Czy zdarza się Wam czasami stanąć wobec sytuacji, gdy nie macie pewności czy dokonany wybór jest najlepszym, co mogliście zrobić, a chciałoby się wszystkiego, co w danym momencie możliwe?
Nie jest to więc kwestia dokonania wyboru, choć i z tym miewamy problem, ale nawet jeśli zdecydujemy się w końcu na jedną czynność lub przedmiot, z tyłu głowy mamy wątpliwości czy na pewno dobrze robimy...
Najprostszy przykład - siedzisz sobie wygodnie w fotelu, kawka z ciasteczkiem, a tu coś szepce do ucha : idź na spacer, nie siedź bezczynnie! Chciałoby się poleniuchować, ale i spacer dobrze ci zrobi...
Idziesz w końcu na spacer, a tu znowu głos w głowie - co tak się wleczesz krok za krokiem, trza było wyciągnąć z piwnicy rower! Przyspieszasz więc kroku, a tu znowu - skoro tak gnasz, to dlaczego kijki w domu zostały, znowu nie dałaś im szansy.
Przychodzi weekend po ciężkim tygodniu, oczy naczytały się druków wszelakich , nawet z ekranu laptopa, wybierasz więc film z Netflixa, bo telewizyjne reklamy powodują rozstrój nerwowy, wprowadzasz się w nastrój thrillera albo skandynawskiego kryminału, a tu koło ucha ostrzeżenie - obiecywałaś sobie nadrobić zaległości książkowe, a znowu marnujesz czas na głupie filmy! a jak juz gapisz się w ten telewizor, to choć swetra kawałek udziergaj...
Podobne rozterki dotyczą wyborów typu : wino czy piwo, tort czy lody, spodnie czy sukienka, teatr czy kino? Pojechaliście ze znajomymi na działkę rekreacyjną, a można było nad jezioro lub do lasu samotnie...
Nie można mieć wszystkiego i robić kilku rzeczy naraz, wybierasz więc na chybił trafił i zawsze zostajesz w rozkroku, zawsze jakiś niedosyt...
Asiu, ja ciągle stoję na rozstaju dróg. I którą drogę bym nie wybrała to zawsze mi się wydaje że ta druga byłaby lepsza i ciekawsza...
OdpowiedzUsuńA może na tym to polega, by widzieć wiele możliwości?
UsuńWszystkiego Najlepszego na nowej drodze życia! To akurat był dobry wybór :) Teraz jesteś w sytuacji, że możesz, ale nie musisz.
OdpowiedzUsuńTo prawda, wybór duży i decyzja pewnie łatwiejsza, na wszystko jest czas:-)
Usuńwynalazki powstają z lenistwa - na przykład taka winda - komuś się łazić nie chciało, to wymyślił windę i teraz może jeździć. a co się narobił przy okazji, tego mu już nikt nie odbierze.
OdpowiedzUsuńnajczęściej jednak wydaje się, że każdy wybór jest zły. i takim rozkroku boli wszystko.
Wolę chodzić schodami, mimo wszystko...
UsuńChyba nie miewam takich problemów. Po prostu wybieram i cieszę się tym wyborem. :)
OdpowiedzUsuńI to jest dobra droga!
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTego typu rozterek nie mam nigdy. Robię to, na co w danej chwili mam ochotę. Żałuję tylko, że nie może dotyczyć to spotkań z innymi, ponieważ trzeba się umawiać na określony dzień i godzinę, a przecież nie mogę wiedzieć, czy do tego czasu ochota nie minie lub zdrowie pozwoli.
Pozdrawiam serdecznie.
Pewnie na emeryturze znikną też moje rozterki:-)
UsuńKtoś mi powiedział, że filmy z Netflixa można oglądać za darmo. Ja jednak nie znajduję. Jeśli wiesz, Jotko, gdzie i jak, podaj linka, proszę.
OdpowiedzUsuńMy płacimy, ale na spółkę z synem:-)
UsuńNieeee, ja wobec takich sytuacji nigdy nie znajduję sie w rozkroku. Szybko i łatwo podejmuję decyzję, zwłaszcza, jeśli chodzi o przytoczone przez Ciebie przykłady. Coś Ci poradzę: jeśli chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko, to kup dwa.
OdpowiedzUsuńDecyzja to jedno, a pazerność na wiele aktywności, to drugie...
UsuńNie miałam i nie mam takich rozterek.
OdpowiedzUsuńTo jesteś szczęśliwsza, Tereniu:-)
UsuńCzasem będąc w rozkroku pozwalamy sobie na podjęcie wcale nie najrozsądniejszej w tym momencie decyzji. Bo czasem trzeba wziac na liz, po prostu. Oderwac sie od powinności i spraw nie cierpiacych zwłoki i odlecieć w rejony dalekie od tego ,co koniecznie powinno sie zrobić.
OdpowiedzUsuńMiewam tak i lubie ten powiew skrzydeł...
Pozdrawiam Cię ciepło.
Olga Jawor
O właśnie, wziąć na luz, tego będę się trzymać!
Usuńjeśli już dokonam wyboru, to nie zajmuję się myśleniem "co by było, gdybym wybrał inaczej"... "rozkrok" dotyczy sytuacji, gdy jeszcze nie wiemy, co zdecydować... najbardziej nie lubię "palcówek" /termin z żargonu brydżowego/, to jest taka sytuacja, gdy nie ma żadnej przesłanki, nawet intuicja milczy, co może być lepsze i pozostaje przysłowiowy rzut monetą...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Był kiedyś taki cykl podróżniczy, w którym bohater w danym mieście wybierał miejsca warte zobaczenia, rzucając kostką do gry.
Usuńtrudno powiedzieć, na ile to było fingowane, na ile nie, coś w stylu "reality show", gdzie nie zawsze wiadomo, co stało się spontanicznie, a co zostało (przynajmniej) zasugerowane przez autorów... być może rzucali kostką do skutku, aż padło na opcję napisaną w scenariuszu?... a widz na ekranie widzi tylko to, co ma widzieć?...
Usuńjest też książka "Kościarz" /Luke Rhinehart/, nawet niezła...
ale realna "palcówka" jest wtedy, gdy naprawdę nie wiesz, co wybrać...
Być może tak było, ale w jednym odcinku miejsca proponowali przechodnie, to trudno zaplanować...
UsuńKościarza nie czytałam...
p.s. notabene "prawdziwych" palcówek podobno nie ma... zawsze się znajdzie ktoś, kto powie "mogła/eś to wymyśleć" albo "mogła/eś to wyczuć"... LOL...
Usuńczas na czytanie "Kościarza" nie uważam za stracony, ale jak to może być u Ciebie?... "nie spróbujesz - nie wiesz" /przysłowie enochiańskie/ :D
UsuńDokładnie tak, zawsze warto spróbować i samemu ocenić:-)
UsuńPierwsze pytanie - to jest historia mojego życia. Nawet u siebie na blogu mam odpowiedni cytat. :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że to tak działa i w poważnych sprawach, i w błahych. Ale w tych drugich jak już się na coś zdecyduję, to nie psuję sobie czasu myśleniem, że powinnam robić coś innego. Skoro włączyłam film, to znaczy, że miałam większą ochotę na film - co najwyżej czasami myślę, że powinnam przy okazji poprasować. Chociaż często myślę np. nad smakiem lodów, wybieram jakiś, po czym natychmiast przychodzi mi do głowy "mogłam wybrać inne!" - ale wtedy sobie tłumaczę, że przecież nic to w moim życiu nie zmieni, a te inne mogę wziąć następnym razem. :)
A w tych poważnych często się zastanawiam, co by było, gdybym postąpiła inaczej - a tu żadnej możliwości, żeby to sprawdzić.
Film i prasowanie to dobry przykład, a lody? Można następnego dnia zjeść kolejny smak:-) My z mężem kupujemy różne smaki i próbujemy swoich wzajemnie.
Usuńze swoją Lady zawsze podlizujemy sobie lody, podpijamy smufi, drinki, etc, podjadamy z talerzy, np. podkradamy sobie pierogi, gdy zamówimy różne rodzaje... to jest wspaniałe... to świadczy o tym, że jesteśmy ze sobą, że wciąż jesteśmy dla siebie interesujący...
Usuńp.jzns :)
O tak, potrawy także i drinki... ale lody lizane z jednego wafelka to magia bliskości:-)
UsuńJestem "genetycznie" zdecydowana...;o)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, pasuje to do Ciebie:-)
UsuńChyba każdy z nas ma w sobie takie dwa głosy, ważne jest żeby słuchać tego bardziej " swojego" , a nie tego mówiącego głosem wpojonym nam przez lata. Że nie wypada, że nie odpoczynek tylko bieganie - bo tak będzie zdrowiej. Jeśli organizm domaga się filmu , czy odpoczynku - to nie będzie zdrowiej , gdy zmusimy go do wysiłku, bo to jest trendy. Jest takie powiedzenie - "posadź swój tyłek tam, gdzie chce usiąść Twoja dusza" I ja przynajmniej od jakiegoś czasu - tego się trzymam :)
OdpowiedzUsuńO, piękne hasło! pożyczam:-)
UsuńNo ja to jakaś nietypowa jestem, bo nie miewam takich rozterek. Może dlatego, że mam sporo czasu na przemyślenie tego co mam zamiar lub prawdziwą ochotę robić. Znów muszę komentować jako "anonim"- anabell
OdpowiedzUsuńDo szału doprowadza mnie ten Blogger i spółka.
ja tak wpisuje najczęściej, zwłaszcza gdy wiele komentarzy wpisuję:-(
UsuńMiewam tak ale tylko w drobnych, malo znaczacych sytuacjach, nie robiacych roznicy czy zdecyduje w lewo czy w prawo. Wczoraj na przyklad pomyslalam ze dosc czytania ksiazek, ogladne film w telewizji ktorej Amazon i Netflix przeszukalam nie znajdujac niczego oszalamiajacego wiec wrocilam do ksiazki. Zadna szkoda. W duzych decyzjach nie mam rozterek bedac osoba bardzo asertywna, wiedzaca co dobre dla mnie i czego chce.
OdpowiedzUsuńCzesto widze ze pierwsza mysl jest najlepsza i jej sie trzymam.
Nawet jest takie powiedzenie, że pierwsza myśl i pierwszy wybór najlepsze!
UsuńNie mam takich dylematów. Taki problem mają ludzie zagubieni... Dla nich poczucie, że "nie wiem, czego chcę…" jest sygnałem, żeby zacząć się zastanawiać nad tym, czego naprawdę chcę, zamiast gnać bezmyślnie za tym, co wszyscy wokół nich uznali, że chcieć POWINNI.
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi o wybór, raczej o to, że w tym samym czasie chciałoby się robić co najmniej dwie rzeczy...a nie zawsze tak można.
UsuńW moim odczuciu to dalej znaczy to samo ... dzieci tak mają, że chcą w jednej chwili wszystkiego :)
UsuńOczywiście, że każdy ma taki głos :) Nawet ci, co piszą, że nie mają :)
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi o to co zrobimy. Tu chodzi o to, że nie wiemy tak naprawdę jakie mamy potrzeby. Może lecąc programem życiowym nigdy nie zastanawialiśmy się nad prawdziwymi swoimi potrzebami. Głosy rodziców, nauczycieli, pracodawców, telewizora, autorytetów, które wybraliśmy, zlały się w jeden głos. Ja to nazywam wewnętrznym hitlerem ;) I tylko ja decyduję, czy go słucham. Trudno go oddzielić w wewnętrznym monologu, bo on z panem perfekcjonistą i lękowcem trzyma sztamę. Ale się da.
No popatrz, właśnie trafiłam i oglądam :) TU są wszystkie odpowiedzi: https://www.youtube.com/watch?v=RtFPOv3UbqQ
UsuńWewnętrzny hitler to dobre określenie, a film ciekawy, wsłucham się dokładniej , gdy uciszę emocje po imprezie pożegnalnej w szkole:-)
UsuńZwykle tak bywa jak się ma zbyt wiele do wyboru..z drugiej strony na codzień niemal co chwilę musimy podejmować decyzje i wybrać jakąś alternatywę, czasami taką od której nie ma powrotu…samo życie.
OdpowiedzUsuńMarek zE
Oj, te decyzje bez cofnięcia to inna sprawa, poważna i czasami przytłaczająca...
UsuńNo cóż, niezdecydowanie głosu nie mają, bo nie głosują.
OdpowiedzUsuńJak to się mówi albo wte albo wewte. 😀
To też prawda, a niektórzy nie głosują, bo nie mają na kogo...
UsuńGdybyśmy wszystko mogli zaplanować, uschnęlibyśmy z nudów. Nie mamy nad wszystkim kontroli i nie będziemy mieć, niepewność dodaje smaczku życiu. Oczywiście wiem, że pokusa kontroli jest silna, a najsilniejsza w sprawach, na których nam zależy, przy czym pokusa, to eufemizm, bo jest to raczej gorączkowe pragnienie połączone z bardzo przykrym uczuciem niezaspokojenia. Dotyczy to również mnie, choć z pewną satysfakcją dodam, że rzadko i raczej na krótko, gdyż zdaję sobie sprawę z tego, że chęć kontroli jest niezaspokojona, osoba kontrolująca dostając palec, chce całą rękę, więc należy to w porę zatrzymać. Dla własnego dobra.
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale dla własnego dobra lepiej zjeść mniej:-)
UsuńA u mnie jest tak od lat, że jeśli już wybrałam którąś drogę, to najczęściej jestem z tym wyborem pogodzona. Czasem oczywiście po czasie widzę, że ten wybór to była ku...a, ale cóż. Ponoszę konsekwencje i uczę się wybierać na drugi raz rozsądniej :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze są te życiowe wybory, bo te ciastko czy lody, jezioro czy las itp. przeważnie nie pozostawiają we mnie większych rozterek :)))
Pozdrowienia i serdeczności!
W zasadzie to nie są wielkie dylematy, tylko takie podszepty podświadomości chyba...
UsuńJa chyba mam tak codziennie. Wracam z pracy,,biore się za jakieś zajęcie, potem myślę cholera, a mogłam co innego. Później znowu mi wpadnie, że wieczór, nie poczytałam, a już za późno.. i tak cały czas🙈
OdpowiedzUsuńO to właśnie chodzi, to wrażenie, że coś umyka lub czasu za mało...
UsuńZ rzadka zastanawiam się co by było, gdybym wybrała inaczej, nigdy jednak nie ma to charakteru samobiczowania, ot, taka ulotna myśl, która szybko zostaje wyparta przez coś bardziej interesującego.
OdpowiedzUsuńNo właśnie mam podobnie, na szczęście jest to ulotna myśl i usprawiedliwienie lub wytłumaczenie sobie danego wyboru.
UsuńBiedny byłby człowiek, gdyby nie miał żadnej możliwości wyboru.
OdpowiedzUsuńTo prawda, brak jakiegokolwiek wyboru bardzo ogranicza.
UsuńJuż nie mam takich dylematów :)
OdpowiedzUsuńA ja cały czas, ale w sumie nie cierpię tak bardzo...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńChyba każdy miewa tego rodzaju wahania.
Ale nie mniej ważne od możliwości wyboru jest podjęcie decyzji:)
Żeby nie skończyć jak bohater poniższej opowiastki:
"Osiołkowi w żłoby dano,
W jeden owies, w drugi siano.
Uchem strzyże, głową kręci.
I to pachnie, i to nęci.
Od którego teraz zacznie,
Aby sobie podjeść smacznie?
Trudny wybór, trudna zgoda -
Chwyci siano, owsa szkoda,
Chwyci owies, żal mu siana.
I tak stoi aż do rana,
A od rana do wieczora.
Aż nareszcie przyszła pora,
Że oślina pośród jadła -
Z głodu padła."
("Osiołkowi..." - A. Fredro)
;)
Pozdrawiam:)
Ten wiersz od razu mi się skojarzył, obyśmy nie byli jak ten osiołek...
UsuńJoAsiu, bywam raczej niezdecydowana i często się waham, więc mam dylematy, co wybrać? ..a jak już się w końcu zdecyduję, to staram się nie myśleć, co by było gdyby?.. ;)
OdpowiedzUsuń- pozdrawiam ciepło, życzę ogrom uroczych chwil <3
Dla niektórych wybór jest problemem, dla innych niedosyt z powodu dokonanego wyboru...
UsuńWitaj letnimi promykami słońca Jotko
OdpowiedzUsuńNo nie... I ja o w pewien sposób o wyborach, rozstajach napisałam. Chyba, po kilku latach znajomości zaczynamy myśleć o tym samym w danym momencie:)))
Życzę Ci przyczepności na Twoich wakacyjnych ścieżkach. Ale one już chyba tak na zawsze?
I proszę trzymaj za mnie kciuki. Przede mną "nowe, stare" ścieżki
dziękuję za wakacyjne życzenia i oczywiście trzymam kciuki za Ciebie!
UsuńUmówiłyście się z Ismeną, czy co? :) :) :) U mniej przed chwilą też czytałam o wyborach...
OdpowiedzUsuńA wracając do meritum- tylko niemyślący nie mają dylematów...
Ale czy takowi są w ogóle? Wszak każdy o czymś tam myśli, jakieś decyzje podejmuje...
Dzisiaj niedziela, wyobrażam sobie ile ludzi w swoich domach jest na rozdrożu- to, czy tamto?, tu czy tam? daleko czy blisko? na luzie, czy aktywnie? gotować, czy na zewnątrz zjeść? i etcetera.... Miłego dnia!
Pewnie w eterze nastąpiło porozumienie dusz:-)
UsuńRozterki nie są obce wszystkim, którzy robią wiele rzeczy, są aktywni itd.
Cały weekend mam miły, więc i Tobie samych dobrych chwil!
Wyznam, że jakoś nie przejmuję się takimi sprawami dopóki nie są w to wciągnięte inne osoby.
OdpowiedzUsuńNie zawsze wszystko od nas zależy, jak to w życiu...
UsuńGdy wiem, że dokonałam niewłaściwego wyboru nie boleję nad tym..... chyba, że wybór ten mógł wyrządzić komuś przykrość..... bardzo mi jednak ciężko wycofywać się...... jeśli to drobna sprawa bagatelizuję ją , jeśli poważniejsza, życiowa - wisi nade mną ..... często odkładam w nieskończoność.
OdpowiedzUsuńSprowokowałaś mnie Jotko by zerknąć do worka z nimi.... okazało się, że jest ich kilka,,,,, wystarczyłby tylko telefon.
dodam jeszcze - "Największym błędem, jaki popełniamy w życiu, jest myślenie, że mamy czas."
Usuń(Kobe Bryant, 1978-2020)
To prawda, okazuje się, że gdy my czekamy, ludzie odchodzą, a pewnych spraw już się nie cofnie...
UsuńZgadzam się z Tobą. Niestety, tak jest. Coś za coś. Wybory bywają trudne i dostarczają rozterek. Ale człowiek nie może robić wszystkiego naraz i być naraz w wielu miejscach.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, na czymś trzeba się skupić:-)
Usuń