Miałam w swoim życiorysie taki epizod, a w zasadzie trzy, że śpiewałam w chórze.
Dlaczego trzy?
Najpierw był chór szkolny w podstawówce, duży , na trzy głosy, ja śpiewałam w drugim.
Wiele godzin żmudnych prób z dyrygentkami, które jednocześnie uczyły w szkole muzyki. Ale pamiętam też dopracowywanie niektórych utworów pod okiem pani ze szkoły muzycznej, zwłaszcza przed występami konkursowymi.
Obowiązywały specjalne stroje , surowa dyscyplina i nikogo nie obchodziło, że białe kolanówki i tenisówki były nie do zdobycia, rodzice stawali na głowie, by były!
Jeździliśmy na przeglądy chórów do innych miast i to z sukcesami.
Jednocześnie udzielałam się w chórze kościelnym, dumna byłam, że mam wstęp na chór, gdzie przy dźwiękach organów odbywałyśmy próby i śpiewałyśmy w trakcie niedzielnych i świątecznych mszy. Ileż znałam wtedy pieśni! Lubiłam nabożeństwa majowe, bo wtedy piękne pieśni się śpiewało…
W liceum zrobiono nabór do zespołu pieśni i tańca KUJAWY. Trafiłam do sekcji chóralnej. Znowu wiele prób, nauka piosenek ludowych, niektóre próby razem z sekcją taneczną. Bardzo ciężkie i bogate mieliśmy kostiumy, niestety nie mam z tego czasu żadnych zdjęć, nie było telefonów komórkowych, fotograf przychodził na występy, ale uczniowie zdjęć nie dostawali. Jest pewnie jakaś fotka w kronice szkoły, ale nie mam dostępu.
Od koleżanki wiem, że dziś trudno zebrać chętnych do chóru szkolnego. Młodzież chciałaby występować solo, robić szybko karierę, bez wysiłku, często i bez talentu czy przygotowania.
Kiedyś śpiewało się głównie a’capella, dziś często zespoły czy chóry śpiewają z podkładem muzycznym lub z orkiestrą.
Te epizody spowodowały, że doceniam piękno śpiewu chóralnego i wkład włożony w przygotowanie występu na żywo.
Jako ciekawostkę podam słowa dwóch piosenek ludowych, doceńcie ich mądrość życiową i dowcipny tekst.
****
Wilczysko ci się ożeniło,
Na ziemię ogon opuściło
Potem sobie smutno zawyło,
Oj, lepiej to mi dawno było.
Chodziłeś ty sobie jak panicz
I wszystkie wilki miałeś za nic.
Chodziłeś ty sobie jak panicz
I mogłeś se wesoło zawyć.
A teraz jak żonka zawoła
Chodzisz jak ona chce dokoła,
Nikt rozweselić cię nie zdoła
Oj, bo zrobiła z ciebie woła.
****
Zachciało się starej babie
młodego galanta,
myślała ci, że on głupi
trafiła na franta.
Młody galant starej babie
skórę wyfutruje,
Baba lata jak szalona
Starości nie czuje.
Powiedziałaś stara babo
Że ty masz dukaty,
Jak mi ich tu nie przyniesiesz
Połamię ci gnaty.
Baba rada i nie rada
Wchodzi do komory,
Jak wynosi tak wynosi
Z dukatami wory.
Pośpiewajcie czasem, choćby przy porządkach, a od razu humor Wam się poprawi...
A mnie się przypomniał mój epizod teatralny. Należałam do kólka teatralnego w Pałacu Młodzieży, który mieścił się w Pałacu Kultury i Nauki. Wystawialiśmy m.inn. "Balladynę". A ja grałam Goplanę. Masz pojęcie jakie to było przezycie??? I jeszcze za Julię robiłam w "Romeo i Julia":-)))
OdpowiedzUsuńProwadziła to kółko aktorka Jadwiga Marso https://pl.wikipedia.org/wiki/Jadwiga_Marso
W tym kółku były bardzo różne osoby, ale kilka z nich poszło potem do Szkoły Teatralnej np. Jadwiga Jankowska-Cieślak i zostało wybitnymi aktorami.
Och, to miałaś kontakt z wybitnymi osobami! Zresztą mnie to nie dziwi, podziwiam Cię nieustannie!
UsuńW teatrze się nie udzielałam, ale na konkursach recytatorskich bywałam...
Moja tesciowa była śpiewaczką operetkową..... Dla rodziny to ciezki orzech do zgryzienie..... Ciągle śpiew s domu..... Gamy, ćwiczenie głosu. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia z
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, podobnie gdy ktoś ćwiczy grę na instrumencie...
UsuńLubię sobie pomruczeć pod nosem w trakcie jakichś domowych prac, ale tylko tyle. Wolę słuchać.
OdpowiedzUsuńA śpiew chóralny bardzo cenię.
ja mam ten nawyk, że nie potrafię słuchać bez śpiewania, co denerwuje męża...
UsuńJa też śpiewałam. Najpierw w zespole harcerskim, a w liceum także w chórze- altem :) :)
OdpowiedzUsuńA co do zespołów pieśni i tańca to do dziś żałuję, że nie skorzystałam z namowy mojego kolegi z grupy. Był on wówczas kierownikiem znanego już wówczas zespołu studenckiego na naszej uczelni, istniejącego zresztą do dziś " Dąbrowiacy". Jakoś tak się poskładało... A ja tak uwielbiam oglądać występy zespołów kultowych w naszym kraju takich jak Mazowsze, czy Śląsk. Zawsze, ale to zawsze popłaczę się słuchając, tak bardzo rozczulaja mnie słowa ludowych, prostych, romantcznych pieśni. No weźmy np. taką: Hej przeleciał ptaszek...
Piękny post Jotko!
Och, Mazowsze to bajka, uwielbiam słuchać!
UsuńIlekroć jesteśmy na festynie w skansenie słuchamy i oglądamy występy zespołów ludowych:-)
ja mam pewne dawne powiązania ze znanym polskim chórem, naprawdę wybitnym i lubię śpiew chóralny, ale jako słuchacz tylko, bo ze śpiewaniem u mnie słabo...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Słuchacz, w dodatku taki, co potrafi docenić równie cenny!
UsuńU mnie z muzyką w ogóle na bakier, jestem typem niemuzycznym i nielirycznym. Muzyki popularnej słucham, żeby poprawić szybko sobie nastrój czy podnieść energię podczas sprzątania :-D Twój "chóralny" epizod zachęcił mnie, by przynajmniej czasami pośpiewać sobie pod nosem. Takie nucenie zajmuje umysł i nie krąży on jak oszalały od punktu do punktu, od przeszłości do przyszłości.
OdpowiedzUsuńTo prawda, jak wkręci Ci się jakiś motyw muzyczny, to nie ma zmiłuj...
UsuńJa przede wszystkim w podstawówce "dawałam podkład muzyczny" chórzystom, będąc w kółku muzycznym. W dalszek karierze edukacyjnej już musiałam łączyć i granie i uczestnictwo w chórach. Ale mam też w swojej "karierze prowadzenie chóru szkolnego w szkole podstawowej i sukces ( I miejscu w konkursie chórów szkolnych). Uwielbiałam dyrygować tym moim chórem. śpiewał profesjonalnie, bo podwaliny dała im już moja poprzedniczka, a ten chór był oczkiem w głowie całej rady pedagogicznej.Trwało to tylko rok, bo zachciało mi sie rozpocząć studia ekonomiczne.
OdpowiedzUsuńTo szkoda wielka dla chóru, ale trudno, czasem zmieniają nam się priorytety:-)
UsuńJa lubię słuchać, sama nie śpiewam.
OdpowiedzUsuńCzyli pochłaniasz całą sobą:-)
UsuńW naszej szkole podstawowej były chórowe plany, nawet zrobiono przesłuchania i załapałam się, ino że chór nigdy nie rozpoczął swojej działalności. Mój tato za to prześpiewał w różnych chórach pół swojego życia. Były to najczęściej chóry kościelne, ale śpiewał także w profesjonalnym chórze kolejowym, który nazywał się Harmonia Sygnał. Mama też śpiewała w chórach dopóki nie usadziło ją życie, między innymi 5 dzieci...Ona miała ciekawy epizod, bo gdy jako młoda dziewczyna, pracowała w spółdzielni krawieckiej, która organizowała swoim pracownikom ciekawie czas wolny, to zajęcia z nimi miał Henryk Tomaszewski, ten sławny od Pantomimy :)
OdpowiedzUsuńWow, to dopiero! pantomimę Tomaszewskiego widziałam kiedyś w teatrze - Sen Nocy Letniej - nigdy już nie widziałam nic równie pięknego...
UsuńTo masz rozśpiewaną rodzinkę:-)
Śpiewałam w zespole. Takim małym, na 8 osób. To było fajne, bo dyscypliny wielkiej nie było, raczej zabawa. Ale wychodziło nam nieźle. Każda impreza w szkole i miasteczku była z nami. W LO było kółko teatralne, robiliśmy sporo różnych skeczy i przedstawień. Bardzo miło wspominam te czasy. Fajnie, że mi o tym przypomniałaś. Dziękuję :)Trzymajcie się zdrowo, nieustannie życzę :)
OdpowiedzUsuńPowspominać zawsze miło, zwłaszcza najlepsze lata:-)
UsuńI dla Ciebie zdrówka!
Ja śpiewałam jedynie na komuni ;)
OdpowiedzUsuńKażdy śpiew publiczny to przeżycie:-)
UsuńStres :)
UsuńAle wspominki! Przypomniało mi się moje chóralne buczenie, ni to sopran, ni baryton, w szkole średniej. Fajnie było.
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że fajnie:-) Śpiew łączy ludzi!
UsuńHa ha ha !!! Chór Puszkina !!!
OdpowiedzUsuńJoasiu ! To Ty śpiewaczką jesteś ! Pięknie !!! Ja bardzo lubię śpiew chóralny. To cos niesamowitego, gdy ludzkie głosy tworzą niejako dobrze nastrojony instrument. Gdy gdzieś w mojej okolicy odbywa się koncert chóru - idę posłuchać z wielką ochotą ! Sama śpiewam w Grupie Gospel - choć to trochę inny chór. Pozdrawiam :))
Gospel też lubię i podziwiam za energię i radość!
UsuńTeraz to już nie śpiewaczka, głos zdarty w szkole...
Baba Jaga miała ambicje zrobienia za mnie chórzystki, ale ja to zdecydowanie sekcja taneczna...;o)
OdpowiedzUsuńTalentów Ci gratuluję !! ;o)
Tańca próbowałam na zajęciach z instruktorem, ale mój narzeczony nie chciał ze mną chodzić, więc zrezygnowałam...
Usuńja unikam śpiewania - bo mam dobry słuch i słyszę swój fałsz :D no może przesadziłam z tym fałszem, nie jest aż tak źle ;) ale talentu wielkiego też nie posiadam :D
OdpowiedzUsuńWystarczy zapał i radość z nucenia, dusza śpiewa!
UsuńJa śpiewałam tylko młodemu jak był mały. Teraz czasem też mu zaśpiewam ale to już rzadkość. Zdecydowanie wole śpiewać dla siebie i w samotności :)
OdpowiedzUsuńTo może pośpiewajcie razem piosenki dla dzieci?
UsuńZespołowo udzielałam się tylko w podstawówce, oczywiście byłam w zespole tanecznym. Dla mnie to stanie w chórze było masakrą,jest rytm, jest melodia a stać trzeba nieruchomo- szybko odpadłam z tej imprezy. Mój starszy Krasnal śpiewa w berlińskim Mozart Kinder Chor.Ciekawa jestem czy ta półroczna przerwa nie "złamie mu kariery".
OdpowiedzUsuńDlatego zawsze podziwiałam włoskie chóry dziecięce, gdzie dzieci nie stały na baczność:-)
UsuńJa też się trochę w życiu naśpiewałam :) I to zawsze było w kręgach kościelnych . Najpierw schola, potem zespół młodzieżowy, a potem chór - gdzie nawet w Pasji miałam solo - żony Piłata ;)
OdpowiedzUsuńTo ci rola, no no!
UsuńChór Puszkina jest brzeboski 😊
OdpowiedzUsuńJa też całe życie w chórach, s holach, zespołach. A teraz sama prowadzę szkolny chórek. I jest to święta prawda: dzieciaki nie są chętne... Trzeba namawiać, kusić nie wiem jakimi profitami szkolnymi, by zebrać grupę. W tym roku po raz pierwszy mam prawie 20 dziewczyn. Jakiś wybitny zespół to nie jest, ale postawiłam na tych, którzy mają pasję. Czasem fałszują, ale z uśmiechem, bo śpiew sprawia im frajdę. Pozdrawiam śpiewająco 🎶
To robisz kawał dobrej roboty, kto wie,ile wychowasz sławnych piosenkarek?
UsuńLudzie teraz nie śpiewają. Nawet utwory muzyczne to już nie piosenki, które można powtórzyć. Tracimy ważną umiejętność relaksacji, ekspresji i kreacji. I ja nawet pamiętam, jak to się zaczęło...W pewnej chwili w szkołach pojawił się nacisk na mistrzostwo, w każdej dziedzinie. Powszechność sportu, muzyki, plastyki została wytępiona.
OdpowiedzUsuńMasz rację, za dużo rywalizacji, za mało przyjemności...
UsuńW chórze uczestniczyłam jedynie w szkole podstawowej, a teraz jakoś mi z tym nie jest po drodze :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa też już nie jestem chórzystką, wszystko się zmienia...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTakże śpiewałam w chórze i tańczyłam w zespole tańców ludowych. To było w szkole podstawowej. W liceum występowałm w kabarecie.
Białe tenisówki oczywiście miałam. Trudno było utrzymać je w czystości. Kto nie miał białych, zamalowywał je kredą.
Pozdrawiam serdecznie.
Kabaret to już wyższa szkoła jazdy...
UsuńMy smarowaliśmy tenisówki pastą do zębów:-)
Też śpiewałam w chórze, na różnych apelach w szkole też. Miło to wspominam. ;)
OdpowiedzUsuńJa też to lubiłam, dużo śpiewania, ciągle nowe piosenki, występy:-)
UsuńTych bab z dukatami to pewnie teraz jak na lekarstwo za to galantow....
OdpowiedzUsuńNie ma to jak mądrości ludowe.
Oj, jest w tych piosenkach cała mądrość przodków...
UsuńCałą średnią szkołę mojej klasie udawało się unikać chóru. Tak jakoś wychodziło, że zawsze mieliśmy inne lekcje, a dyrektor nie chciał zmieniać planu. Nie ubolewam nad tym, bo śpiewać nigdy nie lubiłam, a ten nasz pan od chóru (który był również jednym z panów od wychowania fizycznego) nie wzbudzał naszego zaufania. Potrafił rzucać bardzo niewybredne komentarze pod adresem dziewcząt.
OdpowiedzUsuńTo lepiej, że Ci nie pasowało.
UsuńW sumie dziwne zestawienie - chór i WF...
Tak, on ogólnie był bardzo dziwny.
UsuńLubie śpiewać. Spiewam dosyc dosyc sobie i mojej siostrze xD. Niestety nie bylaam w chórze a myślę że to fajna przygoda by była. :)
OdpowiedzUsuńTo zależy, chyba nie wszyscy lubią, jeśli ktoś jest silną indywidualnością, to może się męczyć...
UsuńMam słuch i głos ale nie lubię śpiewać. Gdy w trzeciej klasie podstawówki pani od muzyki zapisała mnie do chóru bez mojej zgody do akcji wkroczyła moja mama i mnie wypisała. A ja zapisałam się na taniec towarzyski:-) Kocham taniec:-)
OdpowiedzUsuńJa też kocham i właściwie dlaczego nie zapiszę się na jakiś taniec, np. brzucha?
UsuńA może na pole dance?;-)
UsuńDo rozważenia po dniach zarazy:-)
UsuńU mnie w liceum był chór ale ja się niestety do niego nie nadawałam :D
OdpowiedzUsuńZa to masz na pewno inne talenty:-)
UsuńJotko, śpiewałam w chórze przez 7 lat w podstawówce. Potem dzieciom i z dziećmi śpiewałam. Niestety, gdy dopadła mnie astma - straciłam głos tak, że najmłodszej wnuczce nawet kołysanki nie mogę zaśpiewać:(
OdpowiedzUsuńO, to przykre...ale przytulać i czytać możesz:-)
UsuńJeszcze jak! anka
UsuńJa od podstawówki po studia.
OdpowiedzUsuńNajgorzej było w LO, bo były to 4 dodatkowe godziny
zajęć z profesorem Wiolinkiem, a ja dodatkowo chodziłam do
Szkoły Muzycznej i na inne zajęcia pozalekcyjne.
Jednak mile wspominam. Wyjeżdżaliśmy na zagraniczne występy,
do dziś pamiętam pieśni i piosenki, które śpiewaliśmy, m.in.
Temat Odetty - to chyba śpiewał Jerzy Połomski:
Deszcz, za oknami szklany deszcz
i noc w jesiennej stoi mgle...
A z ludowych: Laboga, chłopaki i wiele innych. :)
A teraz śpiewam, jak mam doła, wszystkie piosenki, które lubię, dzisiaj od rana "Un break my heart" Toni Braxton. :)
Serdeczności!
Na studiach nie załapałam się i żałowałam, bo za granicę wyjeżdżali, ale trudno...
UsuńOkazuje się, jak wielu z nas śpiewało, tańczyło i fajnie!
pamiętam taką ludową piosenkę: "i choć padało, choć było ślisko, to się przywlekło to świniorzysko", śmieję się do dziś, gdy przypomnę te słowa.Też śpiewałam i grałam...na mandolinie jako uczennica liceum pedagogicznego.
OdpowiedzUsuńLubie dźwięk mandoliny, niestety nigdy nie nauczyłam się grać na żadnym instrumencie.
UsuńTa piosenka to Świniorzysko lub Świniarek - ja lubię fragment : a ja mu na to na papiurecku, żeń się ze świnią, mój świniorecku...
W podstawówce też miałem epizod z chórem. Mutacja przyszła to i epizod się skończył ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszy utwór chóralny va pansiero z Nabucco Verdiego. Mogę słuchać na okrągło...
Zaraz sobie wyszukam, dzięki!
UsuńA wiesz, że wcale się nie zdziwiłem... zawsze miałem dobre zdanie o Twoich talentach.
OdpowiedzUsuńJa z kolei miałem w swoim życiorysie epizod w zespole pieśni i tańca zorganizowanym w liceum przez mojego wychowawcę. Wytrzymałem chyba tylko dwa spotkania, już to z powodu doznanej plątaniny nóg własnych (choć to tylko dwie nogi), już to z powodu tenisa ziemnego, w który pogrywałem.
A taneczno-śpiewny zespół święcił niejakie sukcesy i objeździł socjalistyczne państwa Europy
Można było trochę świata zwiedzić z takim zespołem:-)
UsuńJa chodziłam do szkoły tańca towarzyskiego, ale krótko, bo mój narzeczony niechętny był...
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńTeż miałam chóralny epizod:) Pozostała mi po nim miłość do muzyki chóralnej i "krytyczne" słuchanie, którym staram się nie chwalić publicznie:)
Pozdrawiam:)
Z tym krytycznym słuchaniem to czasem problem, bo słyszę więcej, niż inni i moje uszy zwijają się do środka...
UsuńNie mam głosu za grosz, ale lubię sobie w domu pośpiewać. Brzmię jak wyjec i wykonuję dziwne pląsy, ale bawię się świetnie :) A co do chóru uwielbiam słuchać. Zresztą tak samo jak muzyki klasycznej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNajważniejsza właśnie dobra zabawa, śpiewaj śmiało!
UsuńWitaj wiosennie Jotko
OdpowiedzUsuńJa także "śpiewałam" w chórze szkolnym. Cała klasa musiała... Nauczyciel stawiał mnie zawsze z tyłu, bo nie wiedział co ze mną zrobić:)))
Pozdrawiam nie tylko nadzieją na piękną wiosnę
Skoro musiała...
UsuńWiosna już jest, jeszcze tylko kilka chłodnych dni i wybuchnie!
Piękny epizod, a właściwie trzy! Na pewno masz co wspominać!
OdpowiedzUsuńCzasami różne piosenki mi się przypominają:-)
UsuńTylko pogratulować takich śpiewnych epizodów.
OdpowiedzUsuńPamiętam,że chyba w podstawówce też nauczycielka chciała coś tam zorganizować. Niestety większość z mojej klasy głos raczej do baletu miała.Ja też!
O,udało Ci się wpisać, super!
UsuńGłos do baletu, świetnie powiedziane:-)
tez spiewalam w chorze :) mialam 5 lat i falszowalam niemilosiernie
OdpowiedzUsuńw młodzieżowym domu kultury
kiedys nawet przyjechala telewizja regionalna wiec znalazlam sie na szklanym ekranie
:D
O, to wcześnie miałaś okazję zostać celebrytką:-)
UsuńWow, ale super! U mnie podobnie był epizod z chórem kościelnym. Bywało różnie, ale pozostały ciepłe wspomnienia i umiejętności. Najmilej wspominam pieśni z Triduum Paschalnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie :-)
Muzyka łączy pokolenia:-)
UsuńI w dodatku okazuje się być w wielu przypadkach najlepszym lekarstwem na wszelkie troski :-)
UsuńDziękuję za uznanie :-)
To prawda, śpiewajmy więc jak najczęściej:-)
UsuńJa też należałam do chóru szkolnego :) A w liceum chodziłam na zajęcia teatralne. Fajnie tak powspominać.
OdpowiedzUsuńNo proszę, witaj w klubie:-)
UsuńTakże należałam do chóru w podstawówce, był on obowiązkowy dla wszystkich dziewcząt. Pomimo tego nie po drodze mi ze śpiewaniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Obowiązkowy chór to trochę nie tak...z niewolnika nie ma pracownika.
UsuńRównież śpiewałam w szkole w chórze, który śpiewał na dwa a czasem na trzy głosy i trochę żałuję, że nigdy nie mogłam tego posłuchać z drugiej strony :) Śpiewaliśmy nawet na koncertach po Litwie w kościołach :) Miło wspominam ten czas, lubiłam próby chóru i lubiłam występy. Zawsze było super. Bo gdy śpiewałam solo już się tak nie czułam pewnie :) Nie odnalazłabym się w dzisiejszym, młodzieżowym świecie :D
OdpowiedzUsuńDziś niewiele młodych ludzi potrafi wytrwać, zbyt dużo osób ma ADHD...
UsuńW podstawówce(kl. 4-6) i gimnazjum też śpiewałam w szkolnym chórze na akademiach(ach, czego ja wtedy nie robiłam), a od dwunastu lat śpiewam w parafialnej scholi. I czasami wspomagam też młodzieżowy zespół. Zgadzam się w zupełności ze stwierdzeniem, że w dzisiejszych czasach młodzież jest zbyt często nastawiona na sławę. A w scholii i w zespole śpiewa się wspólnie, chociaż bywało, że czasami ktoś "gwiazdorzył" solówkę(mógł nie mieć talentu, lecz był pupilkiem księdza prowadzącego scholę). Ale potem z reguły odchodził, bo śpiewanie w zespole zrównywało go z resztą...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Solówki zdarzają się w każdym chórze, ale musi to być silny głos i osobowość odporna na tremę:-)
Usuń7-latka raczej nie ma silnego głosu...
UsuńO, słyszałam już takie!
UsuńOsobiście udzielałam się w chórze w szkole podstawowej. Miałam szczęście trafić na umuzykalnioną klasę. Nasze klasowe wycieczki zawsze były okraszone śpiewaniem na głosy.
OdpowiedzUsuńTrafiłam do szkoły średniej. Tu mało kto potrafił bezbłędnie odtworzyć prawidłowo muzyczne nuty.
Skończyły się śpiewy na klasowych wycieczkach ;)
Niektórzy uważają wspólne śpiewanie za obciach...
UsuńJa byłam dłuższy czas harcerką i też dużo śpiewaliśmy. Działo się. To było fajne nawet. Ciekawa przygoda. Pozdrawiam najserdeczniej
OdpowiedzUsuńJa harcerką byłam krótko, a szkoda...
UsuńW szkole (muzycznej) mieliśmy chór jako przedmiot (to była szkoła z przedmiotami ogólnokształcącymi i muzycznymi). Śpiewaliśmy w dwie klasy (zaledwie 40 osób), ale nie było ogólnoszkolnego chóru (orkiestra była). Bardzo lubiłam ten śpiew chóralny. Po latach, gdy odchowałam dzieci i zobaczyłam w gazecie nabór do chóru, a dyrygentem jest mój kolega z klasy, nic nie było w stanie mnie powstrzymać od zapisania się tam. Wspaniale mi sie śpiewało. Potem problemy z gardłem nie pozwoliły mi śpiewać. Ale po kolejnych 15 latach, już na emeryturze, znów śpiewałam w innym chórze (tamten chór już nie istniał). Cudownie jest być w środku tych dźwięków, tej harmonii. Śpiewanie i słuchanie muzyki zawsze działa na mnie jak balsam. Szkoda, że tak małą wagę przywiązuje się w szkołach do powszechnego wspólnego śpiewania.
OdpowiedzUsuńMoje gardło też już nie nadaje się do chóru...ale masz rację, zbiorowy śpiew ma w sobie magię, mnie bardzo wzrusza, czasami mam ściśnięte gardło i nie mogę śpiewać.
UsuńKiedyś w szkole mieliśmy dzień śpiewania pieśni patriotycznych na sali gimnastycznej z okazji Odzyskania Niepodległości, ależ sobie pośpiewałam!