Strony

wtorek, 25 czerwca 2019

Być jak Robinson...

Niejaka Ogryzka , pisząca Inaczej o książkach
podrzuciła pomysł przeniesienia się w czasie do innej epoki i wykorzystania wówczas swych umiejętności, by przetrwać.
Przypomniały mi się przy tej okazji filmy i książki z motywem walki o przetrwanie w rozmaitych warunkach.
Najbardziej znaną książką są chyba Przypadki Robinsona Crusoe.
Z filmów najbardziej podobał mi się Cast Away z ulubionym aktorem Tomem Hanksem.

Współczesny
człowiek ledwo daje radę bez prądu czy bieżącej wody, a zimą bez ogrzewania, a co dopiero znaleźć się na bezludnej wyspie z dala od cywilizacji.
Nawet niektóre z posiadanych przez nas umiejętności niewiele mogą nam pomóc, wszak panuje wąska specjalizacja.
Wiele osób nie zawraca sobie głowy gotowaniem, w mieszkaniu mając tylko mikrofalówkę i czajnik elektryczny.
Znam osoby (kobiety także), które nie zaprzyjaźniły się z igłą i nitką... do wielu przyziemnych czynności zatrudnia się pomoce domowe, ale dzięki temu ludzie mają pracę.

Nie chciałabym jednak odbierać Ogryzce tematu, zapytam raczej - czego najbardziej brakowałoby Wam do szczęścia na bezludnej wyspie, gdyby tak zadecydował los?
Oczywiście na wyspie bez udogodnień typu - prąd, woda, zakupy na telefon ;-)


W tym roku nie zamierzam latać samolotem, ale w przyszłym, kto wie, a wówczas prawdopodobieństwo wylądowania na takiej wyspie wzrasta, może lepiej zapisać się na kurs w szkole przetrwania?
Jakieś tam filmy obejrzałam, książki czytałam, ale to chyba nie wystarczy...

121 komentarzy:

  1. Zimą stulecia żyłam pięć dni bez prądu, bez ogrzewania. Jedyne światło to świeczka. Wodę dostarczały beczkowozy, ale przynieść w wiadrze i wnieść na piętro trzeba było samemu. Po piętnastej sklepy nie pracowały, bo ćma i kasy fiskalne zwykle nie działały. Przeżyłam, kwestia wprawy.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrą szkołą życia i sprytu był stan wojenny, ile wynalazków wówczas powstało...

      Usuń
  2. Chyba jestem za bardzo skażona naszą cywilizacją abym umiała przeżyć w takich warunkach. Przede wszystkim nie wiem czy poradziłabym sobie z krzesaniem ognia i rozpaleniem ogniska. Jeśli nie, to być może, już pierwszej nocy stałabym się daniem dla jakiegoś zwierza. O resztę nie musiałabym się martwić ;))
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba z kimś byłoby łatwiej przetrwać i żeby zimno nie było...

      Usuń
  3. Na bezludnej wyspie koniecznie musiałabym mieć Piętaszka :) Nawet Robinson by bez niego nie przetrwał.
    A tak na poważnie, to z takimi kataklizmami sobie rodziłam, że niedogodności się nie boję. Bylebym nie musiała zjadać robali ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie źle działa zimno i brak wody, reszta do przeżycia...

      Usuń
    2. ja bym wolał Piętaszkę /to chyba zrozumiałe/, bo koza to na pewno nie byłoby to, o co mi chodzi :)...

      Usuń
  4. Hmmm... obawiam się, że zdolności survivalowe mam niewielkie. Najbardziej? Wody i ognia.
    A z rzeczy niekoniecznych do przeżycia - książek i muzyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem chciałabym się sprawdzić w ekstremalnych warunkach, choć nie wiem czy dałabym radę...

      Usuń
  5. Chyba nie będę oryginalna jeśli napiszę że najbardziej brakowałoby mi muzyki i książek.
    Ale z drugiej strony - najpiękniejszą muzyką jest cisza w przyrodzie na którą składa się szum morza, wiatru, śpiew ptaków. A czytać można wspominając rózne różności... nawet książki, które zna się na pamięć np. "Małego Księcia"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można nucić różne melodie, bo i tak często coś nucimy, a czytanie zastąpić pisaniem:-)

      Usuń
  6. Na początku pewnie byłoby ciężko - jestem dość mocno uzależniona od wynalazków cywilizacyjnych, ale pewnie z czasem bym się przyzwyczaiła. Pewnie brakowałoby mi wody, ognia pewnie też albo zimna, jeśli wyspa byłaby gdzieś w tropikach. I jeszcze okularów (mam bardzo słaby wzrok), gdyuby mi sie rozbiły.
    Muzyke i książki zastąpiłaby mi z pewnością przyroda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie używam do czytania, ale z czasem pewnie musiałabym mieć także inne...

      Usuń
  7. Ostatnio Holendrzy robią taki program - wysadzają grupę osób na takiej wyspie i oni mają sobie poradzić. Przy okazji jednego takiego programu wyszedł im ciekawy eksperyment socjologiczny, bo rozdzielili kobiety i mężczyzn - na dwie wyspy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałam coś takiego w wersji jeden na jeden, jedynym ubraniem była torba z tkaniny, a w niej nóż i nie wiem co jeszcze.

      Usuń
  8. To byłoby bardzo ciężkie. Na pewno brakowałoby mi książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezludna wyspa dla miłośników literatury to ciężkie doświadczenie...

      Usuń
  9. Zakładam, że wyspa otoczona byłaby wodą, więc jej by nie brakowało. Podobnie byłoby z ogniem-uznaję, że umiałabym go rozniecić. Najbardziej brakowałoby mi ludzi, bo tego mi brakuje także teraz, gdy moja bezludną wyspa stało się mieszkanie. Muzyki by mi nie brakowało-śpiewałabym, nie przejmując się, że fałszuję. Czytanie(tak jak zauważyłaś powyżej) zastąpiłabym pisaniem, spełniając marzenie syna o napisaniu przeze mnie książki, którą on by zilustrował. Największy problem miałabym z dzikimi zwierzętami, bo się ich boję. Matka nauczyła mnie paru sztuczek jak sobie radzić w przypadku braku czegoś-potrzeba jest matką wynalazku, więc myślę, że z resztą spraw jakoś bym sobie poradziła. Udanego urlopu na cywilizowanej wyspie życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chciałabym przeczytać Twoją książkę, a z ilustracjami syna, to tym bardziej, ale co stoi na przeszkodzie?

      Usuń
  10. Łoł, ale temat na taki ciężki czas. Zastanawiam się póki co - jak przetrwać ten upał. To są ekstremalne warunki. Mózg mi się zlasował. Nie wiem co by było gdyby się zdarzyło; nie umiem przewidywać. Nie jestem aż tak przezorna [to skojarzenie z PZU - przezorny zawsze ubezpieczony].

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W niektórych sytuacjach podobno najlepiej zaufać intuicji i ukrytym umiejętnościom:-)

      Usuń
  11. Nieźle sobie radzę w ekstremalnych sytuacjach, ale niezbędny byłby mi Mąż...;o) W różnych, dziwnych umiejętnościach stanowimy takie "pół na pół"...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że my też stanowimy taki tandem, że bez drugiej połówki ani rusz...

      Usuń
  12. Pamiętasz te żarty, co się dzieje, gdy komuś odetną net? Ludzie w depresję popadają, choć nikt nie zatracił umiejętności chodzenia, mówienia i czytania. A teraz sedno – na bezludnej wyspie nie ma netu...

    OdpowiedzUsuń
  13. Czasem, kiedy jest mi źle, smutno, boli- chciałabym przenieść się na taką bezludną wyspę.
    Ale, jak długo bym wytrzymała, dopasowała do warunków i ciszy, tego nie wiem...
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa, że tak mówimy - uciekłabym na bezludną wyspę, ale mogłaby to być niemiła niespodzianka...

      Usuń
  14. mnie się najbardziej podobała wersja filmowa /niestety bliższych danych nie pamiętam/ w której ma miejsce odwrócenie ról, relacji Robinson vs. Piętaszek... klasyczna wersja to "ucywilizowanie", "zeuropeizowanie" Piętaszka przez Robinsona... a tu jest na odwrót: Piętaszek krok po kroku wykazuje Robinsonowi nonsensowność jego własnej kultury, "nawraca" go na powrót do Natury, na naturalne wartości, a happy end jest taki, że gdy w końcu wydostają się z wyspy i trafiają do wioski Piętaszka Robinson znajduje tam sobie dziewczynę, zostaje na stałe i żyje na luzie, w spokoju, w harmonii z Naturą...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie pamiętam, żebym oglądała, ale taka wersja mi się podoba bardzo!

      Usuń
    2. trudno mi znaleźć w necie informację, nie wykluczam, że tytuł mógł być jakoś zmieniony ze względu spore odstępstwa scenariusza od pierwowzoru...
      pamiętam taką zabawną scenę, jak Robinson próbuje nauczyć Piętaszka sportu wyczynowego białych ludzi... demonstruje mu wyścig sprinterski, a Piętaszek ma straszny ubaw, że białym sprawia przyjemność takie męczenie się, podczas gdy można sobie biegać na luzie, bez tej całej sztucznej rywalizacji i wtedy dopiero jest przyjemnie...

      Usuń
    3. Mądry ten Piętaszek, bez dwóch zdań!

      Usuń
  15. Są jeszcze ludzie, którzy znakomicie radzą sobie w dziczy. Ale współczesny Kowalski nie miałby szans, co świetnie ukazuje chociażby film pt. "Wild".
    Współczesny człowiek ma małe pojęcie o bardzo wielu rzeczach, a najgorszą niewiedzą jest to, że nie zdaje sobie sprawy z tego, jak niewiele potrzeba do przeżycia. Staliśmy się wygodniccy i w wielu sytuacjach widzimy same problemy.

    Szczerze przyznam, że mnie brakowałoby internetu, ponieważ lubię bardzo pisać i publikować to co napiszę.
    Blog, a nawet możliwość pisania i wydawania książek, stanowią dla mnie ważne miejsce w życiu codziennym-pospolitym. Ale wiem też, że bardzo łatwo bym o tym zapomniała.
    Na wczasy wyjeżdżam zawsze bez komputera i nie tęsknię za nim. To inna sprawa zupełnie, ponieważ wiem, że wrócę do świata cywilizacji.
    Znajomi śmieją się, że wyjeżdżam zawsze tam gdzie mogę sobie pogorszyć warunki. Chodzi im raczej o to, że nie pławię się wtedy w luksusach hotelowych i nie wyleguję się na plaży.
    Preferuję brudny sposób spędzania czasu. Np. w siodle albo pocąc się na szlakach górskich. Bez internetu, bez telefonu kilka naprawdę przyjemnych dni, kopiąc się w jeziorze i łowiąc ryby na kolację. I przyznam Ci szczerze, że mogłabym tak żyć na zawsze. Choć aktualnie w obecnej pozycji (sprzed komputera) myślę sobie, że szkoda byłoby o tym nie opowiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez telefonu mogę, często zapominam zabrać, ale Internet stał się już takim oknem na świat, nawet gdy wyjeżdżam to zabieram laptop, bo często potrzebny i lubię po prostu zajrzeć tu i tam...

      Usuń
  16. Brakowałoby mi książek i....komputera. Bez ogrzewania zimą to już przeżyłam w Warszawie, w zimach stulecia. Bez normalnie zaopatrzonych sklepów- również -to okres przed i w czasie stanu wojennego. Wyłączenia prądu również. Trochę miałabym problemów z gotowaniem nad ogniskiem i z zabijaniem jakichś zwierząt na mięso, bo mięsożerna z natury jestem, a ryb nie jadam, zwłaszcza tych nażartych plastikiem, których jest coraz więcej.
    Lecąc samolotem masz zerowe szanse na wylądowanie na bezludnej wysepce, raczej staniesz się pokarmem dla rekinów gdy samolot spikuje w dół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na bezludnej wyspie stałabym się wegetarianką, chyba że mąż zabiłby dla mnie jakieś zwierzę lub złowił rybę...albo jadłabym roślinki na surowo, bo nie lubię gotować.

      Usuń
  17. Zdecydowanie brakowałoby mi książek, zeszytu i długopisu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to też można coś poradzić:-)

      Usuń
    2. Piszesz na korze węglem drzewnym lub na liściach krwią piórem ptasim!

      Usuń
    3. A ten węgiel drzewny to skąd?... I skąd wziąć książkę do czytania? Najpierw trzeba ją sobie napisać?! O matuchno...

      Usuń
    4. Bierzesz osmaloną szczapę z ognia i piszesz.
      Wychodzi na to, że trzeba napisać, ale może po jakimś czasie zapomnisz, co napisałaś kiedyś i masz jak nowe:-)

      Usuń
    5. A ten ogień to skąd, tak przy okazji? :)

      Usuń
    6. Z pioruna, trzaśnie w drzewo, a Ty jak ta strażniczka ognia, nie oglądałaś "Walki o ogień" ?

      Usuń
    7. Milion lat temu, jeszcze w LO :)

      Usuń
    8. Ja już na studiach byłam, obejrzałam na praktykach w Częstochowie, poszłyśmy na maraton filmowy:-)

      Usuń
  18. Drugiej osoby. Wytrzymałabym bez komputera,książek i tym podobnych rzeczy.
    Musiałby pojawić się chociaż jakiś Wilson (Cast Away)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilsona mogłabyś zrobić z kamienia, podobno kamloty mają dusze...

      Usuń
    2. Kamienie mają w sobie pamięć wieków ;)

      Usuń
  19. jako ze mój mąż wojskowy z zamiłowania i surwiwal nie jest mi obcy wiem gdzie w okolicy sa zródła wody co z ziemi wybijają by w razie wu to wykorzystać wiem co może w lesie zjeść a czego nie wiem jak rozpalić ogień bez użycia zapałek o co zadbać najpierw co ważniejsze a co mniej
    szczerze na bezludnej wyspie chyba brakowało by mi ludzi by tak po prostu pogadać bo ja z tych stadnych raczej jestem a resztę da się ogarnąć jak ma się głowę na karku
    słodka woda by się przydała resztę można zdobyć jak się trochę pomyśli


    a ja do remontu tez się trochę nadaje cekolować umiem i fugować kafelki tez układanie paneli tez nie jest dla mnie czarna magia wiec pomogę i przy remoncie

    a dziś choć na pierogi trochę mi sie ich narobiło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierogi uwielbiam w każdą pogodę i z każdym farszem, także chętnie, w razie czego na wyspę zabiorę Cię chętnie:-)

      Usuń
  20. Trudne pytanie ;) jako dziecko kryzysu, czy też kryzysów, dałabym sobie radę, w ten, czy inny sposób. Na pewno przydatne byłoby czyjeś miłe towarzystwo i zapałki, oraz nóż, względnie przybornik - taki w formacie karty kredytowej. Wiem, jest to odwrócenie pytania ;)
    A brakowałoby mi kubka do picia, czy jakiegoś talerza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, my ludzie kryzysów lepiej pewnie dalibyśmy radę niż nasze dzieci...

      Usuń
  21. Bardzo trudne pytanie. W ogóle trudno wyobrazić sobie, jak byłoby znaleźć się nagle w takiej sytuacji. Pewnie brakowałoby wszystkiego. Ale w zamian możnaby się dużo dowiedzieć o sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, najpierw panika, moze płacz, potem włączamy kreatywność i działamy:-)

      Usuń
  22. Przekonanie o końcu świata od dawna gdzieś tam funkcjonuje w naszej rzeczywistości. Specjalnie się tym nie przejmuje bo wydaje mi się, że wszystko zależy od woli życia. Ci, którzy taką mają radzą sobie w skrajnych okolicznościach doskonale. Wydaje mi się tez, że człowiek postawiony pod murem reaguje inaczej. Tom Hanks patrzył na fotografie swojej żony i to dało mu ową wolę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, wola życia i chęć powrotu do bliskich dawały ludziom siłę w różnych sytuacjach...

      Usuń
  23. Książkę uwielbiam, ale jednak jeśli chodzi o samoloty to wolę tyle lądowań ile wylotów:-)
    mi brakowałoby książek, zeszytów i długopisu, żeby spisać wszystko to, co teraz piszę na blogu:)
    Bo rozumiem, że chodzi o rzeczy materialne, nie o rodzinę i przyjaciół, których brakowałoby mi najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To witaj w klubie uzależnionych od czytania i pisania:-)

      Usuń
  24. To dopiero pytanie... hmmm muszę się zastanowić, a mąż dozwolony ? Bo myślę, że jak tak, to Bogdan dałby sobie radę ze wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż chyba dla wielu z nas niezbędny, nie ma przeciwwskazań:-)

      Usuń
  25. Jak ja nie lubiłam tej lektury, wrr, straszne było czytanie jej. Chociaż nie straszniejsze niż ,,Potopu", czy ,,Nieboskiej komedii" ... Oglądam teraz serial ,,Arrow" i tam bogaty chłopak trafił na 5 lat na wyspę, na której musiał sobie radzić sam tak naprawdę, walczył o przetrwanie. Mi by brakowało książek, internetu, a co za tym idzie muzyki i filmów, no i drugiej osoby, bo jednak we dwoje raźniej. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie lubiłam "Starej baśni" i "W pustyni i w puszczy", ale nie mów nikomu...
      We dwoje każdą katastrofę łatwiej przetrwać.

      Usuń
    2. Ok! ;D ,,Starej baśni" w ogóle nie znam ...

      Usuń
  26. Mam nadzieję, że będzie mi oszczędzony taki egzamin. A ostatecznie z tyloma trudnościami zmagałam się w życiu, że może i na bezludnej wyspie jakoś by było?... ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. W dzisiejszym świecie chyba nie tak łatwo o bezludną wyspę? :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Hej. Znam ludzi mieszkających w górach z dala od głównych szlaków, czasami taki dom drewniany siedzi na górze z dala od innych domów samotnie. Ci ludzie radzą sobie lepiej z życiem i z samym sobą niż my tu na dole z dostępem do wszystkiego i do wszystkich... Na wyspie brakowałoby mi Jotki i jej tematów, które dają do myślenia... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. Witaj, Jotko.

    Najbliższych.
    Tak krótko i po prostu:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Uwielbiałam dawno temu powieści podróżniczo-przygodowe, wtedy na pewno poradziłabym sobie mając na świeżo w głowie mnóstwo przydatnych informacji. Teraz już nie lecz - jak wiele z Was mówi - lepiej niż młode pokolenie, bo my musiałyśmy przeżyć różne trudne chwile robiąc coś z niczego,nie było netu, komórek, towaru w sklepach i dawałyśmy radę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli lepsza rzeczywistość pozbawia młode pokolenie wielu umiejętności przydatnych w trudach życia...

      Usuń
    2. Właśnie tak. Mają wszystko podane pod nos, jeśli czegoś nie wiedzą - stukają w klawiaturę zamiast zrobić puk puk do własnych szarych komórek...

      Usuń
    3. Doświadczam tego na co dzień - zadajesz uczniowi pytanie, a on odruchowo w telefon lub laptop, gdy podaję książkę mówi, że za długo się szuka...za dużo musi przeczytać, by znaleźć, wyobrażasz sobie?

      Usuń
    4. Organ nieużywany zanika, niedługo planeta małp może się stać rzeczywistością, brr. Tłumacz to młodzieży przy okazji, na zasadzie dowcipu może? Czasem załapie ten, u którego jeszcze nie wszystkie komórki zdechły ;)

      Usuń
    5. Nadzieja coraz słabsza, ostatnio starsi pytają nie o lektury, ale o ich streszczenia...

      Usuń
  31. Jotko ,jak człowieka przyciśnie sytuacja ,to musi sobie poradzić,bo inaczej koniec jego egzystencji na tej planecie.Człowiek bardzo się przyzwyczaił do dobrobytu,soc mi się wydaje ,że to jest punk kulminacyjny.Rozmyślam czasami ,by zaopatrzyć się w świece ,zapałki,suche produkty ,wodę,leki...A nóż coś walnie ,może zdążę schować się w te wielkie skały skandynawskiego lasu ☺☺☺
    Robinsona mogłabym oglądać co jakiś czas..wyjątkowy film.Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy Amerykanie pobudowali w pełni wyposażone schrony, kiedyś się z tego śmiano, ale teraz?

      Usuń
  32. Dzień dobry Jotko. Nie mogę spać przez te upały i zaduch więc buszuje po twym blogu. Byłam na filmie Cast away w kinie i bardzo mnie poruszył. Pierwszy film jaki oglądałam z Hanksem to był Masz wiadomość. Obłędna komedia. Kocham tego aktora i uważam za jednego z najlepszych amerykańskich aktorów. Ten jego głos. Lekture Robinson Cruzoe przemordowałam że tak się wyrażę. Ściskam Cię mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też go lubię i polecam Ci , jeśli nie widziałaś: Most szpiegów, Kapitana Phillipsa, Sully'ego...

      Usuń
  33. prądu, bo jak użyłabym suszarki do włosów, żeby ułożyć fryzurę?????!!!!! :D :D :D
    a na poważnie?... ludzi... niektórych...:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Bez telefonu spokojnie bym się obeszła, bez prądu również człowiek dałby radę - nauczyłby się rozpalać ognisko.... gorzej z brakiem wody... w komentarzach wspomniałaś o Sylly'm - no nie wiem czy on taki dobry... w jednym odcinku podczas burzy z piorunami (ogień z nieba) uwaga cytuje "schowajmy się pod drzewem. tutaj będziemy bezpieczni" A drzewo wysokie jak słup xp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sully to film o pilocie samolotu pasażerskiego, może masz na myśli jakiś inny film lub serial?

      Usuń
    2. Haha... ja myślałam, że chodzi o serial Dr Quinn xD

      Usuń
    3. A tak, tam też był bohater o takim imieniu...

      Usuń
    4. I takie było moje pierwsze skojarzenie - pierwsza myśl :)

      Usuń
  35. Kiedyś moim uczniom zadałam temat pracy: "Znalazłem się na bezludnej wyspie". Oj, dzieci popuściły wodze fantazji, aż miło było czytać, co takiego wymyśliły.
    Myślę, że brakowałoby mi mi wszystkiego, co mam w cywilizowanym świecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię czytać takie wypracowania, niektóre dzieciaki mają niesamowite pomysły.

      Usuń
  36. Kilka dni zapewne bym przetrwała ale dłuższego czasu w samotności to już chyba nie. Latem jeszcze jest dobrze ale zimą? Jestem strasznym zmarzluchem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimy to pewnie tam są ciepłe, ale huragany itp. to już gorzej...

      Usuń
  37. Na takiej bezludnej wyspie to chyba wszystkiego by mi brakowało. Bliskich, książek, telefonu i wielu innych rzeczy. :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Chyba najbardziej brakowało by mi książek, chyba że bym mogła ze sobą wziać, to myślę, że dałabym radę przetrwać (zależy jak długo) na bezludnej wyspie. Ale bardzo ciekawy post, można pomyśleć i wybrazić sobie takie życie.

    OdpowiedzUsuń
  39. Człowiek może dostosować się do wielu warunków,gdy nie ma innego wyjścia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też prawda, tylko niektórzy gorzej sobie radzą:-)

      Usuń
  40. W wieku 5-6 lat, a były to lata 1955-56, stoczyłem dwie bitwy o książki z moim starszym kuzynem. To były "Podróże Guliwera" i ... "Robinson Cruzoe". Do dzisiaj marzę, aby przeżyć takie przygody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja marzyłam by podróżować jak Tomek Wilmowski:-)

      Usuń
  41. Ciężko byłoby przeżyć na bezludne wyspie. Na pewno brakowałoby mi ognia, wody, kawy, warzyw i książek, musiałabym czymś zająć umysł.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam o expresie do kawy, masz rację, bez kawy ani rusz!

      Usuń
  42. A ja już w niedzielę lecę na wyspę. Wprawdzie nie jest bezludna, raczej zatłoczona turystami, ale wyspa. Zawsze można sobie wyobrazić ,że bezludna popijając drinka z parasolka pod rozłozystą palmą. Pozdrawiam wakacyjnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i ktoś do wachlowania się znajdzie?
      Udanego plażowania!

      Usuń
  43. Trudne pytanie. Czego by mi brakowało? Chyba ludzi. Od kiedy mój syn się urodził ( w tym roku skończył 6 lat) moje ciągnięcie do ludzi jakby się zwiększyło. Kiedyś byli mi obojętni. Mogłamn żyć w samotności a teraz? A teraz od czasu do czasu musze się pojawić wśród ludzi bo, inaczej czegoś mi brak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś o tym wiem, gdy dziecko jest małe i sporo czasu z nim przebywamy, to czasem mamy ochotę porozmawiać z kimś dorosłym:-)

      Usuń
  44. hehe jedzenia, możliwe że wody :P przyznam, że z polowaniem i rozpalaniem ogniska miałabym problemy :)

    OdpowiedzUsuń
  45. GRAŻYNA KOWALIK28 cze 2019, 13:47:00

    Wczoraj napisałam dwa razy i nie wiem dlaczego nic nie zostało opublikowane.Robiłam jak zawsze.To próbuję czy dalej mam jakieś kłopoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znalazłam w spamach, Grażynko, ale coś się działo wczoraj z moim Windowsem, może to jest przyczyna?
      Dziękuję Ci za wytrwałość!

      Usuń
  46. Ha ha ha !!! Tom Hanks to i mój ulubiony aktor - od lat !
    Czego by mi brakowało na takiej wyspie ? Trudno powiedzieć, choć już wiele razy w życiu zastanawiałam się nad tym. Jestem chyba osobą troszkę "bujającą w obłokach" i na pewno brakowałoby mi muzyki - pod jakąkolwiek postacią oraz aparatu fotograficznego, a ze spraw bardziej przyziemnych to pewnie: toalety i mydła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego ostatniego brakuje mi czasami na szlakach górskich, gdy wędrujemy cały dzień przez pustkowia...

      Usuń
  47. Gdybym na bezludnej wyspie miała męża koło siebie i dzieci to jakoś dalibyśmy radę :) Mielibyśmy siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Na takiej wyspie umierałabym z tęsknoty za moimi bliskimi. A gdyby teoretyzować, to brakowałoby mi książek. jestem ostatnio uzależniona od czytania. Bo pisać może by się udało na jakiejś deszczułce czy liściach? Jesteśmy spętani przedmiotami, próbuję się choć trochę wyzwolić spod ich wpływu. Nic trwałego nie kupuję już od pewnego czasu (książki pożyczam z biblioteki, a swoje tam oddaję).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że też ostatnio stawiam na minimalizm w otoczeniu, wyjątkiem jeszcze są ubrania i buty...zwłaszcza w czasie promocji;-)

      Usuń
  49. Najbardziej brakowałoby mi radia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś radio lubiłam bardziej, teraz tyle samo reklam nadają co TV...

      Usuń
  50. Mi to chyba aparatu i prądu do ładowania baterii bo w takim m ijscu to nic tu lko biegać i pstrykac :) a ja to uwielbiam... no i moich dzeici bo bez nich to bym umarła :)

    OdpowiedzUsuń