Mimo końca okresu świątecznego, na moim osiedlu nadal cisza, przynajmniej w dzień, bo wieczorami i nocami snują się po ulicach różne niedobitki/niedopitki...
Wiele osób ma wolne od pracy i szkoły, więc wejście w kolejny rok jest delikatne, na pół gwizdka, za to choroby nie odpuszczają. Mam kontakt ze znajomymi i dalszą rodziną, z kim nie rozmawiam - chory, a przychodnie zamknięte!
I nas infekcje nie oszczędziły, cała rodzina po kolei przechorowała, każdy inaczej dochodził do zdrowia, ale wszyscy jednako wzbogacili budżet farmaceutów o pokaźne kwoty.
Jednak nie nadajemy się z mężem do okupowania pieleszy domowych powyżej kilku dni, więc gdy czujemy się lepiej, a gorączki nie ma, wypada się dotlenić, bo w domu same zarazki. Nie da się bowiem bywać na łonie przyrody online, bo kamerki nie przekazują zapachów, szumu wiatru czy ptasich skrzydeł, szurania butów w trawie, podglądania życia w każdej kałuży.
Zaczęliśmy delikatnie, od krótkiej wycieczki noworocznej, by nacieszyć oczy i dotlenić płuca. Wszędzie cisza, że w uszach dzwoni, jedynie klucze gęsi na niebie, łabędzie na jeziorze. Jakiś samotny fotograf, nie zważając na zimno i noworoczne rozleniwienie, realizował swoja pasje, podglądając ptaki...
kalendarz nie ma wpływu na życie. w końcu nic wielkiego się nie wydarzyło. chodzę, jak chodziłem, robię co robiłem. jest dobrze. czego i Tobie życzę.
OdpowiedzUsuńTo u mnie podobnie, jedynie zdrowie może mieć na mnie wpływ...
UsuńPierwszego zalegaliśmy w domu. Mieliśmy plan odwiedzić przyjaciółkę, ale w ostatniej chwili odwołała.
OdpowiedzUsuńNam się w tych dniach tak błogo zrobiło, że ten odpoczynek okazał się nam na wagę złota i nigdzie nie byliśmy. Z resztą lało dwa dni, więc nie poszalałabym sobie jak ten pan z pomostu. Za to powiem tak – głowę mam totalnie odstresowaną, że aż miło.
To teraz klęka się przed zwierzętami? Nie wiedziałam, że religia tak daleko się posunęła. Myślałam, że klękanie przed złotym cielcem mamy już dawno za sobą, ale widać, że wchodzimy znów w buty dawnych pogan.
Nowy Rok przeżyliśmy bardzo delikatnie. Odpaliliśmy metrowej długości zimne ognie. Zajadaliśmy się rybą, którą mąż złowił rano w Sylwestra, oraz frytkami. Także na spokojnie i leniwie, jak nie my. 🤪
Och, rybka świeżo złowiona, mniam!
UsuńGdyby nie infekcja tez czułabym się jak nowo narodzona, ale cieszę się, że już w odwrocie...jak mało potrzeba człowiekowi do szczęścia!
Zdrowie, ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił. ;)
UsuńDokładnie, nawet zwykły katar może dać w kość!
UsuńOj, akurat katar to wcale nie jest takie zwykłe byle co. O_O Różne choroby przerabiałam, ale katar był z tego najgorszy zawsze.
UsuńTez zaliczyłam taki, nie cierpię kataru!
UsuńMy wyszliśmy z dopiero co zakończonego roku tak delikatnie, że w tym nowym musieliśmy jakoś zaznaczyć swoją obecność, a więc drobne spotkania towarzysko-rodzinne.
OdpowiedzUsuńSpotkania towarzyskie mogą być delikatne lub huczne, wszystko zależy od towarzystwa i okazji:-)
UsuńPonieważ pogoda była deszczowa (dzisiaj pierwszy raz słońce rozjaśnia niebo, nie wiem na jak długo), postanowiłam przy dobrej herbacie z cytrynką kontynuować czytanie prezentów. Dostałam trzy tomy, więc miło spędzam czas. Czyli u mnie, spokojnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie... i poświątecznie...
Spokojnie i sympatycznie, ulubione książki i ciepełko domowe, super!
UsuńPowiadasz że aniołki skrzydełkami machają w podzięce, a kiedyś tylko kiwały główkami, ot widoczny postęp ;)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rok zacznie się wymianą sieci gazowej, już słychać robotników, ale to naszego mieszkania jeszcze nie doszli.
Jakiś czas temu pisałaś o awarii gazu w twoim mieście, otóż w naszej kamienicy rozszczelnił się gazowy pion 11 grudnia, gazownicy odcięli dopływ gazu. Zarząd zasobu komunalnego zrobił przegląd instalacji która okazała się w takim stanie że trzeba ją wymienić i dlatego to czekam na robotników. A skoro nie ma gazu to do gotowania wykorzystujemy elektrykę.
Oby w tym nowym roku limit na choroby już wam się wyczerpał, abyście zdrowi mogli wędrować sobie po bliższej i dalszej okolicy :)
O widzisz, oby rachunek za prąd Was nie powalił!
UsuńZdrowie jest bezcenne, więc i tobie go życzę !
U mnie cała rodzina ma wolne do końca tygodnia, pogoda chyba też na urlopie, jest w tej chwili +5 i "przelatują" deszcze o różnym natężeniu a niebo zasnute równo jakąś stalowo-siną "powłoką". Więc lenię się i czytam- skończyłam Folleta "Zbroja światła" i przede mną 635 stron Paula Johnsona "Historia Żydów", czyli nadal będę tkwiła w historii, ale już nie potraktowanej beletrystycznie jak u Folleta. A w czwartek idę na tę wystawę Salvatore Dali.
OdpowiedzUsuńanabell
Czekam na relację z wystawy!!!
UsuńBBM: U nas - luzacko, na spokojnie, dobre rozpoczęcie roku. Najlepszego, Jotko!❣️
OdpowiedzUsuńDobre zawsze jest to, co nam odpowiada, najlepszego!
UsuńPóki co, NIEMRAWOŚĆ to moje drugie imię. Już dawno nie oglądam szopek, jeszcze kiedy byłam mała, tato oprowadzał mnie po różnych kościołach, potem ciotka.
OdpowiedzUsuńA my lubimy, choć ostatnio rzadziej się to zdarza...
UsuńWszystkiego dobrego na Nowy Rok, dużo zdrowia, pomyślności i spełnienia marzeń.
OdpowiedzUsuńNa razie żadnych zmian po szczepionce nie widzę. Może jakaś wadliwa pod tym względem była. ;)
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Wzajemnie, Piotrze, dla mamy także!
UsuńMy już od 2.01 do pracy. A Nowy Rok spędziliśmy na spaniu i odwiedzinach u znajomych, do których poszliśmy te 2,5 km, żeby się przewietrzyć.
OdpowiedzUsuńMój mąż akurat miał wolne, więc korzystaliśmy z plenerów także.
UsuńGeneralnie to był kanapowy sylwester i Nowy Rok, tyle że do kościółka poszłam.U nas cały ołtarz zajęty stajenką , jest i sporo słomy i siana, i strumyk z rybkami więc przyklękając moge mieć przed oczyma pasterza czy barana co nie znaczy że moja modlitwa jest skierowana do nich.Pozdrawiam cieplutko. Lubię oglądać szopki.
OdpowiedzUsuńU nas w jednym z kościołów tez była podobna szopka ze strumykiem.
UsuńWiesz, kiedy szopka na ołtarzu niemalże, nie dziwi klękanie przed, ale klękać przed osiołkiem czy zającem daleko od ołtarza, to trochę dziwne...choć modlić można się wszędzie.
W Nowy Rok weszłam na spokojnie i to nawet bardzo bo powitałam go w piżamie, co miałam w planach już od lat ale jakoś się nie składało. W tym roku wreszcie dopięłam swego. Skończyłam książkę, podlałam kwiaty, zrobiłam reorganizację szafki na kubki i jak tylko ucichły fajerwerki spałam grzecznie jak dziecko 🙂.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku, niech to będzie dobry czas pełen samych pięknych chwil.
Ja wyczyściłam ramki na zdjęcia i wymieniłam część fotek na nowsze:-)
UsuńPięknego roku 2024!
Miasto ciche i puste jak w lockdownie. W Sylwestra trochę petard, ale bardzo skromnie. Niestety, teraz czeka mnie wszystko to, co odłożyłam na PO NR. Załatwianiu nie ma końca, więc przytup jest, ale taki niemrawy...
OdpowiedzUsuńMnie cieszy wyjście z infekcji, na razie nie szaleję ze spacerami i nie włażę w tłum, żeby znów czegoś nie załapać.
UsuńZałatwiania spraw nie zazdroszczę...
Wspaniała wycieczka na łono natury :) Po chorobie najlepiej delikatnie, ale już ja wiem, że gdy zdrowie w pełni wróci, to i w dalsze rejony ruszycie:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, czekamy na słońce i pełnię sił!
UsuńRównież i my delikatnie…lata przytupu ma za sobą…czas zwolnić i się delektować.
OdpowiedzUsuńMarek z E
O właśnie, delektować się każdą chwilą!
Usuńpierwszego nic się nie działo, za to drugiego... też niby się nic nie działo, ale.... właśnie o to chodzi, że nic się nie działo... bo miał być autobus, ale go (k) nie było... to ja dzwonię do tej (k) firmy, że gdzie jest (k) autobus?... to mi biurwa niedobzykana wciska, że był autobus... jak był, jak (k) nie był?... już się chciałem do niej przejść, bo do tego biura są trzy ulice na krzyż... ale piwo piłem i to mnie ustawiło w przegranej pozycji, bo czuć... poza tym nie lubię robić drak z niczego... odpuściłem... poczekałem półtora godziny na następny, dojechałem do domu i w domu było już fajnie... bo w domu zawsze jest fajnie... są koty i w ogóle... no problems...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
No i super podsumowałeś, w domu zawsze jest fajnie:-)
UsuńSzkoda tylko, że czasami inni, tak beznadziejnie podnoszą nam ciśnienie...
Oh, spacery zimowe tylko śniegu nie ma. W wieczór sylwestrowy byłam na placu Zamkowym w Warszawie. Było morze ludzi , cudzoziemców, małe dzieci i nastolatkowie , staruszkowie. Nie chcieli siedzieć w domu samotnie. Do siego roku.
OdpowiedzUsuńCzasami ludzie szukają towarzystwa, a czasami wręcz przeciwnie:-)
UsuńPierwszy rok bez spacerów i kolejny nawet bez domowego Sylwestra. Po świętach spędzonych na działce dorwało mnie jakieś cholerstwo i zaczęło się. Gorączka, katar, kaszel, gardło ... Mogłem się spodziewać, że zawiniła klima zainstalowana w naszym działkowym szałasie (a właściwie przyczepie kamp. pokrytej szałasem), ale w sumie warto było. Dziwne, że po trzech dniach na działce choróbsko dało znać dopiero w domu.
OdpowiedzUsuńTo mógł być przypadek, a choroby potrzebują kilka dni na wyklucie się, zdrówka zatem!
UsuńW nowy rok wchodzę ostro, walecznie, tak łatwo się nie poddam. Jeszcze mam dużo do zrobienia. Pozdrawiam Asiu.
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj, nie oddawaj walkowerem, walcz!
UsuńPlanowałam spokojną noc, zaraz po 12.00 łóżeczko, ale nie udało się. Musiałam prawie do rana dopieszczać i hołubić 17 - letnią staruszkę Dodę. Ponieważ jest głuchawa, więc szczęśliwie, mimo moich obaw nie docierały do niej odgłosy wystrzeliwanych fajerwerków. Bardziej przeżywała długą nieobecność pana. Do czasu jego powrotu zanosiła się po swojemu płaczem, jak porzucone dziecko. Sylwestrowa noc przeszła mi więc na pocieszaniu i tuleniu suczki.
OdpowiedzUsuńRadosnego, spokojnego Roku Kochana.
Mój Sylwester tez nieprzespany, bo albo petardy, albo kaszel, a o 4 nad ranem głośne towarzystwo wracało z imprezy!
UsuńNaprawdę cieszę się, że już po świętach. To był dość intensywny czas. Dobrze, że już po... Myślę, że te 2 miesiące przed przyjściem wiosny trzeba po prostu dobrze spożytkować. Życzę Ci i Twojej rodzinie zdrowia i pomyślności w Nowym Roku. Pozdrawiam 😀
OdpowiedzUsuńMasz racje, nie zasypiać po niedźwiedziemu, ale zrobić cos dla siebie, jak najbardziej!
UsuńJa delikatnie. Siedzę w tym moim wyludniałym mieszkaniu, w którym kichnięcie odbija się echem i próbuje czytać. Za oknem szaruga, słabe światło, więc już o 14:00 często trzeba zapalić lampkę.
OdpowiedzUsuńI myślę sobie, że być może na starość będę zasiediałym typem, nie chcącym z domu wyściubić nosa.
No dziś to wybitnie pogoda barowa i gdyby nie leki, które kończę, to kupiłabym cos mocniejszego na rozweselenie:-)
UsuńAsiu, przepraszam, HBO Max - Mężczyzna imieniem Otto - już poprawiłam. Naprawdę byłam pewna, że Netflix, przepraszam, jestem strasznie zakręcona. JoAnna.
OdpowiedzUsuńPost skomentuję za chwilę, jak włączę laptop.
Oj, szkoda, nie mam HBO, ale może i na Netflixa wrzucą?
UsuńMoże wrzucą. Ja po prostu nadrabiałam zaległości i pomyliły mi się kanały. A na Netflix podobał mi się serial z Dorocińskim Erynie i film z Cooperem Maestro.
UsuńZdrowiej!!
Tez mi się to zdarza, czasami mylę Netflixa z Disney+
UsuńMam nadzieję, że rodzina już w pełni zdrowa :)
OdpowiedzUsuńRodzina tak, teraz znajomi się pochorowali, taki mamy klimat!
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńMoje wejście też było łagodne i miłe:)
Wyjąwszy fajerwerkowy stres Psiułki.
Bezchoróbstwa Ci życzę i pozdrawiam:)
Fajerwerków, a zwłaszcza petard powinno się zabronić!
UsuńNOWY ROK... No dla mnie lampka dobrego wina, dobry film, książka i bliscy ludzie oraz zwierzaczki w domu - to najważniejsze.
OdpowiedzUsuńStyczeń ciepły, u mnie 9 stopni, ale jeszcze jakaś fala chłodu na pewno będzie. Uściski!
U nas bez alkoholu, bo wszyscy chorzy, ale kolejny rok witamy powrotem do zdrowia:-)
UsuńJa wchodzę delikatnie, chociaż nie ukrywam, chcę zostawić daleko za sobą poprzedni, bardzo dla mnie trudny rok, chociaż obfitował też w kolory inne niż czerń. Chcę wszystko ustabilizować, zharmonizować, a szczególnie moje wnętrze. Liczę, że przełom roku mi w tym pomoże. Tymczasem oddaję się moim pasjom, które dają mi wiele radości... Szczęśliwego Nowego Roku bez infekcji!
OdpowiedzUsuńI tego Ci życzę, spokoju, harmonii, kolorowych zdarzeń i ciepłych ludzi!
UsuńFajny ten ostatni obrazek. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo co każdy rok przyniesie. Dużo rzeczy można zaplanować, ale plany nie zawsze idą zgodnie z planem :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo fakt, to także efekt jakiejś niespodzianki, oby były tylko miłe!
UsuńTo prawda. Oby niespodzianki, które przydarzają nam się w życiu były tylko i wyłącznie miłe, a te przykre omijały w miarę możliwości każdego z daleka :) Pozdrawiam serdecznie.
UsuńOto spełnia się życzenie...
UsuńBardzo delikatnie wchodzę w nowy rok. Ten obrzydliwy covid okropnie mnie osłabił.
OdpowiedzUsuńBądź zdrowa Asiu
Stokrotka
U nas cała rodzina przechorowała, każdy z innym nasileniem:-(
UsuńU nas też Sylwester na spokojnie, po domowemu :) Muszę przyznać, że tak się rozleniwiłam w czasie tego świątecznego okresu, że teraz trudno wrócić do szarej rzeczywistości, a obowiązków niestety przybyło. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńMnie motywuje wyjście z choroby, wszystko byle nie uwięzienie w domu z powodu niedyspozycji...
UsuńWspaniała relacja z początków roku! Cieszę się, że mimo delikatnego wejścia w nowy rok, znaleźliście chwilę na oddech i bliskość przyrody. Asiu dla Ciebie ibcalej Twojej rodziny zdrowia i energii na cały rok :)
OdpowiedzUsuńPrzyroda zawsze i o każdej porze, Aniu, bez tego nawet oddychać trudno!
UsuńPodoba mi sie Wasz sposob potraktowania choroby - tyle a nie dalej!
OdpowiedzUsuńWasz pochorobowy spacer wyszedl pieknie ale najbardziej urzeklo mnie ostatnie zdjecie-mem jako iz rzeczywiscie nie wiadomo co ten nowy rok przyniesie skoro za kazdym przybyciem jest gorszy......
O tak, cieszymy się na nowe, a to nowe nie zawsze musi być lepsze, więc ostrożnie!
UsuńNowy rok dobrze "wszedł" ;) Leniuchowałam bez wyrzutów sumienia. na dwór nie wyszłam, bo było brzydko (ciągle wiało). A zapis 2024 podchwyciłam bez kłopotu, bo już od 2.01. załatwiałam sprawy urzędowe i co chwilę na wnioskach musiałam wpisywać datę. Chyba to będzie udany rok, bo nie pomyliłam się, co do roku, ani razu ;) Dużo zdrowia , na cały rok!
OdpowiedzUsuńA widzisz, a ja jeszcze nie miałam okazji wykorzystać nowej daty, ciekawe czy się pomylę?
UsuńUrządzacie sobie bardzo fajne wycieczki.
OdpowiedzUsuńMoja córka w czasie świąt i po świętach dość mocno chorowała, więc nie mogliśmy nigdzie się wybrać razem. Ja z synem chodziliśmy na długie spacery :)
W same święta tez siedzieliśmy w domu u syna, bo wszyscy chorzy...
UsuńAsiu ja na okrągło walczę z infekcjami. Masakra. Też ciągle słyszę od znajomych że albo covid albo zapalenie oskrzeli i inne. Julka dziś od rana kaszel i katar więc została w domu.
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia Kochana
Asiu ja na okrągło walczę z infekcjami. Masakra. Też ciągle słyszę od znajomych że albo covid albo zapalenie oskrzeli i inne. Julka dziś od rana kaszel i katar więc została w domu.
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia Kochana
Tak właśnie jest, z kim nie rozmawiam, to w żłobkach i przedszkolach ciągłe infekcje, rodzice w rozterce, a dzieciaki się męczą!
Usuńdzięki i wzajemnie:-)