Zostałam zaproszona na nietypową lekcję geografii. Uczniowie, z pomocą rodziców i w ramach ciekawego projektu przygotowali potrawy z różnych krajów, przynieśli je do szkoły i zaaranżowali wspólną degustację. Także pan geograf upiekł pizzę i ciasto bananowe.
Czego tam nie było! Wymieniam to, co zapamiętałam: pizza, paella, boeuf strogonow, tortilla, tacos, krewetki, naleśniki z syropem klonowym, ciasto bananowe , ciastka francuskie z jabłkami, rożki francuskie z serem, makaroniki z malinami, babeczki z czekoladą.
Do potraw i deserów dowolnie dodatki : rukola, oliwki, śmietana, konfitura, syrop klonowy.
Wszystko smaczne, świeże, potrawy wymagające podgrzania były ciepłe, dzięki uprzejmości szkolnych kucharek. Nie dałam rady spróbować wszystkiego, ale zapachy i estetyczne podanie powodowały i tak większy apetyt.
JoAsiu, wspaniała notka optymistyczna.. fantastyczna sprawa taki projekt.. ogromnie cieszy zaangazowanie dzieci i rodzicow, no super ❣️ ..potrawy i ciasta wygladaja smakowicie i pieknie, co mozemy podziwiac na Twoich zdjęciach.. jednym slowem mega świetne jest wszystko 👍😊 moja Rodzinka lubi zagladac do kuchni i chętnie pomagaja wszyscy 💞 - pozdrawiam cieplutko i słonecznie, życząc uroczych chwil 🌞🧡💛💚💙
OdpowiedzUsuńNie tylko wyglądają smakowicie, wszystko było pyszne, żałowałam, że nie mam dwóch żołądków:-)
UsuńŚwietny projekt ... szkoda tylko , że to było zadanie do wykonania w domu . :)
OdpowiedzUsuńNo niestety, w szkole nie ma warunków na wypieki itp.
Usuńa szkoda ... bo potem powiedzą , że nauczyciele nic nie robią i na dokładkę najedli się na koszt uczniów .
UsuńByły kiedyś piece elektryczne w pracowni technicznej, pewnie zepsute zlikwidowano. Na degustacji była tylko pani dyrektor i ja, geograf sam upiekł ciasto i dwie pizze, ja niewiele zjadłam, ale masz rację, komentarze tego typu zawsze się pojawiają, dlatego nie chodzę na bale ósmoklasisty i podobne okazje.
UsuńTo dopiero miałaś ucztę. Moje wnuki chętnie zaglądają do kuchni i eksperymentują. Ostatnim przebojem Daniela jest grzanka z szynką, żółtym serem i drzemem porzeczkowym. Spróbowałam i nawet dało się to zjeść.
OdpowiedzUsuńMój syn lubi gotować, nawet kurs kuchni meksykańskiej ukończył, na pewno nie ma tego po mnie!
UsuńKsięciunio i Princeska uwielbiają kucharzyć, ale Mistrzem kuchcikowania jest Lucky...Może gotować nie potrafi, ale sprząta wybornie...;o)
OdpowiedzUsuńO, taki Lucky do sprzątania też by mi się przydał!
UsuńSwietny i smaczny pomysl - lapie sie za beef Stroganof ktory bardzo lubie. Mnie sie zdarzylo przygotowac polska potrawe dla kolezanek z ktorymi pracowalam jako ze w mym stanie nie ma ani polskich sklepow ani restauracji wiec sa tutaj nieznanymi.
OdpowiedzUsuńZ kolei jako ze USA sa zlepkiem wielu narodowosci wszystkich innych mamy pod dostatkiem wiec nie sa niczym nieznanym czyli nie byloby sensu urzadzac takiego kiermaszu potraw.
Moj starszy wnuk lubi gotowac, mlodszy ani troche, z kolei oba dzieci lubia.
O mnie sie nie pytaj - bo wstyd powiedziec ze nienawidze gotowania choc wychodzi mi bardzo dobrze.
Ja tez nie lubię, jedynie sałatki mogę różne wymyślać, ale gotowanie obiadów, to dla mnie mordęga...
UsuńAleż świetny pomysł, jak to cudnie, gdy nauczyciele mają takie fajne pomysły, żeby zainteresować uczniów. Takie atrakcje i dla dzieciaków są niezwykle ciekawe i inspirujące, powodują, że są naprawdę zainteresowane przyswajaniem wiedzy wszelakiej i rozwijaniem się :)) Super :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Podobny pomysł był realizowany z okazji wejścia do UE, każda klasa przygotowywała salę o innym kraju członkowskim.
UsuńChoć niekoniecznie wyobrażenia o czyjejś kuchni zawsze odpowiadają rzeczywistości, to fajny pomysł, żeby się zainteresować. :)
OdpowiedzUsuńDania i desery wyglądają smakowicie, zjadłoby się. :) Te placki z przedostatniego zdjęcia wyglądają jak moje bananowe placki śniadaniowe. :)
W ogóle próbować dania przygotowane przez innych jest fajnie, lepiej smakuje:-)
UsuńBez obrazy Joasiu, ale dziękuję Bogu, że nie mam dzieci w Twojej szkole. Nie oszukujmy się, cały ciężar zakupów i wykonania spadł na rodziców. Przerabiałam takie inicjatywy i do dziś mam awersję, bo wiem, jak to wygląda od kuchni.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że zaprotestujesz:-)
UsuńTo było zadanie dla chętnych, a poza tym, gdybyś widziała, ile ciast napiekli rodzice na kiermasz charytatywny!
Szkoły publiczne niestety nie mają innej możliwości, jak poprosić rodziców o pomoc, inaczej jest w Finlandii, koleżanki były na wymianie i zachwycały się wyposażeniem, nawet w materiały piśmiennicze.
Ja też przychylam się do opinii Szarabajka, to fajnie wygląda na fejsie ,stąd te achy i ochy, znam to z własnej szkoły, fajnie chociaż ,że rodzice się podjęli pomóc i nauczyciel jakoś to ogarnął, jedzonko z pewnością smaczne i miło było sobie podjeść, ale przyrostu wiedzy to z tego nie będzie 😪
UsuńProjekt nie polegał tylko na gotowaniu z rodzicami w domu.
UsuńWykurza mnie takie podejście, w ten sposób niejeden pomysł umarł w zarodku, a wielu nauczycielom odechciewa się wszystkiego.
Dlatego m.in, idę na emeryturę. Dość mam malkontentów, co to sami nic nie zrobią, ale narzekają na wszystko.
jotka
Pamiętam, że i u mnie w podstawówce mieliśmy podobną lekcję, robiłem sam jakieś danie, ale totalnie nic mi nie wyszło ;)
OdpowiedzUsuńZa moich czasów były w szkole piece w pracowniach i piekliśmy ciastka, teraz uczniowie robią czasami kanapki lub sałatki.
UsuńZa moich szkolnych czasów, w mojej podstawówce były dwie pracownie do zajęć praktycznych. Jedna ze sprzętem gospodarstwa domowego w której się piekło gotowało i szyło, a druga ze sprzętem warsztatowym w której się przybijało sklejało, skręcało. Można by to nazwać przygotowanie do życia w rodzinie :)
UsuńZajęcia z szycia poprowadziła...moja mama :) poprosiła ją o to nauczycielka. Mama uczyła moje koleżanki jak uszyć spódnicę. Koleżanka szkolna, spotkana po 40 latach stwierdziła, że to moja mama sprawiła, że ona szyje tak na domowy użytek :)
W mojej było podobnie, potem ktoś to zlikwidował, a z prac technicznych dawnego typu niewiele zostało, a szkoda.
UsuńMój zięć wykazuje inklinacje w tym kierunku z czego bardzo cieszy się córcia. Osobiście nie znoszę kuchni, podziwiam ludzi, którzy lubią gotować. Na takie pokazy pisze się bez zastanowienia….
OdpowiedzUsuńMarek z E.
Próbować tez lubię, zwłaszcza w na festynach, gdzie prezentują się panie z kół gospodyń wiejskich, tam to bywają arcydzieła!
Usuńw siódmej klasie robiliśmy koktaile mleczne i sałatki jarzynowe, ale w ramach zajęć techniczno praktycznych i też jak pamiętam chłopacy byli bardziej twórczy...
OdpowiedzUsuńgeografię lubiłem, ale poza gospodarczą, bo trzeba było pamiętać, gdzie się kopie węgiel i gdzie uprawia buraki, co mnie kompletnie nie interesowało, ale geografia kulinarna to faktycznie znakomita koncepcja...
p.jzns :)
Gospodarczej też nie lubiłam, ale w szkole piekliśmy ciasteczka i nawet szyło się to i owo...
UsuńAle uczta! U nas też to było :) na tzw. Dzień Języków Obcych :) Klasy losowały kraje, a potem się wykazywali :)
OdpowiedzUsuńU nas to na festiwalu nauki było i z okazji rocznicy wstąpienia do UE:-)
UsuńŚwietny pomysł na pyszną i nietypową lekcję. Dla mnie nie liczą się podróże bez próbowania regionalnych i narodowych dań, to świetny sposób żeby poznać inny kraj od kuchni. Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńTo prawda, lokalne potrawy to ważny element zwiedzania!
UsuńMniammmmmmmm
OdpowiedzUsuńA jakże!
UsuńJedzta, byle nie przedawkować, a zdrowie przy okazji podziękuje 😄
OdpowiedzUsuńDokładnie, a tu akurat wszystko zdrowe było, bo odrobina słodyczy nikomu nie zaszkodzi:-)
UsuńŚwietna inicjatywa.
OdpowiedzUsuńNatomiast na własnym podwórku - starsza trójka naszych wnuków mocno angażuje się w kuchni.
Chyba wśród młodych taka moda i coraz więcej chłopaków jest aktywnych w kuchni.
UsuńCo do rodu męskiego w kuchni to kilka dni temu na fejsie, siostrzenica mojej bratowej, prosiła ją o przepis na bułeczki z truskawkami, a skomentowała to tak, że ona to tych bułeczek piec nie będzie, ale jej chłopak je upiecze dla niej :)
UsuńMoi panowie tez maja popisowe dania, a już syn, to w ogóle gotuje obiady, bo twierdzi, ze po pracy komputerowej go to relaksuje...
UsuńNo, no ... Chyba gdzieś ok. 1965 r. nam uczniom liceum kazano przynieść do szkoły sztućce na "godzinę wychowawczą", bo mieliśmy uczyć się zachowania przy stole. Coś jednak nie stykło, więc dowiedzieliśmy się, że "nóż w prawej, a widelcem w oko" ;) Gdybyśmy wtedy wiedzieli, że Polska uczyła Francję jeść widelcem ...
OdpowiedzUsuńNo tak, pamiętam to słynne stwierdzenie, które nie ma poparcia w zrachowaniach rodaków, nie tylko w restauracjach...
UsuńBardzo ciekawa inicjatywa i super różnorodność.
OdpowiedzUsuńDzieciaki były zadowolone i wcinały, aż im się uszy trzęsły!
UsuńWnuków na szczęście nie mam, a dziecko od początku jego istnienia jest bestią żarłoczną. Na szczęście od dawna samoobsługową :-)
OdpowiedzUsuńMoje to nawet lubi gotować i na kursie było, na pewno nie ma tego po mamie...
UsuńDobry pomysł, aby rozwijać smak i wiedzę o kuchni innych krajów. Nie chwaląc się, obecnie jestem bardzo dobrym konsumentem, zjem niemal wszystko, poza żeberkami i golonką właściwie. Przekonałem się do flaków, a teraz coraz chętniej jem ryby z piekarnika (z patelni też, jednak z mniejszą chęcią). Ogólnie lubię próbować nowych rzeczy z kulinariów.
OdpowiedzUsuńKsiążka pana Orbitowskiego jest ogólnie rzecz biorąc dość ciężka. Bo zaczyna się naturalistycznie, w szkole, potem robi się dziwniej i dziwniej. Na pewno nie jest to fantastyka czysta, ani też horror. To coś jak obyczajówka z elementami w/w gatunków.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Próbować też lubię, ale gotuję jak za karę...
UsuńNo ja to na razie zupełnie nie gotuję. Więc nie mam pojęcia czy czułbym się źle w kuchni czy nie.
UsuńAle sama sąsiadka już powiedziała nam, że powoli będzie rezygnowała z takich imprez. Chociaż pewnie z pieczenia nie zrezygnuje.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Sąsiadka miała wiele zapału, ale pewnie sił już brakuje...
UsuńTakie niezwykłe lekcje długo się będzie pamiętało. Duży szacunek za kreatywność!
OdpowiedzUsuńFajnie, gdy jest co zapamiętać z lat szkolnych!
UsuńMój Geograf zorganizował kiedyś w klasie maturalnej lekcję gotowania różnych potraw afrykańskich i azjatyckich. Podobno tak się podobała ze przeciągnęła się na 2 następne godziny :-)).
OdpowiedzUsuńA mój starszy dorosly wnuk uwielbia sam robić gofry naleśniki i hamburgery!!!
W liceum to wyższy poziom umiejętności pewnie i wiele osób skorzystało:-)
UsuńKuchnia to moja pięta achillesowa
OdpowiedzUsuńMoja także, niby cos tam umiem, ale bez pasji i kunsztu...
UsuńBardzo fajna inicjatywa. Takich lekcji powinno być więcej w każdej szkole. Szkoda tylko, że większość przysmaków narodowych nie nadaje się dla cukrzyka...
OdpowiedzUsuńTo prawda, różne diety pozbawiają nas wielu smaków lub składników.
UsuńKiedyś, dawno temu, kiedy uczyłam niemieckiego, robiłam z uczniami sałatkę owocową. Niby nic wielkiego, ale podobało się im to :)
OdpowiedzUsuńMaluchy u nas często robią sałatki owocowe i kanapki:-)
UsuńNo i zgłodniałam. Pięknie się uczniowie zaangażowali Asieczku :) Super to wszystko wygląda. Pyyyychotka :) Rewelacja Skarbie. Pozdrawiam Cię jak zawsze naj naj najserdeczniej. Buzki
OdpowiedzUsuńKasiu, przysmaków na lepszy humor nigdy dość:-)
UsuńMoja matka choć wysmienicie gotowała i wypiekała, nie miała cierpliwości do uczenia córek. Moja siostra nauczyła się gotowania na kursach rozmaitych. Ja piec i gotować nie umiem i dlatego pewnie nawet się nie garnę. Tym bardziej dziwi mnie fakt, że syn radzi sobie w kuchni światnie i gdyby nie lenistwo, to móglby na tym polu wiele zdziałać. Z tymi potrawami, to był świetny pomysł. Taka lekcja geografii zostanie w pamięci na długo. Uściski.
OdpowiedzUsuńMój lubi i gotuje, synowa ma dobrze, ale muszę oddać, że ona robi pyszne śniadania i sałatki:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńTakie lekcje to ja rozumiem:)
Moi Mężczyźni lubią zaglądać do kuchni i to nie tylko po to, by coś skubnąć;)
Pozdrawiam:)
Moi panowie mają popisowe dania, z czego my z synową chętnie korzystamy:-)
UsuńI taką naukę przez zabawę/praktykę to ja rozumiem. Założę się, że wszyscy będą wszystko świetnie pamiętać.
OdpowiedzUsuńProjekty są fajne właśnie przez to, że angażują wielowątkowo:-)
UsuńZawsze jestem na tak dla takich pomysłów :)
OdpowiedzUsuńJa też popieram!
UsuńJotko, zlituj się! Ja jestem na diecie, a Ty z takim czymś wyjeżdżasz...
OdpowiedzUsuńOj tam, po troszeczku spróbować to nie grzech...
UsuńŚwietny pomysł. Kreatywna nauka. Ale to wszystko smacznie wygląda.
OdpowiedzUsuńNie tylko wygląda, próbowałam i pyszne było!
UsuńRewelacyjny pomysł! Rzezcywiście nic tylko chwalić zarówno nauczycieli, dzieci i rodziców :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie także!
Usuńsuper sprawa. szkoda, że zabrakło pierogów - uwielbiam ruskie, ale ukraińskie też są niezłe. z kaszą gryczaną i boczkiem...
OdpowiedzUsuńFaktycznie, pierogi by się zdały i jakieś czeskie potrawy może?
UsuńCzesi jakoś mnie nie zachwycili jedzeniem. Niemcy również. w kwestii jedzenia Wschód ma zdecydowanie więcej do zaoferowania - niechby barszcz ukraiński, kulebiaki, czy inne pielmieni.
UsuńMam podobnie, więc ile razy jestem w Czechach, zamawiam raczej nie czeskie potrawy, a kulebiaki uwielbiam!
UsuńPomysł wspaniały i okazja do spróbowania różnych smakołyków.
OdpowiedzUsuńMoi chłopcy zaczęli pitrasić razem z dziadkiem, czyli moim tatą. Do tej pory w kuchni sobie świetnie radzą. Wnuczki już inaczej, dopóki Wera była mała to pomagać chciała, teraz jej przeszło. Calineczka jest chętna przez chwilę, zbyt ruchliwa żeby się tym dłużej zajmować. Może w przyszłości złapią bakcyla :)
Tak to z dziećmi bywa, najpierw zapał, a po 15 minutach zmiana...
UsuńFajny pomysł :) Aż szkoda, że w mojej szkole nie było takiej geografii ;) Tak sobie jednak myślę, że to w dużej mierze praca dla rodziców, a niektórym załącza się tryb prymusa. U syna koleżanki jest szkolny jarmark - taki na wypasie, z loterią fantową. Zbierają fundusze na dodatkowy sprzęt do szkoły i cel jest zacny, ale przerzucanie się dorosłych kto co przyniesie i jak przebić konkurencję jest w moim mniemaniu trochę niezdrowe...
OdpowiedzUsuńCzasami nawet szczytne cele powodują kiepskie skutki...
UsuńNaprawdę fantastyczny pomysł, duża integracji klasy, odmienność lekcji.....
OdpowiedzUsuńWczoraj kolejna klasa miała taka lekcję i znów poczęstowali mnie odrobinę:-)
Usuń