Strony

wtorek, 12 lipca 2022

Kazimierskie ciekawostki

 W Kazimierzu spędziliśmy całe 7 dni, ale wrażeń i zdjęć starczy na kilka wpisów. Jeśli spędzać czas aktywnie i szukać ciekawostek, to Kazimierz  nie wystarczy na weekend, choć wielu turystów taką opcję właśnie wybiera.

Aktywni sportowo mają do wyboru: rowery, kajaki, wędrówki piesze wąwozami, wędrówki szlakami dla kijkarzy, bieganie po bulwarach nadwiślanych. bardziej leniwi mogą zwiedzać bryczkami lub pojazdami elektrycznymi.

Dziś przygotowałam kilka z wielu ciekawostek, pomijając oczywiste, które znajdziecie w każdym przewodniku. Te najpopularniejsze też pokażę , jeśli starczy nam wszystkim cierpliwości na Kazimierz.



Arcyciekawa wystawa starych fotografii, która ulokowano na wzgórzu zamkowym  za krzyżami (zdjęcie poniżej), nie każdemu chce się tam wspiąć, bo nie ma bezpośredniego dojścia na zamek i trzeba nadrobić drogi. Ale warto, bo fotografie przedstawiają dawny Kazimierz i życie zwykłych ludzi, choćby skup ziół czy podróż parostatkiem, drewniane domy i błotniste uliczki.

W drodze do zamku krótka pogawędka ze średniowiecznym grajkiem, na szczęście myszy wokół niego były maskotkami...


Na Wiśle spotkacie różne stateczki, także kursujące wycieczkowo, ale najbardziej spodobał mi się ten stary drewniany okręt. Głośne i szybkie motorówki, moim zdaniem nie pasują do klimatu Kazimierza...


Blisko naszej kwatery spotykamy zabytek techniki, mianowicie koła łopatkowe do napędu  nieistniejącego parostatku "Traugutt".


Idąc do końca wiślanego bulwaru nie sposób nie trafić do portu, z którego kursuje prom na drugi brzeg Wisły , a stamtąd już tylko dwa kilometry do zamku w Janowcu. To jednak inna całkiem opowieść.


Ulica Słoneczna, a pośród ogrodów taki oto wrak, być może ktoś przy nim majstruje, być może jeszcze popłynie?


Nie przypadkiem trafiamy na dom-muzeum Marii i Jerzego Kuncewiczów, a tam niezwykle ciekawe opowieści pani kustosz, ale to tez osobna historia...


Bardzo stare i zadaszone schody drewniane do sanktuarium Matki Boskiej Kazimierskiej, a z dziedzińca wspaniałe widoki!



Na kazimierskim rynku zawsze cos się dzieje, tym razem w sobotni ranek spotykamy ćwiczenia młodych karateków, ich rytmiczne  ruchy i ciche zawołania przypominają przelot bocianów lub żurawi...


Najpyszniejszy deser, jaki kiedykolwiek jadłam - kazimierski przysmak z cukierni Sarzyńskich. Kogut z ciasta piernikowego jest ozdoba babeczki z wiśnią w środku, a na zewnątrz delikatny krem /pianka, oblany ciekłą czekoladą, błyszcząca jak lustro...


Także dla duszy odrobina przyjemności - wizyta i zakupy na książkowej wyprzedaży, dobrze, ze bagażnik auta spory:-) 


I tym książkowym akcentem kończę drugi odcinek kazimierskich opowieści.
Podobno wracają upały, więc może zamiast spacerować będę czytać przy szumie wentylatora...


70 komentarzy:

  1. Wspaniale się zapowiada... będę śledzić ciąg dalszy...
    Na razie miejsca, które pokazałaś, znam. I Janowiec także. Kazimierz bardzo lubię, chętnie tam zaglądam, gdy jest okazja, bo ode mnie to jakieś 4,5 godz jazdy samochodem, więc nieczęsto się zdarza :) Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ode mnie tez daleko, byłam pierwszy raz, bo wcześniej nie miałam ochoty na wycieczki grupowe...

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    Ożywiłaś, Jotko, moje wspomnienia.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powspominać zawsze warto, zwłaszcza gdy wspomnienia miłe są!

      Usuń
  3. Jeszcze mam co zwiedzać w Kazimierzu. Ten wrak...chciałabym go zobaczyć na żywo. Bardzo lubię stare fotografie, miasto to było piękne i za starych czasów.  Miej przyjemny dzionek, pozdrawiam. :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie zwiedza się na nogach i oczami Jotki - Wędrowniczki!
    Dziękuję, Jotko i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko deseru żal, ten wolałbym skonsumować osobiście...

      Usuń
    2. Oj, pyszny był, ale nie wynaleziono możliwości przenoszenia na blog smaku i zapachu...

      Usuń
  5. Bardzo duzo widzialas i w dodatku o bardzo roznej tematyce.
    Z pewnoscia byla to wspaniala wycieczka bo takie wrazenie odnosze z reportazu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wspaniały pobyt, bogaty w ciekawostki, marsze, smaki, obrazy...

      Usuń
  6. W Kazimierzu nigdy nie byłam ale znam go z...blogów, bo kilka koleżanek blogowych go pokazuje dość często, a to co pokazujecie dopełnia się, bo każda z was pokazuje to miasteczko z trochę innej strony :)
    A wczoraj dokonałam odkrycia ;) a mianowicie, że film Wyspa Złoczyńców z Panem Samochodzikiem kręcona była w okolicach Kazimierza, hmmmm oglądałam ten film pierwszy raz :)
    Fajny ten grajek z myszkami, a z tego wraku to ciekawą knajpkę można by zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazimierz to mekka artystów, podobałby Ci się na pewno, w następnym poście będzie o sztuce.

      Usuń
  7. Byłam w Kazimierzu chyba dwa razy. Ale za każdym razem na zasadzie: tam i z powrotem, biegiem - biegusiem... I w efekcie niewiele pamiętam. Pozwiedzam więc z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam parę takich miejsc, które chciałabym zwiedzić prywatnie, a nie na szkolnej wycieczce.

      Usuń
  8. W Kazimierzu byłam tak dawno i tak krótko, że teraz chętnie Ci potowarzyszę! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Najpiękniejszy widok na Wisłę ze wzgórza zamkowego. I Janowiec też było widać. A mnie zaintrygowały tytuły książek. Tę o Lapończyku chyba sobie kupię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Punktów widokowych jest kilka i każdy zachwyca.
      Gdybym mogła, wykupiłabym pół księgarni...

      Usuń
  10. Pozdrawiam pięknie, oglądam, podziwiam, nie podróżując póki co🍀🌼💚😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tez tak lubię, zwłaszcza gdy marne nadzieje, by zobaczyć osobiście:-)
      Dziękuję za życzenia , kartka dziś była w skrzynce:-)

      Usuń
  11. Odpowiedzi
    1. Na pewno, zwłaszcza słodyczy i drożdżowego koguta!

      Usuń
  12. Kazimierz bardzo mi się spodobał, byłem parę razy w życiu.

    Reklama Shopee. Piosenka jak z horroru.

    W sumie to nawet dobrze, że co jakiś czas zmienia nam się gust. Można dzięki temu odkryć dla siebie coś ciekawego z muzyki, literatury czy sztuki.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, zaczynamy lubić inne kolory, smaki, dlatego życie jest takie ciekawe.

      Usuń
  13. faktycznie ciekawe te ciekawostki...
    ...
    czy to jest prom linowy, czy swobodnie pływający?... bo na fotce tego za bardzo nei widać...
    ...
    skojarzenie z żurawiami niezłe, bo w karate jest takie ćwiczenie, zestaw ruchów zwane "gankaku", czyli "żuraw na skale"...
    ...
    koguta aż szkoda jeść, taki ładny...
    ...
    a wyprzedaże książek, czy księgarnie "tania książka" bywają wciągające... i wyciągające... z kieszeni... niby niewiele, ale frank do franka, a zbierze się szklanka i w chałupie miejsca zaczyna brakować na te książki...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prom linowy, na szczęście!
      Koguta z deseru zjadł mąż, a pamiątkowego zjedliśmy dzisiaj!
      Zgadza się, wyjść nie mogłam, a potem mój luby dźwigał to w plecaku...

      Usuń
  14. Wystawa starych fotografii na wzgórzu by mi się spodobała!
    Deser kuszący. :)
    Jeśli chodzi o książki, to wspominam czasami antykwariat, gdzie za jedną sztukę wyszło 2 euro... ale jeszcze żadnej ze zdobyczy czytać nie zaczęłam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami zbieram zachłannie, upycham w biblioteczkach i powoli wyciągam, a później rozdaję...

      Usuń
  15. Witaj, Jotko.

    Czytam, że Kazimierz skradł Twoje serce:)

    Ciacho wygląda obłędnie, a na wystawę starych fotografii też poszłabym, nie bacząc na trudności:)

    Bawcie się dobrze.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wróciliśmy, teraz wspominamy;-)

      Usuń
    2. Czyli powrót dobrej zabawie nie przeszkodził;)?

      Usuń
    3. W żadnym razie, humory nadal świetne:-)

      Usuń
  16. Bardzo lubię stare fotografie. Na widok ciastka taka mnie chęć na słodycz jakąś naszła, że poszłam do kuchni :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cóż powiedzieć? Trafiłaś do polskiego Shaolin. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No prawie, ćwiczenia na rynku robiły wrażenie...

      Usuń
  18. Piękne zdjęcia zrobiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Obudziłaś Jotko bardzo odległe w czasie wspomnienia.
    Rok 1943, albo 1942. Okupacja. Wakacje w Janowcu u wujostwa, którzy latem tam jeździli przewożąc jakieś podziemne materiały. Zabierali mnie i kuzynka - rówieśnika. Oboje mieliśmy po 8 lub 9 lat. Z Warszawy do Kazimierza płynęliśmy statkiem. Podobno było to bardziej bezpieczne. Zajmowaliśmy dużą, rodzinna kajutę z łóżkami. W czasie podróży jeden krótki postój, W tym czasie Niemcy przeprowadzali rewizje. Mnie nie wolno było wstawać…. Miałam być chorym dzieckiem. Niemcy bardzo bali się zaraźliwych chorób, więc nawet nie zbliżyli się do mnie. Szczęśliwie dopłynęliśmy do Kazimierza….za jakiś czas, gdy już byłam dorosła dowiedziałam się, że pod materacem mojego łóżka schowany był ten „trefny towar”
    Niezapomniane wakacje. Wędrowaliśmy z kuzynem po całym Janowcu. W pamięci pozostały mi do tej pory zupełnie puste domy z kwitnącymi przepięknie, kolorowo kwiatami w ogródkach. Bez ludzi i bez zwierząt. Nie przypominam sobie nikogo żywego…… pusto, brak oznak życia. Ale mimo to odnosiło się wrażenie, że ktoś wyszedł i pewnie zaraz wróci.
    Tylko, że nigdy nikt nie wrócił…. Pozostawione domy przez żydowskie rodziny zostały puste na zawsze.
    Puszczeni samopas chodziliśmy po całym Kazimierzu . …. Dzięki Tobie Jotko zobaczyłam na placu targowym zbiegowisko i furmankę z zakrwawionym mężczyzną. Wspomnienie, które od lat nigdy nie wracało. W zamku chyba nie byliśmy, bo przecież nie wpuściliby dzieci bez opieki.
    Nigdy też nie zapomnę krzyczących wieczorami pawi, przez które nie mogłam usnąć. Nie wiem czy to były pawie z Janowca, czy Kazimierza, czy hodowlane, czy dzikie?

    Czy nadal są?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pawi nie spotkałam, ale Twoja opowieść bardzo ciekawa, jeśli pozwolisz, wykorzystam w jednym z wpisów o Janowcu...

      Usuń
  20. Dziękuję, zaiste rysunki z Nazca są interesujące ;-)
    Świetny wpis. Wygląda na to, że w Kazimierzu każdy odkryje coś miłego i intrygującego.
    Pozdrawiam Serdecznie! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Definitywnie opowiadam się za deserem, chociaż wszystko co pokazałaś bardzo ciekawe. Jestem chyba typowym chłopem, dla którego życie bez słodkiego traci sens…😂😂😂😂
    Marek z E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, deserów tam było mnóstwo, wakacji nie starczy, by wszystkich spróbować:-)

      Usuń
  22. W Kazimierzu znam każdy dom, wawoz, drzewo, uliczke I widok. Znam też osobiście kilku kazimierskich malarzy i zwykłych mieszkańców. Pani Ania z kazimierskiej biblioteki umieściła na jednej z półek wszystkie moje książki.
    Okropnie zatęskniłam i .. pewnie znowu tam pojadę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadziu, na tyle wyjazdów to ja się nie dziwię, każdy z nas ma takie miejsca, do których chętnie wraca:-)

      Usuń
  23. Słuchaj, jaki zbieg okoliczności! Na spacerze patrząc na kury na mijanym podwórku opowiadałam córce, że czytałam raz jakąś książkę (wspomnieniową?), gdzie autorka pisała o "odkręcaniu kur" - że były przywiązane do drzewa, żeby nie uciekały, i w ciągu dnia sznurki owijały się wokół tego drzewa i ktoś tam miał w obowiązkach odkręcanie tych sznurków co trochę 😁 Ale nie mogłam sobie przypomnieć, co to była za książka. A teraz, gdy u Ciebie zobaczyłam dom Kuncewiczów, przyszło mi do głowy, że może "Dwa księżyce"? Muszę pożyczyć z biblioteki i sprawdzić, bo niestety nie mam w domu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej książki też nie mam u siebie, za to w muzeum zakupiłam "Klucze", a najlepsza była cena - 3 zł!!!
      W środku mam pamiątkowy stempel:-)

      Usuń
    2. Niczego sobie cena 😁

      "Dwa księżyce" to chyba jednak nie to, co myślałam - bo już przyniosłam z biblioteki i przejrzałam, niemniej przeczytam z przyjemnością. Ale kwestia odkręcania kur dalej mnie będzie męczyć 😂

      Usuń
    3. No to mnie teraz także, trzeba poszperać!

      Usuń
    4. Hm... to mógłby być "Dom nad łąkami" Nałkowskiej. Tyle, że też nie mam w domu i nie sprawdzę.

      Usuń
  24. To musiała być udana wycieczka :) Tyle dobrego słyszałam o tym miejscu,ale jeszcze nigdy tam nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojechałam z tego samego powodu, by zobaczyć na własne oczy i poczuć klimat:-)

      Usuń
  25. Aniołek, którego przywiozłam z Kazimierza , stoi na półce do dziś :) Bardzo miło wspominam to miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też będę miło wspominać, było romantycznie!

      Usuń
  26. Uwielbiam wszystko co stare i z duszą, również uważam, że te nowe motorówki psują klimat takich miejsc. Jej tego kogucika byłoby mi szkoda zjadać :) czekam na kolejne wpisy, do Kazimierza z chęcią się wybiorę, chociaż mnie ostatnio naszło by odwiedzić Toruń :). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toruń polecam, jak najbardziej, nie tylko w wakacje!

      Usuń
  27. Kazimierz to miejsce , które się nie nudzi, które za każdym kolejnym pobytem można odkrywać na nowo ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno, sama bym chętnie jeszcze wróciła...

      Usuń
  28. Wspaniale pokazujesz Kazimierz. Tutaj nie można się nudzić.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazimierz przypomina mi klimatem krakowską starówkę:-)
      jotka

      Usuń
  29. Nie byłam w Kazimierzu, ale widzę, że mieliście udany wypad, że to miasto jest ciekawe i cieszę się, że są takie miejsca w Polsce. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazimierz warto odwiedzić, jest gdzie spacerować, jest gdzie kawę wypić w miłej atmosferze.

      Usuń
  30. Cudny ten Kazimierz, cudny! Każdy znajdzie dla siebie coś fajnego a deser to prawdziwe arcydzieło, aż żal jeść 😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, żal było popsuć, a i inne w gablocie były małymi dziełami sztuki...

      Usuń
  31. Piękne będziesz miała te wspomnienia. W Kazimierzu parę razy byłem i doceniam piękno tego miasteczka... a zdjęcia... przepiękne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęć wystarczy na długie jesienne wieczory:-)

      Usuń