Nie bez przyczyny zacytowałam w tytule fragment skeczu kabaretu Paranienormalni.
Takie skojarzenie przyszło mi do głowy po wizycie w biurze parafialnym.
Udałam się tam na prośbę syna po zaświadczenie o udzieleniu sakramentu chrztu, co potrzebne jest do zawarcia związku małżeńskiego w kościele.
Biuro jest czynne w takich godzinach, że syn nie ma możliwości stawić się osobiści, mieszka w innym mieście i długo pracuje.
Wchodzę do biura, sympatyczna pani mnie wita , na biurku komputer. Wyjaśniam po co przyszłam, pani pyta czy mam upoważnienie.
- Ale jakie? Od syna?
- No tak, nie mogę pani wydać zaświadczenia, bo syn jest dorosły i jest RODO...
- Ale przecież to nie zaświadczenie o treściach drażliwych i skąd teraz mam wziąć upoważnienie?
- Niech syn napisze i pani przyśle.
- Skąd pani będzie wiedziała , że on jest autorem upoważnienia, przecież ja mogę to napisać zaraz na korytarzu...chyba nie zażądacie upoważnienia z potwierdzeniem u notariusza?
- Niech pani nas zrozumie, to przepisy unijne.
- Ale ja nie jestem kimś z ulicy, tylko matką pana młodego.
Tu wchodzi ksiądz w koloratce , który był w pokoju obok.
- Według RODO, dla pana młodego jest pani NIKIM, z całym szacunkiem i potrzebne jest upoważnienie na piśmie.
- A czy w takim razie syn może je przesłać mailem?
- Oczywiście!
- To skąd wiedza , że właściciel konta mailowego jest moim synem i mogę dostać zaświadczenie?
- No według pani żyjemy w kraju oszustów! Przecież jeżeli pani sfałszuje upoważnienie, to nawet po latach to wyjdzie na jaw i odpowie pani za fałszerstwo...
- Nie będę dyskutować więcej na ten temat, tylko proszę mi powiedzieć, czy takich formalności nie można załatwić e-mailowo między parafiami?
- W zasadzie można, jeśli tamta parafia zwróci się do nas w tej sprawie...
- Dziękuję, do widzenia.To mi wystarczy.
Długo nie mogłam uwierzyć, że ta sytuacja miała miejsce, przecież to jakiś Matrix...
Fajnie, no może nie do końca;) Tu takie sprawy załatwiają między sobą instytucje i zainteresowany nie musi biegać od drzwi do drzwi z wywieszonym językiem.Tu jest nawet tak dziwnie, że pacjentów w poczekalni u lekarza wywołują po nazwisko, głośno, a nie robią takiego cyrku jak w Polsce. Lista lokatorów danego budynku jest przy domofonie, widoczna dla każdego kto umie czytać - bo tu nie ma numerów mieszkań. Tu nie ma histerii z powodu RODO.
OdpowiedzUsuńTu jest jeszcze coś nieznanego w Polsce- tu poczta doręcza listy nawet wtedy, gdy nie ma na nich znaczka Priority - w Polsce listy bez tego znaczka najczęściej wcale nie docierają do adresata a te ze znaczkiem Priority mają doręczalność zaledwie w 88%.
I nie muszę pamiętać o różnych opłatach abonamentowych, "same" schodzą z mego konta, bo zainteresowani je sami ściągają- oczywiście za raz wyrażoną przeze mnie zgodą.
To kiedy tak będzie i u nas? Marzenie ściętej głowy...
UsuńSzlag mnie trafia w takich sytuacjach i nic na to nie poradzę, qrwa, kolejna rąbnięta instytucja. No po co komuś obcemu zaświadczenie że był ochrzczony??!!!???
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie wiem, gdybym chciała wiedzieć czy chodzi do spowiedzi lub płaci datki na kościół, to jeszcze...
UsuńAle przecież to nie o to chodzi po co komu zaświadczenie, a o RODO. Kościół bardziej niż inne instytucje musi uważać. Nawet u fryzjera podpisywałam zgodę. Bo RODO
UsuńU fryzjera jeszcze nie chcieli, ale kto wie?
UsuńTo biurokracja po polsku i nie ma to nic wspólnego z RODO. Niezłe to biuro prafialne z sekretarką :D.
OdpowiedzUsuń"Dzień dybry".
Biuro dość przestronne i nowoczesne, a za drzwiami ksiądz pod ręką...
UsuńJa miałam właśnie styczność z tym typem biurokracji dzisiaj, bo zaszłam do skarbówki, żeby złożyć PIT, po to aby to oni mogli mi mniej oddać kasy. Nie dość, że zyskują na tym, że składam im tego pita (bo mogłabym udać głupią), to musiałam zaliczyć spacer "góra dół", bo pan w okienku nie wiedział jakie są przepisy i czy na pitupitu może być adres, który wpisałam. Nie wystarczyło, że powiedziałam, że pani mi to już potwierdziła, musiałam zajść na górę, żeby powiedziała mi jeszcze raz to samo (przecież od poniedziałku coś się mogło zmienić), żeby pan na dole podbił mi pieczątkę. Urzędy kościelne mają ten sam zgryz ... na dobrą sprawę wiele osób udaje, że przeczytało rozporządzenia, które ich dotyczą w pracy.
UsuńUrzędy to jeszcze inny rozdział bajki, czasem nie załatwisz nic, bo odpowiedzialny urzędnik na urlopie, a jeśli umrze?
UsuńTak, rzeczywiście ! Świat zwariował i ludzie zwariowali - przynajmniej niektórzy ! Do wszystkiego potrzeba upoważnienie ! Miałam kiedyś podobną sytuację. Mąż poszedł, by zakończyć umowę z operatorem firmy telekomunikacyjnej. To miała być tylko formalność. Umowa była na mnie. Wziął ze sobą pismo napisane przez mnie i podpisane przeze mnie - miał je tylko zostawić. Okazało się , że mój własny mąż jest dla mnie nikim ( ???) , bo musi jeszcze przynieść upoważnienie napisane przeze mnie ( !!! ) . Wściekłam się wtedy, ale nic to nie pomogło. Musiałam przyjść tam osobiście i dopełnić formalności - sama !
OdpowiedzUsuńO tak, w spółdzielni mieszkaniowej podobnie i na poczcie, ciekawe tylko, że listonosz w domu zostawia każdemu, o dowód nie pyta i skąd wie, że ja to żona, a może kochanka?
UsuńŁo matuchno Asiu. To chyba jest błędna interpretacji ustawy przez niektórych...., bo co się słyszy w mediach i Twój przykład, to nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, mieliśmy szkolenie z RODO i pan powiedział, że większość przepisów jest nadinterpretowana...
UsuńFaktycznie ten skecz świetnie pasuje do tej sytuacji :D Z tym RODO to teraz takie utrudnienie, bo czasami dochodzi do takich własnie absurdalnych sytuacji. U nas na ćwiczeniach to nawet niektórzy prowadzący nie chcą mu przekazać oceny, którą dostał nieobecny kolega z ławki, bo przecież jest RODO.
OdpowiedzUsuńNo sama widzisz, ale w szkole z kolei dzieci odmawiają odpytywania z piosenki, bo to ich stresuje...
UsuńA kasy fiskalne mają? Jak tacy bardzo pilnujący prawa :-) Fakturki powinni wydawać i inne takie.
OdpowiedzUsuńA syn to musi brać ten ślub w kościele? Bo wiesz, opcje różne są. Mniej denerwujące, a przecież tu chodzi o umowę dwojga kochających się ludzi. I tyle. Umowę ich serc. Nieważne czy w kościele, czy na plaży, czy w lesie :-)
Nie wiem, bo nie płaciłam.
UsuńNie wnikam w ich decyzję, taką podjęli, nauki pobrali, właściwie wszystko załatwione, oprócz tego zaświadczenia...
Nie potrzebują kasy fiskalnej. Nie ma tego w ustawie.
UsuńAle podobno w niektórych parafiach można płacić kartą.
UsuńJejku, świat zwariował! To chyba zła interpretacja tego całego RODO.
OdpowiedzUsuńJotko, współczuję :)
No szlag mnie trafił. I jak tu się nie denerwować?
Usuńwierzyć się nie chce. Parafia chyba duża, skoro w biurze pani:))
OdpowiedzUsuńI potem krzyk,że brak wiernych w kościele to wina Tuska
No wierzyć się nie chce, miałam wejść i wyjść...
UsuńNo to się dowiedziałaś, Jotko. Po prostu czeski film... nie ubliżając Czechom bo oni są świetnie zorganizowani w przeciwieństwie do nas i już dawno zrozumieli, że kościół to nic dobrego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jotko!
No właśnie nie wiem, co z tymi Czechami, czeski film, czeski błąd...
UsuńPotem dziwią się duchowni, że ludzie daleko od kościoła.
kościelna biurokracja zawsze była upiorna, państwowa to przy niej pokemon... co rzecz jasna nie przeszkadza, by wydać świadectwo chrztu, w którym czarno na białym widnieje, że miał on miejsce tydzień przed urodzeniem /widziałem takie i owszem/... niby wina petenta, bo nie przeczytał dokładnie, co dostał dymając po to na drugi koniec Polski, ale śmiechu było trochę...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Może ochrzczony w łonie matki?
UsuńBrak słów... polska biurokracja
OdpowiedzUsuńDokładnie tak.
UsuńTak szukam tej wstawki o której wspominała Pani i nie widzie ;)
UsuńWystawkę mam u siebie w bibliotece:-)Już kilku uczniów przeglądało:-)
UsuńA ja myślałam, że na blogu :) Mogłaby Pani chociaż zrobić zdjęcie? :)
UsuńPostaram się, może faktycznie zrobię jakiś wpis na blogu?
UsuńByłoby świetnie <3 ;)
UsuńTyle razy mówiłam, że ten kościół to też biurokratyczna instytucja i nikt mi wierzyć nie chciał. ;P
OdpowiedzUsuńCi, co uwierzyli, mądrzejsi dzisiaj:-)
UsuńMożna by to podsumować: "nowoczesność w domu i zagrodzie, o pardon, w biurze parafialnym" (mam na myśli to załatwianie spraw mailowo). Ależ idą z duchem czasu ;) Nonsens goni nonsens, niestety.
OdpowiedzUsuńTo się okaże, jeśli załatwią...
UsuńRODO-też coś.Ja nie zauważyłam aby to miało jakiś wpływ gdy nagminnie wydzwaniają i proponują jakieś "dziwne" pokazy.Czasami gdy pytam skąd mają mój numer telefonu odkładają słuchawkę. Ale ten Twój "przykład"-po prostu ręce opadają.Biurokracja w niektórych "instytucjach" jest straszna.
OdpowiedzUsuńW kościele jeżeli nie ma jakiegoś w miarę "normalnego" księdza może być właśnie posunięte absurdu. I to jest następna "rzecz" której nie rozumiem.Myślę ,że w takiej sytuacji ciśnienie podskoczyłoby mi bardzo.
O jak fajnie, witam serdecznie:-)
UsuńZ powodu tych zaproszeń i nagabywań zlikwidowałam telefon stacjonarny, ale na maila dostaje mnóstwo bzdur i reklam...
Asiu coś się porobiło to ja Grażyna z Dukli a Ty dostałaś wiadomość jako od "pani z biblioteki" co za cuda?
UsuńNo popatrz, czary mary normalnie:-)
UsuńNie chcę Cię martwić, ale z tego co wiem to sporo młodych w połowie tej drogi przez mękę, decyduje się na sam ślub cywilny
OdpowiedzUsuńKiedy z tamtym księdzem na małej wsi nie ma problemu...na razie.
UsuńNigdy nie miałam żadnego problemu z załatwianiem spraw w kancelarii parafialnej, tak osobiście jak i telefonicznie. Załatwiałam zaświadczenie dla synów gdy potrzebowali do sakramentu małżeństwa;
OdpowiedzUsuńaby sprawnie poszło podałam datę chrztu [nie tylko urodzenia], a resztę już osobiście ksiądz proboszcz wszystko wypisał jak należy. Ofiary [opłaty manipulacyjnej :) ] żadnej nie wziął. Dwukrotnie poszło gładko jak po maśle, życzliwie i bez stresu.
Obecny nasz Proboszcz nie ma wikarego do pomocy, nie ma gospodyni, nie ma pani w "biurze"; nie ma intendentki; nie ma kierowcy, nie ma...za to ma świętą cierpliwość do ludzi, a wszystko sam robi. Nie da się w niczym wyręczyć. Taka Zosia samosia. Nikogo z kwitkiem nie odprawia. Jest mu tylko przykro, gdy ktoś "wypisał się" z kościoła, a potem przychodzi do niego po zaświadczenie po rodzina prosi o bycie chrzestnym/tną, a on zgodnie z przepisami musi odmówić.
Jego obowiązują przepisy tak cywilne, jak i kościelne.
Akurat taka odmowę rozumiem, nie czepiam sie, wypisałam sie z kościoła, więc nie mogę być chrzestną.
UsuńMoże załatwialiście wszystko przed wejściem RODO lub proboszcz normalny, życiowy, a nie urzędowy...
U nas proboszczowie wysoko noszą głowy, a sami święci nie są.
Dawniej w dowodzie osobistym rodzice mieli wpisane dzieci, więc łatwo było udowodnić, że "syn to syn, a córka to córka" :)
Usuńzaś dziś wszystko postawione na głowie. Teraz z powodu RODO w recepcji do lekarza rodzinnego dostaje się numerek, taki wielokrotnego użytku, z całym balastem różnych wirusów i bakterii, który pacjenci miętolą w ręce w oczekiwaniu na wejście do gabinetu "na numerek" :)
Osobiście z RODO w kancelarii parafialnej się nie spotkałam, ale to chyba taka asekuracja przed prowokatorami, bo atmosfera wokół kleru, sprzyja różnym dziwnym pomysłom. Zatem księża stosują zasadę; "strzeżonego - Pan Bóg strzeże". Wolą na zimne dmuchać niż...popaść w jakąś nową kabałę.
Chcieliśmy UE- mamy. Chcieliśmy RODO - mamy. Teraz jeszcze nam zaserwują ACTA 2 i już będziemy bezpieczni :)
pozdrawiam :)
No tak, gdy dodać do tego nadgorliwość urzędników, to masakra biurokratyczna na bank.
UsuńInterpretacja niedoszkolonych bywa rozmaita, to samo w szkole, lepiej zabezpieczyć się na wszystkie ewentualności, niestety.
I to jest właśnie problem z prawem. Ktoś to wymyślił, kierując się określoną sytuacją. Ktoś pozbawiony zdrowego rozsądku dostaje to do rąk i staje się naszą zmorą.
OdpowiedzUsuńŚwietnie to podsumowałeś, tak właśnie jest.
UsuńHaha, no nieźle...czyli jak zwykle utrudniają ludziom życie. wysłaliby między parafiami mailem i spokój by był...ech...a może o datki dobrowolne chodzi ;)
OdpowiedzUsuńMoże o ten datek, bo proboszcz drugiemu pewnie datku nie daje...
UsuńPouczająca historia ...przynajmniej już wiesz na jakim świecie żyjesz :) :) :)
OdpowiedzUsuńTo wiedziałam już dawno, ale że aż tak to poszło...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTo po kij takie RODO, jeśli można uzyskać czyjeś dane za pomocą e-maila napisanego przez nie wiadomo kogo. Czyli oszust OK, a rodzona matka NIE!
Pozdrawiam serdecznie.
Takie samo skojarzenie miałam, w dodatku to ksiądz mi zarzucił, że to ja wszędzie widzę oszustów!
UsuńKancelarie parafialne mają swoją "renomę" :) i na to w pocie czoła zapracowały. Młodemu nie chciał pan jakiś (cywil) wydać zaświadczenia, żeby mógł być chrzestnym, bo raz nie wpuściłam kolędy. Młody do mnie z twarzą :) a prawda była taka, że nie wpuściłam, ale czekałam, tylko jej nie usłyszałam, bo im do drzwi nie wolno dzwonić. Co to miało wspólnego z Młodym, to nie wiem, bo to moje mieszkanie :) Z drugiej jednak strony, tak będąc trochę adwokatem diabła :) coś się takiego w kraju dzieje, że wszyscy wszystkiego się boją. Kościół jest pod obstrzałem i pewnie podwójnie mu się to udziela. Gdzieś się podział zdrowy rozsądek, zostały tylko przepisy.
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację, ale czy takie zaświadczenie zalicza się do danych wrażliwych? Chyba zapytam pana od RODO przy okazji...
UsuńA pytanie mam takie (jeśli mogę)... napisałaś gdzież wyżej, że wypisałaś się z kościoła. Masz na myśli tak metaforycznie, czy to oficjalna apostazja?
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi do Aisab napisałam jako przykład, ale to na jedno wychodzi. Formalności nie dopełniłam, ale kolędy nie przyjmuję, co w tej instytucji jest jednoznaczne...
Usuńtylko pytanie, co to jest ta "oficjalna apostazja"?... swojego czasu mnóstwo osób ześwirowało i dało sobie narzucić kościelne reguły gry... też się kiedyś w to wkręciłem, ale w pewnym momencie przyszło opamiętanie... skończyło na jednostronnym wysłaniu oświadczenia, że ja tego hobby od dawna nie uprawiam, nie uczestniczę w żadnych imprezach tej organizacji, składek nie płacę /poza tymi, które mi państwo zabiera przemocą i z nich dotuje tą organizację, ale na to sam chwilowo już nic nie poradzę/, tedy logicznym jest, że do tej maniany nie przynależę... i guzik mnie obchodzi, że organizacja może mieć inne zdanie na ten temat... i tak zresztą wykazałem za dużo dobrej woli, bo mogłem nic nie robić w tym temacie...
Usuń...
cały myk polega na tym, by prawidłowo mentalnie podejść do tej organizacji... okazuje się, że mnóstwo ludzi, także tych niewierzących, areligijnych ma dziwnie wryte do głowy to, co kto jak kto, ale oni właśnie wrytego mieć nie powinno...
co prawda istnienie K.rz-kat. w tzw. "przestrzeni publicznej" i jego wpływ na rzeczywistość jest pewnym faktem, ale wiele tego istnienia jest tylko tworem umysłu, iluzją i sporo by się zmieniło, gdyby ludzie uwolnili się od tej iluzji...
choćby na przykład kwestia lekcji religii w szkole... ilu tak naprawdę rodziców i dzieci traktuje to na poważnie?... ale jednak rodzice wysyłają te dzieci, dzieci uczęszczają, tak z rozpędu, nieraz nawet sobie to jakoś racjonalizują i tworzy się pewna fikcja, a jednocześnie strata czasu i energii... brakuje takiej zwykłej odwagi, by ludzie się dogadali i podjęli wspólną decyzję, że nie zgadzają się na to, by ich dzieci ogłupiano i marnowano ich czas w szkole, nie wspomnę o kosztach, które są pokrywane z podatków...
Ciekawa jestem, ilu byłoby prawdziwych katolików, gdyby wprowadzono obowiązkowy podatek dla poszczególnych parafii?
UsuńBywają rodzice, którzy chętnie zapisaliby dzieci na etykę, ale jest ich zbyt mało, by uruchomiono takie nauczanie w każdej szkole.
Polskich wymysłów nikt nie przebije, w szpitalu po wypadku też matce nie chcieli udzielić informacji o rannym dziecku, bo nie miała dowodu. A w internecie muszę podać dane, aby artykuł przeczytać. I nikt moich danych nie ochrania.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
No właśnie, jako osoba prywatna muszę zgodzić się na to i owo, jako pracownik jestem traktowana jak osoba publiczna.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńRODO po polsku:(
Pozdrawiam:)
A myślałam, że zasady RODO są takie same dla wszystkich...
UsuńKraj absurdu. Chyba ktoś jakiś maraton zorganizował i ludzie się przescigają w coraz większych ,,głupotach,,
OdpowiedzUsuńGrunt to uśmiech na twarzy i cycki do przodu :)
Tak, tylko śmiech nam pozostał, przez łzy czasami.
UsuńTo nie Matrix! To KK! PS. Fajnie, że jako Matka jesteś nikim dla swojego syna:))
OdpowiedzUsuńNo mam nadzieję, że tylko według tego księdza...
UsuńPrzeczytałam powyższy post w drodze do domu. Jechałam tramwajem i zastanawiałam się czy śmiać się, czy płakać. Ponieważ było to jakiś czas temu, to miałam czas na przemyślenie sprawy i doszłam do wniosku, że najlepiej roześmiać się na zewnątrz i odrobinkę popłakać wewnątrz. Moja babcia mawiała, że największym przekleństwem jest życzyć komuś życia w ciekawych czasach. Odnoszę wrażenie, że ciekawe czasy nadeszły nawet bez szczególnego życzenia ich sobie....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Jotko bardzo serdecznie i życzę cierpliwości w znoszeniu takich ciekawych sytuacji - oby było ich jak najmniej. :)
Wiesz, nawet starałam sie być spokojna i nie robić awantury, bo pani w biurze bardzo sympatyczna była, tylko ten ksiądz ciśnienie mi podniósł, bo to on wystartował z wysokiego C... ale obiecałam sobie nie pyskować...
UsuńAno tak to jest w różnych instytucjach, nie tylko kościelnych. Mam nadzieję, że już Ci adrenalina zeszła.
OdpowiedzUsuńZeszła szybko, ćwiczę cierpliwość do ludzi i sytuacji, ciężko jest, ale robię postępy...
UsuńNie pamiętam już, w którym odcinku Asterixa i Obelixa była sytuacja, gdy musieli po kilka razy obejść cały potężny budynek jakiegoś urzędu, chyba w Rzymie, aby otrzymać jakieś zaświadczenie. A w starożytności nie było jeszcze RODO ;).
OdpowiedzUsuńZaświadczenia chyba nie otrzymali, ale spowodowali, że wszyscy urzędnicy zwariowali.
Nie widziałam tego, a szkoda, ale nasi urzędnicy chyba odporni są nawet na to...
Usuńto było "12 prac A. i O."... zadanie polegało na wejściu do "Domu W Którym Dostaje Się Bzika" i pozyskanie jakiegoś kwitu, faktycznie było to hardkorowe zadanie... już nie pamiętam, jak bohaterowie sobie poradzili, ale faktycznie bzika tam mieli wszyscy, i urzędnicy, i petenci...
UsuńKiedyś coś z mężem załatwialiśmy w Urzędzie Miasta i żadna urzędniczka o niczym nie wiedziała. Najlepiej była poinformowana... sprzątaczka i to ona pokierowała nas do właściwego pokoju. Z tym, że wcześniej kilkakrotnie obeszliśmy ten urząd z dołu do góry.
UsuńDo PKanalii: masz rację, to była jedna z prac Asterixa i Obelixa.
Czyli urzędy wszędzie podobne, co nie nastraja optymistycznie:-(
UsuńGeneralnie jest śmiesznie, bo chyba nic innego nam nie pozostało, jak pusty śmiech.
OdpowiedzUsuńUśmiechnij się, Jotko.
Uśmiecham się, tak jest łatwiej, prawda?
UsuńNie wiadomo czy się śmiać, czy płakać? Przez ostatnie pół roku dużo biegaliśmy po urzędach. Też było różnie.
OdpowiedzUsuńCiesz się szczęściem syna!!!
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Cieszę się bardzo, tym bardziej, że synową mam super!
Usuńhmmm miałam marzenie by wyprowadzić się w głębokie Bieszczady... po takich nowinkach marzenia wracają ;) ściskam
OdpowiedzUsuńMyślisz, że w Bieszczadach nie ma biurokracji? Wiem, to taki symbol!
UsuńŻeby wejść na jakąkolwiek stronę internetową też trzeba najpierw kilku zgód udzielić, w tym tę związaną z RODO. A żeby u Ciebie komentarz napisać należy przejść test z dobrego widzenia. Oblałam wielokrotnie.
OdpowiedzUsuńwww.mojeroznepodroze.blogspot.com
No przykro mi, ale weryfikację mam wyłączoną, sprawdzałam już kiedyś, gdy inna Ewa sygnalizowała to samo...
UsuńZnaczy się, że cierniowa droga nie zawsze dopiero po ślubie? Przed ślubem też może się przytrafić?
OdpowiedzUsuńA jakże, a nauki przedmałżeńskie? To dopiero ciekawostka...
UsuńRODO rządzi!(chociaż to w moim odczuciu największa paranoja ostatnich lat)
OdpowiedzUsuńA tak na serio to parafia idzie z duchem czasu. Szczerze powiedziawszy nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, aby pracowała w nim kobieta niebędąca zakonnicą(bo chyba ta nie była, przynajmniej tego nie wychwyciłam). Pozdrawiam
Tutaj biurem zawiaduje pani świecka, ale pod czujnym okiem duchownego:-)
UsuńNad RODO podobno 10 lat pracowano. Jak widać na tym i wielu innych przypadkach stworzono prawdziwe ,,potwornośći" dla ludzi chcących coś załatwić.
OdpowiedzUsuń:) U mnie sukces nastąpił po mniej więcej czterech godzinach. Ale łazienka wygląda niemal jak nowa.
Meble do skręcania często stają się niemalże przekleństwem dla tych, co chcą je złożyć. Na szczęście mało mam z nimi kontaktu.
Pozdrawiam!
Nie znam dokładnie tych przepisów, ale pewnie sa nadgorliwcy, którzy zbyt serio traktują niektóre sprawy...
UsuńCudo!!!!
OdpowiedzUsuńZnaczy się niedługo teściową zostaniesz!!!!
Zostanę latem i teraz kiecki szukam:-)
UsuńJa stanę w obronie RODO. Zawierasz umowy z różnymi firmami, w tym pewnie z telekomunikacyjnymi i nie zdajesz sobie sprawy, co się z Twoimi danymi dzieje. Ja ciągle muszę „walczyć” z telemarketami, którzy nie wiadomo skąd mają moje dane. Ostatnia historia. Dzwonią mi, że mają dla mnie prezent, mam tylko iść na jakieś spotkanie. W północnej Polsce, gdzie do wczoraj mieszkałem. Zapytałem, czy ten prezent zwróci mi koszty podróży i stracony czas (w jedną stronę 500 km). W odpowiedzi słyszę: to proszę mi podać pana kod pocztowy, będziemy pana zapraszać bliżej miejsca zamieszkania... W życiu Romana!!!
OdpowiedzUsuńPS. Upoważnienie w takich sprawach to nie wynalazek RODO
UsuńZ tego samego powodu zlikwidowałam telefon stacjonarny, na komórkę nie dostaję, bo zrobiłam kiedyś awanturę u operatora, za poradą prawnika i mam spokój.
UsuńJotko masakara załatwiac coś w tym kraju. Niedawno przechodziłam podobne zawirowania. Dosłownie zwaliły mnie z nóg!
OdpowiedzUsuńO formalnościach przed pogrzebem nawet mi nie mów!
UsuńA gdyby Twój syn miał dostać ciekawą synekurę od partii Biedronia, i gdyby w CV wpisał, że nie był ochrzczony, to podejrzewam, że takie zaświadczenie by miało duuużą wartość dla konkurentów syna.
OdpowiedzUsuńTakie zachowanie kancelarii parafialnej nawet by mi się podobało, gdyby nie ten e-mail (no chyba, że z profilu zaufanego). Ostatecznie chrzest jest moją wyłączną sprawą. Ale to są początki.
Gratulacje dla syna.
Dla mnie to wszystko prawdziwy Matrix, niepotrzebne komplikowanie komuś życia.
UsuńDziękuję, synową mam piękną i mądrą:-)
No cóż, ja w pracy zajmuję się RODO i moja Droga, rozumiem parafię, nawet jeśli to absurd:)) Oni nie chcą dodatkowych problemów, a przecież kościół jest teraz bardzo na świeczniku.
OdpowiedzUsuńPrzesadzają, ale to całe RODO to jedna wielka przesada:)
Ja wszystko rozumiem, ale nawet w interpretacji przepisów nie ma jasności i jednomyślności...
UsuńNo do czego ten świat zmierza no szok
OdpowiedzUsuńMoze dobrze mi zrobi taki narkotyk jak udzielanie sie w działkowcach :-)
Na pewno, ale musisz uzbroić się w moc cierpliwości...
UsuńAch ta biurokracja :D Trochę mi się to skojarzyło z "domem, który czyni szalonym" z filmu"12 Prac Asterixa"
OdpowiedzUsuńNie Tobie jednej, jak się okazuje:-)
Usuńprzepraszam , czy mogę się pośmiać? hahahahaha, ostatnio w tv oglądałam program w którym mówiono że w de ok 20 osób dziennie wypisuje się z kościoła/wiary chrześcijanskiej, ciekawe dlaczego? dziwny naród ;);)
OdpowiedzUsuńNo ciekawe, dlaczego?
UsuńJa jestem ciekawa opowieści o naukach przedmałżeńskich ;-)
XXI wiek... a w Polsce średniowiecze! Oj "popadli my w kałabanie", jak mawiał nieodżałowany Pawlak.
OdpowiedzUsuńPawlak to był mądry człowiek...
UsuńNie mam słów to jakaś parodia. Do czego to doszło, tak jest wszędzie. Tak jak Asiu napisałaś bardziej wierzą w internetowe przesyłanie niż osobie, która może udokumentować ,że jest rodzicem. To jest dziwne, bo chodzi o potwierdzenie, które wysłane tak nie ma znaczenia. Absurd ....Miłej soboty Asiu.
OdpowiedzUsuńDla mnie to tez nielogiczne, ale co zrobić?
UsuńBiurokracja jak widać jest obecna wszędzie. Rodo, śmiechu warte. W każdym razie na pewno w tym wypadku.
OdpowiedzUsuńCałe eony temu wybrałam się do parafii z lat mego dzieciństwa po odpis aktu chrztu. Przyjął mnie bardzo miło parafialny urzędnik, zapytał o datę urodzenia i przydźwigał opasłe tomiszcze. Po czym szukał i szukał i szukał... Dwa razy zapytał, czy na pewno urodziłam się w podanym roku, potem,czy na pewno ochrzszczona zostałam w tej parafii. Powiedziałam, że wprawdzie ani aktu swych narodzin nie pamiętam, ani chrztu, ale powodów, by rodzicielom nie wierzyć nie mam. Mruknął cos i szukał dalej. Wreszcie znalazł i z wyrzutem w moją stronę rzucił: "Ależ pani została ochrzszczona dopiero ROK później!
- Nie pamiętam, widać skleroza już w rok po urodzeniu mnie dopadła - powiedziałam skromnie spuszczajac oczęta. Zabrałam świstek i wyfrunęłam.
No, jak mogłam tego nie wiedzieć?
No JAK? ;)
Mogli Ci to wytatuować, wtedy nie byłoby pomyłki...bo kto widział tak późno ochrzcić, nagrzeszyłaś się przez ten rok w pieluchach;-)
UsuńNo niestety tego typu problemy wynikają w każdej takiej instytucji, gdzie mamy do czynienia z papierkami, dokumentacją i danymi osobowymi. I jak wszędzie dużo zależy od człowieka, jeden przymknie oko na przepisy i pójdzie na pewne ustępstwa, a ktoś inny będzie zaciętym służbistą. Na to wszystko można patrzeć z różnych stron, bo gdyby tak wszyscy zaczęli ustępować i przymykać oko, to mógłby się zrobić bałagan i znów Ci oszuści zaczęli by to wykorzystywać i naciągać do różnych swoich ukrytych celów, czy zwykłych złośliwości. Jednak pomijając wszystko uważam, że trzeba być człowiekiem i starać się pomóc w miarę możliwości, a gdzie już naprawdę nie da rady, to mówi się trudno.
OdpowiedzUsuńJestem podobnego zdania, w końcu są sposoby na wyjaśnienie wielu spraw...
UsuńAsiu, no muszę...Twój Dorosły Syn zamierza zawrzeć związek małżeński -super i gratuluję bardzo ♥ ale wciąż jest dorosły...i ja zapytam...dzwonił do "biura"? Pytał w jaki sposób to zaświadczenie, może znaleźć się w jego rękach? Czy zadzwonił do Ciebie i powiedział: mamo idź do księdza?
OdpowiedzUsuńChrzczona byłam w jednym kościele, bierzmowana w drugim, mieszkałam w innym mieście, a ślub mieliśmy w jeszcze innym... Nie dzwoniłam, bo nie lubię :/ zawsze pisać wolałam, więc wysmarowałam dwa listy z prośbą o przesłanie zaświadczeń i nie pamiętam jak szybko przyszły, pamiętam tylko, że zaskakująco szybko...
Wiem o czym mówisz, po prostu ma przyjechać w niedzielę, więc pomyślał, że jak już będzie, to zabierze zaświadczenie, nikt z nas nie podejrzewał, że to takie trudności będą...teraz musi to zrobić sam.
UsuńPoza tym przechodzę tamtędy niemal codziennie, myślałam wejdę i wyjdę, w czym problem...
I weszłaś i wyszłaś;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, nawet szybko...
UsuńHahaha, kurczę, ale parafia. U nas jest tylko ksiądz i on raczej jest tej daty, która to wystrzega się komputera niczym diabeł święconej wody. I ten nasz to by raczej wiedział mimo wszystko kim jest matka dla syna. I choć normalnie nie przepadam za panami w sutannach, to teraz tego naszego księdza trochę polubię. Przez tą jego archaiczność właśnie.
OdpowiedzUsuńChyba też wolę tę swojską archaiczność...
UsuńWspółczuję, też by mnie trafiło...
OdpowiedzUsuńMąż odebrał to zaświadczenie, upoważnienie napisaliśmy w komputerze, syn podpisał, paranoja :-)
Usuń