonych w tym małym muzeum pamiątkach.
Szkoda, że przewodniki piszą tylko o drodze dojazdowej do Izby, nam udało się znaleźć ciekawy szlak pieszy, którzy znają nieliczni - koniec języka za przewodnika zawsze się sprawdza.
Część drogi i tak trzeba pokonać szosą, ale nie całą, a to wielka różnica...
Znaki drogowe po drodze kierowały nas do celu, a pokonać trzeba było sporo kilometrów, wszak szliśmy piechotą z Koniakowa, a pogoda nie zapowiadała się dobrze, okazała się finalnie łaskawa.
Gdy wyglądaliśmy niecierpliwie domu Kukuczki za każdym zakrętem, wreszcie ukazał się naszym oczom niepozorny domek z ogrodem.
Był to dom rodzinny Jerzego, do niego przyjeżdżał nasz bohater na wypoczynek między wyprawami, to tu pracował nas swoimi książkami, tłumaczonymi na wiele języków i wielokrotnie nagradzanymi...
Po Izbie oprowadziła nas pani Cecylia. opowiedziała pięknie i wzruszająco o kolejnych wyprawach swego męża, o trudach organizowania wypraw i cenie, jaką zapłacił nasz zdobywca czternastu ośmiotysięczników.
Nie wspomniała tylko o swojej cenie bycia żoną sławnego himalaisty, tego można się domyślać z jej opowieści i biografii Jerzego Kukuczki, którą sprezentowałam mojemu mężowi na gwiazdkę.
Podziękowaliśmy gospodyni za piękną opowieść i zostawiliśmy na talerzyku datek na utrzymanie izby pamięci.
Przed drogą powrotną posililiśmy się w ogrodzie, a w tym czasie nadeszła wycieczka kilkunastu starszych osób, które też zapragnęły poznać historię zdobywcy gór z ust wdowy po nim, pani Cecylii Kukuczki.
Warto było pokonać szmat drogi by otrzeć się o atmosferę tego małego muzeum, wpisać się do księgi pamiątkowej i poznać przemiłą gospodynię, która kultywuje pamięć o swym sławnym mężu.
Zapomniałam jednak zapytać czy planuje może napisanie wspomnień. Ciekawe byłoby przeczytać jak to wszystko wyglądało z punktu widzenia żony wielkiego zdobywcy gór.
Kiedyś w TV oglądałam program poświęcony Kukuczce i był wywiad z panią Cecylia - opowiadała właśnie o tym, jak trudno być zoną himalaisty ogarniętego pasją zdobywania gór. Zapamiętałam jedno zdanie: "nawet gdy był w domu, to jakby go nie było, a potem tylko nerwy, czekanie i myśli czy już jestem wdową czy może jeszcze nie".
OdpowiedzUsuńMój osobisty też był wspinaczem, ale gdy tylko zaczęło się coś miedzy nami na poważniej kazałam wybierać- ja albo góry. Wybrał mnie i sądzę,że głównie z rozsądku, bo zdarzyło mu się dwa razy znosić z ratownikami tych, którzy odpadli od ściany.
To miał Twój mąż podwójną motywację i dobrze, że właściwie wybrał!
UsuńI tu wkraczamy na tereny zupełnie niedostępne mojemu poznaniu :)
OdpowiedzUsuńAż takie ekstremum to też nie dla mnie, zwłaszcza te zimowe klimaty.
UsuńBardzo ciekawe miejsce moim zdaniem. Warto szukać tego typu miejsc, które różnią się diametralnie od wielkich muzeów. Pamiętam jak w jakimś miejscu w Polsce zwiedzałem dom, gdzie mieszkał bodajże Wyspiański, dużo pamiątek było z nim związanych, można było poczuć się jak za jego czasów w tym miejscu.
OdpowiedzUsuńOpozycja faktycznie nie zachwyca od jakiegoś czasu. Może kiedyś przyjdzie do nich otrzeźwienie. Osobiście jakbym był posłem poszedłbym na to Zgromadzenie, mimo wszystko jest to sytuacja niecodzienna, w mojej opinii nie nadająca się do bojkotu.
Pozdrawiam!
A ja uważam, że na razie nie ma czego świętować, po prostu...
UsuńAsiu masz cudowny wypoczynek, tak jak ja też lubię, aktywość fizyczna, historia i cudowne krajobrazy, niezapomniane chwile, buziaki.
OdpowiedzUsuńCudowny, ale się kończy, za to zdjęć i wspomnień starczy na długo!
UsuńNie musisz pytać, jak wygląda życie kobiety, gdy męża nie ma z reguły dziesięć miesięcy w domu, a jeśli przyjedzie na te dwa - trzy miesiące, to zwykle jeździ po klubach, spotyka się ze sponsorami, młodzieżą, czyli też go nie ma. Kiedyś czytałam o trupach, którymi usłane są drogi na himalajskie szczyty.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Domyślam się, mimo to chciałabym takie wspomnienia przeczytać.
UsuńSzlaki sa usłane, a ilu wspinaczy przepadło w szczelinach ?
Bardzo ciekawe miejsce odwiedziłaś Joasiu, a my dzięki Tobie :)
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie o tym napisałam, bo warto wiedzieć.
UsuńTo naprawdę ciekawe miejsce i wspomnienia najbliższej osoby znanego himalaisty. Chciałabym kiedyś tam pojechać, bo fascynują mnie tacy pasjonaci gór.
OdpowiedzUsuńUleńko, wszystko przed Tobą:-)
UsuńMam bliską koleżankę, która miała narzeczonego taternika. Zdobywał wszystkie tatrzańskie szczyty różnymi wejściami. Opracował nawet kilka swoich wejść. Kiedyś się z nim pokłóciła w schronisku tatrzańskim. I on po tej kłótni poszedł w góry ..... i odpadł od ściany /tak się kiedyś mówiło o tych którzy zginęli z górach/ Wyobrażasz sobie jak się czuła przez wiele lat? Pozostała sama, z żadnym mężczyzną się już nie związał.
OdpowiedzUsuńDo końca życia będzie ją to prześladować, wyobrażam sobie.
UsuńNie chciałabym mieć męża ani syna taternika...
Podziwiam tych, którzy dla realizacji pasji są gotowi oddać życie, ale jeszcze bardziej ich bliskich, za odwagę towarzyszenia takiemu pasjonatowi.Często ceną jest nie tylko przedwczesna samotność, ale i konieczność rezygnacji z własnych marzeń i możliwości ich spełnienia. Ukłony.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony też ich podziwiam, z drugiej strony zastanawiam się: czy tacy ludzie powinni zakładać rodziny...
Usuńboczne drogi to jest to.
OdpowiedzUsuńpojechać, żeby dreptać po asfalcie, to lepiej już w domu siedzieć. lepiej deptać góry. świetnie, że się udało i nie skończyło się Izbą Pamięci.
Na szczęście nic złego się nie stało, ale tez to nie były Alpy...
UsuńKukuczka bardziej kojarzy się z Himalajami i Tatrami chyba. chociaż w Alpach bywał bez cienia wątpliwości.
UsuńŁadne miejsce. Warto wspominać dokonania okraszone ciekawą opowieścią. Szkoda, że nie zawsze można słuchać ich z pierwszej ręki.
OdpowiedzUsuńTo nie tylko pasja, to styl życia, to rodzaj drogi jaką sobie wybrał człowiek. Rola tułacza w świecie może być szeroko rozumiana. Jako pielgrzyma (większość wędrowców chyba jest wierząca, ale nie dam sobie za to głowy uciąć), jako dobrego człowieka, który zawsze zatrzyma się i pomoże (i tu zaręczam, że na szlaku nie spotkasz złego) i jako pokutnika (niektórzy ludzie wolą dosłownie odejść od życia), gdyż było niedobre i myślę, że wiele wiele innych motywów zdołałabym znaleźć.
Marzyłam zawsze, by wyjść w samotną drogę i bardzo długo nie wracać, ale zakochałam się w moim mężu i nie mogę zrealizować tego planu. Cały czas zastanawiam się, czy postępuję słusznie.
Taka pielgrzymka to fajna rzecz, wiele ciekawych filmów o tym nakręcono.
UsuńWiem, że to nie to samo, ale może pielgrzymka we dwoje? Wszak liczy się droga...
W Katowicach w samym centrum jest Osiedle Kukuczki. Zasłużył sobie. A domek przeuroczy w swej prostocie.
OdpowiedzUsuńDomek i ogród robią przytulne wrażenie...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńPasja to piękna rzecz:)
Ale nie jest dobrze, gdy to, co uszczęśliwia jedną osobę, unieszczęśliwia jednocześnie najbliższych tej osobie ludzi.
Pozdrawiam:)
Jestem tego samego zdania. Dzięki, Leno.
UsuńFaktycznie, ciekawie byłoby poznać jej perspektywę, jak to wyglądało z drugiej strony. Umarli są żywi w naszej pamięci.
OdpowiedzUsuńPewnie są jakieś artykuły, wywiady, ale lepiej czyta się książkę.
UsuńRozumiem, szanuję Twoje zdanie i mogę napisać, że ogólnie rzecz biorąc ta sprawa z tym Zgromadzeniem Narodowym to był mały wyłom w moim patrzeniu na to co dzieje się w Polsce. Bo ogólnie przyglądam się temu wszystkiemu z pewną dozą strachu i niepewności.
OdpowiedzUsuńKręcili w nocy, rano nie było już śladu po ekipie. Widocznie chodziło o jakieś wnętrza w budynku moim i tyle.
Pozdrawiam!
Bać jest się czego, bo bałagan straszny.
UsuńSkoro w nocy kręcili, to może jakaś tajemnica?
Jotka dla niektórych pasja jest jak życie
OdpowiedzUsuńKukuczka pewnie wspina się w chmurach
Z Koniakowa mam stringi
na szydełku robione
Miłych wakacji
Zgadzam sie, mam jedynie wątpliwości czy tacy pasjonaci powinni rodziny zakładać...
UsuńStringów nie lubię, więc nie kupiłam.
Piękne miejsce, widać że warte odwiedzenia. :)
OdpowiedzUsuńSkromne, ale prowadzone z uczuciem i gospodyni pięknie opowiada:-)
UsuńJerzy Kukuczka był patronem AWFu w Katowicach, do którego uczęszczałam, więc siłą rzeczy musiałam chociaż trochę liznąć jego biografii. A jego syn, Wojciech, bardzo często miał na uczelni tzw. wykłady otwarte. Do Istebnej chętnie się wybiorę, bo Kukuczka to interesująca postać. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWłasnie zastanawiałam się kim zostali synowie i jak wspominają ojca...
UsuńWojtek odziedziczył po ojcu pasję, ale wielokrotnie wspominał, że nie ma szczególnych wspomnień związanych z ojcem, bo ten po prostu za szybko odszedł z jego życia...
UsuńOwszem, Kukuczka to znane mi nazwisko :)
OdpowiedzUsuńNie pierwszy i zapewne nie ostatni zapłacił najwyższą cenę za swoją pasję. Niemniej jednak wystawa z pewnością warta zobaczenia :)
Pozdrawiam
Prince Of Pain
www.dreaminthedarkness.wordpress.com
Wielu z nich zostało w górach, legendy młodo i samotnie umierają...
UsuńWięcej o tym himalaiście też bym się dowiedziała,bo wiem te takie podstawowe informacje.A te od żony na pewno są z tzw"pierwszej ręki".Wczoraj także coś zwiedziłam,ale wyjątkowo zaciekawiła mnie ekspozycja-pierwsza na świecie stała wystawa muzealna poświęcona Romom.Nawet nie wiedziałam ,że coś takiego jest w Tarnowie . Właśnie Tarnów to nasze wczorajsze miejsce wycieczkowe.
OdpowiedzUsuńSuper sprawa, Grażynko, też bym chętnie obejrzała, może gościnnie wystawa zawita do innych miast?
UsuńTo była długa droga do celu, jak opisujesz, ale widać, że było warto. Masz rację, wspomnienia żony mogłyby być bardzo ciekawe, być może je napisze...Tym bardziej, że barwnie opowiada osobom odwiedzającym dom-muzeum
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję, ale o synach nie wspomniała, to dziś dorośli ludzie, więc pewnie nie chciała mówić za nich...
UsuńHimalaiści są niestety egoistami, co najlepiej pokazały ostatnie wydarzenia. Z drugiej strony ich partnerki/partnerzy wiedzieli o tym wiążąc się z nimi, więc chyba wiedzieli, co robią.
OdpowiedzUsuńTo prawda, partnerki wiedziały, ale dzieci wolałyby pewnie tatę żywego niż żywą legendę...
UsuńZgadzam się w 100%.
UsuńJa właśnie też uważam, że himalaiści, to egoiści i właściwie nie powinni mieć rodziny, jeśli ten górski amok jest dla nich ważniejszy od żony i dzieci, od własnego życie z resztą. No i ten nasz Kukuczka do tego wszystkiego był nierozsądny. Reinhold Messner też jest legendą, ale żywą, wiedział kiedy przestać i jak korzystać ze sławy. A nasi - wieczni 'donkiszoci". Olga Morawska, wdowa po himalaiście Piotrze Morawskim, pisała, że wychodziła za mąż za spokojnego domatora, informatyka. Dopiero potem, jak każdy "neofita" oszalał na punkcie himalaizmu. No i ja twierdzę, że był nieodpowiedzialny, bo zginął i zostawił zonę z dójką malutkich dzieci. Nigdy nie zrozumiem ludzi, którym adrenalina zastępuje rozum. Ale może coś tracę w życiu?
OdpowiedzUsuńKażdy powinien mieć pasje na swoja miarę, nic na siłę, bo wtedy w pogoni za nieosiągalnym szczęście umyka...
UsuńNigdy nie zrozumiem "pasji" chodzenia po górach, w których można zginąć.
OdpowiedzUsuńZginąć, odmrozić to i owo... mnie już mróz i lód pokonałyby na początku, nie lubię marznąć.
UsuńHejka,
OdpowiedzUsuńWczoraj był post na moim blogu, dzisiaj jest mi bardzo miło tą mniej oficjalną drogą poinformować Cię o nominacji. Mam nadzieję, że Cię ucieszyła, tak jak mnie, gdy wybierałam Twój blog.
W zasadzie opis tego co dalej, znajduje się w mojej notce.
https://wordpress.com/view/blogcaffe.wordpress.com
Nominacja oraz jej przyjęcie są dobrowolne, ale mam nadzieję, że ją przyjmiesz i będziesz się dobrze bawić!
Pozdrawiam!!:))))
Caffe
Byłam, czytałam, ucieszyłam sie, wkrótce ogarnę:-)
UsuńJotko, dzięki Tobie dane mi było odwiedzić to miejsce, o istnieniu którego- wstyd się przyznać- nie miałam pojęcia. Jeżeli Pani Cecylia zdecyduje się na napisanie i wydanie książki to z chęcią po nią sięgnę:) Biografie, wspomnienia- obok przewodników- to moje ulubione lektury:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dlaczego wstyd? Zawsze powtarzam, że nie sposób być wszędzie, można wirtualnie, a można skorzystać z podpowiedzi i tam trafić przy okazji:-)
UsuńInteresujące miejsca zwiedzasz. Koniaków, Istebna, Jaworzynka... Ziemia Cieszyńska, to moje strony. Do Istebnej, przez Wisłę, mam godzinę jazdy, a dlatego tak długo, że trzeba pokonać i drogę(zatłoczoną) do Wisły,i Kubalonkę. Fajnym miejscem do zwiedzenia, pewnie czasu mieliście mało, jest jaworzyński Tójstyk (schodzą się granice: Słowacji, Czech i Polski).
OdpowiedzUsuńWracając do górskich wspinaczek i Kukuczki- mój dziadek mawiał, że po co drapać się tam, gdzie nie swędzi. I ja także jestem tego zdania, ale do Himalaistów i wspinaczy na mniejsze góry, mam ogromny szacunek. Ileż trzeba mieć samozaparcia, hartu, odwagi, by pokonywać trudne szlaki na szczyty. To są ludzie z charakterem, twardziele. Ktoś napisał, ze to egoiści i nie powinni mieć rodziny....hmmmmm... statystyczny człowiek, który ma inne pasje, też może od nich zginąć. Dlaczego odmawiać wspinaczom normalnej rodziny? Kwestia doboru partnerki i jej zrozumienia.
Partnerka jest dorosła, gorzej z dziećmi, jakoś to narażanie się gdy są dzieci nie daje mi spokoju...
UsuńPodziwiam wędrowców znajdujących radość w przemierzaniu wielkich odległości aby zobaczyć ciekawe miejsca i jeszcze to opisać z myślą o innych.Ponieważ sam coraz trudniej się poruszam, to łapię potrzebne każdemu wrażenia podczas czytania tekstów i oglądania zdjęć wykonanych przez pasjonatów wędrówek. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńJestem słuchaczem Jedynki Polskiego Radia, a w nim podczas cyklicznej audycji w minioną sobotę byłem w tym samym regionie. Chwalono się rekordową koronką jaka powstała w Koniakowie i ma średnicę 5 metrów.
Również gratuluję nominacji w Mystery Blogger Award. Miłej zabawy
Tyle jest ciekawych rzeczy, a czasu tak mało...
UsuńCiekawe miejsce, napewno odwiedzimy podczas kolejnej wizyty w Istebnej :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, może nowy wiersz powstanie?
UsuńTeż gratuluję nominacji! To ona przywiodła mnie tutaj, a tu prawdziwe skarby! Gratuluję więc sobie również!
OdpowiedzUsuńCieszę się, miło poznać i pozdrawiam:-)
UsuńKukuczka to znana postać nie tylko w Polsce. Nie wiedziałem jednak, że miał izbę pamięci w Koniakowie.
OdpowiedzUsuńA propos, czy ten Koniaków to ten od damskiej bielizny koronkowej?
Właściwie w Istebnej, ale te miejscowości niemal stykają się ze sobą...
UsuńKoniaków ten sam!
Jotka stringi z Koniakowa to dzieło sztuki nie nafają się do noszenia.
OdpowiedzUsuńW każdej pasji tkwi ryzyko, nawet w miłości a przecież ludzie łączą się w pary z miłości
Zgadzam się, ale zawsze na tym cierpią dzieci...
UsuńDzięki za te wiadomości w poście :)
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy warte są polecenia:-)
UsuńPodziwiam takie kobiety. Zawsze w cieniu męża, zawsze w strachu, czy wróci. Podobnie mam szacunek do żon górników - one codziennie zostają ze swoim niepokojem. Chyba nie potrafiłabym tak żyć.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja chyba też nie, nie potrafiłabym także być żoną marynarza...
Usuń