Być tak blisko i nie zajrzeć do Krakowa? Dwie i pół godziny busem i wysiedliśmy na dworcu autobusowym. Obwarzanki zakupiwszy, ruszyliśmy ku Sukiennicom.
Tłum większy, niż dwa lata temu, gwarno, stoiska z różnościami pod Sukiennicami, ceny dla turystów zagranicznych raczej.
W drodze na rynek oczywiście obowiązkowe fotki przy obrazach i Barbakanie, rzut oka na Bramę Floriańską i ruszamy w poszukiwaniu Muzeum Czartoryskich. Jeszcze telefon do rodzinki i konsultacja, że pewnie nie uda się bez rezerwacji biletu przez Internet.... a tu niespodzianka!
Bilety nie tylko są, ale w dodatku gratisowe, hurra! Pan ochroniarz oświecił nas jeszcze w tym , że o 10.00 czekało na wejście ze 100 osób, a my tu z marszu, niesamowite!
Czekaliśmy na to długo, bo najpierw remont, potem pandemia, więc nie mogliśmy uwierzyć w swoje szczęście. Ekspozycja cudnie zaplanowana, można przysiąść na ławeczkach i kontemplować, nawet dzieci specjalnie nie przeszkadzały w odbiorze.
Bardzo podobał mi się przestronny dziedziniec i pomost łączący skrzydła muzeum , była też winda oraz inne udogodnienia dla niepełnosprawnych.
Wszystkich zbiorów nie ma sensu tutaj opisywać, kilku postów wymagałby ten zabieg, ale muszę wspomnieć o jednej sali, gdzie w półmroku i kompletnej ciszy czekała na zwiedzających "Dama z gronostajem". Nikt mi nie powie, ze nie ma różnicy między zobaczeniem obrazu na żywo, a oglądaniem reprodukcji czy zdjęcia w Internecie. Takie samo silne wrażenie zrobiła na mnie Flora Rembrandta, oglądana dawno temu w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Opuściwszy jedno skrzydło muzeum skierowaliśmy się do drugiego z ekspozycją sztuki starożytnej.
Zbiory dużo mniejsze, ale jeszcze nie wszystko zostało wystawione, remont jeszcze trwa.
Po takich przeżyciach trzeba było wypić kawę w zacisznym miejscu i zjeść lody.
Podreperowani fizycznie ruszyliśmy na Wawel.
Tu oczywiście sesja zdjęciowa z kwiatami i kilka rund po dziedzińcach, by napawać się znanymi widokami. Wnętrza udało się nam zwiedzić dwa lata wstecz, bo w czasie pandemii łatwo było o bilety.
Na koniec nie omieszkaliśmy odwiedzić Sukiennice, kupić kolejne obwarzanki, bo pyszne i znajomym szlakiem skierować kroki do dworca autobusowego, bo przed nami dwie i pół godziny drogi powrotnej do Zawoi, z pięknymi widokami, przez Maków Podhalański i Suchą Beskidzką.
na mnie Kraków czeka we wrześniu, po letniej przerwie... no pewnie, że obraz na żywo to inna bajka, niż fotka z neta, to tak jak pójść koncert vs. odsłuchać nagrania z tępej trójki... za to jeszcze fajniejsze jest spotkanie oko w oko ze zwierzem jak z obrazu, u mnie na wsi mówią na to "kuna", ale z łasicowatymi to trzeba być specem od tych gatunków, aby je prawidłowo rozpoznać... tej indyjskiej knajpki akurat nie znam, ale jak kojarzę inne, to obsługa zawsze jest nadzwyczaj miła, to już standard. a utrata zezwolenia na pracę w Polsce akurat raczej chyba miła nie jest...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
No tak, czasami jest nazywany Dama z łasiczką.
UsuńPosiłek w tek knajpce był równie smaczny, jak ciekawe widoki egzotycznych gości, tylko my byliśmy polskimi turystami...
W Krakowie częściej bywałam z wizytą niżeli turystycznie, słabo go znam, a jak troszkę pozwiedzałam, muzea omijałam szerokim łukiem ze względu na gigantyczne kolejki, a to zawsze poza sezonem było.
OdpowiedzUsuńNa Wawel, to w ogóle ciężko o bilet, my nie zawsze mamy ochotę na muzea, czasami wolimy szwendanie się po uliczkach...
UsuńA Kraków zawsze i wciąż ma swój niepowtarzalny klimat ...jest piękny. Niestety najeżdżające go tabuny ludzi psują ten klimat ...
OdpowiedzUsuńDlatego dwa lata temu nie mogliśmy się nadziwić, że tak pusto było wszędzie, nawet na Rynku!
UsuńOj, najeździłem się ja do Krakowa, oj najeździłem ;) Tylko tak na marginesie dodam, że do Opery Krakowskiej, ale żeby nie było i sukiennice zaliczone i Wawel.
OdpowiedzUsuńTakie punkty, to chyba wszyscy zaliczamy, bez tego ani rusz!
UsuńTe fantastyczne rzeźby w ogrodach wawelskich to Bronisława Chromego, to twórca Smoka Wawelskiego i w związku ze smokiem ta wystawa, bo to 50 rocznica powstania tego pomnika.
OdpowiedzUsuńWyczytałam tutaj :)
https://wawel.krakow.pl/wystawa-czasowa/smoczy-ogrod-bronislaw-chromy-na-wawelu
Lubię rzeźby Chromego :)
UsuńDzięki za uzupełnienie, całkiem zapomniałam, ale gdy zobaczyłam te figury w ogrodach, od razu pomyślałam o Tobie i twoich sympatycznych stworkach:-)
UsuńI właśnie te tłumy mnie odstraszają przed ewentualnych wyjazdem. Ale ja przecież już wszędzie byłem...
OdpowiedzUsuńNo tak, teraz masz pasję ogrodniczą, a Kraków nie ucieknie:-)
UsuńOczywiście, że otoczenie każdego dzieła artysty ma wpływ na odbiór, ale co zrobić, gdy w muzeum patrzymy i przeżywamy podziwiając kopię, bo oryginał ktoś zajumał? ;) :-D
OdpowiedzUsuńMusimy siebie przekonać, że kopia to tez jednak jakiś oryginał...
UsuńKilka lat studiowania w Krakowie nie powstrzymuje mnie przed ponownymi odwiedzinami w tym królewskim mieście. Muszę kiedyś zobaczyć to Muzeum Czartoryskich. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPolecam, wszystko tam robi wrażenie!
UsuńPochodze z Tarnowa wiec poniekad dla mnie Krakow byl drugim domem. Zawsze mi sie podobal majac swoista architekture i atmosfere. Jak deLu czesto jezdzilam do jego Filharmonii ale nie tylko - wielka przyjemnoscia i przezyciem bylo zwiedzanie muzeow i zabytkow.
OdpowiedzUsuńZ radoscia widze z Twoich zdjec jaki zadbany i popularny.
Z bocznymi uliczkami jest trochę gorzej, ale kto by się czepiał detali, gdy tyle wspaniałości wokół?
UsuńLubię Kraków, jest mi bliski i zawsze psot z tego miejsca mnie uszczęśliwia, budzi miłe wspomnienia. Za każdym razem, mimo że tyle razy tam byłam, mimo że tam mieszkałam, to zawsze wydaje mi się Kraków nieco inny. Śliczne zdjęcia, raz byłam w tym muzeum i bardzo mało pamiętam. Mam nadzieję, że miasto to nie zatraci swego czaru, że nie pozwoli, by za dużo nowoczesności się tam wkradło. Pozdrawiam cieplutko, życzę Ci miłego dnia. :)))
OdpowiedzUsuńSentyment prowadzi nas często w znane miejsca, ja tez lubię patrzeć na moje miasto oczami innych:-)
UsuńKiedyś do Krakowa jeździliśmy ot tak, blisko było, a sklepy cudnie zaopatrzone, te rzemieślnicze, znaczy, choć ceny jak po zbóju. I tyle wspomnień...
OdpowiedzUsuńMy tak jeździliśmy do Łodzi, rzadziej do Warszawy lub Katowic. Całe autokary ludzi wożono na Śląsk, bo tam zaopatrzenie było lepsze, niż u nas...
UsuńNie, nie! Pisząc zakupy miałam na myśli biżuterię, wyroby kaletnicze itp. Np. na Wawelu było stoisko z pierścionkami z herbem Jagiellonów. Piękna robota. Mam go do dziś.
UsuńO, to nieporozumienie. Na takie zakupy to jeździłam do Bydgoszczy i Torunia, z Bydgoszczy przywoziłam książki i Burdę z antykwariatów, z Torunia wyroby rzemieślnicze, także biżuterię i torebki.
UsuńZachwyciła mnie uliczka z wyrobami z bursztynu w Gdańsku:-)
Dzięki za fotorelację. Planowałam pojechać we wrześniu, więc kto wie, może zrealizuję te plany :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW takim razie tego Ci życzę:-)
UsuńO, do tych ogrodów bym kiedyś z chęcią zajrzała. Sam Wawel zwiedzałam dawno temu, w podstawówce, nie zaszkodziłoby odświeżyć. Na liście do zrobienia w Krakowie mam jeszcze kilka miejsc, jak ogród botaniczny czy muzeum Schindlera... No i chwila nad Wisłą jest zawsze obowiązkowa. :)
OdpowiedzUsuńKiedy ostatnio się wybrałam, sprawdzałam wcześniej darmowe dni w muzeach - każde ma inny dzień tygodnia, ale można trafić i tak, że jakieś się zazębią. :)
Przy takich cenach biletów to ważne, tam gdzie byliśmy, bilet 35 zł za jedna część, 15 za drugą, a gdzie inne muzea plus obiad?
UsuńNo właśnie... Chociaż i tak lepiej niż np. 26 euro do Sagrady Familii (tam za darmo można na mszę, ale jest limit osób ;)) - obiad dla dwóch osób się za to znajdzie... A jest też jeden budynek Gaudiego za 35 - fascynujący, a ja uwielbiam architekturę, ale cóż, od zewnątrz też jest fascynujący, do obejrzenia w środku wybrałam tańszy. ;)
UsuńCzasami są wyższe ceny dla obcokrajowców - i to w sumie słuszne, obywatele danego kraju powinni mieć łatwiejszy dostęp do własnej kultury niż przyjezdni.
Także w Polsce spotkaliśmy się z opłatą za zwiedzanie kościoła plus opłata za robienie zdjęć, ale ceny takie same dla wszystkich.
UsuńWidzę, że czas znowu odwiedzić Kraków. No i to muzeum, bo nie byłam. A rzeźby ptaków na Wawelu-cudo:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, z wielu powodów:-)
UsuńFajnie, że wśród rozlicznych wyjazdów nie zabraklo Krakowa! Dwa lata temu, w czasie pandemi straszył pustkami, aż przykro było przechodzić przez bezludny rynek, a dzisiaj tłumy ludzi, że trudno się przecisnąć.
OdpowiedzUsuńByłam dwa lata temu i szczerze powiedziawszy brak tłumów mi odpowiadał:-)
UsuńKraków.. magiczne miasto, dawno nie byłam tak po prostu rekreacyjne.
OdpowiedzUsuńMuszę wybrać się kiedyś na dłużej, by więcej zwiedzić i nie śpieszyć się...
UsuńCieszę się, że spodobało Ci się "moje miasto", a z fotografii widać, że miasto ma się świetnie. Zazdroszczę, ale jednocześnie mam wspaniałe wspomnienia z Krakowa z dawniejszych, mniej kolorowych czasów.
OdpowiedzUsuńOch, te wspomnienia...cóż byśmy bez nich zrobili?
UsuńZatęskniłam za Krakowem... Wstyd się przyznać, ale ostatni raz byłam tam w liceum.
OdpowiedzUsuńDlaczego wstyd? W Szczecinie czy Olsztynie nie byłam wcale:-(
UsuńZawsze myślałam, że kilka godzin na Kraków to za mało, ale widać, że chwyciłaś to, na czym Ci zależało. Super! :)
OdpowiedzUsuńPoprzednio byliśmy po kilka razy, a tu ciągle jest coś nowego lub przeoczonego...
UsuńZnowu za szybko kliknęłam, BBM
OdpowiedzUsuńmam to samo!
UsuńPiękna i bardzo bogata wycieczka. Dawno już nie byliśmy w Krakowie, może jesienią zrobimy sobie też wycieczkę :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł, poleciłabym Wam kurs dorożką, ale pierońsko drogo!
UsuńSzacuneczek za zwiedzenie Muzeum Czartoryskich.
OdpowiedzUsuńA za pobyt w Krakowie to zazdrosc mną trzęsie.... ale może jeszcze w tym roku mi się też uda.....zjechac pod Wawel...:-)
Oj, sporo czasu nam to zajęło, wyjść nie można normalnie!
UsuńW takim razie życzę Ci wyjazdu do Krakowa, koniecznie:-)
Dziś dwie wycieczki po Krakowie :) U Ciebie i u Myszki https://kotimyszkot.wordpress.com/2022/08/18/krakowskie-przezycia/
OdpowiedzUsuńwięc sama przyjemność dla mnie :) Buziaki!
W końcu wakacje:-)
UsuńZaraz zajrzę, dziękuję:-)
Zgodnie z zasadą "cudze chwalicie, swego nie znacie" nie byłam jeszcze w "nowym" Muzeum Czartoryskich 😂 no bo pandemia etc. Ale tak naprawdę jest mi wielka szkoda i żal starego muzeum, tych skrzypiących pod nogami parkietów, tych XIX-wiecznych oszklonych gablotek... więc jakoś mi się nie spieszy.
OdpowiedzUsuńTo stara zasada, ja tez nie zwiedziłam wszystkiego pod bokiem, myśląc, że zawsze zdążę;-)
UsuńOj, kiedy ja już nie byłam tak, na dłużej, a nie przejazdem, w Krakowie... Aż mi się zatęskniło. Pozdrawiam, Jotko :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się odzywasz, znaczy to, że wszystko dobrze?
UsuńKocham to muzeum, a gdy pytam, to niewiele osób go odwiedza...
OdpowiedzUsuńPiękne chwile miałaś...
Piękne i warte powtórzenia...
UsuńNastępnym razem postaw na inny K-ów: Manggha, ICE, Cricoteka, Mocak, Tauron, Pawilon Wyspiańskiego, Czapskiego, Mał. Ogród Sztuki, Podziemia Rynku, Ogród Świateł Alicja w Krainie Czarów, Ogród Doświadczeń... Jest co zwiedzać i czym się zachwycać.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Podziemia zwiedziliśmy kiedyś, super ekspozycja, na cała resztę trzeba dużo czasu, więc długiego pobytu...
Usuńszkoda że ceny odstraszają bo czasem człowiek ma ochotę coś sobie kupić. Lubię rękodzieło.
OdpowiedzUsuńNo niestety, czasami trzeba wybierać miedzy pamiątkami, a obiadem...
Usuńno tak, nie łatwy wybór.
UsuńA jeść trzeba ;-)
UsuńObiektywna w komentarzu nie będę, bo kocham Kraków "po całości"...;o)
OdpowiedzUsuńMa się rozumieć:-)
UsuńW Krakowie byłem bardzo, bardzo dawno temu. I przyznam się bez bicia, że jak dla mnie jest to chyba moje drugie po Warszawie ulubione miasto. Warszawa jako miasto urodzenia i życia jest jakby zawsze dla mnie ,,naj". Kraków ma w sobie nadal jakąś taką tajemniczość, posmak historii, literatury, sztuki. I to mi się w nim podoba. Kolejne moje ulubione miejsce to chyba Przemyśl, jakoś spodobało mi się to miasteczko od razu. :) A dalej to już w zależności od dnia i innych okoliczności przyrody inne miasta są.
OdpowiedzUsuń:) To nie jest jeszcze najstraszniejsza okładka w historii. Ale nie będę się zagłębiał w temat i straszył.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
W Krakowie mogłabym zamieszkać, choć zimą podobno kiepskie powietrze, inne ulubione miasta to Poznań i Toruń.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńKraków piękny zawsze:) Na zdjęciach - także:)
I na mnie oryginały zawsze robią większe wrażenie niż ich zdjęcia.
Pozdrawiam:)
Dobrze byłoby mieć oryginały w domu, ale jogo na to stać?
UsuńOh, Kraków jest wspaniałym miastem o każdej porze roku.
OdpowiedzUsuńZimą jeszcze nie byłam...
UsuńW Krakowie byliśmy kilka lat temu i niestety Muzeum Czartoryskich było w remoncie, ale... "Dama z gronostajem" była udostępniona do zwiedzania w krakowskim Muzeum Narodowym wtedy. Masz rację, tylko oglądanie na żywo dostarcza tylu emocji i tylko wtedy tak naprawdę doceniamy tę sztukę...
OdpowiedzUsuńDlatego warto wstępować do galerii sztuki czy muzeum:-)
UsuńPodzielam zachwyty nad tym królewskim miastem :) I choć dopiero co w nim byliśmy, chętnie czytam i oglądam kolejne relacje. Tyle tam do zwiedzania, że nie da się samemu ogarnąć wszystkiego :) Ale smak obwarzanek pamiętam do dziś i przy kolejnej wizycie nie omieszkam jeszcze ich pojeść. Dołączając do tego kolejne atrakcje, których jak widać nie brakuje i tylko czasu ciągle za mało na zwiedzanie. Pozdrawiam - Mysza
OdpowiedzUsuńAlbo czasu za mało, albo upał spowalnia...ale jeszcze wrócimy:-)
UsuńKraków ma w sobie coś specjalnego, szczególnie rynek i okolice. Bezzębnej względu na kolejną wizytę, zawsze można znaleźć coś ciekawego
OdpowiedzUsuńMarek z E.
To prawda, każdy poleca inne atrakcje, wiec na długo starczy:-)
UsuńKraków jest pięknym miastem. Chętnie też bym się tam wybrała. ;) Na żywo zawsze lepiej, czy to oglądać, czy słuchać.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, galerie, koncerty, spotkania, zawsze lepiej na żywo!
UsuńWitaj Joasiu :) w Krakowie byłam tylko raz i to wieki temu, w dodatku zimą prxy paskudnej pogodzie. Ciągle mi nie po drodze do tego pięknego miasta :( w zeszłym roku byliśmy już całkiem blisko i też nie zajechaliśmy... Może kiedyś w końcu uda nam się do niego dotrzeć :)
OdpowiedzUsuń