Toruń słynie z pierników, ale tym razem nie tylko o piernikach będzie. Jadam pierniki od lat i stwierdzam, że ostatnio w tych toruńskich zbyt mało korzennych przypraw, a za dużo cukru.
Nie kupujemy pierników w sklepach firmowych fabryki Kopernik, bo bywają droższe, niż w niefirmowych, a poza tym powstało w Toruniu tyle manufaktur z pysznymi wyrobami, że niestety Kopernik ma sporą konkurencję smakową i cenową.
W piernikowych sklepach już ciastka i dekoracje świąteczne, a dla panów nawet piwo piernikowe.
Kupiliśmy pierniki w czekoladzie sprzedawane na wagę, z nadzieniem o różnych smakach, a tych smaków jest mnóstwo.
Na jednym z placów spotykamy Jarmark św. Dominika, zwiedzamy stragany, a tam także słodko, bo obok ciast wypiekanych przez wiejskie gospodynie , także słodycze greckie, miody i nalewki to robi się naprawdę przesłodko! Ale najdłuższe kolejki były do stoisk z wędlinami i serami z małych wytwórni lokalnych.
Gdy przeszedł czas i ochota na kawę, nasza kawowa intuicja zawiodła nas do kafejki o uroczej nazwie SŁODKI CHILLOUT, a wystrój i gabloty z ciastkami przyprawiały o zawrót głowy. Uraczyliśmy nasze podniebienia, a rachunek nie zrujnował naszych portfeli.
Dopieszczeni kawą i ciastkami poszwendaliśmy się trochę po uliczkach i zakamarkach. Zawsze zachwyca mnie klimat Torunia i wtapianie się nowoczesnych budynków w gotycką architekturę.
Wprawdzie po bulwarze nadwiślańskim nie można spacerować, bo jest cały rozkopany, ale dotarliśmy do platformy widokowej , a tam znajome kłódki i oby ich trwałość nie była dłuższa, niż uczucia, na pamiątkę których je zawieszono!
Znaleźliśmy nowy mural w uliczce nomen omen Ciasna. mam nadzieję, że powstanie także drugi na przeciwległej ścianie, bo zaułek ów nie grzeszył nigdy pięknem murów ani zapachem.
Pierniki w Toruniu to nie wszystko. Na obiad obowiązkowo znane pierogi z pieca w Starym Młynie, a że porcje ogromniaste, więc nie tylko pierniki wieźliśmy do domu, ale i pierogi o nazwie Rycerskie i Hetmańskie. Pamiętać trzeba jednak, że po godzinie 13.00 już czeka się tam na stolik, bo każdy chce tych pierogów spróbować!
Wracając na parking po auto, mijaliśmy jeszcze manufaktury cukierków, gdzie o pełnej godzinie można załapać się na pokaz tworzenia słodyczy różnych kształtów i wielkości.
No i zapomniałabym o gorących pączkach oraz gofrach... także spacery nawet zimą po toruńskiej starówce nie powinny być straszne.
A jak tam u Was, pierniki kupujecie, czy wypiekacie sami?
Tylko raz byłam w Toruniu, wieku temu, jako nastolatka. Oczarował mnie totalnie :) chciałabym tam wrócić. Pierników wtedy nie próbowałam, ale z takimi wskazówkami łatwiej będzie mi szukać pyszności w tym mieście :)
OdpowiedzUsuńTo życzę udanego wyjazdu do Torunia, dla dzieci też tam wiele atrakcji:-)
UsuńTo się nazywa wirtualne znęcanie się:):):):):) Normalnie aż mi ślinka zebrała się na widok tych słodkości:):).
OdpowiedzUsuńZauważyłam, ze teraz bardzo modne są ciastka w kształcie babeczek i torcików, a mniej jest tych kwadratowych. Nie lubię pierników, ale te inne ... ech....
Do Torunia daleko, szkoda, bo jak piszesz, to piękne miasto:)
A murale? To świetny sposób na to, by miasta były kolorowe, a nie szare., smutne. Mnie się podoba:)
Może blisko siebie znajdziesz jakąś fajną cukiernię, cuda teraz robią, taka biżuteria słodyczowa...
UsuńCukierni fajnych jest tutaj sporo, ale wiesz... "cukier tuczy".
UsuńOj tam, oj tam, trochę trzeba siebie porozpieszczać:-)
Usuńszwagierka robi piernik który wymaga miesiąca czasu od pomysłu do konsumpcji - język ucieka... trudno dogonić.
OdpowiedzUsuńTeż taki robiłam, piernik staropolski dojrzewający:-)
UsuńGlukozowa Sadystka !! Łasuchowi taki wpis przed śniadaniem ?? ;o)
OdpowiedzUsuńW Toruniu byłam wieki temu, ale pierników nie jadłam, bo wszystko było pozamykane (poza piwiarniami)...;o)
Sama "pierniczę"...;o)
Co roku też pierniczymy, ale i tak próbujemy innych pierników, o dziwo najlepiej smakują jesienią i zimą:-)
UsuńJa też jakoś nie trafiłam jeszcze do Torunia, więc nie mam pojęcia, jak ichnie pierniki smakują. Ale lubię bardzo i kilka przepisów próbowałam. Najbardziej lubię produkt pt. krajanka piernikowa. Regularnie co roku kupuję na święta i cieszę się smakiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie...
Nie wiem czy to te same, bo u nas to rąbanka piernikowa, takie klocki o nierównym kształcie polukrowane...pycha!
UsuńBBM: Ta rąbanka piernikowa jest najsmaczniejsza! A dawno już jej w sklepach nie widziałam.😥
UsuńTak, to chyba o te właśnie chodzi. pewnie że pycha...
UsuńNie było, ale w ubiegłym roku się pojawiła:-)
UsuńMoja mama piekła pierniki i kołocze. Były inne od innych, takie mamine :) Ja nie kontynuuję tradycji, bo na słodkości brak chętnych ze mną włącznie.
OdpowiedzUsuń"najdłuższe kolejki były do stoisk z wędlinami i serami z małych wytwórni lokalnych" - no ludziska wiedzą co dobre :)
Mamine i babcine zawsze najlepsze!
UsuńSerki na ryneczku tez kupujemy, najbardziej lubię z czarnuszką:-)
A ja z czosnkiem niedźwiedzim i kozie. Niebo w gębie :)
Usuńto się Dziewczyny dogadaliśmy: serek (najlepiej kozi, "serkoza", jak pisał kiedyś E.Niziurski) i z czosnkiem niedźwiedzim, i z czarnuszką, jedno i drugie pycha, tylko właśnie piwo musi być do tego odpowiednie, ale nie piernikowe, bo piernikowe to raczej bardziej mi do ciacha jakiegoś pasuje, niż do serka...
Usuńp.jzns :)
Temat się poszerza, bo na jarmarkach nie tylko sztuka ludowa bywa, a jeść trzeba ;-)
UsuńW zasadzie to nie tylko panowie piwo lubią, znam panie, które potrafią ze dwa kufle wypić:-)
W Toruniu byłam tylko jako dziecko na jednodniowej wycieczce. Już od jakiegoś czasu myślę, że trzeba by było wrócić!
OdpowiedzUsuńPierniki najbardziej lubię takie robione przez moją mamę, z przepisu od znajomych - jest z nimi dużo zachodu, bo ciasto musi leżakować, po upieczeniu też powinny poleżeć (zyskują z czasem), ale lepszych nie znam. ;) Z lukrem albo same. Te kupowane zwykle są za słodkie, nie przepadam też za nadzieniami i polewami... Czasami się skuszę na takie norymberskie, ale więcej niż jednej sztuki naraz się nie da. :)
Ciasto piernikowe powinno być na prawdziwym miodzie i wymaga dojrzewania, by się korzenie przegryzły, ale trudno się wałkuje, niezła siłownia!
UsuńMiód zawsze prawdziwy, tata się bawi w pszczelarstwo. :) A wałkować sama chyba dawno ciasta piernikowego nie wałkowałam, mama daje radę. ;) Wydaje mi się, że mam trochę siły w rękach, ale i przy wałkowaniu makaronu się męczę - już łatwiej mi ciężarki podnosić. :)
Usuńkatasza
U mnie wałkuje mąż lub wybieram inny przepis:-)
UsuńUwielbiam Toruń, jest cudownym miastem i mam do niego ogromny sentyment. Byłam już kilkanaście razy i dalej mi się nie znudził. Jeszcze te jarmarki bożonarodzeniowe... no magia!
OdpowiedzUsuńTo tak jak my, studiowałam w Toruniu i zawsze chętnie odwiedzam:-)
Usuńsami kupujemy...
OdpowiedzUsuńz piernikami to chyba jest identycznie, jak z piwem: sieciowym i kraftowym... a czysta słodkość jest najtańsza, wystarczy sobie kupić kilo cukru...
p.jzns :)
kilo cukru to nie to samo, bo nie tylko o słodkość chodzi!
Usuńtoć właśnie o tym mówię/piszę :)
UsuńPiec piernikow nie umiem. Kupuje pierniki.
OdpowiedzUsuńPiwa piernikowego nie probowalam, ale lody piernikowe u Lenkiewicza na starowce tuz przy Baju Pomorskim polecam:) No i oczywiscie pierogi w Starym Mlynie.:) Jak ja lubie Torun. Zazdroszcze Wam tej wycieczki:)
piwo piernikowe nie wydaje się być zbyt tajemniczą sprawą, choć zapewne niełatwo może być je uwarzyć, żeby dobrze wyszło... wizualizuję je sobie jako ciemne, zawiesiste niczym porządny porter, na bazie palonego jęczmienia, mocno korzenne i miodowane, zapewne też wysokooktanowe, choć to już niekoniecznie, można by też wykombinować takie lajtowe "karmi" smakowe...
Usuńp.jzns :)
Tak gawedzisz o tym piwie jak niezly piwowar z programow kucharskich. Moze warto pomylec o wazeniu wlasnego?
UsuńJa poczulam prawie jego smak, opis dziala na zmysl smaku:)
Karmi to tofi - kobiece slodkie pifko, ale piernikowe. .. hm.. musze kolejnym razem bytnosci w Toruniu sprobowac:)
Piwa nie próbowałam, mąż tez nie, bo za smakowymi nie przepada.
UsuńLenkiewicza oczywiście znam, jest także druga cukiernia, blisko ratusza, gdzie nie tylko lody serwują, ale i ciasta oraz desery.
W Toruniu bywaliśmy też na koncertach, przed pandemią, a z wycieczkami szkolnymi, to już chyba wszędzie...
Ciastkarnio lodziarnie przy ratuszu znam tez. Lenkiewicz ma jeszcze super lodziarnie ( to byla chyba jego pierwsza, on tam mieszkal- a moze nadal mieszka(?)) na wylocie z Torunia do Olsztyna . W dzielnicy Grebocin. Ja czesto tam tez korzystam, kiedy wjezdzam do Torunia, albo z niego wyjezdzam:)
UsuńPowiem Ci jeszcze jedno. Pomimo tego ze studiowalam w tym miescie ( 5 lat bytnosci). Mam tam groby dziadkow i rodzine to torunskiego teatru, oprocz mijania go w drodze do dziekanatu , nie znam ni w zab. Wy to chociaz jakies koncerty tam odwiedzacie... w tej dziedzinie Olsztyn jest mi blizszy:)
Moje studia trwały 4 lata, ale dopiero po ich ukończeniu poznałam Toruń, a w Grębocinie zdaje się jest Muzeum papiernictwa?
Usuń@Ania...
Usuńskąd wiesz, czy właśnie własnego piwa nie warzę, tylko nic nie mówię, żeby nie wyszło, że się chwaaalę?, LOL... warzę, nie ważę, jeśli już... bo ważyć (przez "ż") to se można... a zresztą... niewarzne :)
z programów kucharskich to tylko "Ewa gotuje", innych nie uważam (uwarzam?), ale Ewa to Ewa, sama rozumiesz... albo i nie :)
Ewa to Ewa, ma się rozumieć, choć ja wolę oglądać gotujących panów, np.Tomasza Jakubiaka:-)
Usuńdo pary, jako element męski ja dorzucę Roberta Makłowicza... w sumie to jest tak: u Ewy oglądam jej uśmiech, a u Roberta słucham jego gawęd... a samych potraw to ja nigdy nie pamiętam... tylko nadal zaznaczam: od pewnego czasu (prawie) wcale nie oglądam telewizji, więc to są raczej bardziej moje wspominki, niż opowieść o stanie obecnym :)
UsuńJa też wolę oglądać, niż gotować:-)
UsuńCiekawe, że nie każdy kucharz potrafi opowiadać o potrawach i sztuce kulinarnej...
Wczoraj miałam telefon z Torunia w sprawie spotkania autorskiego... oczy mi się zaświeciły ale... on line ma być :( Nie wiem jak to jest. W czasie pandemii wszyscy narzekali, a teraz? Teraz to już się chyba nikomu nie chce nic :(
OdpowiedzUsuńO, jaka szkoda! Online to nie to samo...ale niektórym tak wygodniej:-(
UsuńNo i wyznaczyłaś mi, Jotko, kolejny cel do zrealizowania. W Toruniu popić piernik piernikowym piwem. Może uda się kiedyś...
OdpowiedzUsuńOj, możesz się przesłodzić, piwem to lepiej popić pierogi!
UsuńTeraz Toruń przegrywa jednak z rogalami świętomarcińskimi, które same się rozreklamowały i pełno ich o tej porze ;)
OdpowiedzUsuńNo nie całkiem same, poznańskie mają certyfikat unijny, a reszta to podróbki, choć ja za białym makiem nie przepadam.
UsuńUwielbiam Toruń.Ma niesamowity klimat. Pierników już stamtąd nie przywozimy, bo ceny mają wygórowane, a i ich smak specjalnie nas nie zachwyca. Warto natomiast wybrać się do Muzeum Piernika :)
OdpowiedzUsuńO tak, obowiązkowo!
UsuńNie przepadam za korzennym smakiem pierników, ale oczywiście tych toruńskich (kupionych na Starówce) spróbowałam. Bardziej jednak podobał mi się sam Toruń :)) Wycieczkę mieliście bardzo smakowitą. Ciekawe jaki będzie kolejny kierunek :))
OdpowiedzUsuńTo zależy od samopoczucia i pogody, zobaczymy:-)
UsuńKocham Toruń
OdpowiedzUsuńTo witaj w klubie:-)
UsuńJakże lubię to miasto. :)
OdpowiedzUsuńJest nas więcej:-)
UsuńToruń jest piękny, super zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńDzięki, to tylko mały wycinek...
UsuńWiyaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńOch, jaki przyjemny wpis:)
Wczoraj, nieoczekiwanie zostałam uraczona wyjątkowo dobrym sękaczem ze świetnie zaparzoną herbatą, więc też miałam słodki dzień:)
A pierników nie wypiekam, dostaję od znajomych z Twojego miasta, o czym Ci kiedyś już pisałam.
Pozdrawiam:)
Sękacza bardzo dawno nie jadłam, bo te sklepowe to namiastka tylko...
UsuńMy ograniczamy wypiekanie, bo chcemy spróbować różnych.
Podoba mi sie Torun, zrobil na mnie wrazenie gdy go zwiedzalam. Oczywiscie bylo to wieki temu. Nie pamietam jak w nim wowczas wygladala sytuacja piernikowa bo zwracalam uwage na architekture.
OdpowiedzUsuńCiekawam czy te wszystkie slodkosci udaje sie wyprzedac gdy sa jeszcze swieze i nie obeschniete? Robia wrazenie, nawet tylko patrzac na nie robi sie czlowiekowi slodko.
Myślę, że sprzedaje się tak dużo, że nie mają szansy się zestarzeć:-)
UsuńOjeju, ale przyjemny dla mnie temat. W Toruniu byłam 2 razy ale niegdyś mieszkał tam nasz b. dobry znajomy, który wiedząc, że absolutnie zachwycam się smakiem Katarzynek, przysyłał mi je w paczkach, aby były świeżuteńkie :) A ja je pochłaniałam :) To było 13 kg temu. Potem na szczęście się ogarnęłam, zgubiłam kilogramy i wyparłam apetyt na pierniki. Teraz są dla mnie tylko z miłym wspomnieniem...
OdpowiedzUsuńP.S. Ale nadal uważam, że są przepyszne :)
Żeby zrezygnować ze słodyczy, musiałabym zrezygnować z kawy, a to niewykonalne...
UsuńOjej ! Jaka świetna i słodka wycieczka ! Ja właściwie w Toruniu nie byłam, b tylko przejazdem, więc to się nie liczy. Lubię pierniczki - nie tylko własnej roboty. Pozdrawiam cieplutko :))
OdpowiedzUsuńToruń ma wiele niespodzianek, ale lubimy tez Poznań:-)
UsuńNo nie, ja się tak nie bawię! Chcę ciastko! 😀
OdpowiedzUsuńDuży z żoną byli nie tak dawno w Toruniu (dziewczynki u nas) i przywieźli piękne pudełko ze słodyczami. Ostatnie katarzynki zjadłam dziś, pudełko wykorzystałam do przechowywania.
Dziękuję za wycieczkę 🙂
O tak, pudełka mają świetne, atrakcja sama w sobie:-)
UsuńNie byłam jeszcze w Toruniu, ale jest na mojej liście do odwiedzenia od dawna :)
OdpowiedzUsuńCo do pierników lubie zrobić sama, mam fajny przepis. Czasem kupuje, ale właśnie zamiast przyprawy, czuć cukier i jakoś średnio radość z jedzenia piernika 😁
Piękne zdjęcia, miło się ogląda 😊
Lubię próbować różnych pierników, w pracy koleżanki przynosiły do spróbowania swoje własne i choć robiły czasem z jednego przepisu, każda miała inne.
UsuńJa pierniki bardzo lubię, lubię też korzenny smak w innych rzeczach, np. w kawie czy czekoladzie. Pamiętam jak kilka lat temu Wedel "wypuścił" przed Świętami piernikową czekoladę i była przepyszna.
OdpowiedzUsuńTak, próbowaliśmy tej czekolady, to taki jakby ukryty piernik:-)
UsuńPrzepiękny jest Toruń...
OdpowiedzUsuńNo i niezwykle słodki :-)))
Niezwykle, ale i na obiad jest gdzie iść!
UsuńNigdy nie byłam w Toruniu. Jako dziecko lubiłam natomiast „toruńskie pierniczki” pałaszować. Takie szaro-brązowe w workach. Teraz kupuję tylko nasze belgijskie (zupełnie inne niż polskie) do flamandzkiego gulaszu wołowego - smaruje się taką piernikową kromkę musztardą i dodaje do gotowania, by zagęściła gulaszyk i nadała smaku. Czasem zjadam też piernikowe kromki z masłem. Tylko nie dużo, bo z toalety bym nie wyszła. Wszak powszechnie wiadomo, iż belgijski piernik jest skutecznym środkiem przeciwdziałającym zaparciom…
OdpowiedzUsuńBelgijskich nie jadłam, a do zagęszczania sosów moja babcia używała czarnego razowca, ale teraz taki kup!
UsuńGdyby mnie pierniki przeczyściły, to bym się ucieszyła...
Wspaniała wycieczka po piernikowym mieście, bardzo chciałabym zobaczyć Toruń. Niestety to za daleko.
OdpowiedzUsuńNie umiem niestety piec pierników, muszę bazować na tych kupnych. Kiedyś, dawno dawno temu gosposia mojego Dziadka piekła małe lukrowane pierniczki. Były przepyszne. Święta nie mogły się bez nich obyć.
Smaka mi narobiłaś, no sama też sobie go narobiłam tymi pierniczkowymi wspominkami. Ale bardzo jestem też ciekawa smaku toruńskiego piernikowego piwa.
Moja babcia piekła zawsze całą walizkę pierników i trzymała pod łóżkiem, piekła tez dobre pączki...ja tak nie potrafię i trochę nie chce mi się.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za pierniczkami, ale notka, jak zwykle u Ciebie Jotko, smakowała przy porannej kawie.
Słodko pozdrawiam.
O, to bardzo się cieszę:-)
UsuńMiło było za Twoją sprawą odświeżyć sobie toruńskie wspomnienia ... dzięki. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze czuję smak serniczka z cukierni...
UsuńCzasem coś się upiecze, z gotowej mieszanki, więc nie wiem czy to piernik faktyczny. A tak to kupujemy pierniczki w czekoladzie. A te z Torunia faktycznie obniżyły loty jakoś.
OdpowiedzUsuńW Toruniu byłem dwa razy, raz jak miałem może z 5-6 lat, pamiętam tylko przebłyski z ZOO i okropną burzę z piorunami. Bo to byliśmy u rodziny mojej Mamy wtedy. Drugi raz byliśmy u tej rodziny z Babcią gdzieś z 6-7 lat temu. Wtedy więcej zobaczyłem i zapamiętałem z tego miasta. Ciekawe na pewno i mające wiele do pokazania.
Na razie przerwa od sprzątania. Pod koniec miesiąca może zabierzemy paczki przygotowane wcześniej, a dokończenie sprzątania nie wiem kiedy będzie. Faktycznie i tych i tych sił zabrakło jakoś szybko. Może dlatego, że człowiek nie przyzwyczajony do takiego ogarniania czyjegoś mieszkania.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Toruń, to nie tylko gotyk i pierniki, więc warto zaglądać.
UsuńCałe życie człowieka nie tak łatwo ogarnąć w krótkim czasie...
Najbardziej lubię pierniki w czekoladzie - takie jakie Wy kupiliście.
OdpowiedzUsuńToruń gotykiem stoi, wiem, wszak z Torunia pochodzę.
Serdecznie pozdrawiam :)
No popatrz, jaki ten świat mały!
UsuńNigdy nie byłem w Toruniu…pewnie dlatego kojarzy mi się tylko i wyłącznie z ojczulkiem dyrektorem….widzę jednak, że niesłusznie. Piękne miasto i do tego smakowitości aż ślinka leci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Ekwadoru
Wielu osobom tak się kojarzy, niestety, a szkoda!
UsuńZa mało tu miejsca, by wymienić wszystkie atrakcje Torunia...
Jeszcze nigdy nie upiekłam samodzielnie piernika, ale za to we wspomnieniach z dzieciństwa powraca smak ulubionych pierników w czekoladzie :) nie wiem jakiej marki.
OdpowiedzUsuńNo cóż, mało ostatnio jadam słodyczy, a jeśli już, staram się, żeby było mało słodkie lub chociaż słodzone czymś innym niż zwykły cukier.
Inaczej za dużo mnie kosztuje spalanie kalorii. :)
Toruń odwiedziłam tego lata i byłam naprawdę zachwycona. Jeśli tylko mi wypadnie, odwiedzę go po raz kolejny.
Uściski :)))
A ja chyba za dużo jadam, ale kawa i ciacho to taki nałóg, niestety...
UsuńNa podobnej zasadzie chętnie odwiedzam Kraków:-)
Wieki temu bylam w Toruniu i mało co pamiętam to miasto. Będąc w kraju zawsze za mało jest czasu na wszystko. Zawsze lubiłam pierniki i pamiętam, że zawsze były w sklepach, te jasne. Nie było nic innego, a one były. Potem pokazały się te w czekoladzie, no i one skraldy moje podniebienie :) Fajna wycieczka Joasiu :)
OdpowiedzUsuńO tak, teraz pierników wiele rodzajów, ostatnio odkryliśmy w naszej piekarni pyszne, mocno korzenne!
UsuńPost że palce lizać! :) Uwielbiam Toruń, pierniki też, ale fakt - najbardziej mi smakują na miejscu, czyli w Toruniu, a takie paczkowane, które mogę kupić w polskim sklepie - już nieco mniej.
OdpowiedzUsuńTo tak jak oscypki, w górach i świeże, a te w markecie z folii to już nie to...
UsuńNo właśnie. ;)
OdpowiedzUsuńOj mam u ciebie duże zaległości! Właśnie ostatnio myślałam o wycieczce do Torunia. Zapraszam do mnie flowersblossominthewintertime.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZ dzieciakami to super wyprawa, wiele tam dla nich atrakcji!
UsuńDobrze znam to miasto 😊
OdpowiedzUsuńTo i fotki znajome:-)
Usuń