Panią Annę poznałam nie w klubie fitness, a w bibliotece.
Zaproszono mnie z dziećmi na spotkanie w ramach akcji głośnego czytania.
Gość biblioteki przy parku powitał nas promiennym uśmiechem, z zazdrością patrzyłam na nienaganną sylwetkę i wyprostowane plecy.
W trakcie spotkania pani Ania opowiedziała o swojej drodze do bycia trenerką personalną.
Przez 17 lat pracowała za biurkiem, czuła się coraz częściej wypalona, zniechęcona, nie mogła po pracy wykrzesać z siebie sił ani ochoty, by pójść choćby na rower ( skąd ja to znam ? )
Pewnego dnia postanowiła zmienić ten stan rzeczy, tym bardziej, że wychowanie syna wymagało od niej też sporo energii, chciała mu towarzyszyć w wielu aktywnościach, a tu organizm odmawiał posłuszeństwa.
Zainteresowała sie fitnessem, uporządkowała swoje sprawy, zrobiła odpowiednie kursy, wymówiła pracę za biurkiem i znalazła swoje miejsce w studiu fitnessu, gdzie prowadzi zajęcia indywidualne i grupowe dla ludzi w różnym wieku.
Zmieniła całkowicie tryb życia, jest pogodna, pełna energii, zaraża ochotą na ruch i zdrowy styl życia.
Z zainteresowaniem słuchały jej nie tylko dzieci.
Dostałam darmową wejściówkę na wybrane zajęcia, by zapoznać się z ofertą, ale chyba dopiero w wakacje dam radę skorzystać ( piątek 8 rano).
Jak mówi trenerka, powinno się spróbować różnych form, by wybrać najlepszą dla siebie.
Jeśli dotrę i nie padnę na polu walki ( fitnessu), dam znać jak mi poszło...
Bardzo fajnie postąpila, dużo zmieniła w swoim życiu. Czasami tak trzeba, aby poczuć na nowo sens i potrzebę życia i działania. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich
OdpowiedzUsuńZaimponowała mi bardzo:-)
UsuńŻyczę sukcesów w fitness'ie. Ja zajmuję się chińską gimnastyką rekreacyjną tai-chi i dobrze mi ona służy.
OdpowiedzUsuńPamiętam, kiedyś ćwiczyłam regularnie, teraz lenia mam...
UsuńPoczątki bywają zniechęcające. Jak przekroczysz ten próg to potem już tylko przyjemność. Nie daj się.
OdpowiedzUsuńO matko, jeszcze nie zaczęłam, a tu już taki doping!
UsuńWarto mieć swój plan na życie i go realizować nawet, jeśli wiąże się to z całkowitą reorganizacją życia zawodowego. Miło, że Pani Ani się udało. Brawo ona. :)
OdpowiedzUsuńMnie zadziwia jej kondycja i dobry nastrój...
UsuńSuper, czekam w wakacje na pierwszą relację :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się odważę:-)
UsuńPlan super, jeśli się ma przy tym zabezpieczenie materialne, bo wyżyć to się chyba z tego raczej nie da. Tak myślę. No i jeszcze zdrowie. Zresztą dotyczy to także tancerek. To praca "sezonowa" ;)
OdpowiedzUsuńSzczegółów nie znam, na pewno wszystko ustalała wspólnie z rodziną.
UsuńI to jest najlepszy trener, taki który żyje tym czego uczy i swoje przeszedł. I wie :-) Korzystaj, nie ma przypadków!
OdpowiedzUsuńMówisz? Pewnie coś w tym jest...
UsuńFitness.
OdpowiedzUsuńOchota na ruch.
Piątek 8 rano.
----------
Matuchno, ile tu obcych słów!
:)
Jak dla mnie najgorszy jest piątek 8 rano...latem to jeszcze!
UsuńNie ma wyjątków!
UsuńZimą o tej porze jest ciemno!
UsuńTo bez znaczenia - tak czy siusiak muszę wyjść z wyra, a czy jest jasno, czy ciemno, to wobec tej traumy już ganz egal...
UsuńTrzymam kciuki, żeby udało Ci się wykorzystać wejściówkę :)
OdpowiedzUsuńCzasem warto się odważyć i zmienić coś w swoim życiu.
Trenerką raczej nie zostanę, ale mam ochotę sprawdzić, co to za zajęcia.
UsuńO la la. Podziwiam. Ja od dawna nie mogę się zmobilizować do regularnych ćwiczeń. Staram się w swojej pracy jednak nie siedzieć ciągle za biurkiem.
OdpowiedzUsuńRuchu, to mam sporo, ale to inna aktywność.
UsuńDasz radę! bo kto, jak nie Ty kochana:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie:)
Oby, Morgano, oby!
Usuńjuż tą Panią Annę lubię...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Piękna i mądra kobieta:-)
UsuńPogratulować jej odwagi i samozaparcia.
OdpowiedzUsuńMnie trochę wstyd, że takim leniem jestem...
UsuńPodziwiam takie osoby.A Tobie Asiu życzę abyś spróbowała,może rzeczywiście wybierzesz coś co Ci będzie pasować.A my oczywiście będziemy czekać na Twoją relację.
OdpowiedzUsuńJa też podziwiam, chyba nie miałabym odwagi...
UsuńWedług mnie warto spróbować - może coś tam Ci się spodoba :)
OdpowiedzUsuńPostaram się, muszę strój jakiś nabyć...
UsuńSama gdybym miała taką możliwość spróbowąłabym aby zobaczyć czy mi się spodoba ;) Ubranie to chyba nie jest duży kłopot ;)
UsuńTrenerka faktycznie ładna i zgrabna. Ale ja nawet dla tych cech bym się już nie kusił ;)
OdpowiedzUsuńNawet na trening indywidualny?
UsuńDziś już nawet trening indywidualny byłby problematyczny. Niedawno oglądałem film, gdzie facet ciut młodszy ode mnie nie przeżył, mimo że trenowali na jeźdźca ;)
UsuńTo trening był zbyt intensywny lub partnerka za młoda;-)
UsuńMyślę, że warto pierw odnaleźć w sobie jakieś cechy nieznane dotąd, czy predyspozycje, a dopiero potem projektować zmiany trybu życia. Trenerka widziała się w lustrze i dobrze wybrała, Dasz radę jotko.
OdpowiedzUsuńDecyzji nie podjęła ot tak...rodzina zobowiązuje.
UsuńJa 3 lata przepracowałam w biurze, a potem zostałam nauczycielem przedszkolnym, bo bardzo lubiłam dzieci. Dzieci lubię nadal, pracy w oświacie jednak nie udało mi się polubić.
OdpowiedzUsuńFajnie, że zmiana zawodu daje pani Annie radość :)
Jotko, skoro zaproszenie samo weszło Ci w ręce, to szkoda go nie wykorzystać, chociażby po to aby po prostu zobaczyć jak będziesz się tam czuła :)
Przepisy i biurokrację trudno polubić...
Usuńile trzeba odwagi, by tak radykalnie zmienić życie. Zazdroszczę Ci tej wejściówki. Poćwiczyłabym w dobrym towarzystwie:))
OdpowiedzUsuńOdwagi i determinacji, to fakt!
UsuńBardzo odważna babeczka, że zdołała zmienić swoje życie zawodowe.
OdpowiedzUsuńRobi to co lubi i to widać:-)
UsuńHej. Warto próbować, szukać, kosztować,nasłuchiwać, doświadczać, wąchać i słuchać...aż usłyszy się w sercu znak, że to jest to, co chce się robić... Tak też jest z pasjami. dobranoc :)
OdpowiedzUsuńCzasem nie zauważamy tych znaków lub zbyt szybko rezygnujemy...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńJak widać (i czytać) nigdy nie jest za późno na zmiany. Spełnienie zawodowe jest ważne. By robić to, co się lubi, potrzeba - tylko i aż - odwagi i determinacji.
Pozdrawiam:)
I wsparcia rodziny, to też ważne.
UsuńZaimponowała mi pani Ania. Odnalazła pasję, która napędza ją do działania.
OdpowiedzUsuńWiem, jak trudno przegonić swojego lenia :) Jotko, daj się namówić i spróbuj.
ten leń to nawet gróźb się nie boi...
UsuńZ każdym dniem będzie ciekawiej:)
OdpowiedzUsuńW życiu powinno być ciekawie:-)
UsuńPrzed podjęciem ćwiczeń koniecznie odwiedź kardiologa(dobrego) - nie każdemu, wbrew pozorom, fitness służy.
OdpowiedzUsuńA i tak najzdrowszą formą ruchu są zwykłe marsze- w odpowiednim obuwiu i na odpowiednim podłożu.
Miłego;)
Spaceruję sporo i to najbardziej lubię. Do kardiologa zapisali mnie na kwiecień 2020:-)
UsuńNie planuję się forsować, jeśli pójdę, to bardziej z ciekawości...
Miłego weekendu:)
OdpowiedzUsuńWzajemnie :-)
UsuńZmiany w życiu z reguły dobrze robią człowiekowi...Marazm i jednostajność nas niszczą...;o) Powodzenia na zajęciach !! ;o)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, rutyna nas zabija...
UsuńCałe zawodowe życie z radością robiłam to, co lubiłam najbardziej - uczyłam. Nie miałam powodu, żeby zmieniać prace, zawód. Byłam spełniona zawodowo. Ja wiem, że ruch, to zdrowie. Ale mnie wysiłek fizyczny typu sportowego nigdy nie dawał zadowolenia. jak sie okazało w dorosłym życiu niewielka wada serca powoduje, ze męczę się przy nieco większym wysiłku, po prostu mam wrażenie, że zaraz padnę. To żadna przyjemność tak sie czuć, żadna tam satysfakcja. Dlatego nie lubię dynamicznego wysiłku, a ruch umiarkowany - rower, pływanie, asany jogi, taniec. Bo o wyrywaniu chwastów na kolanach i sprzątaniu nie ma co mówić, jako o aktywności fizycznej. Nie rozumiem więc tych zachwytów nad fitnessem i sportem ogólnie. Pewnie to ja jestem kosmitką, ale ci wszyscy pocący się z wysiłku "dla przyjemności" są dla mnie kosmitami właśnie .
OdpowiedzUsuńNie każdy musi być sportowcem, uważam, że nie należy się przymuszać do czegoś, co nie sprawia nam frajdy. Chodziłam kiedyś na podobne zajęcia prowadzone na sali gimnastycznej przez koleżankę, ale były to spotkania bardziej towarzyskie, niż sportowe:-)
UsuńPodziwiam i życzę sukcesów w ćwiczeniach. To już nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńDawno nie ćwiczyłam i nie zamierzam się forsować:-)
UsuńNie lubię zbiorowej aktywności fizycznej.
OdpowiedzUsuńLubię być sama lub z bliskimi: dużo chodzić,
biegać, pływać, tańczyć.
Ale życzę Ci powodzenia!
To podobnie jak ja, ale brak mi konsekwencji, a czasem, gdy człek się zapisze, to chodzi, zobaczymy...
UsuńMnie jakoś ćwiczenia nie wychodziły /łącznie z tai-chi, też próbowałam.../. Doszłam do wniosku, że do trzech razy sztuka- i dałam sobie spokój. ;(
OdpowiedzUsuńTai-chi i callanetics to dla mnie zbyt monotonne, aerobik lub zumba to już bardziej.
UsuńAż jestem ciekawa wrażeń 😊 kondycję masz świetną, więc do boju 😘
OdpowiedzUsuńWłaśnie o kondycję sie boję, zobaczymy...
UsuńStara prawda mówi, że jak pracuje się umysłowo, to należy odpoczywać aktywnie, fizycznie. Rzeczywiście u mnie to działa, dlatego staram się zawsze wygospodarować jakieś pół godzinki na ruch.
OdpowiedzUsuńBo powinno się robić w czasie wolnym zupełnie co innego, niż w pracy:-)
UsuńAktywność fizyczna jest wskazana ... formę aktywności trzeba dopasować indywidualnie do swoich preferencji i możliwości. Bo tylko wtedy gdy ta aktywność sprawia radość i frajdę ma to sens i przynosi pożytek. Jeśli się do czegoś zmuszamy to istnieje duże prawdopodobieństwo , że przy lada okazji zarzucimy wszystko i szybko wrócimy do starego stylu życia. Skorzystaj Jotko z darmowej wejściówki a nóż widelec połkniesz fitnessowego bakcyla :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCoś tam już kiedyś ćwiczyłam, ale to było sto lat temu...
UsuńWszelkiego rodzaju fitnessy raczej nie dla mnie.Preferuje raczej spacery i to w samotności.
OdpowiedzUsuńObawiam sie, że teraz to już też nie dla mnie...
UsuńNo to do dzieła, Jotko! Ale, mam nadzieję, blogu nie przeprofilujesz na blog o fitnessie?
OdpowiedzUsuńNigdy w życiu!
UsuńA że czas bardzo szybko leci, więc lada chwila będziesz na ten fitness chodzić :-))
OdpowiedzUsuńSię zobaczy, kochana, leniwa jestem...
UsuńCzuję, że i ja powinnam coś zmienić... Na razie niestety nie mam pomysłu, co mogłabym robić.
OdpowiedzUsuńBo same chęci nie wystarczą, znaleźć dla siebie pomysł na życie to połowa sukcesu...może wymyślisz coś przypadkiem?
UsuńRuch jest bardzo ważny. Podziwiam tą Panią. Dobrze, że się oderwała od pracy biurowej. Też bym wolała mieć pracę przy ktorej jest się w ruchu. Ja teraz chodzę z córkami na boisko wrzucać do kosza, bo obie trenują koszykówkę. W tym roku zajęły 3 miejsce jako grupa z podstawówki w lidze Wisła Can Pack. Walczyły o to 3 miejsce od początku roku. Mogly mieć drugie, ale bardzo ciężko było pokonać druzynę z Myslenic. Ale i tak jestesmy z jich dumni, my rodzice i pani trenerka.
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że duma rozpiera rodziców, macie okazje uczestniczyć w sukcesach dzieciaków, to dodaje skrzydeł!
UsuńBrawo :) tylko brać przykład z takiej osoby ze nie zrezygnowala z życia mimo rutyny tylko ruszyła dalej i to jak aktywnie :) to jest inspiracja :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, zaimponowała mi bardzo!
Usuń