I znów wakacyjna odskocznia od spraw trudnych i bolesnych.
Lubimy zwiedzać zamki, dwory, skanseny. To takie łączenie przyjemności z nauką.
Będąc w drodze wyszukujemy obiekty nowe, odwiedzamy znane, wypuszczamy się do Czech i na Słowację, bo Słowacy potrafią ciekawie zaprezentować swoje zabytki...
Wybraliśmy tym razem dwa zamki na Słowacji, Hrad Likava, który zwiedzaliśmy pierwszy raz i Oravsky Podzamok, do którego wróciliśmy po kilku latach.
W każdym porządnym zamku powinno straszyć, jeśli nie Biała lub Czarna dama to przynajmniej rycerz lub zbłąkana dusza.
W drodze do domu zboczyliśmy z głównego szlaku, by zwiedzić Mirów i Bobolice, ale to na inny post, wakacje długie są.
Hrad Likava jest o tyle ciekawy , że wprawdzie to ruiny, ale nie można podjechać autem pod sam obiekt, jest on ukryty wśród zieleni w środku turystycznego szlaku. Zostawia się samochód w wiosce na parkingu(darmowym!) i szlakiem idziemy pod górę, na której widzimy cel wędrówki.
Szlak łatwy i krótki, każdy da radę. Ruiny, mimo kiepskiego stanu robią wrażenie, tym bardziej, że budowla z XIV wieku.
U stóp zamku wita nas brama i pani bileterka, bardzo sympatyczna, od której dostaliśmy też informator w języku polskim.
O historii nie będą się rozpisywać, od czego wujek google, zapamiętałam, że w zamku straszy duch córki właściciela. Podobno, kto widzi postać kobiecą przechadzającą się po polach wokół zamku, ten będzie miał obfite plony. Bo wokół ruin same pola...
Zamek pobudowany na litej skale, co budzi podziw dla ówczesnych budowniczych, a widoki ze wzgórza wyśmienite!
Na górnym zdjęciu chciałam pokazać kładkę zbudowaną specjalnie dla turystów. W pobliżu zamku budowana jest droga i szlak turystyczny przebiega miejscami w poprzek budowy. Wszędzie sypią się kamienie i jeździ ciężki sprzęt.
Mimo tych niedogodności zadbano o turystów, gdyż zbudowano dwie kładki, jedną drewnianą, drugą betonową, by zwiedzający mogli bezpiecznie dotrzeć do celu.
Turystów sporo i jak zwykle słychać nasz język, bo blisko granicy.
Ilekroć zwiedzamy takie zamki na Słowacji, widać dbałość o wrażenia turystów, bo choć ruiny sporo zaawansowane, to odbudowano i udostępniono wieżę z niewielką ekspozycją, a całość dobrze oznakowana i opisana.
O zamku orawskim już kiedyś pisałam, to prawdziwa perełka dla wielbicieli takich atrakcji. Zamek zwiedzić można na 3 sposoby, my wybraliśmy trasę średnią - do pokonania prawie 130 schodów i 2 godziny wędrowania z przewodnikiem, ale bez pospiechu i z dodatkowymi atrakcjami.
Nie dość, że ciągle strome schody, tarasy widokowe i tunele skalne, to jeszcze wszędzie pajęczyny, pająki, klimat horroru dla lubiących się bać. Od naszej ostatniej wizyty przybyło rekwizytów do straszenia turystów i chyba są też jakieś nocne imprezy, bo wokół pełno świec i pochodni...
Tu to dopiero straszy!
W tunelu specjalna ekspozycja - pozostałość scenografii i kostiumów po kręceniu na zamku filmu o Nosferatu, a oprócz tego natykasz się co kawałek na atrapę odciętej ręki lub nogi, na trumnę do połowy otwartą lub wisielca pod sufitem...
Ale są także miłe akcenty, jak choćby koncert skrzypcowy w wykonaniu pięknych uczennic miejscowej szkoły muzycznej lub dziewczyny w strojach z epoki, przechadzające się po komnatach.
Zamek ma kilka poziomów i dziedzińców w różnych stylach architektonicznych, tajemne przejścia, a zwiedzających wita służba zamkowa.
Wchodzi się w małych grupach na oznaczone godziny. Parking pod zamkiem płatny, ale za to darmowe toalety, na zamku także.
Dwie ciekawostki - w skalnym tunelu pod zamkiem wystawa powozów, tu widoczny karawan. Na zdjęciu poniżej piękne krzesła w zamkowej bibliotece, każde krzesło z herbem kolejnego właściciela obiektu.
Spotkać Biała Damę bez dłoni w środku dnia to dopiero wrażenie!
Na szczęście w innej komnacie piękna dziewczyna pozowała do wspólnej fotografii z uśmiechem, bo już myślałam, że to kolejny duch...
Takich wampirów, uciętych rak i pająków trochę bały się dzieci, za to na mnie zawsze robią wrażenie sale tortur i wymyślne narzędzia, które ludzie wymyślali przez wieki, by innym zadać ból i cierpienie, chyba mam zbyt dużą wyobraźnię....
Jeszcze refleksja po zwiedzaniu - małe dzieci są wszędzie takie same, ruchliwe i ciekawe świata, nie wszyscy jednak rodzice uczą swoje pociechy, że muzeum zamkowe to nie plac zabaw.
Na komentarze odpowiem dopiero w niedzielę, bo wybywam do przyjaciół pod Poznaniem, by poleżeć na hamaku pod gruszą...
Hej.Lubię zwiedzać takie miejsca i szukam ich. Zwłaszcza opuszczone dworki i pałace. Jeszcze jest tam iskra dawnych lat, klimatycznych i tajemniczych... Wspaniała wycieczka znowu nas porywasz gdzieś ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPorywam i wspominam :-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam poprzedni post o sprawach trudnych i bolesnych, pod którym podpisuję się. Wielokrotnie zabierałam się do komentowania i strach mnie paraliżował, że ktoś mnie "napadnie" za mój komentarz. Doświadczyłam tego na innym blogu i teraz boję się.
Na zamku, w którym straszy, jest bezpiecznie, więc w tym miejscu serdecznie pozdrawiam, podkreślając, jak bardzo podzielam wszystko, o czym napisałaś w poprzedniej notce.
PS. Życzę wspaniałego relaksu na hamaku pod gruszą!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za wszystkie dobre słowa, właśnie pakuję kuferek, bo auto czeka...
UsuńSzkoda,że Czechy i Słowacja nie leżą bliżej nas, bo chetnie tam byśmy jeździli na wycieczki,.
OdpowiedzUsuńJęzki ciut podobne, byliśmy tam w czasach dawnych, wszyscy byli życzliwi,
ciekawe jak jest teraz...
Wbrew pozorom, mało podobne, ale dajemy radę:-)
UsuńZwiedziłabym taki "nawiedzony" zamek :)
OdpowiedzUsuńTo ruszaj, w Polsce też ich pełno...
UsuńLubię kamienne budowle, nawet w ruinie i bez dam w bieli :)
OdpowiedzUsuńKiedy te damy nawet ciekawe...
UsuńCiekawe czy coś mnie by tam nastarszyło, wyskoczyło xD
OdpowiedzUsuńGwarantuję, że tak :-) A jakie biblioteki w niektórych zamkach i pałacach!
UsuńBiblioteki? <3
UsuńGdybyś zobaczyła odrestaurowaną bibliotekę Raczyńskich w Rogalinie, zakochałabyś się od pierwszego wejrzenia!
UsuńPodsycasz moją ciekawość... już oczy mi się świecą :D
UsuńW Likavce jeszcze nie byłam. Ale w orawskim zamku, podobnie jak Ty, byłam więcej niż raz chociaż ostatnio już parę lat temu. To rzeczywiście ciekawe miejsce, a wizyta w nim dostarcza niezapomnianych wrażeń:-)
OdpowiedzUsuńFajnego weekendu, Jotko:-)
Czechy i Słowacja mają takich atrakcji bardzo wiele:-)
UsuńWłaśnie planujemy z siostrą wypad do Czech:-)
UsuńCo do pierwszego zamku, to tak jak radziłaś, odwołam się do wyszukiwarki, bo jestem ciekawa czemu córka właściciela błąka się po łąkach. Natomiast nigdy nie lubiłam atmosfery grozy, obciętych członków, dlatego nie oglądam horrorów. Drugi zamek zatem nie dla mnie. Jednak leżenie pod gruszą jak najbardziej, tylko nie ma mnie kto zaprosić, a i z dotarciem byłby problem. Siedzę zatem przed laptopem. Buziaki.
OdpowiedzUsuńZaprosiłabym Cię z przyjemnością, ale mam tylko maleńki balkon:-(
UsuńNie znałam tych zamków, a bardzo ciekawe. No i te bezpłatne parkingi - bardzo przyjazne dla zwiedzajacych :)
OdpowiedzUsuńKarawan jest niesamowity!
A co do dzieci, to jakiś czas temu doszłam do podobnego wniosku. Zawsze uważałam japońskie dzieci za bardzo grzeczne, no może te w wieku szkolnym, bo z mniejszymi to różnie bywa. Ale kiedy zobaczyłam jak się zachowuja uczniowie młodszych klas podstawówki wracający po lekcjach do domu pociągiem, to mi to wyobrażenie runęło z hukiem na ziemię i rozbiło się w drobny mak. Pewnie gdyby były z nauczycielem, zachowywałyby się spokojnie, ale jechały same.
Jotko, wspaniałego relaksu na hamaku pod gruszą Ci życzę :)
Chyba musimy zacząć się przyzwyczajać lub udawać, że nie widzimy...
UsuńWidzę ze w zamku starszy sam Nosferatu. :)
OdpowiedzUsuńI nie tylko on :-)
Usuń"Nosferatu – symfonia grozy", bardzo lubię ten film. Jest dramatyczny, trochę romantyczny, ale przede wszystkim język jakim w nim operują aktorzy to czysta poezja. Chętnie wybrałabym się na ten zamek, na taki plan filmowy.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Bobolic i Mirowa Twoimi oczami. :)
Część zamku przekształcono w taki plan filmowy, nawet pajęczyny są:-)
UsuńUwielbiam zwiedzać zamki.... A Mirów i Bobolice pamiętam jeszcze z czasów, gdy były pięknymi ruinami.
OdpowiedzUsuńBobolice nieco podrasowano...
UsuńCiekawy zamek i pięknie położony. Od razu przypomniał mi się horror "Hostel".... brr ! Dreszcze i strach ! Dobrze, że Wam się nic nie stało :))
OdpowiedzUsuńByliśmy czujni, a zamek naprawdę cudny!
UsuńDawniej do zwiedzania zamków przydawała się wyobraźnia, im ktoś miał bardziej wybujałą tym przeżywał więcej emocji, dzisiaj wyobraźnię zastępują rekwizyty i nie ma to tamto każdy musi się bać ;)
OdpowiedzUsuńNie gustuję w makabrycznych rekwizytach, wolałabym pochodzić sobie po tych imponujących zamczyskach bez takich spreparowanych atrakcji :)
Cóż chcesz, klienci domagają się mocnych wrażeń, ale widać przynajmniej, że dbają o turystów i sam obiekt.
UsuńOprócz takich akcentów są także wystawy regionalne i przyrodnicze.
Byłam w tym zamku 15 lat temu, nie było wtedy mowy o białych damach, ani o wampirach. Tak czy inaczej piekny zamek. Widocznie co roku dodają jakieś atrakcje, aby uatrakcyjnia zabytek. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńIdą widać z duchem czasu, a zwiedzających całe tłumy...
UsuńTam gdzie straszy - tam Asia pierwsza :) Ja tam wolę na zimne dmuchać :) A nuż by się akurat komuś straszyć zachciało?
OdpowiedzUsuńTo go też postraszę:-)
UsuńTo miłego hamakowania :)))
OdpowiedzUsuńA w podróży zawsze się czegoś człowiek dowie i zobaczy, poza tym od XIV wieku już trochę czasu minęło, więc i zamek nadszarpnięty zębem tegoż czasu jest ;) ale dobrze, że miejsce zadbane ...
Burze nad nami krążyły, ale deszczu to z nich nie było.
UsuńZamek bardzo zadbany, daleko nam do czeskich i słowackich atrakcji...
Ależ tam pięknie!! Uwielbiam takie stare zamczyska, a jeszcze jak straszy w nich jakaś Biała Dama to super!!:)
OdpowiedzUsuńU podnóży zamku miłe miasteczko i dobra kawę można wypić:-)
UsuńLubię takie miejsca pełne historii. ;) Sale tortur są niesamowicie ciekawe, czego to człowiek nie wymyśli, by zadać ból drugiemu... Czekam na Twoją relację z Mirowa i Bobolic. Byłam tam w tamtym roku. Jestem ciekawa Twojej opinii. ;)
OdpowiedzUsuńPostaram sie wkrótce, materiałów mam sporo.
UsuńCoraz więcej ludzi zwiedza i podróżuje. A do zobaczenia jest wciąż jeszcze tak dużo. Nie znałem Słowacji od tej strony. Europa pod względem tego typu budowli nie ma sobie równych. Ale tu chyba jest najwiecej historii.
OdpowiedzUsuńTo prawda, sami zwiedzamy kraj i sąsiednie tereny od lat i widać wyraźnie wzrost liczby turystów.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńPragmatyzm ludzki zawsze będzie mnie zadziwiał - nawet ducha można wykorzystać do własnych celów:)
Też miałam okazję oglądać różne narzędzia tortur. To druga rzecz, która zaskakuje mnie, bodaj czy nie bardziej od pragmatyzmu: niezwykła pomysłowość w tworzeniu przedmiotów do robienia krzywdy innym.
Miłego hamakowania:)
Pozdrawiam:)
Mnie to wprost przeraża, gdyby równie dużo energii wkładano w inne wynalazki...
UsuńBardzo lubię zamki. A najbardziej takie w ruinach...
OdpowiedzUsuńMiłego wypoczynku Asiu :-)
Odpoczęłam, naśmiałam się, spotkałam wielu serdecznych ludzi.
UsuńNie spadnij !! ;o)
OdpowiedzUsuńNie spadłam, ale za dużo zjadłam:-)
UsuńNo wrażeń Ci nie brakuje! I chyba tak właśnie najlepiej się wypoczywa- wśród nowych doznań. Miłego dalszego wojażowania! :)
OdpowiedzUsuńCzasami szukamy ciszy w lesie, a czasem innych atrakcji:-)
UsuńPiękna wycieczka Asiu.
OdpowiedzUsuńTo prawda, Tereniu, polecam szczerze:-)
UsuńHeh, to jak straszy, to ja idę!
OdpowiedzUsuńTak trzymać!
UsuńBardzo lubię zwiedzać stare zamki. Ruiny również. Zastanawiam się zawsze jak ludzie tam żyli. Tyle komnat, korytarzy, schodów, schowków, dziedzińców, nie wspominając już o lochach. Dnia zabraknie, aby to wszystko przejść. Nie dziwię się, że teraz w tych zamkach straszy. Wszelkie duchy, duszki, białe damy, rycerze na koniach mają gdzie rozwijać swą pomysłowość :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Okazuje się, że tu i tam nawet z ogrzewaniem dobrze sobie radzili.
UsuńTyle tu zakamarków, że cała armia duszków ma gdzie poszaleć:-)
Miłego wypoczywania w doborowym towarzystwie:)
OdpowiedzUsuńTowarzystwo swojskie i wesołe, odpoczęłam bardzo!
UsuńZ tego, co piszą i mówią, to chyba we wszystkich zamkach coś lub ktoś straszy!
UsuńPewnie tak, chyba ludzie lubią się bać:-)
UsuńWczoraj wstawiłam nowy post, a widzę, że znów Ci się wyświetla mój poprzedni temat.
UsuńNic w ustawieniach nie zmieniałam, czyli nie ma w tym mojej winy.
Dziękuję za miły e-mail, kochana jesteś:)
Też uwielbiam zwiedzać zamki i ruiny, chodzić korytarzami i czuć ten klimat.
OdpowiedzUsuńNiesamowite zdjęcia :)
Zamieściłam tylko część zdjęć, na kilka postów by starczyło...
UsuńPowiem jedno: fantastyczna relacja...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo:-)
UsuńLubię zwiedzać zamki, zamczyska , pałace i dworki więc... miło było obejrzeć Twój ciekawy reportaż z pobytu w słowackich zamkach ... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzyli dwa w jednym, bo i lubisz i relacja ciekawa, dzięki:-)
UsuńBardzo lubię słowackie zamczyska, w Likavie nie byłam, ale Oravski Podzamok to mam złażony we wszystkie strony. Fajnie, że sobie jeździsz i oglądasz.
OdpowiedzUsuńPóki zdrowia i sił starczy:-)
UsuńZamki jak najbardziej, ale horrorów nie lubię. Strach potem się za mną ciągnie kilometrami i nocami, dniami czasem też, brr.
OdpowiedzUsuńZadziwia mnie zawsze sposób, w jaki ludzie potrafili stawiać takie olbrzymie budowle prostymi sposobami, bez dzisiejszego sprzętu. I stoją przez wieki, żebyś mogła je, Jotko droga, pokazać nam piękne zdjęcia i zdać relację z podróży :)
ja tez podziwiam kunszt dawnych mistrzów, niby kamień i proste metody, a stoi setki lat i jeszcze postoi...
UsuńOstatnio chodząc gdziekolwiek odnoszę wrażenie, że dzieci to jakiś gatunek objęty ochroną. Nikt nie zwraca im uwagi, nikt ich niczego nie uczy. Niech się hodują same. Mama ma srajfona tata też i już
OdpowiedzUsuńPrzez niektórych odrobina dyscypliny jest traktowana jak przemoc domowa chyba...
UsuńPodobało się! Byłem tam wcześniej, ale inaczej wygladałó.
OdpowiedzUsuńWszystkie znane miejsca sie zmieniają, między innymi z dopłat unijnych:-)
UsuńCo do dzieci - chyba po prostu trzeba je zainteresować tym, co wokół. Mój junior jest typem zwiedzacza, uwielbia oglądać muzea, zadaje dużo pytań i interesuje się tym, co ogląda. Dla mnie jest świetnym towarzyszem :)
OdpowiedzUsuńA jak dzieci się nudzą, to dostają rogów.
Zgadza się, ale trudno opanować trójkę, gdy zwiedza się z niemowlakiem na ręku. Lepiej dostosować rozrywki do wieku dziecka.
UsuńNa szkolnych wycieczkach muzea nie cieszą się uznaniem wśród uczniów...
Biała dama w dzień nie napędza nam strachu, ale...czy chciałabyś ją spotkać na zamku ciemną nocą?
OdpowiedzUsuńPewnie nie, ale wcale nie musiałaby robić krzywdy...
UsuńI znów cudowna urokliwa Słowacja i zamki. U nich tam same góry. Zajmują chyba ok 80% kraju. Zamki i skanseny to moje koniki. No i drewniane kościoły, cerkwie. Niesamowite!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Jotko
To mamy podobne koniki, Kasiu:-)
UsuńByłem kiedyś w Likavie, ale nie zastałem tam żadnej bileterki, tylko bramę zamkniętą solidną kłódką. Widzę, że stan się zmienił :-)
OdpowiedzUsuńA zamek Orawki, to oprócz Spiskiego Hradu, chyba najciekawszy obiekt na Słowacji
Warto więc wracać i sprawdzać zmiany:-)
Usuń