Kiedyś przeżyliśmy potop w kuchni i to przed wyjazdem na wesele. Sytuacja została zażegnana, ale problem może się powtórzyć. Nie tylko od nas to zależy. Blok ma ponad 30 lat, rury skorodowane, spółdzielnia odpowiada za usterki poza mieszkaniem.
Tym razem poprosiliśmy o wymianę zaworów od zimnej i ciepłej wody w tzw. pionie, bo nie trzymały i nawet drobnych napraw nie mogliśmy sami zrobić. Poza tym słabo leciała woda, a nie była to wina ciśnienia.
Panowie ze spółdzielni wymienili zawory, ale woda nie leciała nadal. Jeden z nich zaczął walić młotem w rury, bo "pewnie kamień się nagromadził i trzeba odblokować". Podobnie robili w kuchni, przez co odpadło nam pół ściany nad zlewem, ale to przecież nie ich problem!
rurki rozlatywały się w rękach....
stanowisko dowodzenia i wanna w przedpokoju...
Dobrze, że choć spłuczka działała, bo głupio prosić sąsiadów...
przy okazji naprawili partactwo poprzedników w ubikacji...
jeden otwór w ścianie i wszystko jasne...
Nasz hydraulik miał chyba wzięcie, bo telefon ciągle dzwonił i niejeden klient został odprawiony z kwitkiem, więc i tak udało nam się wpasować w lukę.
Za poczęstunek podziękowali, bo " to szefowa już nie te czasy", a tylu ciekawych historii się nasłuchałam, że na niejeden post by starczyło.
Najlepsze było to, że panowie fachowcy wcale nie kształcili się w kierunku hydraulika, ale wiecie co? Wcale mi to nie przeszkadza, tym bardziej, że nie wiem, po jakich szkołach byli panowie ze spółdzielni...
Współczuję Asiu tego całego zamieszania, na szczęście wszystko dobrze się skończyło. U nas też jest dużo kamienia, więc znam ten ból. Cieszę się, że trafiliście na dobrych fachowców, bo o nich trudno w dzisiejszych czasach. Pozdrawiam milutko.
OdpowiedzUsuńJakiś Anioł nad nami jednak czuwał...
UsuńBuziaki gorące!
Dobry fachowiec, nawet jeżeli nie kształcony w danej profesji, to prawdziwy skarb. Boję się wszelkich remontów, bo nie wiadomo na jakiego speca się trafi. Patrząc na te plastikowe rury, trudno nie zadać sobie pytania, ile wytrzymają. Życzę by nie było więcej takich nieszczęść.
OdpowiedzUsuńPodobno wytrzymują dłużej, niż dotychczasowe, które rdzewieją i zapychają się regularnie:-)
Usuńbo dzisiaj niestety o prawdziwego fachowca trudno...pół ściany powiadasz i że nie ich problem? ech...a wykształcenie - mam ważenie, że dziś norma.
OdpowiedzUsuńTak się zawsze tłumaczą, oni wykonali zgłoszone i kropka!
UsuńZnaleźć dobrego fachowca to prawdziwy wyczyn! Wiemy coś o tym. Niedawno wymieniliśmy piec, ale z polecenia mieliśmy cudownego pana, który był bardzo punktualny (to nas szczególnie zdziwiło;) i naprawdę rzetelnie wykonał całą pracę. Zapadł nam szczególnie w pamięci, bo o "fachowcach" z naszego domu moglibyśmy książkę napisać ;) I to taką taką z fabułą jak z horroru ;)
OdpowiedzUsuńCzyli skecz Kobuszewskiego i Gołasa nadal aktualny...
Usuńw upały to ja się myję pod szlauchem na placu, na szambie oszczędzam, ale wieś to wieś, w bloku nie ma placu, a hydrant na klatkowskiej dawno już ukradli, LOL...
OdpowiedzUsuńnieważne, gdzie się człowiek uczy, ważne, żeby umiał...
p.jzns :)
Jasne, wolę dobrego fachowca od lichego magistra!
UsuńO matko. Szkoda, że nie mieszkasz w mojej okolicy, poprosiłabym o namiar na hydraulików. :)
OdpowiedzUsuńZe spółdzielnianymi miałam tylko drobne doświadczenie, kiedy piach zapchał filtr przed licznikiem i miałam bardzo słabe ciśnienie (na szczęście też mam dwa piony). Najpierw sama zdiagnozowałam, że to problem w pionie, może filtr jest zapchany, i trzeba zgłosić do spółdzielni. Wytłumaczyć pani przez telefon, co się dzieje, stwierdziła "pewnie filtr jest zapchany" i umówiła hydraulików. Na pierwszej wizycie stwierdzili "filtr jest zapchany" (naprawdę?), ale już jest późno, nie mają sprzętu i przyjdą jutro. Ale na kolejnej już oczyścili, zrobili wszystko dobrze, a przy okazji postanowili poplotkować i zaktualizować dane o sąsiadach (przy otwartym pionie, niech słyszą ;)).
A tak, u nas zawsze chodzą we dwóch i przeważnie nie mają potrzebnych części, a lokatora traktują jak zło konieczne...
UsuńSwietnie ze mimo skomplikowanej sytuacji udalo sie szybciej i sprawniej naprawic. Uzywajac wode czy prad robimy to mechanicznie a dopiero gdy braknie okazuje sie jaka bieda bez nich.
OdpowiedzUsuńMy, bo moze pamietasz ze planujemy renowacje kabiny prysznicowej, mielismy w domu przedstawicieli czterech roznych firm specjalistycznych. Dwie daly ceny nie do przyjecia, inne nawet przystepne a jedna obiecala ze robote zrobi w jeden dzien co wydaje mi sie niemozliwoscia. Byloby fajnie bo szybko moglabym sie pozbyc towarzyszacego balaganu.
Bardzo pragne tej renowacji ale zarazem boje sie jej - zamieszania jakie przyniesie. Tyle ze mam wybor bo nie ma awarii tylko moja zachcianka z ktorej moge zrezygnowac.
O tak - szczesciem jest znalesc dobrego fachowca i dobrze ze Ci sie udalo.
Zycze radosnych kapieli.
A ja Ci życzę sensownej ekipy i krótkiego bałaganu:-)
UsuńDobrze, że problem z usterką został zażegnany :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mam nadzieję, że na długo ;-)
UsuńNo to ja jednak wolę mieć ten kurzwszędzie niż żeby wody brakowało, choć bywały i takie sytuacje w życiu domowym. Dla mnie najważniejsze, by człowiek znał się na robocie, a nie ważne jakie i czy w ogóle jakieś dyplomy i szkoły posiadał.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, kurz się posprząta, a bez wody ani rusz!
UsuńPodaję Ci link. Zapraszam Asiu na te moje takie tam nic. 🤗.
OdpowiedzUsuńO ile dobrze pamiętam, to niedawno skończyliście męczący remont? Gdzieś rok temu? Kiedy zaczynam się nad sobą użalać, że ciągle nie mogę przeprowadzić swojego, to się pocieszam, że pewnie zaraz byłaby jakaś awaria. Bo tak już kiedyś było, a Twój przypadek to potwierdza. Naprawdę bardzo Ci współczuję.
OdpowiedzUsuńO nie , to już 3 lata, tak tak, czas leci rakietą!
UsuńTrochę stresu było, wydatek tez, ale co zrobić, na szczęście już po wszystkim!
Alternatywy 4 - nieśmiertelne jednak. Dobrze, że już macie to za sobą.
OdpowiedzUsuńO tak, kolejne kabarety skorzystają...
UsuńJak ja sie takich wyciekow obawiam brrrr.
OdpowiedzUsuńRaz po robocie hydraulika . jakies 8 miesiecy- zauwazylam wode na podlodze w przedpokoju. Dobrze, ze to sie stalo podczas mojego pobytu w Polsce. Trzy dni trwalo zanim kogos zalatwilam a woda kapala, zmienialam tylko reczniki. Mowiono, ze to i tak szybko. Trzy minuty roboty i stowka mi pekla. Ten, ktory robil owa robote od pocztatku, instalowal i schrzanil, nie odbieral telefonow.
Teraz sie panow rzemieslnikow nie czestuje, choc ja znam i takich, co mowia ;"Szefowo. Skocz po piwo."
Najgorzej, gdy ktoś zaliczkę zapłaci na materiały i potem szukaj wiatru w polu!
UsuńU mnie herbatkę tylko wypili i jeden palił, ale na balkonie...
Nic przyjemnego , dobrze że trafiła się wam złota rączka ,trudno teraz o fachowców, też muszę szukać kogos do łazienki do wymiany szyb kabinowych na wannie, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMąż szukał i czytał opinie i od razu od pierwszej wizyty było widać, że facet zna się na rzeczy...
UsuńDziękuję, Tereniu, cieszę się, że nie zrezygnowałaś!
OdpowiedzUsuńTereniu, sprawdzaj tez spamy w komentarzach, bo często tam wpadam...
OdpowiedzUsuńOk. Asiu.
OdpowiedzUsuńJotuś, na myśl o jakiejkolwiek awarii robi mi się słabo. A było tego i wciąż się powtarza 😟 I bojler, i spłuczki, i rurki, i grzejniki, i okna, itp., itd. Szczególnie z oknami balkonowymi problem, bo teściowa stale psuje i nie pomagają kartki, żeby nie otwierała... teraz do czego się dotknie to zepsuje, ostatnio drzwi od szafy... echhhh, ręce opadają. Dobrze, że znaleźliście prawdziwych fachowców i wreszcie koniec udręki 🙂
OdpowiedzUsuńOdpukuję w niemalowane, by nie zapeszyć:-)
Usuń🙂🙂🙂👍
UsuńBBM: Wszelkiego rodzaju naprawy to prawie kataklizm. Dobrze, że to już za Wami!
OdpowiedzUsuńOj tak, a w starych domach to w ogóle nie wiadomo, czego się spodziewać!
UsuńTo Wy „Szczyńściorze nad szczyńściorzami”- trafić dobrego hydraulika szybko, to cud, a jeszcze takiego, jak opisujesz… sam miód. Wiem, wiem, rozbabrane, trochę trwało, ale to tydzień, a nie pół roku szukania fachowca. Niech Wam teraz woda leci bez problemu tam, gdzie trzeba, a radość z tego powodu niech nadal będzie wielka
OdpowiedzUsuńJak miło wziąć prysznic w taki upał...człowiek nie docenia tego, co ma...
UsuńPlaci sie ogromne czynsze w Polsce,a w razie awarii ludzie sa pozostawiani sami sobie...
OdpowiedzUsuńMy opłacamy tzw. fundusz remontowy, a i tak klatkę schodową remontowano nam po raz pierwszy od 30 lat, o reszcie nie wspomnę...
UsuńWspółczuję tych nerwów i niedogodności. Mam nadzieję, że teraz będzie dobrze, a Wy powoli ochłoniecie. P.S. Ładna podłoga w Waszym mieszkaniu :) Pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuńNa szczęście podłogi nie zniszczyli:-)
UsuńOh temat naprawy, remonty to temat morze . Każdy mógłby niejedno odpowiedziec. Ja przeżyłam powódź w lipcu. Poszedl zawór zimnej wody i miałam strumień w mieszkaniu. Też okazało się , że to nie problem spółdzielni.
OdpowiedzUsuńNo popatrz, wszędzie ten sam problem, a człowiek zostawiony bez pomocy...
UsuńGdy się wprowadziliśmy w 1973 r do nowego mieszkania (wizytówkowe osiedle z wielkiej płyty) awarie "wodne" były niemal co tydzień, tyle tylko, że wszystkie "wodne piony" były w jednym miejscu. Po iluś tam latach spółdzielnia powymieniała rury w pionach, ale i tak byłam kilka razy zalana: raz u sąsiada nade mną pękła giętka rurką pod umywalką i woda od niego zalała mi mieszkanie tak, że miałam u siebie wodę po kostki. Tu też przeżyłam zalanie, 2 razy, ale tylko łazienka ucierpiała i wszystko na blogu sprawozdałam. Podobno jest możliwość by powstrzymać osadzanie się wapnia wewnątrz rur- ma to coś wspólnego z.....magnesem, ale nie pamiętam dokładnie. Bardzo Ci współczuję, bo znam ten ból. Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńTeraz sąsiad walczy z kanalizacją, to jakiś koszmar...u nas smród, u niego zapchane.
UsuńTeż przeżyłam wielki remont i to latem bo spółdzielnia postanowiła wymienić rury i kanalizację w całym bloku. Najpierw byliśmy trzy tygodnie bez wody w kuchni więc myliśmy naczynia w łazience, a później trzy tygodnie bez dostępu do łazienki, w której zostały tylko "gołe ściany". Na szczęście przed blokiem ustawiono nam prowizoryczne prysznice i toalety i czułam się jak na campingu. Mieszkamy na parterze zatem do sanitariatów mieliśmy bliżej niż sąsiedzi z innych pięter ale naszą codziennością były spotkania sąsiedzkie w łazience albo gdzieś po drodze, często w szlafrokach lub piżamach.
OdpowiedzUsuńPanowie robotnicy zawsze z radością reagowali na propozycję kawy i czegoś do, często znikali z moimi kubkami i oddawali po pracy, umyte :).
Pomęczyliście się trochę ale teraz macie spokój :)
Jacy kulturalni, umyli kubeczki!
UsuńNie wyobrażam sobie nawet podobnej sytuacji, zwłaszcza w upały!
Oby wszystko działało jak najdłużej. Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńOby, nawet nie myślę o powtórce!
UsuńTo mieliście szczęście w tym całym ambarasie, że trafiliście na prawdziwych fachowców. U nas panuje mit wykształcenia i papierka - nauczyciele coś o tym wiedzą ;) czasem najlepsze dyplomy są, a wiedzy i umiejętności pozostawiają wiele do życzenia.
OdpowiedzUsuńTo prawda, a do niektórych zawodów trzeba nawet pasji!
UsuńJoAsiu ♥,
OdpowiedzUsuńbardzo Ci współczuję tych wszystkich niedogodności, ale najważniejsze, że wszystko skończyło się dobrze .. mieliście szczęście, że trafiliście na prawdziwego fachowca :)
..czytam Kochana wszystkie Twoje posty, ale nie zostawiam śladów, czasem ciężko mi napisać, wybacz proszę, nie czuje się ostatnio zbyt dobrze..
- pozdrawiam Cię najserdeczniej i najcieplej, ściskam mocno,
życzę ogrom zdrówka i pięknych chwil ! ♥♥♥
Rozumiem Cię doskonale, czasami organizm nami rządzi, sama miewam paskudne migreny. Oby zdrowie nie doskwierało Ci za bardzo, bo czekam zawsze na każdy Twój wiersz:-)
UsuńNieprzyjemne doświadczenie. Dziś trudno o dobrego fachowca, jak i o dobrego lekarza. A jak już takiego znajdziesz to właśnie weź się do niego dostań. Dobrze, że to już za wami.
OdpowiedzUsuńDokładnie, dlatego boję się wszelkich komplikacji...
UsuńAj w tych czasach dobry fachowiec to skarb i tak trudno o nich
OdpowiedzUsuńJa mam znajomego Kazia ma już lata bo przed 70 ale mimo emerytury ma nadal wzięcie bo ma fach w ręku .
I zawsze mogę na niego liczyć gdy coś mi się dzieje
Bo panowie ze spółdzielni to tylko potrafią powiedzieć " nie da się " lub "tak musi być"
Dobrze że już masz to za sobą teraz trzeba cieszyć się że dobrzy fachowcy zrobili jak należy
Pozdrawiam serdecznie
U nas tez jest sąsiad, który czasami pomaga przy mniejszych awariach, a tym razem nie było go w domu, w dodatku awaria była większa...
UsuńSzczerze współczuję.... no ale dobrze że się wreszcie skończyło...
OdpowiedzUsuńStokrotka
Mam nadzieję, bo teraz sąsiadom szwankuje kanalizacja, już się boję o nasz pion!
UsuńDobrego fachowca to ze świecą szukać. Mnie za chwilę czeka przeprawa z elektrykiem. Już jestem cała w nerwach :(
OdpowiedzUsuńNie dziwi mnie to, elektryka to tez czasem prucie ścian!
UsuńDobrze, że już po wszystkim i możecie normalnie korzystać z wody. Ale coś cie się namęczyli, to namęczyli. W naszych stronach też jest ogromny problem ze znalezieniem dobrego i uczciwego hydraulika. Graniczy to z cudem, niestety. Dlatego w wielu takich naprawach domowych mój mąz musiał sie dokształcić, bo najczęsciej musimy polegać na sobie.
OdpowiedzUsuńMój tez wiele robi sam, ale nie wszystko można lub brak sił i narzędzi...
UsuńTo z pewnością historia pełna przygód i niespodziewanych awarii! Bardzo dobrze, że znaleźliście kompetentnego hydraulika, który sprawnie rozwiązał ten problem i to w sposób oszczędzający ściany i kafle. Awarie bywają stresujące, ale czasem przynoszą też niezapomnane historie i pozwalają nam poznać ciekawych ludzi. Mam nadzieję, że już teraz wszystko działa jak należy i możecie cieszyć się spokojem w swoim mieszkaniu :)
OdpowiedzUsuńCzasami dobrze cos stracić, by to docenić. Ciepła woda w kranie i posprzątane mieszkanie, to jest to!
Usuń