Nie dać się jesiennej chandrze to nie lada wyzwanie, ale czego się nie robi dla zdrowia?
Tak oto wybraliśmy się w ubiegły weekend na wycieczkę w miejsca znane, ale dawno nie odwiedzane, zwłaszcza Żnin, bo do Lubostronia zaglądamy częściej.
Przez Żnin raczej przejeżdża się przy okazji lub zaczyna wyprawę do Biskupina kolejką wąskotorową.
Wysiadamy więc z auta, a tu wita nas aleja gwiazd sportów motorowodnych z głazem Waldemara Marszałka na czele...ale wcześniej jeszcze wyłania się popiersie Jędrzeja Śniadeckiego, trochę niefortunnie przysłonięte znakiem drogowym. Nawet trudno dobrą fotkę zrobić.
Dlaczego akurat tutaj owo popiersie? Bo słynny naukowiec urodził się w Rydlewie koło Żnina.
Kilka kroków dalej słynna żnińska baszta.
Widoczna z daleka pośrodku rynku jest symbolem miasta. Stanowi zabytek architektury późnogotyckiej, pochodzi z pierwszej połowy XV wieku. Pierwotnie Baszta połączona była z drewnianym budynkiem administracyjnym, który uległ spaleniu podczas najazdu szwedzkiego i nigdy nie został odbudowany. W XVIII wieku na czwartej kondygnacji wmontowano mechanizm zegarowy, herb miasta i dzwon.
Baszta jest pozostałością historycznej siedziby władz miejskich. Dzisiaj mieści się tutaj oddział Muzeum Ziemi Pałuckiej.
Powędrowaliśmy dalej ciasnymi uliczkami do kościoła p.w. Najświętszej Marii Panny Królowej Polski, ale nie wchodziliśmy do środka , bo trwała msza.
Za to na przeciw kościoła znaleźliśmy przytulną cukiernię i tam zamówiliśmy pyszną kawę z ciastkiem, dla rozgrzewki i dla przyjemności, a kilka rogalików z jagodami zabraliśmy do domu.
Ze Żnina droga zawiodła nas do Lubostronia, o którym już kiedyś pisałam.
Rozległy park z pałacem zachęca do spacerów, a w restauracji pałacowej można się posilić.
Z auta na parkingu wysiadła młoda para, zapewne na zdjęcia, ale czy nie przypłacili tego zdrowiem, to nie wiem, ale zimno było...
Na zdjęciu widoczna dawna fosa, teraz pełna liści oraz pawilon, gdzie obecnie organizowane są wystawy sztuki i przechowuje się rośliny w czasie zimy.
Zakątków urokliwych park ma kilka, między innymi kamienną wnękę z figurką Maryi, która depcze węża, staw z rybami, piękne alejki i roślinne labirynty.
Pałac Skórzewskich podziwiać można ze wszystkich stron, a i na huśtawce pobujać się , choć raczej takich zabaw unikam...
Polecam Wam jesienne wycieczki, bo chociaz chłodno, to humor wraca jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki :-)
Listopadowe wycieczki mają jeszcze ten plus że można siępohuśtać w jakimś parku daleko od miejsca zamieszkania i ... żaden przedszkolak nie będzie się dziwił że jakaś znajoma pani to robi :-)
OdpowiedzUsuńPrawda? No i nie spoci się człowiek wcale...
UsuńŻnin to rodzinne miasto mojego dziadka.Niestety nigdy w nim nie byłam, choć dziadek rokrocznie tam jeździł, bo mieszkała tam jedna z jego sióstr.Wg mego dziadka Żnin ma bardzo ładne położenie i piękne okolice. Jesienią lepiej się zwiedza niż w upalne lato.
OdpowiedzUsuńA huśtawki dla dorosłych zawsze uwielbiałam - korzystałam z takowej namiętnie gdy "wczasowałam się" w Borach Tucholskich.
To prawda, Pałuki są bardzo urokliwe, a wokół Żnina jest wiele ciekawych miejsc i jezior:-)
UsuńA ja nadal nie mogę podróżować, na dodatek stan zdrowia się pogarsza😔
OdpowiedzUsuńJesień wyjątkowo piękna w tym roku, zatem szkoda jej marnować na siedzenie w 🏠
Ja spaceruję, jeśli mogę z ulubieńcem moim 🐕
Nie byłam w stronach, które zwiedzalas, dlatego chętnie obejrzała Twoją foto-relacje 🤗
Pozdrawiam cieplutko na miły weekend 🍁🌼🧡☕🙋
Bardzo mnie martwi to pogorszenie, ale wkrótce przybędzie do Ciebie niespodzianka, może więc humor się poprawi...
UsuńJesienne wycieczki dobre dla pasjonatów zwiedzania. Dla mnie krótki spacerek i do...domu. Jestem na to za leniwa :)
OdpowiedzUsuńCzasami też się zmuszam, bo ciepły fotel ma solidne argumenty...
UsuńJesienne wycieczki są świetne. lepiej się spaceruje w chłodzie. Żeby tylko nie padało!
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, a rozgrzać się łatwiej, niż ochłodzić:-)
UsuńByłam w Żninie w szkole podstawowej, wiele lat temu. Pamiętam, że zwiedzaliśmy muzeum, o którym wspominasz. Z sentymentem wspominam wycieczkę klasową Szlakiem Piastowskim. Pozdrawiam Asiu.:)
OdpowiedzUsuńBo to ciekawe historycznie i wiele atrakcji:-)
UsuńZapraszamy na portal t3kstura, gdzie można pokazywać swoją twórczość (w tym fotografie, opowiadania, rysunki, muzykę):
OdpowiedzUsuńhttp://t3kstura.eu/
Pozdrawiamy :)
Dziękuję, zajrzę:-)
UsuńDzisiaj tak zimno ze nie mam ochoty na wycieczki a do tego źle się czuje ale wycieczki mile widziane ;) Jesienne mają urok ;)
OdpowiedzUsuńOj, ja dziś też w kiepskiej formie, niestety...
UsuńBardzo fajna wycieczka i mnóstwo ciekawostek:-) Uważam, że każda pora roku jest dobra na takie wyjazdy. Wystarczy odpowiedni ubiór i pozytywne nastawienie. Wczoraj przegladałam mapę pt. '100 niezwkłych miejsc w Polsce' i był na nie min. Żnin i Lubostroń.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu.
Odpadają tylko ekstremalne temperatury, chociaz, jak piszesz - dobry strój i nastawienie...
UsuńHahaha...Nie weszłaś do kościoła, tylko do cukierni, bo była msza :) Wiem, wiem, nie chcieliście przeszkadzać, ale zabawnie to zabrzmiało.
OdpowiedzUsuńByłam raczej w nastroju na swawole, niż pokutę:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńLubię klimat przedśniegowych wycieczek:) Krajobraz i wtopione w niego budynki mają wtedy taki horrorystyczny posmaczek:)
Pozdrawiam:)
Już nieraz uciekaliśmy przed śnieżycą, by nie zakopac się w jakimś grajdole...
UsuńNie znam. Chętnie obejrzałam i poczytałam. :)
OdpowiedzUsuńDo usług :-)
UsuńMiła wycieczka... bo wycieczki przecież są miłe zawsze ;) a przynajmniej być powinny.
OdpowiedzUsuńNiespodzianki się zdarzają, ale rzadko:-)
UsuńNiestety... ale może, gdyby były częstsze, to by nam się znudziły?
UsuńDobrze się tak zmotywować do wyjścia z domu :) Przez Żnin chyba kiedyś przejeżdżałam, ale nigdy nie byłam. A mam w sumie blisko ;)
OdpowiedzUsuńŻnin to tylko jedna z ciekawostek na tym szlaku:-)
UsuńLubię takie klimatyczne parki. Nigdy nie byłam w tych rejonach. Na jesień sposób to wyjść z nią na spacer ;) Cukiernia to podstawą! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCukiernia to pyszny dodatek :-)
UsuńLubię takie spacery. Chociaż chłodno to i tak warto :)
OdpowiedzUsuńZawsze warto, docenia się zacisze domowe:-)
UsuńBardzo ładna i klimatyczna wycieczka do Żnina, też lubię spacerować w jesienne dni, jeśli tylko mam czas. Szkoda, że zdjęcia dość malutkie (nawet po powiększeniu), bo bardzo tam ładnie :)
OdpowiedzUsuńNiestety na deszczu ciężko się robi ładne zdjęcia, bo i z aparatem człowiek raczej nie waży się wyjść na deszcz.
serdeczności na weekend!
Często zmniejszam zdjęcia, by zajmowały mniej miejsca w blogerze...
UsuńWydawało mi się, że blogger jest raczej pojemny, ale może prowadzisz w jednym miejscu bloga dłużej i skoro tak robisz, to na pewno sprawdziłaś, ile już masz zajętego miejsca na koncie google.
UsuńNie chciałam się czepiać, tylko naprawdę bardzo lubię takie zdjęcia i chciałam się bliżej przyjrzeć. :))
Nie traktuję tego jak czepianie się, faktycznie muszę sprawdzić tę pojemność:-)
UsuńBardzo lubię te Twoje wycieczki. Ja także w listopadzie byłam na kilku , w okolicy Dukli.Oczywiście co jakiś czas odwiedzam nasz ,zabytkowy park,chociaż coraz smutniej wygląda.Ten tydzień raczej obfitował u mnie a to wizytą u lekarza ( 3 godziny oczekiwania ,a 15 minut sama wizyta). Byłam też w niedalekim Krośnie na spotkaniu z koleżankami z mojej dawnej pracy.Tak sobie pomyślałam,że Krosno tuż tuż a ja jeszcze nie byłam tam na takiej wycieczce zwiedzającej a są ciekawe obiekty. Muszę to nadrobić.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, jest wiele miejsc, zwłaszcza blisko, które są ciekawe, ale odkładamy zwiedzanie, bo wydaje nam się , że zawsze zdążymy...
UsuńSpotkania z koleżankami to podobno także dobry sposób na szarą codzienność.
Warto troszkę zmarznąć...O tej parze piszę...my nie mamy zdjęć...dzień po ślubie wyjeżdżaliśmy, a w dniu tak lało...że sama bym pewnie chciała w strugach zdjęcia mieć, ale z pewnością nawet jakbym namówiła męża...to fotografa ...nie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam palace i ich parki ♡
My też nie mamy, wtedy robiło się fotki u fotografa, a zdjęcia z wesela nie wszystkie wyszły...
UsuńMy żyjąc w tamtych stronach rzadko gdzieś jeździliśmy, mężowi nigdy się nie chciało, przeliczał ile paliwa spalimy bidulek, aż w końcu wyprowadziliśmy się i nawet do Biskupina nie zajrzeliśmy.
OdpowiedzUsuńCzasami najdalej nam do miejsc najbliższych miejscu zamieszkania...
UsuńOoo widzę, fajna wycieczka była. Super. ;)
OdpowiedzUsuńJakby ślub to wyjątkowa okazja, więc pewnie nie patrzeli, że zimno, zdjęcia muszą być! Bo jak bez zdjęć bez ślubu, trzeba udokumentować koniecznie. ;)
Oby panna młoda nie rozchorowała sie, a może zdjęcia robili w pałacu?
UsuńPóki pogoda pozwala takie wycieczki to najlepsza metoda oderwania się od brutalnej rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńNawet zimą bywają ładne dni, kiedyś pod koniec grudnia odwiedziliśmy Gdańsk.
UsuńOOO!... Tobołek! Tobołek jest ze Żnina! :)
OdpowiedzUsuńWho is Tobołek, bo nie pamiętam...
UsuńOch, dzisiaj widzę absurdalność mojego wpisu :))
UsuńTobołek to mąż Tobołkowej (i to też brzmi absurdalnie, ale już rozwijam).
Tobołkowa to moja przyjaciółka o najdłuższym stażu (zaprzyjaźniłyśmy się w wieku 10 lat, zaraz po tym, jak się poznałyśmy - może dlatego, że między nami jest tylko dwa dni różnicy i urodziłyśmy się pod tą samą, stukniętą gwiazdą). Jej pierwszy mąż był gorszy niż zbuk z łońskiego roku, a potem się uwolniła i wyszła za niejakiego Tobołka. Tylko że Tobołek już od dawna jest obywatelem Niemiec i oboje (wraz z jej dziećmi) mieszkają od dobrych kilku lat w Niemczech.
I wszystko jasne!
UsuńZachwyciła mnie ta baszta. Coś takiego jest w basztach i wieżach, co mnie pociąga - może ich solidność?
UsuńA może marzysz by wspiął się po Ciebie piękny książę?
UsuńChi, chi... Nie chciałam tego pisać tak wprost :))
UsuńKażda z nas ma takie skryte marzenia...
UsuńW takim razie, skoro już zostałam zdemaskowana, to... Baszta w Żninie byłaby dość stosowna, bo bliżej stamtąd do księcia niż ode mnie.
UsuńTakich baszt wszędzie pełno...
UsuńNo tak, ale ta jest najbliżej księcia :)
UsuńByłam kiedyś w Żninie - jeszcze w młodości - na wycieczce szkolnej. Jeśli dobrze pamiętam to tam chyba mieściło się muzeum kolei.
OdpowiedzUsuńPobujać się na huśtawce zawieszonej na wielkim drzewie - to już coś !!! Pozdrawiam ciepło :))
Muzeum kolei wąskotorowej jest obok, w Wenecji:-)
UsuńJak dobrze się tak czasem wyrwać z domu! Zimno, ponuro, nie chce się, a jednak jak człowiek już zrobi ten krok za próg, to rzadko kiedy żałuje. ;)
OdpowiedzUsuńŻnin, Biskupin i Wenecja - to był klasyk wycieczek u mnie w podstawówce.
To prawda, nadal ten tercet obowiązuje:-)
Usuń:)
UsuńNiestety nie znam tego miejsca ale spacerować można wszędzie jak tylko mamy całkiem dobra pogode. Ja miałam taki plan na tą właśnie jesień... pochodzić po górach, odkryć kilka nowych miejsc ale niestety z pogodą się nie wygra... leje od września, każdy weekend zlany, a w górach pierwszy śnieg spad już na początku października i to nie mało. U nas na polodniu leje dalej a w górach sypie i sypie... Z jednej strony dobrze, będzie prąd tańszy ale czy ja to wytrzymam to nie wiem :)
OdpowiedzUsuńTo faktycznie, pogoda Was nie rozpieszcza, ale z wodą problemów nie będzie...
UsuńBardzo fajna wycieszka. Nie znam zupełnie okolic, po których podróżujesz, więc zawsze z ogromną przyjemnością czytam i glądam Twoje relacje. Jesień na zdjęciach piękna. A co do pogody, to podobno złej nie ma, mamy tylko nieodpowiednie ubranie :)
OdpowiedzUsuńBo tak jest, rzadko się zdarza, by nie można było wyjść z domu, choć bywa...
UsuńŻnin to bardzo charakterystyczna nazwa i łatwa do zapamiętania. I widzę, że naprawdę warto. Podobałoby mi się tam i chętnie bym stworzyła o niej własną fotorelację. Dużo przyjemności by mnie czekało. :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością, tym bardziej, że okolice równie ciekawe, w jeden dzień nie obskoczysz...
UsuńŚwietna wycieczka w miejsca zupełnie mi nieznane ...dzięki :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, sama przyjemność:-)
UsuńRozumiem wycieczki krajoznawcze, ale na Boga nie w listopadzie! ;) Kino, teatr, opera czy nawet knajpa jeszcze ujdzie. Normalne Cię podziwiam.
OdpowiedzUsuńNo dziś pogoda gorsza, ale tydzień temu było super:-)
UsuńFajnie, mąż też mnie gdzieś ciągnie ale ja póki co delektuję się ciszą w domu która nie potrwa długo
OdpowiedzUsuńZa świętym spokojem też tęsknię ostatnio...
UsuńMam świeżo Żnin w pamięci, bo byłam tam latem zeszłego roku. Specjalnie pojechaliśmy zobaczyć miasto (byliśmy w Chomiąży).I też miło wspominam kawiarenkę (wtedy pod ulicznym parasolem). W Lubostroniu nie byłam, kto wie, może jeszcze tam dotrę o zieleńszej porze :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a to bardzo blisko:-)
UsuńWycieczkowanie to super sposob na jesienną chandrę Jotko więc dobrze że czynnie spędzacie czas nie siedzicie w domu. Super.
OdpowiedzUsuńStaramy się, dziś tylko spacer, bo wiatr zimny jak na biegunie...
UsuńStrony dla mnie nieznane - kolejny punkt na liście miejsc do zobaczenia.
OdpowiedzUsuńOj, nie ma nic lepszego, niż wyjechać na kilka dni. Reset całkowity. Tego mi brakuje, ale chwilowo nie ma na to szans. Byle do Świąt - wtedy będzie większy oddech i więcej czasu dla siebie.
Pozdrawiam :)
Taki zawód, czekam na święta bardzo...
UsuńDawno nie huśtałam się na huśtawce, jako nastolatka mogłam godzinami z niej nie schodzić.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa pokonać listopadowy bezwład, zmobilizować się wyjść z domu aby poruszać się i coś ciekawego zobaczyć.
W niedzielę byłam na giełdzie minerałów, a przy okazji i na giełdzie staroci.
O, to też cudnie :-)
Usuńpospacerowałam z Wami. Rogaliki z jagodami zrobię sama:)) Dziękuję za wycieczkę.
OdpowiedzUsuńKiedyś też robiłam i paszteciki, ale te wołały by je kupić.
UsuńJa jestem zmarzluch. Siedzę w domu i staram się wychodzić z domu tylko w razie konieczności.
OdpowiedzUsuńJa też lubię mój fotel, ale muszę wychodzić swoje...
UsuńWitaj jeszcze ciepłym, kolorowym dniem
OdpowiedzUsuńNie chce się zatem wierzyć, że grudzień za chwilę zapuka do naszych drzwi.
A Twój wpis, jak przystało na listopad przywiał wspomnienia. Żnin, to wszak niedaleko od mojego miasteczka, za którym tęsknie.
Pozdrawiam końcówką listopada
Wczoraj poczułam nadchodzącą zimę, zmarzłam nieźle...
UsuńPięknie! Nie miałam okazji nigdy być w tych rejonach, ale nic straconego :)
OdpowiedzUsuńTrudno być wszędzie, może będzie okazja...
UsuńW Żninie jeszcze nigdy nie byłam. Za to za tydzień jadę do Wrocławia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo super, życzę udanego pobytu:-)
UsuńCiekawa wycieczka. Widzę ile jeszcze mam miejsc do odwiedzenia w naszym kraju. :)
OdpowiedzUsuńPewnie w ciągu paru dni dowiem się co i jak w sprawie pracy.
Kamerka w samochodzie to nie jest taki zły pomysł.
Pozdrawiam!
życia nie starczy, by wszystko zobaczyć:-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńMnie listopad z domu nie rusza. Ledwo zmobilizowałam się po zakupy, bo już nie miałam co jeść.
Pozdrawiam serdecznie.
W takie dni, jak wczorajszy też nie mam ochoty na wycieczki. Wiało, padało, najlepszy fotel i ciekawa książka:-)
UsuńZe Żninem mam niemal identycznie. Tylko przejazdem w drodze do Poznania.
OdpowiedzUsuńLubostroń częściej odwiedzam, choć właśnie sobie uświadomiłam, że już chyba trzy miesiące w Lubostroniu nie byłam :/
Cieszy mnie, ze pozyskali fundusze na odbudowę parku po zniszczeniach:-)
UsuńTo są dla mnie tak mało znane tereny. W Żninie byłem tylko raz, ale krótko, a w Lubostroniu nigdy. Zawsze w takich wypadkach mam poczucie, że za mało jeżdżę, za dużo czasu spędzam w domu...
OdpowiedzUsuńMam podobnie, ale gdy się pracuje, to czasu brak, a na emeryturze zabraknie sił lub funduszy...
UsuńJotko kochana, ja hurtem. Rany koguta jak mi brak czasu i spokoju, żeby delektować się Twoimi wpisami. Wciąż mam nadzieję, że taki czas przyjdzie.
OdpowiedzUsuńW rybnym - strzał w dziesiątkę jeśli chodzi o przykłady reakcji i rozumowania naszych rodaków codziennych. A Ty jak ten rycerz niosący na kopii przed sobą słowa prawdy. Czasem trafią :)
Filmów grozy itp. klimatów nie trawię od dawna, jestem zbyt przerażona rzeczywistością, więc nie patrzę nawet w ich stronę bez względu jak ważne przesłanie niosą. A wycieczka super, piękne miejsca wybierasz i pokazujesz na zdjęciach. Nie znam Żnina, ani Lubostronia, nigdy tam nie byłam, więc z tym większą przyjemnością popatrzyłam. Dziękuję i pozdrawiam Cię serdecznie :)))
To i ja dziękuję hurtem za tyle miłych słów i wypada zbroję kupić:-)
UsuńI to dobrej jakości :-)
UsuńCały czas patrzę na dziewczynkę huśtającą się na huśtawce. A ona myśli o czasie wolnym na emeryturze? Emeryci to staruszkowie, a nie młodzież...
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Oj, Ultro:-) starość to wprawdzie stan umysłu, ale ciało bywa innego zdania...
UsuńDziękuję i oko puszczam:-)
Piękna okolica, nigdy nie byłam w tych stronach. Ale urocza pani na tej hustawce:)
OdpowiedzUsuńTak tylko markowałam, bo nie przepadam...
Usuń