Humor sytuacyjny to jedna z wielu możliwości poprawy nastroju,
a jakie nieporozumienia bywają źródłem humoru przeczytajcie sami:
@ Domowe reparacje odzieży i przeróbki nie należą do najprzyjemniejszych zajęć.
Znajoma, poproszona przez męża o zaszycie dziury w kieszeni odszukała przybory do szycia i zapewniła męża, że to potrwa chwilkę .
Po jakimś czasie właściciel kurtki wsadza głowę do pokoju z pytaniem: 20 minut szyjesz taką małą dziurkę?
- Jeszcze nie zaczęłam, próbuję nawlec igłę, a ty lepiej nic nie mów!
Doradziłam jej by kupiła w pasmanterii specjalne igły do nawlekania nitki od góry, nawet bez okularów.
****
@ Mąż koleżanki robił remont w kuchni i poprosił żonę, by przyniosła mu kilka piw z Biedronki, bo wiadomo, w czasie pracy człeka suszy, wszędzie pyli, gardło przepłukać trzeba.
Żona ochoczo na zakupy poszła, bo i w bałaganie siedzieć niefajnie i przy okazji dla siebie coś można kupić.
Długo nie wracała, więc zaczął się niepokoić, w końcu do sklepu było blisko.
Wreszcie wyszedł żonie naprzeciw, spotkali się przed sklepem.
- coś ty tak długo robiła, ja prawie skończyłem...
- no przecież w sklepie uczniów spotkałam, więc krążyłam tak długo, aż wyjdą, nie mogę alkoholu przy dzieciach kupować!
****
@ Pani w szkole przyszła na zajęcia w nowej fryzurze, dumna z siebie, że fryzjerka zaproponowała nowy styl i teraz ona może zaprezentować w pracy nowe uczesanie. Weszła do klasy, przywitała się z dziećmi, a Martynka z pierwszej ławki zawołała:
- A pani się dziś nie uczesała!
- Kochanie, to taki nowy styl, nie znasz się... - ale dziewczynka nie wyglądała na przekonaną.
****
@ Kilkuletnia dziewczynka jechała z tatą w odwiedziny do dziadków. Rodzice mieli wtedy Malucha czyli Fiata 126p
Jechali niemal polną drogą i wjechawszy w jakąś dziurę Maluch odmówił współpracy.
Do dziadków nie było daleko, więc dziewczynkę zachęcano do pójścia piechotą.
Mała wysiadła z auta, złapała się pod boki i oświadczyła:
- Wszystko powiem dziadkowi, nie umiesz tata jeździć, auto popsute i jeszcze muszę taki kawał iść na nogach...
(zdjęcie: www.pinterest.com)
Te sowy mówią o mnie... :D
OdpowiedzUsuńDowcipy sytuacyjne, najlepiej w życia wzięte, są naprawdę najlepszymi, nie potrzeba skeczów oglądać. :)
Pewnie kabareciarze z życia czerpią inspiracje :-)
UsuńO alkoholu ... skąd ja to znam - I niestety jest to diagnostyczne dla społeczeństwa, bo w zasadzie dzięki temu dotarło do mnie ile dzieci jest z rodzin, które nadużywają. Dla takiego dziecka fakt, że nauczyciel kupuje piwo nie oznacza, że kupił piwo, tylko, że jest alkoholikiem jak rodzice.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, do przepłukiwania gardła dobra jest i woda z kranu. Nauczycielki same nie pijąc podobno przodują w statystykach żon alkoholików. I to jest dopiero smutne.
Nasza ostatnia refleksja : czy jeszcze mamy uczniów z normalnych rodzin?
UsuńJoasiu, ciekawość mnie zżera, czy wszyscy uczniowie, którzy odwiedzają Twoją bibliotekę pochodzą z rodzin alkoholików?
UsuńNa szczęście nie wszyscy, ale gdy poznajesz domy niektórych dzieciaków, to masz poważne wątpliwości czy normalne rodziny jeszcze istnieją...
UsuńA dlaczego tak myślałaś, ja nie wspominam o alkoholikach?
Bo piwo w zestawieniu z Twoim pytaniem tak właśnie mi się skojarzyło. Ale w takim razie, czy mogę Cię prosić Joasiu o rozwinięcie tematu w sensie "normalne rodziny"?
UsuńDzisiaj określenie "normalne" jest trudne do zdefiniowania, ale dla mnie normalne rodziny to takie, w których nie ma patologii, gdzie dziecko może czuć się bezpiecznie, a rodzice czy opiekunowie nie ograniczają opieki do żywienia i ubierania...
UsuńMoże dołożę kilka humorów :
OdpowiedzUsuń1. Początkujący narciarz pyta bacę:-Czy ten zjazd jest niebezpieczny?-Nie panocku,syćka rozwolają się dopiero na dole!"
2."Baca żali się juhasowi:-Telewizja kłamie i manipuluje nawet w prognozie pogody!Jak w Warszawie spadło 15 cm śniegu,to alarmowali,że katastrofa pogodowa. A jak mi całą chałupę zasypało,to mówili,że są świetne warunki narciarskie".
A te sytuacyjne ,które właściwie mamy obok potrafią niekiedy wprowadzić nas naprawdę we wspaniały nastrój.
Świetne Grażynko, dziękuję bardzo za te przykłady:-)
UsuńDobre, dobre :) z tym krążeniem po sklepie - jakie to życiowe :)
OdpowiedzUsuńA te sowy to o mnie:-)
Usuń:) ale się uśmiałam, nie ma to jak takie anegdoty z życia wzięte :) a co do zakupów, to mój mąż mi kiedyś powiedział, że jak na moją słabą orientację w terenie to w galerii odnajduję się perfekcyjnie :D
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Asiu :)
Dobre, chociaż ja się kiedyś w dużej galerii zgubiłam :-)
UsuńA to powiem Ci Asiu, tak między nami ;) że na obcym terenie nie jestem taka odważna :)
UsuńJa to w ogóle jak dziecko we mgle, gdyby nie mąż...
UsuńJa do dziecka - rybko a co tak cicho u ciebie w pokoju, co ty tam psujesz słoneczko...
OdpowiedzUsuńdziecko w odpowiedzi - mamusiu ja nic psu nie jem.
Nic dodać - życie po prostu. :-)
Typowy lapsus, ale świetnie pokazuje, ile nieporozumień może wyniknąć z takich sytuacji.
Usuń- Czy mogę przymierzyć tę sukienkę na wystawie? - Pyta klientka
OdpowiedzUsuń- Proszę bardzo ale może będzie pani wygodniej to zrobić w przymierzalni - odpowiedział uśmiechnięty sprzedawca.
Pozdrawiam
Bardzo dobry przykład, mąż opowiedział mi podobny dowcip:-)
UsuńTa sowa to wypisz-wymaluj ja przed i po kawie:-) Gdyby nie Twoje historyjki Jotko nie wiedziałabym, że są takie igły! Koniecznie muszę się w nie zaopatrzyć bo oczy już nie te;-)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Wszystkim je polecam, bo trafić w dziurkę od igły to wyczyn nie lada...
UsuńZ tą igłą to - jakby o mnie. szydełko tak, ale nic już od samego patrzenia mi się plącze.
OdpowiedzUsuńNo cóż, nasze oczy nie młodnieją...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńDzięki Twojemu wpisowi przyjemnie zaczęła mi się wędrówka po blogach.
A z fryzurą pani nauczycielki prawie jak z nowymi szatami króla u Andersena:)
Pozdrawiam:)
Dokładnie tak, dzieci są do bólu szczere :-)
Usuńwidzialem dziś słońce. i to w naturze, a nie w TV. ale humor przyda się każdego dnia.
OdpowiedzUsuńOj przyda się, u nas tego słońca mało...
UsuńMój brat siedział kiedyś w autobusie na pętli i czekał na odjazd. Autobus, dodam, był rzęsiście oświetlony. Nagle z ciemności wyłonił się samochód osobowy kierowany przez kobietę i władował się prosto w bok autobusu. Kobieta wysiadła zdenerwowana, a z tyłu auta wyprysnęła dwójka dzieci. Zaczęły skakać na jednej nodze i śpiewać: "Cha, cha, cha, cha, cha, mama nie umie jeździć, mama nie umie jeździć!".
OdpowiedzUsuńTytułem uzupełnienia - kobitka usiłowała wysiąść drzwiami od strony kierowcy, co było niemożliwe, bo akurat tą stroną wtuliła się w autobus.
UsuńTo się nazywa stanąć pod pręgierzem krytyki...bez drogi ucieczki:-)
UsuńNajbardziej przypadł mi do gustu ten suchar o budziku.
OdpowiedzUsuńMoże i suchar, ale ja go nie znałam :-)
UsuńNie sposób znać wszystkich. :-D A swoją drogą, niektóre tematy nigdy się nie starzeją.
UsuńTo prawda i ważne by umieć śmiać się z siebie:-)
Usuń:) Takie sytuacje z życia wzięte są najlepsze. Kiedyś jak na studiach byłem to wyglądałem jak ta druga sowa, jak wypiłem kawę. Od tamtej pory raczej unikam tego napoju.
OdpowiedzUsuńU mnie też ostatnio więcej mgły/smogu i co ciekawe śnieg prószy co pewien czas. Zima jakoś dziwnie się rozkręca.
Czas pokaże w jaką stronę z tym stażem się wszystko potoczy.
Pozdrawiam!
Słońca jak na lekarstwo, takiej zimy nie pamiętam, codziennie mgły...
UsuńA ja się nie muszę rozchmurzać bo u mnie słońca a słońca.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Ekwadoru
To masz szczęście, zazdroszczę... z drugiej strony, jak zbyt mocno grzeje, to też narzekamy.
UsuńDzisiaj dzieci nie są głupie, potrafią ocenić kupującego czy pijącego alkohol. To nie musi być czymś złym. Dawniej kobiety mówiły, że piwo kupują włosów😉😉😉
OdpowiedzUsuńPiwo do włosów, denaturat do opalania drobiu, spirytus do odkażania...
UsuńMile spędziłam czas czytając notkę :)
OdpowiedzUsuńTo się cieszę:-)
UsuńUśmiałam się z tych dowcipów. Na dzieci trzeba bardzo uważać bo są szczere do bólu i dą doskonałymi obserwatorami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Oj tak, w dodatku nigdy nie wiadomo, co komu wyklepią...
UsuńZnam igły dla seniorów :) I to mąż je kupił, bo kiedyś zażartował w sklepie, że pewnie nie mają igieł, które się same nawlekają, a sprzedawczyni stwierdziła, że mają, takie, do których nie trzeba okularów. A te sowy zabawne :) Ja po kawie śpię, jak i przed kawą, ogólnie lubię spać ;)Dziękuję za uśmiech!
OdpowiedzUsuńBrawo dla męża, a te igły kupiła kiedyś moja mama, stąd wiem:-)
UsuńUśmiałam się. :D
OdpowiedzUsuńNo i chciałam też coś śmiesznego.opowiedzieć, ale akurat niczego nie pamiętam. Pewnie przypomnę sobie później ;)
I mało oryginalnie stwierdzę, że ta sowa to także wypisz wymaluj ja :D
Do sówek wiele osób sie przyznaje, ja także:-)
UsuńUśmiałam się jak norka :-) Przypomniałam sobie, jak na początku mojej pracy przyszła mama z telefonem. Komórki wtedy były raczkujące. I mama powiedziała, że dostała smsa od córki i lektury potrzebuje. Podała jedno słowo: poczate. Na moje pytanie czy to tytuł czy autor nie umiała odpowiedzieć. Co ja się nagówkowałam. Myślałam, że to może jakiś czeski autor, albo węgierski. Dopiero następnego dnia zajarzyłam, że chodziło o Początek Szczypiorskiego :-)
OdpowiedzUsuńCzasami musimy być detektywami, takich zagadek w naszej pracy mnóstwo, prawda?
UsuńMam i ja autentyczny: Przed wyjazdem na działkę, babcia pyta Kingę: Czy ma coś na truskawki? Dziecko odpowiada subtelnie... Tak babciu alergię! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne, sama bym nie wymyśliła :-)
UsuńBardzo dziękuję Tobie i Komentatorom. Dobra lektura do porannej kawy, gdy za oknem tak sobie, a przede mną długi dzień:))
OdpowiedzUsuńZawsze wolę zacząć dzień optymistycznie i z humorem :-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńH, hi, hi...
Dziękuję za "słoneczko"!
Pozdrawiam serdecznie.
Słoneczka i dobrego humoru nigdy za wiele :-)
UsuńPrzydała mi się taka dawka humoru, bo u mnie w domu od tygodnia ponure miny u całej trójki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO, to niedobrze, oby się poprawiło jak najszybciej :-)
UsuńDo lektur z poprzedniej notki chętnie wrócę w wolniejszej chwili, a tu wpadłam uszczknąć nieco dobrego humoru na piątek. Żeby jakoś dotrwać do końca dnia i przejść płynnie i z gracją w weekend :).
OdpowiedzUsuńPozdrowienia miłego weekendu!
I wzajemnie, kochana, byle dotrwać i nawet wyszło u nas słońce :-)
UsuńDobre... przynajmniej się pośmiałam,chociaż to nie jest śmieszne jak ja nawlekam igłę przez 20 minut :-)))
OdpowiedzUsuńPrawda? te dziurki robią coraz mniejsze...
UsuńLubię, jak publikujesz dowcipy - człowiek się pośmieje od serca :)
OdpowiedzUsuńŚmiech rozgrzewa i dotlenia, więc śmiejmy się jak najczęściej:-)
UsuńŚwietne, a ostatni dowcip najlepszy. Dzieci są szczere do bólu.
OdpowiedzUsuńps. Zło wcięło poprzedni blog :(
Ale fajna nazwa, jak biuro podróży, już lecę...
UsuńMoże kiedyś stworzymy takie hihihihi :) serdeczności.
UsuńOpowieść Frau Be przypomniała mi pewną morską anegdotę.
OdpowiedzUsuńPijany szyper kutra wracając do portu nagle spostrzegł przed sobą światła dwóch statków w odległości ok. 200 m. od siebie. Nie było czasu na ich wyminięcie, więc wziął taki kurs, aby przepłynąć między nimi, i wtedy wbił się w środek dużego kontenerowca, długiego na ok. 250 m. Kontenerowiec miał światła na dziobie i na rufie.
No to się nieźle wpakował, nie ma co!
UsuńWitaj...jak zwykle podpasowujesz się z pisanymi przez siebie humoreskami pod potrzebę mojego poczucia :-) ... wiem, mam spore zaległości w czytaniu Twego bloga, ale powolutku, acz w wyjątkowo niekorzystnych okolicznościach moja kolejna trasa zmierzać będzie do mety... póki co pozdrawiam z okolic Nantes we Francji
OdpowiedzUsuńZawsze myślę o Tobie, gdy mówią w mediach o przewoźnikach lub gdy mijamy na drodze podobne auta.
UsuńWracaj bezpiecznie :-)
Świetne historyjki, które potrafią rozbawić człowieka :)
OdpowiedzUsuńJednych bawią, inni rozmyślają, jak w życiu...
UsuńBywa, że mnie to bawi.
OdpowiedzUsuńBywa, że nie.
Te sowy to ja. 😀😉😊
Dobra kawa nie jest zła:-)
UsuńA ja kawy w ogóle nie pijam;-)
OdpowiedzUsuńTo masz jedno uzależnienie mniej:-)
UsuńFantastyczne historyjki na długie zimowe wieczory , można czytać i czytać.
OdpowiedzUsuńhttp://krystynaczarnecka.pl/
Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich .
Krystyna
Talentu malowania zazdroszczę , dzięki za odwiedziny:-)
Usuń