W wietrzną nieco sobotę wybraliśmy się na wycieczkę do Golubia-Dobrzynia. Górujący nad miastem zamek zbudowany pierwotnie przez Krzyżaków, został przebudowany w stylu renesansowym przez Annę z rodu Wazów, której duch ponoć straszy na zamku.
Przedzamcze to spory teren z punktami widokowymi i odbywają się tu międzynarodowe turnieje rycerskie.
Dla amatorów spektakularnych zabaw gospodarze organizują niepowtarzalne bale sylwestrowe.
Na miejscu jest także hotel i restauracja.
Turystów witają wielkie armaty na przedzamczu i rząd mniejszych bliżej murów zamkowych. Pojawiły się także drewniane rzeźby, nie pamiętam ich z poprzedniego pobytu kilkanaście lat temu, a i wystawy zamkowe bogatsze nieco.
Na dolnych zdjęciach - po lewej słynne końskie schody, po których podobno rycerze wjeżdżali wierzchem, a idąc na górę nie wolno się obejrzeć, bo może człeka co złego spotkać.
Po prawej zaś stronie wejście do lochu dla więźniów przetrzymywanych dla okupu. Cela przestronna, z własną ubikacją. Teraz zwiedzający wrzucają tam monety, zauważyłam większość nie groszy, a złotówek i dwuzłotówek.
Tutaj wnętrze kościoła/kaplicy zamkowej ze sklepieniem żebrowym bardzo kosztownym , jak na owe czasy. Po bokach kaplicy znajdowały się specjalne cele dla pokutujących zakonników, którzy w ciasnych pomieszczeniach modlili się żarliwie, mając widok tylko na ołtarz prze maleńkie okienko.
Obecnie w miejscu ołtarza wystawiono kopię obrazu Matejki "Bitwa pod Grunwaldem".
O dziwo, malowanie kopii w tym formacie trwało dłużej, niż wielkiego oryginału, ale Matejko miał wielu pomocników.
Na zdjęciu obok kopia zbroi rycerskiej, a tych w zamku sporo, w niektórych rekonstruktorzy odbywają prawdziwe walki.
Wreszcie sala tortur - fascynujące, ile narzędzi wymyślili ludzie dla dręczenia innych, ile okrucieństwa, wymyślnych tortur i okaleczania. Nie dziwmy się późniejszym epokom i oprawcom, korzystali ze sporego arsenału przodków.
Na pierwszym górnym zdjęciu tzw. koń z ostrym grzbietem , na który spuszczano nieszczęśnika z dużej wysokości, obok trumna do zastraszania więźniów, poniżej znane dyby oraz pal do "siedzenia", a obok madejowe krzesło. Były także specjalne narzędzia dla czarownic.
W sumie zwiedziliśmy z mężem sporo zamków i o samych salach tortur można niezły post wysmażyć.
O rzut beretem od Golubia leży Szafarnia, mała miejscowość, w której młody Fryderyk Chopin spędzał wakacje i skąd pisał do rodziny listy , słynny Kurier szafarski. byliśmy jedynymi zwiedzającymi. W holu obejrzeć można krótką animację na powitanie, bardzo sympatyczną.
Później zwiedza się dworek, a w sali koncertowej wyświetlany jest dokument fabularyzowany o kolejnych pobytach Frycka w majątku Szafarnia, jego fascynacjach muzyką ludową i zwiedzaniu okolicznych miejscowości, m.in. Golubia.
Całość przeplatana piękną muzyką - Chopina oczywiście.
Równie miłym przeżyciem jest spacer po małym parku okalającym dwór i odkrycie w nim kilku romantycznych zakątków.
W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Toruń, wszak turysta jeść musi, a w tym wypadku bardziej chodziło o dobrą kawę w towarzystwie pysznego sernika z wiśniami. W dworku w Szafarni jest wprawdzie kawiarenka, ale jeszcze nie sezon, by mogła być czynna.
To wybrałam się z Wami na wycieczkę, bo tak pięknie to Asiu opisałaś, że wystarczy zamknąć oczy i też tam jestem. Piękna nasz Polska cała...Nie mogę oglądać narzędzi do torturowania ...omijam wszędzie te sale i w filmach wyłączam film....Mam tak rozwiniętą wyobraźnie, że potrafię czuć co czuli ludzie ....nie mogę potem się pogodzić dlaczego tak siebie dręczymy...
OdpowiedzUsuńMnie zawsze zadziwiało okrucieństwo ludzi, zwierzęta są pod tym względem lepsze od ludzi...
UsuńMiłego weekendu, Jolu:-)
Piękna wycieczka Asiu. Fajnie to opisałaś. Nie wiem, czy weszłabym do tej sali tortur.
OdpowiedzUsuńBez więźniów nie wygląda to źle, gorzej gdy uruchomi się wyobraźnię...
UsuńTrochę daleko, ale ten serniczek w Toruniu brzmi dobrze...;o)
OdpowiedzUsuńPyszny był, na wycieczkach wszystko smakuje, nawet zwykłe kanapki:-)
UsuńSuper wycieczka , moc wrażeń z tymi mrożącymi krew w żyłach włącznie ...dzięki . bardzo ciekawy post- pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, miłego weekendu:-)
UsuńTaaa, aż dziw bierze, że od zarania dziejów ludzie tak wiele uwagi poświęcali wymyślaniu narzędzi mordu i tortur. Kiedyś oglądałam film (było tego kilka odcinków) nt. przeróżnej broni- jakoś nie brakowało ludziom pomysłów by coraz więcej i coraz szybciej zabijać innych.
OdpowiedzUsuńA tortury były niemal rozrywką dla widzów, więc należało wynaleźć takie, by torturowany długo wytrzymywał i bardzo wrzeszczał.. Wśród zwierząt nie ma takiego okrucieństwa- no może poza kotem, który bawi się wpierw ogłuszoną myszą.
Bardzo ładny jest ten zamek, sto lat temu tam byłam.
Bywali nawet widzowie przy egzekucjach na krześle elektrycznym, nie mam pojęcia co to za rozrywka...
UsuńW Golubiu na Zamku byłam, zwiedzałam, miło wspominam. O Szafarni wtedy pewnie nie doczytałam, ale oczywiście słyszałam (w szkole muzycznej mieliśmy też życiorysy najsławniejszych muzyków). Dobrze wiedzieć, że to w tamtych stronach owa Szafarnia. Lubię takie niewielkie muzea na uboczu.:)
OdpowiedzUsuńOkazało się , że Szafarnia bardzo blisko, grzech było nie zajrzeć.
UsuńPiękną wycieczkę mi zafundowałaś Asiu,dziękuję.Jeszcze wzbogacona o muzykę Chopina. Już nie mogę się doczekać kiedy z bratem wybierzemy się na te nasze, bliższe i trochę dalsze wycieczki.Pozdrawiam Cię cieplutko z Dukli.
OdpowiedzUsuńGrażynko, coraz cieplej, więc i wycieczki można uskuteczniać, choć na razie wieje nadal...
UsuńLubię zwiedzać zamki, więc kiedyś muszę się też tam wybrać :)Ta sala tortur to musiał być niezły widok.
OdpowiedzUsuńWidok makabryczny trochę, a wyobraźnia dodaje resztę...
Usuńpomyliłam nazwę z Gołubiem...ale zaraz się zorientowałam :) wycieczka godna uwagi i inspirująca zachęcająca. Ja ze wspomnianym Gołubiem mam wyjątkowe wspomnienia - mama iedyś przywiozła mi z niego Szkaplerz... miłego weekendu życzy Asia Asi
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie znam Gołubia, nie sposób znać wszystko:-)
UsuńWspaniała i ciekawa wycieczka :) Zazdroszczę wam.
OdpowiedzUsuń...I czekam z utęsknieniem na prawdziwe ciepłe dni, by zacząć eksplorację.
Pozdrawiam weekendowo :)
Wiatr bywa mało przyjemny i temperatury zdradliwe, ale szkoda nam każdego dnia.
UsuńŚwietna wycieczka. Z przyjemnością pospacerowałam z Toba, bo jeśli mnie pamięć nie myli, to nigdy w Golubiu-Dobrzyniu ani w Szafarni nie byłam. A czy to przypadkiem nie w Golubiu-Dobrzyniu straszyła biała dama?
OdpowiedzUsuńA to Toruń słynie z sernika z wiśniami? ;-)
To właśnie duch Anny Wazówny:-)
UsuńToruń słynie z pierników i pysznych lodów, ale akurat nas przewiało nieco i na lody nie było ochoty:-)
Szafarnia jest nastrojowa i bardzo bliska memu sercu, wprost przeciwnie do tego paskudztwa z Golubia-Dobrzynia i nie mam tylko na myśli sali tortur. Sama budowla jest przytłaczająca, nawet bez ducha :)
OdpowiedzUsuńZamek z zewnątrz piękny nie jest, lepiej w środku, fajny ma dziedziniec, poza tym górna ozdobna część fasady co jakiś czas się zapada i sieje zniszczenia aż do piwnic...
UsuńCeglane zamki, piękne polskie zamki. Spodobałoby mi się tam.
OdpowiedzUsuńCiekawostka dla mnie z tymi schodami końskimi.
I jak zwykle zabobon wkradł się z tym oglądaniem się za siebie, a tych moment nikt nie zbiera?
Kopie maluje się dłużej, bo trzeba naśladować każde pociągnięcie pędzlem. Pierwszy obraz powstaje bardziej spontanicznie.
Na takim fotelu raz próbowałam usiąść. Ciężka sprawa.
Szkoda, że takie malutkie zdjęcia, nie mogłam się przyjrzeć tym narzędziom. Dwa z nich pierwszy raz widzę. Zwykle wystawiane są w zamkach same standardy.
Toruń... bardzo lubię. Liczę na opowieść i zdjęcia! :)
Tym razem nie zwiedzaliśmy, bo Toruń mamy obcykany, ale poszperam w archiwum i postaram sie coś napisać, specjalnie dla Ciebie:-)
UsuńTeż ostatnio patrzyłam w swoim archiwum, ale potrzeba odświeżenia. Próbuję namówić męża na odwiedzenie Torunia w tym roku, ponieważ nigdy nie był, a to bardzo piękne miasto.
UsuńRozważyłabym też ten zamek. ;>
Koniecznie Go namów i tam też masz ruiny zamku:-)
UsuńTakie wycieczki mają swój urok, czar, magię... cudownie czuć i poznawać historię <3
OdpowiedzUsuńByły też pierniki? xD
Tym razem bez pierników, te smakują najlepiej zimą, ale można kupić lody piernikowe.
UsuńWiosenny sezon wycieczkowy - w pełni :)
OdpowiedzUsuńO tak, szkoda każdego dnia:-)
UsuńWspaniała wycieczka,z przyjemnością z Tobą spacerowałam,nigdy nie byłam w tych stronach,a serniczka z wiśniami chętnie bym skosztowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja podobnie podróżuję z innymi turystami i podglądam, gdzie warto pojechać:-)
UsuńWidzę, że w Twoich okolicach jest sporo do zwiedzania. Słabo znam nasz kraj. Cieszę się zatem na te historyjki.
OdpowiedzUsuńOd czego Internet, do usług:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńFoto-sprawozdanie jak zawsze - niezwykle interesujące, więc dziękuję, że po dzikiej wyprawie w leśne ostępy mogłam powrócić na tak wytworne podworce cywilizacji:)
Ożebrowanie sklepień rzeczywiście imponujące.
A czytając o karze za oglądanie się, pomyślałam o zamianie w konia:)
Pozdrawiam:)
Możliwe, dlatego wolałam nie ryzykować...
UsuńGolub-Dobrzyń znam z kilku wycieczek ale w Szafarni nie byłam...
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za piękną wycieczkę.
Bardzo proszę, my do Szafarni dotarliśmy pierwszy raz, a przecież w Golubiu już byliśmy, może zbyt mała reklama turystyczna?
UsuńW Golubiu-Dobrzyniu byłam tylko raz w wieku niespełna 5 lat, więc niewiele pamiętam z tej wyprawy. A muszę przyznać, że chętnie bym go odwiedziła jeszcze raz. A dzięki Tobie mogłam niejako to zrobić - choćby wirtualnie. Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńTo miło, że sprawiłam trochę radości:-)
UsuńOczywiście nie jestem, nawet w 1%, tak wytrawnym podróżnikiem, jak Wy, ale ponieważ na Warmii i Mazurach mamy kilka zamków, wszystkie je kiedyś tam zwiedziłem. W Golubiu nie byłem, ale mam wrażenie, że jednak i owszem, czyli te wszystkie zamki są do siebie bliźniaczo podobne, przynajmniej wewnątrz:)
OdpowiedzUsuńMy z kolei nie byliśmy na Warmii i Mazurach, a poza tym jacy tam wytrawni, amatorzy niedzielni ;-)
UsuńBardzo interesujące miejsce, ale nie wiem czy odważyłabym się wejść do sali tortur, chyba za bardzo bym sobie to wszystko wyobraziła...
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda ten zamek :)
W Golubiu sala nie taka straszna, widziałam gorsze, choćby na Słowacji...
UsuńByłam kiedyś w Golubiu-Dobrzyniu, podobało mi się,
OdpowiedzUsuńale było to chyba ze 100 lat temu :-)))
Czasami właśnie planujemy wycieczki do miejsc dawno odwiedzanych, by sprawdzić różnicę lub zweryfikować wrażenia...
UsuńNiestety, nie byłam w tych miejscowościach, ale dużo o nich słyszałam i oglądałam turnieje rycerskie w telewizji.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci, że masz zdrowie na takie długie wyprawy.
Póki zdrowie pozwala, korzystamy ile się da:-)
UsuńPo usunięciu zaćmy z jednego oka jakby lepiej widzę, więc dla pewności zapytam: w tym fortepianie to ziemia doniczkowa jest?
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie opisałaś dlaczego ta Anna straszy. To mogło być ciekawe... ;)
Ziemia, a latem rosną tam kwiaty:-)
UsuńDuch Anny właściwie nie straszy, przechadza się, ale jak ktoś strachliwy...
Chyba dawno temu byłem w tych okolicach. Ale nie za wiele pamiętam.
OdpowiedzUsuńChyba za mało świętowaliśmy, dziś patrzę, zasłonka na wannę otwiera się gorzej w jedną stronę. Coś będzie trzeba naprawić chyba.
Pozdrawiam!
Na to wygląda :-)
UsuńWspaniała wycieczka, pouczająca, rozwijającą. Szkoda tylko że tak daleko ode mnie. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przysyłam K3
OdpowiedzUsuńNie darmo mówią, że wycieczki kształcą:-)
Usuńpo prostu, zazdroszczę Ci.... i dziękuję za sprawozdanie, chociaż tyle mam:))
OdpowiedzUsuńStaramy się jak najwięcej zobaczyć i przeżyć, póki zdrowie i siły pozwalają:-)
UsuńNie zazdroszczę, bo sam wędruję ale w grupie. Możesz to obejrzeć, jak chcesz, na: https://photos.google.com/u/1/albums?pageId=none.
OdpowiedzUsuńWystarczy skopiować i wkleić.
jakiś chyba błąd, bo nie otwiera mi się...
UsuńŚwietne są takie wycieczki. Chętnie bym się na taką wybrała i zobaczyła te wszystkie miejsca. :)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje nic innego, jak zrealizować:-)
UsuńW Golubiu-Dobrzyniu byłem, a że dawno temu, przeto dziękuję za słowne i graficzne przypomnienie; Szafarnię natomiast ominąłem, a szkoda; natomiast zaintrygowało mnie zdjęcie pamiątkowej tablicy, na której widnieje "Polska Ludowa" odmieniona w dopełniaczu... czyżby dekomunizacja tu nie dotarła? Co za zaniedbanie!!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie wszędzie są kwadratowe głowy...ale nigdy nie wiadomo.
UsuńWitaj ponownie
OdpowiedzUsuńDziś przeczytałam Twoje ciepłe słowo na moich szumiących stronach. Cieszę się, że mogę zawsze liczyć na Twoją wizytę.
A tak nawiasem pisząc mąż to byk czy baran? Co prawda tak czy inak i ta, jak ja należy do rogacizny:)))
A dzisiaj dziękuję za ciekawą wycieczkę do miejsca, w którym nie byłam, a którego nazwa zawsze mi się podobała.
Z okazji rozkwitającej Wiosny życzę Ci słońca, uśmiechu na twarzy, zielonych traw i kolorowych kwiatów
Mąż to baran, ale oswojony, nie bodzie:-)
Usuń