Spacery, wędrowanie, odkrywanie nowych ścieżek dobrze robią na duszę, ale i na kondycję.
Regularne chodzenie, nawet pól godziny dziennie redukuje poziom lęku, poprawia pamięć, podnosi ogólny poziom energii.
Spacer to nie tylko pokonywanie dystansu, to także kontemplacja otoczenia, to rozmowa z samym sobą, porządkowanie myśli.
Niedawno mówiło się, że dla zdrowia trzeba zrobić codziennie 10 tysięcy kroków. Podobno zweryfikowano ten pogląd i teraz wystarczy 7 tysięcy, ale i to zależy od wieku i stanu zdrowia spacerowicza.
Gdzieś wyczytałam, że limit 10 tysięcy kroków wyznaczył pomysłodawca krokomierza...
W każdym razie zdrowiu sprzyja ruch każdego rodzaju, byle na świeżym powietrzu.
Te rozważania o krokach i podziwianiu natury, przyniosły takie oto wersy, a dawno nic nie pisałam.
Wciąż kroków tysiące
oswojony chłód
wciąż wdziera się w serce
ten znajomy głód.
Jeszcze jeden zakręt
i widok kolejny
stopy toną w piachu
marsz jakże przyjemny.
Wciąż ta sama tęsknota
zdjęć nowa kolekcja
wciąż pod kątem bloga
tych fotek selekcja.
Jeszcze jeden zakręt
oczy ku obłokom
ptaków klucz znajomy
nad głową wysoko.
Wciąż dalej i dalej
ale wracać czas
wciąż nienasyceni
opuszczamy las...
Jeszcze tylko westchnienie
i spojrzenie w dal
ach, tej dali i dziczy
najbardziej nam żal.
Urzekające i rymy i zdjęcia, zwłaszcza to ostatnie
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo:-)
UsuńTak, to ostatnie naprawdę sprawia, że mam ciarki. Ale z tych przyjemnych 😉
UsuńSzlaki na Twoich zdjęciach wołają w dal:-) ... ach, tej dali i dziczy najbardziej nam żal" ... mimo zmęczenia zawsze jest mi żal, że to już koniec wędrówki i trzeba wracać.
OdpowiedzUsuńSama prawda, niby nogi wołają o spoczynek, a tu jeszcze tyle nieodkrytego:-)
UsuńSpacer jak spacer, ale ostatnie zdjęcie to majstersztyk.
OdpowiedzUsuńGratulacje należą się znajomemu, który mi je przysłał, tez mi się bardzo podoba!
UsuńBardzo ładne widoczki! :)
OdpowiedzUsuńTrafiamy takie na naszych wycieczkach:-)
UsuńO tak, wedrowka w nature to strawa dla ducha rowniez. Las dodatkowo zaopatrza nas w jakies mikroelementy... Krakomierze klamia: chodze z mezem tymi samymi sciezkami a kroki nam sie nigdy nie zgadzaja: on robi ich wiecej choc jego sa duze a moje mniejsze i powinno tych mniejszych byc wiecej. Mierzenie tych krokow to tylko pretekst do chodzenia.
OdpowiedzUsuńPiekne okolice u Ciebie.
Krokomierzy nie traktujemy poważnie, to często tylko porównywanie dystansów. Najważniejsza jest wędrówka i relaks na świeżym powietrzu.
UsuńMój "krokomierz" wieczorem dostaje zawrotów głowy od kręcenia się wkoło...;o)
OdpowiedzUsuńPięknie zwizualizowałaś wędrowanie...;o)
Szkoda, że krokomierze nie mierzą wejść na górki i wysiłku przy uprawie ogrodu.
UsuńTen nabytek był raczej pod Luckiego, żeby nie przeginał ze spacerami...;o)
UsuńMy dostaliśmy od dzieci, ale korzystamy z tego w telefonie...
UsuńI jak to się ma do przymusowego siedzenia w domu na zwolnieniu lekarskim? Wydaje mi się, że w niektórych przypadkach rekonwalescencja w lesie jakimś krótkim, łagodnym szlakiem, byłaby lepsza od gnuśnienia w domu.
OdpowiedzUsuńTak, mam głęboką tęsknotę do lasu, do jezior. Przepiękne zdjęcia, to pierwsze zwłaszcza, a to ostatnie poczułam w sercu...
Najlepiej byłoby wyjechać do leśniczówki i siedzieć na leśnym tarasie:-) Ale rozumiem Cię, unieruchomienie w domu to największa kara!
UsuńJotko, jakie piękne zdjęcia! A już te z hubami i kamiennymi schodkami biją wszelkie rekordy!
OdpowiedzUsuńIdei liczenia kroków natomiast nigdy nie zrozumiem i nawet nie próbuję zrozumieć.
Niektórych krokomierze czy kijki zmuszają do ruszania się, a o to głównie chodzi:-)
UsuńTakich zdjęć mam mnóstwo:-)
Ale po co zmuszać się do czegoś, na co nie ma się ochoty (bo w przeciwnym razie nie byłoby konieczne zmuszanie)? To jakiś zupełny brak logiki...
UsuńMożna to też nazwać motywacją, czasami leń za bardzo trzyma na kanapie...
UsuńZdjęcia i rymy przepiękne :)
OdpowiedzUsuń"... limit 10 tysięcy kroków wyznaczył pomysłodawca krokomierza.."
To wiele tłumaczy - uzależnić ludzi od swojego produktu.
Osobiście nie uznaję takich łatwo mierzalnych recept na wszystko.
Podobnie bywa z dietami oraz innymi wynalazkami.
UsuńTak się ten świat kręci...
Ostatnio suwając stopami pokonałam odległość z łazienki do kuchni i z powrotem. W następnych dwóch dniach, udawało mi się pokonać dystans tylko w jedną stronę, ale i tak cieszyłam się jak dziecko. Są filmy drogi, a Ty stworzyłaś wersy tęsknoty. Sama zdjęć nie robię, ale podziwiam tych, którzy potrafią dostrzegać piękno. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak pięknie i trafnie to określiłaś: wersy tęsknoty.
UsuńBardzo bym chciała zabrać Cię na spacer, zawsze to powtarzam...
Piekny wpis, ja szczęśliwa jak 3000 tys zrobię, około 2000 tys jest ale prawa noga dokucza, fotki bajeczne, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńNie tyle liczy się dystans, ile przyjemność, liczba kroków ma niektórych zmobilizować.
UsuńDla mnie takie maszerowanie ma same zalety. Zdjęcia piękne. Czekam na więcej fotorelacji.👍
OdpowiedzUsuńDziękuję, fotki będą, z różnych miejsc...
UsuńPiękny wiersz, podpisuję się pod nim bo sama nie potrafię tak pięknie ubierać w słowa swoich odczuć :)
OdpowiedzUsuńNa pierwszym zdjęciu cudna droga, taka jakie lubię najbardziej!
Dziękuję Ci bardzo, wygląda na to, że lubimy podobnie:-)
Usuńjaka piękna spacerowa trasa!
OdpowiedzUsuńTo w zasadzie zdjęcia z różnych tras.
UsuńBardzo przyjemne wersy, a ostatnie zdjęcie idealne na obraz:) Uwielbiam spacerować i podziwiać takie widoki.. Miłego weekndu i spacerowania:)
OdpowiedzUsuńWzajemnie, spacery są dobre na wszystko:-)
Usuńdreptanie w pejzażu ma swój urok. zdjęcia tylko pomagają zapamiętać. a kroki niech sobie liczy, kto nie ma nic lepszego do roboty. pedałuj Jotka na zdrowie. nieistotne, ile kroków. grunt, żeby do przodu!
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, nogi wiedzą najlepiej, a głowa przyznaje rację!
UsuńWidać u Ciebie wiosnę i na fotografii i w piśmie :-) Ja przez długi czas śmiałam się z liczenia kroków, no bo po co to komu niby hahaha, ale nagle nie dawno eureka! odkryłam, że dzięki spoglądaniu co jakiś czas na swój telefon (iPhone ma wbudowany krokomierz) i to ile kroków robię danego dnia w określonych okolicznościach, mogę po czasie zobaczyć, czy moje zdrowie i kondycja wraca do normy po tym cholernym raku. Po wtóre wiedząc ile kroków robię przeciętnie w takiej np świetlicy albo podczas standardowego dnia i ogarniania domu to gdy np nagle czuję się piekielnie zmęczona pozornie bez powodu, spojrzenie na krokomierz może mi powiedzieć, czy aby na pewno nie ganiałam więcej niż zwyczajnie... Zdrowy się takimi pierdołami nie zajmuje, ale gdy czeka się na poprawę zdrowia to nagle drobiazgi mają znaczenie i liczenie kroków nabiera sensu ;-)
OdpowiedzUsuńKroków robimy czasami więcej, niż pokazuje krokomierz, nie noszę telefonu wszędzie.
UsuńW Twojej sytuacji każdy krok, to krok do pełnego zdrowia, oby wracało w podskokach!
Przez całe życie byłam zapalonym piechurem i rowerzystką, a dziś ma sił mniej, niż ci, co wozili się autami i przesiadywali na ławeczkach.
OdpowiedzUsuńRóżnie z tym bywa, mam koleżankę, która wszędzie jeździ autem, nawet do osiedlowego sklepu, ale pozazdrościć jej energii mogą nawet młodzi...
UsuńPrzeczytałam kilkukrotnie Twój wiersz na głos i bardzo mi sie on podoba. Ze wzgledu na treść (bo podzielam Twoje odczucia względem istoty chodzenia, tęsknoty za dziczą, żalu, gdy sie ją opuszcza), ale i rymowaną formę oraz fajny rytm. Pięknie, Asiu!***
OdpowiedzUsuńDziękuję ci serdecznie, cieszę się bardzo:-)
UsuńChodzenie to kontakt z naszą pierwotną naturą, tak uważam. Dlatego odpręża, pomaga porządkować myśli. Kiedy coś nie styka, z mężem idziemy przed siebie. I jest lepiej :)
OdpowiedzUsuńW czasie wędrówek równie dobrze się gada o wszystkim, a nastroje poprawia natura właśnie i przypomina o tym, co naprawdę ważne:-)
UsuńKocham łazic, miewam i 30 tysięcy kroków, a 12 to moje minimum. Kocham przebywać w naturze.
OdpowiedzUsuńTo sporo, 30 tysięcy to robimy w wakacje, na co dzień to różnie(choć nie noszę telefonu wszędzie, więc nie mierzy). Czekam na prawdziwe ciepełko, by nie marznąć i móc cieszyć się wszystkimi doznaniami.
UsuńSpacer jest dobry dla zdrowia, ale tak samo dla uporządkowania własnych myśli :) Zwłaszcza podczas wiosny warto jest spacerować i przy okazji obserwować kwitnącą przyrodę :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńO tak, kwitnące drzewa i inne atrakcje to najlepszy element spaceru.
UsuńBBM: Urocza notka!!
OdpowiedzUsuńDzięki kochana, jak zdrówko?
UsuńBBM: Ok! Jak zawsze!😉 Dzięki za troskę!😘
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący foto-wiersz, więc dobrze mi się wędrowało w zaproponowanym przez Ciebie, spacerowym rytmie i zatrzymywało na dłuższą chwilę przy obrazkowych strofkach. Bardzo udana kompozycja, pięknie spuentowana.
A chodzę praktycznie codziennie, bo jak ma się psiołka, spacery należą do stałych punktów dnia. I lubię je bardzo, zwłaszcza ten wieczorny, najdłuższy i przeważnie plenerowy:)
Pozdrawiam:)
Dziękuję, cieszę się bardzo i udanych spacerów Ci życzę:-)
UsuńTo, o czym piszesz jest absolutną rewelacją! Teraz jakoś mniej mam czasu, ale po świętach wracam do aktywności ruchowej :)
OdpowiedzUsuńOj, ja tez miewam przerwy w aktywności spacerowej, ale z utęsknieniem do niej wracam, czego i tobie życzę:-)
Usuńnigdy nie liczę tych kroków ani podczas iścia gdzieś, ani podczas iścia niegdzieś, czyli spaceru bez zobowiązań, robi to za mnie Intuicja, która udziela mi informacji, czy już styka tego łażenia, czy już jest nachodzone wystarczająco, czy można jeszcze śmiało bawić się dalej, tak więc ani mi w głowie wydawać dutki na taki zbędny gadżet, jak krokomierz, mam lepsze zastosowania dla tych swoich dutków, niech producenci tego ustrojstwa szukają frajerów gdzie indziej...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
p.s. dodajmy jeszcze, że w terenie górzystym, czy nawet pagórkowatym, gdzie odległości nie mierzy się (kilo)metrami, tylko średnim czasem dojścia to taki krokomierz jest już kompletnie bezużyteczną szpanerską zabawką :)
UsuńMasz rację, w górach krokomierz jest mało przydatny, bo nie mierzy wysiłku wchodzenia pod górę, nie mówiąc o innych rzeczach.
UsuńKrokomierz mam w telefonie, a dostany w prezencie leży w szufladzie, bo nie lubię go nosić.
Chodzę, ale w swoim rytmie i w swoim tempie. Kroków nie liczę, bo spacer ma mi sprawiać przyjemność, a nie służyć jako dodatkowe zadanie do wykonania. Ze zgrozą patrzę na znajomą uzależnioną od truchtania, która dostaje gorączki, gdy wyjść nie może, bo np. ma gości.
OdpowiedzUsuńNatomiast Twoim wierszem zachwycam się, masz talent, więc czytam z przyjemnością.
Zasyłam serdeczności
Liczby to tylko liczby, ja to traktuję jako ciekawostkę lub motywator, bo spacer zawsze jest przyjemnością.
UsuńDziękuję Ci bardzo.
JoAsiu 💗
OdpowiedzUsuńwspaniałe są Twoje spacery, wędrówki nowymi ścieżkami, i cudowne jest odkrywanie nowych miejsc .. to wszystko świetnie działa na zdrowie.. zachwyciłam się uroczymi zdjęcia i jestem oczarowana Twoim przepięknym wierszem - cudnie! 🥰
kiedyś byłam bardzo aktywna, teraz już mniej, ale uwielbiam spacery
i staram się jak najczęściej chodzić i podziwiać piękno przyrody w moich parkach..
- pozdrawiam Cię Kochana najserdeczniej i najcieplej, ogrom zdrówka życzę i cudownych chwil 💗🌞🌈😊🍀
Dziękuję, AnSo, miło mi czytać twój komentarz.
UsuńAktywność bywa zróżnicowana, czasami jestem na zewnątrz cały niemal dzień, czasami leżę pod kocykiem, czasami biegam za wnukiem ciekawym świata:-)
Wszystko piękne Asiu. Ja też codziennie spaceruję. Na początku liczę kroki ale potem już tylko podziwiam i obserwuję świat.
OdpowiedzUsuńStokrotka
Ja w zasadzie sprawdzam tylko ile danego dnia przeszłam, tak dla ciekawości i dla porównania tras, bo chodzę różnymi.
UsuńFajne miejsce na spacery :)
OdpowiedzUsuńTo w zasadzie kilka różnych miejsc...
UsuńWitaj Asiu:) Ostatnio zainstalowałam krokomierz, ale jeszcze nie mam wychodzone, bo się zaziebiłam. Pięknie że tak chodzisz. Fajna inicjatywa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli
Te przeziębienia to nas kochają, ja tez otarłam się, ale szybko wzięłam leki:-)
UsuńBardzo, bardzo przyjemny spacer... i ze zdjęciami i wierszem pod nimi:)
OdpowiedzUsuńDzięki, cieszę się, że wyszło pozytywnie:-)
UsuńPiękne widoki, relaksujący spacer i cudny wiersz, aż chce się chodzić :) Uściski !
OdpowiedzUsuńAniu, Ty chodzisz równie dużo i w pięknych plenerach:-)
UsuńW Szczawnicy owszem, tutaj trochę mniej, ale się staramy przynajmniej raz dziennie z Szilunią daleki spacer odbyć, chyba, że leje. Wtedy na siusiu i do domu :)
UsuńW ulewy to żadna piękna okolica nie motywuje do chodzenia:-(
UsuńSpacery to nie tylko aktywność fizyczna, ale także terapia dla duszy. Twój wiersz oddaje piękno chodzenia i refleksję nad życiem. Ja też lubię chodzić i cieszę sie ze idzie wiosna to w końcu ruszymy w góry :)
OdpowiedzUsuńTez czekamy na ciepełko, by wyprawy w plener mogły trwać dłużej!
UsuńTeż słyszałam, że te normy kroków to marketing. ;) Ale spacerować warto, chodzenie to naturalna codzienna aktywność dla człowieka. :) A i te statystyki, ile się chodziło, bywają pomocne.
OdpowiedzUsuńObserwuje sąsiadów, którzy nigdzie nie spacerują, nie mają takiej potrzeby?
UsuńJa tam prawie nigdy nie wiem ile kroków zrobiłam bo na codzień nie zawsze mam przy sobie telefon. Za to na urlopach pobijam rekordy świata 🙂. A pochodzić sobie lubię, głównie po to żeby dojść do siebie. A wiersz mógłby być hymnem dla nas, wędrowców.
OdpowiedzUsuńNa wakacjach tez zdarzają się nam rekordy, bo człek głodny widoków, a potem nogi do miski i wymoczyć zmęczenie:-)
UsuńO, hymn wędrowców? melodii brak:-)
A te zdjęcia to gdzie szanowna Pani robiła? W tak pieknych okolicznościach przyrody to wiersze same się układają zapewne. Szkoda, że po chorobie nie mogę chodzić jak dawniej :( Całuski Jotko
OdpowiedzUsuńOkolice Babiej Góry i Śląsk, ale w wielu miejscach bywa pięknie:-)
UsuńMy tez obserwujemy spadek sił, niestety...
Nie mierzę liczby kroków, które robię, ale wiem, że robię ich sporo. Urocze widoki mijasz na tych swoich spacerach - i krótkich, i tych dłuższych. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW moim mieście tez mamy sporo ładnych miejsc:-)
UsuńTy nie tylko chodzisz, ale i biegasz, trenujesz! mnie bieganie jakoś nie pokochało...
Oj pięknie piszesz. . całkowicie się z tobą zgadzam. Ostatnio zaczęłam chodzić na zajęcia z " chodzenie z kijkami" ponoć w grupie raźniej. 🤓
OdpowiedzUsuńCudnie, Krysiu :-) to liczę na relację z kijkowania:-)
UsuńPiękny wiersz i do tego tak ślicznie zilustrowany! Nie umiem rymować, zupełnie :))
OdpowiedzUsuńDziękuję, Haniu:-)
UsuńJa też wszystkiego nie potrafię...