Strony
▼
niedziela, 18 listopada 2018
Dojrzewanie...
Dojrzewanie…
Wyleczyłam się
Z idealnych rozwiązań
Wyleczyłam
Z powszechnej akceptacji
Wyleczyłam
Z nadążania za modą.
Polubiłam
PÓŹNIEJ i MOGĘ.
Nie robię sobie
Złudnych nadziei
Nie zazdroszczę –
Podziwiam raczej.
Tylko jeszcze
Próbuję znaleźć
Równowagę między
Oczekiwaniem a spełnieniem…
Człowiek dojrzewa całe życie, od chwili narodzin aż do śmierci. Zmienia się, nabiera doświadczenia, przeżywa rozczarowania, uczy się relacji z innymi, cierpi w samotności.
Spotykamy na swej drodze różnych ludzi, uczymy się asertywności lub dajemy się wykorzystywać, ale każda taka lekcja, każda sytuacja jest po coś.
Sami musimy wybrać czy będziemy dobrzy dla siebie, czy zawsze już będziemy żyć pod czyjeś dyktando.
Niektórzy szukają swej drogi, inni dawno już znaleźli spokój duchowy, dla wielu trwa to całe życie...
Bardzo mądry wiersz. Ja też wyleczyłam się z wymienionych rzeczy ale jeszcze nie nauczyłam się później i mogę.Wiem bowiem, że nie zawsze mogę i że czasami później może się okazać spóźnione. Buziaki.
OdpowiedzUsuńIwonko, twój komentarz to kolejna nauka, także dla mnie:-)
UsuńWitaj o poranku
OdpowiedzUsuńMądre słowa...
A czyj, to wiersz?
Całe życie czegoś próbujemy, naprawiamy, obiecujemy sobie, że... nie zawsze nam to wychodzi.
Ja nadal asertywna nie jestem!
Ból fizyczny niszczy wiele, tak mam teraz.
Powoli znika nawet uśmiech, który był moim znakiem rozpoznawczym.
Spokojnego dnia, udanego całego tygodnia kochana
Czasami słowa same się układają, chodzą za man i pchają się do głowy... notes od Ciebie pomoże je okiełznać, gdy przychodzą nieoczekiwanie:-)
UsuńBól jest okrutny, jak człowiek i niszczy radość życia, ale wierzę, że Ciebie nie zniszczy, sporo jest w Tobie dobra i otwartości na innych, by mógł Cię pokonać... tak czuję:-)
Dość wcześnie przestałam szaleć z powodu "muszę"- bo tak naprawdę jedyne co naprawdę musimy to...umrzeć. I że to jest jedyną sprawiedliwością, od śmierci nie ma odwołania.To są dwie sprawy, do których trzeba dojrzeć- z pierwszej "muszę" wyzwalamy się najczęściej po przejściu na emeryturę, z ową sprawiedliwością trudniej nam się w myślach pogodzić.
OdpowiedzUsuńPiękny wiersz napisałaś Jotko,a fakt jego napisania to wszak objaw dojrzałości.
A ja zbyt późno nauczyłam się wielu rzeczy, ale podobno wszystko ma swój czas...
UsuńDziękuję bardzo:-)
Dobrze, by też było umrzeć będąc mądrym! :)
OdpowiedzUsuńGdyby młodość miała mądrość siwej głowy...
UsuńNiektórym w niedojrzałości jest po prostu wygodnie. Doceniam dojrzałość wieku. wiesz, że najchętniej ucinam pogawędki ze starszymi ode mnie osobami? Jeszcze za czasów liceum odkryłam, że nie mam o czym rozmawiać z rówieśnikami, ale myślałam, że to z czasem przeminie, że wszyscy dojrzeją itd. Jednak nadal, do tej pory nie mam o czym rozmawiać z rówieśnikami. I dobrze mi z tym ;)
OdpowiedzUsuńWidocznie jesteś bardziej dojrzała od rówieśników, a skoro Ci z tym dobrze, to dowód na tę dojrzałość:-)
UsuńZawsze sądziłam, że jestem jakaś niedorobiona, opóźniona w rozwoju, niedostosowana. Twój dzisiejszy wpis nieco mnie uspokoił.
OdpowiedzUsuńTo tym bardziej się cieszę:-)
UsuńNaprawdę tak się czuję. Jeszcze w tym roku (za miesiąc) skończę 50 lat, tymczasem: do małżeństwa nie dojrzałam, do macierzyństwa - dopiero co, a z literatury dla normalnej młodzieży w ogóle jeszcze nie wyrosłam. Pocieszam się tym, że pochodzę z długowiecznej rodziny i pewnie moje tempo dojrzewania jest proporcjonalne do długości życia :)
UsuńA według mnie , wszystko, co napisałaś świadczy o Twojej dojrzałości właśnie, bo dostrzegać pewne cechy to już dojrzałość - nie kojarzyć ze starością, broń boże!
UsuńZe starością nic mi się nie kojarzy, mam DOPIERO niecałe 50 lat!
UsuńNo myślę! Twój duch nigdy się nie zestarzeje, choć niektórzy urodzili się starcami...
UsuńCo do mnie, urodziłam się chyba nastolatką. Zatrzymałam się na poziomie "Jeżycjady", Joanny Jagiełło, Anny Łaciny, Ewy Nowak, Marii Krüger...
UsuńJa tez podczytuje nowości dla dzieci i młodzieży, by mieć temat do rozmów z czytelnikami:-)
UsuńTo raczej co innego - dociekliwość zawodowa, a nie niedorozwój :)
UsuńTo nie jest niedorozwój, ale pielęgnowanie dziecka w sobie:-)
UsuńJa go nie pielęgnuję, ono samo z siebie tam siedzi.
UsuńDojrzałość to dla mnie uświadomienie sobie że tu i teraz jestem we właściwym miejscu
OdpowiedzUsuńNie muszę się nigdzie śpieszyć i ni nikomu udowadniać
Czyli osiągnęłaś spokój ducha, a to nie wszystkim się udaje, super!
UsuńCzasami ten duch i bywa niepokorny
UsuńAle w tedy nakrywam go kołdrą i przyduszam
😆😆😆
Trzeba się cieszyć tu i teraz
Przyduszasz? Dobry sposób!
UsuńNiepokorność nie musi byc negatywna, wręcz przeciwnie - spokój ducha nie oznacza, że szykujesz się do trumny...
Jak to mi brzmi znajomo. Kiedyś chciałam wszystko już teraz i natychmiast. Toczyłam wojny z góry skazane na porażki. Waliłam głową w ścianę. Odkąd pojęłam tak proste rzeczy moje życie stało się spokojniejsze
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ten spokój jest boski i pomaga unikać rozczarowań, co najwyżej oczekujemy na miłe niespodzianki:-)
UsuńRefleksyjna dziś jesteś Jotko, penie ten listopadowy dzień tak cię nastroił. Mnie podobnie. Nawiązując do tego, co napisałaś, jeszcze nie całkiem nauczyłam się tego, że mogę a nie muszę. Nadal w moim życiu są sytuacje, gdy muszę i nie ma wyjścia. W najbliższej przyszłości muszę zorganizować w domu święta dla naszych starszych bardzo mam. Zawsze marzyłam, żeby gdzieś wyjechać i spędzić Boże Narodzenie bez spinki. jednak najpierw musieliśmy jeździć i odwiedzać mamy (w różnych miastach), a teraz musimy gościć je u siebie. Teoretycznie nie musimy. Prawda? Ale w praktyce? Wiadomo.
OdpowiedzUsuńWiadomo, kochajmy bliskich póki są z nami...
UsuńParę tych MUSZĘ też bym znalazła, na przykład płacenie rachunków, ale generalnie zawsze mamy wybór, jakikolwiek, ale mamy...
Tu się odwzwę :-) Może Iwona przeczyta :-) Robienie czegoś, co nas unieszczęśliwia tak naprawdę, czegoś na przekór sobie, wcale nie uszczęśliwi naszych bliskich. Niby dla nich to robimy, ale tak naprawdę nie. Robiłam to dekady całe, jeżdziłam na święta do mamy, choć chciałam spędzić je sama, z dziećmi, z mężem. Byłam zmęczona, zniechęcona, rozdrażniona. Przez chwilę bywało fajnie, ale potem musiałam kilka dni dochodzic do siebie po świętach. Nie o to chodzi. Kiedyś pojechałam na święta do Warszawy, na wigilię tylko ja i mąż :-) mimo szantażu emocjonalnego mamy. Łaziliśmy po Placu Zamkowym, zjedliśmy co kupiliśmy w sklepie, robiliśmy dużo miłych rzeczy :-) To były najcudowniejsze święta w życiu. A potem, chciałam tym szczęściem podzielić się, bo je MIAŁAM. Po świętach z rodziną, nie miałam czym się dzielić, bo nie chiałam tam być. Nie wyjeżdżam teraz na każde święta, ale pamietam, że mogę :-) I dbam o to by mieć SWOJE szczęście. To właśnie jest miłość do siebie i, co nie jest takie oczywiste, ale prawdziwe, szacuneki mi miłość do innych :-) Iwona, spróbuj :-)
UsuńTo bardzo ważne, co piszesz, spinkę na święta i inne okazje rodzinne już dawno sobie odpuściłam, by nie przeżywać kolejnych rozczarowań, które mnie dołowały i myśl o takich okazjach nie napawa mnie strachem na długo przed... jeśli komuś nie pasuje - trudno.
UsuńPiękny i mądry wiersz... no cóż, powtarzam się, ale to prawda. Natomiast nie byłbym sobą, gdybym zuchwale nie wtrącił czegoś od siebie. A co byś powiedziała o napisaniu wiersza o mnie - owocu przedojrzalym, by nie powiedzieć zgniłym, który zaległ gdzieś w zmierzwionej trawie pod jablonią, co zrodziła go i zachwycała? A teraz... teraz ów owoc przegniły myśli już jedynie o tym, jakiego by tu psikusa uczynić... ot, może jakaś dama obuta w pantofelek nastąpnie nóżką i z przerażenia, że wdepnęła w g..... wrzaśnie ... :-) pozdrawiam z Anglii
OdpowiedzUsuńDowcip jak zwykle u Ciebie przedni, jak dojrzałe wino.
UsuńPsikusy nie są przynależne tylko do wieku smarkatego, czasami uśmiecham sie w duchu, na myśli, które mnie prześladują...
Dziękuję, Podróżniku i jak zwykle uważaj na siebie!
dojrzewać można w sensie biologicznym...
OdpowiedzUsuńdojrzewać można do robienia czegoś lub nie robienia /np. do rzucenia palenia/...
ale człowiek jest w pełni dojrzały wtedy, gdy nie jest dla niego istotne, co ktoś inny uważa za "bycie dojrzałym"... i faktycznie wiek metrykalny nie tu znaczenia...
p.jzns :)...
No pewnie nie ma, czego dowodzą liczne przykłady, chociaż mówi się potocznie o dojrzałym wieku...ale to głównie o dojrzałość biologiczną chodzi.
UsuńCzęsto powtarzam powiedzenia mojej mamy, która miała je na każdą okazję: "Głupi się urodziłeś i głupi umrzesz".
OdpowiedzUsuńMoja babcia mawiała podobnie, więc coś w tym jest:-)
UsuńCudny wiersz Joasiu - czuję dokładnie to samo, a moje ostatnie doświadczenia mówią jeszcze, że powiedzenie " co ma wisieć - nie utonie" też ma swój głęboki sens.
OdpowiedzUsuńW Twoich ustach taka pochwała to prawdziwy komplement:-)
UsuńJa dojrzałam do tego, żeby siebie lubić.Bo tak długo nie było. A Twój wiersz Joasiu jest piękny...
OdpowiedzUsuńLubić siebie - to dopiero dojrzałość, gratuluję:-)
UsuńJa ciągle się staram siebie polubić...
Lubię do Ciebie zaglądać, bo zawsze znajduję coś dla siebie,
OdpowiedzUsuńcoś o czym myślę, co analizuję.
Uczę się wciąż i będę uczyć.
Najmniej umiem być asertywna ale i tę umiejętność kiedyś ogarnę.
Pięknie napisałaś i mogłabym się podpisać obiema rękoma pod słowami wiersza:
Nie zazdroszczę –
Podziwiam raczej.
Cieszę się, a asertywność to sztuka, której wszyscy się chyba uczymy całe życie...
UsuńTo jest dokładnie to - do czego dojrzewamy z wiekiem. Pięknie napisanie...
OdpowiedzUsuńTe prawdy są jakoś przed młodością schowane, bo młodość niecierpliwa jest, pragnie zasłużyć, zaborcza... dopiero później jak jej skroń posiwieje, nabiera łagodności... Pozdrawiam i dziękuję za piękny wiersz!
Dziękuję za odwiedziny i ciepłe słowa, doceniam:-)
UsuńAle pięknie dziś powiedziałaś - nic nie dodam tylko po prostu dziękuję.
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za docenienie:-)
UsuńWiersz refleksyjny, piękny:)
OdpowiedzUsuńBierzemy lekcje od innych i sami je dajemy. Wszystkie doświadczenia kształtują nas i naprowadzają na wyznaczoną nam drogę. Każde doswiadczenie jest po coś, zmienia nas, jest szansą do zajrzenia w siebie, a odkrywanie własnej istoty to piękna droga:)
Mario, jeszcze piękniej skomentowałaś:-)
UsuńBo całe życie można się czegoś uczyć, poznawać coś, wyciągać wnioski.
OdpowiedzUsuńTo są takie chwile, które się potem pamięta. To tak jak pierwsze sukcesy Adama Małysza, potem Kamila Stocha i całej reszty obecnie skaczących zawodników.
To już następny konkurs zobacz. :) Bo zwłaszcza po drużynowym mogę powiedzieć, że warto.
Pozdrawiam!
Skokami aż tak się nie emocjonuję, ale śledzę wyniki oczywiście:-)
UsuńWiele spraw już sobie odpuszczam i myślę nieraz, po co się tak całe życie szarpałam?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niedzielnie :)
Ba! Gdybym to wszystko wiedziała wcześniej!
UsuńNic mądrego nie dodam - człowiek najpierw dojrzewa, a potem na ogół przejrzewa, robiąc się głupszy niż był wcześniej...
OdpowiedzUsuńCzęsto i tak bywa, to prawda...
Usuńświęte słowa:))
OdpowiedzUsuńpodobno tylko mężczyźni dojrzewają do 6. roku, później tylko rosną:))), ale to taki seksistowski pogląd, ze raczej sama nie wierzę:))
To taki niby dowcip, ale w przypadku niektórych się sprawdza...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńI to wydaje się kluczowe: "próby odnalezienia równowagi między oczekiwaniem a spełnieniem":)
Pięknie uchwyciłaś tę "lirykę listopada":)
Pozdrawiam:)
Nadal tej równowagi szukam...
UsuńDziękuję, Leno:-)
Życie zaserwowało mi kilka bolesnych lekcji więc teraz jestem asertywna i to bardzo. Nie muszę. Chcę, mogę, w najgorszym wypadku powinnam. Zdarza mi się słyszeć, że jestem dziwna... Ale nie dbam o to lecz o siebie, żyję po swojemu i jest mi z tym dobrze:-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dopiero te trudne lekcje od życia zmuszają nas do radykalnej zmiany, ale późno, niż wcale:-)
UsuńAle mi się udało, zajrzałam do Ciebie w końcu, a tu taki piękny wiersza. Zgadzam się w całości. Rzeczywiście to "później i mogę" jest chyba najprzyjemniejsze. Ja też "na stare lata" zrobiłam się bardziej asertywna, czasami wydaje mi się, że aż za bardzo...
OdpowiedzUsuńNa pewno nie za bardzo...tam, gdzie Twoje dobro się liczy nie ma za bardzo:-)
UsuńBardzo mądre słowa, Jotko.
OdpowiedzUsuńDojrzewanie zaczęłam nie tak dawno, mam nadzieję, że zdążę.
Co do świąt, to nie do końca tak według mnie. Dla naszych bliskich, tych najstarszych, to czasem jedyna okazja na rodzinne spotkanie. I nie wiemy jak wiele im tych spotkań zostało. Ale nie musi być przecież wyczyszczony każdy kątek, a na stole nie musi stać dwanaście wymyślnych dań, prawda? Więc ja w kwestii świąt tutaj tak pośrodku jestem ;)
Ja przyjmuję życie jak leci, zaproszą to jadę, chcą u mnie, też dobrze, ale bez 12 dań, bez generalnych porządków, dawno się wyzbyłam perfekcyjności - ona zabija radość...
UsuńBardzo mądry wiersz. Taka refleksja rzeczywiście przychodzi z wiekiem. Ja jeszcze dojrzewam, ale już wiem, że nic nie muszę ( nooo… do pracy czasem muszę pójść ).
OdpowiedzUsuńJak większość z nas, rachunki trzeba płacić, ale w pracy staram się robić gradacje rzeczy ważnych i zupełnie mało ważnych...
UsuńMądry wiersz. Bardzo mądry.
OdpowiedzUsuńSkoro tak mówisz, to Ci wierzę:-)
UsuńAsiu sama prawda i mądre słowa. Wspaniały wiersz, jestem pod wrażeniem twojego posta. Tak właśnue czuję, staram się uczyć różnego odczuwania, rozumieć ludzi. Do tego muszę walczyć sama ze sobą, bo jeśli nie robiłabym tego to marny człowiek byłby ze mnie, tyle mam wad...buziaki Asiu.
OdpowiedzUsuńJolu, ciągły rozwój i nasze pasje trzymają nas przy życiu...
UsuńA ja chyba z sezonu na sezon coraz bardziej się w skoki wciągam. :)
OdpowiedzUsuńTak samo z Babcią było jak jeszcze p. Sława nie zamykała drzwi na zamek, który można tylko kluczem z zewnątrz otwierać. Została naciągnięta na filtr za bodajże 600 złotych. Wysłaliśmy paczkę z nim z powrotem, dołączając kopię listu do UOKiK.
Pozdrawiam!
Na oszustów i naciągaczy trzeba ciągle uważać.
UsuńZ tym dojrzewaniem to dziwna sprawa jest. Ja częściowo jestem przejrzały, a częściowo niedojrzały... I nie tylko ja tak twierdzę!
OdpowiedzUsuńTo wcale nie dziwne jest, wielu ludzi tak ma:-)
UsuńPiękny wiersz...
OdpowiedzUsuńKażde słowo jest przemyślane, potrzebne i doskonale wyważone.
A ta pointa: szukanie równowagi między spełnieniem a oczekiwaniem - trafiasz w sam środek serca, Jotko.
Wiersz przepiszę sobie do kalendarza, by nie zapomnieć.
Dziękuję ślicznie!
A ja nie wiem, co powiedzieć na tyle miłych słów...
UsuńNic nie musisz mówić, Jotko. ;)
UsuńPo prostu przyjąć i już. :) Pozdrawiam :)
Serdecznie dziękuję:-)
Usuń