Zacznę od tego, że tak się cieszyłam na uroczystość Roczku mojego wnuka, nawet sukienkę kupiłam, a tu zdradziecko w sobotni poranek przyszła migrena i uziemiła mnie w łóżku.
Normalnie tylko płakać!
Mąż pojechał sam, bo i bigos przygotowaliśmy i roladki z kurczaka, że o upominku dla Leosia nie wspomnę, w dodatku mieliśmy przekazać kartki i upominki od mojej koleżanki i brata. Mogłam liczyć na pomoc rodzinki, więc w potrzebie nie zostałam sama. A przeczołgało mnie nieźle! Naprawdę sądziłam, że mam to za sobą...
Trzymało mnie do wieczora, a w niedzielę dochodziłam do siebie jak po grypie. Kto kiedykolwiek miał migrenę wie, o czym piszę. Nie pomagają na to żadne leki, jeśli spotka Cię pełnoobjawowa paskuda! A miałam spokój 4 lata!
Na szczęście mąż przysyłał mi na telefon relacje z imprezy, zdjęcia i filmiki, więc choć na odległość uczestniczyłam w tym sympatycznym wydarzeniu.
Migrena to skojarzenie z neurologiem. A owszem, byłam niedawno, czekałam na wizytę od marca do października, a to i tak dzięki temu, że ktoś zrezygnował. Skierowanie miałam na leczenie kręgosłupa lędźwiowego, więc gdy próbowałam naświetlić pani doktor problem z zawrotami głowy i migreną usłyszałam, że na leczenie głowy, to muszę mieć inne skierowanie, bo szpitalowi płacą za procedury, a nie od pacjenta, a pani neurolog przyjmuje w szpitalu.
Swoją drogą, pani doktor to kobieta dużo starsza ode mnie, zgarbiona bardzo, a gdy zmieniała pokrycie leżanki dla pacjentów, to już chciałam jej pomóc, bo flizeliny nie mogła oderwać.
Dostałam kolejne skierowania, nie powiem i receptę na czopki (na odczepnego), ale co z tego, jak tych skierowań nie mogę zrealizować, na pewno nie do stycznia!
Zamówiłam mailem w mojej przychodni ( taki luksus) skierowanie na USG oraz profilaktycznie na kolonoskopię, ale przychodnia , w której mogę zrobić takie badania od ręki, nie ma podpisanej umowy z moją przychodnią w ramach NFZ. Zapłaciłam więc za USG 150zł, ale na kolonoskopię ewentualnie poczekam na miejsce w szpitalu, bo to kolejne 600zł.
Załapałam się za to na rezonans kręgosłupa, a czekałam TYLKO 2 tygodnie!
Ale co z tego, gdy kolejne dwa czeka się na wynik, a do neurologa na kontrolę to już nie wiem ile, bo nie mam jeszcze wyniku.
Żeby było śmieszniej, musiałam podpisać oświadczenie, że nie naciągam NFZu na koszty, bo nie widnieję w systemie jako ubezpieczona, choć dostanę już trzecią emeryturę!
Próbowałam wyjaśnić to w ZUSie, kazali być cierpliwym!
Legitymacja emeryta i rencisty jest? to o co pani chodzi?
Jak ma nie być kolejek do specjalistów lub drogich leków?
Moja lekarka rodzinna zapisała mi kiedyś syrop do płukania gardła, podobno świetny.
Idę do apteki, pani mówi, że muszę poczekać na zrobienie leku przez farmaceutkę, a koszt to ok. 90 zł
Matko i córko, a dlaczego tak drogo?
Pani w aptece ze smutnym uśmiechem - gdyby miała pani receptę od laryngologa to byłaby 1/3 ceny.
No nie polecę teraz do szpitala po receptę , zresztą do laryngologa potrzebne skierowanie!
Poddałam się i zapłaciłam finalnie 80 zł
Dobrze, że jestem na emeryturze, bo chociaż czasu mam w bród, ale nie sądziłam, że spędzę go w przychodniach...
Zdrowia wam życzę i reformy systemu ochrony zdrowia, sobie także.
same przykrości, więc z posta wybrałem wątek nader przyjemny, wręcz odlotowy, czyli rezonans magnetyczny... nagroda T.Leary'go się należy wynalazcy metody, bo jazda jest fantastyczna... pani od aparatu była bardzo zdziwiona, gdy zapytała po badaniu jak się czuję, a ja poprosiłem o powtórkę... dodałem jeszcze, że trochę Marychny by się przydało, byłaby frajda podwójna, LOL...
OdpowiedzUsuńnatomiast idiotyczne w tym było, że zamiast zrobić to badanie "z ulicy" musiałem komuś miejsce w szpitalu zająć na trzy dni, podobnie zresztą miałem wcześniej z tomografem i kompletnie nie pojmuję logiki tego systemu....
a jakie Ty miałaś wspomnienia wrażeń z rezonansu?...
p.jzns :)
Jestem wrażliwa na hałas, w różnych miejscach zatykam uszy, nawet w kinie, więc dla mnie to był horror.
UsuńRezonans miałam już drugi raz, ale chyba za pierwszym zniosłam lepiej. Najgorsze są te przerwy ciszy, po których następuje bombardowanie...a tu człeku leż nieruchomo!
W dodatku tego dnia bolała mnie głowa! masakra!
ależ to nie jest hałas /w końcu dostaje się słuchawki tłumiące/, tylko Muzyka Sfer Niebieskich, niczym ze ścieżki dźwiękowej w dawnych filmach sci-fi, ale faktycznie, w temacie rezonansu mój gust ponoć nie jest statystycznie typowy :)
UsuńSłuchawki niewiele pomogły, a za takie sfery niebieskie to ja podziękuję, może piekielne są znośniejsze?
Usuń:)
UsuńPotwierdzam - hałas okropny, ale jeszcze gorsze to leżenie nieruchomo, no dosłownie całe ciało domaga się wtedy ruchu, jak na złość. Od napięcia, nawet jeśli wcześniej głowa nie bolała, to zaczyna. Miałam dwa rezonansy (głowy właśnie) i nie chciałabym więcej...
UsuńTak że jak Ty, Jotko, poszłaś już z migreną, to koszmar!
Może ten rezonans wyzwolił potem lawinę ?
UsuńKto wie?
Doświadczenia z migreną mam (Starszy, teraz jego córka) i jedno wiem: nie wolno dać się jej rozhulać, bo potem się jej nie opanuje. Od razu, przy lekkim choćby ćmieniu, konkretną dawkę środka przeciwbólowego. To zresztą nie moja recepta, a opinia neurologa.
OdpowiedzUsuńCo do służby zdrowia, tej państwowej, to nie korzystam, poza rodzinnym, a i to z oporami. Nie mam sił brać udziału w tym cyrku, gdzie państwo udaje, że coś nam zapewnia, lekarze strajkują po włosku, udając, że nic od nich nie zależy, i tylko pacjenci cierpią naprawdę. A na koniec nawet dodatku socjalnego nie dostaję, bo ten jest dla tych latają po poradniach :) :(
Gdy przychodzi zdradziecko o świcie, nic nie poradzisz, tabletka bywa spóźniona.
UsuńJa też rzadko, mam jeszcze 2 skierowania, ale już mi się odechciało chodzić i żebrać o termin lub stac w tasiemcowych kolejkach...
Tak, podstawa to wziąć tabletkę od razu. A ja czasem zwlekam, że może to nie takie bardzo bolące będzie, że może przejdzie po śniadaniu... niestety czasem nie przechodzi i wtedy już cały dzień na straty.
UsuńTez tak miewam i potem sama się na siebie złoszczę, ale najgorzej, gdy budzi Cię ta zołza z wszelkimi objawami i na wszystko jest za późno...
UsuńBBM: Bardzo współczuję. Szczęśliwie sama takiego bólu nie poznałam. A od służby zdrowia staram się trzymać możliwie daleko i tylko wtedy, gdy naprawdę muszę. Nie bez przyczyny powstało powiedzenie, że trzeba mieć końskie zdrowie, żeby chorować. ;( Dużo zdrowia, Jotko! :)
OdpowiedzUsuńWzajemnie, kochana, bo zdrowie to podstawa!
UsuńKażdy kontakt ze służbą zdrowie jest stresujący. Nie dość, że lekarzom brakuje czasu to niezbyt delikatnie wypytują o wiek pacjenta i, jak się zorientowałem, wg tego kryterium ordynują leczenie i leki.
OdpowiedzUsuńPytanie o wiek mi nie przeszkadza, byle diagnoza była trafna.
UsuńBardzo współczuję, pamiętam, że w latach szkolnych miewałem migreny, ale przeszło bez śladu. Życzę pomyślności w przerowadzeniu wszystkich badań, i żeby przyniosły dobry skutek.
OdpowiedzUsuńNatomiast jeśli chodzi o spędzanie czasu przez emerytów w przychodniach, to przypomina mi się dowcip z czasów PRL:
Jak spędza czas Anglik na emeryturze?
Bierze butelkę whisky i spędza cały dzień z kolegą, z którym grywał w golfa.
Jak spędza czas Francuz na emeryturze?
Bierze butelkę koniaku i spędza cały dzień ze swoją sympatią z dawnych lat.
Jak spędza czas Polak na emeryturze?
Bierze butelkę moczu i spędza cały dzień w przychodni.
Przypominam, to były czasy PRL, od tego czasu było tyle dobrych zmian, ale jakoś nie wszystko się zmieniło i nie wszystko na lepsze.
Od czasów PRL niewiele się u nas zmieniło, co z tego, że coraz lepszy sprzęt, skoro umów nie ma na jego wykorzystanie, wiec leczą się najbogatsi, bo większość prywatnie.
UsuńO nowatorskich operacjach i lekach słyszymy tylko w mediach, to jak wygrana w totka lub znajomości trzeba mieć.
No tak, opisałaś szarą rzeczywistość. Szkoda, że ta "zołza" wciąż Ci dokucza. Sama więc wiesz, jak potrafi wyłączyć z życia na wiele godzin. Ja miałam dodatkowo tzw. światłowstręt. Jak Ci już pisałam, póki co... cisza. A przychodniowe kolejkowe życie chyba się nie zmieni. Politycy nie mają pomysłu na Służbę Zdrowia, jak na wiele innych. Często zadaję sobie to pytanie - po co nam w ogóle politycy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie... i daj popalić tej "zołzie"... wiem, łatwo mówić...
Światłowstręt i wrażliwość na zapachy... co tylko chcesz!
UsuńMyślałam, że w moim wieku to już czas na odpoczynek także od migreny, ale nic bardziej mylnego.
Czasami wygrywam ja, czasami ta zołza...
Probowala Pani mocnej,czarnej kawy z cytryna?
UsuńPróbowałam wszystkiego, naprawdę! Migrena jest ze mną od 40 lat, więc trochę tych okazji było ;-)
UsuńJa zaczęłam cierpieć na migreny, kiedy przez endometriozę wdrożono mi leczenie hormonalne. Na jedno pomoże, na drugie zaszkodzi... U mojego męża z kolei bardzo silne głowy okazały się symptomem nadciśnienia.
OdpowiedzUsuńDokładnie, tam pomoże, tu zaszkodzi, a ty pacjencie radź sobie sam...
UsuńMigreny współczuję, niestety wiem z doświadczenia, że bywają takie napady, które uziemiają w łóżku i nie ma na nie rady... Do neurologa się nachodziłam jako nastolatka (oprócz migren częste zasłabnięcia i zawroty głowy), ale nic nie znaleziono, pozostało liczyć, że wcześnie wzięty lek zadziała. Na szczęście z wiekiem minęły, teraz zdarza się bardzo rzadko, regularnie co najwyżej taki ból, z którym da się funkcjonować. Że też ta Twoja musiała trafić akurat na taki dzień!
OdpowiedzUsuńJest strona, gdzie można monitorować stan kolejek. Moja mama do lekarzy chodzi dość często i na NFZ, prywatnie tylko do ginekologa, ewentualnie co jakiś czas na dodatkową rehabilitację (a jak miała mieć jakiś zabieg, to też robiła w szpitalu na NFZ). Ja rzadko, więc trudno mi oceniać. Kiedyś chodziłam do ortopedy głównie po to, żeby sobie zrobić rezonans kolana i dostać diagnozę i co prawda była po drodze niepotrzebna wizyta, ale dość szybko się doczekałam. Powinnam za to chodzić regularnie m.in. do okulisty, ale jak myślę, że trzeba skierowanie, a potem wybrać jeszcze odpowiedniego lekarza, to mi się odechciewa... Choć szukać prywatnej wizyty też mi się nie chce, więc trudno obwiniać system. :) Najgorzej wspominam endokrynologa - jest ich mało, a do tego mnie zależało na jeszcze węższej specjalizacji, więc w ogóle dramat. Skierowanie dostałam, jak tyko wymieniłam objawy, ale kobieta, do której trafiłam, zrobiła tak złe wrażenie i wydała się tak niekompetentna, że więcej nie wróciłam. Brat był z dzieckiem u jednej dziecięcej - prywatnie, kilka stówek za wizytę, a czas oczekiwania to kilka miesięcy... ale wybrał sobie taką najbardziej znaną i cenioną w okolicy.
Znam z autopsji, badania, badania i nic.
UsuńPrywatnie u nas dostaniesz się wszędzie, wprawdzie nie od ręki, ale jednak, gorzej gdy nagle cos się wydarzy i to jest dołujące, bo znikąd pomocy, nawet w szpitalu czekasz kilka godzin.
A co dopiero w małych miejscowościach, gdzie nawet przychodni brak...
Z drugiej strony lepiej nic niż gdyby się okazało, że jest na przykład jakiś guz.
UsuńTeraz u mnie wyzwalaczem są emocje - raz mnie położyła dzień po tym, jak się mocno zdenerwowałam. Raz mi się zdarzyło po przylocie na wakacje - trwało tylko jakieś trzy czwarte dnia, ale zawsze to trzy czwarte dnia zmarnowane (wtedy nauczyłam się też, żeby nie brać leków na pusty żołądek, bo dochodzą kolejne atrakcje). A takie zwyczajne bóle to mają też związek z hormonami - ostatnio mniej, ale był długi okres, kiedy mogłam z kalendarzem w ręku przewidzieć.
Podejrzanym o bycie wyzwalaczem jest też ser pleśniowy - nie wiem, czy słusznie, ale kilka razy zdarzyła mi się taka korelacja, więc na wszelki wypadek nie jem. Z orzechami też uważam.
Moja mama też czasami miewa, choć mniej powalające niż te moje dawne...
Mój brat sam jest lekarzem, ale gdy jakiś czas temu trafił do szpitala, to również na różne kwestie narzekał (chociaż lekarze są zawsze poważniej traktowani)...
Na samych lekarzy to w zasadzie nie powinnam narzekać, bo miałam szczęście, ale system opieki zdrowotnej jest chory, o czym lekarze mówią od lat.
UsuńU mnie migrenę mogły wywołać nawet migające światła, reflektory aut, zmiana pogody z deszczowej na słoneczną, stres to raczej ból brzucha i jelito drażliwe.
Nauczyłam się z tym żyć, komfort mały, ale bywają gorsze nieszczęścia!
Pandemia pokazała ,że pacjent to nikt wartościowy ,godny uwagi. To potwierdziły tysiące jak nie miliony więc nie rozumiem dlaczego nagle ktoś oczekuje , wymaga, ma nadzieję. Wierzący mogą liczyć na cud a reszta ..niech umiera w milczeniu . Za mordowanie pacjentów brakiem opieki wysyłano wielu mordercom pizze, kanapki i wyrazy uznania mimo ,że dostawali za swoja pracę grubą kasę. Może czas na dopłacenie do ..."miłosierdzia,misji i tak tam". Kloszard
OdpowiedzUsuńNie generalizuję i nie szukam winnych wśród lekarzy, bo znam wielu dobrych i pomocnych, to raczej system trzeba reformować, a przez tyle lat nikomu się nie udało, więc jak w komentarzu powyżej - po co nam politycy?
UsuńAkurat jutro mykam do lekarza z uszami...idę prywatnie, bo inaczej tylko głupot słucham. Choć i prywatnie bywa źle, ale ja akurat mam dobre doświadczenia. Mój laryngolog na kasę chorych widząc zatoki zajęte w 90 % mówi, że jest cacy...olać go. Tu nie ma terminu, tam nie ma kasy. Wiesz, co zrobili mojemu koledze z pracy. Ma bardzo chore serce. Stwierdzono ciężką chorobę, nawet śmiertelną. Musi być szybka operacja, okazało się, że muszą być aż dwie, bo tak źle. Pojechał na operację, zrobili jedną i nagle mówią mu, że drugiej, tej ważniejszej i droższej nie zrobią...skończył się fundusz i nara do domu... Teraz chodzi biedny, wygląda na przerażonego....czemu się nie dziwię, a mi już brakuje słów. :( Leki są mega drogie, obronie drogie...Och ja już nic nie wiem... Zdrówka nam życzę, niech ta migrena ucieka w kosmos i te moje dolegliwości tak samo, wyganiam to od nas!!!! Zdrówka kochana, zdrówka. <3
OdpowiedzUsuńTo straszne, co piszesz, niebawem każą nam własne nici chirurgiczne przynosić!
UsuńOczywiście życzmy sobie zdrówka i spokoju, bo stres też zdrowiu nie służy!
Buziaki:-)
Współczuję Ci bardzo ... wiem co to migrena. Największemu wrogowi nie życzę. Miałam ten koszmar przez wiele lat . Napady trwały początkowo trzy dni a potem doszłam do siedmiu . Lądowałam na pogotowiu ...niestety nikt nie potrafił mi pomóc. Zdrowia życzę .
OdpowiedzUsuńNo tak, szpital, kroplówka i do domu, tez to przerabiałam...
UsuńNa szczęście moje 3-trzydniówki przeszły w jednodniówki, ale odpukam w niemalowane!
O rany, do szpitala to jakoś nie przyszło mi do głowy się udać. Raz, gdy byłam u rodziców, mama chciała wzywać pogotowie, ale ją od tego odwiodłam, no bo co mi pomogą... tak że nawet kroplówki nigdy nie miałam. Ot, cierpię sobie w domu. Albo w pracy, gdzie już miałam różne przygody z tej okazji (na przykład nie zdążyłam dobiec do łazienki...).
UsuńTrafiłam do szpitala, bo na dwie sekundy film mi się urwał, a z powodu wymiotów nie mogłam się oderwać od muszli...
UsuńChorowanie w PL jest straszne :/
OdpowiedzUsuńNo niestety, żeby się leczyć trzeba mieć końskie zdrowie.
UsuńNoż kurcze, nic tylko siąść i zapłakać. My z Jaskółem leczymy się prywatnie. I nie dlatego, ze opływamy w mamonę, ale właśnie to czekanie nas dobija. Może dlatego nie jeździmy na wczasy do ciepłych krajów, bo pieniądz idzie na leczenie.
OdpowiedzUsuńA morena? Miewałam takie bóle głowy, że wymiotowałam i spałam na siedząco. ale nie stwierdzono migreny. W każdym razie ogromnie Ci współczuję i oby już Cie nie atakowało.
UsuńA wnuczek przefajny:)
A mi też zżarło, może w spamie znajdziesz?
UsuńA nie, razem weszły- cuda, panie cuda. I nie morena, a migrena:):)
UsuńWszędzie cuda, to i na blogach, a co!
UsuńJa się cieszę nawet, że przy zwykłych infekcjach nie będę musiała iść po zwolnienie do przychodni, bo na emeryturze niepotrzebne.
Z całego serducha Ci współczuję tego "roczkowego" uziemienia...Wiem jak to jest...;o) Od lat nie korzystamy z NFZ-tu, bo własne zdrowie cenimy sobie bardzo (szczególnie psychiczne)...Zaciskamy zęby, otwieramy portfele i leczymy się prywatnie...Takie "cuda"...;o)
OdpowiedzUsuńMy częściowo też, ale ceny za badania i zabiegi porażają, bo przecież opłata dla lekarza to nie wszystko...
UsuńO leczeniu, lekarzach itp, to nawet pisać nie chce za to napisze jak dobrze,że mamy teraz możliwośc robienia filmików , zdjęć, rozmów wideo itp Z moim wnusiem rozmawiam choć za bardzo jeszcze nie rozumiem o czym On mówi:): Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWażne, że nawiązujecie więź i serducho się cieszy!
UsuńMiałem trochę styczności z polską służbą zdrowia podczas pobytu w kraju..nic dobrego o niej napisać nie mogę, bo po prostu się nie da. Zdrowia życzę zatem i oby następne urodziny wnuczka odbyły się z babią.
OdpowiedzUsuńMarek z E.
Dziękuję Ci bardzo! Zdrowia dla nas wszystkich!
UsuńJaka szkoda, że roczek Wnuczka tylko na ekranie.. Ale zdrowie najważniejsze i mam nadzieję że na kolejne 4 lata spokój z migrenami będzie. A i na dłużej Ci życzę, jak i drugich urodzin spędzonych już z Wnusiem osobiście :))
OdpowiedzUsuńPo takich życzeniach sukces murowany:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że zaniemogłaś i z tego powodu wizyta u Wnuka odwlekła się w czasie, zwłaszcza tak ważna wizyta.
Mam nadzieję, że to był jednorazowy występ pani em i tego Ci życzę.
O służbie zdrowia natomiast zmilczę, bo też mam z tą instytucją na pieńku.
Pozdrawiam:)
Ta nadzieja trzyma mnie przy zdrowych zmysłach, bo w takim ataku migrenowym to i zwariować można!
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńŻeby u nas się leczyć, trzeba mieć końskie zdrowie. Bardzo współczuję Ci Jotko i życzę zdrowia.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję i wzajemnie, bo wszyscy mamy podobnie...
UsuńMoje migreny są zwykle trzydniowe, nie licząc „aury”, która pojawia się nawet 2 dni wcześniej w postaci zawrotów głowy, błysków i mroczek przed oczami i niewyraźnego widzenia. W pełnym rozkwicie mam objawy grypy - poza rozpadającąsię czachą bóle mięsni, zawroty glowy, koszmarne mdłości… Trzy dni wycięte z życiorysu, ale daję rady pracować, byle na czas brać ibuprofen, bo u mnie on łagodzi ból… No ale ja już znam przyczyny moich migren. Po pierwsze woda - muszę dużo pić nawet jak nie czuję pragnienia, bardzo dużo pić. Po drugie powodem są bardzo stresujące sytuacje lub długotrwały stres. Po trzecie jedzenie - co 2 godziny muszę coś wszamać, czy czuję głód, czy nie (migrena trzydniowa zaczyna się po kilku godzinach bez jedzenia, szczególnie przy wysiłku). Kolejnym czynnikiem były menstruacje tygodniowe, ale to rozwiązano hormonami kilka lat temu (no teraz to zafundowano mi wcześniejszą menopauzę). Jak czytam o polskiej służbie zdrowia to szlag mnie trafia, bo ja wiem, jak wygląda normalna porządna opieka zdrowotna… Nie rozumiem za diabła, dlaczego niby w Polszy lekarz rodzinny nie może przepisywać większości leków czy skierowań, tak jak jest u nas…? Ech… trza mieć zdrowie, by się leczyć…
OdpowiedzUsuńA choroba przychodzi w głupich momentach… Mąż kiedyś na komunię do chrzesnika do Pl nie pojechał, bo złamał rękę i do dziś to przeżywa…
Ile osób, tyle rodzajów migreny. Podobno są placówki leczące takie rzeczy, czy ból po prostu, ale kto się tam dostanie i za ile?
UsuńZwykle lekarze lekceważą objawy i skargi pacjentów, przynajmniej mnie to spotkało...
Woda... nie pierwszy raz o tym czytam, a ciągle zapominam. Rzeczywiście to też może być przyczyną.
UsuńAle gdyby tak było, to latem migrenę powinnam mieć codziennie!
UsuńJotko, znam migrenę od zawsze. Pełnoobjawową z wymiotami. Moja była spowodowana stresem, lękiem itp. Przeszła mi magicznie po terapii psychologicznej. Bóle głowy miewam teraz normalne :) od napięć w kręgosłupi szyjnym, bo za prosty. Pomagają ćwiczenia, basen i osteopata. I spokojne życie,. Może jednak emerytura i zmiana trybu życia powoduje jakieś napięcia u ciebie...migrena jest psychosomatyczna.
OdpowiedzUsuńW życiu nie byłam tak zrelaksowana, mam wprawdzie problemy z jelitami, ale to też od lat. Tak naprawdę, to doktor House przydałby się w każdej przychodni:-)
UsuńDoktor House najpierw omal nie zabijał pacjentów zanim trafił na dobrą diagnozę i dokonywał cudu uzdrowienia. Tak dla przypomnienia :D
UsuńDobra diagnoza to 99% leczenia...
UsuńAsiu, bardzo Ci współczuję i bólu migrenowego i fatalnych kontaktów z naszą służbą zdrowia. No niestety, ten banał, że trzeba mieć zdrowie aby sie leczyc jest jak najbardziej prawdziwy. Przykre, bo przecież każdy z nas płaci składki na NFZ i latami nie korzysta z tego a jak w koncu przychodzi co do czego, to okazuje się, że skorzystać sie nie da albo jakość tej opieki jest pożałowania godna. A zdaje mi sie, że jest coraz gorzej. U nas, juz nawet by dostać sie do lekarza rodzinnego trzeba czekać ponad tydzień. I co kogo obchodzi, że człowiek źle sie czuje...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie gorąco i bezbolesnej zimy zyczę!:-)*
U nas tez się to zdarza, jakby choroba mogła czekać, a jeśli potrzebne zwolnienie z pracy? Dlatego teraz cieszy mnie nawet to, że nie stresuje się uzyskaniem zwolnienia...
UsuńTaaaaa szlachetne to nasze zdrowie ino bardzo kruche niestety...
OdpowiedzUsuńWspółczuję migren, na szczęście mnie ona nie dopada, w ogóle ból głowy to u mnie niezmiernie rzadka przypadłość, może dlatego że od 20 lat masuję sobie głowę zaczynając od uszu, potem czoło, oczy, skórę pod włosami.
Twemu wnusiowi życzę wszystkiego co najlepsze!!! Tobie oczywiście także, jak najmniej upierdliwości zdrowotnych, abyś nie musiała nawiedzać naszą pseudo służbę zdrowia.
Dziękuję bardzo, zależy mi na zdrowiu także ze względu na wnuka, bo chciałabym w jego rozwoju uczestniczyć:-)
UsuńMasakra, współczuję Ci. ;/
OdpowiedzUsuńDzięki, jakoś sobie radzę, ale z wiekiem coraz dłużej dochodzę do siebie.
UsuńJoAsiu, znam tą paskudę, nazbyt dobrze, dlatego ogromnie Ci współczuję..
OdpowiedzUsuńnic nowego nie napiszę, powiem krótko, iż chorowanie i leczenie u nas to istny horror :(
Twój Wnusio jest przeuroczy, życzę Leosiowi moc zdrówka, miłości, radości i cudownych chwil i Tobie także Kochana ogrom zdrówka i moc cudowności ❤️
Dziękuję, kochana AnSo i wzajemnie, więc ogrom dobrej energii Ci przesyłam, z uśmiechem!
UsuńMigrena to zło w najczystszej postaci 🙈mnie teraz rzadziej dopada, właściwie nie wiem dlaczego, bo jestem dosyć młoda 😅 a wiem, że akurat z wiekiem epizody są mniejszej częstotliwości. Moja koleżanka dużo młodsza ma takie ataki średnio 10 razy w miesiącu. Dwa dni wyjęte z życia.
OdpowiedzUsuńCo do leczenia... Ja to już się poddałam z nfz, chodzę prywatnie. Bo człowieka trafia gdy słyszy terminy. Chociaż ostatnio dostałam się od ręki z tym moim nieszczęsnym pęcherzem 😂
Migrena nie wybiera i nawet lekarze bywają bezradni lub są mało dociekliwi, a system im tego nie ułatwia.
UsuńTak, płacimy składki latami, a nie każdego stać na dodatkowe ubezpieczenie prywatne.
Z potwornie bolącym uchem, udało mi się wcisnąć do prywatnej kliniki laryngologicznej, gdzie za 200 zł pad doktor w 3 minutki odessał ucho, zapisał kropelki i było po kłopocie. Termin do państwowego laryngologa z tym samym bolącym uchem, wypadł po dwóch miesiącach, gdy już zapomniałam, co mi było. Na wizytę poszłam , w końcu darmowa. Okazało się jednak, ze na 15 tą było zapisanych około 15 osób równocześnie, a o godzinie 16 jeszcze pana doktora nie było. Podziękowałam i wyszłam, bo obliczyłam, że zakładając że dojedzie w ciągu godziny - to może o 20 - tej byłabym przyjęta.
OdpowiedzUsuńNo tak, takie przykłady też znam, niestety. Kiedyś czekałam w przychodni dodatkową godzinę, bo pani doktor nagle do pacjenta pojechała, jakby nie mogła dopiero po przyjęciu mnie, ale transport akurat się trafił...
Usuń* Moc serdeczności dla Leosia- zdrówka najwięcej!
OdpowiedzUsuń*Na migrenę nie ma lekarstwa, więc po co się truć chemią. Trzeba się męczyć w łóżku najlepiej :( Miałam przez 4 dekady, a i jeszcze czasem mnie napadnie, ale już nie tak koszmarnie.
* Ze służbą zdrowia mam teraz większy kontakt, z racji choroby Tatka, ale...nawet, nawet... mamy szczęścia dużo...
Wczoraj byłam na konsylium sama- dobre wieści dostałam, po mojej myśli... i Tatka też :)
To wiesz dobrze o czym mowa, ja tez długo miałam spokój, no co poradzić...
UsuńNajważniejsze, że dla taty i Ciebie dobre wieści, światełko w tunelu coraz jaśniejsze!
Strasznie Ci Joasiu współczuję. Nie mam migreny i obym jej nigdy nie miała. Ale w zeszłym roku mój mąż przez dziesięć dni miał okropne bóle głowy. Jak patrzyłam na niego to płakać mi się chciało bo nie mogłam mu pomóc :(
OdpowiedzUsuńW naszym to lepiej nie chorować...
Ta bezsilność jest straszna, musisz mieć nadzieje, że każda paskuda kiedyś się kończy...oby u męża nie było powtórki!
UsuńPrzez wiele lat cierpiałam na okropne migreny tak że doskonale Cię rozumiem. Leczyłam się nawet w Poradni Leczenia Bólu .... I nic to nie pomogło.
OdpowiedzUsuńPrzykre jest to że do dzisiaj niektóre beznadziejne typy uważają migrenę za "fanaberie leniwej baby".
Teraz migrenę mam 2 razy w roku a kiedyś prawie w każdy weekend....
Najbardziej przykre że nie mogłaś świętować pierwszych urodzin Leosia...
No właśnie, ten brak pomocy i nieprzewidywalność migreny są najgorsze dla mnie...
UsuńTrzymajmy się jakoś, kochana!
A co to takiego fajnego Leoś dostał?
OdpowiedzUsuńTo na zdjęciu to tablica do ćwiczenia zręczności rączek, kółka, zamki, liczydło, suwaki, kluczyki itp.
UsuńŻeby w Polsce chorować to trzeba mieć chyba końskie zdrowie i anielską cierpliwość, a skoro końskie zdrowie to może lepszy byłby weterynarz :). Wielka szkoda, że przeoczyłaś pierwsze urodziny Leosia. Praktycznie nigdy nie boli mnie głowa i nawet nie jestem sobie wyobrazić takiego bólu, że człowiek jest wyjęty z życia. A najgorzej jest kiedy choroba potrafi zepsuć plany. Zatem bardzo Ci współczuję.
OdpowiedzUsuńTo fakt, trudno sobie wyobrazić, ja nawet sama zapominam, jakie to straszne, gdy mam długą przerwę.
UsuńNie życzę nikomu:-(
Rety. Nie zazdroszczę ani ataku migreny, ani perypetii z lekarzami. Też parę razy musiałem podpisywać takie cyrografy jak nie było mnie w systemie e-WUŚ (a byłem zarejestrowany w urzędzie pracy, tak było też jak pracowałem w urzędzie). Paranoja z tym systemem ochrony zdrowia u nas.
OdpowiedzUsuńPiłka nożna to jedna z najbrudniejszych dyscypin jeśli o zaplecze chodzi. Ustawianie meczy, łapówki za wybór państwa X na gospodarza turnieju itp. itd. Aż odechciewa się oglądania.
Najlepszego dla wnuka. :)
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Dziękuję bardzo i Tobie tez życzę znikomych kontaktów z lekarzami!
UsuńRoczek przeszedł Ci koło nosa... Ale nie martw się, Jotko. To co najlepsze jeszcze przed Tobą, wkrótce Osiemnastka!
OdpowiedzUsuńO matko, to ja będę zgrzybiałą staruszką!
UsuńWitaj więc siostro w migrenie :) Miewam niezbyt często, ale jak już, to mnie tak przeczołga…nawet mruganie mnie wtedy boli. Niestety moja 8-latka najwyraźniej też ma skłonności do migreny. Ból głowy, a do tego wymioty, w tym roku wylądowała na SORze, bo się odwodniła. Neurolog odwiedzony, rezonans zrobiony, wszystko ok, czyli migrena.
OdpowiedzUsuńTo córce bardzo współczuję, bo za szybko zaczyna, a całe życie przed nią.
UsuńMiło, że wróciłaś :-)
Ojej, szkoda mi Cię, Jotko, bardzo!
OdpowiedzUsuńNo też sobie moment znalazła ta migrena - taka uroczystość!
I nacierpiałaś się tyle. Biedna.
Jotko, życzę Ci, aby migrena już więcej nie wracała, a jeśli już (kiedyś tam, za parę lat), to nigdy z taką intensywnością, lecz jako zwykły ból głowy do szybkiego uśmierzenia paracetamolem.
A wnusia wyściskasz podwójnie przy okazji świąt, którą zbliżają się szybkim krokiem.
Wszystkiego dobrego z okazji Roczku dla Leosia - kolorowego i radosnego dzieciństwa w dobrym zdrowiu, wśród bliskich.
Ja to już niejako zaprawiona w bojach, jedynie ta zbieżność z wyczekiwaną okazją mnie wkurzyła, no żeby tak zakpić z uroczystości? nie daruję tej paskudzie ;-)
UsuńDziękuję, kochana! oby się sprawdziło!
Zaskoczyłaś mnie informacją, że Leoś już skończył roczek. Jakże ten czas leci. Ja po perturbacjach ze swoją lekarką pierwszego kontaktu, nie chodzę do lekarzy od 2017 roku. Mój syn z pomocy lekarza korzysta tylko w sytuacjach zagrażających życiu i wtedy idzie prywatnie. Tylko raz w życiu spotkałam w ramach NFZ-tu rzeczowego neurologa. Uściski.
OdpowiedzUsuńCzas leci rakietą, sama się dziwię!
UsuńZobacz, ilu z nas leczy się prywatnie, to kto te kolejki robi?
Niestety nasza służba zdrowia leży na łopatkach! A my płacimy podwójnie: za państwowe i niewykorzystane, za prywatne, na które decydujemy się często w desperacji...
OdpowiedzUsuńOby nie chorować! Zdrowia życzę :)
To prawda, dla Was także moc zdrowia!
UsuńJa nie mam słów do tego, co się dzieje w polskiej służbie zdrowia i do tego, ileod nas biorą pieniądzy, a jest jak jest i nikt nic z tym nie robi. Jak ostatnio zawodowo dzwoniłam do szpitala i usłyszałam od lekarza, że on to się zajmuje leczeniem a nie odbieraniem telefonów to aż musiałam się ugryźć w język, żeby się z nim nie zacząć kłócić.
OdpowiedzUsuńSkoro nie może odbierać telefonów, niechaj zatrudni sekretarkę...
UsuńJotuś, bardzo współczuję, migrena to straszna zołza.
OdpowiedzUsuńLeoś cudny jest 🙂 przykro, że nie byłaś, ale nadrobisz. Ważne, że masz takiego maluszka do kochania 💗
Nadrobię na pewno, a filmiki mam na pocieszenie:-)
Usuń