Jest taka akcja w szkołach, a w zasadzie dwie:
Szklanka mleka oraz Owoce i warzywa w szkole.
Bardzo cenna inicjatywa, nie każde dziecko w domu pije mleko , nie każde dostaje owoce, a warzywa nie przez wszystkich są lubiane.
Jak to z różnymi inicjatywami bywa, akcje są nie do końca przemyślane i z tego, co obserwuję marnuje się wiele naszych wspólnych pieniędzy, bo i mleko i warzywa są oczywiście dla uczniów darmowe, owoce także.
Z dystrybucją już sobie szkoły poradziły, bo musiały, nikt nie pytał i pewnie nie ostatnia to akcja wymyślona dla dobra dzieci ( tak jak darmowe podręczniki), z której zorganizowaniem jak zwykle KTOŚ MUSI SOBIE PORADZIĆ.
W czym problem? Mleko dzieciaki dostają w kartonikach ze słomką, policzcie, ile takich kartoników zostaje na śmietniku po 5 dniach szkoły, gdy uczniów jest ok. 600, a większość mleko pije. Słomki walają się po całej szkole, nie mówiąc o rozlanym mleku, zalanych podręcznikach w plecaku itd.
Trudno jest dopilnować by uczeń wypił swoje mleko na przerwie śniadaniowej i kartonik wyrzucił, nie zawsze w danym momencie dziecko ma na to ochotę, a połączenie zimnego mleka i śliwek, wyobraźcie sobie te dziecięce brzuszki....
Część tych kartoników po mleku zaśmieca ulice, gdy idę do pracy i mijam kolejne szkoły, to szlak znaczony jest kartonikami po mleku, wyrzuconymi kanapkami i owocami.
Czasami są także soki, oczywiście w kartonikach ze słomką, a tyle sie ostatnio mówi o ograniczeniu plastikowych śmieci...
Owoce i warzywa to kolejny problem, kiedyś przyjeżdżały od dystrybutora w zgrabnych pojemniczkach ( niestety plastikowych) - rzodkiewki, winogrona, ogórki, papryka, pomidorki, jabłka w całości...
Teraz pojemniki zastąpiono folią zgrzewaną, więc wyobraźcie sobie, jak wyglądają śliwki czy krojona papryka po kilku godzinach w takiej folii bez tacek...próbowałam, niejadalne. Wszystko zaparzone, zgniecione na miazgę.
Jabłka i gruszki dostarczane do szkoły są chyba najgorszego sortu, po jednym ugryzieniu dzieciaki wyrzucają do kosza. Gruszki nie lepsze, wzięłam do domu kilka, by zmiękły, bo może to późna odmiana, ale nic z tego, nawet po tygodniu były niejadalne.
A może tylko u nas tak jest?
Ktoś za to płaci i to słono pewnie, bo koszt owoców, mycia, porcjowania, pakowania, transportu...
Dlaczego tak marudzę? Bo mnie krew zalewa na takie marnotrawstwo, bo ktoś na górze wymyśla akcje i hasła, a realizację zrzuca na szkoły, nie dokładając do tego etatów.
Te wszystkie zmarnowane owoce i warzywa oraz mleko nie są prezentem od rządu, my wszyscy za to płacimy i nie mamy prawa głosu...
I na koniec pytanie do Was - czy nie zdziwiłby Was w markecie kosz z napisem WYPRAWKA DLA KAŻDEGO UCZNIA i oczywiście zbiórka na ten cel?
Ja rozumiem owoce, ale mój syn czasem dostawał jakieś rzodkiewki, czy inne warzywa, za którymi nie przepadał, albo które po prostu je się z czymś, a nie same. Było to hermetycznie zamykane w foliowych woreczkach - jak zapominał to puchło w takie baloniki... :D
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest, mało dzieci lubi paprykę lub twarde gruszki, to takie uszczęśliwianie na siłę, a jakość produktów to osobna sprawa...
UsuńTakie akcje są bezsensowne- po pierwsze mleko wcale nie jest takie zdrowe jak to się niektórym zdaje, poza tym po 3 roku życia większości ludzi zanika enzym, który ułatwia trawienie mleka i sporo dzieciaków ma uczulenie na laktozę.
OdpowiedzUsuńZamiast takiego rozdawnictwa wg czyjegoś "widzi mi się" znacznie ważniejsze jest wpojenie dzieciom zasad zdrowego odżywiania i zasad higieny oraz zapewnienie wsparcia tym, o których wiadomo, że z jakichś przyczyn nie są w domu odpowiednio żywioni. To zupełnie jak w czasach stalinowskich- a teraz wszystkie dzieci siadają rzędem i każdy wypija kubek mleka i zagryza kromką zdrowego, czarnego chlebka. Nie można zapominać, że nie jesteśmy jednakowi, a tylko równi wobec prawa.
Zasady, rzecz jasna usiłujemy wdrażać, ale takie akcje to zwykłe marnotrawstwo, zwłaszcza w przypadku żywności z krótkim terminem ważności.
UsuńJak zwykle - robi się dla efektu, ale bez logiki i sensu.
OdpowiedzUsuńCiekawe, kto na tym zarabia najwięcej, bo na pewno nie rolnicy...
UsuńRozdawnictwo mleka i owoców a jednocześnie automaty z batonami na korytarzach przy klasach lub wizyty w fast-foodach po wycieczce do teatru pod opieką wychowawcy... koloryt polskich szkół. I brak uwagi na formularze - bo gdy dziecko jest alergikiem, co rodzic zaznacza w odpowiedniej rubryczce rezygnacji z białego napoju czy pośledniego jabłka, nikt nie zauważa... strata pieniędzy i strata czasu przy kreowaniu dbałości - tylko tak właściwie o co?
OdpowiedzUsuńU nas dopiero w tym roku pojawił sie automat, ale ze "zdrowymi" przekąskami, niektórzy rodzice pisemnie zrezygnowali z mleka, a słodycze, chipsy itp. najczęściej przynoszą z domu...
UsuńNa wycieczkach nadal restauracja MacDonald's jest atrakcją nie lada:-)
Jest takie powiedzenie:"za darmo - umarło". Gdyby była choć symboliczna odpłatność, np.1 zł, to każdy z uczniów by się dobrze zastanowił, czy naprawdę chce kamienną gruszkę. Gdyby zostały nieatrakcyjne i niejadalne warzywa w koszyku, można by je zwrócić dostawcy i wybrać innego, który nie robi interesu na dzieciach pozbywając się niechodliwego towaru.
OdpowiedzUsuńKwestia śmieci to już inna sprawa. To aż się kłania lekcja wychowawcza lub nawet apel z zapowiedzią, że jeśli ktoś zostanie przyłapany na śmieceniu, nie dostanie mleczka ;)
Kochana, takie apele musiałyby być codziennie i krótko działają... problem socjologiczny.
UsuńWłaśnie to jest ciekawe, kto wybiera dostawcę i przed kim taki dostawca odpowiada?
Szwagier wybiera dostawcę ;)
UsuńAlbo szwagra zięć:-)
UsuńNie wiem, czy zauważyłaś, że zostałam zmuszona do rezygnacji ze swego adresu URL na rzecz B :( wrrr
UsuńNie lubię takich przymusowych sytuacji, pewnie darmowość o tym decyduje...
UsuńJestem negatywnie nastawiona do mleka z bardzo wielu powodów i nie dawałabym go swojemu dziecku.
OdpowiedzUsuńTrzeba jeszcze jedną akcję zorganizować (w Japonii to podziałało na dzieciaki); mianowicie regularne sprzątanie. Nie takie raz w roku tzw. "sprzątanie świata", tylko regularne sprzątanie swojego grajdołka. I dzieciaki z automatu przestaną śmiecić.
Straszne jest to co opisujesz o jakości owoców. To żadna łaska ;/
A "wyprawka" jak by zadziałała, byłoby świetnie. Należałoby spróbować i oczywiście określić listę, co by to mogło być, bo znając nasze społeczeństwo, zaczną wrzucać też i słodycze.
Jestem za akcją sprzątania, ale obawiam się, że wielu rodziców byłoby przeciwnych.
UsuńZbiórka w markecie mnie zdziwiła, bo przecież rodzice dostali w tym roku 300 zł na wyprawki szkolne, oprócz 500+
Jotko, te 300 złotych to wcale nie aż tak dużo, a trzeba też pamiętać, że nie każda rodzina dostaje "pińcet plus".
UsuńNo być może, nie znam sytuacji każdej z rodzin, ale powiem Ci, że takie rozdawnictwo nie sprzyja poszanowaniu przedmiotów i szkoły jako takiej...
UsuńNie wiem czy to taka dobra akcja... Dzieci chorują, mają różne alergie pokarmowe, a nie zawsze o tym pamiętają. Nie sądzę, że osoby wydające owoce, warzywa lub mleko sprawdzają na liście kto i co może zjeść.
OdpowiedzUsuńRodzice czasami piszą w tej sprawie do wychowawcy, ale nie wszyscy, dopiero gdy coś sie dzieje, przypominają sobie o zaleceniach lekarza...a dzieci, jak to dzieci, nie zawsze pamiętają.
UsuńWpadłam sprawdzić to o co prosiłaś - ale chyba działa. Buziaki
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, myślałam, że blogger znów sie obraził...
UsuńMhm. Mój brzuszek od wczesnego dzieciństwa pływał w pysznym mleczku, którym popijałam wszystko - od śliwek przez kiełbasę po kiszone ogórki i nigdy mu nic nie było. Zresztą, tak jest do dzisiaj. Podejrzewam, że inne dziecięce brzuszki też nie maja przeciwwskazań. O wiele gorsze jest to, o czym napisałaś na końcu. To już zakrawa na kpinę i tylko nie wiem, kto kpi...
OdpowiedzUsuńTo miałaś jak mój mąż - strusi żołądek. Niektóre dzieciaki tak niestety nie mają, czasami zdarzają się wymioty nawet.
UsuńNadal mam taki. Tylko nie biegam tak szybko jak strusie :)
UsuńTaki żołądek to skarb, a biegać nie musisz:-)
UsuńNa całe szczęście, bo strasznie tego nie lubię.
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńMleka sama nie lubię, zatem nie dziwi mnie fakt, że nie wszystkie dzieci piją.
Owoce, warzywa- jestem na tak.
Pozdrawiam mile:)
Ja tez jestem na tak, ale w innej formie, ktoś chce sporo zarobić tanim kosztem...
UsuńA to Polska właśnie! Jak znam życie to na tej akcji wszyscy mają się dobrze poza dziećmi.
OdpowiedzUsuńAndrzej Rawicz
Aż mnie korci, by sprawdzić firmę i dlaczego zmieniła sposób pakowania na gorszy...
UsuńLepsza akcja o jakiej słyszałem polega na zostawianiu przez uczniów właśnie tych produktów, jeśli nie chcą ich danego dnia zjeść innym, w lodówce na stołówce (chyba najczęściej tam). Jednak czytając Twoje spostrzeżenia zaczynam się zastanawiać czy i ta akcja ma sens.
OdpowiedzUsuńWidocznie modele rozmowy zmieniają się na tyle, że mnie takie mówienie o kobietach przeraża, a są tacy, których to bawi, kręci itp. Może po prostu za bardzo tkwię z pewnymi sytuacjami w latach 90. czyli czasie mojego dzieciństwa, szkoły itp.
Pozdrawiam!
Kiedyś uczniowie mogli zostawiać w stołówce niezjedzone śniadanie dla innych. Nie sprawdziło się to, bo inni nie chcieli z tego korzystać...
Usuńnadal kanapki lądują w koszu.
Jakoś nigdy nie byłem zwolennikiem akcji narzucanych odgórnie. Przeważnie mało one mają wspólnego z sensem...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a o logistykę nikt sie martwi. Są szkoły, gdzie pracują same kobiety i muszą dźwigać te wszystkie kilogramy owoców i kartony z mlekiem.
UsuńWiadomo, że jak coś darmowe, to często byle jakie. A szkoda, bo mogłaby to być naprawdę fajna akcja. A tak, to można do tych warzyw i owoców wstrętu nabyć. Pakowanie tego w folię to kolejna bzdura, bo nie tylko świeżość szybko stracą, ale to produkowanie kolejnych ton nierozkładalnego plastiku ...no i uczenie dzieci jak NIE być eko.
OdpowiedzUsuńCo do mleka, ze swojego dzieciństwa pamiętam te wmuszane na dużej przerwie kubki mleka, brr. Była jakaś akcja w rodzaju "szklanka mleka dla każdego ucznia" i spędzali nas pod stołówkę, gdzie kucharki nalewały każdemu dzieciakowi wielki kubas mleka, które pod czujnym okiem personelu należało wypić. Brrr, gdybym już wcześniej nie nabyła awersji do mleka, to dostałabym jej właśnie wtedy ;)
Och, pamiętam, niektóre dzieci już na schodach wymiotowały tym mlekiem, ale niektóre przynosiły z domu kakao i wsypywały do kubków.
UsuńPoza tym dla mnie letnie jest okropne, gorące albo wcale...
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńIdiotyczna, bezsensowna akacja. W dodatku groźna dla zdrowia dzieci. W hermetycznie zamkniętej folii namnażają się śmiertelne beztlenowce.
Pozdrawiam serdecznie.
Oczywiście akcja, a nie akacja. A dlaczego rodzice i nauczyciele nie zaprotestują?
UsuńMoże dlatego, że to akcja odgórna, ale zapytam czy można w ogóle to zmienić?
UsuńOd września mam starszą w szkole i powiem Ci, że byłam zaskoczona. W klasie u corki dzieciaki wrzucają do pojemników platki śniadaniowe i zalewają w szkole tym mlekiem. Moja nie lubi samego mleka to przynosi je młodszej do domu. Ale rzeczywiście pod szkołą syf od tych kartonów...Co do warzyw, to rzeczywiście...ostatnio była kalarepa, córka przyniosła, potem wylądowała w śmietniku
OdpowiedzUsuńCzyli przerabiasz na bieżąco. Zanoszenie kartoników z mlekiem do domu czasem grozi zalaniem podręczników, bo dzieciaki rzucają plecaki, siadaja na nich, a kartoniki pękają...
Usuń"Szklankę mleka" w szkole też przerabiałem, ale miałem już opanowane w przedszkolu, jak tego paskudztwa unikać... w przedszkolu /chodziłem do urszulanek/ był kuban mleka, obowiązkowy, więc opracowałem sporo strategii obronnych... jedna była dość perfidna: podstawiałem swój kuban sąsiadowi pod łokieć... mleko się rozlewało, do tego on musiał sprzątać, a dolewki już nie było, bo dzielono wszystko z gara...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
p.s. a co do warzyw, to mam umowę z dwoma siostrzenicami, że polują w szkole na rzodkiewki dla wujka, bo wujek lubi... tylko wujkowa eko-dusza wyje ze zgrozy, gdy widzi ile plastiku idzie na kilka tych rzodkiewek...
UsuńO, to Ty cwany byłeś już w przedszkolu:-) ja nie lubiłam kawy zbożowej z mlekiem i mama załatwiła, żeby dla mnie robili herbatę...
UsuńTe ilości plastiku mnie przerażają, a torebki w wielkich pudłach - straszne marnotrawstwo...
akurat zbożową /ale bez mleka!/ to bardzo lubię... kiedyś "Turek" i "Dobrzynka", teraz "Kujawianka" /chyba, nie pamiętam dokładnie nazwy/, tudzież instant: "Inka" i "Anatol" (w saszetkach)... do tego odrobina cynamonu, imbiru i jest pysznie...
Usuń...
herbatę dostawałem w przedszkolu zamiast mleka, gdy symulowałem ból brzucha, ale zbyt często nie mogłem tego numeru stosować, bo by się zorientowano, że lecę w wała...
"Inkę" polubiłam dużo później, ale pamiętam, że dawano nam w przedszkolu kogel-mogel, dziś nie do pomyślenia...
UsuńGdy chodziłam do liceum, na długiej przerwie schodziliśmy do piwnicy i tam czekał na nas kubek ciepłego mleka lub kakao czy kawy zbożowej i kanapka z wędliną. Jednak to nie trwało długo, chyba tylko dwa czy trzy miesiące.
OdpowiedzUsuńDwa lata temu w liceum mojej wnuczki rozdawano całe kartony jabłek, ale były to jabłka niepolskie, tylko takie zielone, które niezbyt nam smakowały. W ubiegłym roku już były jabłka polskie, ale nie najlepszego gatunku.
Nie wiem, czy w mojej szkole też jest akcja mleka i owoców oraz warzyw.
Masz rację, że to wszystko jest źle pomyślane, a produkty są marnotrawione. Szkoda pieniędzy i czasu. Na dodatek te kartony i plastikowe słomki!
Mam nadzieję, że "wynalazca" tego pomysłu zastanowi się nad głupotą takiej dobroczynności.
Nam w liceum pani woźna parzyła herbatę za drobną opłatą, a szkolny sklepik sprzedawał drożdżówki.
UsuńNie wiem czy ktoś nad tym rozmyśla, bo parę lat już to trwa...
W moich czasach gdy chodziłam do szkoły nie było takich akcji.Dla mnie dobrze bo nie cierpię mleka.Te ,takie odgórne akcje nie sprawdzają się tak do końca,nieraz to zupełnie bez sensu.O ileż bardziej podobałaby mi się akcja sprzątania ,ale potraktowana tak jak należy a nie znów jako odgórne zarządzenie. Nieraz widzę jak młodzież "sprząta" .....nie ma to nic wspólnego z dbałością o czystość miejsca wokół....Przykre to ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńGrażynko, dziś aż strach prosić młodzież, by posprzątała po sobie, a co dopiero w szerszym ujęciu!
UsuńNie mówiąc o tym, że nie wolno zatrudniać uczniów do jakichkolwiek cięższych prac, a niektórzy aż się rwą do pracy, byle lekcji nie było...
Akurat rzodkiewki czy papryke moje znajome dzieci zjadałyby z ochotą, natomiast kto wymyślił dawanie dzieciom mleka... A ten kartoniki to już w ogóle koszmar.
OdpowiedzUsuńNajlepiej gdy zbiorowo dzieciaki depczą te kartoniki by zmniejszyć ich objętość - jeden huk i rozprysk mleka...a jaka zabawa!
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńJedyne, co przychodzi mi do głowy jako komentarz, to, że "dobrymi chęciami droga do piekła wybrukowana".
Szkoda, gdy dobry pomysł zabija kiepska organizacja.
Pozdrawiam:)
I bardzo dobry komentarz, pasuje jak najbardziej...
UsuńAkcja z mlekiem powinna być tylko dla chętnych bo nie każde dziecko lubi czy też moze pić mleko np.z powodów zdrowotnych.
OdpowiedzUsuńA co do warzyw to powinno byc cos takiego jak lekcje zdrowego odżywiania a nie po prostu dawanie i mogę się założyć, ze większą część warzyw laduje na podlodze badz w koszu.
Taka akcja też jest, nazywa się: Śniadanie daje moc...ależ wtedy smakołyki szykują:-)
Usuńjakby nie było można na tacy do wyboru. A może nie mozna?
OdpowiedzUsuńPewnie niewykonalne, już widzę, jak wszyscy rzucają się na ulubione, a reszta?
UsuńPewnie nie chodzi o to, żeby te akcje służyły zdrowiu dzieci tylko żeby więcej plusów wyborczych złapał polityk, który na takie pomysły wpada. Mleko wcale nie jest zdrowe.
OdpowiedzUsuńNo tak, pewnie za takie pomysły ktoś premię dostaje...
UsuńTo całe mleko w pudełkach miałam okazję przerabiać przez pół roku. Jakoś to szło, bo to była nowość, ale po tym okresie rodzice na zebraniu ogólnym sami zadecydowali, że nie chcą takiej akcji dla dzieci. Pozostała gorąca herbata, która w tej szkole była serwowana "od zawsze" dla wszystkich dzieci (Komitet opłacał) za darmo.
OdpowiedzUsuńZdrowej żywności w szkole już "nie dożyłam". Zresztą wielu innych bezsensownych rzeczy również. Jestem zdrowsza:)
To na pewno, ja staram sie jak najbardziej zdystansować od wielu absurdów w mojej pracy, ale ciężko mi to przychodzi, chyba czas na emeryturę w oświacie...
UsuńW takim przypadku znów sprawdza się powiedzenie, że to co widać zza biurka urzędnika nie zawsze jest prawdziwe. Pewnie jakby nauczyciele czy inni pracownicy szkoły zostali zapytani o zdanie w sprawie tej akcji, jej efekty mogłyby być lepsze.
OdpowiedzUsuńNa razie zdjęcia mam jeszcze w wirtualnym dysku, może jak je nieco przebiorę to jakieś zamieszczę.
Trochę tego jest, zwłaszcza na lotnisku. Wymaga się przyjazdu dwie godziny wcześniej, a zdarza się tak, że czeka się potem na wejście do samolotu godzinę i tak. Ale z drugiej strony bezpieczeństwo i wszystko z nim związane jest najważniejsze.
Pozdrawiam!
Podobne spostrzeżenia miał mój syn z podróży, czasami więcej czekasz, niż lecisz...
Usuń:) podobno za 3 lata ma być już całkowity zakaz używania plastików. Może wreszcie przestaniemy oddychać oparami absurdu i plastiku a żółwie nie będą się dusić w reklamówkach
OdpowiedzUsuńJestem za, podobnie jak za skupem szkła i wszelkich surowców, które da się przetworzyć.
Usuńwystarczy zrobić zwrotne butelki i pojemniki plastikowe a już 3/4 problemu odpadnie . Sama bym oddawała
UsuńMyślałam, że już dawno minęła moda na takie akcje. Z dzieciństwa pamiętam: szklanka mleka dla każdego ucznia - też nas uszczęśliwiali na siłę. No, ale wtedy były wiadomo jakie czasy, słusznie minione... Poza tym mleko było w bańkach, nam nalewano do kubków więc i plastików nie było i śmieci. Co do zbiórki w markecie - mnie by na pewno zdziwiła. Co innego, gdyby było wiadomo, ze to wyprawka np dla jakiegoś domu dziecka.
OdpowiedzUsuńPodobnie mówi się o zdrowym żywieniu w stołówkach szkolnych, a uczniowie przynoszą z domu pół plecaka chipsów i słodyczy...
UsuńJako pracownik pomocy społecznej zapytałabym rodziców, dlaczego nie stać ich na wyprawkę do szkoły, bo może trzeba takiej rodzinie inaczej pomóc?
Idea słuszna, a realizacja jak zwykle. Czyli od lat nic się nie zmieniło. Tak samo było, kiedy jeszcze pracowałam w szkole. Dzieciaki odmawiały przyjęcia owoców, ale te i tak lądowały w koszu, bo co było z nimi zrobić?
OdpowiedzUsuńTutaj panuje kultura plastikowych woreczków. Na straganie kupuje się owoce zapakowane w folię, a do tego ostry sos (też w woreczku)
Wiesz, to co się da, nauczyciele i obsługa chętnie biorą, by sie nie marnowało, ale ile kartonów z mlekiem możesz nosić, a niektóre owoce czy pomidorki nie nadają sie już do niczego...
UsuńNadmiar czegoś też potrafi skutecznie utrudnić życie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, a mówią, że od przybytku głowa nie boli...
UsuńU nas w marketach nie widziałam takich Wyprawek dla uczniów ??
OdpowiedzUsuńNie znam się na dokarmianiu dzieci w szkole , bo nie mam w takim wieku.
Ciekawe jak w innych szkołach sobie radzą,
bo koło naszej szkoły jest czysto...
Ja widziałam tylko raz taką zbiórkę i zdziwiłam się bardzo.
UsuńMoże u was dzieci nie noszą mleka do domu lub nie piją w szkole wcale?
U nas owoce i warzywa są doskonałej jakości i to wielki atut. Dzieciaki chętnie po nie sięgają. A mleko... tutaj bywa róznie. Dzieciom często serwują kefir, którego nie znoszą.
OdpowiedzUsuńKefir i jogurt naturalny też się pojawia, ale oczywiście dzieciaki wolałyby słodkie lub chociaż z owocami...
UsuńJeśli macie dobre owoce dla brawo dla dostawcy!
Zawsze była szansa znalezienia taksówki czy poradzenia sobie jeszcze jakoś inaczej. Było jeszcze w miarę widno, mimo, że było około 22 wtedy. Ale jak już zapamiętałem właściwą nazwę przystanku mogłem wracać nawet późno do hotelu autobusem. :)
OdpowiedzUsuńPostaram się o zdjęcia, jednak nie mam pojęcia kiedy może to nastąpić. Musisz pewnie naciskać od czasu do czasu na mnie w tej kwestii.
Najważniejsze jest jak się nie czeka na spóźniony samolot, jak wszystko o czasie mniej więcej się dzieje, to jest dobrze.
Pozdrawiam!
O.K. będę naciskać wobec tego:-)
UsuńZałożenia akcji może słuszne, ale wykonanie to już inna sprawa, szkoda faktycznie, że tak beznadziejnie to przeprowadzono, dając dzieciom mnóstwo mleka w plastikach i niejadalne owoce też w plastikach.
OdpowiedzUsuńWkurza mnie to rozdawnictwo i marnotrawstwo na całej linii, bo nic nie rozwiązuje, a zubaża społeczeństwo.
No właśnie, ja też jestem za taką akcją, zwłaszcza dla niektórych dzieci, ale nie w takiej formie...
UsuńJabłka wydaje się w tym roku nawet za darmo. To całkiem mądre akcje, ale należy chyba ludziom uświadomić, że dobra są po to, aby je szanować. Co do mleka nie każdy może je pić, ale akcja godna szacunku
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Problem w tym, że rozdaje się by nie zmarnować, a i tak część się marnuje...
UsuńWitaj po przerwie:-)
Każdy medal ma dwie strony. Ja pamiętam jak wiele lat temu gdy chodziłam do podstawówki również rozdawali nam mleko w kartonikach i zdarzyło mi się zalać książki oraz wypić je na przerwie i zjeść kanapkę z szynką :( Działo się sporo. Dobro zawsze do nas wraca więc ja jestem ZA i mi się podoba ten pomysł. Pozdrawiam oraz zapraszam do siebie: https://lamliwypaznokiec.blogspot.com/2018/10/zdanie-ktorego-bardzo-nie-lubie.html
OdpowiedzUsuńGeneralnie tez jestem za, ale takie akcje powinny być bardziej przemyślane.
UsuńDzięki za zaproszenie:-)
Z dwojga złego wolę aby resztki jabłek trafialy do śmietnika anizeli całe gnily pod drzewami w sadzie. Twierdze, że można taką akcję przeprowadzić, zamieniając ją w stale przedsiewziecie... za mało mam czasu na ro, aby powiedzieć jak, nawiązując do tego, co udało mi się swego czasu przeprowadzić w "mojej" szkole. Najwiekszym problemem bylo wtedy nie to, że śmieci, że coś nie smakuje, ale to, że za pół darmo i w ogóle po co .... (oczywiście mówili tak nauczyciele) ... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPo co - to wiadomo, ale za dużo marnotrawstwa i plastiku jak dla mnie.
UsuńMoże głównie nauczyciele marudzili, bo widzieli dokładnie co sie z tym wszystkim dzieje i że tak naprawdę uszczęśliwia sie niektórych na siłę...
Z jednej strony fajnie, gdyż dla wielu dzieci, to pewnie jedyny posiłek przed powrotem do domu. Z drugiej jednak coś takiego wymaga nielichego wysiłku, co bardzo dobrze pokazuje "rewolucja" Jamiego Olivera w angielskich szkołach.
OdpowiedzUsuńTaka rewolucja musi się zacząć w domach uczniów, zresztą nie tylko w temacie żywienie...
Usuń