Mogłabym je obserwować bez końca.
Pisząc post siedzę w fotelu koła okna, a one spacerują po parapecie okiennym, wycierają dziobki o rant i czasem kłócą się niemiłosiernie.
Rankiem znaczą swoje ślady na parapetowej powierzchni, wilgotnej od nocnej rosy, a na kaflach balkonu zostawiają resztki kolacji lub śniadania.
Wróble nasze pospolite. Obserwuję ich zachowania w różnych miejscach. Zadomowiły się na dobre i to dosłownie. W ocieplinie budynku wydziobały małe otwory, z których wystają elementy ich gniazd - trawa, nitki, piórka...
Potrafią też zbudować dom w rynnie, w szczelinie między cegłami, wszędzie gdzie czuja sie bezpieczne.
Materiał do budowy dostępny łatwo - kiedyś sąsiadka wywiesiła na balkonie pościel do wietrzenia i zauważyłam, że wróble siadały na poduszce i wyciągały piórka z poszwy.
Dokarmiane zimą naśladują czasem sikory lub kolibry nawet, posilając się w pozycji pionowej lub zawisając nad jakimś smakołykiem niczym helikopter.
Nie krepują się korzystać z ludzkich jadłodajni. Widywałam jak siadały na stołach w ogródku Mac Donalda i porywały klientom frytki lub w parkowej kawiarni zebrały od spacerowiczów okruszki ciastek lub kawałki lodowych wafelków.
W dużym markecie - to dopiero raj dla wróbli. Wlatują zapewne drzwiami, co jak bramy stoją otworem i zwabione zapachem, dobierają się do pieczywa, a zmęczone lub spłoszone siadają na belkach pod wysokim sufitem.
Gdy pada deszcz chowają się pod zaparkowanymi autami lub pod dachem wiaty śmietnikowej. Uwielbiają gęste krzewy, niekiedy z cierniami, w których siedzą ukryte przed kotem lub sroką. Blisko mojego bloku rosną krzewy, na których wróble przesiadują stadami i gdy nastroszą piórka, wyglądają jak żywe bombki na choinkę.
Czasami znikają po burzy, jakby przestraszone nawałnicą, ale mam nadzieję, że ich świergot nigdy nie umilknie, bo raźniej z nimi witać dzień:-)
dobrze, kiedy są. wiadomo, że wstaje dobry dzień.
OdpowiedzUsuńa te przepychanki i sejmiki są na tyle sympatyczne, że łatwo polubić.
To prawda, nie przeszkadzają wcale, za to sroki czy wrony nie brzmią miło dla ucha...
UsuńWróbelek jest mała ptaszyna,
OdpowiedzUsuńwróbelek istota niewielka,
on brzydką stonogę pochłania,
lecz nikt nie popiera wróbelka.
Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
że wróbelek jest druh nasz szczery?!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
kochajcie wróbelka, dziewczęta,
kochajcie do jasnej cholery!
Kochamy, kochamy, spoko!
UsuńJa też :)
Usuń@Frau Be
UsuńWspaniały Brat Ildefons! Niedawno zdobyłem jego pięciotomową edycję dzieł wszystkich.
Podobna w klimacie jest jego "Satyra na Bożą Krówkę" - (...)pachnie toto jak dno beczki...
Dno becvzki toż to ... nieszczęście!
serdeczności
Teraz o wróblach wiem prawie wszystko! :)
OdpowiedzUsuńCałe życie człowiek się uczy :-)
UsuńKiedyś myślałam, że one wkrótce wyginą. W dzieciństwie było ich wszędzie mnóstwo, a potem opuściły moje miasto. Teraz widzę, że chyba przeprowadziły się do Szwajcaraii ;) ...a przynajmniej te łódzkie.
OdpowiedzUsuńMoże poleciały za Wami?
UsuńWyglądało to raczej na proces odwrotny. Najpierw przez kilka lat obserwowałam, że znikły, potem odnalazłam je w Szwajcarii :)
UsuńA tu tylko gołębie i gołębie... Nie znoszę tych ptaszysk.
OdpowiedzUsuńŻeby zobaczyć wróbla muszę jechać za miasto.
Gołębi nie cierpię, odkąd napaskudziły na mnie na cmentarzu tak, że musiałam wyrzucić część garderoby...
UsuńNa Śląsku wróbli moich ukochanych ani na lekarstwo. Wygryzły je gołębie, silniejsze i bardziej agresywne.
OdpowiedzUsuńTo skandal przyrodniczy normalnie, u nas wróbelki po trawnikach hasają jak myszki...
UsuńTu też ich pełno.Kiedyś nawet musiałam o wróblach poczytać, bo są dwa rodzaje wróbli - mazurki i wróbel domowy. Nieco się od siebie różnią, ale trzeba się im po prostu przyjrzeć.Wróbel domowy, bardzo u nas pospolity, jest rodem z Półwyspu Arabskiego i Azji Mniejszej.
OdpowiedzUsuńNaszym rodzimym gatunkiem jest wróbel mazurek. Mniej go widzimy, bo nie zakłada tak jak wróbel domowy gniazd w pobliżu ludzkich siedzib, zasiedla parki, skraje lasu , krzewy wśród pól. Gniazduje głównie w spróchniałych pniach, czasem w skrzynkach lęgowych, opuszczonych dziuplach. Brak u tego gatunku dymorfizmu płciowego, samiec i samica wyglądają tak samo. Poza tym jest mniej hałaśliwy niż wróbel domowy i często zimą żeruje wraz z innymi gatunkami ptaków.
Mazurki są nieco mniejsze od wróbla domowego,na łebku mają brązowo-czekoladową czapeczkę i czarną, w kształcie półksiężyca plamkę na
policzku.
U nas chyba i jedne i drugie widuję, tylko te szare jakby smuklejsze lub młode to były...
UsuńA u mnie wróbli zupełnie nie ma...
OdpowiedzUsuńTo dziwne właśnie, myślałam, że są tak wszędobylskie, a tu okazuje sie, że gdzieś nie ma...
UsuńU mnie wróbli też mnóstwo. Chociaż trochę inne niż polskie, tutejsze są drobniejsze i smuklejsze, i raczej są to mazurki.
OdpowiedzUsuńCo wieczór na dwóch drzewach przy skrzyżowaniu z główną ulicą niedaleko mnie urządzaja sobie zloty - sejmiki. Ależ wtedy hałasują! I zostawiaja niemiłe ślady na chodniku, więc zawsze omijam tę część skrzyżowania, kiedy przechodzę tamtędy w czasie tych zlotów.
Bardzo lubię, tak jak Ty, je obserwować.
Teraz masowo sejmikują u nas szpaki, siadają na topolach i drzewa śpiewają, to zawsze oznaka jesieni.
UsuńMam nadzieję, że nie dotknęły Was japońskie kataklizmy, o których informowały media?
Dzięki! Pewnie masz na myśli trzęsienie ziemi i tajfuny? Trzęsienie ziemi to zupełnie inne rejony - północ Japonii, a ja jestem na południu, natomiast tajfuny to już jak najbardziej moje okolice, ale na szczęście obeszły się z nami dość łagodnie. Więc (odpukać!) wszystko w porządku :)
UsuńTo kamień z serca, zawsze gdy mówią o Japonii, myślę o Tobie...bo zanim sprawdzę czy to Wasz rejon, to wiesz!
UsuńCzyli nie tylko ja tak uwielbiam wróble! Ludzie zakochują się w majestatycznych ptakach, oglądanych w ZOO lub na obrazkach. A ja kocham się w cudownych wróblach.
OdpowiedzUsuńTe majestatyczne w ZOO są często tylko do oglądania, a te nasze swojskie dają nam tyle radości...
UsuńWróbelki też widuję ,ale jak może pamiętasz w tamtym roku miałam "przygodę" z sikorkami,które "zadomowiły się" na tyle ,że umościły sobie gniazdko i mieliśmy małe sikorki.Wolę właśnie takie ptaszki jak wróble,słowiki,sikorki....Z gołębiami miałam przygodę więc jakoś nie darzę ich "miłością".
OdpowiedzUsuńPamiętam, ja też wolę swojskie ptaszki, sroki hałasują, gołębie paskudzą, a wron namnożyło się tyle, że niektórymi ulicami trudno przejść bez awarii...
UsuńJa już bardzo dawno nie widziałam wróbli. Gołębie natomiast widzę często, aż zbyt często.
OdpowiedzUsuńWłaśnie z kolejnych komentarzy wynika, że nie wszędzie widuje się wróble, dziwne...
UsuńZawsze lubiłam obserwować w parkach wróble, kiedyś były ich całe chmury, nie mogłam się napatrzeć. Niestety coraz ich mniej w miastach, bo nie mają gdzie wić gniazd. A u mnie nad morzem prawie się nie zbierają, bo tu są głównie wielkie mewy, czasem synogarlice i gołębie. Za duża konkurencja pewnie.
OdpowiedzUsuńObserwuję, że wróble dobrze sobie radzą z wiciem gniazd, poza tym na wielu blokach zainstalowano budki lęgowe dla ptaków i widzę, że są zasiedlone...
UsuńWróbelek Elemelek-mój ulubiony wróbel z dzieciństwa, pamiętam dobranocki z nim, a książeczki o jego przygodach mam do dziś:) Kiedyś w Słodyszkowie było pełno tych wesołych sympatycznych ptaszków, teraz nie ma ich wcale:( Mam nadzieję, że kiedyś wrócą.
OdpowiedzUsuńKsiążki o Elemelku Hanny Łochockiej mam w bibliotece, a z telewizji pamiętam serial "Przygód kilka wróbla Ćwirka":-)
UsuńZ Łodzi wróble wyprowadziły się już kilkadziesiąt lat temu, za to mamy zatrzęsienie gołębi, srok, kawek, i wron. Nie wiem czy pustułki odlatują na zimę, bo od 3-4 lat na mój parapet okienny wprowadziły się pierw sokoły, a teraz pustułki. To ma plusy, bo gołębi nie ma, ale i nie ma też innych ptaków śpiewających, a były.
OdpowiedzUsuńU nas ulice prowadzące do parku zasiedliły wrony, jakoś tak im pasuje, próbowano je wypłoszyć, bo strach było chodzić pod drzewami, ale nic to nie daje, z roku na rok ich więcej...
UsuńPrzepraszam, że się wtrącam, ale - gwoli ścisłości - pustułki, to też sokoły:)
UsuńCo fachowiec, to fachowiec:-)
UsuńU nas na wsi są wróble mazurki, nieco drobniejsze od tych miejskich i z wyraźną ciemną plamką na policzkach. Gniazdowały na naszym dachu, pod blachą, chyba w wełnie mineralnej?? W tym roku chyba by się ugotowały na tym dachu, było ich w okolicy znacznie mniej niż co roku. Czasem robiąc coś w kuchni widzę je tuż pod oknem, a one mnie nie widzą i spokojnie zajmują się swoimi sprawami. Lubię obserwować wszelkie ptaki(na wsi jest ich jeszcze sporo).
OdpowiedzUsuńNam kiedyś wróbel wleciał do pokoju i schował się za kanapą, namęczyliśmy się, by go wypłoszyć, bo nie chcieliśmy mu zrobić krzywdy...
UsuńA nam wlatują, zazwyczaj wróble do kominka, przez komin. Mamy już wypracowaną metodę, jak ptaszka złowić w sieć i wypuścić na dwór. Bo kiedyś nieopatrznie otwarliśmy kominek i wróbel okopcony pobrudził nam ściany i sufit. Jaskółka też wleciała przez taras, zatoczyła kółko po naszym salonie, na szczęście sama wyleciała bez szkody dla siebie i dla nas.
UsuńOj, to prawdziwy problem. Jesteście więc poławiaczami wróbli...
UsuńWróbli u mnie jest cała zgraja. Uwiły gniazda w rynnie i całe dnie ćwierkają. Lubię je obserwować siadzących na płocie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
U nas upodobały sobie gęste krzewy i dziury w styropianie:-)
UsuńLubię wszystkie ptaki. W nowym miejscu mamy ogromne mewy, gawrony lub kawki ... ale wróbelków też całkiem sporo, tam gdzie jest więcej żywopłotów. Tutaj gdzie mieszkają moi rodzice wróbelków zatrzęsienie ... ale muszą mieć gdzie się schować. Jeśli zrobimy ze swojego otoczenia betonowe klepisko lub sterylne trawniki, małe ptactwo po prostu pofrunie tam, gdzie jest milej.
OdpowiedzUsuńSwego czasu bito na alarm, że zamurowano gniazda ptaków przy remontach budynków. Teraz widzę na blokach budki lęgowe i na szczęście drzew przybywa.
UsuńPrzez długi czas nie widziałam wróbli, ale teraz pojawiły się znowu na nowo z czego ciesze się bardzo, bo to takie cudowne ptaszki :-)
OdpowiedzUsuńAle że takie zaradne to nie wiedziałam :-))
No mówię Ci, niby takie niepozorne, ale bardzo sprytne...
UsuńIle ciekawostek o wróbelkach, lubię je przez Elemelka. .. Raz wróbelek Elemelek zgubił w polu kartofelek... Super post, pozdrawiam😘
OdpowiedzUsuńWszystkie ciekawostki z obserwacji, może ktoś inny mógłby dodać nowe...
UsuńKiedyś w Wilnie w biały dzień banda Twoich ulubieńców dokonała zuchwałego napadu na ciasteczka, które podano nam do kawy:)) Ponieważ nie reagowaliśmy, porwały wszystkie i poleciały plądrować sąsiednie stoliki:)) PS. Trochę ich ubyło po akcji ocieplania budynków, ale na szczęście sytuacja już się ustabilizowała:)
OdpowiedzUsuńOj tam, zaraz banda:-) Przynajmniej niektórym nie poszło w biodra:-)
UsuńMasz rację, ale poradziły sobie i z tym, na szczęście!
Poszło i bez ciasteczek :)))
UsuńKrągłości są w cenie:-)
UsuńTeż lubię obserwować wróbelki. Wszak to takie sympatyczne ptaszki :)
OdpowiedzUsuńPrawda? I nawet jak nabrudzą, to prawie nie widać!
UsuńWróbelki niestety są już gatunkiem zagrożonym...
OdpowiedzUsuńNie strasz, miasta będą wtedy nie do zniesienia!
UsuńJednym słowem przystosowaly się do życia z ludźmi. Sprytne, choć może nie tak inteligentne jak gawrony... wszystkie "wroniaste" są bystre, choc akurat gawronow się nie lubi. Podejrzewam, że wiem dlaczego :-)
OdpowiedzUsuńChyba też wiem dlaczego:-)
UsuńJuż właściwie wszystkie ptaki odleciały, zrobiło się niesłychanie cicho. Jedynie wierne wróbelki zostają
OdpowiedzUsuńU na jeszcze szpaki sejmikują, ale pewnie i one ucichną...
UsuńJedna z mych fraszek z udziałem wróbla:
OdpowiedzUsuńNa ptaszki
Orle, wróblu i gżegżółku,
Bez dziewczyny jak w przytułku!
Lecz nachodzi mnie myśl taka,
Gdzie to w końcu ptak ma ptaka?!
buziulki, przytulki
Świetne :-)
UsuńDziękuję, a wiesz, że zaloty na moim balkonie też uskuteczniają:-)
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńUrok wróbelków tkwi też w tym, że można je spotkać na całym świecie (wyjąwszy może najmroźniejsze rejony):) i pod każdą niemal szerokością geograficzną zachowują się jak u siebie w domu:)
Bardzo lubię patrzeć na ich kąpiele piaskowe:)
Pozdrawiam:)
Kapią się w piasku i w kałużach, w fontannach...zaglądają do okien - jak ich nie lubić?
UsuńCzytałam, że wróbli w miastach jest coraz mniej i grozi im to, że znikną z naszego krajobrazu. Byłoby szkoda, bo faktycznie fajnie się obserwuje te małe łobuziaki.
OdpowiedzUsuńWszystkich zwierząt szkoda, ale wróbelków szczególnie:-)
UsuńMam z nimi d czynienia odkąd się przeprowadziliśmy na wieś ... Ale nie dokarmiam bo mam dwa dorosłe koty
OdpowiedzUsuńoch te koty, widuję takie niecnoty polujace na ptaszki:-)
Usuńwróć - już mam 3 koty ... i nie mam psicy!!!!!!! :(((((((
UsuńJak to, od kiedy? nic nie wiem!!!
UsuńWróbelki należądo tych ptaszków, które niczego się nie boją jeśli chodzi o zdobywanie jedzenia.
OdpowiedzUsuńKiedyś jadłam frytki na Monciaku w Sopocie. Byłam ze starszym wnukiem. Przyleciały do naszego stolika dwa wróbelki, najpierw usiadły na oparciu krzesła, potem na brzegu stołu a potem bezczelnie na brzegu talerza .... i zaczęły jeść z nami frytki.... Cudne to było!!!
Pewnie, że cudne, też bym się z nimi podzieliła:-)
UsuńJa pamiętam w dzieciństwie uwielbiałam obserwować wróbelki jak przylatywały w zimę na mój balkon i takie urocze maleńkie ślady zostawiały :)
OdpowiedzUsuńU mnie zostawiają na parapecie:-)
UsuńNigdy wróbli nie obserwowałam, ale za to tak jak napisałaś, z nimi raźniej witać dzień. Nie obserwuję ich, ale lubie słyszeć za oknem :)
OdpowiedzUsuńGdy umilkły po burzach, to jakoś dziwnie było...czegoś brak.
UsuńLubię wróbelki, lecz jeszcze bardziej sikoreczki :)
OdpowiedzUsuńSikoreczki są sympatyczne, zawsze wieszam im słoninkę:-)
UsuńKiedyś obserwowałam zatrzęsienie wróbli, a odkąd śmietniki pozamykane, wróbelków jak na lekarstwo. Kwestia obfitości pożywienia. Towarzysz z mojego dzieciństwa odchodzi do lasu, ale też ginie, bo nie zawsze dożywiony, więc choruje.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
U nas wiaty śmietnikowe są ażurowe i wróble dobrze sobie radzą, wiele ich także oblega ogródki kawiarniane:-)
UsuńOj tak:) Pamiętam moją Babcię, która dokarmiała ptaki :) Strasznie je lubiła
OdpowiedzUsuńMój dziadek wynosił ptakom wszystkie zapasy z kuchni, za co obrywał od babci:-)
UsuńA wiesz, u nas w tym roku jakby mniej wróbli, za to skrzeczą non stop sroki. Mają w pobliżu gniazda.
OdpowiedzUsuńObserwowanie zwierząt, to przyjemne zajęcie.
Pozdrowionka:)
Oj, sroki u nas rozmnożyły się bardzo, nie dają spać!
UsuńA u mnie same gołębie i sroki. Dawno wróbelków nie widziałam:)
OdpowiedzUsuńU nas też sporo, ale na szczęście wróbli nie przegoniły:-)
UsuńPrzepiękne są to stworzenia i dość często u siebie na Podlasiu je widuję :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, bo podobno nie wszędzie są.
Usuń