Niedziela zapowiadała się pogodna, a że zimno? Zimno nie jest przeszkodą, dobre ubranie i możliwość wstąpienia gdzieś na kawę, to już zachęta do zimowej aktywności.
Zaliczyliśmy trzy w jednym, czyli pobyt w plenerach, koncert kolęd i świąteczny obiad z okazji Dnia Babci i Dziadka.
Było więc jezioro w zimowej odsłonie, ale już droga i obserwacje poczynione z auta okazały się ciekawe. Ta przestrzeń, zaspy , ptasie drapieżniki na polowaniu, sarenki na popasie i wreszcie błękit nieba...
Ptaki szukały miejsc do pływania, bo większość jeziora pokryta lodem. Wędrujące po lodzie łabędzie zapadały się co jakiś czas, bo lód coraz cieńszy, a ptaki duże... chodziły niezdarnie i niepewnie, wydawały się nawet zgarbione:-)
Po kawie i pysznym serniku dotarliśmy do bazyliki licheńskiej, bo tam zapowiedziano koncert kolęd w wykonaniu chóru kameralnego Teatru Wielkiego z Poznania.
Najpierw przyjrzałam się witrażom i organom oraz szopce, której rozmiary są nieprzeciętne...
Koncert był niesamowity i choć chór kameralny, to głosy niosły się szeroko i wysoko , a akustyka bazylki zapewniła występowi niepowtarzalną jakość.
Chór pod kierunkiem Mariusza Otto zaprezentował kolędy z całego świata, śpiewane w różnych językach. Uczta duchowa wspaniała, nawet zimno bazyliki nie zniechęciło nas by dotrwać do końca koncertu. Przykre tylko, że tak mała była frekwencja na widowni...
Nieco zmarznięci po koncercie i powtórnym spacerze nad jezioro, wyruszyliśmy w drogę powrotną, by wstąpić na obiad do pałacyku w Lisewie. Pisałam już o nim, reklamując pyszne i niedrogie obiady tamże. Chyba nie tylko my świętowaliśmy dzień dla babć i dziadków, co widać było po gościach przy stolikach:-)
A koszt? 52 zł na dwie osoby , w tym herbata z cytryną i barszczyk, to chyba niewiele?
Obok pałacyku odkryłam nietypowy obiekt, drzewa bez liści dały lepszy widok na otoczenie.
Pomyślałam, że to musiała być jakaś kaplica lub kościół, przeznaczone później na świeckie cele.
Okazało się, że stał w tym miejscu kościół, gdyż Lisewo miało swoją parafię.
Obiekt jednak marniał i gdy na początku XIX znalazł się w stanie ruiny, rozebrano go, parafię połączono z inną ze Skulska , a na miejscu rozebranego kościoła Łukasz Dzięcielski wystawił murowany spichrz z baszta frontową w formie wieży.
Ponownie sprawdziła się teza, że warto wracać w znane miejsca, bo zawsze coś nowego się tam znajdzie, nawet pora roku ma znaczenie...
Nie czekajcie do wiosny, zima ma tez wiele do zaoferowania w temacie wycieczek!
Mnie też ciągle nosi gdzieś w plenery, chociaż obecnie już śniegu nie ma, ale i tam jest kapitalnie. Lubię wędrować w takie pogody. Latem jest trochę trudniej, słońce za mocno przygrzewa, owady gryzą itd. ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba się hartować w każda pogodę, a w każdym miejscu znajdzie się cos ciekawego:-)
UsuńTak, ponoć słońce też hartuje, ale ja się czuję wtedy jak ślimak na asfalcie. Chociaż ostatnie lato jakoś lepiej przetrwała, ale nie oszukujmy się, że było łagodne.
UsuńChyba skrajne temperatury bywają męczące, choć znam osoby, które uwielbiają upały właśnie, ja nawet gdy byłam dużo młodsza nie lubiłam upałów powyżej 30 stopni...
UsuńTeż znam takie osoby. Ale najwięcej osób, które znam, to narzeka na pogodę o każdej porze roku. ;)
UsuńUpały mogą być, jak mogę leżeć w jeziorze. O, to wtedy wiem, że przeżyję.
Albo leżąc nad basenem na Krecie, a spacery tylko wieczorem:-)
UsuńNa Krecie z tego co pamiętam, było zupełnie inaczej. Mimo że temperatury przekraczały żywo zdrowy rozsądek, ja się czułam jak ryba w wodzie. Niektórzy nawet podejrzewali, że przechodzę udar bez objawów i zaraz umrę. Może to ten wyspiarski klimat.
UsuńZgadza się, ale my trafiliśmy na kilka dni o temp. powyżej 40 stopni i to już było bardzo meczące...nawet dla piechurów.
UsuńZima ma swój urok. Ale wolę tę ze śniegiem, bo deszcz zimą przyjemny nie jest. Chciałabym być na takim koncercie. Z jedzenia zaś najbardziej lubię to mało wyszukane, za to świeże i gorące. Uściski!
OdpowiedzUsuńNo tak, teraz więcej deszczu i wiatrów, trzeba łapać okna pogodowe...
UsuńSama śpiewam w chórze w różnych językach i lubię oglądać takie chóry. I bardzo kocham publiczność chętną do oglądania :))
OdpowiedzUsuńŚpiewałam w chórach w okresie szkolnym do liceum włącznie, jeździliśmy na różne przeglądy, śpiewałam także w chórze kościelnym, dlatego doceniam ten rodzaj śpiewu i uwielbiam wykonania na kilka głosów:-)
UsuńChociaż zima dostarcza wielu wymówek, żeby siedzieć w domu to uważam tak jak Ty - trzeba korzystać z każdej sposobności. Pokazałaś, że można fajnie spędzić czas, z całym szeregiem atrakcji dla ducha i brzucha. Aż szkoda przebimbać dzień w czterech ścianach chociaż akurat ja tak dziś zrobię bo ulewa i wichura takie, że się wszystkiego odechciewa 😀
OdpowiedzUsuńPogoda, o której piszesz wyklucza spacery nawet, co to frajda moknąc na wietrze i tylko szukać schronienia? Można za to nadrobić lekturę lub prasowanie ;-)
UsuńNadrobiłam to pierwsze. I calutki dzień w piżamie 🙂
UsuńJa mam wygodny dresik:-)
UsuńJak Ty uwazam ze kazda pora roku jest dobra na spacery a dreptanie po sniegu, zwlaszcza chrupiacym, ma swoj duzy urok.
OdpowiedzUsuńDobra kombinacja jotko - zdrowy spacer a pozniej zdrowy posilek popity goracym barszczem :)
A później w domu dobry film, to się nazywa życie!
UsuńOj już dawno nigdzie nie byłam ale tyle innych spraw na głowie, finanse w całości pochłania dom więc trochę trzeba poczekać. A mam marzenie wycieczkowe, które prędzej czy później spełnię :)
OdpowiedzUsuńTego więc Ci życzę, ale lepiej nie odkładać zbyt wielu rzeczy na później...
UsuńWspaniały koncert,lubię bardzo ,śpiewałam do 2015 roku, trochę zazdroszczę tych cudnych wypadów, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńNaprawdę pięknie śpiewali, niektóre kolędy w nietypowych aranżacjach!
UsuńStaramy się z mężem wykorzystać każdą okazję, bo on dużo pracuje, ja często pomagam przy wnuku...
Uwielbiam takie wypady....
OdpowiedzUsuńTo witaj w klubie:-)
UsuńTy umiesz każdy dzień przeżyć ładnie i pożytecznie. Chciałabym mieć tyle wigoru, luzu i chęci do życia co Ty i Twój Mąż. Brawo! Nie spocznijcie, a życie będzie miało lepszy smak.
OdpowiedzUsuńSerdeczności dla Was
Może nie każdy, ale staram się nie marnować czasu, coraz mniej go zostało!
UsuńDziękujemy, uściski zasyłamy:-)
Kolejnych, udanych wycieczek życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję ! Oby i Tobie trafił się jakiś wypad, choćby bliski...
UsuńTeż lubię takie powroty do miejsc, w których już byłem. Zawsze czymś one zaskakują..sernik z kawą…musowo udana wycieczka.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Sernik był pyszny, mąż wybrał torcik orzechowy:-)
UsuńUroki zimy, psiakrew.! W ubiegłą sobotę je , tzn. te uroki poczułam, jak rękoma śnieg spod samochodu wygarnialam. Dzisiaj pada i też do kitu. Ekh życie...
OdpowiedzUsuńTak bywa, dziś u mnie też pogoda barowa, nadrobię więc prasowanie i poszukam ciekawej książki:-)
UsuńPoczułem zazdrość.
OdpowiedzUsuńPolonijny zespół przy kościele w Melbourne, w którym co niedzielę odbywają się msze w języku polskim, zorganizował lunch dla babć i dziadków (tam przychodzi na msze tylko ta kategoria).
Niestety posiłek był żałosny, koszt A$15 od osoby.
Na duchu miał nas pewnie podnieść odtańczony wspólnie polonez, ale nie samym duchem człowiek żyje.
Nie samą sztuką człowiek żyje!
UsuńFundusze podobnych instytucji bywają mizerne, u nas na spotkania dla seniorów w bibliotece publicznej bardzo okrojono fundusze.
Jedyne rozwiązanie, to bufet składkowy!
Baaardzo piękne witraże i organy! Mam takie przyzwyczajenie, że we wszelkich kościołach fotografuję najpierw instrument.
OdpowiedzUsuńOrgany robią wrażenie, są jeszcze w bocznych nawach, a jak brzmią!
UsuńByliśmy kiedyś na koncercie organowym tam właśnie.
Mój brat skończył szkołę muzyczną w klasie organów - niejednego koncertu wysłuchałam. Podobnie jak on, przepadam za muzyką organową. U nas w katedrze co roku w sierpniu są koncerty, od bardzo dawna.
UsuńO, to super! jako chórzystka w kościele tez się trochę muzyki organowej nasłuchałam:-)
UsuńBBM: Ja jednak poczekam do wiosny a i tak nie wiem, ile i które z planów uda mi się zrealizować…
OdpowiedzUsuńPlanować nie lubię, bo zawsze cos staje na przeszkodzie, ale życzę ci wiosennych atrakcji!
UsuńPiękna wycieczka. Coś dla duszy i dla ciała. Idealnie. A jeszcze z malowniczą zimą dookoła. Trzeba korzystać z sił i ochoty do wędrówek, póki sie je jeszcze ma. Wszak mijamy, mijamy, choć tak często wydaje sie nam, że czas stanął dla nas w miejscu..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło, Asiu.
To prawda, wydaje nam się, że ciągle damy radę, a organizm przypomina, jaki mamy Pesel ;-)
UsuńWitaj Jotko wietrzną końcówką stycznia
OdpowiedzUsuńZatęskniłam za tymi pięknymi stronami. Jak wiesz mam do nich słabość. A Licheń... Cóż z rozrzewnieniem wspominam ten stary...
Pozdrawiam nadzieją na pogodny luty
Podobno wróci jeszcze zima i mróz, byle zdrowie dopisywało, wtedy żadna pogoda nie jest straszna!
UsuńOd zawsze ze Świąt Bożego Narodzenia najbardziej lubiłam kolędy. Moi rodzice śpiewali w chórze kościelnym i tak się poznali. Po założeniu wspólnej rodziny mama nie miała już czasu na takie breweryje jak śpiewy poza domem ;) Ojciec jednak śpiewał w chórze tak gdzieś do siedemdziesiątki. Jak byłam dzieckiem to śpiewał w chórze tuż opodal kamienicy w której żeśmy mieszkali. Dlatego bardzo często słuchałam kolęd śpiewanych chóralnie przez chór i siedząc obok śpiewaków na chorze :) Bywało i tak że chórzyści po skończonej próbie nawiedzali naszą chaupę i siedząc przy stole śpiewali do wypęku. Dawne strasznie czasy to ale w pamięci pozostały :)
OdpowiedzUsuńPewnie czytałaś w komentarzach, że tez w chórze śpiewałam, byłam dumna, że mogę wchodzić na chór w kościele, no i czas wypełniały próby, bo jeszcze chóry szkolne:-)
UsuńPotwierdzam i popieram!!! Zimą też trzeba wędrować i zwiedzać. A wrażenia są czasami jeszcze większe niż w pozostałych porach roku :-)
OdpowiedzUsuńJak tylko pogoda sprzyja, ruszamy się co weekend, w tygodniu tylko spacerujemy!
UsuńJak dużo łabędzi! 🤍
OdpowiedzUsuńŁabędzie, kaczki, czapla się trafi...
UsuńPiękne to jezioro w zimowej odsłonie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ptaki na jeziorze, gęsi nad głowami...
UsuńBardzo tanie dania w tej restauracji, zaskoczyłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńSama byłam zaskoczona, jak w barze mlecznym...
UsuńPiękna, śnieżna aura u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńKościół prezentuje się równie wspaniale. Cudowne są te witraże.
Obiad rzeczywiście w świetnej cenie! Idealny po takim dniu pełnym wrażeń. Wszystkiego dobrego! Pozdrawiam cieplutko.
Tak było tydzień temu, teraz po śniegu ani śladu, codziennie leje...
UsuńWspaniałe świętowanie !! ;o)
OdpowiedzUsuńBo wspaniale być dziadkami!
UsuńI racja, że podróże kształcą. Nawet te krótkie i bliskie.
OdpowiedzUsuńWszelkie, nawet spacery!
UsuńNie czekaliśmy do wiosny i choć udało się zimą przyciągnąć trochę lata, to i na takie zimowe wycieczki lubimy jeździć :) W Licheniu byliśmy, ale Lisewo zapisuję na listę smacznych i takich obiadów. Cena naprawdę dobra. Radości i zdrowia Dziadkom życzę :))
OdpowiedzUsuńWystrój restauracji trochę z poprzedniej epoki, ale w końcu to pałacyk:-)
Usuń... a ty, Jotko podróżujesz... szacunek wielki... a i ja samotnie dotarłem dwa tygodnie temu (było przyjemnie, niemal niezimowo) do samego "Kopernika", jakieś 1600 metrów od mojej chałupy... to była moja najdłuższa wyprawa od paru lat.
OdpowiedzUsuńOch, bywają takie momenty w życiu, że nawet spacer cieszy.
UsuńZdrówka i coraz dłuższych spacerów:-)
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńNajbardziej swojskie plenerowe zdjęcia w zimowej odsłonie:) U nas wciąż jeszcze zima także poza obiektywem, więc można sobie pobrodzić w śniegu albo poślizgać się na lodzie:)
Pozdrawiam:)
No tak, u nas zimowe widoki łapiemy okazyjnie...
UsuńJaka udana wycieczka! Zazdroszczę koncertu kolęd. Może pamiętasz, ja też śpiewałam w chórze i często występowaliśmy w kościołach, także z kolędami. Brakuje mi tego. W Licheniu byłam, ale bazylika wydała mi się pomnikiem pychy. Dużo dobrego rzemiosła, ale przerost formy nad treścią. Na pewno jednak wspaniale się śpiewa w takim wnętrzu i odbiór też musi być cudowny. My rzadko ruszamy sie z domu, ale jeśli już, to z sukcesem :)
OdpowiedzUsuńI koniecznie z jedzonkiem :)) Może trafimy i do Lisewa. Twoje rekomendacje są zawsze trafione. :)
Do Lichenia zaglądamy, bo otoczenie bazyliki to istny ogród botaniczny , a w kawiarni dobra kawa i pyszne ciasta w rozsądnej cenie:-) Przepych bazyliki poraża, nie wiem jak ktoś może się tam modlić...
UsuńI tak to siedząc w domu
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie zaliczyłam wycieczkę 😉
Do usług, choć nie ma to, jak na własnych nogach przejść...
UsuńŻyć nie umierać, Kochana! I cieszyć się każdą chwilą piękną. A tych mieliście bez liku :)
OdpowiedzUsuńO tak, każda wycieczka dostarcza innych wrażeń, a te same czasami nas szukają:-)
UsuńCzasami warto i zimą ruszyć się z domu. Tym bardziej, jak niebo czyste. Bo przy deszczu, wichurach i szarudze już gorzej...
OdpowiedzUsuńKiepska pogoda to okazja do nadrobienia wielu domowych zaległości i lektury odkładanych książek:-)
UsuńLubię zwiedzać nowe miejsca, ale niestety podróże/przejazdy zniechęcają, bo kradną bezczelnie czas. Nie znoszę jady samochodem, gdy muszę być kierowcą, toleruję pociąg z książką w ręku, a dramatem stają się odprawy na lotniskach. W sumie od wielu lat, z drobnymi wyjątkami, siedzę w domu.
OdpowiedzUsuńPociągami jeżdżę często, ale nie zawsze inni pasażerowie dają się skupić na lekturze...
UsuńWspaniale spędzony czas, naładowane akumulatory i oczy pełne cudnych obrazów 🙂 Uściski 😘
OdpowiedzUsuńOj, naładowane, a wczoraj znowu wycieczka, tym razem z rodzinką:-)
UsuńPrzepiękna wycieczka no i wreszcieeeee. :))) Jak miło przeczytać, nie czekajcie do wiosny...tak zima też jest piękna i ma wiele do zaoferowania. :) Ja ją kocham i jak ktoś łazi za mną i ględzi mi jaka ta zima głupia i w styczniu chce wiosnę, ja zawsze gadam...daj mi żyć człowieku, ja kocham zimę i daj mi się nią cieszyć. Czy ja latem za Tobą chodzę i ględzę, jak mnie ten upał wnerwia, jak chce już jesień... Nie robię tego...spokojnie czekam na swoje ulubione pory roku, ale tymi ciepłymi też potrafię się cieszyć i czerpie z nich, co dla mnie najcenniejsze.
OdpowiedzUsuńJa z Mamą ciągle jeździmy do Łeby...za dużo ludzi, ale to nasze miejsce i wiemy, jak łazić, by było ludzi mało. Ileż my nowych miejsc odkrywamy...ostatnio znalazłyśmy wrak statku, weszłyśmy w miejsca niedostępne dla ludzi...zupełnie przypadkowo...tam znalazłyśmy niewielkie ruiny...jakie miejsca myśmy to odkryły...niby to samo miasteczko, ale ono ma jeszcze wiele ukrytych skarbów i ja to wiem i chce je odkrywać. hehe Pytam Mamę ostatnio...to co, chcesz jechać do Łeby w tym roku, czy wolisz nowe zobaczyć...
Mama: ŁEBA!!!!
No dobra, pasuje mi...bo tam, też nowe zobaczymy, a stare jest nam już bardzo bliskie. :)
Dziękuje za miłą zimową wycieczkę, za słowa, które budzą mój uśmiech, za wsparcie, za Twoje piękno. <3
I to jest piękne, bo niby możemy wszędzie, nawet samolotem, ale lubimy te nasze znajome kąty i choć staramy się poznawać nowe, to do starych wracamy jak do domu!
UsuńBuziaki zimowe, ale z gorącego serducha!
Świetnie spędzony czas, uwielbiam takie posty z relacjami z życia codziennego :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, wokół nas mnóstwo spektakularnych rzeczy, ale najmilsza jest codzienność i radość z każdej miłej chwili!
UsuńZabieraj nas więcej na Wasze zwiedzanie okolicy. Takie wrażenia z pierwszej ręki są najcenniejsze. Pozdrawiam. Udanego, nowego tygodnia.
OdpowiedzUsuńPostaram się, cieszy mnie, że pozytywnie to oceniasz.
UsuńWszystkiego dobrego!
Piękna i różnorodna wycieczka. Ja wybieram się do Lichenia od kilku lat i nie mogę tam dotrzeć...
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, kto nie był, warto zobaczyć, latem robi większe wrażenie, bo wokół niemal ogród botaniczny i koniecznie wjedź na wieżę!
UsuńBardzo przyjemne zimowe klimaty!
OdpowiedzUsuńŁagodna zima ma swoje uroki:-)
UsuńMałe podróże też są przyjemne. Cena za jedzenie ok jak na dzisiejsze realia. Uwielbiam patrzeć na łabędzie.
OdpowiedzUsuńTe akurat są przyzwyczajone do obcowania z ludźmi i blisko podchodzą:-)
UsuńFajnie , że zwiedzasz okolice . Ruch jest potrzebny.
OdpowiedzUsuńO tak, po takim wypadzie od razu lepsza psychika i nogi rozruszane:-)
UsuńTo musiał być niezwykły koncert w magicznej atmosferze bazylki! I ten ciepły posiłek w pałacyku to świetne zwieńczenie dnia. Zgadzam się, warto wracać w znane miejsca, bo zawsze mogą nas zaskoczyć nowymi odkryciami :)
OdpowiedzUsuńO tak, śpiewali aż mury drżały :-)
UsuńKiedyś wysłuchaliśmy tez koncertu organowego.