Niejaka Ogryzka , pisząca Inaczej o książkach
podrzuciła pomysł przeniesienia się w czasie do innej epoki i wykorzystania wówczas swych umiejętności, by przetrwać.
Przypomniały mi się przy tej okazji filmy i książki z motywem walki o przetrwanie w rozmaitych warunkach.
Najbardziej znaną książką są chyba Przypadki Robinsona Crusoe.
Z filmów najbardziej podobał mi się Cast Away z ulubionym aktorem Tomem Hanksem.
Współczesny człowiek ledwo daje radę bez prądu czy bieżącej wody, a zimą bez ogrzewania, a co dopiero znaleźć się na bezludnej wyspie z dala od cywilizacji.
Nawet niektóre z posiadanych przez nas umiejętności niewiele mogą nam pomóc, wszak panuje wąska specjalizacja.
Wiele osób nie zawraca sobie głowy gotowaniem, w mieszkaniu mając tylko mikrofalówkę i czajnik elektryczny.
Znam osoby (kobiety także), które nie zaprzyjaźniły się z igłą i nitką... do wielu przyziemnych czynności zatrudnia się pomoce domowe, ale dzięki temu ludzie mają pracę.
Nie chciałabym jednak odbierać Ogryzce tematu, zapytam raczej - czego najbardziej brakowałoby Wam do szczęścia na bezludnej wyspie, gdyby tak zadecydował los?
Oczywiście na wyspie bez udogodnień typu - prąd, woda, zakupy na telefon ;-)
W tym roku nie zamierzam latać samolotem, ale w przyszłym, kto wie, a wówczas prawdopodobieństwo wylądowania na takiej wyspie wzrasta, może lepiej zapisać się na kurs w szkole przetrwania?
Jakieś tam filmy obejrzałam, książki czytałam, ale to chyba nie wystarczy...
Zimą stulecia żyłam pięć dni bez prądu, bez ogrzewania. Jedyne światło to świeczka. Wodę dostarczały beczkowozy, ale przynieść w wiadrze i wnieść na piętro trzeba było samemu. Po piętnastej sklepy nie pracowały, bo ćma i kasy fiskalne zwykle nie działały. Przeżyłam, kwestia wprawy.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Dobrą szkołą życia i sprytu był stan wojenny, ile wynalazków wówczas powstało...
UsuńChyba jestem za bardzo skażona naszą cywilizacją abym umiała przeżyć w takich warunkach. Przede wszystkim nie wiem czy poradziłabym sobie z krzesaniem ognia i rozpaleniem ogniska. Jeśli nie, to być może, już pierwszej nocy stałabym się daniem dla jakiegoś zwierza. O resztę nie musiałabym się martwić ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Chyba z kimś byłoby łatwiej przetrwać i żeby zimno nie było...
UsuńNa bezludnej wyspie koniecznie musiałabym mieć Piętaszka :) Nawet Robinson by bez niego nie przetrwał.
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, to z takimi kataklizmami sobie rodziłam, że niedogodności się nie boję. Bylebym nie musiała zjadać robali ;)
Na mnie źle działa zimno i brak wody, reszta do przeżycia...
Usuńja bym wolał Piętaszkę /to chyba zrozumiałe/, bo koza to na pewno nie byłoby to, o co mi chodzi :)...
UsuńMa się rozumieć:-)
UsuńHmmm... obawiam się, że zdolności survivalowe mam niewielkie. Najbardziej? Wody i ognia.
OdpowiedzUsuńA z rzeczy niekoniecznych do przeżycia - książek i muzyki.
Czasem chciałabym się sprawdzić w ekstremalnych warunkach, choć nie wiem czy dałabym radę...
UsuńChyba nie będę oryginalna jeśli napiszę że najbardziej brakowałoby mi muzyki i książek.
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony - najpiękniejszą muzyką jest cisza w przyrodzie na którą składa się szum morza, wiatru, śpiew ptaków. A czytać można wspominając rózne różności... nawet książki, które zna się na pamięć np. "Małego Księcia"
Można nucić różne melodie, bo i tak często coś nucimy, a czytanie zastąpić pisaniem:-)
UsuńNa początku pewnie byłoby ciężko - jestem dość mocno uzależniona od wynalazków cywilizacyjnych, ale pewnie z czasem bym się przyzwyczaiła. Pewnie brakowałoby mi wody, ognia pewnie też albo zimna, jeśli wyspa byłaby gdzieś w tropikach. I jeszcze okularów (mam bardzo słaby wzrok), gdyuby mi sie rozbiły.
OdpowiedzUsuńMuzyke i książki zastąpiłaby mi z pewnością przyroda.
Ja na razie używam do czytania, ale z czasem pewnie musiałabym mieć także inne...
UsuńOstatnio Holendrzy robią taki program - wysadzają grupę osób na takiej wyspie i oni mają sobie poradzić. Przy okazji jednego takiego programu wyszedł im ciekawy eksperyment socjologiczny, bo rozdzielili kobiety i mężczyzn - na dwie wyspy.
OdpowiedzUsuńOglądałam coś takiego w wersji jeden na jeden, jedynym ubraniem była torba z tkaniny, a w niej nóż i nie wiem co jeszcze.
UsuńTo byłoby bardzo ciężkie. Na pewno brakowałoby mi książek :)
OdpowiedzUsuńBezludna wyspa dla miłośników literatury to ciężkie doświadczenie...
UsuńZakładam, że wyspa otoczona byłaby wodą, więc jej by nie brakowało. Podobnie byłoby z ogniem-uznaję, że umiałabym go rozniecić. Najbardziej brakowałoby mi ludzi, bo tego mi brakuje także teraz, gdy moja bezludną wyspa stało się mieszkanie. Muzyki by mi nie brakowało-śpiewałabym, nie przejmując się, że fałszuję. Czytanie(tak jak zauważyłaś powyżej) zastąpiłabym pisaniem, spełniając marzenie syna o napisaniu przeze mnie książki, którą on by zilustrował. Największy problem miałabym z dzikimi zwierzętami, bo się ich boję. Matka nauczyła mnie paru sztuczek jak sobie radzić w przypadku braku czegoś-potrzeba jest matką wynalazku, więc myślę, że z resztą spraw jakoś bym sobie poradziła. Udanego urlopu na cywilizowanej wyspie życzę.
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać Twoją książkę, a z ilustracjami syna, to tym bardziej, ale co stoi na przeszkodzie?
UsuńŁoł, ale temat na taki ciężki czas. Zastanawiam się póki co - jak przetrwać ten upał. To są ekstremalne warunki. Mózg mi się zlasował. Nie wiem co by było gdyby się zdarzyło; nie umiem przewidywać. Nie jestem aż tak przezorna [to skojarzenie z PZU - przezorny zawsze ubezpieczony].
OdpowiedzUsuńW niektórych sytuacjach podobno najlepiej zaufać intuicji i ukrytym umiejętnościom:-)
UsuńNieźle sobie radzę w ekstremalnych sytuacjach, ale niezbędny byłby mi Mąż...;o) W różnych, dziwnych umiejętnościach stanowimy takie "pół na pół"...;o)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że my też stanowimy taki tandem, że bez drugiej połówki ani rusz...
UsuńPamiętasz te żarty, co się dzieje, gdy komuś odetną net? Ludzie w depresję popadają, choć nikt nie zatracił umiejętności chodzenia, mówienia i czytania. A teraz sedno – na bezludnej wyspie nie ma netu...
OdpowiedzUsuńNo nie ma, to może tam - tamy lub ogniska?
UsuńCzasem, kiedy jest mi źle, smutno, boli- chciałabym przenieść się na taką bezludną wyspę.
OdpowiedzUsuńAle, jak długo bym wytrzymała, dopasowała do warunków i ciszy, tego nie wiem...
Pozdrawiam;)
Bywa, że tak mówimy - uciekłabym na bezludną wyspę, ale mogłaby to być niemiła niespodzianka...
Usuńmnie się najbardziej podobała wersja filmowa /niestety bliższych danych nie pamiętam/ w której ma miejsce odwrócenie ról, relacji Robinson vs. Piętaszek... klasyczna wersja to "ucywilizowanie", "zeuropeizowanie" Piętaszka przez Robinsona... a tu jest na odwrót: Piętaszek krok po kroku wykazuje Robinsonowi nonsensowność jego własnej kultury, "nawraca" go na powrót do Natury, na naturalne wartości, a happy end jest taki, że gdy w końcu wydostają się z wyspy i trafiają do wioski Piętaszka Robinson znajduje tam sobie dziewczynę, zostaje na stałe i żyje na luzie, w spokoju, w harmonii z Naturą...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Też nie pamiętam, żebym oglądała, ale taka wersja mi się podoba bardzo!
Usuńtrudno mi znaleźć w necie informację, nie wykluczam, że tytuł mógł być jakoś zmieniony ze względu spore odstępstwa scenariusza od pierwowzoru...
Usuńpamiętam taką zabawną scenę, jak Robinson próbuje nauczyć Piętaszka sportu wyczynowego białych ludzi... demonstruje mu wyścig sprinterski, a Piętaszek ma straszny ubaw, że białym sprawia przyjemność takie męczenie się, podczas gdy można sobie biegać na luzie, bez tej całej sztucznej rywalizacji i wtedy dopiero jest przyjemnie...
Mądry ten Piętaszek, bez dwóch zdań!
UsuńSą jeszcze ludzie, którzy znakomicie radzą sobie w dziczy. Ale współczesny Kowalski nie miałby szans, co świetnie ukazuje chociażby film pt. "Wild".
OdpowiedzUsuńWspółczesny człowiek ma małe pojęcie o bardzo wielu rzeczach, a najgorszą niewiedzą jest to, że nie zdaje sobie sprawy z tego, jak niewiele potrzeba do przeżycia. Staliśmy się wygodniccy i w wielu sytuacjach widzimy same problemy.
Szczerze przyznam, że mnie brakowałoby internetu, ponieważ lubię bardzo pisać i publikować to co napiszę.
Blog, a nawet możliwość pisania i wydawania książek, stanowią dla mnie ważne miejsce w życiu codziennym-pospolitym. Ale wiem też, że bardzo łatwo bym o tym zapomniała.
Na wczasy wyjeżdżam zawsze bez komputera i nie tęsknię za nim. To inna sprawa zupełnie, ponieważ wiem, że wrócę do świata cywilizacji.
Znajomi śmieją się, że wyjeżdżam zawsze tam gdzie mogę sobie pogorszyć warunki. Chodzi im raczej o to, że nie pławię się wtedy w luksusach hotelowych i nie wyleguję się na plaży.
Preferuję brudny sposób spędzania czasu. Np. w siodle albo pocąc się na szlakach górskich. Bez internetu, bez telefonu kilka naprawdę przyjemnych dni, kopiąc się w jeziorze i łowiąc ryby na kolację. I przyznam Ci szczerze, że mogłabym tak żyć na zawsze. Choć aktualnie w obecnej pozycji (sprzed komputera) myślę sobie, że szkoda byłoby o tym nie opowiedzieć ;)
Bez telefonu mogę, często zapominam zabrać, ale Internet stał się już takim oknem na świat, nawet gdy wyjeżdżam to zabieram laptop, bo często potrzebny i lubię po prostu zajrzeć tu i tam...
UsuńBrakowałoby mi książek i....komputera. Bez ogrzewania zimą to już przeżyłam w Warszawie, w zimach stulecia. Bez normalnie zaopatrzonych sklepów- również -to okres przed i w czasie stanu wojennego. Wyłączenia prądu również. Trochę miałabym problemów z gotowaniem nad ogniskiem i z zabijaniem jakichś zwierząt na mięso, bo mięsożerna z natury jestem, a ryb nie jadam, zwłaszcza tych nażartych plastikiem, których jest coraz więcej.
OdpowiedzUsuńLecąc samolotem masz zerowe szanse na wylądowanie na bezludnej wysepce, raczej staniesz się pokarmem dla rekinów gdy samolot spikuje w dół.
Na bezludnej wyspie stałabym się wegetarianką, chyba że mąż zabiłby dla mnie jakieś zwierzę lub złowił rybę...albo jadłabym roślinki na surowo, bo nie lubię gotować.
UsuńZdecydowanie brakowałoby mi książek, zeszytu i długopisu.
OdpowiedzUsuńNa to też można coś poradzić:-)
UsuńAle jak?!
UsuńPiszesz na korze węglem drzewnym lub na liściach krwią piórem ptasim!
UsuńA ten węgiel drzewny to skąd?... I skąd wziąć książkę do czytania? Najpierw trzeba ją sobie napisać?! O matuchno...
UsuńBierzesz osmaloną szczapę z ognia i piszesz.
UsuńWychodzi na to, że trzeba napisać, ale może po jakimś czasie zapomnisz, co napisałaś kiedyś i masz jak nowe:-)
A ten ogień to skąd, tak przy okazji? :)
UsuńZ pioruna, trzaśnie w drzewo, a Ty jak ta strażniczka ognia, nie oglądałaś "Walki o ogień" ?
UsuńMilion lat temu, jeszcze w LO :)
UsuńJa już na studiach byłam, obejrzałam na praktykach w Częstochowie, poszłyśmy na maraton filmowy:-)
UsuńDrugiej osoby. Wytrzymałabym bez komputera,książek i tym podobnych rzeczy.
OdpowiedzUsuńMusiałby pojawić się chociaż jakiś Wilson (Cast Away)
Wilsona mogłabyś zrobić z kamienia, podobno kamloty mają dusze...
UsuńKamienie mają w sobie pamięć wieków ;)
Usuńjako ze mój mąż wojskowy z zamiłowania i surwiwal nie jest mi obcy wiem gdzie w okolicy sa zródła wody co z ziemi wybijają by w razie wu to wykorzystać wiem co może w lesie zjeść a czego nie wiem jak rozpalić ogień bez użycia zapałek o co zadbać najpierw co ważniejsze a co mniej
OdpowiedzUsuńszczerze na bezludnej wyspie chyba brakowało by mi ludzi by tak po prostu pogadać bo ja z tych stadnych raczej jestem a resztę da się ogarnąć jak ma się głowę na karku
słodka woda by się przydała resztę można zdobyć jak się trochę pomyśli
a ja do remontu tez się trochę nadaje cekolować umiem i fugować kafelki tez układanie paneli tez nie jest dla mnie czarna magia wiec pomogę i przy remoncie
a dziś choć na pierogi trochę mi sie ich narobiło
Pierogi uwielbiam w każdą pogodę i z każdym farszem, także chętnie, w razie czego na wyspę zabiorę Cię chętnie:-)
UsuńTrudne pytanie ;) jako dziecko kryzysu, czy też kryzysów, dałabym sobie radę, w ten, czy inny sposób. Na pewno przydatne byłoby czyjeś miłe towarzystwo i zapałki, oraz nóż, względnie przybornik - taki w formacie karty kredytowej. Wiem, jest to odwrócenie pytania ;)
OdpowiedzUsuńA brakowałoby mi kubka do picia, czy jakiegoś talerza.
No tak, my ludzie kryzysów lepiej pewnie dalibyśmy radę niż nasze dzieci...
UsuńBardzo trudne pytanie. W ogóle trudno wyobrazić sobie, jak byłoby znaleźć się nagle w takiej sytuacji. Pewnie brakowałoby wszystkiego. Ale w zamian możnaby się dużo dowiedzieć o sobie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, najpierw panika, moze płacz, potem włączamy kreatywność i działamy:-)
UsuńPrzekonanie o końcu świata od dawna gdzieś tam funkcjonuje w naszej rzeczywistości. Specjalnie się tym nie przejmuje bo wydaje mi się, że wszystko zależy od woli życia. Ci, którzy taką mają radzą sobie w skrajnych okolicznościach doskonale. Wydaje mi się tez, że człowiek postawiony pod murem reaguje inaczej. Tom Hanks patrzył na fotografie swojej żony i to dało mu ową wolę.
OdpowiedzUsuńMasz rację, wola życia i chęć powrotu do bliskich dawały ludziom siłę w różnych sytuacjach...
UsuńKsiążkę uwielbiam, ale jednak jeśli chodzi o samoloty to wolę tyle lądowań ile wylotów:-)
OdpowiedzUsuńmi brakowałoby książek, zeszytów i długopisu, żeby spisać wszystko to, co teraz piszę na blogu:)
Bo rozumiem, że chodzi o rzeczy materialne, nie o rodzinę i przyjaciół, których brakowałoby mi najbardziej.
To witaj w klubie uzależnionych od czytania i pisania:-)
UsuńTo dopiero pytanie... hmmm muszę się zastanowić, a mąż dozwolony ? Bo myślę, że jak tak, to Bogdan dałby sobie radę ze wszystkim :)
OdpowiedzUsuńMąż chyba dla wielu z nas niezbędny, nie ma przeciwwskazań:-)
UsuńJak ja nie lubiłam tej lektury, wrr, straszne było czytanie jej. Chociaż nie straszniejsze niż ,,Potopu", czy ,,Nieboskiej komedii" ... Oglądam teraz serial ,,Arrow" i tam bogaty chłopak trafił na 5 lat na wyspę, na której musiał sobie radzić sam tak naprawdę, walczył o przetrwanie. Mi by brakowało książek, internetu, a co za tym idzie muzyki i filmów, no i drugiej osoby, bo jednak we dwoje raźniej. ;)
OdpowiedzUsuńJa nie lubiłam "Starej baśni" i "W pustyni i w puszczy", ale nie mów nikomu...
UsuńWe dwoje każdą katastrofę łatwiej przetrwać.
Ok! ;D ,,Starej baśni" w ogóle nie znam ...
UsuńMam nadzieję, że będzie mi oszczędzony taki egzamin. A ostatecznie z tyloma trudnościami zmagałam się w życiu, że może i na bezludnej wyspie jakoś by było?... ;)
OdpowiedzUsuńPodobno nie ma sytuacji bez wyjścia...
UsuńW dzisiejszym świecie chyba nie tak łatwo o bezludną wyspę? :)
OdpowiedzUsuńjakieś jeszcze sią znajdą!
UsuńHej. Znam ludzi mieszkających w górach z dala od głównych szlaków, czasami taki dom drewniany siedzi na górze z dala od innych domów samotnie. Ci ludzie radzą sobie lepiej z życiem i z samym sobą niż my tu na dole z dostępem do wszystkiego i do wszystkich... Na wyspie brakowałoby mi Jotki i jej tematów, które dają do myślenia... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj, dziękuję Ci bardzo :-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńNajbliższych.
Tak krótko i po prostu:)
Pozdrawiam:)
Oczywista oczywistość!
UsuńUwielbiałam dawno temu powieści podróżniczo-przygodowe, wtedy na pewno poradziłabym sobie mając na świeżo w głowie mnóstwo przydatnych informacji. Teraz już nie lecz - jak wiele z Was mówi - lepiej niż młode pokolenie, bo my musiałyśmy przeżyć różne trudne chwile robiąc coś z niczego,nie było netu, komórek, towaru w sklepach i dawałyśmy radę.
OdpowiedzUsuńCzyli lepsza rzeczywistość pozbawia młode pokolenie wielu umiejętności przydatnych w trudach życia...
UsuńWłaśnie tak. Mają wszystko podane pod nos, jeśli czegoś nie wiedzą - stukają w klawiaturę zamiast zrobić puk puk do własnych szarych komórek...
UsuńDoświadczam tego na co dzień - zadajesz uczniowi pytanie, a on odruchowo w telefon lub laptop, gdy podaję książkę mówi, że za długo się szuka...za dużo musi przeczytać, by znaleźć, wyobrażasz sobie?
UsuńOrgan nieużywany zanika, niedługo planeta małp może się stać rzeczywistością, brr. Tłumacz to młodzieży przy okazji, na zasadzie dowcipu może? Czasem załapie ten, u którego jeszcze nie wszystkie komórki zdechły ;)
UsuńNadzieja coraz słabsza, ostatnio starsi pytają nie o lektury, ale o ich streszczenia...
UsuńJotko ,jak człowieka przyciśnie sytuacja ,to musi sobie poradzić,bo inaczej koniec jego egzystencji na tej planecie.Człowiek bardzo się przyzwyczaił do dobrobytu,soc mi się wydaje ,że to jest punk kulminacyjny.Rozmyślam czasami ,by zaopatrzyć się w świece ,zapałki,suche produkty ,wodę,leki...A nóż coś walnie ,może zdążę schować się w te wielkie skały skandynawskiego lasu ☺☺☺
OdpowiedzUsuńRobinsona mogłabym oglądać co jakiś czas..wyjątkowy film.Serdeczności.
Niektórzy Amerykanie pobudowali w pełni wyposażone schrony, kiedyś się z tego śmiano, ale teraz?
UsuńDzień dobry Jotko. Nie mogę spać przez te upały i zaduch więc buszuje po twym blogu. Byłam na filmie Cast away w kinie i bardzo mnie poruszył. Pierwszy film jaki oglądałam z Hanksem to był Masz wiadomość. Obłędna komedia. Kocham tego aktora i uważam za jednego z najlepszych amerykańskich aktorów. Ten jego głos. Lekture Robinson Cruzoe przemordowałam że tak się wyrażę. Ściskam Cię mocno
OdpowiedzUsuńTeż go lubię i polecam Ci , jeśli nie widziałaś: Most szpiegów, Kapitana Phillipsa, Sully'ego...
Usuńprądu, bo jak użyłabym suszarki do włosów, żeby ułożyć fryzurę?????!!!!! :D :D :D
OdpowiedzUsuńa na poważnie?... ludzi... niektórych...:)
Ta suszarka to naprawdę problem...
UsuńBez telefonu spokojnie bym się obeszła, bez prądu również człowiek dałby radę - nauczyłby się rozpalać ognisko.... gorzej z brakiem wody... w komentarzach wspomniałaś o Sylly'm - no nie wiem czy on taki dobry... w jednym odcinku podczas burzy z piorunami (ogień z nieba) uwaga cytuje "schowajmy się pod drzewem. tutaj będziemy bezpieczni" A drzewo wysokie jak słup xp
OdpowiedzUsuńSully to film o pilocie samolotu pasażerskiego, może masz na myśli jakiś inny film lub serial?
UsuńHaha... ja myślałam, że chodzi o serial Dr Quinn xD
UsuńA tak, tam też był bohater o takim imieniu...
UsuńI takie było moje pierwsze skojarzenie - pierwsza myśl :)
UsuńKiedyś moim uczniom zadałam temat pracy: "Znalazłem się na bezludnej wyspie". Oj, dzieci popuściły wodze fantazji, aż miło było czytać, co takiego wymyśliły.
OdpowiedzUsuńMyślę, że brakowałoby mi mi wszystkiego, co mam w cywilizowanym świecie.
Lubię czytać takie wypracowania, niektóre dzieciaki mają niesamowite pomysły.
UsuńKilka dni zapewne bym przetrwała ale dłuższego czasu w samotności to już chyba nie. Latem jeszcze jest dobrze ale zimą? Jestem strasznym zmarzluchem.
OdpowiedzUsuńZimy to pewnie tam są ciepłe, ale huragany itp. to już gorzej...
UsuńNa takiej bezludnej wyspie to chyba wszystkiego by mi brakowało. Bliskich, książek, telefonu i wielu innych rzeczy. :)
OdpowiedzUsuńJak nam wszystkim pewnie:-)
UsuńChyba najbardziej brakowało by mi książek, chyba że bym mogła ze sobą wziać, to myślę, że dałabym radę przetrwać (zależy jak długo) na bezludnej wyspie. Ale bardzo ciekawy post, można pomyśleć i wybrazić sobie takie życie.
OdpowiedzUsuńTaki chyba wakacyjny temat:-)
UsuńCzłowiek może dostosować się do wielu warunków,gdy nie ma innego wyjścia ;)
OdpowiedzUsuńTeż prawda, tylko niektórzy gorzej sobie radzą:-)
UsuńW wieku 5-6 lat, a były to lata 1955-56, stoczyłem dwie bitwy o książki z moim starszym kuzynem. To były "Podróże Guliwera" i ... "Robinson Cruzoe". Do dzisiaj marzę, aby przeżyć takie przygody.
OdpowiedzUsuńA ja marzyłam by podróżować jak Tomek Wilmowski:-)
UsuńCiężko byłoby przeżyć na bezludne wyspie. Na pewno brakowałoby mi ognia, wody, kawy, warzyw i książek, musiałabym czymś zająć umysł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Zapomniałam o expresie do kawy, masz rację, bez kawy ani rusz!
UsuńA ja już w niedzielę lecę na wyspę. Wprawdzie nie jest bezludna, raczej zatłoczona turystami, ale wyspa. Zawsze można sobie wyobrazić ,że bezludna popijając drinka z parasolka pod rozłozystą palmą. Pozdrawiam wakacyjnie.
OdpowiedzUsuńMoże i ktoś do wachlowania się znajdzie?
UsuńUdanego plażowania!
Trudne pytanie. Czego by mi brakowało? Chyba ludzi. Od kiedy mój syn się urodził ( w tym roku skończył 6 lat) moje ciągnięcie do ludzi jakby się zwiększyło. Kiedyś byli mi obojętni. Mogłamn żyć w samotności a teraz? A teraz od czasu do czasu musze się pojawić wśród ludzi bo, inaczej czegoś mi brak :)
OdpowiedzUsuńCoś o tym wiem, gdy dziecko jest małe i sporo czasu z nim przebywamy, to czasem mamy ochotę porozmawiać z kimś dorosłym:-)
Usuńhehe jedzenia, możliwe że wody :P przyznam, że z polowaniem i rozpalaniem ogniska miałabym problemy :)
OdpowiedzUsuńJa to głównie z polowaniem!
UsuńWczoraj napisałam dwa razy i nie wiem dlaczego nic nie zostało opublikowane.Robiłam jak zawsze.To próbuję czy dalej mam jakieś kłopoty.
OdpowiedzUsuńNie znalazłam w spamach, Grażynko, ale coś się działo wczoraj z moim Windowsem, może to jest przyczyna?
UsuńDziękuję Ci za wytrwałość!
Ha ha ha !!! Tom Hanks to i mój ulubiony aktor - od lat !
OdpowiedzUsuńCzego by mi brakowało na takiej wyspie ? Trudno powiedzieć, choć już wiele razy w życiu zastanawiałam się nad tym. Jestem chyba osobą troszkę "bujającą w obłokach" i na pewno brakowałoby mi muzyki - pod jakąkolwiek postacią oraz aparatu fotograficznego, a ze spraw bardziej przyziemnych to pewnie: toalety i mydła.
Tego ostatniego brakuje mi czasami na szlakach górskich, gdy wędrujemy cały dzień przez pustkowia...
UsuńGdybym na bezludnej wyspie miała męża koło siebie i dzieci to jakoś dalibyśmy radę :) Mielibyśmy siebie :)
OdpowiedzUsuńPrawda? W gromadzie siła!
UsuńNa takiej wyspie umierałabym z tęsknoty za moimi bliskimi. A gdyby teoretyzować, to brakowałoby mi książek. jestem ostatnio uzależniona od czytania. Bo pisać może by się udało na jakiejś deszczułce czy liściach? Jesteśmy spętani przedmiotami, próbuję się choć trochę wyzwolić spod ich wpływu. Nic trwałego nie kupuję już od pewnego czasu (książki pożyczam z biblioteki, a swoje tam oddaję).
OdpowiedzUsuńA wiesz, że też ostatnio stawiam na minimalizm w otoczeniu, wyjątkiem jeszcze są ubrania i buty...zwłaszcza w czasie promocji;-)
UsuńNajbardziej brakowałoby mi radia.
OdpowiedzUsuńKiedyś radio lubiłam bardziej, teraz tyle samo reklam nadają co TV...
UsuńMi to chyba aparatu i prądu do ładowania baterii bo w takim m ijscu to nic tu lko biegać i pstrykac :) a ja to uwielbiam... no i moich dzeici bo bez nich to bym umarła :)
OdpowiedzUsuńNo wiadomo, serce fotografa i serce matki!
Usuń