Jesteśmy zależni od mediów, takich jak prąd, gaz, woda...
Gdy któregoś nam zabraknie bywa problem, bo nie tylko ogrzewanie, ale i gotowanie posiłków staje się niemożliwe, w zależności od tego, z jakiej energii korzysta się najwięcej.
Brak wody w bloku czy domku jednorodzinnym można uzupełnić, kupując wodę butelkowaną, przynajmniej doraźnie.
Niektóre gospodarstwa mają własne zbiorniki na gaz, wiele jednak korzysta z gazu z sieci. Bywają kuchenki częściowo na gaz, bo piekarniki są już elektryczne.
Taka opcja bywa praktyczniejsza, jeśli któregoś źródła energii zabraknie. A wszystko może się zdarzyć.
Zdarzyła się właśnie w naszym mieście wielka awaria sieci gazowej, bez gazu zostało całe miasto. Samą awarię podobno usunięto szybko, ale przywrócenie dopływu gazu , zwłaszcza dla odbiorców indywidualnych , to nie tak prosta sprawa. Z tego, co czytałam na lokalnej stronie internetowej, operacja wymaga dotarcia do tych odbiorców i wykonania jakiejś operacji, by nie nie było katastrofy.
A takich odbiorców jest ok. 16 tysięcy. Zatrudniono więc pracowników gazownictwa z innych miejscowości, także spoza województwa, ale i tak bez gazu możemy być kilka dni.
Jaka sytuacja u mnie?
Mamy czajnik elektryczny i piekarnik gazowy, kawę robimy w ekspresie. Musiałam zmienić repertuar kulinarny na weekend, w sobotę na obiad pizza z piekarnika, a w niedzielę jedziemy na wycieczkę, więc obiad zjemy w trasie.
Zastanawiałam się, którego z mediów brakowałoby mi bardziej i wyszło , że jednak prądu, bo wszystkie urządzenia są na prąd, indukcji wprawdzie nie mamy, ale obiady w piekarniku można robić, ale niestety nie wszystkie dania...
Brak którego z mediów odczulibyście najbardziej - wody, prądu czy gazu?
No popatrz, właśnie na ten temat odpowiadałam na Twój komentarz u siebie 😁
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tym przed remontem kuchni i jednak postawiłam na gaz, w sensie kuchenki gazowej). Ale piekarnik już elektryczny, zresztą inaczej by się nie dało, skoro jest w osobnym słupku.
Oczywiście jednak gorzej, gdy zabraknie prądu - pierwsza rzecz, o której myślę, to lodówka. Tu nijak nie zaradzisz. Choć właśnie przyszło mi do głowy, że mogłabym wtedy opróżnić jedną skrzynkę plastikową na kwiaty z zewnętrznego parapetu i do niej powstawiać jedzenie 😂 Ale to rozwiązanie jedynie na zimę!
Podobne rozwiązanie przerabiałam na początku naszego zamieszkania w bloku, nie było nas stać na lodówkę, więc wszystko lądowało na balkonie, na szczęście zima była sroga!
UsuńGdy mieszkałam na wsi, był ten problem, że jak nie było prądu, to automatycznie nie działał komputer pieca gazowego. Czyli nie mieliśmy w domu ani ciepłej wody, ani nawet ciepła w grzejnikach, a dom szybko się wyziębiał. A na wsi potrafi nie być prądu kilka dni, zależy co się stało. I niestety dosyć często takie awarie się przydarzały, a po wichurach zawsze.
OdpowiedzUsuńDla kogoś kto nie pracuje i właściwie nic wiążącego z czasem nie robi, to może wcale nie być problemem. Cierpliwie sobie z tym poradzi, ale jeśli potrzebujesz koniecznie umyć się przed pracą, bo np. jesteś po treningu no i musisz to robić przed wyjściem do ludzi, to pojawia się problem. Piszę akurat o tym, bo to mnie najczęściej trafiało: awaria tuż przed robotą.
Widzisz sama, na spokojnie to bierzesz, wyszukujesz alternatyw, a jak np. gotował mi się obiad do pracy i nagle przestał się gotować, zostawałam w pracy na 9h bez jedzenia. I tak się zdarzało, bo jechać do sklepu po alternatywę, już nie było czasu. Na wsi nie wyskoczysz do żabki, bo najbliższy sklep jest poza wsią.
Także tego, do czego zmierzam – w blokach w mieście odetchnęłam, bo awarie zdarzają się bardzo rzadko, a cokolwiek się przydarzy, trwa raczej krótko.
Mam kuchenkę gazową, mam piec na prąd, czajnik elektryczny i rodziców niedaleko (ale na innym osiedlu), więc w razie braku wody, mam się gdzie umyć.
Odczułabym najbardziej brak prądu, bo telefon trzeba ładować, no i całą robotę mam na komputerze stacjonarnym.
Ja odczułam brak ciepłej wody, mycie się w kuchni, bo awaria...ale dawniej bywało jeszcze gorzej, gdy wody brakowało kilka dni i tylko beczkowozy podstawiali...
UsuńPamiętam taki czas, mieszkaliśmy już w blokach, byłam nieletnia, a rodzice chodzili z butelkami 5l do beczkowozu, który przyjeżdżał dwa razy dziennie i brali tyle wody ile zdołali unieść. Potężna tygodniowa awaria była i żadnej wody w kranie.
UsuńMy często napuszczaliśmy wody do wanny na zapas, przez co wanna kompletnie została zniszczona...
UsuńHistorycznie rzecz ujmując, to jednak chyba brak wody byłby najgorszy. Nasi przodkowie żyli bez gazu i prądu i dawali radę, Pamiętam z dzieciństwa jak babcia rozpalała pod kuchnią z metalową płytą i fajerkami, a lodówkę zastępowała piwnica. Jedzenie było o wiele smaczniejsze, choć trudniejsze do przechowywania. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo tak, w bloku niczego nie rozpalę, chyba że na balkonie:-)
UsuńMieszkanie mam słoneczne, więc w pogodne dni nawet kaloryfer wyłączony mamy.
Piwnice i studnie często wykorzystywano do przechowywania żywności.
Zdecydowanie prądu i wody, na gaz mamy tylko kuchenkę, piekarnik już elektryczny. Jedynie czajnik elektryczny muszę kupić, bo jakoś gotowania wody w piekarniku nie widzę ;)
OdpowiedzUsuńMy kupiliśmy czajnik elektryczny na wyjazdy, a okazało się, że bardzo przydatny teraz!
UsuńRozsądni ludzie mają zawsze alternatywę ale to możliwe tam gdzie sami decydujemy o sobie. W bloku trudno mieć agregat do prądu, kominek na wszelki wypadek itd. W prywatnym domu warto mieć wszystko i być bezpiecznym bez względu na okoliczności szczególne gdy czas niepewny a przed nami niepewny czas w Polsce. NKloszard
OdpowiedzUsuńNiespodzianki zawsze mogą się zdarzyć, zwłaszcza gdy osiedla coraz starsze, a jeśli nie mamy wpływu na zmiany, to tym bardziej bywają przykre...
UsuńPrzy dłuższych awariach przenosimy się do przyczepy kempingowej, tam mamy wodę, prąd, gaz, i ... lodówkę, na okres kilku dni. Pamiętam, że w dawnych czasach brak wody, szczególnie te kolejki po wodę, były najbardziej upierdliwe.
OdpowiedzUsuńTo prawda, a remonty sieci robili w największe upały...
UsuńBez prądu masakra, zwłaszcza jak trzeba pracować przez internet. Ale chyba najgorzej brak wody. Kiedyś przez kilka dni mieliśmy taką awarię wodziankową na osiedlu. Najmniej gazu, bo na kanapkach da się żyć :D Gorzej z kawą, bo dałam synowo czajnik elektryczny do akademika.
OdpowiedzUsuńU nas w piekarni jest kawa z expresu, po 5zł, już wielu skorzystało wczoraj :-)
UsuńNajgorzej poszkodowani sa ludzie na diecie,bo na kanapkach nie moga zyc...
OdpowiedzUsuńTo fakt, a wybór potraw niewielki, a zimą dania na zimno średnio smakują...
UsuńTo prawda, w ogóle zimą dania na zimno średnio smakują...
UsuńZacznę od wyrazów współczucia !! Nas Wrzosowisko zaprawiło w "medialnych bojach", a że genetycznie mamy zaprogramowany "plan B", więc jestem w posiadaniu alternatywy dla każdego z "kryzysów"...;o)
OdpowiedzUsuńO, to przeszłaś szkołę przetrwania, normalnie!
UsuńOd kiedy jestem na emeryturze, to mniej się stresuję, nie musze się spieszyć i martwić wyglądem...
Wyglądasz rewelacyjnie, więc nie ma się czym stresować...;o)
UsuńNo wiesz, do pracy z brudnymi włosami czy nieumyta, to niefajnie jednak, a czasu rano mało, by cos zorganizować...
UsuńBez prądu w moim przypadku bywa najtrudniej. Bo choć mozna dom oświetlać świecami, czy lampami naftowymi, to nie rozwiązuje to problemu pompy do pieca C.O ani pompy do studni.
OdpowiedzUsuńNo tak, a tam gdzie wszystko na prąd, to nawet nie ugotujesz...
UsuńNajwięcej kasy wydajemy na prąd. Woda, na razie, wychodzi trochę taniej. Gaz mamy z butli i używamy go niewiele... Wychodzi a to, że brak prądu najmocniej zakłóciłby życie codzienne.
OdpowiedzUsuńU nas gaz w ryczałcie, za to kuchenka zapala się przy pomocy elektrycznej zapalarki, więc bez prądu i kuchenki nie rozpalisz.
Usuńodpowiedź zależy od naszych uwarunkowań, w których mieszkamy, a na drugim miejscu od potrzeb, tych bazowych i tych, które sami sobie tworzymy... ten ostatni punkt zależy tylko od nas, więc przyjmijmy dla uproszczenia, że go nie ma, że nie tworzymy sobie takich potrzeb, a w konsekwencji nie tworzymy sobie problemów... po przejrzeniu różnych sytuacji, których mi dane było doświadczyć kiedyś i teraz, a bywało ich wiele rozmaitych, wychodzi mi, że bez wody jest mi najgorzej, a kwestia dostępu do gazu jest dla mnie najmniej ważna...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
U mnie najgorzej jednak bez prądu, na drugim miejscu woda, bo zapas w baniakach zawsze mamy.
UsuńOglądałam znajomego podróżnika, który wędrował po Gruzji i krajach ościennych. Tam ludzie mają po prostu kozy w domach. Na zimę rodzina sypia w jednym pokoju ogrzewanym kozą. W blokach, kominy zrobione z rur grubych wystawiają przez okna lub dziury w ścianie specjalnie zrobione. Uznałam to za dobrą alternatywę, gotować na tym też można :) Skoro mam opracowany plan ratunkowy, nie będę się zastanawiać nad prądem czy gazem. Koza porządna załatwi sprawę.
OdpowiedzUsuńNo wyobrażam sobie powietrze na takim osiedlu , gdy każdy ma u siebie kozę...
UsuńGdy trwa wojna na Ukrainie, pokazywano różne sposoby ogrzewania i gotowania, obyśmy nie musieli kopiować !
Prąd, nie ma prądu to nie ma wody, nie działa centralne, nie działa winda, na gaz mam kuchenkę.Do czwartego piętra mają i ciepło i wode ,powyżej już nic.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńW wieżowcach to jeszcze większy problem, nie mówiąc o szpitalach itp.
UsuńW latach szkolnych przez kilka lat mieszkałem w domu bez kanalizacji, wodę czerpaliśmy ze studni. Nigdy jej nie zabrakło.
OdpowiedzUsuńKuchnia - węglowa.
Jej rozpalenie zajmowało tyle czasu, że matka rozpalała ją tylko w sobotę popołudniu i podtrzymywała ogień w niedzielę.
Pozostawała tylko maszynka elektryczna.
Dylemat: woda - elektryczność - gaz.
Obecnie najniższy priorytet ma dla mnie chyba gaz chociaż napędza naszą kuchnię, ogrzewanie wody i domu.
W Australii zamierzają wyeliminować gaz w ciągu chyba 20-30 lat. Póki co, cena regularnie idzie w górę. Zmniejszanie liczby użytkowników oznacza szybki wzrost ceny dostawy gazu.
Elektryczność czy woda - jednak ważniejsza chyba elektryczność i możliwość ugotowania wody - telefonu, radia i telewizora nie zaliczam do spraw, od których zależy życie.
W wodę do picia można zaopatrzyć się w sklepie a od niemycia tak szybko się nie umrze.
Opisywane przez Ciebie warunki pamiętam, mieszkałam u dziadków i bywałam na wsi, najgorzej było z wychodkiem zimą, a rankiem strach było wyjść z łózka!
UsuńGdy wszystko będzie na prąd, a ceny u nas spore, to wielu nie da rady płacić rachunków...
U nas wszystko na prąd, ale mamy zapasową kuchenkę dwupalnikową na gaz. Sklep ogrzewamy gazem z butli. Brak prądu byłby uciążliwy ( pompka w oczyszczalni musi pracować na bieżąco i natleniać ścieki), jednak mnie najbardziej brakowało by wody ( komunalna). Wprawdzie zbieramy deszczówkę do mauzera i do np, spłukiwania WC, czy mycia podłóg się nadaje, ale do prania, picia, gotowania nie.
OdpowiedzUsuńW miastach, na osiedlach mało jesteśmy przygotowani do wszelkich awarii, niestety.
Usuń11 lat mieszkam na wsi i prąd jest zawsze. Coś mi się kojarzy, że raz nie było z pół godziny, ale to jakieś mętne wspomnienie. Natomiast dwa razy w tym czasie było płukanie sieci wodociągowej, za każdym razem dwa dni. Uprzedzona, nie odczułam za bardzo. Zawsze mam wodę w 5-litrowych butlach w zapasie, bo innej nie piję. Z.praniem można się wstrzymać długo. Wracając do prądu. Jeśli w lecie by zbrakło, to da się znieść, jedynie trzeba by przerobić do słoików zawartość zamrażarki, a to da się zrobić na gazie. Gaz mam z butli. Gorzej w zimie, bo komputer pieca c.o. działa na prąd. Co.prawda można by palić delikatnie, ale z ryzykiem przekroczenia ciśnienia, a to groźne. Ale z drugiej strony mogłbym sobie kozę na drewno zainstalować:) Tak więc na wszystko jest rada, wszystko zależy jak długo brakowałoby tych mediów.
OdpowiedzUsuńO waszej awarii czytałam w mediach i od razu pomyślałam o Tobie.
Blokowiska są skazane na sieci, więc gdy czegoś brakuje, to kiepska alternatywa, jedynie wodę mogę sama zorganizować i to w ograniczonych ilościach.
UsuńGazową mam tylko kuchenkę do gotowania. Reszta na prąd, w tym terma elektryczna do grzania wody. Tak, że braku gazu nie odczułabym tak bardzo, ale brak prądu to dla mnie kataklizm, którego wolałabym nie przeżywać. Brak wody... pitną można kupić, resztę przeczekać... Ale sytuacja ukazana w powieści Blackout Marca Elsberga wstrząsnęła mną bardzo. Nie ma żadnych mediów... I najgorsze jest to, ze to niestety jest możliwe.
OdpowiedzUsuńJa czytałam kiedyś thriller o wysadzeniu elektrowni. Ile osób chorych zmarło z tego powodu, choćby takich ze wspomaganiem oddychania, zwłaszcza gdy utknął ktoś w windzie.
Usuńaktualnie w mieszkaniu mam gazową kuchenkę. Ale mem mnie rozbawił :D
OdpowiedzUsuńWarto mieć coś na prąd i coś na gaz...
Usuńpoprzedni to ja, pani z apteki
OdpowiedzUsuńGupi laptok mi opublikował w trakcie pisania... Bez prądu to u nas by była smutna tragedia: piec (z ogrzewaniem wody) mamy na gaz, ale bez prądu też nie działa, do tego kuchenka, mikrofala, czajnik, airfrayer, maszyna do kawy, toster, opiekacz, lodówka, pralka, komputery, telefony, internet, ładowanie roweru... Brrr przeraża mnie ta perspektywa. Brak wody też, bo do picia i jedzenia to może i kupisz, ale kibel, mycie i pranie przy 5 ludziach? Zresztą z kupowaniem wody to też by się udało tylko w przypadku awarii na jednej ulicy a nie w całym regionie. Przecież by całą wodą w godzinę wykupiono. Parę osób ma tu jeszcze studnię ale zwykle z hydroforem na prąd...
OdpowiedzUsuńO pewnych brakach w ogóle nie myślimy, póki nie dotknie nas awaria, a gdy w całym mieście, to nawet do nikogo nie pójdziesz, bo wszyscy mają ten sam problem.
UsuńJest taka książka Blackout Marca Elsberga - fantazja literacka osadzona na realnych możliwościach na temat tego, że awaria prądu obejmuje cała Europę... Książka bardzo daje do myślenia, podobnie jak i pozostałe jego powieści
UsuńCzytałam podobną, takie globalne awarie mogą przerażać :-(
Usuńna ten temat nakręcono sporo filmów, seriali i napisano sporo literatury...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńTo badajże Lenin powiedział: "Pozbawcie współczesną ludzkość gazu i wody, a choroby unicestwią ją w ciągu paru lat.":)
W miejskim domu używam prądu, a najtrudniej byłoby mi chyba jednak żyć bez wody, choć podgrzanie jej też nie jest bez znaczenia:)
Pozdrawiam:)
Jak powiedział ktoś wyżej, woda to nie tylko ta pitna, jest nam do wielu czynności niezbędna...
UsuńPRAD !
OdpowiedzUsuńBoje sie gazu a takze nie umiem gotowac na nim choc pewnie doszlabym do wprawy.
Niestety mam w domu kombinacje obu bo chociaz kuchenka jest elektryczna i klimatyzacja tez to ocieplanie gazowe, suszarka gazowa, kominek gazowy. Tego kominka boje sie jak ognia chociaz uzywamy tylko w sezonie swiatecznym czyli do nadania atmosfery - chodze i sprawdzam czy luf otworzony, czy calosc dobrze zakrecona na noc. A zapach jaki daje, dla innych niewyczuwalny, robi mi migrene. Nie, nie lubie gazu.
Ja pamiętam, jak babcia rozpalała w piecach , a potem ciągle sprawdzała, czy nie ulatnia się czad, czy wszystko pozamykane, czy w kominie sadze się nie zapalą... więcej zachodu, niż ciepła, bo rano i tak zimnica.
UsuńBBM: Na krótką metę da się wytrzymać bez prądu i gazu, nawet bez wody, ale na dłużej?- masakra!:(
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a na granicach, czy na terenach objętych wojną?
Usuńsporo gospodarstw w ogóle nie ma gazu. więc odczują jedynie brak prądu. gaz można uzupełnić w butlach wystarczających na miesiąc, czy dwa. a z prądem tak łatwo nie będzie. więcej urządzeń wymaga prądu - pralka/lodówka.telewizor/odkurzacz a i telefony bez prądu tracą rację bytu. powerbanki, to tylko proteza na moment, a nie rozwiązanie na dłużej.
OdpowiedzUsuńNiestety, jesteśmy uzależnieni od prądu, cywilizacyjna konieczność!
UsuńMnie chyba też prądu brakowałoby najbardziej, ale i wody, bo nie należę do osób, które lubią prysznic, raczej muszę się wymoczyć co najmniej cztery, pięć razy w tygodniu. Wiem, prysznic jest bardziej higieniczny, ale...
OdpowiedzUsuńJa tez wolę wannę, prysznic to głównie latem ;-)
UsuńPrzez prawie 10 lat nie mieliśmy na daczy prądu (lata 80-te). Wszystko (no prawie) można było zorganizować bez prądu w gniazdku. Gazu w sieci też nie było. Na początku gotowaliśmy na kuchence węglowej (potem na turystycznej na butlę gazową), światło, to były lampy naftowe i żarówka na butli gazowej turystycznej, muzyka była na baterie (radiomagnetofon), telewizor turystyczny na akumulator, nawet żelazko było na "duszę', a grzał nas kominek, za 'chłodziarkę" służyła piwniczka. . Najbardziej jednak brakowało wody. trzeba ją było przynosić ze studni. I pomysłowi moi panowie nosili wode na pięterko, do dużego zbiornika, z którego woda spływała na parter do kuchni i łazienki (instalacja była przygotowana na bieżąca wodę). Śmialiśmy się, że mamy wodę bieżącą "na męskich nogach". Teraz gdy wyłączą nam prąd na wsi, a zdarza sie całkiem często, jak na XXI wiek, to nie mam zaraz Internetu i to mi doskwiera. Ale przecież można żyć bez netu. Bez wody (gdy wyłączą bez uprzedzenia, a też się zdarza) jest znacznie trudniej (zwłaszcza, że tu nie mamy ani pompy, ani studni). Gaz ogrzewa nasz dom. Ale i bez gazu byśmy nie zamarzli. Na dachu mamy fotowoltaikę, od biedy moglibyśmy odłączyć sie od sieci (ale własne akumulatory są strasznie drogie). Na razie woda jest moim priorytetem, bez niej w domu nie chciałabym żyć.
OdpowiedzUsuńTo chrzest bojowy macie za sobą!
UsuńDawniej wiele z niedogodności się wytrzymywało, teraz człowiek potrzebuje odrobinę luksusu, komfortu czy jak to zwał...
@Haniamrok...
Usuńlajk :)
W pierwszym odruchu chciałam napisać, że gaz, bo takie mamy ogrzewanie. Jednak piec nie zadziała, jeśli nie będzie prądu. Gdyby nie było wody, a ciśnienie wody by spadło, z grzania nici. Reasumując: te trzy czynniki są ze sobą ściśle powiązane w kontekście ogrzewania. "Rozkminiam" sezon zimowy. W lecie da się wytrzymać bez wody, prądu i gazu, nawet i pół dnia. Najgorsza zima. Bez tych mediów ciężko...
OdpowiedzUsuńTo fakt, latem lżej znieść braki, bo nawet w upały można na basen, nad jezioro...zima wymaga więcej zabiegów , by jakoś przetrwać...
UsuńO, kolacja przy świecach. Super. A tak wogole to sytuacja w mieście była nieciekawa.
OdpowiedzUsuńKolacja przy świecach, tylko jak ją ugotować, chyba w kominku?
UsuńU mnie najczęściej są awarie prądu. I taka się zdarzyła dwa dni temu. Na szczęście szybko naprawiają. Kuchenkę mamy gazową, pierkanik elektryczny. Kupujemy butle z gazem, ale najgorzej piec, bo bez prądu pompa nie pracuje i trzeba wygasić. Latem to mały problem, ale zimą masakra. Kiedyś w zimie po dwóch dniach usunęli awarię... Więc chyba też to u mnie najgorszy brak to brak prądu .
OdpowiedzUsuńA lodówki, zamrażarki? gdy robi się zapasy, to w razie awarii wszystko do wywalenia...bo nawet zimą nie zawsze jest mróz!
UsuńMnie byłoby zdecydowanie najtrudniej bez wody. Chyba że na krótko, wtedy jeszcze do przeżycia. Potem bez prądu, bo i światło, i wszystkie domowe sprzęty, telefon, komputer... Brak gazu to też problem, ale najłatwiejszy do ominięcia, ostatecznie można używać piekarnika, jeść na mieście, nie jeść gotowanych potraw albo pożyczyć od kogoś przenośną elektryczną kuchenkę.
OdpowiedzUsuńDlatego brak gazu aż tak nam nie doskwiera, nawet kilka dni damy radę!
UsuńCiężko wybrać. W domu mamy różne źródła jeśli chodzi o gotowanie więc czy braknie gazu czy elektryki, jedzenie na palniku powstanie. Waham się pomiędzy wodą a typową elektryką, prądem. Jeśli to jednodniowa awaria - pół biedy, jeśli dłuższa... powoli robi się problem.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony są agregaty, są sklepy z wodą niegazowaną. Co więcej każdy popatrzy na sprawę, awarię indywidualnie oraz na swoje możliwości kosztowe.
Niemniej w zimowe wieczory najgorzej chyba bez prądu. Więc chyba najgorzej i najciężej jest bez prądu wg. mnie ale na dłużej bez wody / picia jeszcze gorzej.
Motam się, bo nie ma tu jednokierunkowej odpowiedzi :D
Tak, jak ktoś już powiedział, wszystko jest indywidualne i zależy od sytuacji, pory roku itp.
UsuńWspółczuję braku któregokolwiek z mediów.
OdpowiedzUsuńU mnie w Bremerhaven jest płyta grzewcza, więc wszystko na prąd.
W Bremen, gdzie spędzam czas w tygodniu, jest kuchenka na gaz. W domu w Warszawie teżmiałam jeszcze gaz i bardzo lubię gotować na gazie. Niestety to już teraz rzadkość w mieszkaniach.
W domach czasem jeszcze bywa gaz.
Jeśli miałabym teraz wybierać to właśnie kuchenkę na gaz bym wybrała dla siebie.
Ale kuchenka indukcyjna to jednak bardzo oszczędna opcja i też wygodna.
Mam nadzieję, że masz już przywrócony gaz i możesz gotować jak ci pasuje. :)
No niestety jeszcze nie, przeczytałam, że to może potrwać kilka dni.
UsuńBrak prądu byłoby chyba bardziej uciążliwe, bo jednak większość urządzeń działa podłączonych pod prąd... Pamiętam jak raz zabrakło prądu, bo było coś robione i trzeba było siedzieć ze świeczkami w nocy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A moja babcia kiedyś szyła i haftowała przy świecach, aż strach pomyśleć!
UsuńZ gazem nie ma u mnie problemu. Nie ma sieci miejskiej tylko trzeba kupić butlę. Tym zajmuje się administrator. Póki co gazu nie zabrakło. Gorzej z prądem, którego jak zabraknie to robi się problem. Rzadko, na szczescie, się to zdarza.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Oby wszelkie awarie Cię omijały!
UsuńOj, bez gazu ciężko. No tak się zastanawiałam bez czego najgorzej. I chyba bez prądu. Jak jest prąd, a szwankuje ogrzewanie, to zawsze można czymś dogrzać. Życzę Ci, żeby jak najszybciej skończyła się ta awaria.
OdpowiedzUsuńDzięki, zobaczymy, podobno pracują dniem i nocą.
UsuńBez prądu najtragiczniej będzie, wrócimy w bardzo dawne czasy.
OdpowiedzUsuńOj tak, wszystko jest na prąd...
UsuńU nas wszystko na prąd, nie ma innej opcji, więc wiadomo co najbardziej potrzebne. Dobrze w sumie, że w obecnej sytuacji nie ma gazu, bo teściowa wysadziłaby w powietrze pół osiedla... W ursynowskim mieszkaniu był oczywiście gaz i gdy było bardzo zimno (czasy "Alternatywy 4", zresztą serial kręcony obok bloku) wszystkie 4 palniki chodziły na okrągło.
OdpowiedzUsuńObyś nie miała awarii. Uściski serdeczne 😃
Gdy moja babcia miała demencję, zamykaliśmy wszystkie kurki, niestety...
UsuńJa nie poradziłabym sobie bez prądu ale nie ze względów, które jako pierwsze przychodzą większości na myśl - że bez internetu albo telewizora. Ja nie umiem żyć bez czajnika a w domu mam wszystko na prąd, czajnik też. Zdarzyło mi się kiedyś podczas awarii podgrzewać wodę w dzbanuszku z podgrzewaczem, na szczęście z kranu leci nam taki wrzątek, że przy odrobinie chęci nawet herbata się zaparzy.
OdpowiedzUsuńKilka lat temu awaria prądu trafiła nam się w Wigilię, jak ją naprawili to i tak nie na długo. I tak kilka razy w ciągu wieczora, pół miasta bez prądu a na kolację tylko zimny bufet 🙂
Dobrze, że choć przed awarią zdążyliście cos przygotować, ja schowałam produkty do zamrażarki, bo z planowanych w piekarniku nie zrobiłabym cudu...
UsuńZapomniałam wspomnieć, że daniem wieczoru była kaczka z pomarańczami, którą mieliśmy w piekarniku...elektrycznym 🙂
UsuńA to pech!
UsuńGazu brakło /a przecież PO rządzi w Inowrocławiu więc jak to ?
OdpowiedzUsuńA co to ma wspólnego? za wichury i powodzie też odpowiada PO?
UsuńWszak awaria nie z przyczyn których nie dało się przewidzieć a z jakiegoś dziadostwa. Nigdy wcześniej nie słyszałem by taką awarię gdzieś mieli. Podobnie jak ścieki w Warszawie...same się wylewały ... Oby nie poszło dalej to dziadostwo.
UsuńOj, te ścieki się leją i leją na falach eteru też 🙈
UsuńTo prawda, Aniu, szkoda słów...
UsuńNie poradziłabym sobie bez wody i prądu. Gaz w moim przypadku nie jest taki ważny. :)
OdpowiedzUsuńU mnie tez chyba nie aż tak...bo gotować nie lubię ;-)
UsuńGaz z sieci miejskiej to zwykle prawie czysty metan. Jest bezpieczniejszy od tego z butli, bo jest lżejszy od powietrza i w razie nieszczelności, po prostu ucieknie do atmosfery, a nie będzie rozlewał się po kątach. Niestety, w przypadku awarii sieci rzeczywiście trzeba łazić po domach i odpowietrzać instalacje, bo jeśli w rurach znajdzie się powietrze ( na zatem również tlen) to tlen + metan = mieszanka wybuchowa. I jeszcze trzeba to zrobić w odpowiedniej kolejności! Na szczęście, odpowietrzenie to prosta operacja.
OdpowiedzUsuńProsta, ale pracochłonna, gdy tylu klientów trzeba obsłużyć, bo awaria w całym mieście to nie byle co!
UsuńGazu się boję.
OdpowiedzUsuńMyślę, że najdotkliwszy byłby brak prądu i wody.
Z gazem bywają kłopoty, ale i z piecami węglowymi także.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńWedług mnie, najbardziej dokuczliwy jest brak wody. Bez gazu można żyć i to całkiem wygodnie. Wiem, bo nie mam i nie chcę mieć.
Pozdrawiam serdecznie.
U nas nie można indukcji zakładać, bo czegoś tam brak...
UsuńMnie wpienia każda awaria, chociaż w wielu sytuacjach potrafię coś zaradzić.
OdpowiedzUsuńAwarie nas zaskakują, dlatego reagujemy paniką...
UsuńOczywiście, że prądu. Mamy kominek, więc możemy w nim palić, żeby ogrzać dom w zimie. W wodę też można się w jakiś sposób zaopatrzyć. Ale brak prądu może być problematyczny. Zwłaszcza w lecie, kiedy przestałaby działać lodówka i zamrażarka. Kupiliśmy agregat, na wszelki wypadek. Warto przewidywać podobne sytuacje zawczasu.
OdpowiedzUsuńO, to jesteście przygotowani na wszelkie awarie...oby ich nie było!
UsuńSłyszałem o tej awarii w Inowrocławiu i nawet zastanawiałem się, czy i ciebie ona dotknęła. Uważam tak jak ty, że brak prądu jest w dzisiejszych czasach najgorszym rozwiązaniem. Moje uprzednie mieszkanie kiedy się do niego wprowadzałem, było wyposażone w kuchnię węglową. Nie korzystałem z niej, bo zakupiliśmy elektryczno-gazową, ale w razie czego można by wrócić do ogrzewania dawnego, choć pewnie ekolodzy skazaliby mnie na szafot. Gdybyś miała kiedykolwiek zakupić kuchnię elektryczno- indukcyjną, to trzeba dokładnie sprawdzić jej parametry. Ta, którą posiadamy (pozwolisz na odrobinę reklamy... Amica - pobiera więcej prądu niż wszystkie pozostałe urządzenia elektryczne razem wzięte... ręce precz od Amiki) pasuje jak najbardziej firmom dostarczającym prąd.
OdpowiedzUsuńZ sentymentem wspominam kuchnię węglową (kaflową) mojego dzieciństwa, na której i w piecyku której moja babcia piekła m.in najcudowniejsze ciasta na świecie.
Moja babcia tez miała piece kaflowe i kuchenkę, ale ciasta zanosiła jednak do piekarza, bo uważała, że z tamtego pieca wyrastają najlepsze, zwłaszcza drożdżowe.
UsuńNie lubię indukcji, syn posiada, ale denerwuje mnie to ustrojstwo...
U mnie tylko kuchenka jest na gaz - nie umiem przekonać się do elektrycznej czy indukcyjnej. I za to płacę śmiesznie pieniądze. Reszta jest na prąd, z dwoma akwariami włącznie (urządzenia pracują dzień i noc). Nie wiem, jak będzie dalej z rachunkami.
OdpowiedzUsuńOd stycznia może wiele nas zaskoczyć...
UsuńZazdroszczę piekarnika można piec ciasta, obiadki robić....
OdpowiedzUsuńBez piekarnika to kuchnia niekompletna, niektórzy nawet mają dwa...
UsuńTrudno wybrać, które z mediów byłoby najbardziej niezbędne – woda, prąd czy gaz, gdyż każde z nich odgrywa kluczową rolę w naszym funkcjonowaniu. Dla mnie to zdecydowanie prądu by brakowało, bo w Norwegii wszystko na prąd :)
OdpowiedzUsuńNo tak, bez prądu nawet wody by nie było...bo studni nie mamy.
Usuń