Bez zbędnych wstępów przytaczam rozmowy szkolne, jedną własną z dziewczynką z pierwszej klasy oraz sprzedane przez koleżanki z pracy.
Przesympatyczna Julka oddawała przeczytaną książkę i zapytała czy może też wybrać bajkę dla młodszej siostry:
- możesz, a ile siostra ma lat?
- trzy, a zna pani Patryka z ósmej klasy?
- znam, czy to twój brat, bo nawet podobna jesteś, ale inaczej się nazywasz?
- moja siostra też inaczej się nazywa, a jeszcze mam najstarszego brata, ale on z nami nie mieszka, bo dziadek się nie zgodził...
- to gdzie brat mieszka?
- w domu dziecka, ale on jest prawie dorosły
- czyli jest was w domu sporo, bo jeszcze dziadek
- taaak, jest jeszcze moja kuzynka i ciocia,
- no i wujek?
- nie ma wujka, a ciocia urodzi niedługo nową kuzynkę
- i wszyscy zamieszkacie razem?
- tak, ale nie jest ciasno, bo my z bratem po szkole chodzimy do świetlicy na osiedlu
- to wybieraj te książki, bo czas wracać na lekcje
W czasie wizyty w domu ucznia, opuszczającego sporo lekcji , wychowawczyni pyta matkę, dlaczego nie odbiera telefonów ze szkoły.
- och, bo widzi pani, Ksawery gra na moim telefonie i gdy gra, odrzuca wszystkie połączenia...
nauczycielka rozejrzała się po mieszkaniu - w jednym łóżku Ksawery, grający na telefonie matki, w drugim 2-letnia dziewczynka z tabletem, oglądająca bajki.
Pod koniec przerwy między lekcjami, koleżanka poszła do toalety umyć ręce. Przy drugiej umywalce uczennica z ósmej klasy wyjmuje z torby wielgachną kosmetyczkę, wyciąga z niej mascarę, po czym tuszuje i tak już mocno sklejone rzęsy. Koleżanka zagaduje:
- o, kochana, taka wypasiona kosmetyczka?
- wie pani, trzeba wyglądać!
Koleżanka spojrzała w lustro na swoje podkrążone oczy i potargane wiatrem włosy i powiedziała w duchu - trzeba wyglądać, starzejesz się, kochana...
Inna dyżurująca koleżanka chciała być miła i zagadała do chłopaków z ósmej klasy:
- dzień dobry chłopaki, co słychać?
- a co to panią interesuje, to nasza sprawa!
Kopara opadła i długo nie wróciła na miejsce...
Dla tych, którzy pamiętają rozmowy z Krzysiem - chłopiec jest już w 7 klasie, wyższy ode mnie, kłania się z daleka, ale na pogaduchy nie wpada. Z tablicy informacyjnej wyczytałam, że stratuje w wyborach na przewodniczącego Rady Uczniów.
Mem mówi o szkole 2020, ale teraz wytyczne są podobne :-(
No cóż, świat się baaaardzo zmienił.I to w jakimś obłędnym tempie. I coraz częściej myślę - nie żal będzie umierać! A wiesz- miałam nawet zapytać się Ciebie jak tam Krzyś, bo dawno nic o nim nie pisałaś.
OdpowiedzUsuńPandemia i lockdown rozluźniły kontakty, a teraz to już nastolatek pełną gębą, ale mam nadzieje jeszcze na jakąś ciekawą rozmowę:-)
UsuńSamo życie po prostu ... :)
OdpowiedzUsuńNiestety i nie zawsze wesołe...
UsuńTak... babcię znam jedną, która szczyci się tym że jej wnuk woli u niej przebywać niż z rodzicami. Tylko " nie odebrałam bo wnuk gra na moim telefonie, rodzice mu nie pozwalają"
OdpowiedzUsuńNo a Krzyś - jak to Krzyś - na Prezydenta... wszyscy mu to przepowiadaliśmy, mam nadzieję że będzie kiedyś pamiętał o "pani od misiów" :)
UsuńCodziennie mijam młodych ludzi wpatrzonych w telefony, nie widzą i nie słyszą świata wokół, aż dziwne, że trafiają do domu...
UsuńDziwny jest ten świat, coraz dziwniejszy. Dzieci wychowywane przez inne dzieci oraz smartfony i tablety. Wszędzie jakaś płytkość, gra pozorów, nieufność, nerwowość i obcość. Dużo nas a wszyscy w jakiejś bolesnej osobności, w chaosie, w zaniku dobrych wzorców...
OdpowiedzUsuńMam jednak nadzieję, że nie wszyscy tak żyją i dobre wzorce przetrwają:-)
UsuńJakoś tak nagle przypomniała mi się książka "Wrony" o dziewczynce, co widziała więcej niż się rodzicom zdawało i o rodzicach, co było ślepi uważając się jednocześnie za niemal idealnych. Bardzo polecam.
OdpowiedzUsuńChyba nie czytałam, ale pamiętam stary film o chłopcu, który miał wymyślonego przyjaciela, rodzice chcieli go leczyć psychicznie, a on był po prostu samotny...
UsuńPierwszy dialog mną wstrząsną, jakaś kompletna pato-masakra...
OdpowiedzUsuńKrzyś wyższy od Ciebie i już nie wpada na pogaduchy.... Aż trudno mi to sobie wyobrazić, ale startuje tak jak marzył.
Problem w tym, że takich rodzin to chyba więcej, niż połowa i wszyscy żyją z zasiłków!
UsuńBardzo smutne jotko - u nas tez nie brakuje takich "patchwork" rodzin, niestety.
OdpowiedzUsuńStrach pomyslec co bedzie dalej......
Wyrośnie kolejne pokolenie roszczeniowców, którym się wszystko należy i my frajerzy , którzy na to płacimy...
UsuńPogubiłam się przy tych koligacjach, ale... odniosłam wrażenie, że dziewczynka dobrze się w tej dziwnej rodzinie czuje... Czy jestem w błędzie?
OdpowiedzUsuńBo ma dopiero 7 lat, jej brat już mniej zadowolony, nawet własnego kąta nie ma...
Usuń:D teraz to chyba tylko biegi na wfie mają sens i to z zachowaniem dystansu, bez ścigania. :)
OdpowiedzUsuńBiegi i spacery do parku ;-)
UsuńNiektórzy rodzice nie dorośli do posiadania dzieci. Ja to nawet stwierdzę, że zawsze tak było, teraz tylko doszły kolejne pola do okazania nieodpowiedzialności.
OdpowiedzUsuńW pierwszej rodzinie sytuacja skomplikowana... pozostaje mieć nadzieję, że chociaż dzieci pozostające w domu są należycie zadbane.
Póki są zasiłki i pomoc z wszystkich stron, to tak.
UsuńCiekawe rozmowy. Zastanawiałam się, jakbym się zachowała na miejscu pani, która usłyszała: "to są nasze sprawy"? Doszłam do wniosku, że dzięki Bogu to już nie mój problem :)
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiałam...chyba zabrakłoby mi riposty ;-)
UsuńChyba należało im wytłumaczyć, że to był zwrot grzecznościowy i niepotrzebnie biorą go dosłownie.
UsuńWiele rzeczy im się tłumaczy, pytanie tylko czy przyswajają, bo wiesz to takie szkolne trucie belfrów...
UsuńKrzyś już tak urósł! Jej! Taki rezolutny, no miał już aspiracje na lidera wcześniej ,więc się nie dziwię zbytnio, że startuje. Pierwsza opisana przez Ciebie sytuacja jest lekko szokująca, ale znam też takie przypadki, gdzie dziecko każde ma innego ojca i w sumie to te dzieci temu winne nie są, fajnie byłoby gdyby miały ojca chociaż jednego dla wszystkich, z prawdziwego zdarzenia. Nie jest ciasno, na pewno jest i się domyślam, że biednie też jest. Myślę, że uczniowie tak zareagowali, bo kumplowanie się z uczniami nie jest w stylu nauczycieli po prostu wydaje się podejrzane. A co do tabletów, telefonów no to uzależnienie jak nic i duży problem.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że życie na kupie i na zasiłkach to nie jest dobry wzór. Sama kiedyś mieszkałam w ciasnocie, co generuje różne konflikty, nieporozumienia, a dorastająca młodzież powinna mieć swój azyl, jakikolwiek.
UsuńWidzisz, a ja się o Krzysia martwię, bo parentyfikacja to straszne świństwo. Ale co zrobisz, trzymajmy kciuki by przegrał, po co mu jeszcze dodatkowe kłopoty...
OdpowiedzUsuńKiedy on się do tego pali, szuka, obserwuje.
UsuńNawet, gdy się sparzy, to zawsze nowe doświadczenie:-)
Jeśli chodzi o przedostatnią anegdotę to w głowie mi się nie mieści, że można tak się odezwać do nauczyciela. Przecież nie musieli się od razu spowiadać, wystarczyło powiedzieć, że wszystko dobrze.
OdpowiedzUsuńA ta dziewczynka z wielkiej rodziny chwyciła mnie trochę za serce bo dla niej to wszystko takie naturalne, że dużo rodzeństwa, dziadek i ciocia bez wujka ale z kuzynką "w drodze".
Obawiam się, że jako osoba używająca tylko tuszu do rzęs mam kosmetyczkę trochę mnie wypasioną niż ta nastolatka :)
Kiedyś porównywałam moją kosmetyczkę i synowej, moje kosmetyki mieszczą się w jednej małej, ona ma trzy wielkie:-)
UsuńBardzo dziękuję za kilka migawek ze świata, z którym nie mam styczności a który niesie przyszłość dla ludzkosci.
OdpowiedzUsuńStaram się, póki pracuję, od czerwca nie będę miała kontaktu i ja.
UsuńTen pierwszy fragment to jak pisowska rodzina pięćset plus…nie powinno się uogólniać..nie mogłem się jednak powstrzymać.
OdpowiedzUsuńChyba nie tylko Ty masz takie skojarzenie...
UsuńNajprawdziwsza prawda, rodzima rzeczywistość, i nieustanne pytania rodzące się w głowie... miłej soboty! :)
OdpowiedzUsuńTa rodzima rzeczywistość robi się coraz bardziej przygnebiająca...
UsuńJednym słowem SAMO ŻYCIE. Można napisać, ciężkie życie mają dzieci, oj nielekkiw.
OdpowiedzUsuńO tak, niektóre są przegrane już na starcie.
UsuńGdy czytam akie historyjki, od razu włącza mi się mechanizm "co ja bym odpowiedział będąc na miejscu uczestnika scenki". Wiem jednak, że to nie takie proste, zareagować logicznie na gorąco, na przykład powiedzieć chłopcom z czwartej scenki, że to tylko takie grzecznościowy zwrot i jeżeli będą odpowiadać tak, jak teraz odpowiedzieli, to rozmówcy będą ich mieli za nierozgarniętych intelektualnie, więc dla nich samych lepiej by było nauczyć się reagować kulturalnie. Często jednak taka odpowiedź przychodzi do głowy o pół minuty za późno, a gdy jest już za późno, to już przepadło.
OdpowiedzUsuńTym niemniej skomentuję scenkę z mamą nieodbierającą telefonów. Będąc na miejscu koleżanki, nie wytrzymałbym i powiedziałbym mamuśce, że odbieranie telefonów leży w jej interesie. Nie wiem, jak to sobie zorganizuje, czy będzie od tej pory nosić telefon przy sobie, czy będzie oddzwaniać, to jej odpowiedzialność, to jest ostatni raz, gdy pofatygowałem się do jej domu, a od tej pory, gdy nie będzie z panią kontaktu, wyślę email, a w razie braku odpowiedzi, będę wyciągał wobec ucznia konsekwencje wynikające z regulaminu. Niesamowicie mnie drażni, gdy rodzicowi się zdaje, że nauczyciel jest od zabiegania o audiencję u rodzica.
A mnie od dawna denerwuje lub raczej zdumiewa, że niektórzy rodzice, nie mówiąc o uczniach traktują szkołę jako pole bitwy, a nauczycieli jak wrogów na wojnie...
UsuńTak jest, ale o ile uczniowie za to nie ponoszą winy, bo nie są dorośli i reagują tak ze względu na wychowanie i naśladownictwo otoczenia, to już rodzice jak najbardziej powinni się zastanowić, czym się do tego przyczyniają, jakimi działaniami, bądź zaniechaniami.
Usuńaaa..., no i sami zainteresowani, czyli nauczyciele, oni również nie są bez winy.
UsuńJak zwykle prawda tkwi pośrodku, a i przykłady medialne nie podnoszą autorytetu szkoły...
UsuńW dzisiejszych czasach większość rodziców woli dać dziecku telefon do ręki lub inne urządzenie, a niżeli znaleźć dzieciom jakieś inne ciekawsze zajęcia. Nie dziwię się, że koleżanka była zdziwiona taką odpowiedzią ze strony chłopaków z ósmej klasy, ale takie zachowanie z ich strony chyba musi się z czegoś wywodzić. Osobiście nie wyobrażam sobie, abym miała się tak w odpowiedzi do kogokolwiek odezwać. Nawiązując do Pani odpowiedzi, że niektóre dzieci są przegrane już na starcie to uważam, że po części jest to prawdą, bo żaden człowiek nie ma wpływu na to w jakiej rodzinie się urodzi, a środowisko w którym się otacza czasem ma duży wpływ na człowieka, jednakże każde dziecko prędzej czy później dorasta i poniekąd kieruje swoją przyszłością, bo w życiu nie na wszystko ma się wpływ :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŻal mi zwyczajnie takich dzieci, bo niewielki procent wychodzi na ludzi i dobrze sobie radzi w życiu.
Usuńmamuśka Ksawerka dała się nieźle sterroryzować /kłania się "Ballada o Januszku"/... co prawda telefon komórkowy to nie szczoteczka do zębów, niemniej jednak dość prywatny, osobisty przyrząd... przynajmniej mnie się tak wydaje...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Widocznie owa mama bardziej ceni święty spokój (na razie) i nie zwraca sobie głowy wychowaniem.
Usuńżycie jest dziwne ...
OdpowiedzUsuńTo raczej ludzie bywają dziwni...
UsuńCzłowiek tak czyta, czyta i ma wrażenie, że świat trochę zwariował i na głowie stanął...
OdpowiedzUsuńCiężko się dostosować lub nawet tylko patrzeć z boku...
UsuńOjej .... przykro czytać, a niestety takie rozmowy są na nieporządku dziennym.
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane - na nieporządku dziennym...
UsuńNo tak, patchworkowa rodzina... mogłoby się wydawać, że co w tym złego - ale najstarszy brat w domu dziecka, bo dziadek się nie zgodził???
OdpowiedzUsuńCzłowiek myśli, że takie patologie to gdzieś daleko, a one są wśród nas, obok...
Powiem więcej, jest tego przerażająco dużo, czasami się zastanawiam czy są jeszcze zwyczajne rodziny...
UsuńPodsumuję zamieszczone przez Ciebie rozmowy (no, może poza tą z Krzysiem, której w sumie nie było), parafrazując Zofię Nałkowską takim oto stwierdzeniem:
OdpowiedzUsuńRodzice dzieciom zgotowali ten los.
To prawda, może niektórzy nie powinni mieć dzieci, ale kto im zabroni?
UsuńTrzeba wyglądać.To jest dobre hasło. Nie popieram malowania się nastolatek do szkoły, ale dla dorosłych kobiet jak najbardziej. Po to, między innymi wymyślono kosmetyki. Pamiętam taki czas kiedy modne byly" kobiety z wody", zero makijażu. Wszystkie wyglądały jak ryby, a najgorzej blondynki.
OdpowiedzUsuńDzieci są ufne, jeszcze mówią to co myślą i z przerażeniem myślę o czasie, który zetrze z ich twarzy tę ich jasność.
Sama nie mogłam się doczekać malowania rzęs, ale dziś dziewczyny w podstawówce mają takie makijaże, że chyba sporo czasu im to zajmuje, nie mówiąc o paznokciach od kosmetyczki ;-)
UsuńTen pierwszy dialog przerażający... No ale jest bezmyślne 500+, bo rodziny trzeba wspierać... Szkoda, że nie ma żadnego programu dla tych, którzy latami starają się o dziecko i z pewnością stworzyliby o wiele bardziej przyjazne domy...
OdpowiedzUsuńNo niestety, aw dodatku nie ma kontroli nad tym, czy te pieniądze są naprawdę dla dzieci, bo w większości niestety nie.
UsuńTen minister z PiS-u chyba nieźle namiesza?
OdpowiedzUsuńJuż zaczął, ja na szczęście dobijam do brzegu tego wariatkowa...
UsuńCzytam te rozmowy, przypominam sobie, ale jestem szczęśliwa, że już nie muszę w szkole pracować.
OdpowiedzUsuńJa już niedługo, do czerwca...
Usuń..witam Cię JoAsiu <3
OdpowiedzUsuń..niestety czasy mamy takie jakie mamy, świat się zmienił i zmienia w zatrważającym tempie, aż czasem trudno nadążyć za wszystkim..
..to co się dzieje teraz jest naprawdę przerażające, to niestety smutna, szokująca rzeczywistość :(
..'dziwny jest ten świat', zwłaszcza teraz, kiedy wszyscy żyją w iluzji topów mody, w pędzie za mamoną itp.
..dzieci w większości 'wychowują komputery', a jeszcze pandemia dobija, więc brak normalności zwyczajnych ludzkich kontaktów, spotkań itd..
..a dzieci są szczere do bólu, wiec mówią to co czują i widzą..
- pozdrawiam cieplutko Kochana, życzę Ci samych dobrych chwil <3
Wszystko to prawda, dlatego w tym całym bałaganie trzeba znaleźć azyl dla siebie:-)
UsuńDobrego tygodnia, kochana:-)
Szkoła, piękne czasy, które się nie wrócą - no chyba, że zostanę pracownikiem oświaty - na to się na razie nie zapowiada.
OdpowiedzUsuńDzisiaj chyba jednak w szkole wielka niepewność :(
Praca z dziećmi, z czytelnikiem, poszukiwanie nowości i rozwój to piękne hasła, ale coraz trudniej wytrwać...trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny.
UsuńŻycie... każdy z nas ma swoje i każdy na swój sposób ciekawe...
OdpowiedzUsuńJa tez pracuje z dziećmi i z Norwegami nie wiem kto gorszy albo ciekawszy...
Jak to mówią - każdy pcha jakoś ten wózek...
UsuńSmutno mi się zrobiło... Szczególnie po tych dwóch pierwszych rozmowach. Chciałabym przesłać Julce duży uścisk...
OdpowiedzUsuńNa szczęście ciągle jest pogodna, przybiega codziennie :-)
Usuń