Wybraliśmy się nad jezioro, nasze ulubione w Ślesinie, a tam impreza, że ho, ho! Pojedynek regionów, a dokładnie konkurs dla Kół Gospodyń Wiejskich. Piękne stoiska, scena na występy i wykłady o zdrowiu, miejsca do degustacji potraw dla gości imprezy.
Wysłuchaliśmy jednego wykładu o znaczeniu ziół w lecznictwie oraz wystąpienia na temat miodów i ich szerokiego zastosowania w każdej dziedzinie życia...
Sympatyczne panie w pięknie haftowanych bluzkach pozwoliły na zrobienie pamiątkowego zdjęcia, a oprócz bluzek zachwyciły mnie obrazy haftowane krzyżykowo.
Od tego stoiska trudno było odejść, nie tylko z powodu wyrobów z takich owoców jak aronia, borówka, dereń, pigwa, ale przede wszystkim z powodu sympatycznej i pełnej pasji właścicielki, która zaczyna swoją przygodę z przetwórstwem. Próbowaliśmy octów, żelków z borówki, nalewki z derenia...
Mój mąż oczywiście upolował pyszny chleb ze smalcem ...
a mnie zasmakowała lemoniada pietruszkowa i miniaturowe ciasteczka...
Każde stoisko miało niepowtarzalną aranżację oraz inne wyroby, każde koło gospodyń miało własne stroje , ale wszędzie było sympatycznie i gościnnie!
Nie czekaliśmy do końca imprezy, bo trafiliśmy na jej początek, a finał zapowiedziano na późne popołudnie. Wybraliśmy się za to na długi spacer wokół jeziora, bo ludzi znacznie mniej, za to łodzi jeszcze sporo. Dni ciepłe, zagłówki i jachty w porcie, chyba cały wrzesień pozostanie pod znakiem żagla...
Żeglować nie potrafię, ale spodobał mi się taki mały dom na wodzie, cumujesz do mola w marinie i wakacje z głowy!
Lubię ciepły wrzesień i jego atrakcje, jak nie pojedynek gospodyń, to pożegnanie lata w skansenie, a jeszcze wybieramy się na słowiańską imprezę do Biskupina.
Siedzenie w domu zostawiamy na ponure miesiące i pluchy jesienne...
Wygląda naprawdę pysznie :) A wrzesień to w/g mnie to najlepszy czas na dłuższy wypoczynek. Aura nie jest już gwałtowna, więc mniejsze ryzyko burz i nawałnic.
OdpowiedzUsuńNiesamowite, blogger zeżarł mi własną odpowiedz na Twój komentarz!
UsuńNa dłuższy wypoczynek musimy czekać do emerytury męża:-(
Hahah Pewnie wyłuskał słówko "pysznie" :)
UsuńKrzyżykami wyszywam od 6 roku życia. Swojego czasu wyprodukowałam mnóstwo obrazków i obrazów, teraz skończyłam obrus dla przyjaciółki.
OdpowiedzUsuńO widzisz, a nie pokazałaś lub nie pamiętam!
UsuńNo, nie pokazałam. W ogóle zapomniałam obrusowi zrobić zdjęcie i teraz będę musiała w tym celu pojechać w okolice Opola. Nie wiem, kiedy znajdę na to czas :-)
UsuńNiech w Opolu zrobią fotkę i wyślą...
UsuńLubie haft krzyzykowy. Sama swego czasu haftowalam, musze do niego powrocic, bo dawal mi relaks. Lubie tez dziergac, ale nie mam dla kogo, bo moja rodzinka to nie sa fani dzierganych rzeczy.
OdpowiedzUsuńA takie festyny sa swietne. Przekonalam sie po atrakcjach w skansenie w Olsztynku. Mnie wlasnorecznie wyrabiane twarogi bardzo krecily.
Haft krzyżykowy zarzuciłam, bo za drobne wzory, od szydełka wolę druty, ale dziergam głównie dla siebie , rzadko na prezenty, bo większość woli gotowe swetry...
UsuńSery z manufaktury są o niebo smaczniejsze!
bardzo lubię jarmarki regionalne i inne takie imprezy, a lemoniada pietruszkowa zauroczyła mnie już samą nazwą...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Była świetna, pytałam o skład: woda, cytryna, miód i natka pietruszki, zmiksowane i odcedzone.
UsuńPołączenie cytryny z natką pietruszki jest boskie! U nas jedna cukiernia robi takie lody - sorbet cytryna z zieloną pietruszką i ja je wtedy pożeram bez opamiętania.
Usuńistna bomba witaminy C :)
UsuńJadłam lody cytrynowe z bazylią , też pyszne, ale lawendowe, to dopiero coś!
Usuńja wciąż poluję na czekoladę z wasabi, ale w Polsce nie spotkałem się nigdy z takim produktem... chyba sobie zrobię czekoladę do picia, problem w tym, że trudno o prawdziwe wasabi, zwykle jest to barwiony polski (europejski) chrzan, ale tak na dobrą sprawę to też może być ciekawe doświadczenie...
UsuńPróbowałam kiedyś czekolady z chili, przywiezionej z daleka, smaczna była, ale z wasabi nie spotkałam...
UsuńWspaniała impreza. Życzę Wam kolejnych udanych wyjazdów. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękujemy, czasem wypatrujemy, a czasami trafiamy przypadkiem.
UsuńZadziwiające jak wiele się dzieje.
OdpowiedzUsuńDla mnie to zupełnie nieznany świat.
No naprawdę, praktycznie każdy weekend można wypełnić atrakcjami, bo i w naszym parku miejskim wiele się dzieje!
UsuńDobry plan jotko - wykorzystac lato i jesien a w zimie wypoczywac. Ale i zima jest godna ogladania, jej krajobrazy, kuligi.....
OdpowiedzUsuńMieliscie fajna wycieczke, w dodatku bardzo klorowa i smaczna. Zawsze potrafiacie znalesc ciekawe miejsca i imprezy.
U nas tez sa podobne stoiska i kiermasze, czesto organizowane przez grupy etniczne - a to greckie, a to tureckie, a to zydowskie, indyjskie, niemieckie......Dawniej uczestniczylismy w nich ale sie nam w koncu znudzilo bo co roku bardzo podobne.
Zimą tez niekiedy wyjeżdżamy, ale dzień wtedy krótki i szybciej się marznie.
UsuńTo prawda, kiedyś oferta była ciekawsza, ale pandemia wszystko zmieniła...albo dopadł niektórych kryzys.
Mniam mniam pyszności na tych stoiskach.
OdpowiedzUsuńMyśmy z braćmi ominęli imprezę związaną ze świętem karpia w Miliczu i pojechaliśmy nad stawy na spacer ścieżką przyrodniczą przecinającą jeden z nich. Pierwszy raz fotografowałam białe czaple, jest ich tam całe mrowie :)
Tez świetny wypad, czasami lepiej poszukać ciszy w ustronnym miejscu:-)
UsuńUroczo spędzony czas, taki lubię I dla ciała i dla ducha.Piekne okolice ,czy to Ślesin nad Notecią ?
OdpowiedzUsuńNie, to w Wielkopolsce, blisko Konina.
UsuńLemoniada pietruszkowa? Czy to zwykła lemoniada z dodatkiem pietruszki? Nie spotkałam się z taką, ale brzmi smakowicie ;-)
OdpowiedzUsuńA cała impreza bardzo fajna, i dobrze że pogoda dopisała.
Woda, cytryna, miód i natka zmiksowane razem, pycha!
UsuńLubię takie imprezy. Można się z nich wiele dowiedzieć np. o lokalnych tradycjach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, a gdy jeszcze są występy, to i posłuchać jest czego!
UsuńMy też staramy się korzystać z pogody ile się da :) Taka piękna aura będzie zaraz rzadkością.
OdpowiedzUsuńA ja mam nadzieję na piękną jesień:-)
UsuńBardzo lubię takie imprezy, smakołyki widzę a to jest coś co mnie przyciąga, samo słowo: "miód" skupia moja uwagę
OdpowiedzUsuńOch, smakołyków było mnóstwo, za mało miejsca w żołądku by wszystkiego spróbować!
UsuńUwielbiam lemoniadę pietruszkową i całkiem o niej zapomniałam 🤔 podobnie o tym jak to beztrosko było z mężem żeglarzem żeglować w Bieszczadach 🤗
OdpowiedzUsuńBASIA (sielskiem.blogspot.com)
O wielu rzeczach i sytuacjach zapominamy w pędzie dnia codziennego, a szkoda...
UsuńSame dobrocie, aż miło się ogląda zwłaszcza, że nie ma polityków.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Tam na szczęście nie było lub ja nie spotkałam:-)
UsuńTakie imprezy uświadamiają nam jak mało wiemy o poszczególnych regionach własnej ojczyzny. Te haftowane bluzki, to prawdziwe dzieła sztuki, o krzyżykowych obrazach nie wspominając. Zawsze podziwiałam kobiety, które upodobały sobie haft krzyżykowy. Za mną od kilku dni "chodzi" smalec własnej roboty, ten chleb z nim, pokazany na zdjęciu, wzmocnił apetyt. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa za smalcem nigdy nie przepadałam, ale wiem, że są smakosze, a dobry smalec trudno zrobić:-)
UsuńCiekawe wydarzenie. :) I różne dobre rzeczy (poza tym smalcem ;)), i można się czegoś o swoim regionie dowiedzieć. :)
OdpowiedzUsuńMnie zachwyciła różnorodność działań tych pań, ile w nich energii!
UsuńTo są bardzo dobre imprezy i uważam, że powołanie kiedyś do życia Kół Gospodyń Wiejskich było b.dobrym pomysłem. Jest to pewien sposób integracji środowiska wiejskiego i wyrwania kobiet wiejskich z ich codzienności. Twój pan małżonek dobrze wybrał- taki wiejski smaleczek to pychotka (niestety mam zakaz spożywania go). A haft krzyżykowy był przez długi czas moim hobby, które potem zmieniło się na robienie "biżutków" z koralików. Niestety ostatnim moim hobby jest "nicnierobienie". Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńW dodatku ich działalność wykracza poza wieś, kulinaria i robótki, jestem pełna podziwu dla tych wszystkich inicjatyw!
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńSuper impreza:)
Hafty na bluzeczkach - piękne, a smakołyki radują nie tylko oczy ale i podniebienia:)
Pozdrawiam:)
Te hafty od razu przyciągnęły moja uwagę! No i dekoracje:-)
Usuńczas przetworów. a owoce, które wymieniłaś nadają się znakomicie - wiem, bo robię.
OdpowiedzUsuńO, to podziwiam! ogrodu nie posiadam, a kupowane owoce na przetwory są zbyt drogie.
UsuńBBM: Bardzo kolorowo tam było! Ciekawie spędzacie czas. Miło poczytać i pooglądać.
OdpowiedzUsuńKolorowo i wesoło, od razu humor lepszy!
UsuńWygląda na to, że we wrześniu uaktywniają się KGW. Dzisiaj i jutro w co drugiej wsi są kiermasze, święta np "Pieczonego ziemniaka" itp, organizowane przez KGW. I wszystkie koła reklamują się z niesamowitym żarełkiem:):):) No i te stroje ludowe, bardzo kolorowe.
OdpowiedzUsuńWidzę, że lubisz takie imprezy:):) To zawsze fajnie spędzony czas i dający wytchnienie.
Lubię wpaść i rozejrzeć się, czasami cos kupujemy, ale szybko uciekamy przed tłumem...
UsuńWszystko cudne, piękne, na bank pyszne, ALE!!!! Te bluzki bialutkie w czerwone maczki to bym tym Paniom zakosiła!!! Cudne!
OdpowiedzUsuńByłoby Ci w tej bluzce cudnie!
UsuńCałkiem fajna impreza :) Piękne jezioro :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Oj, jezioro tam piękne i duże, mnóstwo miejsca do spacerów!
UsuńPrzepiękna impreza folkowa. Uwielbiam takie. Pięknie kolorowo i pysznie. A na dodatek zdrowo bo wszystko z własnej zagrody. Niech ta jesień będzie pogodna i złota, jaką kochamy... Serdeczności :*
OdpowiedzUsuńNiech będzie, jestem za, czasami bywa przepiękna i ciepła:-)
UsuńSuper impreza :) KGW bardzo się uaktywniły po latach zastoju i świetnie :) A ta lemoniada to Koła z Noskowa - Radomic - Strzyżewa? To miejscowości niedaleko mnie ;)
OdpowiedzUsuńPowiększyłam zdjęcia i widzę, że nie ;)
UsuńTamten rejon serwował dania na ciepło i przetwory:-)
UsuńTakie imprezy są dość ciekawe, szczególnie jeśli chcemy zrobić jakieś niecodzienne zakupy i szukamy nowych smaków, jak np. wspomniana przez Ciebie lemoniada pietruszkowa :)
OdpowiedzUsuńTo fakt, albo chleby, lawenda czy jakieś ozdoby:-)
UsuńWspaniale, że odbywają sie takie imprezy, że gospodyniom chce sie tworzyć i pokazywać innym swoje wytwory. Ludzie odwiedzajacy przynajmniej widzą, że duch w narodzie nie zaginął, że poza smieciowym jedzeniem z supermarketów jest duzo innych ciekawszych produktów. A na pewno zdrowszych!
OdpowiedzUsuńO, nie. Duch w narodzie całkiem młody, a głowy pełne pomysłów!
UsuńOoo to musiała być świetna iw dodatku smaczne impreza!😃
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Wrzesień jeszcze nas wygrzeje, bo chciałabym w weekendy jeszcze wyskoczyć w ciekawe miejsca.
Później to nam zostanie, kocyk I herbatka z książką 😄
Ma być ładnie, wiec pewnie jeszcze skorzystamy:-)
UsuńWspaniale! Aż ślinka cieknie gdy patrzę na te wspaniałości kulinarne. Panią od przetworów podziwiam (że swoje zapewne hobby przekuła w biznes). Ja robię dżemy z pigwy , a nalewki z derenia i tarniny, takie cienkie, damskie. Kiedyś we Francji w sklepie jednego klasztoru (tak, mnisi też umieją prowadzić biznes) kupiłam nalewkę z malin 22% (alkoholu). Była wspaniała. Mocnych nie lubię, robię takie 22% ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam na podobnej imprezie w Gostyniu, bardzo fajna sprawa. A kiedy jest festyn w Biskupinie? Dawno tam nie byłam :)
Nalewki bardzo lubię, mój syn robił, ja nie próbowałam.
UsuńBiskupin zaczyna się 16 września, potrwa do 20 :-)
Dziękuję ! :)
UsuńTakie imprezy to lubię. :) Można się dowiedzieć czegoś i popróbować nowości.
OdpowiedzUsuńSądzę, że niedługo będę miał możliwość robienia lepszych zdjęć, to pewnie ze spacerów będą jakieś.
W sumie coś może w tym być. Albo badane są zachowania ludzi, kto wchodzi na ten trawnik, a kto nie. :)
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
O, to czekam na fotki z twojej okolicy...
UsuńFajna taka odskocznia od codzienności:)
OdpowiedzUsuńFajna i smakowita!
Usuń