Wdepnęłam do galerii handlowej, by sprawdzić czy są wiosenne nowości, a tu taka niespodzianka miła oku. Targi ślubne czyli zapoznanie ewentualnych klientów z ofertą imprezową. Wprawdzie mój syn już ożeniony, ale co szkodzi popatrzeć, jakie zmiany zachodzą w przemyśle weselno-imprezowym.
Nawet suknie ślubne i eleganckie garnitury fajnie się ogląda. Spodobały mi się torty, zresztą tort to ciasto uniwersalne, nie tylko na wesela...
W różnych stylach także stoły pary młodej i powitalne gadżety. Zaprezentowano również wzory zaproszeń, etykiety, upominki dla gości oraz ofertę pobytów w SPA, rozumiem, że na noc poślubną lub dla nabrania piękna przed ślubem.
Wiem także, że bywają na weselach foto-budki, czekoladowe fontanny, fajerwerki, występy zawodowych par tanecznych i wiele innych atrakcji.
Za moich czasów (boziu, jak to brzmi!) nie było upominków dla gości ani specjalnych atrakcji, główną atrakcją było wesele i smaczne jedzenie, sporo alkoholu i tańce do białego rana, ale gdybym miała wybierać, wolałabym skromny ślub, a potem wyjazd w jakieś romantyczne miejsce.
Zdumiewa mnie także zwyczaj odnawiania ślubów małżeńskich po iluś tam latach związku. Czyżby przysięga składana w USC lub kościele miała datę ważności? Na pewno też nie będę odbierać gratulacji od urzędnika czy medalu za tzw. pożycie ( o ile dotrwamy do jubileuszu ), bo uważam, że to prywatna sprawa małżonków, a nie powód do sławy i chwały.
Czy spotkaliście kiedyś na weselu lub innej imprezie jakieś nadzwyczajne atrakcje?
Nie mam doświadczenia w weselnych tematach. Wesela, w których brałam udział mogę policzyć na palcach jednej ręki, a własnego ... nie organizowałam w ogóle...
OdpowiedzUsuńChoć pomysł foto-budki bardzo mi się spodobał :)
Foto-budki bywają rozmaite i na różnych imprezach, ale zdarza się, że goście przedkładają robienie fotek nad zabawę:-(
UsuńNie wypowiem się w tym temacie. Dla mnie takie wystawne wesela to wyrzucanie pieniędzy w błoto.
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie tak, tym bardziej gdy płacą rodzice ;-)
UsuńTo można jeść? ciekawe, jak smakują:-) czym by tu jeszcze zaskoczyć, zastanawiają się kreatorzy ślubów i wesel:-)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że im bardziej wystawnie i medialnie, tym szybciej rozpadają się związki.
Nie pytałam na wystawie, ale gdyby wszyscy chcieli próbować...
UsuńW moim otoczeniu znalazły się pary, które w imprezowaniu przeszły najśmielsze oczekiwania, ale już nie są razem, niestety.
To pianino u mnie robiłoby za sekretarzyk.
OdpowiedzUsuńLubię dekoracje, inspiracje, jak jestem w Gdyni (teraz jestem bo mam ferie), często chodzę do Homli i Home and You. Lubię te sklepy, bo mają dobrej jakości rzeczy i są inspirujące.
Przysięga po latach? Śmieszne. Albo się ludzie kochają albo rozstają.
Czasami ograniczam się do oglądania, bo ileż można mieć rzeczy, a co ze starymi?
UsuńNo właśnie, jeśli jest miłość i przyjaźń, to po co to potwierdzać oficjalnie?
Nie przepadam za nadmiarem atrakcji. Albo raczej nie doceniam. :) Chociaż aktywności taneczne angażujące gości są dobrym pomysłem (ale ja nie uczestniczę, obawiam się, że nagle znajdę się w centrum uwagi :)). Moją ulubioną atrakcją jest barman, który robi kolorowe drinki (również bezalkoholowe). ;) Najlepiej bawiłam się na weselu własnego brata, który miał barmana i fotobudkę, ale poza tym też nie przepada za takimi urozmaiceniami i myślę, że więcej uwagi poświęcił na dobór garnituru niż koloru zaproszeń. ;)
OdpowiedzUsuńAle te słodycze wyglądają kusząco. :)
Na Maderze spotkałam przewodniczkę, która organizuje również śluby tam na miejscu - i ten pomysł wydaje mi się bardzo ciekawy. :)
Znam pary, które brały ślub w górach i goście przy okazji mieli imprezę z widokami:-)
UsuńCzasami zdarzają się spektakularne oświadczyny na wyspach lub statkach:-)
Niektórzy wymyślili oświadczyny na szczycie góry albo gdzieś na klifie... w takich okolicznościach strach odmówić. :)))
UsuńWidziałam oświadczyny na klifie z szampanem, to było na Krecie...
UsuńNa weselach bywałam i to hucznych mam z nich pełno fajnych wspomnień.
OdpowiedzUsuńByły to nie tylko nasze polskie wesela byłam także na dwóch weselach w Niemczech.
Najbardziej nietypowe to było wesele mojego kuzyna. Było to ze 40 lat temu i wyglądało to tak. Wyruszyliśmy z Wrocławia do wsi w okolicach Bełchatowa, czyli miejsca zamieszkania oblubieńca. Tam wsadzono nas w autokar i wyruszyliśmy w okolice Tarnowa do oblubienicy, tam odbywało się wesele. Po drodze wstąpiliśmy do Częstochowy, tam do autobusu wsiadła weselna kapela i przygrywała nam przez całą drogę. I tak to jechaliśmy w tym autokarze kilka godzin, a przed nami pomykał przyozdobiony samochód z panem młodym. Gdzieś po drodze zatrzymaliśmy się na popas na parkingu koło lasu, matka pana młodego, czyli moja ciotka, wyciągnęła michy z żarełkiem, pojadłszy sobie pomknęliśmy dalej.
Weselicho zaś odbywało się w namiocie, dechy do tańczenia były obok, rozstawione to było na podwórku, a przez całą noc trwania wesela lało, co nie przeszkadzało gościom bawić się znakomicie, pomimo kolosalnego błota które zrobiło się wkoło dech do tańczenia zadaszonych folią z której trzeba było spuszczać wodę aby nie pękła. Zaś raniutko poszliśmy na spacer nad Dunajec po drodze płucząc nogi w kałużach. A potem wsadzono nas z powrotem w autobus i wróciliśmy do domu pana młodego na poprawiny.
Tak mi to tkwi w pamięci i jest to dla mnie piękne wspomnienie, dzisiaj taka impreza jest nie do pomyślenia, większość gości byłaby wściekła na zaistniałe warunki ;)
A i popełniłam kiedyś post na temat wesel w których brałam udział, warto poczytać, pokazałam tam na zdjęciach także zwyczaje niemieckie :)
http://echmarychachacotyrobisz.blogspot.com/2015/07/a-kiedy-dwojgu-ludziom-przyjdzie-ochota.html
Faktycznie nietuzinkowe wesele, które całe życie się pamięta.
UsuńJa byłam kiedyś w styczniu na weselu wiejskim w remizie, ale nie najlepiej wspominam...
zwizualizowałem sobie tort w kształcie pianina z fotki, dokładnie właśnie taki, z tymi detalami na pianinie...
OdpowiedzUsuńa potem mnie poniosło w kierunku torty w kształcie vana z następnej fotki...
...
nadzwyczajną atrakcją było dla mnie na pewnym weselu to, że posadzono mnie w miejscu, gdzie dziwnym trafem miałem w zasięgu kilka wielkich tatara, a że lubię tatara, to pochłaniałem to masakrycznych ilościach, aż dziw, że mi nerki nie siadły... w międzyczasie wlano we mnie morze gorzały podczas pogaduch z różnymi gośćmi i chyba dzięki temu tataru moja ówczesna małżonka /była świadkową na ślubie/ stwierdziła w drodze powrotnej: "ty się nawet nieźle trzymasz, a powinieneś już dawno zwalić się na glebę"...
co ciekawe, nie miałem potem kaca, tylko nogi mnie bolały od wywijasów na parkiecie gdy różne cioteczki wzięły mnie w obroty...
p.jzns :)
*/errata... ma być: "kilka wielkich misek tatara"...
UsuńBo piłeś pod dobry podkład, niektórzy twierdzą, że trzeba jeść sporo tortów właśnie, bo alkohol gorzej się wchłania.
Usuńtatar lub tort, w jednym i drugim jest tłuszcz, kluczowy w sprawie, bo wpływa na trawienie i metabolizm alkoholu, który nie wali tak ostro w dekiel... chociaż torty chyba gorsze, bo jest w nich cukier, który w tym wypadku raczej nie pomaga...
UsuńPewnie nie, ale to kwestia smaku, nie każdy lubi mięcho...
Usuńraczej rzadko pije się pod słodycze, zwłaszcza gorzałkę, bo zgaga jako efekt uboczny może być po tym okrutna...
UsuńTorty i bukiety przepiekne, doslownie dziela sztuki. I to nic ze czesc ludzi nie uznaje "wielkich " slubow - wazne ze jest wybor, kazdy urzadza po swojemu i ma wybor wystroju.
OdpowiedzUsuńWszystko co pokazalas przypomina mi slub corki.
Pytasz o nadzwyczajne slubne atrakcje? W mojej glowie zrodzil sie balet a skoro corka obecnej synowej go uprawia, pomysl podzrzucilam im - i spodobal sie. Stworzyly choreografie krotkiego pokazu baletowego i nim rozpoczela sie czesc artystyczna wesela. Ludzie (prawie 100), byli zachwyceni, nie tylko samym faktem ale "innoscia" pokazu. Mlodzi, i nie tylko, doslownie plakali ze wzruszenia bo jakos balet pasowal do okazji. Organizatorzy tez mowili ze na tyle slubow co organizuja i widza to pierwszy raz spotkali sie czyms tak delikatnym, tak odpowiednim, tak odmiennym.
A my i mlodzi bardzo czule do dzis wspominamy - to byl moj swietny pomysl i bylismy szczesciarzami iz mielismy pod reka mloda baletnice.
Jak Ty nie rozumiem odnawiania slubow.
Odrobina prawdziwej sztuki wprowadza odświętny nastrój :-) To jakby połączenie spektaklu z imprezą prywatną. Świetny pomysł!
UsuńCzaderski pomysł z tym baletem!
UsuńPiękne te dekoracje, czasami to świeże , naturalne kwiaty są najpiękniejszą dekoracją . Niestety ten okres jest krótki.
OdpowiedzUsuńAle są teraz dobre sposoby na przedłużanie trwałości świeżych kwiatów:-)
UsuńLudzie mają różne marzenia związane ze ślubem, a przemysł ślubny reaguje na te marzenia ofertą. Wręcz kreuje te potrzeby. Być może panny młode chcą być , w końcu, najważniejsze, najpiękniejsze. Ale czy "bajkowym" ślubem poprawią sobie własne poczucie wartości? Czy to chęć zaimponowania rodzinie, pochwalenia się wysokim statusem materialnym, bo to przecież ogromny wydatek. Nie podobają mi sie takie rozbuchane imprezy, nie rozumiem ich. Ślub, to przecież święto pary młodej, radość ich rodzin, najbliższych i prawdziwych przyjaciół. Czy można mieć stu i więcej oddanych przyjaciół i serdecznych krewnych? Nie można. Więc po co udawać królewny, wydawać krocie na jeden wieczór (może jeszcze na poprawiny?). Na ślubach bywałam dawno temu, było dużo smacznego jedzenia i dużo dobrej muzyki, nawet przy kilkudziesięciu gościach nie było pijanych, leżących pod stołami (zgroza!). Kilka lat temu byłam na niezwykłym ślubie. Państwo Młodzi zorganizowali ślub i wesele u siebie w ogrodzie. Urzędnik SC udzielił im ślubu w obecności wszystkich gości weselnych (ok 50 osób), wśród kwiatów. Panna Młoda sama uszyła sobie suknię z wzorem kwiatowym, jako bukiet ślubny miała polne kwiaty i takiż wianek na głowie. Weselnicy siedzieli pod wielkim namiotem (zamówionym przez internet w Chinach) przy długich stołach (pożyczonych z jednej z poznańskich uczelni) nakrytych białym płótnem z metra. Posiłki podawały osoby z kateringu. Był też znajomy D J, ze świetną muzyką. Jako ukłon w stronę gości było stoisko z lodami, a także wiejski chleb, ogórki kiszone i domowy smalec. Goście dostali na pamiątkę własnoręcznie zrobione przez Młodych dżemiki w ładnych słoiczkach ozdobionych wstążką. To był ślub "po kosztach", ale jaki uroczy. Za pieniądze, których Młodzi nie wydali innym organizatorom, pojechali w podróż poślubną na wyspy Kanaryjskie. Taki ślub i wesele mnie by też się podobały. Ja , my, mieliśmy tylko przyjęcie poślubne dla najbliższej rodziny w restauracji eleganckiego (w tamtych czasach) hotelu, a potem pojechaliśmy ze świadkami na dansing do jednego z ówczesnych gościńców. A nieco później mieliśmy podróż poślubną do Włoch (którą sama zorganizowałam, a zasponsorowali rodzice). Jeśli Młodzi potrzebują takiej dużej imprezy weselnej, to dobrze, że ktoś im zorganizuje wesele marzeń. Ale robienie wesela "na pokaz", to ... nie rozumiem ...
OdpowiedzUsuńP.s Byłam 3 tygodnie w sanatorium, nie miałam dostępu do bloga. Teraz już jestem i będę częściej zaglądać . Pozdrawiam ciepło!
Haniu, najważniejsze że wróciłaś zrelaksowana i zreperowana:-)
UsuńU nas były poprawiny w ogrodzie pod namiotem właśnie i zjadaliśmy resztki z wesela.
Romantyczne śluby na plaży czy w ogrodzie chyba jeszcze rzadko się zdarzają, choć coraz częściej, tyle że pogoda u nas kapryśna, no i raczej urzędnik USC przyjdzie, niż duchowny.
Sporo Młodych rezygnuje z kościelnych ślubów. Czytałam statystyki i tylko we wschodnich województwach (4) przeważają śluby konkordatowe, w pozostałych - cywilne (a i tak dramatycznie spadła ilość oficjalnych zarejestrowanych związków).
UsuńTo prawda, młodzi często wydają pieniądze raczej na podróże lub mieszkania, wesele jest na trzecim miejscu i specjalnie im nie zależy na ślubie...
UsuńOooo przepiękne te dekoracje. Sama bym z chęcią obejrzała. Bo bardzo lubię ten klimat
OdpowiedzUsuńMimo, że sama nie planuje, to mimo wszystko przyjemne dla oka. Rzeczywiście pianino lepiej się prezentuje od tego samochodziku.
Gdybym mi kiedyś odbiło, to mój slub bylny tylko a mamy i świadków. Znaczy z mojej strony. Tato i tak gdzieś będzie:) wesela to zbędny wydatek. Lepiej pojechać w super podróż.
Racja, tylko często rodzice chcą wesela dla rodziny i znajomych, a gdy rodzina spora, to nie ma lekko...
UsuńSama bym też zajrzała, bo takie to wszystko ładne. Ja uważam, że każdy powinien sobie zrobić imprezę przede wszystkim dla siebie i taką, jak parze młodej się marzy. Wszystkich się nie zadowoli.
OdpowiedzUsuńJeśli wesele wymarzone i wszyscy zadowoleni, to chyba najlepsza opcja, oby nie na kredyt ;-)
UsuńZawsze ślub był dla mnie aktem urzędowym, a gdybym nie musiała, to nie robiłabym wesel (1 i 2 ślub). Trzecie ślub był dla mnie wzruszający, a po nim był obiad dla nas i świadków- w sumie 6 osób, w restauracji, w domu ciasto, zimna płyta i długi spacer. I ten ostatni był najfajniejszy.
OdpowiedzUsuńOglądać tak, ale ja nie lubią wydziwiań i "niepraktyczności". Tak, wiem, że wiele marzy o tym jedynym dniu w życiu, jednak po tym dniu przychodzi opamiętanie, gdy kasy nie ma a tu trzeba brać się za życie.
I tak sobie myślę, że najfajniejsze dla młodych jest to planowanie, przygotowanie, oczekiwanie, a potem.... mig i nie zawsze jest tak, jak trzeba.
Wspomnienia? Kto potrafi ładnie wspominać, to najskromniejszy ślub będzie dla niego tym dobrym wspomnieniem.
UsuńW jednym i drugim przyznaję Ci rację, przygotowania i planowanie to chyba element najciekawszy, a wspomnienia nawet po wymyślnej uroczystości każdy miewa inne, czasem kiepskie...
UsuńNas rozbawiło w zeszłym roku organzowanie wesela na krówskim pastwisku u sąsiadów. Gdy zegnali krowy na inne pastwisko, się zdziwiliśmy, bo każde lato zawsze były na dwóch pastwiskach, no ale co mnie to obchodzi... Gdy postawili namioty, się zaciekawliśmy. Gdy pojawiły się dekoracje weselne na tych namiotach, zaczęliśmy sobie wizualizować, jak to w nocy będzie, gdy już ten i ów sobie pójdzie kartofelki odcedzić i na minę trafi... Miliśmy iść na spacer trochę popodglądać, ale jakoś nie poszliśmy, zatem nie wiem, jak się bawili. Tak czy owak tutaj wesela czy inne imprezy w ogrodzie są popularne. Trochę wcześniej na jednym byłam z Młodą robić hamburgery to trochę podglądnęłam :-). Koło naszego namiotu z hamburerami była budka z pizzą, w innej części ogrodu był namiot z napojami (kilka gatunków piwa, cola, fanta, woda no i z 10 gatunków wina domowej roboty (bo organizatorzy prowadzą klub winiarski)) i lodami, gdzie każdy sobie podchodził i brał, na co miał ochotę. Ogród udekorowany tylko lampionami i innymi światełkami. Żadnych przepychów i cudów. Zwyczajnie. Leciała muzyka z telefonu przez wzmacniacz i goście tańcowali aż miło na trawie. My się nawet załapałyśmy na "polonaise", czyli po naszem "pociąg" czy "wąż". Było około 100 osób. Bawili się do rana przy tych hamburgerach i pizzy.
OdpowiedzUsuńJa sama dwa razy wychodziłam za mąż, ale ani razu nie miałam wesela ani welonu, ale za drugim razem (pierwszy się nie liczy) wystąpiłam w soczyście zielonej sukiece. Gdyby teraz wychodziła za mąż, ubrała bym się cała na czarno w falbaniastą długą kieckę w gotyckim stylu... I nawet za mną chodzi, by w tym roku z okazji 13 rocznicy ślubu zorganizować "odnowienie ślubów" i właśnie tak się wystroić z małżonkiem i dzieciakami i pojechać pod jakiś zamek, ewentualnie do Paryża, z aparatem i czarnymi świecami, by porobić sobie czaderskich zdjęć i powydurniać się z rodzinką :-)
Wyobraziłam sobie te lakierki w krowich plackach:-)
UsuńNa czarno to bym się nie ubrała, bo czarnego nie lubię, ale widziałam kiedyś pannę młodą, wprawdzie na biało, ale z czerwonymi dodatkami i w czerwonych trampkach.
Właśnie taki bar do kolorowych drinków spotkałam, nie w formie pianina, ale też robił wrażanie i miał duże wzięcie. Niespodziewaną atrakcją były też zaręczyny świadka przy asyście Pary Młodej i ich gości, aczkolwiek niezbyt to trafiony pomysł ;)) Za to weselne torty i kwieciste ozdoby nieodmiennie mnie zachwycają!
OdpowiedzUsuńŚwiadek podpiął się pod inną uroczystość, trochę niefajnie.
UsuńDziś wygląd tortów dorównuje smakowi, bo dawniej nie lubiłam tortowych ciast, takie mydło na margarynie to było...
Faktycznie niektóre torty to arcydzieło, jedna z moich koleżanek ma takie hobby i tworzy takie cuda na różne uroczystości, że czasami szkoda je jeść. W temacie ślubów nie przychodzi mi do głowy nic super ciekawego oprócz tego, że byłam kiedyś na ślubie koleżanki, który trwał pięć dni. Wielka impreza na prawie 300 gości na kaszubskiej wsi, zaczęła się w piątek tradycyjnym biciem butelek po czym były tańce. W sobotę impreza główna, w niedzielę poprawiny, które trwały do rana w poniedziałek. W poniedziałek były poprawiny poprawin ale już tylko dla gości, którzy się ostali a we wtorek impreza rozjazdowa. Sporo gości było przyjezdnych z daleka i nikomu się do domu nie spieszyło i w ten sposób wszystko tak się fajnie przeciągnęło. Był to najfajniejszy ślub na jakim byłam.
OdpowiedzUsuńNo na takie wesele to trzeba brać urlop:-)
UsuńMyślałam, że tylko w górach takie wesela, a tu proszę, Kaszuby też!
Bicie butelek to chyba rzadko teraz słychać, przynajmniej u nas...
Często takie wesele kojarzy mi się z przerostem treści nad formą :) ale każdy robi tak jak lubi. Ale niektóre torty to arcydzieła
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, żeby tort i wyglądał i smakował dobrze:-)
UsuńPięknie. Ale jak to skojarzyć z próbami opodatkowania prezentów (gł. tych "kopertowych") dla młodych?
OdpowiedzUsuńBywały już pomysły opodatkowania prezentów i występów na weselach, ale na razie chyba fiskus nie ma na to przepisu...
UsuńBBM: Teraz często bywają pokazy fajerwerków...
OdpowiedzUsuńmogą być także zimne ognie, takie specjalne, które długo się palą:-)
UsuńFajny temat.Moje wesele i jednej sióstr było w domu, kucharka, sąsiadka i koleżanki w kuchni ijako kelnerki.W 2 pokojach goście a w trzecim małym sala do tańczenia i fajnie było.Jest grupa w rodzinie która tworzy gazetki ślubne, śmieszne wiersze oraz gry I zabawy.Corki wesele było w wynajętej sali , dekoracje to ja i koleżanka, wszędzie w dekoracjach dominował bluszcz, białe balony i białe wstążki ,na sali, poręczach, w domu,w kościele, na samochodzie.Grupa zabawiająca rodzinna, wokół sali trawnik,krzewy,i ogrodzenie.Inne wesele ? Bawaria, goście pieką ciasta, dostaliśmy do wyboru zupę i 1 danie z menu oraz do wyboru lody lub 50 ml alk.,potem przejście do winiarni i tu nie wiedziałam że od tego momentu wszystko płatne, każda lampka wina, każde piwo ,każdy sok dla dzieci ale to był szok, było to ok.30 lat temu, nawet ciocia była zszokowana ze takie sknerowate wesele.O 22 drugiej bylam w domu.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO, to goście powinni być uprzedzeni o płatnościach.
UsuńJa byłam kiedyś na weselu w świetlicy działkowej, nad ranem pijani goście leżeli w grządkach...
O, witaj w klubie też na takim bylam ,pani kelnerka wisiała na żywopłocie,
UsuńStraszne to widoki, tym bardziej, że byłam wtedy bardzo młoda...
UsuńWspaniałe dekoracje. Na weselach, na których byłam raczej nie było jakiś specjalnych atrakcji :/
OdpowiedzUsuńKiedyś w ogóle nie było specjalnych atrakcji...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńDekoracje rzeczywiście - bardzo stylowe. Cóż - ślub to jedno z tych wydarzeń, które warte są najlepszej oprawy i wypada tylko życzyć każdej młodej parze, by jej wspólne życie było równie piękne jak weselna scenografia:)
Bywałam na różnych weselach - i minimalistycznych, i bardzo efektownych. Jedne atrakcje były mniej trafione, inne bardziej, ale i tak przecież zawsze najbardziej liczą się intencje, więc - wszystkie sympatyczne i na pewno dla bohaterów ceremonii - niezapomniane:)
Pozdrawiam:)
Wiele zależy też od nastawienia gości. Jeśli ktoś z góry nastawi się negatywnie, to wszystko może mu wadzić, nawet strój panny młodej.
UsuńWesela powinny być piękne a nie wystawne...
OdpowiedzUsuńStokrotka
Pięknie powiedziane:-)
UsuńPropozycje są dzisiaj dla różnych potrzeb i wymagań. Niech każdy ma to, co lubi, bowiem ten raczej jedyny, wyjątkowy dzień w życiu winien być przepiękny...
OdpowiedzUsuńNo i liczy się atmosfera, by każdy dobrze się bawił:-)
UsuńDzieje się dużo w temacie organizacji ślubu. Co chwilę nowe gadżety, wystroje, zwyczaje. Wystawne wesele nie jest oczywiście gwarantem trwałości związku, kto co lubi zresztą. My mieliśmy przyjęcie na 60 ludzi, taki totalny standard, 17 lat temu prawie.
OdpowiedzUsuńW sobotę byliśmy na zabawie karnawałowej i tam zamiast fotobudki była możliwość nagrania krótkiego filmiku. Trzeba było stanąć na takim podwyższeniu, plecami do siebie, a wokół puszczony był - telefon komórkowy? i kręcił filmik z wygibasów na tym podwyższeniu.
A co do ilości zawieranych ślubów - w mojej gminie USC zarejestrował jakieś 220 ślubów, z tego chyba 77 konkordatowych tylko.
Kiedyś często spotykaliśmy samochody z dekoracjami ślubnymi, pandemia to zminimalizowała, ale nadal mało widujemy ślubów...
UsuńMi w tym roku stuknie czterdzieści pięć…i bardzo się cieszę, że to było wtedy nie teraz bo mam wrażenie, że te dzisiejsze wesela to przerost formy nad treścią.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Ja trochę żałowałam, że miałam mały wpływ na organizację, niestety...rodzice płacili i oni decydowali.
UsuńTeż bym wolała skromnie i tylko kameralne spotkanie dla najbliższych. Źle się czuję na weselach, opowiadałam raz nawet niedawno na blogu...
OdpowiedzUsuńAle cóż, zapraszają i znów chodzę, co zrobić. Odmówić nie wypada.
Ja swoje śluby odnowiłam w naszym stylu. Raz że w naszym Kościele, nasz pastor prowadził ceremonię i to było super, bo wszyscy mogliśmy zostać na sali gdzie były przekąski z zaprzyjaźnionej restauracji. I bez alkoholu. Rodzina pierwszy raz była na czymś takim, mówiąc, że doświadczyli czegoś niesamowitego, nawet kazanie nietuzinkowe, bo przecież porównywać mogą tylko z Kościołem Katolickim gdzie nie ba zbyt wiele polotu czy ekspresji.
Powodem naszego odnowienia było ponowne zejście się po roku separacji. Myślę, że to ma sens jak najbardziej.
Nadzwyczajne atrakcje? Nie. Klasyczne wesela prześcigają się jedynie w sprośności gier, zabaw i piosenek.
W Waszym przypadku to zrozumiałe, tym bardziej, że na innych zasadach.
UsuńNiektóre zabawy bywają wręcz żenujące, ale jako goście nie mamy na to wpływu...
Co więcej, inni goście przy tych żenujących zabawach świetnie sią bawią...
UsuńPo odpowiedniej dawce alkoholu wszystko się podoba...
UsuńWażne by młodzi w tym wszystkim się nie pogubili :)
OdpowiedzUsuńI by wesele nie popsuło relacji w rodzinie...
UsuńMy nie chcieliśmy wesela, więc zostaliśmy na nie "zaproszeni" przez Rodziców...;o) Co do "odnawiania ślubów" całkowita zgoda...Raz przysięgam - dotrzymuję...Taka jestem zacofana...;o)
OdpowiedzUsuńTo nie zacofanie, raczej konsekwencja:-)
UsuńDla mnie te wszystkie wspaniałe dekoracje, fety, bogate dodatki, wyrafinowane i bardzo amerykańskie w stylu cuda-niewidy są formą dziwnego teatru z pogranicza kiczu. Najważniejsze jest szczęście po ślubie a jego przecież nie zapewnią najwymyslniejsze i najbogatsze nawet ozdoby....
OdpowiedzUsuńTo prawda, a zdarza się w dodatku, że planowanie wesela poróżni członków rodziny!
UsuńKiedyś na takich targach w Chełmie, moja córka robiła za modelkę, więc bywałem tamże często.
OdpowiedzUsuńPiękna dziewczyna, to i zapraszali:-)
UsuńNiedawno byłam na weselu przygotowanym przez parę młodą. Skupili się na gościach, to oni byli najważniejsi, a młodych jednoczyła belgijka, fantastyczny taniec. Ten dzień ma być zapamiętany, więc warto poświęcić mu nieco uwagi.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Belgijkę tańczyli u nas kiedyś uczniowie, taki szkolny projekt dla wszystkich:-)
UsuńTakich bajkowych wesel jak w Indonezji nie widziałam nigdzie. Ale moje najnowsze doświadczenie to ślub w Gruzji. Trafiłam przypadkiem. Zdziwiło mnie, że Młodym towarzyszyli tylko ich rówieśnicy. Nie było rodziców.
OdpowiedzUsuńKoleżanki córka była na ślubie i weselu w Słowenii, bawiła się cała wioska i wesele było składkowe:-)
UsuńZa moich czasów... ha ha ha !!! Ja również mogłabym użyć tego sloganu. W tym roku będziemy mieć 30 rocznicę ( jeśli się nie mylę ). Zatem - w moich czasach były normalne wesela, to znaczy dużo się tańczyło i dużo piło.
OdpowiedzUsuńMoje koleżanki od śpiewania, które pochodzą z Tucholi powiedziały mi ostatnio, że tam są inne zwyczaje, charakterystyczne dla regionu. Tam na wesele przychodzą dziady i jeszcze ktoś ( nie pamiętam nazwy ). Jest strasznie i śmiesznie.
Tuchola to Bory Tucholskie, nie znam tamtejszych zwyczajów, choć w Bory jeździliśmy z rodzicami na wczasy...
UsuńJa ogółem nie cierpię wesel, nie umiem i nie lubię tańczyć, tłumy mnie przerażają, zabawy irytują, pić też za dużo nie potrafię. Zwykle na czyichś to tak do oczepin wytrzymuję, a jeszcze pół wesela spędzam, bawiąc cudze dzieci na podwórku, jeśli jest możliwość. Możliwe, więc że najlepsze atrakcje przegapiam ;p. Swoje koniecznie chciałam w stodole, wyprawiane w całości po swojemu i skromne. Udało się, choć rodzice i teściowie ciągle mieli swoje dodatki i tak skromnie, jak chcieliśmy, nie było :P.
OdpowiedzUsuńZ reguły rodzina ma inne życzenia, niż młodzi i zależy to też od tego, kto za wszystko płaci.
UsuńNic ekstrawaganckiego nie spotkałam. Wolę normalność.
OdpowiedzUsuńNa weselu ma błyszczeć tylko Para Młodych, ot co💝🤗
Pozdrowionka przesyłam🤗🌷
To zależy też od zasobności portfeli i grona zapraszanych gości.
UsuńNormalność każdy inaczej rozumie, najważniejsze by było elegancko i sympatycznie.
Słodkości istne cudenka!
OdpowiedzUsuńJa już gratuluję pożycia małżeńskiego 🙂, masz bardzo zdrowe do tego podejście.
Co do atrakcji i Twojego pytania - kochana dziś takie rzeczy jak fotobudki itp to nawet na imprezach szkolnych są, urodziny dzieci w lokalach a komunie to dziś niemal wesela "z Twoich czasów"
Wcale nie uważam że to dobre trendy..
.
Serdeczności ♥️
Ja tez uważam, że czasami to istny wyścig szczurów, podobno niektórzy biorą nawet pożyczki z banku na takie cele, czego już w ogóle nie rozumiem...
UsuńAlez ludzie potrafia obecnie piekne uroczystosci weselne organizowac. Chodza przed slubem do szkoly tanca, aby nauczyc sie swojego pierwszego tanca. Te torty z Twoich zdjec to male dziela sztuki. Moj torcik nie mialby porownania do tych ze zdjec. Pomimo wszystko uwazam, ze mialam mala, ale fajna impreze weselna:) Goscie bawili sie dobrze. Dopisali.. milo bylo:)
OdpowiedzUsuńA i tak przy tej malej imprezce trzeba bylo sie nachodzic i nazalatwiac, ze ho, ho, ho...
Jestem ciekawa ile kosztuja obecnie weselne imprezy. Ciekawe czy by sie za to malego mieszkania nie kupilo?
To chyba zależy, ilu gości i w jakim lokalu, już dodatkowe atrakcje typu fotobudka, czekoladowa fontanna itp. nie są tanie, a dodaj do tego noclegi dla przyjezdnych...
UsuńSpotkałam parę młodych tak razem, że byli jedno. Raz jeden . Nic więcej nie było dość piękne by zapamiętać.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tylko raz...
UsuńMy sami nie mielsimy wesela bo nie chcieliśmy ,że to mielsimy wykończone mieszkanie i sami sobie mieszkalimy. Ale dziś jak patrze na te wszystkie cuda i cudeńka to bym chciała mieć tak piękne zrobione wszystko :) każdą kobieta chce wyglądać jak księżniczka i czuć się w tym dniu wyjątkowo:) a dzi naprawdę tego wszystkiego jest po kokardki :)
OdpowiedzUsuńWyglądać jak księżniczka tak, ale z wesela chętnie bym zrezygnowała na rzecz własnego kąta...
Usuń