Strony

środa, 10 października 2018

Dla zdrowia...

Jest taka akcja w szkołach, a w zasadzie dwie:
Szklanka mleka oraz Owoce i warzywa w szkole.

Bardzo cenna inicjatywa, nie każde dziecko w domu pije mleko , nie każde dostaje owoce, a warzywa nie przez wszystkich są lubiane.
Jak to z różnymi inicjatywami bywa, akcje są nie do końca przemyślane i z tego, co obserwuję marnuje się wiele naszych wspólnych pieniędzy, bo i mleko i warzywa są oczywiście dla uczniów darmowe, owoce także.

Z dystrybucją już sobie szkoły poradziły, bo musiały, nikt nie pytał i pewnie nie ostatnia to akcja wymyślona dla dobra dzieci ( tak jak darmowe podręczniki), z której zorganizowaniem jak zwykle KTOŚ MUSI SOBIE PORADZIĆ.

W czym problem? Mleko dzieciaki dostają w kartonikach ze słomką, policzcie, ile takich kartoników zostaje na śmietniku po 5 dniach szkoły, gdy uczniów jest ok. 600, a większość mleko pije. Słomki walają się po całej szkole, nie mówiąc o rozlanym mleku, zalanych podręcznikach w plecaku itd.
Trudno jest dopilnować by uczeń wypił swoje mleko na przerwie śniadaniowej i kartonik wyrzucił, nie zawsze w danym momencie dziecko ma na to ochotę, a połączenie zimnego mleka i śliwek, wyobraźcie sobie te dziecięce brzuszki....

Część tych kartoników po mleku zaśmieca ulice, gdy idę do pracy i mijam kolejne szkoły, to szlak znaczony jest kartonikami po mleku, wyrzuconymi kanapkami i owocami.
Czasami są także soki, oczywiście w kartonikach ze słomką, a tyle sie ostatnio mówi o ograniczeniu plastikowych śmieci...

Owoce i warzywa to kolejny problem, kiedyś przyjeżdżały od dystrybutora w zgrabnych pojemniczkach ( niestety plastikowych) - rzodkiewki, winogrona, ogórki, papryka, pomidorki, jabłka w całości...
Teraz pojemniki zastąpiono folią zgrzewaną, więc wyobraźcie sobie, jak wyglądają śliwki czy krojona papryka po kilku godzinach w takiej folii bez tacek...próbowałam, niejadalne. Wszystko zaparzone, zgniecione na miazgę.

Jabłka i gruszki dostarczane do szkoły są chyba najgorszego sortu, po jednym ugryzieniu dzieciaki wyrzucają do kosza. Gruszki nie lepsze, wzięłam do domu kilka, by zmiękły, bo może to późna odmiana, ale nic z tego, nawet po tygodniu były niejadalne.
A może tylko u nas tak jest?

Ktoś za to płaci i to słono pewnie, bo koszt owoców, mycia, porcjowania, pakowania, transportu...

Dlaczego tak marudzę? Bo mnie krew zalewa na takie marnotrawstwo, bo ktoś na górze wymyśla akcje i hasła, a realizację zrzuca na szkoły, nie dokładając do tego etatów.

Te wszystkie zmarnowane owoce i warzywa oraz mleko nie są prezentem od rządu, my wszyscy za to płacimy i nie mamy prawa głosu...

I na koniec pytanie do Was - czy nie zdziwiłby Was w markecie kosz z napisem WYPRAWKA DLA KAŻDEGO UCZNIA i oczywiście zbiórka na ten cel?

90 komentarzy:

  1. Ja rozumiem owoce, ale mój syn czasem dostawał jakieś rzodkiewki, czy inne warzywa, za którymi nie przepadał, albo które po prostu je się z czymś, a nie same. Było to hermetycznie zamykane w foliowych woreczkach - jak zapominał to puchło w takie baloniki... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest, mało dzieci lubi paprykę lub twarde gruszki, to takie uszczęśliwianie na siłę, a jakość produktów to osobna sprawa...

      Usuń
  2. Takie akcje są bezsensowne- po pierwsze mleko wcale nie jest takie zdrowe jak to się niektórym zdaje, poza tym po 3 roku życia większości ludzi zanika enzym, który ułatwia trawienie mleka i sporo dzieciaków ma uczulenie na laktozę.
    Zamiast takiego rozdawnictwa wg czyjegoś "widzi mi się" znacznie ważniejsze jest wpojenie dzieciom zasad zdrowego odżywiania i zasad higieny oraz zapewnienie wsparcia tym, o których wiadomo, że z jakichś przyczyn nie są w domu odpowiednio żywioni. To zupełnie jak w czasach stalinowskich- a teraz wszystkie dzieci siadają rzędem i każdy wypija kubek mleka i zagryza kromką zdrowego, czarnego chlebka. Nie można zapominać, że nie jesteśmy jednakowi, a tylko równi wobec prawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasady, rzecz jasna usiłujemy wdrażać, ale takie akcje to zwykłe marnotrawstwo, zwłaszcza w przypadku żywności z krótkim terminem ważności.

      Usuń
  3. Jak zwykle - robi się dla efektu, ale bez logiki i sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, kto na tym zarabia najwięcej, bo na pewno nie rolnicy...

      Usuń
  4. Rozdawnictwo mleka i owoców a jednocześnie automaty z batonami na korytarzach przy klasach lub wizyty w fast-foodach po wycieczce do teatru pod opieką wychowawcy... koloryt polskich szkół. I brak uwagi na formularze - bo gdy dziecko jest alergikiem, co rodzic zaznacza w odpowiedniej rubryczce rezygnacji z białego napoju czy pośledniego jabłka, nikt nie zauważa... strata pieniędzy i strata czasu przy kreowaniu dbałości - tylko tak właściwie o co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas dopiero w tym roku pojawił sie automat, ale ze "zdrowymi" przekąskami, niektórzy rodzice pisemnie zrezygnowali z mleka, a słodycze, chipsy itp. najczęściej przynoszą z domu...
      Na wycieczkach nadal restauracja MacDonald's jest atrakcją nie lada:-)

      Usuń
  5. Jest takie powiedzenie:"za darmo - umarło". Gdyby była choć symboliczna odpłatność, np.1 zł, to każdy z uczniów by się dobrze zastanowił, czy naprawdę chce kamienną gruszkę. Gdyby zostały nieatrakcyjne i niejadalne warzywa w koszyku, można by je zwrócić dostawcy i wybrać innego, który nie robi interesu na dzieciach pozbywając się niechodliwego towaru.
    Kwestia śmieci to już inna sprawa. To aż się kłania lekcja wychowawcza lub nawet apel z zapowiedzią, że jeśli ktoś zostanie przyłapany na śmieceniu, nie dostanie mleczka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, takie apele musiałyby być codziennie i krótko działają... problem socjologiczny.
      Właśnie to jest ciekawe, kto wybiera dostawcę i przed kim taki dostawca odpowiada?

      Usuń
    2. Szwagier wybiera dostawcę ;)

      Usuń
    3. Albo szwagra zięć:-)

      Usuń
    4. Nie wiem, czy zauważyłaś, że zostałam zmuszona do rezygnacji ze swego adresu URL na rzecz B :( wrrr

      Usuń
    5. Nie lubię takich przymusowych sytuacji, pewnie darmowość o tym decyduje...

      Usuń
  6. Jestem negatywnie nastawiona do mleka z bardzo wielu powodów i nie dawałabym go swojemu dziecku.

    Trzeba jeszcze jedną akcję zorganizować (w Japonii to podziałało na dzieciaki); mianowicie regularne sprzątanie. Nie takie raz w roku tzw. "sprzątanie świata", tylko regularne sprzątanie swojego grajdołka. I dzieciaki z automatu przestaną śmiecić.

    Straszne jest to co opisujesz o jakości owoców. To żadna łaska ;/

    A "wyprawka" jak by zadziałała, byłoby świetnie. Należałoby spróbować i oczywiście określić listę, co by to mogło być, bo znając nasze społeczeństwo, zaczną wrzucać też i słodycze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem za akcją sprzątania, ale obawiam się, że wielu rodziców byłoby przeciwnych.
      Zbiórka w markecie mnie zdziwiła, bo przecież rodzice dostali w tym roku 300 zł na wyprawki szkolne, oprócz 500+

      Usuń
    2. Jotko, te 300 złotych to wcale nie aż tak dużo, a trzeba też pamiętać, że nie każda rodzina dostaje "pińcet plus".

      Usuń
    3. No być może, nie znam sytuacji każdej z rodzin, ale powiem Ci, że takie rozdawnictwo nie sprzyja poszanowaniu przedmiotów i szkoły jako takiej...

      Usuń
  7. Nie wiem czy to taka dobra akcja... Dzieci chorują, mają różne alergie pokarmowe, a nie zawsze o tym pamiętają. Nie sądzę, że osoby wydające owoce, warzywa lub mleko sprawdzają na liście kto i co może zjeść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzice czasami piszą w tej sprawie do wychowawcy, ale nie wszyscy, dopiero gdy coś sie dzieje, przypominają sobie o zaleceniach lekarza...a dzieci, jak to dzieci, nie zawsze pamiętają.

      Usuń
  8. Wpadłam sprawdzić to o co prosiłaś - ale chyba działa. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście, myślałam, że blogger znów sie obraził...

      Usuń
  9. Mhm. Mój brzuszek od wczesnego dzieciństwa pływał w pysznym mleczku, którym popijałam wszystko - od śliwek przez kiełbasę po kiszone ogórki i nigdy mu nic nie było. Zresztą, tak jest do dzisiaj. Podejrzewam, że inne dziecięce brzuszki też nie maja przeciwwskazań. O wiele gorsze jest to, o czym napisałaś na końcu. To już zakrawa na kpinę i tylko nie wiem, kto kpi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miałaś jak mój mąż - strusi żołądek. Niektóre dzieciaki tak niestety nie mają, czasami zdarzają się wymioty nawet.

      Usuń
    2. Nadal mam taki. Tylko nie biegam tak szybko jak strusie :)

      Usuń
    3. Taki żołądek to skarb, a biegać nie musisz:-)

      Usuń
    4. Na całe szczęście, bo strasznie tego nie lubię.

      Usuń
  10. Kochana!
    Mleka sama nie lubię, zatem nie dziwi mnie fakt, że nie wszystkie dzieci piją.
    Owoce, warzywa- jestem na tak.
    Pozdrawiam mile:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez jestem na tak, ale w innej formie, ktoś chce sporo zarobić tanim kosztem...

      Usuń
  11. A to Polska właśnie! Jak znam życie to na tej akcji wszyscy mają się dobrze poza dziećmi.
    Andrzej Rawicz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż mnie korci, by sprawdzić firmę i dlaczego zmieniła sposób pakowania na gorszy...

      Usuń
  12. Lepsza akcja o jakiej słyszałem polega na zostawianiu przez uczniów właśnie tych produktów, jeśli nie chcą ich danego dnia zjeść innym, w lodówce na stołówce (chyba najczęściej tam). Jednak czytając Twoje spostrzeżenia zaczynam się zastanawiać czy i ta akcja ma sens.

    Widocznie modele rozmowy zmieniają się na tyle, że mnie takie mówienie o kobietach przeraża, a są tacy, których to bawi, kręci itp. Może po prostu za bardzo tkwię z pewnymi sytuacjami w latach 90. czyli czasie mojego dzieciństwa, szkoły itp.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś uczniowie mogli zostawiać w stołówce niezjedzone śniadanie dla innych. Nie sprawdziło się to, bo inni nie chcieli z tego korzystać...
      nadal kanapki lądują w koszu.

      Usuń
  13. Jakoś nigdy nie byłem zwolennikiem akcji narzucanych odgórnie. Przeważnie mało one mają wspólnego z sensem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, a o logistykę nikt sie martwi. Są szkoły, gdzie pracują same kobiety i muszą dźwigać te wszystkie kilogramy owoców i kartony z mlekiem.

      Usuń
  14. Wiadomo, że jak coś darmowe, to często byle jakie. A szkoda, bo mogłaby to być naprawdę fajna akcja. A tak, to można do tych warzyw i owoców wstrętu nabyć. Pakowanie tego w folię to kolejna bzdura, bo nie tylko świeżość szybko stracą, ale to produkowanie kolejnych ton nierozkładalnego plastiku ...no i uczenie dzieci jak NIE być eko.
    Co do mleka, ze swojego dzieciństwa pamiętam te wmuszane na dużej przerwie kubki mleka, brr. Była jakaś akcja w rodzaju "szklanka mleka dla każdego ucznia" i spędzali nas pod stołówkę, gdzie kucharki nalewały każdemu dzieciakowi wielki kubas mleka, które pod czujnym okiem personelu należało wypić. Brrr, gdybym już wcześniej nie nabyła awersji do mleka, to dostałabym jej właśnie wtedy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, pamiętam, niektóre dzieci już na schodach wymiotowały tym mlekiem, ale niektóre przynosiły z domu kakao i wsypywały do kubków.
      Poza tym dla mnie letnie jest okropne, gorące albo wcale...

      Usuń
  15. Klik dobry:)
    Idiotyczna, bezsensowna akacja. W dodatku groźna dla zdrowia dzieci. W hermetycznie zamkniętej folii namnażają się śmiertelne beztlenowce.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście akcja, a nie akacja. A dlaczego rodzice i nauczyciele nie zaprotestują?

      Usuń
    2. Może dlatego, że to akcja odgórna, ale zapytam czy można w ogóle to zmienić?

      Usuń
  16. Od września mam starszą w szkole i powiem Ci, że byłam zaskoczona. W klasie u corki dzieciaki wrzucają do pojemników platki śniadaniowe i zalewają w szkole tym mlekiem. Moja nie lubi samego mleka to przynosi je młodszej do domu. Ale rzeczywiście pod szkołą syf od tych kartonów...Co do warzyw, to rzeczywiście...ostatnio była kalarepa, córka przyniosła, potem wylądowała w śmietniku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli przerabiasz na bieżąco. Zanoszenie kartoników z mlekiem do domu czasem grozi zalaniem podręczników, bo dzieciaki rzucają plecaki, siadaja na nich, a kartoniki pękają...

      Usuń
  17. "Szklankę mleka" w szkole też przerabiałem, ale miałem już opanowane w przedszkolu, jak tego paskudztwa unikać... w przedszkolu /chodziłem do urszulanek/ był kuban mleka, obowiązkowy, więc opracowałem sporo strategii obronnych... jedna była dość perfidna: podstawiałem swój kuban sąsiadowi pod łokieć... mleko się rozlewało, do tego on musiał sprzątać, a dolewki już nie było, bo dzielono wszystko z gara...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. a co do warzyw, to mam umowę z dwoma siostrzenicami, że polują w szkole na rzodkiewki dla wujka, bo wujek lubi... tylko wujkowa eko-dusza wyje ze zgrozy, gdy widzi ile plastiku idzie na kilka tych rzodkiewek...

      Usuń
    2. O, to Ty cwany byłeś już w przedszkolu:-) ja nie lubiłam kawy zbożowej z mlekiem i mama załatwiła, żeby dla mnie robili herbatę...
      Te ilości plastiku mnie przerażają, a torebki w wielkich pudłach - straszne marnotrawstwo...

      Usuń
    3. akurat zbożową /ale bez mleka!/ to bardzo lubię... kiedyś "Turek" i "Dobrzynka", teraz "Kujawianka" /chyba, nie pamiętam dokładnie nazwy/, tudzież instant: "Inka" i "Anatol" (w saszetkach)... do tego odrobina cynamonu, imbiru i jest pysznie...
      ...
      herbatę dostawałem w przedszkolu zamiast mleka, gdy symulowałem ból brzucha, ale zbyt często nie mogłem tego numeru stosować, bo by się zorientowano, że lecę w wała...

      Usuń
    4. "Inkę" polubiłam dużo później, ale pamiętam, że dawano nam w przedszkolu kogel-mogel, dziś nie do pomyślenia...

      Usuń
  18. Gdy chodziłam do liceum, na długiej przerwie schodziliśmy do piwnicy i tam czekał na nas kubek ciepłego mleka lub kakao czy kawy zbożowej i kanapka z wędliną. Jednak to nie trwało długo, chyba tylko dwa czy trzy miesiące.
    Dwa lata temu w liceum mojej wnuczki rozdawano całe kartony jabłek, ale były to jabłka niepolskie, tylko takie zielone, które niezbyt nam smakowały. W ubiegłym roku już były jabłka polskie, ale nie najlepszego gatunku.
    Nie wiem, czy w mojej szkole też jest akcja mleka i owoców oraz warzyw.
    Masz rację, że to wszystko jest źle pomyślane, a produkty są marnotrawione. Szkoda pieniędzy i czasu. Na dodatek te kartony i plastikowe słomki!
    Mam nadzieję, że "wynalazca" tego pomysłu zastanowi się nad głupotą takiej dobroczynności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam w liceum pani woźna parzyła herbatę za drobną opłatą, a szkolny sklepik sprzedawał drożdżówki.
      Nie wiem czy ktoś nad tym rozmyśla, bo parę lat już to trwa...

      Usuń
  19. W moich czasach gdy chodziłam do szkoły nie było takich akcji.Dla mnie dobrze bo nie cierpię mleka.Te ,takie odgórne akcje nie sprawdzają się tak do końca,nieraz to zupełnie bez sensu.O ileż bardziej podobałaby mi się akcja sprzątania ,ale potraktowana tak jak należy a nie znów jako odgórne zarządzenie. Nieraz widzę jak młodzież "sprząta" .....nie ma to nic wspólnego z dbałością o czystość miejsca wokół....Przykre to ale prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, dziś aż strach prosić młodzież, by posprzątała po sobie, a co dopiero w szerszym ujęciu!
      Nie mówiąc o tym, że nie wolno zatrudniać uczniów do jakichkolwiek cięższych prac, a niektórzy aż się rwą do pracy, byle lekcji nie było...

      Usuń
  20. Akurat rzodkiewki czy papryke moje znajome dzieci zjadałyby z ochotą, natomiast kto wymyślił dawanie dzieciom mleka... A ten kartoniki to już w ogóle koszmar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej gdy zbiorowo dzieciaki depczą te kartoniki by zmniejszyć ich objętość - jeden huk i rozprysk mleka...a jaka zabawa!

      Usuń
  21. Witaj, Jotko.

    Jedyne, co przychodzi mi do głowy jako komentarz, to, że "dobrymi chęciami droga do piekła wybrukowana".
    Szkoda, gdy dobry pomysł zabija kiepska organizacja.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobry komentarz, pasuje jak najbardziej...

      Usuń
  22. Akcja z mlekiem powinna być tylko dla chętnych bo nie każde dziecko lubi czy też moze pić mleko np.z powodów zdrowotnych.
    A co do warzyw to powinno byc cos takiego jak lekcje zdrowego odżywiania a nie po prostu dawanie i mogę się założyć, ze większą część warzyw laduje na podlodze badz w koszu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka akcja też jest, nazywa się: Śniadanie daje moc...ależ wtedy smakołyki szykują:-)

      Usuń
  23. jakby nie było można na tacy do wyboru. A może nie mozna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie niewykonalne, już widzę, jak wszyscy rzucają się na ulubione, a reszta?

      Usuń
  24. Pewnie nie chodzi o to, żeby te akcje służyły zdrowiu dzieci tylko żeby więcej plusów wyborczych złapał polityk, który na takie pomysły wpada. Mleko wcale nie jest zdrowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, pewnie za takie pomysły ktoś premię dostaje...

      Usuń
  25. To całe mleko w pudełkach miałam okazję przerabiać przez pół roku. Jakoś to szło, bo to była nowość, ale po tym okresie rodzice na zebraniu ogólnym sami zadecydowali, że nie chcą takiej akcji dla dzieci. Pozostała gorąca herbata, która w tej szkole była serwowana "od zawsze" dla wszystkich dzieci (Komitet opłacał) za darmo.
    Zdrowej żywności w szkole już "nie dożyłam". Zresztą wielu innych bezsensownych rzeczy również. Jestem zdrowsza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno, ja staram sie jak najbardziej zdystansować od wielu absurdów w mojej pracy, ale ciężko mi to przychodzi, chyba czas na emeryturę w oświacie...

      Usuń
  26. W takim przypadku znów sprawdza się powiedzenie, że to co widać zza biurka urzędnika nie zawsze jest prawdziwe. Pewnie jakby nauczyciele czy inni pracownicy szkoły zostali zapytani o zdanie w sprawie tej akcji, jej efekty mogłyby być lepsze.

    Na razie zdjęcia mam jeszcze w wirtualnym dysku, może jak je nieco przebiorę to jakieś zamieszczę.

    Trochę tego jest, zwłaszcza na lotnisku. Wymaga się przyjazdu dwie godziny wcześniej, a zdarza się tak, że czeka się potem na wejście do samolotu godzinę i tak. Ale z drugiej strony bezpieczeństwo i wszystko z nim związane jest najważniejsze.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobne spostrzeżenia miał mój syn z podróży, czasami więcej czekasz, niż lecisz...

      Usuń
  27. :) podobno za 3 lata ma być już całkowity zakaz używania plastików. Może wreszcie przestaniemy oddychać oparami absurdu i plastiku a żółwie nie będą się dusić w reklamówkach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem za, podobnie jak za skupem szkła i wszelkich surowców, które da się przetworzyć.

      Usuń
    2. wystarczy zrobić zwrotne butelki i pojemniki plastikowe a już 3/4 problemu odpadnie . Sama bym oddawała

      Usuń
  28. Myślałam, że już dawno minęła moda na takie akcje. Z dzieciństwa pamiętam: szklanka mleka dla każdego ucznia - też nas uszczęśliwiali na siłę. No, ale wtedy były wiadomo jakie czasy, słusznie minione... Poza tym mleko było w bańkach, nam nalewano do kubków więc i plastików nie było i śmieci. Co do zbiórki w markecie - mnie by na pewno zdziwiła. Co innego, gdyby było wiadomo, ze to wyprawka np dla jakiegoś domu dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie mówi się o zdrowym żywieniu w stołówkach szkolnych, a uczniowie przynoszą z domu pół plecaka chipsów i słodyczy...
      Jako pracownik pomocy społecznej zapytałabym rodziców, dlaczego nie stać ich na wyprawkę do szkoły, bo może trzeba takiej rodzinie inaczej pomóc?

      Usuń
  29. Idea słuszna, a realizacja jak zwykle. Czyli od lat nic się nie zmieniło. Tak samo było, kiedy jeszcze pracowałam w szkole. Dzieciaki odmawiały przyjęcia owoców, ale te i tak lądowały w koszu, bo co było z nimi zrobić?
    Tutaj panuje kultura plastikowych woreczków. Na straganie kupuje się owoce zapakowane w folię, a do tego ostry sos (też w woreczku)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to co się da, nauczyciele i obsługa chętnie biorą, by sie nie marnowało, ale ile kartonów z mlekiem możesz nosić, a niektóre owoce czy pomidorki nie nadają sie już do niczego...

      Usuń
  30. Nadmiar czegoś też potrafi skutecznie utrudnić życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, a mówią, że od przybytku głowa nie boli...

      Usuń
  31. U nas w marketach nie widziałam takich Wyprawek dla uczniów ??
    Nie znam się na dokarmianiu dzieci w szkole , bo nie mam w takim wieku.
    Ciekawe jak w innych szkołach sobie radzą,
    bo koło naszej szkoły jest czysto...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja widziałam tylko raz taką zbiórkę i zdziwiłam się bardzo.
      Może u was dzieci nie noszą mleka do domu lub nie piją w szkole wcale?

      Usuń
  32. U nas owoce i warzywa są doskonałej jakości i to wielki atut. Dzieciaki chętnie po nie sięgają. A mleko... tutaj bywa róznie. Dzieciom często serwują kefir, którego nie znoszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kefir i jogurt naturalny też się pojawia, ale oczywiście dzieciaki wolałyby słodkie lub chociaż z owocami...
      Jeśli macie dobre owoce dla brawo dla dostawcy!

      Usuń
  33. Zawsze była szansa znalezienia taksówki czy poradzenia sobie jeszcze jakoś inaczej. Było jeszcze w miarę widno, mimo, że było około 22 wtedy. Ale jak już zapamiętałem właściwą nazwę przystanku mogłem wracać nawet późno do hotelu autobusem. :)

    Postaram się o zdjęcia, jednak nie mam pojęcia kiedy może to nastąpić. Musisz pewnie naciskać od czasu do czasu na mnie w tej kwestii.

    Najważniejsze jest jak się nie czeka na spóźniony samolot, jak wszystko o czasie mniej więcej się dzieje, to jest dobrze.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  34. Założenia akcji może słuszne, ale wykonanie to już inna sprawa, szkoda faktycznie, że tak beznadziejnie to przeprowadzono, dając dzieciom mnóstwo mleka w plastikach i niejadalne owoce też w plastikach.
    Wkurza mnie to rozdawnictwo i marnotrawstwo na całej linii, bo nic nie rozwiązuje, a zubaża społeczeństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja też jestem za taką akcją, zwłaszcza dla niektórych dzieci, ale nie w takiej formie...

      Usuń
  35. Jabłka wydaje się w tym roku nawet za darmo. To całkiem mądre akcje, ale należy chyba ludziom uświadomić, że dobra są po to, aby je szanować. Co do mleka nie każdy może je pić, ale akcja godna szacunku
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że rozdaje się by nie zmarnować, a i tak część się marnuje...
      Witaj po przerwie:-)

      Usuń
  36. Każdy medal ma dwie strony. Ja pamiętam jak wiele lat temu gdy chodziłam do podstawówki również rozdawali nam mleko w kartonikach i zdarzyło mi się zalać książki oraz wypić je na przerwie i zjeść kanapkę z szynką :( Działo się sporo. Dobro zawsze do nas wraca więc ja jestem ZA i mi się podoba ten pomysł. Pozdrawiam oraz zapraszam do siebie: https://lamliwypaznokiec.blogspot.com/2018/10/zdanie-ktorego-bardzo-nie-lubie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie tez jestem za, ale takie akcje powinny być bardziej przemyślane.
      Dzięki za zaproszenie:-)

      Usuń
  37. Z dwojga złego wolę aby resztki jabłek trafialy do śmietnika anizeli całe gnily pod drzewami w sadzie. Twierdze, że można taką akcję przeprowadzić, zamieniając ją w stale przedsiewziecie... za mało mam czasu na ro, aby powiedzieć jak, nawiązując do tego, co udało mi się swego czasu przeprowadzić w "mojej" szkole. Najwiekszym problemem bylo wtedy nie to, że śmieci, że coś nie smakuje, ale to, że za pół darmo i w ogóle po co .... (oczywiście mówili tak nauczyciele) ... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co - to wiadomo, ale za dużo marnotrawstwa i plastiku jak dla mnie.
      Może głównie nauczyciele marudzili, bo widzieli dokładnie co sie z tym wszystkim dzieje i że tak naprawdę uszczęśliwia sie niektórych na siłę...

      Usuń
  38. Z jednej strony fajnie, gdyż dla wielu dzieci, to pewnie jedyny posiłek przed powrotem do domu. Z drugiej jednak coś takiego wymaga nielichego wysiłku, co bardzo dobrze pokazuje "rewolucja" Jamiego Olivera w angielskich szkołach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka rewolucja musi się zacząć w domach uczniów, zresztą nie tylko w temacie żywienie...

      Usuń