Czasami nachodzą człowieka wspomnienia...a zależnie od wieku i wielu innych okoliczności, każdy z nas wspomnienia miewa inne.
Mamy teraz taki czas, że wokół mnożą się dekoracje świąteczne, wielu z nas wcześnie stroi swoje drzewka, by szybciej poczuć nastrój, by nacieszyć się swoim drzewkiem przed wyjazdem.
Niektórzy odeszli od tradycyjnych choinek, kupują lub wykonują własnoręcznie piękne stroiki ze świecami, dekorują mieszkania kwiatami i gałązkami ostrokrzewu, a wokół domu rozwieszają miliony lampek...
Ale nawet w tych nietypowych dekoracjach są elementy wspólne - kolory, bombki, świece, błyskotki, czasami suszone owoce i orzechy.
Pamięć lat dzieciństwa przywołuje u mnie obraz drzewka (koniecznie żywego, z lasu), które ubierało się w samą Wigilię, a i tak ledwo przetrwało do Sylwestra.
Ozdoby dla drzewka robiliśmy całą rodziną na długo przed świętami, bo były pracochłonne, kupowało się tylko tzw. włos anielski i malutkie świeczki, które na klipsie przypinane były do gałązek. Niejeden pożar powstał z ich powodu...
Oprócz ozdób z papieru czy słomy, wieszaliśmy na drzewku orzechy zawinięte w sreberka od czekoladek lub pomalowane złotolem, pierniki z dziurką, malutkie czerwone jabłuszka, które z czasem marszczyły się na choince, cukierki w błyszczących papierkach, no i cukrowe sople kupowane w prywatnej cukierni.
Z papieru oraz innych materiałów powstawały łańcuchy, głowy Mikołaja z brodą z waty, gwiazdy wycinane na różne sposoby, koszyczki, laleczki, bałwanki.
Dziś sama chętnie wracam do prostych ozdób ze słomy, filcu, drewna... bombki czekają gdzieś w pudłach w piwnicy, podobnie dużą choinkę zastąpiliśmy maleńką, bo po świętach nie ma chętnych na likwidowanie tych wszystkich dekoracji...
Za to u kogoś lub w miejscach publicznych lubię grzać się przy wielkiej choince.
Czy wiecie, że nawet w aplikacjach telewizora można znaleźć kominek z kolędami?
To dla tych, którzy kominka nie mają...
Jak to zrobić TUTAJ
A jak u Was dekoracje dziś i we wspomnieniach?
W tym roku idę na łatwiznę i stawiam starą sztuczną.
OdpowiedzUsuńJa mam malutką, dla tradycji, by długie wieczory rozweselić...
UsuńNie robię świąt, nie mam choinki, nie będzie dekoracji. Nie mam żadnego poczucia straty w związku z tym. Tak jest u nas od 8 lat.
OdpowiedzUsuńW rodzinnym domu bywało bardzo świątecznie, tradycyjnie, ozdobnie i zawsze z żywą choinką. W moich domach ( kilka razy się przeprowadzałam) też była żywa choinka.
To serducho na pierwszym zdjęciu bardzo mi się podoba. Może sobie jakieś machnę przed świętami- będzie na jakiś kiermasz dla potrzebujących.
My z mężem podobnie, ale spotkania z rodziną zobowiązują, więc próbujemy się dopasować, by jednocześnie spędzać ten czas po swojemu...
UsuńAni nie robię świąt, ani na święta nie chodzę, tak od kilku lat żyjemy z mężem i oboje nie mamy poczucia samotności bądź straty, za to silną świadomość tego, co jest warte niedoczekania. Bynajmniej nie gwiazdki.
OdpowiedzUsuńDalece od tradycji i katolickich wierzeń, tego dnia dawna udajemy się na długi spacer gdzieś daleko od miasta. W lasach to jest najcichszy dzień w roku.
A dawniej w dzieciństwie robienie ozdób choinkowych zaczynało się już w przedszkolu i tak to trwało latami, póki nie odkryłam, że kupowanie ozdób i rękodzieł też jest fajne.
Na wycieczkach spędzamy pierwszy dzień świąt i Nowy Rok, wtedy wszędzie pusto i cicho:-)
UsuńNowy Rok zdecydowanie najcichszy jest rano. :)
UsuńA ile śmieci po Sylwestrze na ulicach!
UsuńW lasach jest spoko. ;)
UsuńNie wszędzie, niestety...
UsuńChoinkę czasami mam, częściej nie. Raz miałam dużą żywą, bo dostałam przy zakupach, ostatnio kupiłam maleńką w doniczce. Poza tym mam jedną miniaturową sztuczną z Ikei, muszę mieć do niej specjalnie jak najmniejsze lampeczki. :D
OdpowiedzUsuńOzdoby wieszam takie gotowe, ale niektóre wzięłam od rodziców - bardzo lubię te stare bombki. :) Nie lubię za to przesadnie uładnionych choinek, tym bardziej jednokolorowych - chyba że gdzieś w miejscu publicznym typu hotel czy centrum handlowe. Pierniczki czy orzechy jak najbardziej by mi się podobały, tylko mało praktyczne, nie ma to jak po prostu schować ozdoby do pudełek i potem wyjąć...
Perniki można zjeść, a orzechy zanieść dla wiewiórek lub wykorzystać nastego roku:-)
UsuńTylko zakurzone już takie pierniczki... zakładając, że choinka stoi dłużej niż od wigilii do nowego roku. ;)
UsuńTo fakt, ale zwykle już po świętach były wyjedzone, jak i cukierki w złotych papierkach:-)
UsuńDokladnie tak bylo z ozdobami i choinkami jak opisujesz - duza czesc robilo sie samemu i z kazdego dostepnego materialu. W dodatku mielismy choinki oswietlane swieczkami - dzieki czemu jednego roku spowodowaly maly pozar.
OdpowiedzUsuńGdy mialam dzieci w domu i w szkole bylam zmuszona wieszac to co zrobily jako szkolny projekt albo otrzymaly od przyjaciol. Mielismy wiec przez kilka lat bardzo kolorowe i pstrokate choinki a takze bez okreslonego "tematu". Gdy dzieci wybyly z domu zmienilo sie jako ze dostalam swobode w dekorowaniu - wreszcie mogac miec jaka mi sie najbardziej podoba i trzymam sie tego do tej pory : jest zawsze zlocista a swiatelka zawsze przezroczyste i w duzej ilosci jako iz to one sa poniekad tym elementem dajacym polysk, blask, efekt w polmroku. Obecna choinka ma ich blisko tysiac. Mamy kominek wiec to cos dodatkowego do zrobienia atmosfery.
Pamietam wieczory gdy to kilka tygodni przed ubraniem choinki spedzalo sie na przygotowaniu ozdob choinkowych - byly niezmiernie przyjemne, rodzinne i ksztalcace i wcale nie przeszkadzalo nam iz wszystkie choinki u wszystkich znajomych byly obwieszone podobnymi ozdobkami. Czesc byla jadalna wiec ukradkiem obkradalismy choinke :)
Juz drugi rok robimy mala i skromna ze wzgledu na Belle a jest obwieszona nierozbijalnymi bankami i takimi bez brokatu - nazywamy ja Kopciuszek bo tak sie ma w porownaniu do wczesniejszej :)
Ja tez mam jeszcze te wyroby choinkowe dzieci ale sa spakowane i nie uzywane. Chcialam by sobie pozabierali do siebie ale odmowili.
Bardzo sentymentalny i mily wpis jotko - a zalaczone zdjecia dokladnie obrazuja dawne ozdoby.
Tak, tych światełek chyba najbardziej nam potrzeba w zimowy czas.
UsuńDziękuję, tak mnie naszły wspomnienia, no i nie chciałam o polityce...
Fajny miły wpis, to były czasy, u nas też była żywa choinka i kłótnia z rodzeństwem ze czyjś wyrób jest brzydki, cukierki były jakis czas bo najstarsza siostra je podjadała a reszta się posłuchała mamy że nie wolno.Bylo wspólne pieczenie pierników, mycie lamperii, wspólne śpiewy adwentowego i kolędy a w nocy mama szyła nam piżamy po choinkę a babcia robiła rękawiczki, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńMoja babcia szykowała dla wszystkich wnuków równe paczki ze słodyczami, a kupowała je długo, bo wnuków pięcioro, a renta jedna...
UsuńWow, moja babcia przy 25 wnukach ? Miejscowe dostawały rękawiczki.
UsuńZapamiętać ich imiona, to już sztuka!
UsuńNa prawdziwe świeczki załapałam się u Baba Jagi...;o) Ozdoby namiętnie robiłam przez całe dzieciństwo Dzieciaków...;o) Teraz choinki miewamy w doniczkach, bo potem dostają miejscówki na Wrzosowisku...;o) Jestem na etapie totalnej "rozpierduchy" bo szykuje się nam dosyć liczna Wigilia...;o) Gotowe mam tylko prezenty...;o)
OdpowiedzUsuńPrezenty tez mam, a Wigilia u syna składkowa, więc roboty prawie wcale, a czas z wnukiem bezcenny:-)
UsuńW szpitalu prawdziwe oczekiwania na święta. Żłóbek, dzieciątko i rodzice, trzech mędrców pod malutkim drzewkiem z kolorowymi bombeczkami.Nie sądziłam ,że tu jest możliwe coś takiego bo przecież większość ludzi za oknem święta kojarzy już tylko z Mikołajem i prezentami . NKloszard
OdpowiedzUsuńU nas sporo ludzi ma szopkę w domu koło choinki, na każdej wiosce też co najmniej jedna stoi, a zwykle to kilka, a wszystkie piekne, choć ludzie do kościoła tu przecież nie chodzą i wątpię czy poza staruszkami jeszcze ktokolwiek jest wierzący, ale to tradycja świąteczna po prostu. Święta to dziś czysta tradycja, element kultury europejskiej i z bozią to nic wspólnego już nie ma. Święta to czas ferii (wiele zakładów ma wolne) i czas spotkania z rodziną, co chyba jest w tym wszystkim zawsze najważniejsze. Mikołaj natomiast to u nas tylko 6 grudnia - strój ma biskupi zawsze. Na święta przychodzi do niektórych podobno 'kerstman' - człowiek świąteczny - to takie z reklamy coca-coli, ale osobiście nie znam nikogo, kto bawi sie w kerstmana. Wielu prezenty rozdaje podczas imprezy noworocznej i czytania przez dzieci noworocznych listów.
UsuńSzopki stoją w miastach na rynkach lub koło kościołów, często z żywymi zwierzętami, mieliśmy okazją oglądać. Kiedyś robiło się szopki w kartonach z figurkami samodzielnie wykonanymi, a i dziś w szkołach bywają konkursy na najpiękniejszą szopkę.
UsuńU na tez Mikołaj tylko 6 grudnia, a w Wigilię Gwiazdor.
Jak ja lubiłam robić łańcuchy..dłuuuuuuuuuuuuuuuuuugie:):):):) DOBRYCH PiĘKNYCH ŚWIĄT Joasiu🎄🎄🎄🎄🎄🎄
OdpowiedzUsuńJa też lubiłam.
UsuńWzajemnie, wszystkiego najpiękniejszego, kochana!
🌲🌲🌲🌲🌲🌲🌲💚💚💚💚💚
UsuńBBM: Do dziś mam łańcuchy z tzw pazłotek cukierkowych, które przed laty robiły moje dzieci. Jakoś trudno mi się z nimi rozstać, chociaż już nie wieszam na choince, bo choinka maleńka z uwagi na kota.
OdpowiedzUsuńJa mam jakieś ozdoby wielkanocne robione przez syna w przedszkolu:-)
UsuńNa pierwszej wywiadówce w szkole średniej u Młodego był właśnie na sali, gdzie serwowano napoje, taki kominek włączony w telewizorze i bardzo mi się to podobało. Sama chciałam kupić dla Najstarszej taki kaloryfer elektryczny z fejkowym kominkiem, bo świetnie by do poddasza pasował, ale jeszcze się nie złożyło niestety :-) Lubiłam robic ozdoby na choinkę za gówniaka. Tata raz uszył z mamą na maszynie łańcuch z kolorowych złotek po cukierkach - był mega! Włosy anielskie to była zmora - ale się śmieciło tym i matka się darła, byśmy się z dala trzymali. I cukierki żeśmy z ojcem kradli z choinki podkłądając na to miejsce ugotowane ziemniaki haha. A matka co roku opowiadała, jak to wynosili sople na choinkę z fabryki w czasie komuny - pełne rajstopy, kaptury, pod koszulkami... co jak co, ale u nas cukierków na choinke nigdy nie brakowało, bo potem ciotka też w fabryce cukierków pracowała :-)
OdpowiedzUsuńMoja babcia pracowała w fabryce cukierków przed II wojną i opowiadała, jak to nieraz w kadziach z karmelem czy słodem szczury się topiły...
UsuńJa pamiętam, jak igły z choinki znajdowało się pod dywanem jeszcze długo po świętach
Jak bylam dzieckiem ubieranie choinki było wielką radością. Zawsze nas to cieszyło. Wcześniej zaczynałyśmy sprzątanie żeby rodzice szybko wyjęli ze schowka choinka. Też lubię stare tradycyjne ozdoby jak miały nasze babcie.
OdpowiedzUsuńJedna babcia miała nawet orzechy włoskie i cukierkowe laski.
Kasia Dudziak
Czasami nie zdajemy sobie sprawy, że do naszych domów przemycamy stare tradycje:-)
UsuńW tym roku święta dla mnie się nie odbędą. Spędzimy z Synem Wigilię, z jego inicjatywy i jego pomysłem, a potem wysyłam go do młodych. Wnuczka została zarekwirowana przez matkę na ten czas. Nie współczuj mi samotności. Mam w planie przeżyć je (to jedyna okazja) w stanie nieważkości, a to dla mnie jedyna okazja. Chcę choć na krótko nie czuć bólu i to będzie dla mnie prawdziwe święto.
OdpowiedzUsuń"malutkie świeczki, które na klipsie przypinane były do gałązek"...tak się cieszę, że poza mną ktoś jeszcze to pamięta. Tak trzeba były umieszczać te klipsy, żeby wyżej nie było waty, czy lamety :) Zapalanie elektrycznych lampek już nie ma tego uroku, jak nic nie zwróci mi zapachu jabłek rozłożonych na szafie :)
Jabłka na szafie, pierniki w walizce pod łóżkiem, zapach choinki, rękawice oblepione śniegiem, kakao na rozgrzewkę - piękne wspomnienia...
UsuńSpędź ten czas, jak potrzebujesz.
Oj, nie mam dobrych wspomnień ze świąt z czasów, gdy traktowałem je jak święta. Owszem, pamiętam że lubiłem je, gdy byłem małym dzieckiem, ale zatarło mi się dlaczego, bo bardzo szybko odkryłem, że jestem poddawany przymusowi nadętych dewotów, których miałem pecha mieć za rodziców. Dopiero, gdy święta zacząłem traktować jak urlop zimowy, wreszcie zacząłem czerpać z tego czasu radość, ale zupełnie rozdzielną od tradycji. Na urlopie, jak to na urlopie, pojadę tu i tam, odwiedzę tych, których chcę odwiedzić, tych których odwiedzać nie chcę, pominę. No i będzie przy mnie Małżonka. Miło jest decydować za siebie.
OdpowiedzUsuńDekoracji nie robiłem od ponad 30 lat, choć w zeszłym roku zarzuciłem lampki na drzewko zasadzone przed domem. W tym roku wyjeżdżamy, więc tego nie zrobię.
Jako ludzie dorośli mamy swoje preferencje, czasami uginamy się dla dzieci i wnuków, a na emeryturze wszystko zaczyna cieszyć, nawet choinki w sklepach:-)
UsuńJa kocham grudniowy czas świąteczny i dekoracje okolicznościowe. Ale z każdym rokiem [mam wrażenie] staram się coraz mniej. Owszem nastrój być musi, bo ten uwielbiam, ale coraz mniej mam czasu. To dziwne, bo miało być inaczej :)
OdpowiedzUsuńPamiętam ten czas, który wspominasz. Wtedy było cudnie! Wspólne prace, dekorowanie i ciepło rodzinne były celem...
Na tym polegają wspomnienia z dzieciństwa:-)
UsuńNastrój, klimat, serdeczność i życzliwość, to chyba ważniejsze od biesiady i prezentów:-)
Chyba jestem już za stary (70+) na wspomnienia o świątecznych choinkach. Nie doszukałem się chociażby śladu o własnoręcznie robionych gwiazdkach, a przecież w latach 50/60 ub.w. można było kupić w sklepach papierniczych takie równo pocięte paski kredowego błyszczącego papieru z których składało się gwiazdki. W naszym rodzinnym dwupiętrowym domu z kordegardą mieszkało 13 osób, ale w okresie świąt zjeżdżała się cała rodzina rozsiana po świecie, niestety bez tych z za "Żelaznej Kurtyny". I wtedy seniorzy+ z juniorami zasiadali do robienia gwiazdek, reszta była "zaganiana" do gotowania, pieczenia, smażenia, sprzątania i odświętnego przystrajania domu.
OdpowiedzUsuńWszystko zależało od liczebności rodziny, dla tylu osób, to jednak trzeba było cos przygotować, nie tylko na wigilię, ale i na święta...
UsuńWitaj powrotem jesieni Jotko
OdpowiedzUsuńJak wiesz bardzo lubię ten przedświąteczny czas.
I muszę przyznać, że z rozczuleniem spoglądam na Twoje zdjęcia. Przecież i u mnie były podobne, czasem ręcznie robione ozdoby.
Życzę zdrowia, szczęśliwej każdej chwili w nadchodzącym tygodniu
Wzajemnie, zdrowia dla nas wszystkich i więcej słoneczka, bo szarość za oknem nie nastraja dobrze...
UsuńI zaraz zrobiło się jakby świątecznie. :) Jakie macie plany? Spędzacie je tradycyjnie w domu z rodziną, czy wyjeżdżacie? Co szykujecie na do jedzenia?
OdpowiedzUsuńJedziemy do syna, gdzie i jego teściowie będą, a resztę świąt po swojemu, bo reszta rodziny wyjeżdża, a zostało nas już niewielu...
UsuńOd kilku lat nie ubieram choinki. Leży na strychu. Sztuczna i za duża. Zdecydowanie wolę żywą, ale ponieważ nie popieram wycinania drzewek, to wystarczy mi parę świerkowych gałązek. Ot, żeby pachniało...
OdpowiedzUsuńJa kiedyś tez włożyłam do wazonu kilka gałązek i udekorowałam bombkami, ale namiastka choinki była:-)
UsuńBardzo miło wspominam własnoręcznie robione ozdoby na choinkę, ale jednak obecne podobają mi się bardziej :)) Miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńKażdy może wybrać to, co lubi najbardziej:-)
UsuńMała żywa choineczka musi być..
OdpowiedzUsuńChociaż najmłodsza osoba w rodzinie ma 15 lat. I prezenty po choinka też muszą być...
Stokrotka
Choinka i paczuszki pod nią, to miły akcent świąteczny:-)
UsuńJako dziecko uwielbiałam robić łańcuchy na choinkę, śmieję się, że to były początki mojej kreatywności bo do dzisiaj lubię robić coś własnoręcznie. W tym roku na święta wyjeżdżamy i choinki nie będzie ale mieszkanie mamy już przystrojone od jakiegoś czasu zatem czuć klimat świąt.
OdpowiedzUsuńMy chcemy wyjechać w ferie zimowe i rozpieszczać się w SPA:-)
UsuńMy też robiliśmy w domu rodzinnym ozdoby na choinkę. Łańcuchy papierowe wspominam z mieszanymi uczuciami, bo kiedy były starannie wykonane, to czemu nie, ale pamiętam takie z ogniwami różnej długości i grubości, z papieru w kolorach mdłych, co się rozlatywał od samego na niego patrzenia... Brrr. Ale akurat nie było wyboru. A znowu łańcuchy typu kawałek ździebła słomy, bibułkowa gwiazdka, i tak dalej, bardzo mi się podobały. I nawijanie bibułki na czubek ołówka przy robieniu jeżyków. No i różne takie bombki z historią. Które mam do tej pory. I wieszam na choince, bo choinka żywa co roku musi być, Latający zawsze chce jak największej, a ja znowu go mityguję, bo chociaż lubię jak jest, to nie cierpię rozbierać potem. A że to moje zadanie, to wolę nie za wielką. I nie mam wyrzutów sumienia, że kupuję żywe drzewko. Kupuję od pana w naszej wsi, on ma plantację za domem, a po wyjątkowo starannym rozebraniu choinki tnę ją na kawałki i albo chroni rabatki kwiatowe, albo znika w paszczach koni, które potem chuchają zapachem igiełek.
OdpowiedzUsuńDzisiaj jak się sprężę, zrobię dwa wieńce i powieszę na dwóch bramach.
Twoje wieńce już widziałam, masz dryg do takich ozdób:-)
UsuńU mnie były tak śliczne lampki, które mamy przyjaciólka przysłała z Kanady, że nie mogliśmy się z bratem doczekać strojenia choinki i blasku tych lampek - okrągłych, dość dużych, z czerwonymi, fioletowymi, zielonymi, różowymi, żółtymi, białymi, pomarańczowymi kolorami. Ale nigdy wcześniej nam ojciec nie pozwalał stroić, jak w dzień wigilii. Taka była tradycja. Teraz kupuję małą w doniczce (bombki i kolorystyka w zależności od nastroju)i stroję drzwi domu, stoły stroikami, ale generalnie to nie obchodzę tych świąt po katolicku, bo już dawno od tego odeszłam. Traktuję jak świetny moment bliskości z rodziną i przyjaciółmi.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, że mój tato pomalował kiedyś zwykłe malutkie żaróweczki farbkami, by światełka były kolorowe, potem ta farba stopniowo odpadała, ale nowość była:-)
UsuńFragmenty multikilometrowych łańcuchów z papieru kolorowego do dzisiaj jeszcze leżą gdzieś w piwnicy rodziców. Mama cięła mi paseczki, a ja kleiłam bez końca z uporem maniaka. Moimi łańcuchami można by udekorować cały Rzeszów.
OdpowiedzUsuńJa lubiłam te papierowe ozdoby, bo łatwo się je robiło, a na bardziej skomplikowane to nie miałam zacięcia plastycznego...
UsuńRobiłam jeszcze pawie oczka i takie ruloniki udające cukierki.
UsuńPawie oczka kojarzę...
UsuńTe papierowe łańcuchy pamiętam z dzieciństwa! W domu była sztuczna choinka ubrana we wszystkie kolory tęczy i z kolorowymi lampkami. Może nie była tak gustowna jak dzisiejsze kompozycje kolorystyczne, ale była najpiękniejszym wspomnieniem z dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńO właśnie, sentyment do tych lat nosimy w sobie i choć robimy już inaczej, to wspomnienia dopieszczamy:-)
UsuńAsiu wspaniałe wspomnienia! Każdy ma swoje unikalne tradycje świąteczne, a opisane przez Ciebie ozdoby rozbudziły nostalgiczny nastrój. Cieszę się, że choć formy dekoracji się zmieniają, to duch świąt pozostaje niezmiennie piękny. Zima jest czasem magicznym, a wspólne chwile przy choince nabierają wyjątkowego blasku :)
OdpowiedzUsuńGdy mój wnuk podrośnie, zamierzam pokazać mu te dawne sposoby zdobienia choinki, może mieć taką choineczkę w swoim pokoju:-)
UsuńMnie najbardziej żal łańcuchów z papieru, zastępuję je świecącymi żaróweczkami, ale sama rozumiesz, niby ładnie, ale nie to samo...;)
OdpowiedzUsuńJa próbowałam różnych łańcuchów, ale teraz choinka u mnie tak mała, że na łańcuch nie ma miejsca...
UsuńPrzyznam szczerze, że moje wspomnienia nie są zbyt ciekawe ani wesołe... Wspomnienia związane ze świętami to mam takie jak siadałam z babcią i przeglądałyśmy razem gazetę ze sklepu i w ten sposób babcia zawsze wiedziała co podarować mi pod choinkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
To sprytnie, takie przeglądanie gazetek z podpowiedzią dla Mikołaja:-)
Usuńco dom, co rodzina, to inny styl ubierania choinki, zbiór katalogów tych stylów byłby równie bogaty, co zbiór katalogów odzieźy...
OdpowiedzUsuńna style choinkowe niemały wpływ miewają też koty, szczególnie młode, gdyż nagle pojawia się w domu nowy obiekt do poznania i zabawy, choć zdarzają się też sierściuchy, które taki obiekt ignorują...
p.jzns :)
No właśnie, to także nadaje się do badań, dlaczego jedne koty rzucają się na drzewko i błyskotki, a inne wcale...
Usuńdużo mitów o kotach pada:
Usuńże zwalają choinki - co jest prawdą tylko w iluś tam procentach...
że głupieją od kocimiętki - bo część kotów nie lubi kocimiętki...
że są aspołeczne - mit nad mitami, bo 70-75% procent kotów jest szalenie towarzyskich, lubią przebywać w ekipie, także innych kotów...
i tak dalej...
Obalać mity trzeba, choćby dla lepszego poznania, nie każdy ma kota...
UsuńWspomnienia mam podobne do Twoich. Żywe drzewko, bombki, świeczki i ozdoby z papieru. Obchodzimy święta w miejscu gdzie trudno o choinkę, ograniczamy się zatem do bożonarodzeniowych ozdób,
OdpowiedzUsuńMarek z E
W tym roku zauważyłam u nas mniej zewnętrznych ozdób na prąd, może to kwestia rosnących cen prądu?
UsuńPamiętam jak nie lubiłam tych łańcuchów z papieru🙈Boże do dziś na nie patrzeć nie mogę. Właśnie pisałam z przyjaciółką, ze choinka to koniecznie wielka i bogato zdobiona. Nie jakiś liliput😄. I będę odmieńcem, ale nie lubie ozdób z papieru, czy innej slomki. Szklane bombki, piękne koralikowe lancuchy i ogólnie musi być błysk 😃.
OdpowiedzUsuńNie jesteś odmieńcem, gdybym miała dom, to pewnie tez bym się skusiła, u syna jest choinka do sufitu i mocno błyszcząca!
UsuńJako dziecko w przedszkolu i w pierwszych klasach szkolnych robiłam jeszcze ozdoby, pamiętam te łańcuchy klejone z mamą...
OdpowiedzUsuńI tę watę na choince, oraz żywą choinkę, która strasznie gubiła igły.
Kiedy już miałam sama dziecko kiedyś wreszcie kupiłam sztuczne duże drzewko, które może nie pachniało, za to nie brudziło tak strasznie i dało się je utrzymać jako element dekoracji na długo przed i na długo po Wigilii, bo bardzo lubiłam te światełka i jeszcze nawet gdzieś mam.
Od paru lat minimalizuję ozdoby choinkowe. Od kiedy mieszkam sama to szczególnie.
No tak, z czasem i u nas minimalizacja, to raczej dla dzieci i wnuków świętujemy na bogato...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie robótkowe ozdoby na choince.
Pozdrawiam serdecznie. Najlepszego!
Pięknie to wygląda w dużej ilości, cała choinka w białych aniołkach wygląda cudnie!
UsuńPamiętam, że się układało na gałązkach choinki watę,
OdpowiedzUsuńktóra miała imitować śnieg.
Z przyjemnością wspominam anielski włos, miał w sobie tyle uroku :)
A ta wata kurzyła się strasznie:-)
Usuń"Co było - nie wróci
OdpowiedzUsuńI szaty rozdzierać by próżno"...
Choinka z...choinki a nie z plastyku, świeczki ze stearyny, a nie z plastyku, ich ogień - parzący i groźny, a przecież miły i przyjazny, orzechy, jabłka, cukierki z...orzechów, jabłek i cukierków...
I Rodzice [nie żyją], Brat [nie żyje], dom... dawno rozebrany... I ja - nie 13 a 83-latek...
Było... Minęło...
Dzieci i Wnuki rozrzucone od Atlantyku do Bugu. W radioodbiorniku beztreściowe ględzenie i wyjękiwanie kolęd w wykonaniu nawróconych na katolicyzm członków plemienia Kukukuku lub Niam-Niam....
Do du*y z całą sztuczną tradycją, której jedynym realnym skutkiem jest napędzanie koniunktury sprzedawcom ciast ze słodzikiem i furą niejadalnego lukru, odpychających elektronicznych/ elektrycznych badziewi i tantiem "supergwiazdom" nie mającym często pojęcia o emisji głosu i technice śpiewu...
Istniał na Lubelszczyźnie zwyczaj nazywania tych świąt Godnimi Świętami lub Godami...
Wszystkim więc godnych Godnich Świąt życzę...
Godność zawsze mile widziana...
UsuńCo było, nie wróci, ale szat nie rozdzieram, żyję jak lubię bez oglądania się na innych.
Dobrego roku w dobrym zdrowiu!
Jestem zbliżona wiekiem do "Sir Absurda z K-Lechistanu.". to przeważnie już czas samotnych świąt i wspomnień. Różnie je wspominam - i dobrze i źle..... były piękne i smutne też,
UsuńByły święta w czasach okupacji, kiedy przy lampie naftowej mama, babcia, ukochana ciocia i ja z bratem siedzieliśmy przez wiele wieczorów lepiąc, malując, wycinając kolorowe łańcuchy, przepiękne gwiazdeczki - specjalność nieżyjącej już cioci, Choinka była żywa, prawdziwa,... pamiętam jej ubieranie. a potem radość z prezentów wigilijnych. Bardzo skromnych, ale wtedy nawet drewniana lalka potrafiła mnie cieszyć.
Święta "tułaczkowe" po powstaniu były b. smutne.
Później radość z bycia razem, miłość mamy, która chciała nam - mnie i bratu wynagrodzić lata wojny i nieobecność taty rozstrzelanego przez Niemców - zapracowując się urządzała prawie "królewskie" święta. Przejęłam po niej świąteczny jadłospis i przez szereg lat taki sam musiał być oczywiście i u mnie. .. choinka zawsze prawdziwa, pachnąca lasem...
/ przyznaję się - mieszkam blisko lasu / Od czasu gdy dom opustoszał stawiam na stole malutką, sztuczną,, ładnie przystrojoną, z łańcuchem kolorowych lampeczek- prezent od wnuczki. Nie wiem czy w tym roku przyniosę ją ze strychu.... czy zdecyduję się na samotną wigilijną kolację..... może tylko gałązki świerku w wazonie?
Życzę Tobie Jotko i Twoim blogowym Gościom udanych Świątecznych Dni
Donko, chciałabym Twoje wspomnienia przeczytać kiedyś w całości lub sporej części, czy jest na to jakaś szansa?
Usuńjak ludzie młodzi nie doceniamy czasem wspomnień najbliższych, a gdy zaczynamy je cenić, nie ma komu wspominać.
Dziękuję serdecznie, także w imieniu blogowych gości:-)
Moje życzenia będą wkrótce:-)
Papierowe łańcuchy, koszyczki, czy słodkie sopelki bywały i u mnie. Najpierw, gdy ja byłem dzieckiem. Potem, gdy moje dzieci były małe i koniecznie chciały zawiesić na choince coś wykonanego własnoręcznie. A że były kiedyś na wycieczce w fabryce bombek i miały okazję zrobić kilka własnoręcznie, wieszaliśmy również te bombki, niezdarnie pomalowane, a przy tym takie rozkoszne!
OdpowiedzUsuńCzego nie pamiętam - to świeczki na choince. Tego nie było u nas nigdy. Jak tylko pamiętam, były elektryczne lampki, które ZAWSZE trzeba było naprawić przed powieszeniem, bo zawsze jakaś żarówka się przepaliła. Pamiętam, jak z bateryjką w ręce, sprawdzaliśmy każdą po kolei.
Te małe lampeczki tez u nas były, tato malował żarówki farbkami, a gdy cos się rozłączyło, lutował sam lutownicą.
UsuńW fabrykach bombek byłam kilka razy z uczniami, dzieciaki miały wielka frajdę:-)
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńO dekoracjach we wspomnieniach wiesz, bo pisałam o nich u siebie:)
A dziś trochę bolą mnie ręce, bo grudzień pod tym względem był wyjątkowo pracowity:)
Pozdrawiam:)
O, wierzę, masz niespokojne ręce i świetne pomysły!
UsuńMy już coraz to starsi i powoli ubieranie choinki nie sprawia radości - nie ma w domu młodego pokolenia. Bardziej chodzi nam o domową atmosferę - wspólna wigilijna kolacja z moimi rodzicami. Kiedyś mieliśmy dużą choinkę, teraz mama ma taką małą - na pewno nie ma nawet 1metra. Ubrana i chowana do worka, więc już jej nie dekorujemy.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Tak, jak piszesz, najważniejsza jest atmosfera i bliskość kochanych osób, reszta to dodatek...
UsuńPamiętam papierowe łańcuchy, które robiłyśmy z mamą i ozdoby papierowe (dość skromne, bo raczej płaskie) . I anielskie włosy (teraz to lameta). Mieliśmy też trochę szklanych bombek, najbardziej lubiłam grzybki (został mi jeden historyczny, po rodzicach). I choinka zawsze była żywa. W moim już własnym domu robiłam z moimi synkami także łańcuchy z kolorowego papieru, wieszaliśmy też cukierki i orzechy w złotku. Teraz wieszam dużo ozdób robionych szydełkiem, to prezenty od znajomych dziewczyn, bo sama nie szydełkuję. I zawsze mam włosy anielskie (chociaż ponoć niemodne) i cukierki dla wnuków, do ściągania z choinki. No i zawsze mam żywą choinkę (ostatnimi laty z własnego ogrodu). A świeczek nie pamiętam, chociaż widziałam te świeczniczki do przypinania na gałązce, w pudełku mamy z ozdobami choinkowymi. Pewnie rodzice uznali, że żywy ogień nie jest bezpieczny. A pierwsze elektryczne lamki zrobił własnoręcznie mój mąż z kupionych w sklepie elektrycznym części, żaróweczek do latarek i cienkich przewodów. Te żaróweczki miały nawet ze 3 kolory :) To było w biednych latach 80-tych. ;)
OdpowiedzUsuńIle tych wspomnień świątecznych i całkiem powszednich mamy w naszych głowach, niektórzy w pamiętnikach. W końcu blogi i komentarze czytelników, to tez jakaś forma spisywania wspomnień.
UsuńDziękuję, Haniu za twoje wspominki:-)
Mam takie same wspomnieni z dzieciństwa jak Ty. Teraz w moim domu króluje zawieszona nad oknem jemioła, na tarasie choinka w doniczce, a za oknem kwitnący ciemiernik.Dzieci mają już własne rodziny, koty nadal są zainteresowane wszystkim co w zasięgu łapek, więc nie czuję jakoś specjalnie powołania do dekorowania na święta. W tym roku po raz pierwszy Mikołaj zrobił losowanie prezentów, bo rodzina się rozrasta , a ponadto trudno jest czymś zaskoczyć obdarowanego.
OdpowiedzUsuńTo prawda, gdy dzieci staja się dorosłe i pojawiają wnuki, święta nabierają innego wymiaru także dla nas.
UsuńSpędzajmy je wedle własnych upodobań:-)