O panu Wacławie pisałam już kiedyś, a właściwie o Jego OGRODZIE...ale ogród to nie jedyna jego pasja. Chodzi na grzyby, łowi ryby, opiekuje się polem namiotowym nad jeziorem, jeździ rowerem codziennie, o każdej porze roku, interesuje się polityką, spisuje wspomnienia, pisze wiersze.
Czytałam pierwszą część tych wspomnień, zapisanych w zeszycie dużego formatu, pięknym kaligraficznym pismem. Teraz pan Wacław zaczął drugi tom historii swego życia, bo pierwsza zakończyła się w momencie, gdy nasz bohater miał 74 lata, teraz ma 85.
Z żoną Bolcią obchodzili niedawno 60 rocznicę ślubu, a energii i dobrego humoru mógłby pozazdrościć im niejeden 40-latek.
Autobiografia pana Wacława podzielona jest na rozdziały, a tekst wspomnień przeplatany wierszami pisanymi niemal dla wszystkich członków rodziny.
Dużo miejsca poświęcił autor swoim rodzicom, którym zawdzięcza to kim się stał, bo mimo biedy i prostoty wykształcenia dopomogli synowi kształcić się na nauczyciela, co w tamtych czasach było niemałym wyczynem.
Wiele ciekawych opowieści dotyczy czasu II wojny, którą cała rodzina z trudem przetrwała. Historie o robotach w Rzeszy, przyjaźni z niemieckim chłopcem i mozole zdobywania wykształcenia po wojnie czyta się jak najlepszą powieść.
Na kartach autobiografii poznajemy także historię miłości i nauczycielskiego powołania, które zawiodło pana Wacława na stanowisko dyrektora z misją budowania szkoły.
Misję tę wypełnił, po czym zbudował także dom dla siebie i powiększającej się rodziny.
Gdy żona Bolesława zapadła w śpiączkę po ciężkiej operacji, trwał przy niej codziennie, czytał na głos, opowiadał o rodzinie i sąsiadach.
Wytrwałość została nagrodzona i ukochana towarzyszka życia odzyskała zdrowie. Oboje z humorem wspominają nawet tamten czas, bo pani Bolesława stopniowo wracała do świadomości, dostarczając rodzinie zarówno chwil grozy, jak i radości.
Gdy pan Wacław czytał żonie różne fragmenty lub zarzucał opowieściami, chora ocknęła się w pewnym momencie z okrzykiem:
- Co Ty pie...lisz, człowieku? - Później znów zapadła w sen, ale taka reakcja dawała nadzieję...sami przyznacie:-)
Ostatni rozdział autobiografii stanowią dedykacje pisane wierszem dla całej rodziny: żony, szwagierki, syna, synowej, wnuczki.
Są także wiersze o wymowie uniwersalnej, a nawet politycznej: POLITYCZNY MĄDRALA, LEŚNE WYBORY, MÓJ PIĘKNY ŚWIAT, KU PRZYSZŁOŚCI.
Ponieważ wśród czytelników jest wielu miłośników kotów przepisałam wiersz "Ukochany kotek Magdusi"
Mała kocia przybłęda do nas kiedyś zawitała,
Zaniedbana i głodna coś mi powiedzieć chciała!
Pewnie swoją mamę tak wcześnie straciła,
Że na ludzką pomoc w pełni zdana była.
Zaraz ją przyjęłam, mleczka szczerze dałam
I tak swoją Misię mocno pokochałam.
Przez 3 lata całe była dobrym duszkiem,
to siedzi na krześle, to znowu pod łóżkiem.
Jednak moja radość w ból się zamieniła
Bo moja Misiunia życie swe straciła.
Przebiegała szosę, pod samochód wpadła
Kiedy ją ujrzałam, twarz moja pobladła.
Niosłam ją na rękach i gorzko płakałam,
Bez kociej przyjaźni smutna pozostałam.
Ciągle ciebie szukam moja dobra duszko,
Spoglądam pod krzesło, spoglądam pod łóżko,
Wszystkie kąty puste, brak mi figli twoich,
Ale będziesz zawsze w smutnych myślach moich.
Pan Wacław to niezwykle miły, szarmancki mężczyzna, pięknie opowiada, ale i słucha z uwagą, a przy tym jest niezwykle skromny i serdeczny.
Chciałabym dożyć podobnego wieku w takiej kondycji umysłowej i fizycznej....
Mam takiego kumpla, którego opowiadania-wspomnienia miałem okazję recenzować. Jak dobrze pójdzie, będziesz miała go okazję poznać, choć pewnie tylko wirtualnie.
OdpowiedzUsuńTa jego żona to prawdziwa „bomba” ;) Poprawiłaś mi dziś tym fragmentem humor.
Poprawić komuś humor, to jak dobry uczynek:-)
UsuńWspaniały człowiek, pozytywna energia aż bije ze zdjęcia.:) Piękny i wzruszający wiersz, kotka szkoda. Z chęcią bym przeczytała wspomnienia Pana Wiesława, to człowiek innej epoki, szanujący i doceniający życie i piękno świata.
OdpowiedzUsuńWspaniale byłoby wszystko przepisać i wydrukować, dobry pomysł na przyszłość...
UsuńLubie takie historie i wspomnienia, ale... Ten wiersz na koniec był niepotrzebny, siedzę i ryczę.
OdpowiedzUsuńW życiu potrzebny jest śmiech, ale też i łzy wzruszenia...
UsuńPrzychylam się do Twoich życzeń byś miała długie, dobre i ciekawe życie, spisała je, a na koniec znalazła czytelników wśród rodziny i nie tylko :)
OdpowiedzUsuńZawsze myślałam, że mam zwyczajne życie, ale to zależy od punktu widzenia, prawda?
UsuńI kreatywności w opowiadaniu o nim :)
UsuńTo taki żarcik, bo sobie coś przypomniałam. Moja teściowa miała bardzo ciekawe życie. Z roku na rok inne :)))
Mam w pracy taką koleżankę, czasami zapomina, że mam okazję słyszeć, co komu opowiada i wersje różnią się bardzo...
UsuńTo musi być wspaniały człowiek. Też z miłą chęcią przeczytałabym jego wspomnienia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się to ziści:-)
UsuńCo za wspaniały człowiek, czytając twój post Asiu nabrałam przekonania, że są wspaniali, niezwykli ludzi, którzy dają siłę, tym jacy są i robi się cieplej na sercu. Łatwiej żyć więdząc o tym. Wiersz Pana Wacława wspaniały. Miło go czytać, chociaż szkoda kotka. Zawarł w nim sporo emocji, uściski.
OdpowiedzUsuńDlatego warto mieć pasje i iść własną drogą, prawda?
UsuńTacy ludzie to skarb, a my powinniśmy ich szanować i doceniać możliwość ich wysłuchania.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, dlatego zawsze korzystam z okazji:-)
UsuńJaka piękna i wzruszająca historia. A wierszyk zgrabny, szczery i mądry. Powiedzenie eis znaleźć w książeczce dla dzieci.Ukłony i wyrazy szacunku dla bohatera Twojej historii.
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne, muszę coś zrobić z tymi wierszami i biografią, poproszę wnuczkę pana Wacława o pomoc!
UsuńPozdrowienia i gratulacje dla pana Wacława na twoje ręce Jotko:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, przekażę przy najbliższej okazji:-)
UsuńStarsi ludzie są niezastąpionym źródłem wiedzy i mądrości życiowej...Pozdrowienia dla pana Wacława.
OdpowiedzUsuńWarto pokazywać i samemu korzystać:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńMam słabość do takich gawędziarzy, więc przeczytałam z niekłamaną przyjemnością.
Tym większą, że Twój post jest także pięknym dowodem, że "życie nie kończy się po trzydziestce" jak próbuje się nam od jakiegoś czasu wmawiać.
Pozdrawiam:)
No pewnie, niektórzy nawet twierdzą, że życie zaczyna się po 60-ce :-)
UsuńBardzo lubię czytać takie wpisy o ludziach, którzy swoją mądrością życiową wzbogacają nasze życie :)
OdpowiedzUsuńBo życie bywa ciekawsze, niż książki:-)
UsuńWspaniale się czuję czytając o takich ludziach.Pan Wiesław jak zauważyłam to człowiek pogodny,z poczuciem humoru,kochający ludzi i przyrodę.I to 60-lecie małżeństwa-to wspaniały "wyczyn".Przy tej okazji pamiętam "obrazek"-będąc w Sandomierzu byłam z koleżanką w parku.Przed nami spacerowało dwoje staruszków.Obie się wzruszyłyśmy bo trzymali się za ręce,o czymś rozmawiali i często patrzyli na siebie i uśmiechali się.Byłyśmy zauroczone tą "scenką".Takie chwile bardzo mnie podbudowują....sama Asiu wiesz z czym można się spotkać w dzisiejszym świecie. To jest ten "promyk",dzięki któremu świat jest lepszy ,bardziej kolorowy...
OdpowiedzUsuńTo prawda, Grażynko, może i my będziemy takimi parami?
UsuńKochana, tacy ludzie są prawdziwym skarbem dla nas.Mam też taka sąsiadke. Pani Stasia ma 97 lat,zdrowiem mogłaby obdarzyć niejednego 30 latka,a opowieści i mądrości tyle, że godzinami można słuchać. Też noszę się z myślą napisania o niej.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
To pisz, takie przykłady to nasza nadzieja na dobre życie:-)
UsuńProszę pozdrowić Pana Wacława! To wartościowy człowiek, każdy chciałby mieć takiego znajomego.
OdpowiedzUsuńZ wielką radością, dziękuję!
UsuńLudzie pokolenia moich dziadków, jak Pan Wacław mają to coś, czego nam młodszym brak...coś czego nazwać nie potrafię, ale chyba chodzi o to, że chce im się bardziej...
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że wiele w życiu przeszli i doceniają to, co mają...
UsuńCudowny wiersz! Widać, że niezwykły człowiek z Pana Wacława, aż miło poczytać o takich ludziach ;)
OdpowiedzUsuńDlatego napisałam, bo uważam, że warto:-)
UsuńTacy ludzie, jak pan Wacław to skarbnica wiedzy i inspiracji. Warto zapoznawać się z ich historiami, bo w brew pozorom, mają wiele do przekazania. Sama chętnie poznałabym bliżej tego pana i posłuchałabym co ma do opowiedzenia :)
OdpowiedzUsuńMoże nadarzy się okazja i namówię go na więcej wspomnień lub skończy drugi tom autobiografii...
UsuńUwielbiam czytać takie życiowe historię o ludziach, którzy mimo swojego wieku dalej się rozwijają, ba często mają w sobie więcej radości i energii niż nastolatkowie.
OdpowiedzUsuńBardzo piękny wiersz, ile niesamowitych emocji się w nim znajduje.
Tym bardziej,że przekazywał emocje swojej wnuczki, jak dobrze się w nie wczuł...
UsuńGdzie jest mój komentarz, ja się pytam!?? No dobrze, to jeszcze raz. Mam nadzieję, że uda Mu się wydać swój wspomnienia, gdyż nie zawsze musimy czytać tylko o życiu celebrytów wszelakich. Zaś wybudzenie Pani Bolesławy puszczę w świat, gdyż jest tego warte :)))
OdpowiedzUsuńOj, ja miałam dziś problemy z logowaniem się, bo jestem w górach, WiFi słabe i laptop nie mój, masakra...zanim ogarnęłam, to może twój komentarz w eterze się rozpłynął?
Usuńzaraz lecę na inne blogi, bo nie mogłam komentować, nie ta przeglądarka....a na wspomnienia będę go namawiać, wnuczka pana Wacława mi pomoże.
Pozwól Jotko, że napiszę tak: fajny facet z tego Pana Wacława:) Naprawdę wspaniały mężczyzna, ciepły i kochający o wielu talentach i pięknym życiorysie. Czytając tę notkę o nim czułam się tak, jakbym czytała o Taciku za... 11 lat:)
OdpowiedzUsuńJestem zdeklarowaną kociarą i koci akcent mile mnie zaskoczył chociaż wycisnął z oczu łzy... przypomniał bolesne chwile. Wiem jak bardzo boli strata ukochanego futerka...
Tutaj, jeśli masz ochotę, możesz o tym przeczytać (tylko proszę nie płakać:)):
http://ja-amasja.blogspot.com/2016/11/na-to-co-bog-mi-dzisiaj-objawi-niejeden.html
Panu Wacławowi życzę wielu, wielu lat w dobrym zdrowiu, spełnienia marzeń i realizacji planów:)
Pozdrawiam serdecznie Jotko:)
Naprawdę nie czuje die w jego towarzystwie, że ma tyle lat, zawsze wesoły i z każdym potrafi znaleźć wspólny temat.
UsuńZaraz poczytam co tam ten link ukrywa...
O to racja, aby dożyć takiego wieku i zachować przy tym tyle pozytywnych cech co pan Wacław. Zawsze ciekawie czyta się tego rodzaju historie, bo jak wiadomo nikt nie napisze ich lepiej jak samo życie.
OdpowiedzUsuńNie udało się dotrzeć do Płocka, za to byliśmy w Pułtusku. :) Też miły wypad. A do Płocka jeszcze można dotrzeć choćby następnym razem.
Pozdrawiam!
W Pułtusku nie byłam, a Płock zawsze zdążysz nadrobić:-)
UsuńWidać, że dobry człowiek z Pana Wacława i bardzo cieszę się, że tacy wspaniali ludzie żyją na tym świecie. Z chęcią poznałabym historię życia jego jak i jego rodziny, bo takie wspomnienia są bardzo interesujące :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś napiszę coś więcej...
UsuńO to z chęcią poczytam :)
UsuńKochana właśnie czytam Bieguni
OdpowiedzUsuńOlgi Tokarczuk
Wyłapałam w jednym z rozdziałów bardzo mądrą myśl
Gdyby każdy z nas napisał książkę o sobie moglibyśmy się wymieniać książkami I w ten sposób wszyscy by czytali
Pozdrawiam Pana Wacława
A wiesz, że to dobry pomysł, a ile mądrości byśmy łyknęli przy okazji...
UsuńWspaniały człowiek. Jak dobrze,że przybliżyłaś Jego sylwetkę. U nas najczęściej pokazuje się albo przestępców, albo celebrytów. Ludzi dobrych, mądrych, ciekawych i fantastycznych praktycznie nie widać w mediach.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Słusznie zauważyłaś, chętnie obejrzałabym program, cykl o ciekawych ludziach, celebryci są mało interesujacy...
UsuńBardzo ciekawy człowiek. Fajnie, że nadal pozostaje aktywny w takim wieku. I jest po prostu szczęśliwy u boku żony. A wiersz przypomniał mi ile razy ja straciłam w taki sposób swoich kocich przyjaciół...
OdpowiedzUsuńOn po prostu boi sie, ze jak zwolni to od razy zacznie się starzeć na potęgę.
UsuńOj, ja też opłakałam dwa psy, 3 chomiki i dwie papużki:-(
Zawsze niezwykłym sentymentem i szacunkiem obdarzam takich ludzi, którzy przeżyli tyle lat i nie zmarnowali tego.
OdpowiedzUsuńTak, to wielka sztuka...
UsuńTo taki "przedwojenny solidny materiał" zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Miło się czyta i dobrze jest pobyć w takim towarzystwie :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, poprawa humoru na długo zapewniona!
UsuńWspaniały człowiek! Tak bardzo nam potrzeba autorytetów, takich jak Pani Wacław:) Mam wielki sentyment to takich ludzi:) Uściski Asiu:)
OdpowiedzUsuńGdy wiem ile przeszedł i jakim jest człowiekiem, to naprawdę podziwiam.
UsuńSerdeczności, Moniko:-)
Piękny człowiek, Jotko. Na zdjęciu bije z niego ciepło i taka dobra energia. Dziękuję za przedstawienie pana Wacława na blogu.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym jego wspomnienia zwłaszcza ta przyjaźń z niemieckim chłopcem w czasie wojny mnie zainteresowała - lubię takie okruchy dobra w złej rzeczywistości i łamanie stereotypów.
A tak w ogóle to Ty masz wiele wspólnego z bohaterem Twojego posta. :)
O, to ciekawe!
UsuńW takiej kondycji i umysłowej oraz fizycznej, to można i 100 lat żyć. Nic tylko pozazdrościć. Bardzo lubię, gdy ludzie piszą kroniki ze swojego życia - gdy robią to z polotem i talentem, wtedy jest to lektura dla przyszłych pokoleń, wspaniała lektura...
OdpowiedzUsuńTo prawda, czytałam pierwszą część i mam nadzieję przeczytać drugą:-)
Usuń