Pogaduszki u fryzjera - kiedyś u fryzjera można było dowiedzieć się nowinek ze świata, tego całkiem odległego i całkiem bliskiego. Teraz w poczekalni jeden klient/klientka, a rozmowy toczą się wokół pandemii, szczepień, efektów ubocznych szczepionki, śmierci znajomych i bliskich.
Strona internetowa miasta - nawet tutaj zaznacza się wyraźny podział opinii, poglądów, oczekiwań mieszkańców. Gdy pojawiają się kolejne elementy wystroju ulic, zawsze te same rzeczy jednych zachwycają, innych oburzają. Teraz trwają Dni Inowrocławia, w mieście odbywa się wiele imprez plenerowych i okazuje się, że nawet zapraszane gwiazdy mogą poróżnić mieszkańców... ale rozbroił mnie jeden z nietypowych obywateli , dla których każda ławka domem i pubem. Będąc zapewne pod wpływem jakiegoś czasoumilacza z procentami krzyknął do kolegi: o, k...a ! ale piękna ta nasza jebaniutka Solankowa... (ulica, znaczy się).
Szkoła w upały to koszmar, zwłaszcza gdy okna sal lekcyjnych wychodzą na południe, a w nocy nie można wietrzyć pomieszczeń i klimatyzacji brak. Do godziny 10 rano to jeszcze można cokolwiek w salach zrobić, ale później to tylko boisko, ogród szkolny, ewentualnie spacery do parku i lekcje w terenie...
Szum medialny wokół piłkarzy - czy nie dziwi Was cały ten zgiełk wokół piłkarzy, a raczej ich rodzin, głównie żon i partnerek? W dodatku spotykam się ciągle z określeniem WAGs! Musiałam nawet wyszukać znaczenie tego skrótu w sieci, bo mąż niby kibic, ale tego nie znał. Okazuje się , że to skrót zaczerpnięty z prasy bulwarowej, w dodatku angielskiej, na określenie żon i partnerek piłkarzy właśnie, ale angielskich! no cóż, skoro brak nazwy w języku polskim! jednak skrót Wags kojarzy mi się z waginą raczej, a ciągłe rankingi medialne, która z partnerek ładniejsza, bardziej popularna, lepiej ubrana czy zaradna uważam za niesmaczne co najmniej i bulwarowe właśnie ...
Gołębie - to na osiedlach spory problem. Może na krakowskim rynku czy w innej zabytkowej lokalizacji zachwycają turystów (zabytki mniej zachwycone), ale na osiedlu takim, jak moje niechętnie widziane to ptaki. Mieszkańcy próbują różnych sposobów, by je odstraszyć, ale nic nie pomaga. Najbardziej oczywiście przeszkadzają odchody, które brudzą wszystko, a w w upały paskudnie śmierdzą, nie ma co używać delikatnych określeń. Nie było ich w zimie, nie wiem gdzie się podziewały, teraz ich godowe wrzaski nie pozwalają spać od 4 rano, bo nie jest to ćwierkanie wróbelków czy śpiew kosa.
Nie będę nawet pisać o gangach małoletnich obywateli, których nikt nie nauczył zabaw w berka, chowanego czy w klasy, więc biegają wokół domów z wrzaskiem godnym króla dżungli, a wygrywa ten, kto krzyczy najgłośniej.
I nie mówcie mi proszę, że skoro przeszkadza mi wrzask pod oknami i ptasia kloaka na balkonie, to nie lubię zwierząt i dzieci...
Spis miejskich problemów poszerzyłbym jeszcze o parkowania na trawniku i nie sprzątane psie kupy na chodnikach. A teraz doszły szaleńcze slalomy młodzieży na elektrycznych hulajnogach.
OdpowiedzUsuńTe kupy w upały są szczególnie uciążliwe, czasami panowie z wielkim odkurzaczem sprzątają po psach, skoro właściciele nie mogą.
UsuńU nas moda na hulajnogi nie dotarła, przynajmniej nie w takiej liczbie...
Widzę że te gołębie wyjątkowo zatruwają Ci życie. Współczuję.
OdpowiedzUsuńJa mieszkam na ostatnim 10-tym piętrze i tu gołębie rzadko przylatują ale też, szczególnie rano siadają mi na balustradzie. Ale często zdarzają się inne ptaki - np młode kawki. Czasami też przylatują mewy znad Wisły. A kiedyś przyleciała para białych gołąbków i czuliła się do siebie ...
Małe ptaszki , małe odchody, które zmywa deszcz, gołębie kupy potrafią skruszyć niejeden mur...ludzie dokarmiają nieustannie i niektóre ptaki są tak utuczone, ze nie mogą wznieść się w powietrze, rozjeżdżają je auta!
UsuńZ tym WAGs, to nie tylko Ty miałaś takie skojarzenie, ja też. Myślę, że to zainteresowanie partnerkami piłkarzy wzięło się stąd, że Anna Lewandowska nie stroni od pokazywania się i obwieszczania co słychać u niej w rodzinie i w związku z tym inne panie z tego środowiska nie chcą być gorsze. Uściski.
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację, to taki wyścig wizerunkowy, nie rozumiem tego, ale nie muszę:-)
UsuńNo tak, jak się chce ponarzekać to oczywiste , że powodów znajdziemy tysiąc, ale czy to wiele zmieni?... Może więc lepiej częściej zakrzyknąć /nie koniecznie dosłownie :) / : o, k...a ! ale piękna ta nasza jebaniutka Solankowa... ? :) :) :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDosadnie, ale oddaje sens radości życia, prawda?
UsuńMusi to być jakieś wyjątkowe miejsce, że jest tyle gołębi i są aż tak dokuczliwe. Odchody mają rzeczywiście przykry zapach, ze względu na ich skład. Zresztą ludzkie, np. z powodu nadmiaru białka i cukrów, też nie są odświeżaczem powietrza. :) Każdy ma swój żywioł, w którym egzystuje tak jak i miejsce wydalania.
OdpowiedzUsuńAle opowiem ciekawostkę z mojego życia: Kiedyś, ktoś postraszył mnie policją w związku z 2 gołębiami, a sam chodniki trzepie przez okno, i sąsiadów poniżej ma w nosie. Szkoda zdrowia na czcze gadanie i użeranie się z ignorantem. Ten sam pieniacz straszył potem nie wiadomo kogo policją, bo mu grzywacze na drzewie gruchały po 5-tej rano. Zresztą ptaki jak ludzie dłużej śpią w pochmurne dni. Począwszy od kawek, gawronów itd. (wolno latających).
Są ludzie którym wszystko będzie przeszkadzać i śpiew kosa nie pomoże.
Ostatnio obsrały nas grzywacze, bo ławka na której siedliśmy była w pobliżu drzewa( miały tam gnizado). Odchody były jak zmielona sałata i pachniały przeżutą zieleniną. Wszystko się doprało :)Potraktowałam to jako dobrą wróżbę na przyszłość.
Gniazdo -miało być :)
UsuńNiektóre ptaki okresowo mają wodnisto-białe odchody i wtedy stężenie irytujących substancji może być inne. Ale to tylko moje poboczne obserwacje.
Gorzej, gdy najedzą się jagód, ale na szczęście gołębie ich chyba nie jedzą...
UsuńNie wiem, skąd tyle ich, zimą nie było wcale, gdyby tylko tak głośno nie jęczały, siedzą na kilku drzewach i naprawdę nie jest to miłe, słuchać ich godzinami.
.. mam dość słuchania rozmów na temat pandemii, jak również nie obchodzi mnie kto jaką ma partnerkę i co sie u nich dzieje ;)
OdpowiedzUsuń.. świetnie Cię rozumiem, bo odchody gołębi są uciążliwe.. u mnie na Powiślu, kiedyś było więcej gołębi, ostatnio jest ich jakby mniej.. ale denerwują mnie krzykliwe i wszędobylskie gawrony..
..uwielbiam słuchać śpiewu ptaków, które dochodzą pobliskich parków, ale gawrony potrafią wszytko zagłuszyć..
- przjemnej niedzieli :)
Media atakują nas ciągle jakimiś bzdurami, zamiast dostarczać rzetelne informacje.
UsuńW naszym parku ptaków mnóstwo, wrony, kawki słychać bardziej zimą, gdy inne milkną ...
Gołębie są wszędzie, choć może nie w takich ilościach jak u Ciebie, stąd i łatwiej zaakceptować ich zachowania.
OdpowiedzUsuńPlotki piłkarskie i okołopiłkarskie zupełnie mnie nie interesują, zresztą piłka nożna /Polacy, nic się nie stało!!!!/ nigdy nie była moim ulubionym sportem. ;)
Ja tez nie śledzę plotek, zwłaszcza piłkarskich, ale czego nie otworzę, atakowana jestem podobnymi nagłówkami, dobrze że z lodówki nie wygląda lub nie wyskakuje Anna Lewandowska ...
UsuńNa Lewandowską zaczynam mieć uczulenie!;(
UsuńPrzesyt nie jest dobry, nie tylko w temacie kulinaria:-)
UsuńWszystko jakby wymknęło się spod kontroli. Dawniej też były gołębie i dzieci i nikomu nie przeszkadzały aż tak bardzo, a przynajmniej były do opanowania, jedno i drugie.
OdpowiedzUsuńBulwarowe komunikaty dotyczą już wszystkich: sportowców, aktorów, prezenterów, piosenkarzy i można by się dziwić, że o tym piszą, ale ludzi to naprawdę interesuje......
W ogóle informacje z kraju i ze świata zostały zastąpione plotkami z życia gwiazd, a do tego śmierć, morderstwa, napady, powodzie, jakby nic pozytywnego się nie działo...
UsuńU mojej fryzjerki praktycznie zawsze była jedna klientka naraz, więc to bez wielkich zmian. Rozmowy o szczepieniach, obostrzeniach i zachorowaniach są, ale pozostałe tematy też zostały. :)
OdpowiedzUsuńMiejskie tematy potrafią podgrzewać atmosferę, praktycznie o każdy szczegół każdy może mieć inne zdanie. Raz kierowca taksówki rozgadał się na temat obecnego prezydenta mojego miasta - akurat się z nim mniej więcej zgadzałam, ale byłoby dziwnie, gdyby trafił na oponenta. ;)
Szum wokół piłkarzy dziwi i mnie, a wokół ich partnerek tym bardziej. Ale tak bardzo mnie to nie interesuje, że aż nie zauważam. :)
Gołębie to była i moja udręka. Choć j odchody na parapetach przeżyję, najbardziej mnie dobijały wytrwałe próby zakładania rodziny na moim balkonie - katastrofa, nic nie działało, tylko siatka, żeby po prostu nie mogły wejść.
Ja nieraz prałam ręczniki powtórnie, bo gołębie na moim balkonie urzędowały i stały się odporne na wszelkie zabezpieczenia...
UsuńMoże w wakacje pojawią się inne tematy rozmów, bo na razie wszyscy z kolei o szczepieniach.
Ja nie odważyłabym się powiesić prania na balkonie... W ogóle ten balkon był wtedy dla mnie bardzo brudną strefą i miałam go dość, kiedy czyściłam go przed zakładaniem siatki, chciało mi się płakać. Gdyby wtedy maseczki były na czasie, to bym zakładała, bo dodatkowo myślałam o tym, jakie zarazki mogą się unosić, a ja je wdycham (jest coś takiego jak "choroba hodowców gołębi")...
UsuńTeraz mając siatkę też prania nie suszę, wydaje mi się, że zaraz by się zakurzyło.
Masz rację, robię to ostatnio sporadycznie, gdy jest gorąco i nie ma wiatru...
UsuńA u mnie popadało na świeżą trawkę i będzie rosła:) Sroki skrzeczą, ale jakieś inne śpiewają. Jedni ludzie się kłócą, drudzy kochają. Złe - dobre, ładne - brzydkie, wkurzające - znośne - upragnione... takie to nasze życie. Nie martw się, Asiu kochana, tym na co wpływu nie mamy. Dobrej niedzieli 💚💗💜
OdpowiedzUsuńAniu, nie martwię się, to takie codzienne obserwacje, w końcu życie to także MY, nasze myśli i działania:-)
UsuńByłam u syna, więc wspaniała niedziela!
W końcu deszcz, tak bardzo potrzebowały rośliny tych opadów. A szum medialny wokół mistrzostw czy piłkarzy..... Przynajmniej jest czym odciągnąć uwagę od spraw codziennych tzn np pandemii.
OdpowiedzUsuńDeszcz potrzebny, u nas posiano łąki, niech rosną.
UsuńJest tyle ciekawszych tematów, niż żony piłkarzy...
Nie cierpię gołębi, skoro jednak temat taki trochę aspirujący do tradycji Hyde Parku. Pozwolę sobie na historyjkę o fryzjerze. Kiedyś bywały wśród nich słynne postacie.
OdpowiedzUsuńDo takich należał w moim mieście pan Malczyk, fryzjer legenda o którym krążyło multum legend.
Raz przyszedł do niego klient mocno zawiany, ale dla mistrza nożyczek nie była to przeszkoda, więc raźno się zabrał do roboty. Problem w tym, że klientowi, który rozsiadł się w fotelu, zrobiło się zbyt błogo i zaczął przysypiać. Głowa nie chciała za nic utrzymać się prosto, kołysała na wszystkie strony, uniemożliwiając fryzjerowi pracę. Wpierw zaczął mruczeć poirytowany pod nosem, ale się nie poddał, obudził delikwenta i nakazał siedzieć prosto. Niestety, za jakiś czas głowa znów zaczęła latać na wszystkie strony. Pan Malczyk zdołał ostrzyc ją już do połowy, ale po którymś z rzędu budzeniu, zirytował się, chwycił marnego posturą klienta za klapy i bezceremonialnie wyrzucił z ostrzyżoną do połowy głową na ulicę...
Świetna historia, i tak miał sporo cierpliwości do delikwenta, dobrze że mu ucha nie obciął!
UsuńPocieszę cię, że w Krakowie gołębie też przeszkadzają 😊 owszem, w Rynku stanowia pewna atrakcje, ale juz poza nim, zdecydowanie nie.
OdpowiedzUsuńI tez nie znosze wrzasków dzieci (poza szkolnym podwórkiem, rzecz jasna), ptasich odchodów na parapecie; ja mam jeszcze taka nieznosna sąsiadke, która pod oknami biega krzycząc na swojego psa, zdarza mi sie z hukiem, ostentacyjnie zamykac okno, ale nie spotyka sie to ze zrozumieniem...😉
O psach zamykanych w domach i szczekających godzinami już nawet nie wspominam... ogólnie na osiedlu jest cisza tylko wtedy, gdy pada deszcz i w czasie lockdownu ;-)
UsuńNawet mi nie przypominaj, mieliśmy taka akcje w bloku; nowi sąsiedzi zostawiali psa na cały dzień samego i nie wiedzieli, że on całymi godzinami albo wyje, albo szczeka, szczęsliwie wyprowadzili sie.
UsuńU mnie, w bloku obok do jednego pudla, który szczeka latem, gdy właściciele jada na letnisko, doszedł drugi, który szczeka pod sklepem...i jak tu można nie narzekać?
UsuńJotko, nawet się cieszę, że poruszyłaś temat gangów małoletnich obywateli (jak świetnie to ujęłaś). No niestety, te wrzeszczące dzieci bywają mega uciążliwe. Może inaczej bym je odbierała, gdyby faktycznie brały udział w jakieś zabawie, a śmiechy i głośne rozmowy wynikałyby właśnie z tego. Przecież też byłam dzieckiem i pamiętam jak całymi drużynami graliśmy w dwa ognie, w klasy, w gumę ... (cały czas się zastanawiam, czy też byliśmy tak bardzo uciążliwi dla innych), ale te dzieci, które obserwuję po prostu wiszą na furtce (która notorycznie już jest zepsuta), którą cały czas trzaskają i wrzeszczą! Albo grają w piłkę... uwaga (!) przy wjeździe do podziemnego garażu! I nikt tym dzieciom nie zwraca uwagi!
OdpowiedzUsuńA prośby wywieszane w formie pisemnej na tablicach, aby rodzice zwracali uwagę, jak spędzają czas ich pociechy i jak bardzo są uciążliwe dla innych pozostają bez odpowiedzi... Nic się nie zmienia. Dodam tylko, że akurat nie ja te prośby kierowałam, ale jak najbardziej się pod nimi podpisuję.
Aaaa i jeszcze te rowerki i hulajnogi i pędzące na nich dzieci na parkingu. Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że parking samochodowy to nie plac zabaw? Czy naprawdę musi dojść do tragedii, żeby ludzie się ogarnęli?
Spróbuj zwrócić uwagę rodzicom lub samym dzieciom - opisywałam kiedyś zachowanie dwóch matek z dziećmi w restauracji...
UsuńU nas są piękne place zabaw i siłownie na powietrzu, ale wstęp pod opieka dorosłych - mamy wolą siedzieć koło bloku i palic papierosy, a dzieciaki robią co chcą. Kiedyś ochroniarz przepędzał gang z hulajnogami sprzed sklepu , bo urządzili sobie zawody zręcznościowe na schodach i podjeździe dla wózków.
Masz rację... czego oczekiwać od dzieci, skoro na takie zachowanie mają przyzwolenie od swoich rodziców, a zwrócenie uwagi... No cóż, gdy mnie zwrócono uwagę to mówiłam "przepraszam" i starałam się więcej nieodpowiednio nie zachowywać, teraz zwrócenie uwagi to obraza świętych krów. Przerobiłam to na własnej skórze :(
UsuńNo niestety, szkoła i sąsiedzi nie wyręczą rodziców...
UsuńTo ja jeszcze dorzucę jedną sytuację na temat zwracania uwagi/kierowania prośby: na naszym osiedlu sprząta jedna starsza już Pani. Przerwy w pracy robi sobie dość często. Nie, nie rozliczam jej z tych przerw, ale każda taka przerwa to notoryczne przesiadywanie przed (akurat moją) klatką schodową, rozmowy przez telefon i palenie papierosa. Papierosa pali dosłownie pod oknami mieszkańców, co kończy się tym, że zawsze muszę zamykać okno, bo smród papierosa mam momentalnie w mieszkaniu. Nie było to dla mnie tak uciążliwe, gdy nie pracowałam zdalnie. Dziś w końcu zwróciłam Pani uwagę, a raczej skierowałam prośbę czy może palić papierosy w innym miejscu. W odpowiedzi usłyszałam: nie ma zakazu palenia. I ... koniec dyskusji :/ Ręce opadają...
UsuńU nas sąsiedzi palą na balkonach, co często kończy się zamykaniem przez nas okna, niestety...
UsuńNa pohybel gołębiom! Polubiły mój balkon i niczego się nie boją. Walę kijem w pióra i dopiero wtedy jeden z drugim zbiera się do lotu.
OdpowiedzUsuńMój balkon jest zadbany, nie ma rupieci, które tak gołębie lubią, ale co z tego jak obok i piętro niżej balkony zapuszczone i pełne kup. Mieszkam w starej dzielnicy Krakowa i tych latających szczurów jest w cholerę. A ludzie jeszcze je dokarmiają.
Kiedyś ostrzegano, ze gołębie właśnie roznoszą choroby odzwierzęce, ale ostrzeżenia szybko się zapomina...
UsuńSwego czasu wywiesiłam na drzwiach kartkę adresowaną do sąsiadów z bardzo grzeczną prosbą o niedokarmianie ptaków zimą, zacytowałam słowa kogos mądrego, wyjasniając, co i dlaczego i wiecie, że pomogło? ludzie czasem robia głupie lub złe rzeczy z niewiedzy.
UsuńZrobiłam podobnie, kartka szybko zniknęła...
UsuńU mnie kartka nie pomoże, zedrą zaraz, a na ustne prośby reagują z oburzeniem.
UsuńPytanie tylko - kto nie nadaje się do mieszkania we wspólnocie, my czy sąsiedzi, którzy nie zważają na innych?
UsuńCzasem trzeba postraszyć wizytą straży czy policji, kiedy nie pomaga grzeczna prośba i tłumaczenie, że są pewne normy i zakazy, dotyczące (współ)życia w blokach i przed nimi; ale wiem, że to nie zawsze pomaga, a czasem wywołuje agresję, trzeba trafnie ocenic przeciwnika...😉
UsuńNapisałam kiedyś skargę do spółdzielni , nawet pojawił się ktoś z administracji, pomogło, ale musiałabym ciągle pisać, szkoda zdrowia...
UsuńJa już mam dość słuchania o covidzie. Nasłuchałam się za wszystkie czasy. Polacy nie mają już innych tematów niż pandemia. Właśnie cieszę się z Euro i oglądam mecze. Wczoraj było smutno z powodu zawału Eriksena. Szkoda bo chłopak młody i może już nie móc grać. Niedobrze :( O tym VAGS też nie miałam pojęcia i też mi się z waginą kojarzy ha ha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Jotko
Smutny ten przypadek, czekaliśmy co z piłkarzem, bo naprawdę szkoda chłopaka, kariery, rodziny...
UsuńPanowie cieszą się, że w końcu będzie co oglądać w telewizji!
Ewidentnie potrzebujesz urlopu !! ;o)
OdpowiedzUsuńPotrzebuje, ale po urlopie gołębie i hałasy nie przestają mi przeszkadzać ;-)
UsuńOt i różnorodnie u Ciebie:)) ja do niedawna narzekałam na mewy, gołąb przy nich to pikuś:))) Teraz rozkoszuję się śpiewem kosów i innych ptasich artystów. Już niedługo wakacje Jotko i czas na wytchnienie:)) Serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOch, gdy budził nas kos, to sama rozkosz!
UsuńW parku miejskim mamy wiele ptaków śpiewających i wiewiórki, tam wypoczywam!
Dziękuję i Tobie także samych radości w wakacyjny czas!
Na parapecie mojego pomieszczenia pozsypowego wykluwa się 7-8 pokolenie sokołów, a więc z gołębiami - chociaż je lubię - mam spokój.
OdpowiedzUsuńNie mam za co lubić gołębi, nie strzelam do nich i nie truję, ale kochać nie muszę!
UsuńPamiętam, jak pisałeś o swoich sublokatorach:-)
a ja stoję przed gigantycznym problemem: jak obronić czereśnie przed szpakami?
OdpowiedzUsuńNiektórzy nakrywają drzewka starymi firanami...
UsuńNie dosypiam okrutnie bo sąsiedzi wyprowadzają swoje pociechy na czterech łapach jedni bardzo późno a ci drudzy bardzo wcześnie….chyba żeby mi zrobić na despekt. Skojarzenia z WaG masz prawidłowe, w końcu to jednak dziewczyny…chociaż żona geya może być chłopakiem…ale się porobiło.
OdpowiedzUsuńU siebie masz spokój, w miastach psów sporo, a szczekają także te przywiązywane przed sklepem...
UsuńMedia to mafia... A na mafię trzeba uważać... ;) Tak pół żartem pół serio.
OdpowiedzUsuńOj trzeba, nawet całkiem serio:-)
UsuńCo do partnerek, żon piłkarzy - ja bardzo lubię piłkę i oglądam miecze, ale lansu "ukochanych panienek" nie mogę znieść. To się robi niesmaczne. Piłka, dwie bramki i dobra gra - to się liczy i za to dostają kasę, więc niech grają.
OdpowiedzUsuńNiech grają, zamiast gwiazdorzyć!
UsuńU mnie troche podobnie choc nie ma przesiadywania i picia na skwerkach.
OdpowiedzUsuńZachowanie dzieci i mlodziezy jest nizej krytyki ale winie rodzicow. Zaczelam mowic ze oni nie wychowuja tylko przechowuja dzieci dopoki nie pojda na swoje. Jakzesz inaczej wygladalo zycie rodzinne za mej mlodosci! Zabawy tez.
Moze zostane obwolana jaks wiedzma czy glupkiem ale uwazam ze zmiany na gorsze nastapily z wejsciem w zycie komputerow. Niech istnieja ale ludzie powinni nie robic z nich glownej i jedynej rzeczy w zyciu i nawet niankami - po drodze gubiac osobiste kontakty i wiez rodzinna.
Kiedyś w szpitalnej poczekalni obserwowałam dzieci niemal roczne, którym rodzice dali do zabawy tablety:-(
UsuńCyfryzacja miała ułatwiać życie, a nie zastępować relacje i kontakty towarzyskie...
Kiedy ostatnio weszłam do osiedlowego sklepiku coś mnie zamroczyło, potem usłyszałam krzyk, a potem było już normalnie. Krzyczała przestraszona ekspedientka, bo zobaczyła jak na moją głowę startuje gołąb (był w sklepie na podłodze niezauważony). A ja nawet nie wiedziałam, co się stało :)
OdpowiedzUsuńO matko, jak u Hitchcocka!
UsuńTemat pandemii już mi wyłazi bokiem ;/
OdpowiedzUsuńTeraz zastąpiły pandemię szczepienia...
UsuńTu jakoś nie widzę gołębi- jedyne jakie widziałam, to dwie pary grzywaczy. Kotów bezpańskich też nie widziałam. Ani jednego!!! Z ptaków najczęściej widzę i słyszę kosy i wróble. Ptaki są stale dokarmiane i pojone na przydomowych trawnikach porośniętych gęstymi krzewami. Bachory nie biegają samopas po ulicy, bo do chwili ukończenia lat 10 same nigdzie nie wędrują. Poza tym to mają przeróżne i liczne ogrodzone place zabaw i tam się wydzierają. Na podwórkach też ich nie ma. Pijanych też nigdzie nie widziałam, nawet w ogródku piwnym byli sami trzeźwi. Boże, jakie nudy!;)))))
OdpowiedzUsuńTo ja chyba do Berlina! Ale nie, mój syn mieszka w Poznaniu, dwa razy się przeprowadzał i tam cisza kompletna na osiedlu...
UsuńKiedyś latały gołębie po Rynku i w mieście. Teraz naprawdę ich nie ma.
OdpowiedzUsuńA dzieciaki po pandemii... Sama wiesz.
Mam klasę na poddaszu, więc upały są strasznie duszne, a od klimy dostałam zapalenia krtani. Tak źle i tak niedobrze.
Osobiście...
Czekam na wakacje.
To jesteśmy dwie, ale ja od przeciągów i oparów odkażaczy, ledwo wchodzę do szkoły - już kaszel!
UsuńOj to prawda, wszędzie można usłyszeć o pandemii i szczepionkach. Co do skrótu WAGs to nie słyszałam tego, ale mam podobne skojarzenia. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy nadal będzie głośno o żonach piłkarzy po nieudanym występie na Euro?
UsuńWidzę, że przeszkadzają nam podobne rzeczy: niestety, ale biegające bez ładu i składu, wrzeszczące dzieci to chyba faktycznie wynalazek bardziej współczesny. Kiedyś jeszcze można było zwrócić im uwagę, znaczy obcym dzieciom. A dziś niech tylko się ktoś dorosły odezwie, to zaraz wielkie halo, że dzieciom się bawić zabrania.
OdpowiedzUsuńPanuje więc terror małoletnich i ich rozwydrzonych rodziców, nie wiem, co gorsze...
Przez to wyprowadziłam się z mojego pierwszego wynajętego mieszkania, nie dałam rady, zaczęłam cierpieć na bezsenność i nie miałam szans się odprężyć, nigdy nie wiedziałam, kiedy zacznie się hałas na klatce schodowej, walenie w barierki, które niosło się przez cały dom, w drzwi ... Nie mówiąc o wrzasku i kopaniu tego, co na drodze, a na dworze przed oknem / balkonem - to samo.
Uściski!!!
Właśnie dziś w nocy mieliśmy mały horror, ktoś dobijał się do bloku obok, zamknęliśmy okna, więc nad ranem obudziła mnie duchota...a nie stać mnie na zmianę mieszkania.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńGołębie odchody wszystkim uprzykrzają życie.
Pandemia, szczepionki, życie celebrytów to często zapchajdziury informacyjne, tematy mające odwrócić uwagę od spraw naprawdę istotnych.
Jeśli natomiast chodzi o dzieci, to myślę, że punkt widzenia bardzo zależy od punktu siedzenia:)
Pozdrawiam:)
Jak wiesz, pracuję z dziećmi, jestem matką, będę babcią, ale patrzę z przerażeniem na dzisiejsze zabawy przed blokiem - to głównie bieganie, wrzaski - obserwuję taką grupę właśnie, mało tego, sąsiadka z parteru ma dwóch synów, wypuszcza ich na balkon, a oni krzyczą jeden przez drugiego, kłócą się, znam naprawdę sporo dzieci i realnie oceniam, ze trafiło nam się hałaśliwe sąsiedztwo.
UsuńBywam w Poznaniu u syna, tam tez dzieci bawią się na placu, ale nigdy nie słyszałam takich dzikich wrzasków.
Być może jestem nadwrażliwa, ale po pracy w szkole oczekuję wypoczynku chociaż w domu...
Nie miałam zamiaru poddawać w wątpliwość Twojej oceny sytuacji:)
UsuńPo prostu pomyślałam sobie, że nam jako dzieciom własne wrzaski nie wydawały się aż tak męczące jak słuchającym nas rodzicom:)
Pozdrawiam:)
To na pewno, choć pamiętam raczej , że nasze zabawy miały treść, a mieszkaliśmy z dziadkami, jak większość i dopiero babcia dałyby nam popalić, gdybyśmy tak wrzeszczeli...na głośne zabawy uciekaliśmy z dala od domu. Ale co się dziwić, teraz wielu dorosłych jest bardzo głośnych, także nocami, jakby nie pracowali i nie musieli spać!
UsuńI doczekaliśmy się zmiany komentarzy na temat piłkarzy i ich żon. W sklepach i innych publicznych miejscach , po przegranej naszych wcześniej ubóstwianych piłkarzy, słychać było raczej nieparlamentarne komentarze.
OdpowiedzUsuńA ile memów w sieci powstało!
Usuńkibic ze mnie marny, ale mecz obejrzałam, krytyczne komentarze zasłużone, niestety!
Trzeci dzień całkowicie bez telewizora - takie wczasy to ja rozumiem. Jestem za tym, aby we wszystkich ośrodkach tak było, jak tu :) Gdyby Bogdan nie poszedł dziś oglądać wiadomości - nie miałabym pojęcia, że mój katar to mógł być " wirus Delta "Stary poczciwy katar był - katar się skończył, a od dziś wiem , że nie wolno mylić kataru ze zwykłym przeziębieniem - bo TO MOŻE BYĆ DELTA.
OdpowiedzUsuńNazwy chorób i wirusów są teraz bardzo nowoczesne, same kody i numery, nawet zwykły katar inaczej się nazywa...
UsuńTo prawda, że w obecnych czasach rozmowa kręci się zazwyczaj wyłącznie wokół pandemii. Ludzi tak naprawdę może wszystko poróżnić i zawsze znajdzie się taka osoba, której coś nie będzie pasowało :/ Życie celebrytów w tym piłkarzy oraz ich rodzin zazwyczaj jest na medialnym świeczniku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGdzie dwóch Polaków, tam 3 opinie ;-)
UsuńWidocznie jest popyt na takie informacje jak przez dziurkę od klucza.
Jeśli chodzi o te hałasy, to owszem, czasami darcie gardeł przez młodziutkich obywateli Torunia nie odpowiada mi, ale jakoś przyzwyczaiłem się do tego. Ciekawe, że bardziej działa mi na nerwy pisk obywatelek. Cały czas zastanawiam się, skąd te małoletnie kobietki biorą siłę na takie piszczenie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o skrzydlatą część natury, to u mnie na osiedlu z tym krucho. Gruchają sobie synogarlice (a właściwie wydają takie dźwięki podobne do zawołań sowich). Odpuszczam im, bo to chyba stare dobre małżeństwo jest, raczej niebrudzące. Wróbelki z kolei przylatują na sąsiednie balkony, więc są niegroźne, natomiast czasami pod oknami skrzeczą sroki. Ale bardzo lubię te inteligentne ptaszyska, chociaż nie pozostawiam na balkonowym stoliku niczego mieniącego się złocistym kolorem. Zeszłej nocy ponoć moja żona została zbudzona przez jakieś ptaszysko, które darło się wniebogłosy (ja spałem jak zabity). Podejrzewam jednak, że nie mogła to być zwyczajowo hałaśliwa rybitwa (tych nad nieodległą stąd Wisłą sporo), bo w nocy rybitwy zazwyczaj śpią. Prawdopodobnie było to pisklę lub pisklęta pary sroczek, które uwiły sobie gniazdko w najbliższej okolicy... no bo przecież taka mała sroczka jak głodna, to i zła, i hałaśliwa...
Takich synogarlic u nas na pęczki , więc taki chór od 4 rano nie daje spać. Wróbelki mieszkają na moim balkonie, wcale się nie boją, ale tez nie przeszkadzają, nawet specjalnie nie brudzą.
UsuńPtaki w nocy chociaż śpią, w upały za to łażą i hałasują ci, którzy spać nie mogą...
Ilu ludzi, tyle poglądów i opinii. Maj był brzydki, a czerwiec przedobrzył... I w sumie z ludźmi, jak z pogodą. Bywa zmienna i nie dogodzisz wszystkim. Wags słyszałam, ale też nie ma dobrej opinii o tym zjawisku, że tak to określę. Więcej w tym lansu niż sportu. Zresztą nie oglądam piłki nożnej. Kibicuję siatkarzom.
OdpowiedzUsuńTo jak mój mąż, ostatnio chętniej ogląda mecze siatkówki:-)
Usuń