Pani O. znudzona siedzeniem w domu w czasie kwarantanny, dała się namówić kuzynce na wypad do lasu, skoro już można było.
Pojechały autem, w lesie przebrały się w obuwie sportowe, bu pobiegać i poćwiczyć formę.
Kuzynka pani O. była bardziej wprawiona w bieganiu i po krótkiej rozgrzewce pomknęła niczym sarenka, zostawiając nasza bohaterkę daleko w tyle.
Różnica rozbiegania u obu pań była widoczna, więc umówiły się, że co kawałek pomaszerują, a więc będzie to raczej marszobieg.
Po paru kilometrach pani O. nabawiła się jednak kontuzji i wróciła na parking, by oczekiwać na powrót kuzynki.
W domu noga dokuczała coraz bardziej, zatem pani O.zadzwoniła do lekarza.
Polecono jej zrobić komórką zdjęcie nogi i widocznie nie wypadło dobrze, skoro wezwano pacjentkę na godz.12.00 do szpitala.
Przed szpitalem namiot, gdzie pani O. udzieliła obszernego wywiadu, odkażono ją dokładnie i kazano czekać na lekarza ortopedę.
Lekarz pojawił się ubrany jak kosmita, obejrzał nogę z daleka, udzielał porad, wypisał recepty.
Pani O. wróciła do domu, by podjąć leczenie przy pomocy zaordynowanych leków.
Zwolnienie nie było potrzebne, nie pracowała w czasie pandemii.
Na szczęście leki zrobiły swoje i ćwiczenie nogi w domu, ale ciągle lekko utykała.
Gdy dostała wezwanie do stawienia się w pracy, długo myślała jakie założyć buty, by JAKOŚ wyglądać , ale by noga nie ucierpiała za bardzo.
W swej próżności i zgodnie z upodobaniami pani O. założyła szpilki, nie mogła się oprzeć.
I tu stał się cud!
Noga nagle ozdrowiała, a pani O. pomknęła do pracy niczym łania, zastanawiając się, czy to nie płaskie buty biegowe tak jej zaszkodziły?
Dla mnie szpilki to istne narzędzie tortur, nie pojmuję wiec jak mogły one uleczyć nogę owej pani O. Ale cóz, są na tej ziemi rzeczy, które sie fizjologom (za Ferdkiem Kiepskim) nie sniły, a które mimo to sie zdarzyły!:-) Mniemam, że szpilki podziałały na nią bardziej psychologicznie. Postawiły tę panią do pionu. Jakaś wajcha jej się w głowie przestawiła i wreszcie po dniach pandemicznego unieruchomienia pomkneła po torach wytęsknionej działalności zawodowej, której najwidoczniej niezbywalną i podstawową częscią są rzeczone szpilki!:-))
OdpowiedzUsuńDla mnie to także kosmos, tym bardziej, że moje nogi nie do szpilek stworzone...
UsuńCiekawa sprawa, ale co my wiemy na temat ludzkiej psychiki? Ola całkiem słusznie pisze o tym aspekcie psychologicznym to raz, a dwa, jeśli pani O. cały czas chodzi w szpilkach, to niestety przejście na płaskie buty biegowe - jeszcze też zależy, jakie - musiało skończyć się kontuzją.
OdpowiedzUsuńI tak miała dużo szczęścia, że była to niewielka kontuzja, bo sposób badania pozostawia wiele do życzenia.
Tak się teraz bada, gdy znajoma miała problem z kręgosłupem, kazali opowiadać przez telefon co i jak boli, a później e-recepta i gotowe...
UsuńOj, może tak być. Współczuję bólu.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku, nie mogę nosić płaskiego obuwia. Jak zwiedzamy to zawsze sandałki lub pełne buciki na małym koturnie.
Szpilki uwielbiam, ale ograniczam do minimum.
Czasem tylko do zdjęć, a potem zmieniam na mniejszy obcasik.
No ale na wielkie wyjścia - musowo. :) Zawsze mam jednak druga parę w samochodzie.:)
Też mam od kilku dni po konsultacji lekarskiej telefonicznej - leczenie boleści rwy kulszowej. Przyjeżdżają panie pielęgniarki, by dać mi zastrzyk.
Dzisiaj było widowisko przed blokiem :D
Pozdrawiam Cię cieplutko.:)
No wyobrażam sobie ten widok, co bardziej wrażliwi najedli się strachu:-)
UsuńGdy odezwał się u mnie kręgosłup, to cieszyłam się, że zostały mi tabletki z poprzedniego razu.
Trzymam kciuki, by szybko Ci przeszło, bo to straszny ból!
Dziękuję. Niestety na wiele środków przeciwbólowych jestem uczulona, taki ze mnie egzemplarz. Ciężko mi cokolwiek przepisać, zawsze to jest ryzyko...
UsuńNo to masz problem, tym bardziej trzymam kciuki:-)
UsuńNigdy nie kochałam szpilek, za to uwielbiałam półszpilki i w nich czułam się najlepiej. Ale już od wielu lat- tylko na płaskim. Nawet na imprezy. Każdy wiek ma swoje własne prawa! ;)
OdpowiedzUsuńNo niestety, ja tez raczej w wygodnych butach, tylko okazjonalnie na wyższym obcasie, ale szpilki -nigdy...
UsuńLudzie nie chorują tylko na koronawirusa - dobrze jakby o tym pamiętano.
OdpowiedzUsuńJak na razie, pacjencie lecz się sam...
UsuńI to mnie przeraża! Również to zauważyłam, koszmar...
UsuńZe wszystkim nie damy rady, nawet z apteczką babuni...
UsuńMam nadzieję, że to jakoś się uspokoi, bo tak, to na licho te nasze składki?
UsuńA przecież jeszcze Owsiak sporo kupuje,ludzie robią zrzutki na leczenie..
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTrzeba poinformować owego ortopedę, żeby zapisywał także szpilki na receptę. ;) Wyobraziłam sobie szpilki w aptece obok gipsu i ortezy. :)))
Pozdrawiam serdecznie.
Niektóre panie byłyby zadowolone , a niektóre podejrzewam o celowe kontuzje:-)
UsuńTak może być - znam wiele kobiet, które twierdzą, że tylko w szpilkach dobrze im się chodzi. Jedna niższa koleżanka ciągle biegała w szpilkach, aż zapragnęła włożyć buty sportowe i nic z tego, stopa już się ukształtowała odpowiednio i buty sportowe sprawiały ból.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, na studiach miałam taką koleżankę, 1,50 m w kapeluszu i zawsze na szpilach, i chyba tak jej zostało:-)
UsuńButy na płaskim obcasie to nie buty, ja tam zdecydowanie wolę obcas, chociaż nie tylko szpilka. SPortowe mogą być ( mają zwykle doskonale wyprofilowane wnętrze), ale takie na przykład balerinki to jak dla mnie jakiś koszmar, podobnie płaskie sandałki - toż to masakruje stopy.
OdpowiedzUsuńTakie całkiem płaskie to chyba też nie bardzo, chociaż widuję panie zawsze w balerinach:-)
UsuńPrzez wiele lat od świtu do nocy chodziłam w szpilkach. Przestałam w nich chodzić dopiero po operacji kolana. Mnie chodzenie całkiem na płaskim zupełnie nie służy i teraz zamiast na szpilkowym obcasie chodzę na koturnie- ustawienie stawów kolanowych dla mnie sprzyjające a bezpieczniejsze niż na obcasie szpilkowym.
OdpowiedzUsuńNa koturnie też lubię, inna jest stabilność, byle nie za wysoki, bo wtedy sztywne są...
UsuńZ tymi szpilkami to bywa różnie. Widziałam juz panią wspierającą się o kulę inwalidzką. Szła po chodniku utykając, a na nogach miała szpilki na wysokim obcasie. Przyznaję, że doznałam na ten widok lekkiego stuporu.
OdpowiedzUsuńDo dziś jak sobie ten widok przypomnę, wyświetla mi się w głowie wielki znak zapytania. Pewnie już się nie dowiem dlaczego szpilki, a nie płaskie obuwie:)
Ja widuję panią, chyba już około osiemdziesiątki, która nawet do Biedronki chodzi w szpilkach i ubrana jak na ślub, tylko kapelusza brakuje:-) Podziwiam ją za te szpilki!
UsuńPodobno całkiem płaskie obuwie nie jest zalecane, powinno sie nosić takie z niewielkim obcasem, czy nierówna podeszwą, więc może pani przyzwyczajona do stopy wygietej na szpilce po prostu odnalazła właściwą postawę? brzmi to jak bredzenie, ale coś w tym jest 😊
OdpowiedzUsuńDlaczego bredzenie? Beata Kozidrak powiedziała w jednym z wywiadów, że nie wyobraża sobie życia bez szpilek, chociaż wysiada jej kręgosłup...
UsuńNie lubię się ze szpilkami. Jedyne buty tzw. "wyjściowe", mam na wysokim ale grubym obcasie. Tego typu but jest dość stabilny, a dobrze dopasowany do noszącej je pani, może być nawet wygodny i nie trzeba ich zdejmować na weselu.
OdpowiedzUsuńMoja znajoma miała kontuzję w kostce i o dziwo najmniej ją bolało kiedy chodziła właśnie w takich butach na wysokim obcasie.
Ja nawet na grubym nie mam, a te, które mam, trudno nazwać wysokim, ale trudno...nogi nie do obcasów!
UsuńKoturna też jest w miarę.
UsuńNie lubię takich butów, ale trzeba jeden takie mieć. ;]
To fakt, o czym przekonałam się na ślubie syna:-)
UsuńA no co niektórzy tak mają. Ja jednak nie, chodzę na płaskich butach. Szpilki miałam na nogach kilka razy w życiu. Stoją sobie w szafce na buty. Dlaczego? Z racji tego chociażby że noszę rozmiar 42, a takich szpilek prawie nie produkują i zawsze musiałam brać to co było dostępne, jeśli nie chciałam wyjśc w adidasach i sukience. Kiepskie połączenie. Zazwyczaj te buty mi się nie podobały albo były ciut ciasne. Też kiedyś skręciłam kostkę, o dziwo w balerinkach. Boli.
OdpowiedzUsuńTeraz to chociaż można kupić jakieś buty, kiedyś znajoma musiała sprowadzać z zagranicy za dewizy, bo tez ma duży rozmiar, ale dla panów nadal kiepski wybór, moi panowie mają rozmiar 47 i niewiele jest butów, zwłaszcza do garnituru.
UsuńO szpilkach tyle wiem, co o kosmicznych galaktykach, że są, niektóre wyglądają dobrze, niektóre nie, zwłaszcza że nie każda kobieta potrafi w nich się poruszać :-) Za to z całą pewnością wiem, że całkiem płaska podeszwa nie jest tak wygodna, jak niewysoki (do centymetra), szeroki obcas, nawet męskie buty trekingowe (trapery) posiadają takowy.
OdpowiedzUsuńNo niestety, zauważam, że niektóre panie nie umieją chodzić, a zakładają i to jest dramat wizualny...
UsuńW szpilkach teraz już rzadko chodzę, raczej obcas niższy, ale cenię. Sportowe buty też lubię, ale całkiem płaskie typu baleriny nie służą mi.
OdpowiedzUsuńZnałam kiedyś kobietę, która nawet na pole gospodarskie szła w szpilkach i twierdziła, że jej wygodnie to chyba tak było.
Pewnie tak, zakotwiczyła się obcasem w glebie, to wiatr jej nie przewrócił:-)
UsuńTeż nie noszę szpilek, no bo niby gdzie miałabym je teraz zakładać? Ale mam również doświadczenie z lekarzem, przez telefon z kolei sie leczyłam. Otóż wkręcił mi się kleszcz :( Nie pierwszy w życiu raz, niestety, Było to ok. 3 tyg. temu. Został wyjęty w całości przez mojego M. bo on jest specjalistą od kleszczy ( jest ogród i pies) i zrobił wszystko, jak należy. No, ale... poprzednimi razy zawsze na drugi dzień zgłaszałam się do przychodni, aby lekarz coś postanowił. Tym razem zadzwoniłam tylko i pan dr udzielił mi konsultacji telelefonicznej, całkiem fajnie mnie uspokoił :) Na razie jest ok :)
OdpowiedzUsuńOj te kleszcze, też zaliczyliśmy z mężem po kolei, ale na szczęście nic się dalej nie działo, czego i Tobie życzę!
UsuńZdjęcie telefonem wysłać trzeba?No popatrz.
Usuńnigdy w zyciu na swoich nogach szpilek nie miałam.
Podobno, na podstawie zdjęcia lekarz ocenia, czy przypadek na tyle poważny , żeby do szpitala się fatygować...
UsuńWspółczuje takiego bulu ;/
OdpowiedzUsuńJa najlepiej czuje sie w sportowym obuwiu
Podobno zwichnięcie jest gorsze od złamania...
UsuńJa miałam jedynie nadwyręzone ścięgno i raz zerwane.. oj to zerwane to coś okropnego :( Człowiek się meczy
UsuńPS Odpisałam u siebie na Twoje słowa Jotko - dłuższa wypowiedź, ponieważ chciałam coś wyjaśnić :)
Oj, aż mnie zabolało, ale teraz musisz podwójnie uważać...
UsuńKiedyś się z tym zmagałam.. nie teraz ;/ Pomogła opaska uciskowa ale alacety, okłady itp. nie pomagały. nic
UsuńZ olbrzymim zainteresowaniem przeczytałem ten post. Ponad 40 lat temu wybrałem się nad morze z uroczą brunetką, której jedyną wadą był niski wzrost (ok. 145 cm.). Udało mi się ją namówić na dłuższy (15 km.) spacerobieg nad brzegiem morza, ale zdziwienie było niepomierne, gdy zobaczyłem, że na nogach ma ... półsłupki, takie ok. 7 cm. Po krótkiej wymianie zdań zostawiła w hotelu obuwie i poszliśmy boso. Jednak już po kilkudziesięciu metrach truchtu złapał ją dziwny skurcz. Poprosiła abym jej przyniósł te nieszczęsne półsłupki ... przyniosłem, ale zamiast wrócić do hotelu rączo pobiegła przed siebie. Zaliczyliśmy bez problemu ten 15 km. marszobieg i wtedy wyjaśniła, że od ukończenia szk. podstawowej chodzi na podwyższonym obcasie, nawet w domu. Miałem szczęście, że do łóżka nie wchodziła w tych półsłupkach.
OdpowiedzUsuńNo w łóżku to mógłby być problem, zwłaszcza przy niektórych figurach:-)
UsuńLubię jak jest kobieco...ale przede wszystkim lubię i cenię wygodę. Więc najczęściej w płaskich butach. Buty ze zdjęcia są kosmicznie niemożliwe...
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja...
UsuńZawsze kochałam sportowe obuwie, choć od czasu do czasu męczyłam i niskie szpilki. I wiesz co? Kiedy zaczęły mi się kłopoty z kolanami, płaskie obuwie okazało się zabójcze. Nie, nie uratowały mnie szpilki, ale podwyższenie o 2-3 cm pięty przynosi ulgę. Wyczytałam nawet, że buty "zdrowotne" właśnie tak są profilowane.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, nigdy nie wiadomo, co mi się przyda, nawet robią teraz takie buty:-)
UsuńI wcale nie są brzydkie, ani tanie :) Szczególnie te markowe, np. El Naturalista.
UsuńSprawdzę, dzięki serdeczne:-)
UsuńSprawdziłam, świetne są, wybrałabym co najmniej 3 pary, ale cena faktycznie...
UsuńPrzyznam szczerze, że z taką historią jeszcze się nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńCzasami obuwie może dużo zdziałać. Pozdrawiam!
Całe życie człowiek się uczy:-)
UsuńNajpewniejszy zloty srodek. tzn ani zupelnie plaskie ,ani niebotyczne szpilki.Kiedys do szpilek koniecznwye bylo meskie ramie, a teraz niziutkie ale jednak obcasy.Przyznaje, ze wyjatki rodza sie w szpilkach-znalam takijeden: nawet w 9 mcu chodzila lekko w szpilkach Malgosia.
OdpowiedzUsuńMęża mam wysokiego, ale szpilki mnie nie lubią niestety, oglądam więc tylko...
UsuńCiekawa historia, bardzo współczuję bohaterce trochę nerwów było. Dobrze się jednak skończyło i to najważniejsze.
OdpowiedzUsuńO tak, a bała się tej wizyty w namiocie szpitalnym strasznie...
UsuńCzy mi się wydaje, czy temat szpilek już tu się pojawił? Biedna pani, przyzwyczajona chodzić na szpilkach, w sportowych nogę uszkodziła. Naprawdę trudno jest się przyzwyczaić do płaskiej podeszwy, kiedy cały czas chodziło się na obcasach. I podobno chodzenie w butach na całkiem płaskiej podeszwie, też jest niezdrowe.
OdpowiedzUsuńCoś tam może było, widocznie szpilki to chodliwy temat:-)
UsuńNiektórzy twierdzą, że to inna budowa stopy...nie znam się:-)
Ciekawa historia. Szpilki, które leczą :D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam chodzić w sportowych butach, ale na wyższym spodzie, bo od plaskich bola mnie nogi, dlatego u mnie baletki odpadają choć raz na jakiś czas je założe.
A widzisz, taki tytuł byłby lepszy - szpilki, które leczą!
Usuńpodoba mi się zdalne leczenie:))Ile to nowych sposobów życia odkryliśmy dzięki koronie. Co tam szpilki:)))
OdpowiedzUsuńPrawda? Zdalne leczenie, nauczanie, rehabilitacja i co tam jeszcze...
UsuńDziewczyny, ojej, nie! Zdalna operacja? Zdalne leczenie zębów? Zdalne spotkanie przy ognisku z pieczeniem kiełbasek? Zdalny spacer? Zdalna miłość?! Oj nie, nie! Przecież my nie jesteśmy zdalni, a żywi z krwi i kości. Odbicie na ekranie messengera nie zastąpi nam żywych kontaktów z żywym człowiekiem, ciepła, dotyku, zapachu, spojrzenia w oczy, zajrzenia w głąb duszy drugiego człowieka. Rozpędziłam się, wiem, ale nie mogłam inaczej. Mam dość tej zdalności, chcę do człowieka! Buuu...
UsuńNo jasne, ze żartujemy, ja nawet czytać wolę papierowe książki, a zapach, smak i te sprawy, to najcenniejsze na świecie:-)
UsuńNo to teraz tylko patrzeć a i po lesie biegać będzie w szpilkach.
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, do parku na spacery niektóre panie tylko w szpilkach...
UsuńJa założyłam szpilki tylko raz i od tamtej pory zapomniałam że coś takiego istnieje. Ale żeby biegać po lesie w szpilkach... nie pomyślałam. Pozdrawiam serdecznie Jotko
OdpowiedzUsuńSzpilki oglądam i podziwiam, ja nawet nie miałam, przymierzałam tylko, tak dla zasady...
UsuńZdarzyła mi się kontuzja na wyjeździe. Nic groźnego, ale bolało. Miałam ze sobą buty sportowe i sandały na obcasie (niespecjalnie wysokim). I paradoksalnie stopa wolała sandały.
OdpowiedzUsuńCzyli coś w tym jest, może kontuzje wolą obcasy?
UsuńMnie też ciągle bolą nogi. Da się kupić szpilki rozmiar 44? I żeby były szerokie jak barka płaskodenna?
OdpowiedzUsuńNa pewno, w sieci znajdziesz wszystko:-)
UsuńMiałam wizytę on line u pani neurolog - będzie co wspominać 😊 Co do szpilek , poddałam się jakiś czas temu. Po godzinnym chodzeniu w szpilkach - cały dzień i noc - ból stóp🤷♀️
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, dlatego nie kupuję, nawet ślub syna nie miałam szpilek...
UsuńMnie tam się szpilki podobają, choć ich nie noszę. A pamiętasz to obuwie na koturnie? To dopiero musiała być mordęga...
OdpowiedzUsuńja też lubię popatrzeć, bo nie noszę, ale niedawno jakaś tzw.gwiazda stwierdziła, że kupuje, ale nie nosi, podziwia w szafie ;-)
UsuńPodobno sport to zdrowie, a chodzenie w szpilkach wprost przeciwnie. A tu niespodzianka! Okazuje się, że szpilki mają cudowną moc uzdrawiania sportowych kontuzji;-)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Też mnie to zdziwiło, ale całe życie uczymy się :-)
UsuńDla każdego coś innego jest dobrego :)
OdpowiedzUsuńU mnie obuwie tylko na płaskiej podeszwie.
Całkiem płaskie podobno nie bardzo...
UsuńSzpilki kontra buty sportowe 1:0 :-)
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw, czy gdyby kontuzja była poważniejsza, to pani musiałaby też zagipsować się zdalnie? :-)
No własnie nie wiem, ciekawe jak?
UsuńCzyli niektórym szkodzą płaskie buty, a nie szpilki! To dopiero!
OdpowiedzUsuńŚwiat jest pełen niespodzianek!
UsuńJakby to napisać :) Może nie szpilki, bo w Krakowie Za dużo kocich łbów, ale obcasy , czy koturny towarzyszyły mi przez wiele lat życia i to tych w których korzystałam z komunikacji miejskiej i siły nóg własnych...ja e takich butach robiłam i wszystko i cały dzień...
OdpowiedzUsuńPotem przerzuciłam się na płaskie i pseudo sportowe i...jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki moje stopy coraz gorzej zaczęły tolerować buty w ogóle...Znaczy głównie jedna:)
Od kiedy korzystam głównie z własnych nóg, to wszelkie bardziej eleganckie zakładam niezbyt często.
UsuńDla mnie chodzenie na obcasach to tortury,ale podobno istnieją ludzie tak do nich przyzwyczajeni, że źle się czują w niskich butach. Pamiętam jak pojawiła się moda na takie bezobcasowe cudaki jak te na zdjęciu powyżej- to już chyba w ogóle wyższa szkoła chodzenia :D
OdpowiedzUsuńChyba nawet nie próbowałabym takich założyć!
UsuńTeż słyszę, że balerinki nie są zdrowe, bo za płaskie. Podobnie, jak sandały. Te firmowe buty sportowe nie są całkiem płaskie. A zbyt wysokie szpilki na pewno nie są zdrowe. Wszędzie potrzebny jest umiar.
OdpowiedzUsuńSzarabajka w jednym z komentarzy podała adres strony z fajnymi butami, piękne są, ale nie tanie!
UsuńKiedyś czytałam, że noszenie szpilek (bardzo częste i przez długi czas) powoduje zniekształcenie stopy, więc nic dziwnego, że pani O. doznała kontuzji, kiedy gwałtownie przestawiła się na obuwie płaskie i do tego jeszcze urządziła sobie marszo-bieg.
OdpowiedzUsuńKiedyś zdarzało mi się nosić wyższe obcasy (szpilki nie), ale ostatno tylko płaskie, na niezbyt cienkiej podeszwie.
Podobno szpilki to także haluksy, a ja szpilek nie noszę, a jednak...więc nie wiem, jak to jest?
UsuńSą kobiety które całe życie chodzą w szpilkach - nawet jak odkurzają mieszkanie. Sa takie, które nigdy szpilek nie założyły i nie założą, Wydaje mi się że i jedno i drugie jest przesadą...
OdpowiedzUsuńNiektóre nie mogą założyć z powodów zdrowotnych...
UsuńPreferuję buty sportowe (bo ponoć nie umiem chodzić statecznie, jak na matronę przystało), ale w szpilkach też nieźle sobie radzę...;o)
OdpowiedzUsuńA każdy ortopeda przyzna, że chodzenie na całkiem płaskich i cienkich podeszwach nie jest zdrowe (że o nagłym zrywie do biegania nie wspomnę)...;o)
W ogóle życie nie jest zdrowe, a ostatnio coraz mniej...
UsuńMożna jeszcze wygodniej używając sandałów geta gejsz z dalekiej Japonii
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie próbowałam...
UsuńOsobiście nie lubię chodzenia w szpilkach, zbyt problematyczne :)
OdpowiedzUsuńCiągle uważać trzeba, zwłaszcza na naszych chodnikach:-(
Usuńmyślałem, że takie buty mogą się tylko przyśnić.
OdpowiedzUsuńjestem pełen podziwu dla twórcy tego koszmaru.
Może jemu tez się przyśniły ?
UsuńEch! Miewam ci i ja podobne przypadki, kiedy za bardzo, chce się zażyć sportu! Jak to mówią... chciałaby dusza do raju.
OdpowiedzUsuńNo chyba wszyscy tak mamy w podobnym przedziale wiekowym:-)
UsuńOd VIII klasy chodziłam tylko na obcasach, im wyższe tym lepsze. Potem katusze cierpiałam próbując chodzić na niższych. Dopiero na emeryturze się nauczyłam :) Ale o czym innym, podczas ćwiczeń zerwałam sobie mięsień łydki i po zabandażowaniu mogłam tylko na obcasie chodzić, inaczej nie dało rady. Tak więc szpilki umożliwiają chodzenie, rozumiem to :) anka
OdpowiedzUsuńWierzę, Aniu i podziwiam, moje nogi nie do obcasów, niestety:-)
UsuńW przeciwieństwie do mojej córki nie chodzę w szpilkach... jakoś nigdy nie mogłem się przyzwyczaić, a teraz... to już nie ma o czym mówić :-)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja:-)
UsuńSzpilki bardzo mi się podobają, ale niestety rzadko je zakładam, na co dzień jakieś wygodne buty na niewielkim obcasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Mi też się podobają, ale to miłość platoniczna...
Usuń