Pożegnaliśmy lato jakiś czas temu w skansenie w Dziekanowicach, ale teraz wpis bardziej pasuje do kalendarza :-)
Nie jestem pewna czy żegnaliśmy skutecznie, skoro nadal bardzo ciepło, żółtych liści mało, jedynie sejmiki szpaków przypominają o tym, że jesień zaczyna panowanie...no i klucze gęsi widujemy coraz częściej.
Nowość w skansenie, czyli wiejska plebania , powyżej tylko dwa zdjęcia, ale plebania wyglądała zamożnie i żadnych wygód proboszczowi nie brakowało...
W wodnym młynie zawsze można obejrzeć ciekawe wystawy. Tym razem, oprócz stałej ekspozycji rzeźby drewnianej, także interesująca wystawa na temat budownictwa wielkopolskiego, szczególnie okolic Krotoszyna i Poznania.
Bardzo podobały mi się szkice białym tuszem na czarnym tle...przypomniały mi programy Wiktora Zina , parę kresek i już widać zarysy domu, drzewa, mostu.
Typowe obrazki z polskiej wsi, plantacja chmielu (wysoki jak tyka) i ogródek przy domu, a tam wielgachne dynie, drzewa owocowe i kozy w zagrodzie.
Było i coś dla ducha, czyli występy zespołu ludowego i sympatycznej kapeli podwórkowej.
W chatach podglądaliśmy tradycyjne : kieszenie kapusty, gotowanie przetworów z dyni i śliwek, naprawianie obuwia, wyplatanie koszy z wikliny, młócenie zboża...
Nie obyło się bez próbowania smakołyków. Były pyszne ciasta, wędzone ryby, smalec i gzik, miody i żurek w chlebie, lokalne piwa niepasteryzowane, lemoniady.
W drodze powrotnej zajrzeliśmy do Gniezna, nie tylko na obiad, ten z pawiami, ale i na zwiedzanie katedry po remoncie, a na koniec kawa z ciastem w cukierni. Wróciliśmy do domu ciężsi pewnie o dwa kilo i pełni wrażeń!
Teraz chciałabym poszukać grzybów, ale za sucho w okolicznych lasach...
Bardzo ciekawie i smakowicie żegnałaś lato.
OdpowiedzUsuńStaramy się tak robić corocznie:-)
UsuńJuż wróciłaś od wnuka?
OdpowiedzUsuńPrzyglądając się fotkom największe emocjonalne wrażenie zrobiła na mnie beczka do kiszenia kapusty :) Ja to jeszcze pamiętam. Nasza rodzina nie miała pola, ale ogródek działkowy, taki standardowy. Nie masz pojęcia, ile z tego jednego ogródka robiło się na zimę zapasów. No i ile wysiłku to wymagało...Ja tylko deptałam kapustę, a i to krótko, tak, żeby mi nie było żal :) bo byłam chuda i lekka; bardzo zazdrościłam starszym kuzynom. Wujkowi, który szatkował kapustę nie zazdrościłam ;)
Co to jest gzik?
Nie, nadal się goszczę, ale mam więcej czasu dla siebie:-)
UsuńGzik, to biały ser rozdrobniony i z dodatkiem śmietany, ewentualnie szczypiorku lub rzodkiewki:-)
Pamiętam czasy, kiedy jako dziecko i potem nastolatka włóczyłam się szczególnie po górach (obóz wędrowny). Trafiało się wtedy w miejsca jak Bacówka, albo gospodarstwa specjalizujące się w wyrobie produktów nabiałowych. Widziałam np. jak robiono oscypki. Degustowałam też pyszności, które Ty teraz degustowałaś. A Skanseny robiły na mnie wrażenie. To wspomnienia bezcenne. Ciekawe jak odbierałabym teraz te miejsca, jako dorosła osoba. Może zrobię sobie wycieczkę w przeszłość? Świetne pożegnanie lata.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Jotko...
Odwiedzanie skansenów uzmysławia mi upływ czasu, bo wiele z eksponatów i tradycji pamiętam z dzieciństwa.
UsuńWspaniała wycieczka! Piękny skansen z mnóstwem atrakcji. Wspaniałe są stroje ludowe zespołu występującego w skansenie :)
OdpowiedzUsuńO tak, nawet buty były rewelacyjne, z miękkiej skóry, no i ta energia tancerzy!
UsuńCo to jest gzik i czy powoduje po konsumpcji gzdzenie ?
OdpowiedzUsuńZnowu odwiedzilas fajne miejsce, w dodatku majace jesienne akcenty. Pamietam moja babcie przygotowywujaca kapuste na zime w takiej beczce.
Masz racje - pamietam Zina i cuda jakie potrafil stworzyc zwykla jedna kredka. Ja, gdy narysuje w miare prosta linie to juz sie ciesze.......
Gzik wyjaśniłam pod komentarzem szarabajki.
UsuńGdy jeździłam do rodziny na wieś, to oglądałam pełne spiżarnie, nawet w studni była lodówka:-)
Haha - czyli co rano na sniadanie jadam gzik i nawet nie znalam tej nazwy !!!!!!!!
UsuńTak, kochana, jadasz gzik i dlatego jesteś taka aktywna:-)
UsuńChciało by się znów do skansenu:):): Ja to bardzo lubię, a jeszcze jak "żyje" pokazami to super.
OdpowiedzUsuńJest ciepło, ale jesień już widać. Dzisiaj rano szłam z Bezą aleją sosnową i ciągle zbierałam nitki pajęczyny z twarzy. Wokół byoło mgliście i dużo rowy na trawie, w powietrzu jesienna cisza.
Tak, te nitki są wszędzie i liście powoli zmieniają kolory, w ogrodach podziwiam astry i dalie, piękne są!
UsuńPatrzę na beczkę i babkę, która ugniata kapustę. u nas się kapustę w takiej wielkiej beczce deptało. Nogi się szorowało, a potem matka kupiła gumowce, które wyszorowała i deptałyśmy na zmianę w tych gumowcach. Brzmi strasznie, ale tak było, a kapusta wychodziła super. inna rzecz, ze nawet nie pomyślało się, że nogami jedzenie się wytwarzało- nie było myśli o obrzydliwości. Tak się robiło i już.
UsuńTak, wszystko rękami i nogami, a teraz miksery, malaksery, roboty...
UsuńMusimy się kiedyś wybrać do tego skansenu! Pogoda dopisuje, więc można jeszcze korzystać i zwiedzać ile się da :)
OdpowiedzUsuńNa pewno, jest tam wiele imprez, a i bez tego skansen zawsze żywy.
UsuńBBM: Długa i ciepła jesień w tym roku, to spokojnie można powycieczkować.
OdpowiedzUsuńMoże i październik dopisze pogodowo?
UsuńBardzo sympatyczny koniec lata, podziwiam pomysłowość organizatorów tak wielu atrakcji.
OdpowiedzUsuńKiedyś atrakcji było jeszcze więcej, ale jakoś po pandemii okrojono liczbę straganów i występów...
UsuńPiękne zakończenie sezonu.Wszystko mi się podoba.W domu rodzinnym kisiliśmy też w beczce kapustę, deptałam też ale kwas z tej kapusty zwany u nas kalnicą pychotka.Dynie leżakowały póki nie opustoszały jakieś sloiki, pestki pieczone były w kuchennym piecu na węgiel.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKiedyś niemal kazdy miał pełną spiżarnię lub piwnicę, teraz wszystko mamy w sklepach cały rok.
Usuńw tym roku lato można żegnać więcej niż raz. pogoda robi co może - najwyraźniej lubi pożegnania.
OdpowiedzUsuńChyba tak lub raczej to my lubimy imprezy, a każda okazja dobra:-)
UsuńMoja niemiecka koleżanka miała zaprzyjaźnioną artystkę, która miała pracownie plastyczne i w jednej z tych pracowni jako bibelot stał...but, który miał ponad 150 lat i to właściwie była łata na łacie. Współcześnie żaden Europejczyk by w takich nie chodził i dlatego szewcy nie mają co robić ;)
OdpowiedzUsuńMój tato przybijał sobie blaszki do podeszew butów, pomocne było szewskie kopyto które teraz stoi na szafie na przedpokoju, widać je na zdjęciu w moim ostatnim poście :)
Wiesz, swego czasu usługi bardzo zdrożały, buty z Chin lub z bazarku po taniości, więc i szewcy upadli...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńUrzekła mnie ta plebania - uroczy domeczek:)
Chmielu i u nas pod dostatkiem przy pochylonych płotkach chałupek, które jeszcze się ostały...
My też planujemy powtórkę z pożegnalnego ogniska, bo poprzednie jakoś na lato nie zadziałało:)
Pozdrawiam:)
Taka plebania, która z filmów znamy, przytulna i ksiądz jegomość do rany przyłóż ;-)
UsuńNo super pożeganaliście lato. Mi osobiście pasuje taki ładny wrzesień, ale niestety uwidacznia, jak bardzo zmienia się klimat...
OdpowiedzUsuńTo prawda, zobaczymy co przyniosą październik i listopad.
UsuńPodróże niewątpliwie kształcą... Fajne klimaty!
OdpowiedzUsuńA ile różnych piw było, byłbyś w raju!
UsuńPodobały nam się te wszystkie atrakcje i smaki:-)
OdpowiedzUsuńTak, nadal wiecej jest lata tej jesieni, niż jesieni. Ale to wspaniale. Mozna wybierać sie na ciekawe wycieczki. Własnie takie, jak Wasza. Skanseny i ja lubię. Tam czuje sie, tam mozna dotknąc prawdziwej historii...Tak jest jakaś prawda, o którą coraz trudniej we współczesnym świecie...
OdpowiedzUsuńLudzie byli wówczas bardzo pracowici i żyli bliżej przyrody, przynajmniej mieszkańcy wsi :-)
UsuńLubię skanseny. I te dynie przypominają mi, że czas ugotować zupę. ^_^
OdpowiedzUsuńA tak, tez kupiłam dynię i zamierzam jej użyć :-)
UsuńPodoba mi się Twoja chęć wędrowania.
OdpowiedzUsuńPóki zdrowie pozwala, a auto jest sprawne:-)
UsuńA ja ciągle nie mogę pożegnać lata.Wszystko przez te piękna pogodę...
OdpowiedzUsuńNo i smutno mi trochę że to już jesień...
Stokrotka
Podobno idzie zmiana, a moja głowa to potwierdza...
UsuńTeż byłam tam kiedyś na "żywym" skansenie. Pamiętam zapach zupy gotowanej w wiejskiej chacie :) To było niesamowite ! A plebanii jeszcze nie widziałam, ale widziałam, jak ją budowano ;)
OdpowiedzUsuńA to lato jesienią niech trwa jak najdłużej. I tak mamy pół roku szarości przed sobą. Niech jeszcze kwitnie i zieleni się, co może :)
P.s
Do poprzedniego wpisu: zgadzam się z Tobą w 100% !
Dziękuję, Haniu :-)
UsuńPogoda nas rozpieszcza, też jestem za!
Światem zaczęła rządzić jesien jak mówi piosenka, dobrze zatem powspominać lato. Zwłaszcza takie wypady.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Myślę, że jesień poczujemy nagle, gdy bardzo się ochłodzi, na razie poranki są jesienne:-)
UsuńZawsze podziwiam jak poprzednie pokolenia umiały zagospodarować swoją przestrzeń: w tym gospodarstwo i ogród. Pozdrawiam i życzę udanego weekendu.
OdpowiedzUsuńA w dodatku ich praca trwała niemal większość doby!
UsuńEh, Jotko, ja to bym nigdy nie żegnała lata. Czasem żałuję, że nie mam wolnego zawodu, że nie mogę późnej jesieni spędzać w tropikach...
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudne, naprawdę - sielskie anielskie.
Uściski!
No tak, w oświacie jesteśmy zobligowani rokiem szkolnym, ja czekam na emeryturę męża, by wyjechać jesienią lub zimą w cieplejsze strony...
UsuńCieszmy się z pięknego września, jesień jeszcze zdąży się rozgościć :)
OdpowiedzUsuńNawet październik potrafi miło zaskoczyć:-)
UsuńBardzo fajny skansen :D Fajnie jest móc tak podglądnąć naprawę obuwia czy też wyplatania koszy z wikliny :D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCiężkż pracę mieli ludzie , od świtu do zmierzchu.
UsuńW skansenie widać dokładnie jak żyli dawniej nasi przodkowie. Z opowiadań dziadków wiem sporo i rozpoznaję w skansenach różne sprzęty. Pięknie pożegnaliście lato 🙂 Pozdrawiam serdecznie Asiu kochana 😍
OdpowiedzUsuńAniu, ja tez wiele pamiętam, sprzęty, prace polowe, smaki...oj leci ten czas, leci!
UsuńAsiu brzmi to wspaniałe... takie
OdpowiedzUsuńpożegnanie lata! Skansen w Dziekanowicach wydaje się być fascynującym miejscem do zwiedzania, a zdjęcia i opis pozwalają poczuć klimat tego wypadu. Cieszę się, że mogłaś cieszyć się lokalnymi smakołykami i eksploracją różnych wystaw. Grzybobranie brzmi na idealny sposób na rozpoczęcie jesieni, mam nadzieję, że wkrótce znajdziesz obfitych okazów w lasach. Jesień ma swój urok i wiele do zaoferowania, nie tylko w smakach, ale także w kolorach i atmosferze :)
Niestety, w naszych lasach sucho bardzo, może po deszczu, który słyszę teraz za oknem jeszcze jakieś grzyby wyrosną?
UsuńDo lasu mamy blisko, sprawdzimy:-)