Były czasy, że gdy ktoś oddawał rodziców do domu opieki, to odsądzano go od czci wiary, bo jak to - rodziców do przytułku?
Dziś domy opieki dla seniorów różnią się bardzo od tych z opowieści o wyrodnych córkach lub synach.
Oczywiście gołym okiem widać też różnice między instytucjami prywatnymi, a państwowymi, ale czy nas to dziwi?
Zresztą nie zawsze te prywatne są wzorem do naśladowania, także z tym różnie bywa.
Ale nie zamierzam pisać rozprawy porównawczej. Domy opieki mają różne nazwy - Dom Seniora, Dom Pogodnej Jesieni, Dom Złotej Jesieni itp.
Moja znajoma opiekowała się teściową, mieszkającą w innym mieście. Starsza pani była kiedyś lekarzem , silna osobowość, oczytana, rozpolitykowana, radziła sobie dobrze z codziennością, póki nie dopadły ją dolegliwości wieku, cóż można oczekiwać od własnego organizmu w wieku ponad 90 lat?
Gdy teściowa wymagała większej opieki, znajoma sprowadziła ja bliżej siebie, wynajęła wygodne mieszkanie, woziła obiady, zamawiała lekarza, wypożyczała dla niej książki.
Jednak starsza pani zapadała się w sobie, zrobiła się marudna, narzekała na samotność, ciągle dzwoniła, nawet w środku nocy.
Znajoma sama zachorowała na raka, o czym nie powiadomiła teściowej, by jej nie martwić, ale gdy u staruszki pogłębiała się demencja oraz inne dolegliwości wyszukała jej prywatny dom opieki .
Wysoka emerytura teściowej i oszczędności pozwoliły na wybór lepszej placówki.
Starsza pani najpierw kręciła nosem, bo tam same staruchy i upierdliwe pielęgniarki, ale po pewnym czasie widać było , jak znika gdzieś demencja, mrukliwość, wraca zainteresowanie współlokatorami , światem zewnętrznym i apetyt.
Rodziny mieszkańców tej placówki mogły obejrzeć na FB wszystko, co dzieje się z seniorami.
Tylko spotkania rodzinne odbywały się przez szybę i słuchawki, bo wiadomo - pandemia i procedury.
Seniorom oferowano niemal codziennie różne atrakcje, a to Dzień Kanapkowy, kiedy panowie robili kanapki dla pań; Dzień Gofra, kiedy to panie przygotowywały deser dla panów; urodziny z tortem dla kolejnych jubilatów; Dzień Spa czyli malowanie paznokci, masaż twarzy dla pań i pedikiur dla panów, Dzień Ekologii czyli przesadzanie roślin doniczkowych itp.
Gdy znajoma zobaczyła swoją teściową, która nigdy nie malowała paznokci z pięknym manikiurem w kolorze czerwonym z wzorkami, omal nie zemdlała, spojrzała na swoje dłonie i postanowiła pójść do kosmetyczki.
Staruszka zapytana, czy smakują jej obiady, odpowiedziała, że wszystko jest bardzo smaczne, a w dodatku nie każą jej płacić za nic. Nie zdaje sobie sprawy, ile kosztuje jej pobyt w domu opieki oraz jaką ulgą dla znajomej jest świadomość, że teściowa ma dobrą opiekę, także medyczną i nie dzwoni w nocy do synowej, że chyba ktoś włamuje się do jej mieszkania...
Nie każdego stać na luksusowy ośrodek dla ojca czy matki, ale i nie każdy ma siłę do opieki całodobowej nad rodzicem, sami jesteśmy coraz starsi, często schorowani, a prywatna opieka w domu też sporo kosztuje.
Moja mama zawsze mawiała, że nie prawa innych oceniać ten, kto nigdy nie opiekował się ciężko chorym rodzicem, dzieckiem, sąsiadem, a w czasach gdy my opiekowaliśmy się babcią, o miejscu w podobnym domu opieki dla seniora można było pomarzyć.
Jotko, poruszyłaś bardzo ważną sprawę. Prawdą jest, że nikt, kto nie ma pod opieką osoby z zaburzeniami pamięci nie zrozumie, co to znaczy czuwać 24 godziny na dobę, żyć w bezustannym napięciu w dzień i w nocy. Jeśli ma pomoc, gdy są np 2 osoby wspólnie zajmujące się chorym, to jeszcze jakoś leci. Ale gdy jedna ma temu podołać - nie da rady, nie ma takiej możliwości ani fizycznej, ani psychicznej. Dlatego taki ośrodek jak opisałaś to zbawienie dla obu stron. Tylko... skąd wziąć na to pieniądze...i koło się zamyka.
OdpowiedzUsuńZa to wydaje się miliony na wątpliwe inicjatywy, a opieka nad seniorami daleko w tyle.
UsuńMało kto może sobie pozwolić na prywatną opiekę, a sił i cierpliwości coraz mniej...
Opieka nad starsza osoba czy matka, tesciową jest uciążliwa. To prawda, czas przy takich osobach leci piorunem a to zakupy, a to lekarza, a to lekarstwa, dla zabicia czasu czytanie im książek. Słyszałam i niestety widziałam domy dla starszych (drogie, tańsze) są po prostu zawsze koszmarne. W tym wszystkim gdzieś ginie człowiek tzn ta osoba starsza i ta opiekunka, czy opiekunowie..... Nie ma czasu na siebie , nie ma czasu na swoje osobiste zdrowie i problemy zdrowotne. Znam kobietę lat 64, wdowa, nie ma dzieci mieszka że swoją Mama lat 95, cały swój czas i zaangażowanie poświęca jej. Kiedyś tak sobie pomyślałam kto nią się zajmie, gdy będzie ona miała te 95 kat. To takie wolne myśli.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a jeśli osoba jest leżąca to masakra, nie zawsze można liczyć na pomoc rodziny, a na opłacenia pomocy obcych nas nie stać...
UsuńDopiero w "pewnym wieku" dociera do nas przekonanie o tym, że stajemy się niepotrzebni, przeszkadzamy, wtrącamy się. Tak jak obserwujemy, że maluchy w przedszkolach i szkołach są okrutni i nieczuli w stosunku do innych i inności, tak później, ci sami zatracają empatię nawet do rodziców - nie mówiąc już o "obcych" starszych osobach.
OdpowiedzUsuńTo niesamowicie trudno mieć empatię do osoby która nie jest empatyczna. Przez kilkanaście lat obserwowałam jak moja mama krok po kroczku gdzieś swoją empatię "gubi" i staje się coraz bardziej egoistyczna, oczekująca od otoczenia zainteresowania tylko i wyłącznie swoją osobą. Empatię zaś zastępuje agresja, jeśli się na agresję odpowiada empatią to ta agresja jest coraz większa, tak było w przypadku mojej mamy. Czułam się jakby żywiła się moją energią...
UsuńChyba trzeba się pilnować, by na starość nie stać się niemiłym dla otoczenia, chociaż nasze starania nie zawsze są skuteczne, gdy choroba zmienia psychikę i podejście do otoczenia.
UsuńObserwowałam jak zmieniały się moje babcie, a wolałabym je zapamiętać z lepszego okresu.
Objawy i skutki starosci sa przykre, ciezkie i trudne do utrzymania pod kontrola. Nigdy nie dyskutuje tej strony zycia gdyz jasnym jest iz ta osoba sobie tego nie wybrala. Co wiecej - moze nas to czeka i co wtedy?
OdpowiedzUsuńproblemem jest sprawa opieki nad nia. Nie da sie ukryc ze w domu i wsrod swoich jest najlepiej, z drugiej strony miejsca opiekuncze oferuja niejedno nieosiagalne w warunkach domowych. Rozwazajac wszystkie za i przeciw uwazam iz gdy nadejdzie moment decyzji bardziej praktycznym jest skorzystac z placowki i fachowej opieki.
Tez tak uważam, bo często dolegliwości wymagają fachowego podejścia, nie mówiąc o sile fizycznej!
UsuńKoleżanka, póki dawała radę robiła to sama, ale ile można?
Opieka nad starszą osobą może przerastać fizycznie i psychicznie... Można mieć kogoś dochodzącego do pomocy, ale czasami dom opieki bywa najsensowniejszym rozwiązaniem. Trzeba tylko wtedy często odwiedzać i stale się interesować, również po to, żeby pracownicy placówki widzieli, że trzyma się rękę na pulsie. Niestety potrafią sporo kosztować, a do pierwszego lepszego przecież się bliskiej osoby nie wyśle...
OdpowiedzUsuńCzasami członkowie rodziny dokładają się do opłat, gorzej gdy starszy człowiek nie ma nikogo lub dzieci nie stać na finansowanie takiej usługi.
UsuńTen Dom Spokojnej Starości, o którym piszesz wydaje się bardzo przyjaznym miejscem - starzy ludzie czują się w nim zaopiekowani pod każdym względem, nie tylko zdrowotnym, żywieniowym, ale też kulturalnym i społecznym.
OdpowiedzUsuńBrzmi super, starsza pani rozkwitła.
Ważne też, by starsi ludzie mieli możliwość wyboru na ile chcą być z ludźmi, na ile sami i by było to uszanowane.
Widziałam zdjęcia i znam relacje z wielu imprez oraz życia codziennego.
UsuńWybór jest istotny, gorzej gdy dana osoba nie jest w stanie zaopiekować się sobą samym.
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńNie osądzam postępowania innych - każdy taką decyzję powinien rozważyć we własnym sercu, sumieniu i - jednocześnie - mierzyć siły na zamiary.
Z doświadczenia wiem, że zajmowanie się starszą, bardzo schorowaną osobą jest trudne. Taka opieka wyczerpuje psychicznie i fizycznie, zwłaszcza gdy kontakt w wyniku choroby słabnie coraz bardziej. A najtrudniejsze wcale nie jest wyręczanie w każdej czynności, lecz patrzenie, jak bardzo taka osoba cierpi, jak powoli gaśnie. Ciężka jest też świadomość, że nie ma nadziei na poprawę.
Dodam, że opieki nad kimś, kto troszczył się o nas, gdy jeszcze nie potrafiliśmy robić tego sami, nie uważam za jakiś szczególny rodzaj bohaterstwa czy poświęcenia, ale za coś zupełnie normalnego.
Pozdrawiam:)
Słyszałam kiedyś wypowiedź jednej z pielęgniarek hospicjum, która współczuła opiekunom chorych w domach. Ona jako pielęgniarka wracała do siebie, do rodziny, swoich pasji, a rodzina chorego zostawała z tym ciagle, bez możliwości wyboru, wypoczynku, urlopu...
UsuńNie chciałabym, aby kiedykolwiek opiekowało się mną któreś z moich dzieci. Zbyt dobrze wiem, jak koszmarnie obciążająca jest taka opieka.
OdpowiedzUsuńMój mąż mawia to samo. Moja mama była bardziej radykalna, gdy obserwowała swoja mamę, a potem siostrę.
UsuńPowiedziała kiedyś - jeśli tylko w części będę taka, weź strzelbę i mnie zastrzel, ale gdy zachorowała na raka bardzo chciała żyć, do ostatniej chwili...
Kiedyś rodzina stawiała sobie za punkt honoru opiekę mad starszą osobą, jaka to była skaza, takie oddanie do " domu starców" .
OdpowiedzUsuńMój tato mieszkał z nami 6 lat i było nam razem dobrze, tylko ja ciągle miałam jakieś takie poczucie, że poświęcam mu zbyt mało czasu - że nie zapewniam mu wystarczająco dużo rozrywki, bo na tym naszym odludziu był " skazany" na nasze towarzystwo, a człowiek mimo że niepracujący , jakieś tam swoje życie ma. Dobrze, że miał ogród, huśtawkę i jakoś czas się sam zagospodarował. Pewnie w takim domu między rówieśnikami - o rozrywkę byłoby łatwiej. Ale ogólnie myślę, że ten czas było dobrym czasem. A jednak ile musiało się w moim życiu wydarzyć, żebym miała warunki do tego. W innym wypadku - nie wyobrażam sobie , jak potoczyłyby się ostatnie lata jego życia. Jednak gdy zachorował i stał się osobą leżącą - mimo szczerych chęci i warunków, po dwóch dniach polegliśmy fizycznie i trzeba było pomyśleć o siłach fachowych i jakimś specjalistycznym miejscu. Niestety - tata już tego nie doczekał. Widać tak miało być. Mimo wszystko - dobrze wspominam ten czas i dziękuję losowi, że mogłam sobie na to pozwolić.
No właśnie - warunki. Dla niektórych seniorów nawet schody stanowią problem, nie mówiąc o oddaleniu od opieki medycznej, która jest potrzebna codziennie.
UsuńMoja mama mawiała, że nie udała się panu bogu starość.
Myślę o tym ze strachem. Jeszcze nie w kontekście własnej osoby, ale swego taty. Póki jest samodzielny, wszystko w porządku, ale nie daj Boże, żeby się coś podziało. Z jednej strony serce by mi pękło, gdyby musiał pójść do DPS, z drugiej nie wyobrażam sobie tej ciężkiej fizycznej pracy przy osobie leżącej, którą trzeba dźwigać, tym bardziej, że jeszcze co najmniej kilka lat powinnam pracować zarobkowo.
OdpowiedzUsuńO tym, że nie mam warunków do zabrania taty do siebie, przestałam dumać. W końcu zawsze można dokupić łóżko i postawić choćby na środku pokoju, a nie myśleć o własnym komforcie, prawda?
Ale przecież jeszcze bywają sytuacje tego rodzaju, że w wyniku demencji taka osoba staje się groźna dla otoczenia.
Tak bywa, my mieszkając z babcią musieliśmy wymienić zamki, zamykać gaz i wodę. Dla bezpieczeństwa. Zdarzają się także oszuści, którzy pod nieobecność domowników naciągają takiego staruszka na różne kosztowne inwestycje. Wystarczy dowód i podpis.
UsuńKto wie, czy ja nie chciałbym dokończyć swego żywota w takim miejscu. Nie udało mi się albowiem zgromadzić na tej ziemi dóbr w postaci własnego domu, w którym byłby przygotowany jakiś kącik, gdzie mógłbym sobie czytać, pisać, oglądać i słuchać. Ponadto ja naprawdę nie jestem kłótliwym zrzędą, a w miarę towarzyskim samotnikiem, więc dla otoczenia nie stanowiłbym śmiertelnego zagrożenia...
OdpowiedzUsuńTego nigdy nie wiemy, dopóki nie staniemy wobec jakiegoś wyboru. Niektórzy łakną towarzystwa, inni wręcz przeciwnie. Często życie samo podsuwa wybory...
UsuńKulturowa wciąż tkwimy w myśleniu, że to na dziecię spada obowiązek zapewnienia opieki starszym rodzicom. Czasy się jednak zmieniły. Dzieci są dłużej aktywne zawodowo i ciasto pracują długie godziny. Wydaje mi się, że najwyższy czas zmienić sposób myślenia, bo dom seniora wcale nie musi być umieralnia.
OdpowiedzUsuńOstatnio właśnie chyba się to zmienia, bo znam kilka osób zadowolonych z opieki nad rodzicami, nie kosztuje to mało, ale komfort i spokój rodziny zapewnione.
Usuńkluczowym słowem zdaje się być epitet "wysoka" doklejony do emerytury.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, to marzenie wielu emerytów...
UsuńWiem coś o tym Jotko, bo od pół roku mój Tatko leżący, wymaga naszej praktycnie całodobowej opieki. Jestem jedynaczką, więc nie mam innej pomocy, i nie ma dnia abym nie była u nich i nie pomagała. Na szczęście mieszkamy blisko. Mamcia też potrzebuje wsparcia, więc obowiązkowa codziennie wspólna herbatka ( kontynuacja od zawsze wypijanej po powrocie z pracy)Tego typu placówki są jednak pomocne w przypadku, gdy jest problem z opieką. P.S.Nasze pokolenie już inaczej na to patrzy- najczęściej uprzedzamy nasze dzieci, że taka opcja jest jak najbardziej do rzeczy...
OdpowiedzUsuńTo masz dodatkowy obowiązek, wymagający siły i cierpliwości.
UsuńTrzymam kciuki, byś wytrwała, bo i wsparcie dla mamy to wielka odpowiedzialność.
Nie chcemy być dla nikogo ciężarem, ale kto wie, co będzie?
Bycie jednynaczką... Wiem jak to jest. To spora odpowiedzialność i też niespokojne myśli...To wymaga sił zawsze więc szukam wsparcia w naturze, marzeniach i nadziei.
UsuńNie zawsze posiadanie rodzeństwa, rodziny gwarantuje opiekę na starość, czasami członkowie rodziny nie poczuwają się do pomocy.
UsuńA ja mam nadzieję i pragnienie nie doczekać czasu, gdy stanę się zależna od stałej pomocy i opieki - wszystko jedno czy to domowej, czy personelu " Domu spokojnej starości." jak to się obecnie pięknie nazywa.. Pandemia nauczyła mnie życia w samotności.. Nie wiem jak długo wytrwam.... dopóki umysł pracuje sprawnie, zainteresowań wcale nie ubywa może uda mi się bezboleśnie przesmyknąć na drugą stronę. .
OdpowiedzUsuńTego sobie chyba wszyscy życzymy, dotrwać w zdrowiu fizycznym i dobrej kondycji psychicznej.
UsuńWydaje mi się, że sprawa jest skomplikowana, ale w sytuacji, gdy dzieci mają moc innych obowiązków (we własnej rodzinie, czy pracy) nigdy nie zapewnią stałej i komfortowej opieki starszym i zniedołężniałym, nawet jeśli mają ich u siebie w domu. Jest jeszcze jeden problem, o którym niewiele się mówi w związku z tym tematem. Starszy człowiek, swoje humory ma (wiem, bo sam jestem starym) i to jest sytuacja wysoce konfliktogenna.
OdpowiedzUsuńWolę osobno, choć razem, a gdy już będę potrzebował, aby mi ktoś zmienił pieluchomajtki, niech to zrobi obca pielęgniarka niż rodzona córka.
Bardzo ważny głos w dyskusji, sama się zastanawiam jaka będę za lat 10, 20, bo widziałam, jak zmienia się człowiek z wiekiem lub w wyniku chorób. Mój mąż powtarza, ze nie chciałby dożyć chwili, gdy ktoś będzie musiał go karmić...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSzkoda, że usunąłeś, był bardzo adekwatny do tematu, znam podobny przypadek.
UsuńNie usuwałem! Jak możesz to go przywróć. Ja poszukam kopii w swoich "szpargałach".
UsuńZ bloggera nie mogę, bo pokazał się tylko na mojej poczcie...
Usuń@Andrzej:Znalazłam i skoro nie usuwałeś, to wklejam tu:
Usuń"Kilkanaście miesięcy temu w jednej z kamienic odkryto dwa ciała małżonków. On miał ok. 80 lat i opiekował się kilka lat starszą żoną chorą na Alzheimera. Któregoś dnia dostał zawału i przez kilka dni aż do śmierci leżał na podłodze w łazience, ona - przywiązana do łóżka - zmarła po kilku tygodniach z głosu i pragnienia. Sąsiedzi nie interweniowali, bo mężczyzna co kilka dni sam chodził do sklepu i nie życzył sobie pomocy."
Dzięki. Parę dni temu na wizji dołożyłem jednemu bubkowi z PiS i zaczęło się. Pierw mi zablokowano komputer, potem sieć i TV. Pewno jest na mnie zlecenie hakerskie. ;)
UsuńWielki Brat czuwa...
UsuńTo bardzo trudny temat. Trzeba o siebie dbać i o bliskich jak tylko najlepiej się da. Reszta to życie...
OdpowiedzUsuńTemat trudny i odległy, gdy jest się młodym, ale w pewnym wieku to całkiem bliska przyszłość...
UsuńDeLu nie mówmy o sobie, że jesteśmy starzy... bardzo nie lubię tego określenia.... mamy często młodsze umysły od młodych staruszków, plus doświadczenie. Obyśmy umieli mądrze z tego korzystać zachowując swoje zdanie dla siebie, nie pouczać..... oni, ci młodzi sami dojdą kiedyś do tych samych konkluzji. Nie dajmy się... pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie wszyscy lubią określenia: starzec, staruszka... kiedyś to było bardziej naturalne, adekwatne do stanu, dziś często ludzie są aktywni do późnego wieku.
Usuńaktywność fizyczna nie jest równoznaczna z młodością ducha..... w większości znamy uczucie, gdy mając lat 40, potem 50, i jeszcze więcej - czuliśmy się znacznie młodsi....... nie czuliśmy wieku kalendarzowego. Niektórym pozostaje to do naprawdę późnego wieku. /nie mam oczywiście na myśli szczebiotu starszych kobiet, które się zatrzymały na etapie podlotków/ / Bardzo szczerze mówi o tym ksiądz Boniecki.... czy widzicie w nim staruszka, bo ja nie. Pisze też o tym Olga Tokarczuk w którymś z esejów. .
UsuńOczywiście, masz rację, mówił tez o tym Karol Wojtyła u schyłku życia.
UsuńTyle jeszcze miał planów, ale zdrowie nie pozwoliło...
Wszystko jest pięknie bo
OdpowiedzUsuń"Wysoka emerytura teściowej i oszczędności pozwoliły na wybór lepszej placówki."
W takich placówkach bywa różnie. Rozumiem jednak, że nieraz nie ma innej możliwości i trzeba najbliższą nam osobę gdzieś umieścić.
Słyszałam różne opowieści, ale najczęściej takie decyzje są przemyślane i nie obywa się bez wyrzutów sumienia...
Usuń"Dopomóż mi, Boże, Twą łaską, abym wszystkich mych powinności względem rodziców dopełniła". Amen.
OdpowiedzUsuńA ja zawsze pamiętam mądre zdanie - pan bóg podeśle Ci łódź w czasie powodzi, ale wiosłować musisz sama...
UsuńNo cóż,w dzisiejszych czasach owo oburzenie na takie postępowanie rodzin, jakby blaknie. Wobec tego, póki jeszcze mamy świadomość, wysyłajmy życzenia do Wszechświata, abyśmy mieli szczęśliwą starość.
OdpowiedzUsuńCały czas wysyłam, ale jak patrzę na moich przodków, to marny mój los...
UsuńPoruszyłaś, jak zwykle, bardzo istotny problem - starzenia się i tego wszystkiego, co ze sobą niesie. A ja - patrząc z perspektywy tego, co mnie przecież także w końcu czeka, zastanawiam się... Co by było lepsze dla mnie? Być ciężarem dla rodziny któregoś z moich dzieci [a na żądne z nich i ich współmałżonków nie mam podstaw narzekać], czy zdać się na pobyt w jakimś "Raju dla Seniorow"? Tu kwestia "biletów Grzesznej bogini Mammony...
OdpowiedzUsuńIdealną byłaby trzecia droga: - "I tak zajść, jak słońce zachodzi".
Póki co - pozdrawiam...
Też nie wiem jak bym wolała, ale opcja trzecia chyba najlepsza...
UsuńPoruszylas bardzo ważny temat. Dobrze, że ta starsza pani miała wysoka emeryturę to rodzina mogła pozwolić finansowo na takie miejsce. Moja ciocia niestety nie miała wyboru bo jej mama miała skromna emeryturę i niestety większość szla na jej leki i moja ciocie było stać tylko na opiekunkę która przychodziła kilka razy w tygodniu jak moja ciocia była w pracy. Jednak niestety stan jej mamy bardziej się pogarszał i tylko kilka lat pożyła. Jak to mówią każdy z nas ma swoją własną historie i łatwo innym oceniać nie znając całej sytuacji.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a niektórych nie stać nawet na dochodzącą pomoc, jedynie doglądanie przez opiekę społeczną, nie mówiąc o osobach samotnych bez rodziny, czasami pomagają sąsiedzi.
UsuńTo jest niesamowicie trudna sprawa. Pisałam kiedyś na blogu o swojej koleżance która odwoziła mamę do takiego domu bo już nie miała siły się nią opiekować. To znaczy może opiekowałaby się nią dalej gdyby nie to, że jej mąż dostał udaru.... Opiekować się dwójką nie miała już siły. Na dodatek nie miała żadnej pomocy w opiece nad matką bo była jedynaczką i żadnej pomocy w opiece nad mężem, bo jedyne dziecko mieszkało na drugim końcu świata...
OdpowiedzUsuńA bywa, że rodzina dość liczna, ale nikt się nie kwapi do pomocy...samo życie niestety!
UsuńMój Tato opiekował się chorą mamą i zna temat od środkaa ;/
OdpowiedzUsuńChyba wielu z nas ma podobne doświadczenie...
Usuńnie mnie oceniac
UsuńEch to życie... potrafi być takie niewdzięczne!
OdpowiedzUsuńSłabo to wszystko wygląda...
UsuńBardzo ważny i też trudny temat. Też uważam, że nie powinno się oceniać, różne sytuacje dzieją się w życiu.
OdpowiedzUsuńBardzo różne, a z problemami przeważnie zostajemy sami.
UsuńPracuję w tego typu placówce, akurat nie jest przeznaczona dla seniorów, ale zasady są podobne. Na pewno koszt pobytu nie jest niski w żadnej i praca też jest wymagająca. Mi się przykro patrzy na osoby, które zostały oddane przez rodzinę i ta rodzina całkowicie znika, nie dzwoni, nie reaguje na wysyłane kartki świąteczne, nie przyjeżdża w odwiedziny, itd. Oddali i zniknęli. Jakby tego człowieka nigdy w ich życiu nie było. Takich placówek powinno być więcej, bo bardzo wielu ludzi poszukuje w nich miejsc, ale wiadomo, nie każdego stać, a gminy też nie chcą dopłacać do pobytu. To jest dosyć trudna procedura do przejścia.
OdpowiedzUsuńBywa, że rodzina zostawia staruszka w szpitalu, różne są rodziny, niestety...
UsuńNa pierwszym semestrze miałam praktyki w państwowym Domu Spokojnej Starości. Być może dlatego, że był on państwowy, staruszkowie nie mieli w nim wielu rozrywek. Co prawda starałam się im coś tam przygotować, ale to było zaledwie 10 dni. Najbardziej było mi żal tych, o których rodzina "zapomniała". Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBo wiele zależy od ludzi, budżetu i innych okoliczności...
UsuńBardzo trudny temat. Znam osoby, które opiekowały się starszymi rodzicami z przeróżnymi chorobami (w tym głębokie zmiany psychiczne), które pytane o to, jak było odpowiadają, że w ogóle nie chcą o tym rozmawiać...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że takich miejsc, w których starszy człowiek może godnie żyć jest ciągle za mało. I te niepotrzebne wyrzuty sumienia rodziny...
Jest jeszcze kwestia kto jakim był rodzicem w przeszłości...
Tak to tez ważne, rodzice bywają toksyczni, nieobecni, sytuacji tyle, ile rodzin. Na pewno powinno powstać więcej placówek opiekuńczych, czyżby znowu musiał zadziałać Owsiak?
UsuńStarość się Panu Bogu nie udała...To fakt...A żeby oceniać, trzeba w "cudzych butach pochodzić"...;o)
OdpowiedzUsuńOj trzeba by...ale łatwiej oceniać, niż zrozumieć!
UsuńZgadzam się- nikt nie ma prawa oceniać. W przypadku tej znajomej i starszej pani ta zmiana wyszła na plus. Może to kwestia bardzo dobrego ośrodka. Niestety nie każdego na niego stać, a w innych placówkach sytuacja może wyglądać inaczej. Koleżanka mojej babci trafiła do domu opieki i była załamana. Najbardziej bolało ją, że bliscy się jej pozbyli, chociaż nie wymagała ciągłej opieki.
OdpowiedzUsuńZnamy i takie sytuacje, może to właśnie kwestia nieuregulowania przepisów, zbyt małych emerytur, braku kadry?
UsuńCo tu dużo mówić opieka nad osobą niesamodzielną, schorowaną, to ciężka praca. Opiekun rezygnuje z życia rodzinnego, towarzyskiego i zawodowego, by pozostać w domu wraz ze swoim podopiecznym. W domu, który z czasem staje się swego rodzaju więzieniem. Dodatkowo otoczenie, które rzadko wspiera opiekuna w tym ciężkim zadaniu, wywiera na niego ogromną presję, ponieważ oczekuje pełnego zaangażowania się w opiekę i idealnego wywiązywania się ze swoich obowiązków, co jest bardzo trudne a czasem nawet ponad siły. A brak pełnego poświęcenia może zostać odebrany jako egoizm, przejaw braku miłości itp. A przecież opiekun to też człowiek. Cała sytuacja z czasem doprowadza osobę opiekującą się przewlekle chorym czy np. niedołężnym staruszkiem do frustracji, a nawet do depresji. Nie często się o tym mówi , ale bardzo często osoby te cierpią na tzw ZESPÓŁ STRESU OPIEKUNA . W związku z powyższym zgadzam się z tymi , którzy uważają , że nikt nie ma prawa oceniać ...
OdpowiedzUsuńPodobnie mówili rodzice dzieci niepełnosprawnych, wymagających całodobowej opieki, a urzędnicy myślą, że zapomoga wszystko załatwia...
UsuńMam nadzieję, że będąc w takim stanie bd miała pieniądze aby zapewnić sobie profesjonalną opiekę.
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę, ja już nie mam takich możliwości ...
UsuńZnam osoby, które same chciały mieszkać w takim miejscu. Twierdziły, że dobrze się tam czują i nie mam powodu im nie wierzyć
OdpowiedzUsuńJa wierzę, bo też się z tym spotkałam.
UsuńBo jest tutaj jeszcze aspekt terapeutyczny - starsi ludzie trudno odnajdują się we współczesnym społeczeństwie, czują się wykluczeni i niepotrzebni, a w takich miejscach znajdują rówieśników, którzy myślą i funkcjonują jak oni, mogą nawiązywać relacje i znów rozkwitają. Ja na co dzień pracuję z seniorami i nie raz słyszę, jak im coraz trudniej, bo przyjaciele odchodzą i już właściwie nie ma do kogo zadzwonić czy spotkać się z kimś by pograć w karty...
OdpowiedzUsuńPowstają niby miejsca takie, jak dzienny dom opieki, ale jest ich zbyt mało lub nie mają seniorzy jak tam dotrzeć...
UsuńDbałość o starszych, niepełnosprawnych, słabszych jest synonimem człowieczeństwa. Państwa opartego na zdrowych fundamentach i nie ma tu znaczenia jak dbamy ale czy dbamy. Niestety powoli wpełza niczym wąż do naszej świadomości model duński, holenderski , zamordować zamiast się opiekować. Zabić nieprzystających, niepasujacych, bedących kłopotem. W tych krajach nie ma już chorych na downa, coraz mniej chorych psychicznie a rodziców, można zamordować, mając znajomego lekarza lub opłaconego lekarz, który stwierdzi co potrzebne dla świętego spokoju.
OdpowiedzUsuńPojawia się coraz częściej modej opieki anglosaski- zamordować dla dobra pacjenta co widzeieliśmy na przykładzie naszego rodaka w angielskim szpitalu. Zamordowano tak i niejdno dziecko. Czy to są kierunki warte rozważenia ? .Zacznie się dyskusja a zakłamane media, zakłamane social media, podadzą odpowiednie sondaże po których zmieni się prawo.
UsuńAle to nie jest dyskusja o eutanazji, ale o opiece właśnie i zbyt małej pomocy państwa, a często i najbliższej rodziny.
UsuńNie mam wiedzy na temat systemów innych krajów.
Eutanazja jest jednym z rozwiązań. Bardzo ekonomicznie uzasadnionych , dla tych , którym starzy ludzie zawadzają i nie pozwalają zyć. Prosze popatrzec na ulice, jak starzy ludzie je po prostu oszpecają i zasmucają. Zabijanie jest wyjściem bardzo dobrym jak aborcja . eliminuje problem.
OdpowiedzUsuńChce pani sprowokować czy prezentuje własne zdanie?
Usuń...prowokować ? To poważny temat więc i moje słowa jak najbardziej poważne .Kwestia jak narodowi to opakowac i sprzedać. Jak ludziom to opakowac i sprzedać. Może tak jak sprzedaje sie szczepionkę-nawet dzisiaj posłuchałam jak to się robi. Ani słowa o konkretach, faktach .Czy jest bezpieczna na ile skuteczna i jak wygladają badania bo przecież szczepionki dopuszczono warunkowo bez wszystkich badań. Tylko gra na emocjach i wygląda na to ,że to działa więc kilka przemowień premiera i ekspertów a można bedzie uratować kraj i rodziny od starych ludzi. Brzmi okrutnie ?...mordowanie dzieci dla bardzo wielu to nic strasznego....więc ...idźmy dalej. Rozwijajmy się. Ewoluujmy.
OdpowiedzUsuńPrzykre to wszystko, co pani pisze, nie wiem z czego wynika, ale takie zgorzknienie nie przysparza pani przyjaciół.
UsuńSkoro taki sceptycyzm, to po co się pani szczepiła, trzeba było być konsekwentną ?
Poza tym strasznie miesza pani tematy dyskusji...