Znów zajrzałam do zapisków słynnego etnografa Oskara Kolberga.
Jakoś tak teraz wszyscy o zdrowiu i kuracjach, to może skorzysta ktoś z porad naszych przodków.
Nie wszystkie przepisy udałoby się wprowadzić w życie, bo nawet o składniki trudno i szeptuchę lub zielarkę trza by znać.
Ale poczytać zawsze warto, jak to sobie drzewiej z chorobami radzono...
* Na wszelkie uroki - wrzucić do szklanki z wodą 7 węgielków i 7 kawałków chleba.
* Na kołtun - wymówić 3 razy : św. Benonie, idź precz kołtonie!
* Na jęczmień na oku - udawać, że się go ścina sierpem.
* Na zapalenie oczu - 3 razy machnąć przed oczami sierpem o zachodzie słońca.
* Na wściekliznę wypić majika (owad) w oliwie .
* Przeciw poronieniu - iść do krzyża, obłapić go rękami i zmówić 3 razy Zdrowaśkę i 3 razy Wierzę, a gdy kobieta pocałuje krzyż 3 razy, poród będzie lekki.
* Na suchoty dziecka - dać mu potrzymać lub położyć w nogach łózka szkielet łba końskiego, a idąc po ów szkielet nie trza się oglądać za siebie.
* Inny sposób na suchoty - położyć dziecko pod progiem i wymiatać na nie śmieci ze wszystkich kątów, po czym delikatnie wyrzucić dziecię z tymi śmieciami za próg.
* Na niestrawność i obrzmienie nóg dziecka - wałkować dziecko na dyszlu od woza.
* Na febrę - wywiercić dziurkę w jabłoni lub gruszy, chuchnąć do niej 3 razy i zatkać dziurkę kołkiem, a febra ustanie, bo zabito ja kołkiem w dziurze.
* Na ból głowy - ściskać głowę tak mocno, aż w nosie chrupnie.
Jaki sposób bylibyście w stanie wypróbować?
* na suchoty dziecka - dać mu ...
OdpowiedzUsuń* Inny sposób na suchoty - położyć dziecko pod progiem i...
* Na niestrawność i obrzmienie nóg dziecka ...
Naukowcy deliberują nad przyczynami dużej śmiertelności dzieci w przeszłości... A winni studiować Kolberga zamiast "myśli" nieboszczyka L.K.
No po takim zgniataniu czaszki to chyba mało kto przeżył!
UsuńChyba się nieco mylisz w szacowaniu. Popatrz na Rząd i Parlament RzeczPiSpolitej...
UsuńMyślisz, ze to skutek zgniatania, a może innych praktyk szamańskich?
UsuńTen sierp jak mój scyzoryk w kieszeni, to wymachiwanie wydaje się bezpieczne jeśli się ma wprawę. Bezpieczne, ale czy skuteczne? Wystarczy jakiś Bąkiewicz w pobliżu i ambaras z prokuraturą gotowy ;)
OdpowiedzUsuńKażde machanie może się skończyć tragicznie, nawet gdy nóź w kieszeni spoczywa, to myśli można mieć zabójcze...
UsuńMogłabym wypróbować wrzucanie węgielków do wody, tylko musiałabym zdobyć węgielki. Albo mówienie kołtunowi, żeby sobie poszedł - co tu może nie zadziałać? Machać sierpem też bym w zasadzie mogła, tylko znowu musiałabym zdobyć sierp. ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam też o tym, jak zgubić uporczywy kaszel u niemowlaka - trzeba wyjść z nim z domu i wrócić inną drogą.
No popatrz, może u dorosłych tez zadziała ? Trzeba wypróbować!
UsuńCiocia mojego dziadka była wiedźmą, pamiętam szklankę z węgielkami 😀 A jeśli chodzi o choroby, czy ktoś faktycznie wie, co to był kołtun? Bo nigdy w filmach/serialach nie widziałam zilustrowania tego zjawiska, które występowało na wsiach powszechnie. Zmatowione włosy na głowie (w skutek braku higieny), których nie obcinano, bo miały chronić przed chorobami. Nazywano to plica POLONICA.
OdpowiedzUsuńteraz praktykuje się cywilizowany kołtun kontrolowany, "dredy" się to nazywa, chyba że u wychodzącego kota maincoona, czy persa, ale od czego są groomerzy?...
Usuńza to kołtun psychiczny nadal ma się świetnie, pełno go w partii reżimowej i wśród jej wyznawców...
p.jzns :)
Mnie też od razu przyszedł na myśl kołtun psychiczno-polityczny, ciekawostka przyrodnicza czy cóś 😏
UsuńKołtuny we włosach niegdyś popularne były, wiem od babci, wtedy tylko golenie na łyso pomagało.
UsuńNa kołtun mentalny nie znam lekarstwa...
Brak slow na okreslenie szoku czytajac te porady!
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony jak dawniej ludzie, niedoksztalceni, bez dostepu do lekarzy ktorzy z pewnoscia nie znali wowczas dzisiejszych metod, nie majacy obecnej wiedzy i lekarstw - mieli sobie pomoc w razie choroby? Zreszta do dzisiaj istnieja choroby nieuleczalne i zadna wspaniala technologia i medycyna nie daje im rady.
Najbardziej podobalo mi sie walkowanie dziecka na dyszlu......
No mieli ludzie pomysły, w sumie ciekawe, kto na te rewelacje wpadł pierwszy?
UsuńZabobon to też swego rodzaju magia. Szeptucha może uzdrowić jak każdy inny znachor czy indiański szaman, ale nie każde uzdrowienie jest dobre. Przeczytałam ostatnio książkę na ten temat (właśnie napisałam o niej post na blogu, ale nie wspomniałam w nim o tym rozdziale życie autorki). Uzdrowiciele często kierowani dobrymi intencjami, niekoniecznie kierują uzdrowionych w dobrym kierunku duchowym - skoro już o tej dziedzinie rozmawiamy. A dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. ;)
OdpowiedzUsuńSzeptuchy, wiedźmy, szamani mogli tez klątwy rzucać, więc ludzie mieli respekt, że hej!
UsuńNo właśnie i ten strach był niepotrzebny. Trzeba się temu opierać. Te klątwy, przekleństwa, no to nic dobrego i to nie ulega wątpliwości.
UsuńPytanie, czy te klątwy działały, czy to tylko kolejny zabobon...nie może krowa na rozkaz przestać dawać mleko!
Usuńzdecydowanie wałkowanie, robi wrażenie, za to koński szkielet (łeb) już jest zbyt spektakularny, ale też intrygujący... jako że suchoty nie były rzadką chorobą, to ciekawe ile koni musiało zginąć w celach terapeutycznych?... koń był ważnym elementem gospodarstwa i to nie były tanie rzeczy... ale może funkcjonował jakiś koński łeb przechodni, jeden na wioskę, czy może gminę?...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Myślę, że mógł to być łeb przechodni lub u lokalnej szeptuchy przechowywany...
UsuńRadzono sobie, jak kto umiał, a w zabobony wierzyła wówczas większość!
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę, pozdrawiam serdecznie💖😘
To prawda, nie było łatwo, mało kto czytać umiał...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTeraz to jest dobrze. Niepotrzebne szeptuchy i zielarki. Od kuracji mamy ministra. Wystarczy zapłacić i do Meksyku wyskoczyć. ;)
Pozdrawiam serdecznie.
PS. A właściwie to potrzebne zielarki, ponieważ lekarze zajęci covidem i nie mają czasu na inne - nawet śmiertelne - choroby.
UsuńCo racja - to racja
Już jutro mam wizytę u neurologa po sierpniowym podostrym zapaleniu dysku. Hurra!!! Opowiem mu jak było u osteopaty, który przyjął mnie od razu sprawił, że
a) dosłownie stanęłam na nogi
b) nie używając przy tym ani jednej tabletki
c) od razu mogłam pojechać nad morze , choć na wizytę do niego mąż zaniósł mnie prawie na rękach.
Zawsze to jakaś wizyta - spotkanie z drugim człowiekiem , co tam będę rezygnować...
Od sierpnia to można kaleka zostać, ale w sumie osteopata to nie czarownik, sama korzystałam wiele razy z usług kręgarza, choć na rwę kulszową zastrzyki tez pomogły. Ciekawe, co neurolog powie?
Usuń@alElla
UsuńZiołolecznictwo pomocnym jest bardzo, wiec warto poznać choć kilka najpopularniejszych - pacjencie, lecz się sam!
Patrząc na grafike. - No nic tylko to bardziej wznieca moje przekonanie, że im nasza cywilizacja jest lepsza, to tym ludzie są głupsi..
OdpowiedzUsuńMoże jest jakaś zależność, warto by zbadać:-)
UsuńJakoś nie doczytałam: czy po wyrzuceniu za próg dziecka ze śmieciami, dziecko zabiera się z powrotem, czy już na zewnątrz zostaje?... ;)))
OdpowiedzUsuń😀😀😀
UsuńChyba nie po to się w chacie zamiatało i wyrzucało śmieci za próg [dziś trzeba je - cholery - segregować!], by potem trudzić się ponownym wnoszeniem. Lud był może nie za nadto higieniczny lecz - jak widać - logiczny. Z czasem zresztą robiło się nowe - śmieci i...
UsuńO właśnie, Jan-Krystian dobrze to podsumował, dzieci rodziło się dość na wszelkie eksperymenty ;-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńIm trudniejsza do wyleczenia przypadłość, tym drastyczniejsze środki;)
Dziś te metody raczej bawią, ale kiedyś, podejrzewam, należały do ścisłego kanonu medycznych zaleceń. Tak jak łykanie rtęci czy lewatywa ze spirytusu...
Pozdrawiam:)
Na pewno, a do tego modlitwy, okadzanie, pielgrzymki w intencji - nawet teraz niektórzy zalecają.
UsuńNiektóre zalecenia są przerażające, ale wierzę, że je stosowano. Tonący brzytwy się chwyta.
OdpowiedzUsuńInne porzekadło, to że chory nawet truciznę połknie, zresztą wiele trucizn w małej dawce pomocnymi bywa.
UsuńJotko, o różnych dziwnych sposobach czytałam, ale tych nie spotkałam dotąd. Coś strasznego, szczególnie z koniem, brrr... Co to za owad ta majika/ten majik? Może taki "medykament" dawać obowiązkowo niektórym do picia, a nuż widelec na wściekliznę pomoże 😏
OdpowiedzUsuńWygooglowałam, że majkowate to rodzina karaluchów, brrr.
Usuńbrrr...😕
UsuńStosunkowo " łatwy" wydaje mi się sposób na wściekliznę- wypić owada w oliwie. Jakby był za duży to można go rozkawałkować,
OdpowiedzUsuńAlbo rozgnieść w moździerzu:-)
UsuńNajłatwiejsze to:
OdpowiedzUsuń"Na wszelkie uroki - wrzucić do szklanki z wodą 7 węgielków i 7 kawałków chleba."
Bo przecież nic nie piszą, żeby potem tę wodę wypić. Wrzucać to ja mogę 🤣🤣🤣
Te węgielki to taki samograj, w kilku wypadkach stosowano ;-)
UsuńNa jęczmień to pocieranie złotem było, chociaż ja w życiu tego nie doświadczyłam :) Za to opryszczkę często miewałam :)
OdpowiedzUsuńNo i dobrze, ze teraz kołtunów raczej się nie spotyka. Chyba, że o kołtuństwie mowa :) :) to inaczej...
To prawda, nasze babcie kazały jęczmień obrączką smarować, może to o własności złota chodziło? Nie sprawdzałam tego...
UsuńDokładnie. W dawnych czasach złoto wykorzystywano przede wszystkim w leczeniu rozmaitych schorzeń skóry i błon śluzowych, jak również przy problemach z kośćmi, wątrobą czy chorobami wenerycznymi. Po raz pierwszy na medyczne zastosowanie złota w sposób udokumentowany wpadli Chińczycy, jeszcze przed naszą erą. Potem również w Grecji był to środek stosowany w lecznictwie. W XIX wieku odkryto, że złoto radzi sobie z rozmaitymi bakteriami.
UsuńDziś wiemy, że złoto działa antybakteryjnie i przeciwgrzybiczo, a także hamuje rozwój infekcji autoimmunologicznych. Ma również właściwości antyalergiczne, blokując wytwarzanie w organizmie histaminy. Stosuje się je również przy leczeniu długotrwałych infekcji skóry i błon śluzowych. Nie bez znaczenia jest to, że w kosmetyce złoto pojawia się w preparatach odmładzających, regenerujących i wyrównujących koloryt skóry.
To prawda, doczytałam. Także srebro miało podobne zastosowanie i ma do dziś :-)
UsuńJeżeli już...gdyby...ewentualnie... można spróbować.... może jednak... "Na ból głowy - ściskać głowę tak mocno, aż w nosie chrupnie" kto wie, czy ten ostatni przypadek się sprawdzi. Być może, że owo chrupnięcie w nosie stanie się bólem znacznie potężniejszym i bardziej odczuwalnym od bólu głowy, a zatem głowa "przestanie" nas boleć na rzecz bólu nosa. Czasami sam stosuję tę terapię, przynajmniej w teorii, kiedy córka mówi: - skaleczyłam się tym ostrym nożem w palec. Wtedy ja odpowiadam: - to przejedź sobie tym ostrym nożem po całym przedramieniu; przekonasz się, że palec przestanie cię boleć. Na podstawie mojej wieloletniej praktyki znachora-konowała, stwierdzam uroczyście, że w pozostałych podanych przez Ciebie przypadkach, ta wiedza okołomedyczna się nie przydaje. :-)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o terapii leczenia jednego bólu drugim, sama próbowałam. gdy ból głowy nie dawał żyć, szczypałam się mocno, by nowy ból odwrócił uwagę od globusa...pomagało, ale na krótko.
Usuń... no bo trzeba było zastosować drugą dawkę, potem trzecią ... i tak do skutku :-) :-) :-)
UsuńPróbowałam i nadal bez efektu...
UsuńAsiu - oczywiście pamiętasz Rozalkę z "Antka" Bolesława Prusa....
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa, kto pierwszy to wspomni. Nie przeżyła bidula, ale kuracja z piekła rodem...
UsuńNawet najbardziej szalone zabobony ni dorównują preparatom na covid, które zmieniają swoje właściwości w zależności od potrzeb medialnych. Najpierw jedna dawka potem druga , teraz pewnie trzecia czwarta i dziesiąta. Nie można mieszać ale w sumie jaki problem , pierwsza dawka jedna druga inną trzecia trzecią i nie ma problemu. Może to i krzywdy nikomu nie robi ale wizerunek ma gorszy od trzech zdrowasiek w piecu.
OdpowiedzUsuńJak moje kiedyś malutkie córeczki skarżyły się na ból brzuszka obwiązywałem je w pasie pieluchą z tetry (kiedyś tylko takie bywały) i... ból przechodził.
OdpowiedzUsuńOd samego przewiązania czy szczególnego przewiązania, bo to różnica...
Usuńhahaha no nie! Ale Pani to cuda wynajduje... Fajny pomysł na wpis blogowy. Na wszystkie uroki... :)
OdpowiedzUsuńTakie cuda w książkach mieszkają i wiele ich...
UsuńJako dziecko miałam ciągle "jęczmienie", nawet po kilka jednocześnie...Matka pielęgniarka, wśród znajomych grono lekarzy...Terapii jakie przeszłam, nie zliczę...Na wakacje pojechałam z Babcią do rodziny w świętokrzyskim...Starsza pani (nie mam pojęcia kim była) na mój widok aż się za głowę złapała (patrzyłam przez maleńkie szparki między "jęczmieniami")...Poprosiła Babcię o obrączkę, coś tam poszemrała, kazała mi na obrączkę popluć i oczy mi nią przetarła...To były ostatnie "jęczmienie" jakie w życiu miałam...Dobra Szeptucha warta każdych pieniędzy !! ;o)
OdpowiedzUsuńBo podobno złoto hamuje powstawanie wyprysków i innych dolegliwości, a szepty i plucie to tak dla efektu ;-)
UsuńTylko chyba brak konkretnych przykladiw zastosowania tych porad tzn czy pomogły komuś.
OdpowiedzUsuńO tym Kolberg nie wspomina...
UsuńNa kołtun to chyba wypróbuję, bo ostatnio bardzo mi się robi kołtun we włosach mimo czesania - babcia mówiła, że to zły urok oznaczać może.
OdpowiedzUsuńw taki kołtun to i złe moce mogą się wplątać;-)
UsuńMoja babcia jak ją głowa bardzo bolała, przewiążywała ją co sił kawałkiem płótna. Czy jej w nosie chrupało to nie wiem, bo nie słyszaąłm, ale te kompresy na głowę stosuję gdy "Etopiryna " nie pomaga. Jęczmienie na oczach też leczyłam złotą obrączką, najpierw potartą o wełnę, by gorąca się zrobiła, a potem taką ciepłą własne oko. Skutkowało tak jak u Gordyjki, choć plucia nie było. Tak jak w każdej plotce jest ziarenko prawdy, tak w tych dawnych metodach leczenia ono także jest. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZimne okłady sama stosuje, a złoto ma wiele właściwości leczniczych i kosmetycznych.
UsuńPrzepis na zapalenie oczu wydaje mi się dość bezbolesny, sierp mam, póki co slonce zachodzi codzienne…będę o tym przepisie pamiętał.
OdpowiedzUsuńSierp jest kluczowy, a może zachód słońca? nie wiem...
UsuńNa pewno bym nie chciałabym wypróbować tego na ból głowy 🤨
OdpowiedzUsuńBól głowy przejdzie, a nos do naprawy...
UsuńJa mogłabym wizualizować sierp, ale do oka? Średnie to. 😊
OdpowiedzUsuńAle skąd wziąć sierp?
UsuńŁo Matko, niezła "recepta" 😊. Wszystkie złote rady cenne, najbardziej mnie ujął ten sierp na jęczmień. I jeszcze wymiatanie dziecka za próg. Nie lepiej od razu wylać dziecko razem z kąpielą ha ha ha.
OdpowiedzUsuńW sumie dwa w jednym, dziecko uzdrowione, śmieci wymiecione:-)
UsuńNa jeczmien na oku ja slyszalam ze trzeba złapać muche i ją lekko rozgnieść i potrzec oko
OdpowiedzUsuńSmarowano dzieci smalcem na kaszel
Na ból korzonków skóra z kota
No i nie zebys stosowala ale slyszalam ze tak robiono
O smalcu i skórze kota słyszałam, ale nie stosowałam, och ta medycyna ludowa!
UsuńNo cóż...Czasy teraz tak dziwne nastały, że do lekarza dostać się bardzo trudno. Zatem nie pozostaje nic innego jak domowe albo i znachorskie leczenie. Lepsze takie, niż żadne. A czasem przecież lepsze niz chemikalia w medykamentach, co to na jedno pomoga a na drugie zaszkodzą. Poza tym wiara czyni cuda. Jak kro wierzy, że mu wścieklizna minie od wypicia jakiegos robaka z oliwą, to niechże wypija - na zdrowie! Wielu wściekłym osobnikom by sie takowa kuracja teraz przydała!:-))
OdpowiedzUsuńCoraz częściej wracamy do medycyny ludowej, oby to jednak były sposoby leczenia, a nie zabobon czy wręcz tortury ;-)
UsuńNiektóre pomysły całkiem dziwne :D
OdpowiedzUsuńNawet bardzo...
UsuńMnie się wydają te sposoby bardzo irracjonalne. No ale skoro kiedyś komuś pomagało i ludzie chcą się leczyć w ten sposób, no to w porządku 😃
OdpowiedzUsuńRaczej nie pomagały, tym bardziej wydaje się to dziwne...
UsuńTe ,,rady" zwłaszcza dotyczące dzieci są lekko przerażające. Spodobał mi się tedemot, który zamieściłaś, rzeczywiście tak to wygląda.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego tyle dzieci umierało? Przetrwały najsilniejsze...
UsuńA na moje dolegliwości czegoś nie ma? Zgaga, częstomocz, łysienie i nadwaga?
OdpowiedzUsuńJakby co to przyłączam się do wniosku, mam podobne problemy ...
UsuńChłopaki, w oczach swoich pań nadal jesteście piękni i młodzi!
UsuńWszystkie dziwne i raczej żadnego bym nie próbowała. No może ta niestrawność, ale skąd tu wziąć dyszel od woza. 😁😂😂😂.
OdpowiedzUsuńMożna ewentualnie na trzepaku, ale i te znikają...
UsuńCoś ten sierp był bardzo przydatny w leczeniu dolegliwości oczu xD
OdpowiedzUsuńCiekawe spisał sposoby p. Kolberg, aczkolwiek nie próbowałabym żadnego z nich.
Pozdrawiam Serdecznie! ;-)
Sierp zawsze był pod ręką, wiec może dlatego?
UsuńMęża głową boli od kilku dni ale nie bardzo che wypróbować ten sposób na swoje blolesci...jak mu przeczytałam to jeszcze mi soe dosto że się z niego nabijam :) I weź tu pomocną bądź...
OdpowiedzUsuńOt, niewdzięcznik ;-)
UsuńBo człowiek cierpiący nawet truciznę łyknie i do znachora pójdzie, byle ulżyło...
OdpowiedzUsuń