Telefony komórkowe przyzwyczaiły nas do kontrolowania wszystkich i wszystkiego, niektórzy cały świat mają w komórce, nawet płacą telefonem w sklepie, kontaktują się z bankiem, wysyłają maile.
Telefony jednocześnie ułatwiają i utrudniają życie.
Nie chcę rozwijać tematu wad i zalet tego urządzenia. Jest to raczej wstęp do opowiedzenia historii z telefonem w tle.
Mąż znajomej pracuje zawodowo z przerwami, a kiedy nie pracuje pomaga w domu, robi zakupy, często konsultuje się przez telefon w wielu sprawach, co czasami znajomą drażni, zwłaszcza gdy dzwoni zbyt często i w czasie jej godzin pracy.
Ostatnio rozważają dla męża wcześniejszą emeryturę, bo zaniemógł na zdrowiu, o etat w jego zawodzie trudno, a skoro znajoma sporo zarabia, to nie mają problemu finansowego.
Razu pewnego znajoma była cały dzień w pracy, mąż opiekował się wnukiem, zadzwonił do żony koło południa, ale ona nie mogła odebrać, miała ważne spotkanie.
Po spotkaniu dzwoniła co godzinę, mąż nie odbierał. Po kilku nieodebranych połączeniach zaniepokoiła się, zadzwoniła do sąsiadki, żeby sprawdziła co z mężem.
Sąsiadka słyszała telefon przez drzwi, pukała, ale nikt nie otwierał.
Znajoma zamówiła taksówkę, pojechała do domu, męża nie było, telefon leżał na stole w kuchni.
Trudno było w tej sytuacji cokolwiek postanowić, sprawdziła tylko czy męża nie ma u syna, bo musiała wrócić na ważne zebranie, na którym siedziała jak na szpilkach.
Jaki finał?
Mąż, wyrzucając śmieci spotkał kolegę ze szkoły, poszli na piwo i czas im szybko leciał.
Zapytany, czemu nie zadzwonił natychmiast gdy zobaczył 9 nieodebranych połączeń, stwierdził, że pamiętał o ważnych spotkaniach żony w pracy, a że czasem jest na niego zła za zbyt częste telefony, to nie chciał jej zawracać głowy. Przecież nic złego się nie działo. Zauważył, że była w domu, ale przecież nie zostawiła kartki.
A ona niemal zawału nie dostała, bo upały, front burzowy i mąż mógł zasłabnąć na ulicy.
Tej nocy spała w innym pokoju, bo musiała w samotności odreagować emocje...
Oj tak… też to znam, gdy dzwonię do Bogdana - on wyciąga akurat wielką rybę, a ja już mam wizje - dokładnie takie- jak ta pani. Wczoraj z kolei obydwoje na zmianę dzwoniliśmy do trochę lekkomyślnych młodych sąsiadów , by im powiedzieć że ktoś tej burzowej nocy , wynosił im materiał z budowy. Cały dzień nie odbierali. Gdybym ich nie znała , to mogłabym pomyśleć że może ich „ piorun trafił „ ale wiem że to chyba nieliczni młodzi - poruszający się bez telefonów . Tylko faktycznie może ich trafić ten piorun - jak tu przyjadą. No i jak tu rozsądnie postępować ?
OdpowiedzUsuńNajlepiej umówić się z nimi, że dzwonicie tylko w ważnych sytuacjach i żeby wówczas odebrali...
UsuńOd chwili wprowadzenia komórek, mój syn miał ich chyba 10. Nie przeczę, że to wygodne urządzenie, bo nie trzeba latać po osiedlu w poszukiwaniu czynnego automatu telefonicznego lub kiosku ruchu by kupić żeton do tegoż automatu. Co z tego, że moi mają telefony, kiedy gdy potrzeba ich nie odbierają(bo się rozładował), nie dzwonią(bo nie mają pieniędzy na doładowania). A najgorsze jest to, że komórka musi byc "wypasiona", bo inaczej znajomi wyśmieją. Kiedy moi nie odbierają komórki, to pierwsza myśl jaka przychodzi mi do głowy, to "stało się coś złego", gdy tymczasem mieli telefon wyłączony, by nikt im nie przeszkadzał w spaniu. Wkurzające. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa dostaję reprymendę czasami od syna, że nie odbieram, a on się martwi, a gdy wracamy od niego do domu, to obowiązkowo musimy się meldować, że dojechaliśmy...
UsuńTeż czasem nie odbieram. I hmm, myślę, że za bardzo się przyzwyczailiśmy do telefonów i tego przekonania, że ktoś musi odebrać. Zaczynamy całkowicie opierać się na technologii, a kiedy ona nie zadziała wpadamy w panikę. Z drugiej strony takie mamy czasy, że czeka na ludzi wiele zagrożeń różnego rodzaju. Sprzęty mają pomagać w funkcjonowaniu, ale uzależnienie to już jest poważny problem.
OdpowiedzUsuńA mnie wkurza taki zbieg okoliczności, że cały dzień telefon nie dzwoni, a gdy idę do wanny lub jestem w sklepie, to akurat rozdzwania się na całego, jakby specjalnie...
UsuńPłacze pani Słowikowa w gniazdku na topoli
OdpowiedzUsuńPoziom lęku za wysoki, więc życie ją boli
p.jzns :)
O, jak ładnie Ci się zrymowało, ale czasami faktycznie mamy powód by się martwić...
UsuńMasz rację. Pozdrawiam.
Usuńkatasta227
Serdeczności:-)
UsuńZ dziećmi i koleżankami mam wypracowany system, więc, póki nie łamią jego reguł :) nie mam niepotrzebnych lęków.
OdpowiedzUsuńDobry system to połowa sukcesu, mam podobnie, ale zdarzają się wyjątki, nad którymi nie zapanujesz...
UsuńObecnie, jak każdy ma telefon przy sobie, to faktycznie niepokoi, jak ktoś jest nagle niedostępny. Ja też często piszę, a na komunikatorach widać, czy wiadomość została odczytana - tylko jak ktoś zasnął albo zapomniał telefonu, to nie odczyta. ;) Ale jak się chce tylko dać znak życia, to wysłanie wiadomości już wystarczy.
OdpowiedzUsuńJa się tak od razu nie nakręcam, ale mam koleżankę, która często zakłada, że coś się stało, kiedyś po podłączeniu się do lotniskowego wifi po kilkunastu godzinach lotu znalazłam kilka wiadomości, czy wszystko w porządku...
My kiedyś przeżyliśmy chwile grozy, gdy mężowi zachciało się śledzić samolot , którym młodzi lecieli do Grecji i nagle maszyna zniknęła z ekranu.
UsuńNigdy tego nie powtórzyliśmy...
Tak czytam tę dramatyczną opowieść i zachodzę w głowę, jak my mogliśmy żyć w czasach, gdy komórki były niedostępne, a telefony stacjonarne luksusem? Nawet przypadków depresji było mniej.
OdpowiedzUsuńAle spokojnie, nie mam nic przeciw komórkom, one ułatwiają życie, tylko nie wolno rozbić dramatów, gdy ktoś nie odbiera połączenia. Akurat u mnie w klatce schodowej w ubiegłym tygodniu, facet sobie popił i słodko odsypiał zmęczenie alkoholowe, przezornie wyłączając dzwonienie, aby mu nikt nie przeszkadzał. Jakież było jego zdumienie, gdy obudził go strażak w kombinezonie i z hełmem na głowie, bo zaniepokojona matka nie mogąc się dodzwonić wezwała straż pożarną (2 piętro). Kosztowała go ta „impreza” zakup nowych drzwi.
🤣🤣🤣
UsuńKosztowne nieodbieranie telefonu!
No faktycznie kosztowna impreza, ale gdyby jednak cos mu się stało?
Usuńhistoria w stylu "wziętę z życia".
OdpowiedzUsuńja czasem nie odbieram telefonu, bo się boje oczekiwań rozmówcy. ludzie dzwonią to zawsze czegoś chcą, a ja niekoniecznie jestem w stanie stanąć na głowie i im dać wszystko.
Wszystkich nie zadowolisz, zawsze można wyłączyć lub wyciszyć, ze stacjonarnymi tak łatwo nie było...
UsuńZawsze odbierałam telefon i bylam dla wszystkich dostepna ale jakis czas temu zrobilam sobie wolne wyłączyłam telefon i juz potrzebowalam chwili dla siebie i szczerze nikogo to nie zaniepokoilo uświadomili mi tym że ja też moge nie odbierac i nie byc zawsze dla wszystkich . Mąż i syn mamy swój system i juz nie ma paniki i strachu.
OdpowiedzUsuńTelefon to dobro z jednej strony ale i zło potrafi narobić strachu jak w opisanej u Ciebie sytuacji trzeba umieć rozsadnie i z głową używać tych technologi by nie zagubić relacji takich ludzkich
Pozdrawiam serdecznie
No właśnie, wychodzi na to, że nawet w kwestii telefonowania trzeba być asertywnym...
UsuńNiecałe dwa lata temu, firma - na odchodne - zafundowała mi smartwatch'a za kilka tys. zł. Teraz pojawiły się znacznie tańsze i już za kilkaset zł. można kupić taką zabawkę. To są naprawdę b. pożyteczne urządzenia, szczególnie te ukierunkowane na "życie i zdrowie". Całodobowo analizują nasze życie i potrafią - np. w przypadku bezruchu, upadku, albo pogarszających się parametrów zdrowotnych - alarmować wskazane osoby. Polecam!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o takich cackach, jeśli ktoś ma taką potrzebę lub problemy zdrowotne, to czemu nie?
UsuńBardzo sobie chwalę swój telefon i staram się , żeby zawsze był naładowany. Gdy wychodzę i telefonu ze sobą nie zabieram, zawsze uprzedzam, żeby nie było niepotrzebnego niepokoju.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to bardzo potrzebne urządzenie- daje poczucie bezpieczeństwa, szybkiego kontaktu w razie potrzeby.
A nieodbieranie telefonu przez kogoś faktycznie budzi lęki- często niepotrzebne, ale takie mamy czasy, pełne zagrożeń.
To prawda, dlatego gdy wychodzimy z mężem razem, czasem zabieramy jeden telefon, jeden chociaż musi być, nawet by wezwać pomoc w razie czego...
UsuńDo tej pory to ja sprawdzałam, czy mąż wychodząc czy wyjeżdżając dalej z domu ma ze sobą naładowany telefon. Przedwczoraj jednak sama nie odebralam od niego telefonu, był rozładowany, a ja i tak w tym czasie zrywałam sobie czereśnie na działce, rozkoszując się ich smakiem. Tymczasem mąż chciał dowiedzieć się, jakie ma wyniki analityczne , bo jest w drodze do lekarza, a dokument z wynikami w domu. Wrócił z miną nietęgą, ale ważne, że zdrowy :)
OdpowiedzUsuńCzasami ta broń działa obosiecznie, każdemu może się zdarzyć, a w niektórych sytuacjach głuchy telefon bardzo podnosi ciśnienie.
UsuńPrzez lata technologie były moim życiem, dlatego teraz rozkoszuję się posiadaniem komórki, a nie smartfona...Mogę porozmawiać, mogę wysłać sms-a i wystarczy...;o)
OdpowiedzUsuńA z czasem otoczenie się przyzwyczaiło, że nie bywam na każdy dźwięk dzwonka dostępna...;o)
Pewnie gdy będę na emeryturze, mój telefon będzie bardziej milczący, ale kto wie, może wręcz odwrotnie?
UsuńMnie sie tez zdarza ze nie odbieram bo tylko na moment wyskakuje na zewnatrz domu a czesto ten moment trwa dluzej niz planowalam - i wlasnie wtedy maz czy ktores dziecko dzwoni. Pozniej oczywiscie dostaje lekture...... Albo np w glosnej restauracji nie slysze sygnalu a nie zawsze jem trzymajac telefon na stoliku. Nie mam problemu w czasie jazdy samochodem jako ze mam telefon polaczony z radiem.
OdpowiedzUsuńDla mnie duzym ulatwieniem jest fakt iz tylko rodzina ma moj numer ( i lekarze ale oni nie dzwonia byle kiedy), wiec nie jestem nagabywana duza iloscia telefonow, nie mam dzwoniacych kolezanek nie majacych co robic tylko gadac.
Wiec nie mam duzych problemow z komorka ale to co widze u ludzi przeraza mnie - jakby mieli telefon na stale przyklejony do ucha. Nigdy bym nie dopuscila do tego by telefon czy komputer dyktowal mym zyciem. Niemniej jest cudnym wynalazkiem, niezmiernie przydatnym - gdy stosujemy z umiarem.
Nie zdarza mi sie by byl nienaladowany. Mam specjalna baterie ktora (a musi sama byc naladowana na biezaco i dbam by byla) ze nawet w razie braku pradu moze mi podladowac telefon. Ostatnio postanowilam sobie kupic naramiennik do jego trzymania na momenty gdy pracuje w ogrodzie i nie mam kieszeni czy odpowiedniego miejsca na telefon. Wielu ludzi nosi zegarki elektroniczne by miec zabezpieczenie w razie zapomnienia telefonu - to dobre wyjscie dla zapominalskich. Zauwaz ze najczesciej ludzie sami tworza "sytuacje" - nie ma w tym winy telefonu.
Słuszna uwaga, tak naprawdę sami sobie nakładamy tę smycz, to przecież tylko urządzenie.
UsuńJak mawia moja koleżanka, - nie biegnij do telefonu, jak cos ważnego, to ktoś zadzwoni jeszcze raz, albo oddzwonisz, a biegnąc można spowodować wypadek!
Ta opisana przez Ciebie historia tylko mnie utwierdza w przekonaniu, że dobrze robię nie mając telefonu 😁
OdpowiedzUsuńJestem poza domem czy poza pracą - mam święty spokój 😍
Można i tak:-)
UsuńW sumie nie jestem niewolnikiem telefonu, ale jednak w wielu sytuacjach jest bardzo pomocny.
Telefon to wspaniała rzecz, bardzo pożyteczna. Rzecz w tym, aby nie uzależniać się od niego, nie rozmawiać godzinami i nie dzwonić, gdy nie ma potrzeby. Skoro małżonkowie nie dogadali się, nic dziwnego, że mąż zwolnił się z odbierania telefonu, co mogło skończyć się źle, a w ostateczności stresem drugiej strony.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Jak powiedział ktoś wyżej, to tylko urządzenie, więc nie powinno nami rządzić, raczej odwrotnie.
UsuńTelefon ma swoje wady i zalety, ale takie sytuacje jak powyżej opisana dosyć często się zdarzają. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSami to sobie robimy, zwłaszcza gdy wyobraźnia działa...
Usuń..tak, wiem telefon 'ułatwia' życie, ale potrafi być także okropnie 'męczący'..
OdpowiedzUsuń..po prostu widzimy, co się dzieje, ludzie wszędzie z telefonami.. gdzie nie spojrzeć na każdym kroku.. nawet w WC :)
..sytuacje jakie opisłaś są szalenie stresujące, ale skoro jesteśmy, tzn zgadzamy sie być 'dyspozycyjni', to tak mamy..
..wcześniej sama się dałam wciągnąć w to 'uzależnienie', ale rozsądek wziął górę.. nie dajmy sie zwariować, więc mam ustalone, że dzwonię tylko w sprawach nagłych i ważnych i odwrotnie odbieram tylko ważne telefony ;)
- pozdrawiam JoAsiu najserdeczniej, przyjemnego weekendu ❤
Oj tak, telefonów przyklejonych do ręki wszędzie pełno, nie tylko u młodych, w dodatku niektórzy słuchają głośno muzyki na ulicy, więc jestem zmuszana do słuchania czegoś , czego nie lubię.
UsuńKrepujące dla słuchającego są także intymne rozmowy przez telefon w miejscach publicznych.
Umowa miedzy znajomymi to dobre rozwiązanie.
Dobrej niedzieli, AnSo:-)
Oby ludzie nie nabawili się strachu przed telefonem. ;)
OdpowiedzUsuńBywały wybuchające baterie w telefonach, ale to sporadycznie...
UsuńWiem że telefon bardzo ułatwia życie, ale ja nigdy nie lubiłam kontaktować się telefonicznie. Ze stacjonarnego korzystałam tylko w ważnych sytuacjach, a komórkę mam dopiero od kilku lat. Dostałam używaną od brata jak jechałam na spotkania blogowe i trzeba było na bieżąco ustalać pewne sprawy. Nie mam nawyku noszenia jej przy sobie, dlatego jak wychodzę z domu to bardzo rzadko zabieram ją ze sobą, jednak jak gdzieś wyjeżdżam to zabieram ze sobą.
OdpowiedzUsuńCo do lęków to musiałam nauczyć się jakoś z nimi funkcjonować. Brat od dzieciństwa choruje na padaczkę lekooporną, ataki mu się zdarzały, ale dość rzadko. W tamtym roku w lutym tuż przed pandemią neurolog zmienił mu leki, ze względu na skutki uboczne, od tego czasu częstotliwość ataków bardzo się nasiliła, no i musimy z tym w miarę normalnie funkcjonować. Nosi opaskę na ręku z informacją, że choruje na epilepsję, są na niej także telefony kontaktowe. Ani on nie może zamknąć się w domu, ani ja nie mogę cały czas mu towarzyszyć, bo zwariujemy, no więc oswajamy lęki, nie jest to proste.
Och, te lęki potrafią utrudnić nam życie.
UsuńMasz rację, że jeśli nie nauczymy się ich oswajać, to zawładną naszym postepowaniem, myślami, snem...
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńU nas to raczej ja jestem tą strofowaną, że nie odbieram:)
Nie odbieram, bo nie biegam z komórką na szyi, nie chodzimy razem się kąpać i nie zabieram jej do łóżka:)
Z laptopem mam podobnie:)
Pozdrawiam:)
Niektórzy biegają, po plaży, restauracji, nawet do WC zabierają, jakby świat miałby im uciec...
UsuńWyobraźnia w takich okolicznościach doprowadza ludzi niemal do szaleństwa. Najlepsze w tym jest to, że często dziwi nas to u innych a potem gdy nas to dotyczy, reagujemy podobnie.
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga, w teorii każdy jest mądry, a później robi tak samo...
UsuńTo uzależnienie od telefonu a przy okazji ujawnia neurotyczne skłonności do przesadnych emocjonalnych reakcji. Kiedyś miałam podobnie, dziś wychodzę z założenia, że brak informacji to dobra informacja. Złe nowiny zwykle szybko nas odnajdują, więc po co się nakręcać ? Tylko spokój może nas uratować :) :) :)
OdpowiedzUsuńTo też prawda, mówię w takich wypadkach podobnie - złe wieści zawsze nas znajdą, ale emocje często trudno mieć pod kontrolą i wyobraźnia robi swoje...
Usuńczęsto zostawiam telefon wychodząc. ale oddzwaniam do swoich.
OdpowiedzUsuńTez mi się zdarza, ale gdy wychodzę na krótko...
UsuńGdy ktoś z moich bliskich przez długi czas nie odbiera telefonu i nie oddzwania ..... to ogarniają mnie najgorsze myśli...
OdpowiedzUsuńChyba wszystkie tak mamy, prawda?
UsuńTeż tak czasami mam z moją mamą - dzwoni kilka razy, ja nie mogę odebrać, bo jestem na spotkaniu, a kiedy oddzwaniam, to ona nie odbiera. Wtedy odchodzę od zmysłów czy coś się nie wydarzyło. No ale jednak zawsze lepiej mieć ten telefon niż go nie mieć.
OdpowiedzUsuńPrzydaje się w wielu sytuacjach, ale bywa tez uciążliwy, gdy czasami musimy być dostępni cały czas, np. służbowo ...
UsuńJa osobiście telefon traktuję jako zło konieczne. Dzwonię tylko w bardzo wyjątkowych przypadkach; odbieram również w szczególnie wyjątkowych; z sms-ami trochę lepiej, ale czasami proszę córkę, żeby coś w moim imieniu napisała...
OdpowiedzUsuńOd pisania wolę krótkie rozmowy w konkretnych sprawach, w ogóle mój telefon wykorzystuję w małym procencie możliwości.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńRazi mnie to, że telefon w wielu sytuacjach jest urządzeniem, które ma pierwszeństwo. Dlaczego dzwoniący jest na pierwszym miejscu przed tym będącym przed kimś na żywo, np. w banku czy urzędzie? Raz, po dwukrotnym przerwaniu przez panią rozmowy na żywo ze mną, odsunęłam od siebie dokument, który wymagał mojego podpisu i ze słowami, że dokończę transakcję przez telefon, dzwoniąc do pani z przedsionka banku, odeszłam.
A np. telefony leżące między talerzami na stole podczas przyjęcia doprowadzają mnie do szału, gdy co chwilę odzywają się w nich różne sygnały.
Albo fryzjerka po nałożeniu farby na 1/3 włosów przerywająca farbowanie na kilka minut, bo telefon zadzwonił. Nie tylko zdenerwować się można na taką „telefonistkę”, ale także stracić włosy na 1/3 głowy.
Tak więc… Obsesyjnym telefonistom mówię stanowcze NIE!
Pozdrawiam serdecznie.
Zgadzam się, tez się z tym spotykam. Porządny zakład fryzjerski ma recepcjonistkę do umawiania klientów, a w urzędach czy przychodni są centrale telefoniczne, więc urzędniczka nie musi odbierać ciągle telefonu.
UsuńW mojej bibliotece tez często dzwoni telefon, ale w sekretariacie wiedzą, że gdy jest przerwa lub mam czytelników to nie odbieram, nawet od dyrektora...
oj, żona do pracy a mąż na piwko, i jeszcze telefonu nie odbiera :o
OdpowiedzUsuńta pani jest bardzo tolerancyjna, bardzo!
Z moich obserwacji wynika, że wiele żon teraz pracuje, a mężowie siedzą w domu...taki nowy trend ;-)
UsuńTelefon komórkowy. Temat rzeka :)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony bardzo pomocny, z drugiej jednak - smycz. Co niektórym z mojego otoczenia bardzo długo zajęło zrozumienie, że nie zawsze mam telefon przy sobie i nie zawsze odbieram. Z różnych powodów...
1. Gdy jestem w pracy naprawdę nie mam czasu na rozmowy prywatne, a niektórym ciężko to zrozumieć. Gdy zaczynają od słów "dzwonię tylko na chwilę, żeby..." i okazuje się, że tę rozmowę spokojnie można byłoby przeprowadzić po pracy.
2. Gdy oddzwaniam albo odbieram kolejne połączenie od tej samej osoby i rozmowa zaczyna się wręcz od pretensji i słów "dzwoniłam, ale nie odbierałaś"... Skoro nie odbierałam to znaczy, że nie mogłam.
3. Natrętne dzwonienie kilka razy pod rząd. Nic mnie tak bardziej nie irytuje szczególnie, gdy prowadzą samochód. Po pierwsze: podczas prowadzenia samochodu nie rozmawiam przez telefon, bo za bardzo mnie to rozprasza. Po drugie: w telefonie mam nawigację i jak ktoś ciągle dzwoni to nawigacja się zawiesza....
4. Gdy jestem na spotkaniu nie odbieram telefonów. Też dlatego, że najzwyczajniej w świecie go nie słyszę. Nie mam w zwyczaju trzymania telefonu na stole.
5. Jeśli ktoś dzwoni ... z nudów. Musiałam oduczyć tego mojego chrześniaka, który potrafił do mnie dzwonić o różnych porach do dwudziestu razy pod rząd! Tłumaczyłyśmy mu z jego mamą, że tak nie można. Że wystarczy zadzwonić raz, że nie zawsze można odebrać telefon. Umówiłam się z nim, że tak może się wychować wyłącznie w sytuacji, jeśli dzieje się coś złego i potrzebuje pomocy.
6. Często jestem mimowolnym świadkiem prywatnych rozmów obcych ludzi, którzy bez skrępowania rozmawiają w autobusie, pociągu, na lotnisku. I nie są to krótkie komunikaty. Bez komentarza....
7. Urlop. Gdy jestem na urlopie minimalizuję korzystanie z telefonu, ile się da. Dopiero wtedy mogę mówić o udanym wypoczynku :)
Podsumowując, telefon to wygoda, ale nie róbmy z siebie telefonowych niewolników.
Ja obserwuje koleżankę, która zabawia przez telefon córkę, bo ta idzie na stacje metra i dzwoni do matki, bo jej nudno...
UsuńNa urlopie wysyłam najczęściej zdjęcia bliskim, by widzieli gdzie jesteśmy i co tam ciekawego:-)
Jakie to prawdziwe. I niestety, ja też znalazłem się na takiej dobrowolnej smyczy. Jeżeli czasami zdarza mi się wyjść na krótko bez telefonu, to odczuwam ogromny niepokój...
OdpowiedzUsuńSmycz mamy czasami na skutek okoliczności, dla starych rodziców to jedyna forma kontaktu...
UsuńFaktycznie.... jesteśmy dość zestresowani ostatnio.
OdpowiedzUsuńKażdy ma inną sytuację, ale wszystko można zmienić, tak myślę ...
UsuńCzasy kiedy nie było telefonów komórkowych zawsze będę wspominala z łezka w oku.
OdpowiedzUsuńO tak, jakoś żyliśmy i kontaktowaliśmy się z rodziną i znajomymi:-)
UsuńWszystko jest dla ludzi, ale trzeba umieć właściwie z tego korzystać. Serdeczności Asiu.
OdpowiedzUsuńotóż to, masz rację:-)
UsuńW większości daliśmy się uwiązać na komórkowej smyczy. Sama się denerwuję, gdy ktoś bliski nie odbiera, nie odpisuje na sms. A przecież nie musi od razu, może robić coś ciekawego albo nie mieć ochoty na rozmowę. A wyobraźnia dzwoniącego pracuje i, o dziwo, zawsze podsyła niemiłe obrazy.
OdpowiedzUsuńCały czas się uczymy relacji online, co wykazało nauczanie i praca zdalna. Poza tym, żyjemy w takim czasie, że brak kontaktu z bliskimi czy znajomymi przez dłuższy czas zwiastuje negatywne zmiany...
UsuńSerdeczności, Iwonko:-)
Nie wiem dlaczego, ale tak chyba jest, że jesteśmy raczej przygotowani na złe wiadomości, niż na dobre.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, Marysia ma rację. Ja natychmiast wpadam w panikę gdy ktoś bliski nie odbiera
UsuńChoć wiem, że to głupie...
Och, kobietki, bo to silniejsze od nas...
UsuńJakie to prawdziwe :) Kiedyś człowiek bez telefonu biegał i luz, byleby tylko o umówionej godzinie wrócił. A teraz 2 nieodebrane połączenia i panika :P Sami sobie nakręcamy ten stres.
OdpowiedzUsuńTo prawda, sama to poznałam:-)
Usuń