Taki wielki plecak to nie lada ciężar, a jeśli jeszcze dźwiga go filigranowa młoda kobieta, to naprawdę podziwiam. Dziś prezentuję zdjęcia z wyprawy do Peru, szkoda że nie mojej, ale zdjęcia to zdjęcia, zawsze obejrzeć warto.
Autorka fotografii to aktywna na wielu polach kobieta, u której rozpoznano paskudną chorobę - stwardnienie rozsiane (SM).
Miała szczęście, bo zakwalifikowała się na eksperymentalną kurację, która dała dobre wyniki, ale leki są bardzo silne, a żadne leczenie nie obywa się bez skutków ubocznych.
Póki może i daje radę stara się podróżować, na podróże zarabia pracą zdalną. Jej związek z mężczyzną poddany został wielkiej próbie, między innymi dlatego wyruszyła do Peru, by poukładać w głowie pewne sprawy i określić priorytety.
Pewnie mogłoby to być bliżej i mniej egzotycznie, ale czyż nie powinno się spełniać marzeń?
Nawet do Peru podróżniczka wzięła laptop, bo zdalnie może pracować wszędzie i nie codziennie chodzi się na dalekie wyprawy. Czasami jest zwiedzanie, rozmyślanie, odpoczywanie...
medytacja plus Peru to mi się kojarzy z ayahuascą, która jest dość szczególnym narzędziem do medytacji... ale zostawmy to, bo faktycznie, znaleźć się na szczycie Andów /bez ayahuaski/ i poczuć "to, o co chodzi" to może być zaiste wspaniały trip...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Sama bym chętnie pojechała, nawet bez medytacji...
UsuńJa z kolei trafiłam na książkę młodej mamy, która z trzyletnim synkiem ruszyła zwiedzać zakątki Afryki i Azji. Ludzie są odważni! Mało kogo stać na takie decyzje. BBM
OdpowiedzUsuńFaktycznie, odwagi potrzeba do takiej wyprawy, zwłaszcza z maluchem!
UsuńJestem wzruszona! Podziwiam kobietę, jest niesamowita, inspirująca, absolutnie ją podziwiam. Tak, bardzo kibicuję, by wygrała z tym dziadostwem. Jak patrzę i czytam o jej podróży pomimo choroby...widzę ogromną siłę. Takie osoby powinno się oklaskiwać na stojąco. Często oklaskujemy, no nie wiem piłkarzy i ok, ale często zapominamy, kto jest prawdziwym bohaterem. Dla mnie prawdziwymi bohaterami są ludzie z ciężkimi chorobami, dysfunkcjami, którzy z całych sił walczą o szczęście w życiu. To są też Ci, co dzielą się dobrem, tak tych ludzi oklaskuję. Dziękuję za bardzo piękny post, dziękuję. <3
OdpowiedzUsuńI ja podziwiam, bo nie tylko są odważni i zdeterminowani, ale często bardziej pogodni od zdrowych...
UsuńLubię oglądać podróżnicze filmy. Cieszy mnie, ze ludzie spełniają swoje marzenia, to dobre dla nich i dla nas wszystkich. w Miasteczku obok jest chłopak, który mając 300 zł. w kieszeni i hulajnogę, pojechał do Chin autostopem. Dojechał :) Teraz podróżuje po całym świcie, właśnie autostopem. Ma na YT swój profil: Jak to daleko.
OdpowiedzUsuńTeż odważnie, bo oprócz autostopu trzeba jeszcze cos jeść i gdzieś spać. Syn koleżanki pojechał najpierw do Nowej Zelandii, teraz ruszył do Kanady - taki typ, byle do przodu!
UsuńDzięki za ten cynk, zasubskrybowałam sobie kanał 😍
UsuńPodziwiam. Niech spełnia nadal swoje marzenia.
OdpowiedzUsuńNiesamowita dziewczyna i zaangażowana w pomaganie innym:-)
UsuńJotko! Jestem pewny, że prędzej czy później, Ty też zawędrujesz do Peru... Czekam na zdjęcia!
OdpowiedzUsuńO masz, obyś miał rację, muszę zagrać chyba w totka!
UsuńZnam blogera z SM, jeszcze z nieistniejącego już bloxa, który też poddał się tej terapii. Notka i jej bohaterka sprawiają, że mogę mieć nadzieję, że i jemu się udało. Bardzo się cieszę z powodu obydwojga.
OdpowiedzUsuńOby tak było, teraz terapie bardziej skuteczne, tez trzymam kciuki:-)
UsuńNie ma słów na to, by określić, jak trzeba być odważną osobą, jak silną wewnętrznie, by nie tylko pokonać góry, ale pokonywać chorobę. Dla mnie ta osoba jest SIŁACZKĄ. Trzymam za Nią kciuki. Bardzo mocno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jotko...
Ja to sobie tego w ogole nie wyobrazam. Do Stanow mialam stracha jechac, bo ocean, bo daleko... ale to, co ta pani robi to dopiero szczyt odwagi. :))
UsuńDla mnie także, tym bardziej, że pojechała sama i podobno niczego się nie boi, chyba chce jak najwięcej zobaczyć, póki zdrowie pozwala...
UsuńZawsze podziwiam ludzi twardych, odpornych na przeciwieństwa, wielkich poprzez swoje czyny, przekraczających swoje możliwości. Brawo, Asiu, że przybliżyłaś JEJ postawę, Tak mało czytamy o pozytywnych postaciach...
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Podziwiam Ją od momentu diagnozy, nie wiem czy sama miałabym tyle siły...
UsuńSzczerze podziwiam i kibicuję!
OdpowiedzUsuńKobiety są niezwykłe!
O tak, są niezwykłe i niedoceniane!
UsuńDzielna kobieta i wspaniały rejon na podróże. Zdjęcia też niesamowite. Podziwiam i zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuńZdjęcia i mnie zachwyciły:-)
UsuńAle zes pieknie opisala i zaciekawilas mnie ta pania, ze ho, ho ... i jeszcze moglabym sobie pohohac:)
OdpowiedzUsuńZdjecie 6 ( liczylam lacznie ze zdjeciem plecaka) od gory jest przepiekne!! To jest zdjecie zwiazane z faktura, forma, kolorem.... zauroczylo mnie.
Az mi sie do Peru zachcialo pojechac.
Kolory skał są niesamowite, pierwszy raz to widziałam!
UsuńPiękna relacja, dziękuję za poruszenie tematu gdyż temat SM jest mi bliski. Na blogu poznałem 2 panie cierpiące na tę chorobę ( najczęściej wybiera ona młode kobiety). Zainspirowały mnie do włączenia się do akcji charytatywnych na rzecz osób cierpiących na SM. Niestety w obu znanych mi przypadkach sprawa wygląda beznadziejnie, pozostaje tylko podziwiać ich osobowość.
OdpowiedzUsuńKiedyś znałam jedną z chorych na SM pań, która zmarła bardzo młodo, a choroba czyniła szybkie postępy, niestety.
UsuńTeraz inne metody leczenia, więc szansa jest!
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że ma pieniądze na spełnianie marzeń. Bez nich wszelkie wyprawy nie są tak oczywiste, jak to niektórzy przedstawiają. Podziwiam wszystkich podróżników, a już szczególnie chorych.
Pozdrawiam serdecznie.
Pracuje dużo, dobrze zarabia, na szczęście.
UsuńOby zdrowie pozwoliło na pracę, bo skończą się podróże...
Czasem trzeba wybrać się w tak daleką podróż...
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała, ale nie jestem taka odważna...
UsuńMoje uznanie dla Wspaniałej Podróżniczki.... i życzenia samego dobra....
OdpowiedzUsuńDziękuję w Jej imieniu, to bardzo dobra osoba, a dobro podobno wraca...
UsuńNa swoje wędrówki mam plecak tych rozmiarów. Jest bardzo wygodny, a ciężar dobrze się rozkłada.
OdpowiedzUsuńGóry Peru są na mojej liście marzeń. Zwłaszcza te tęczowe grzbiety.
Niesamowite góry i kultura.
UsuńJak znam Ciebie, to osiągniesz cel!
Szczerze podziwiam takie osoby - kobiety, które ruszają w dalekie podróże, z plecakiem. A tu jeszcze chorując, gdzie człowiek bałby się oddalić od domu i lekarza nawet na 100 km!
OdpowiedzUsuńŻyczę jej przede wszystkim pokonania choroby, a także poukładania sobie wszystkiego 🥰
Tu chyba młodość ma decydujące znaczenie, my myślimy już bardziej praktycznie i sił mniej!
UsuńTylko podziwiac ta osobe i zyczyc by wycieczka dala jej czego szuka. Mnie ciezko tylek ruszyc by leciec do dzieci, nie mowiac ze przeciez te wyjazdy odbywaja sie w komforcie i nie na piechote :)
OdpowiedzUsuńMoja corka odwiedzila Peru a glownym celem bylo zobaczenie Machu Picchu . Wycieczka podobala sie jej mimo chwilami prymitywnych warunkow dopoki nie odkryla ze jedna nazwa w jadlospisie to pieczony pies! Tak, tak bylo. Chyba sie nie zdziwisz ze odebralo jej to apetyt na dluzszy pobyt.
No tak, można się zdziwić lokalnymi przysmakami:-)
UsuńMłode osoby są dziś odważniejsze i bardziej mobilne...
I dlatego kocham kobiety. Są nie tylko piękniejsze, ale silniejsze od tzw. silnej płci. :)
OdpowiedzUsuńOgromny szacunek i trzymam mocno kciuki za kolejne podróże, a tym samym za zdrowie tej dzielnej dziewczyny!
To prawda, wiele jest przykładów aktywnych i dzielnych kobiet!
UsuńKiedy choroba może zabrać sprawność, a potem życie, spełnianie marzeń, póki można, to świetna strategia. Powodzenia dla tej pani i oby leki działały!
OdpowiedzUsuńMnie się marzą te tęczowe góry. ;)
Czasami mam wrażenie, że Ona żyje szybciej, jakby obawiała się , że cos Ją ominie...
UsuńTrzeba korzystać z życia !! Trzymam kciuki za Wielką Wyprawę...;o)
OdpowiedzUsuńNa pewno wszystko się uda na 200%, skoro tyle osób trzyma kciuki!
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńPodróż niezwykła i, mam nadzieję, przyniesie Twojej Znajomej korzyści, jakich się spodziewa, czego z całego serca Jej życzę:)
Pozdrawiam:)
Skoro tego potrzebowała, niechaj wyniesie z podróży jak najwięcej:-)
UsuńBaaardzo odważna. Peru to nie jest dobry kierunek dla samotnej podróżniczki, więc życzę jej bezpiecznego powrotu, w zdrowiu i z bagażem pięknych wrażeń.
OdpowiedzUsuńTez o tym myślałam, ale ona podobno niczego się nie boi, może to z powodu choroby właśnie?
UsuńWłaśnie wróciłam z warsztatów, na których także poznałam kilka osób regularnie odwiedzających Peru. Można słuchać i słuchać...
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, co człowiek, to ciekawsza historia:-)
UsuńBohaterce życzę powrotu do zdrowia, poruszyła mnie ta historia, mam nadzieję że ta samotna podróż przyniesie Jej to czego od niej oczekuje.
OdpowiedzUsuńNa pewno oderwie się od natrętnych myśli o chorobie...
Usuńskoro wyruszyła na wyprawę aby poukładać priorytety - nie zazdroszczę jej facetowi. widać że bliskości tej kobiecie nie potrzeba. a przynajmniej nie jest priorytetem. ciekawe dlaczego nie pojechali razem. reszta jest mniej istotna.
OdpowiedzUsuńI tu się mylisz, jest dokładnie odwrotnie. Gdy pojawiły się ograniczenia we wspólnym realizowaniu niektórych pasji, partner zaczął żyć na własną rękę...
UsuńTo prawda, ale niektórzy aż za bardzo się skupiają...
OdpowiedzUsuńPodziwiam kobietę, widać w niej zapal i chęć do życia mimo przeszkód. Dla mnie taka odwaga jest niesamowita. Jeszcze pojecha tak daleko .. Ja to jednak jestem ograniczona mentalnie. Wszystkiego się boję...
OdpowiedzUsuńTo jesteśmy dwie, bo ja tez nie odważyłabym się samotnie tak podróżować...
UsuńMusi być wspaniale robić to na skale! Pozdrawiam Joanno! :D
OdpowiedzUsuńA nawet na szczycie!
UsuńPaskudna choroba, zresztą która choroba nie jest. Szczęście w nieszczęściu, żema tą postać sm, która pozwala jej jeszcze chodzić. Znam osobę, która ma tą gorszą wersję i ma duże problemy w poruszaniu się. Piszę tak ogólnikowo, bo nie zgłębiałam tematyki sm i jej leczenia. Wycieczka odważna, daleka i na pewno pełna wrażeń.
OdpowiedzUsuńNo tak, ta choroba bywa nieprzewidywalna, teraz metody leczenia lepsze, ale niedawno młodzi ludzie na to umierali wcześnie...
UsuńPeru to bardzo ciekawy i inspirujący kraj. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa pewno, nie byłam, a szkoda...
Usuń