Czas spędzony w Krynicy upłynął szybko. Przed wyjazdem do Szczawnicy wybraliśmy się na ostatni spacer, by nasycić oczy widokami charakterystycznymi dla tego uzdrowiska i poznać jeszcze to, czego nie udało się zwiedzić w czasie poprzedniego pobytu.
Kościółek drewniany Przemienienia Pańskiego, zaprojektowany przez Feliksa Księżarskiego i ukończony w 1963 roku, wzorowany na architekturze wschodnio chrześcijańskiej.
Obok muszli koncertowej na krynickim deptaku, popiersie naszego wieszcza Adama Mickiewicza.
Atrakcja dla dzieci małych i dużych - ciuchcia elektryczna, z której w czasie przejazdu lecą bańki mydlane...
My załapaliśmy się na niedzielny koncert orkiestry uzdrowiskowej, miło było posłuchać popularnych walców i marszów znanych kompozytorów , a wokół bujna zieleń i kwiaty na sukniach oraz kapeluszach pań!
Wreszcie cel naszego spaceru - muzeum Nikifora. Czekaliśmy nieco na otwarcie, podziwiając charakterystyczny błękitny budynek i urodę krynickiego deptaku.
Na wejściu wita gości sam gospodarz czyli Nikifor, jak sam siebie nazywał, łemkowski twórca samouk, analfabeta. Jego prawdziwe nazwisko, to Epifaniusz Drewniak, a pseudonim Nikifor oznacza "niosący zwycięstwo".
Wystawa muzealna obejmuje liczne portrety artysty, zrobione aparatami fotograficznymi przez innych twórców i dziennikarzy oraz namalowane autoportrety.
Są tam także zachowane przedmioty codziennego użytku, narzędzia malarskie oraz pieczątki zrobione przez Nikifora, którymi sygnował swoje prace sprzedawane w Krynicy kuracjuszom.
Powiększyłam zdjęcie bardzo cennego przedmiotu - modlitewnika Nikifora.
Jest to dzieło unikalne, stworzone przez młodego artystę, który nie posiadał własnego modlitewnika, a pragnął uczestniczyć we mszach cerkiewnych jak wszyscy. Jego modlitewnik, to 86 stron z obrazami scen biblijnych.
Druga wystawa w muzeum Nikifora opowiada o życiu i twórczości Jerzego Harasymowicza, literackiej grupie Muszyna oraz związkach poety z łemkowskim artystą.
Pożegnanie z naszą ulubioną pijalnią czekolady, gdzie na ekranach starych telewizorów wyświetlany jest film o produkcji czekoladek, dookoła sal jeździ elektryczna ciuchcia, a lody są najlepsze na świecie!
Po raz drugi trafiliśmy do starej drewnianej cerkwi w Krynicy Słotwinach, tym razem przywitała nas pani przewodniczka, która opowiedziała nie tylko historię świątyni, ale też niezwykle smutne dzieje społeczności łemkowskiej tych okolic.
Refleksja pani przewodnik bezcenna - tylu turystów zmierza w kierunku wieży widokowej na Słotwinach, ale tylko pojedyncze osoby zaglądają do cerkwi, a jeszcze mniej zechce wysłuchać łemkowskich opowieści.
Faktycznie, oprócz nas zajrzały może ze 3 osoby, ale tylko my zostaliśmy do końca prelekcji...
Nawet zapomniałam zrobić fotki w środku!
Następna opowieść będzie o Szczawnicy!
BBM: Nigdy nie udało mi się zwiedzić cerkwi, zawsze była zamknięta. Może miałam pecha?😢
OdpowiedzUsuńNam udało się w niedzielę, ale z kolei inne cerkwie zamknięte lub nie było komu opowiadać.
UsuńDostaliśmy kartkę, serdecznie dziękujemy?
OdpowiedzUsuńUśmialiśmy się, bo znaczek jest łódzki. :D
A widzisz, wczoraj wysłałam rodzince ze Szczawnicy, ale nie sprawdziłam znaczka:-)
UsuńPięknie Joasiu , kilometrow macie w nogach, to co powiedziała pani przewodnik smutne jest.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj mamy, od 1 lipca nazbierało się!
Usuń:))) Slicznie dziekuje za ten wpis. Mam nadzieje, ze jeszcze kiedys tam zawitam. Kazdy zakatek jest interesujacy, kiedy sie go oglada z zainteresowaniem i ciekawoscia. Losy Lemkow... przyklad Nikifora ... otoczenie zarowno przyrodnicze jak i kulturowe i do tego atmosfera miejsca. Czekam na Szczawnice. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńKażde miejsce w Polsce ma swoje atrakcje i tajemnice, to jest w zwiedzaniu najlepsze!
Usuńciuchcia bańkuśka, to jest to, o co chodzi, chętnie bym się taką przejechał...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
chętnych sporo, nawet dla tych baniek mydlanych warto:-)
UsuńAsiu, o Krynicy wspominałam tu - http://annapisze.art/?s=krynica
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że zupełnie inaczej cały świat wygląda gdy jest zielono i ciepło niż zimą, zimy i zimna nie lubię. Krynica na Twoich fotografiach wygląda wspaniale. Tylko Szczawnica rzuciła na nas czar zimą dlatego na wiosnę pojechaliśmy znowu. Ale Szczawnica to czarodziejska Perła Pienin 😃 Uściski serdeczne 💗
Zimą inne doceniamy walory, my sportów zimowych nie uprawiamy, ja zmarzlak, więc tylko latem wyjeżdżamy:-)
UsuńKrynica i Szczawnica , to dla mnie różne światy...
💗🙂 anka
UsuńFaktycznie, jest sporo do obejrzenia. Nie przepadam za pracami Nikifora, ale doceniam talent. Historia Bojków i Łemków dołuje. I po co wszystko było? Straszne.
OdpowiedzUsuńMnie urzekły jego ołówkowe szkice!
UsuńW czasie opowieści o Łemkach miałam ciarki, okrutne czasy to były...
Aż się chce do Krynicy zobaczyć to wszystko na własne oczy.. Czekam na Szczawnickie opowieści :))
OdpowiedzUsuńW Szczawnicy tez sporo do obejrzenia i przeżycia:-)
UsuńA przy Mickiewiczu to ktoś znany stoi.
OdpowiedzUsuńCzy tylko tak dla towarzystwa?
Maryla Wereszczakówna albo Zosia, albo dziewczyna.
UsuńNajpierw pomyślałam, że to Zosia, ale strój mi się nie zgadzał.
UsuńNa moje, to jakaś góralka:-)
Skojarzyło mi się z pomnikiem Tytusa Chałubińskiego
Usuńhttps://i-tatry.pl/pomnik-chalubinskiego-sabaly/
Gdzie jest on w towarzystwie Sabały.
A tak, jest pewne podobieństwo:-)
UsuńRomanówka wygląda zachęcająco by wejść, trochę przypomniała mi Wille Zieloną w Busku. Muzeum Nikifora też chetnie bym odwiedziła
OdpowiedzUsuńNa pewno warto, świetne urozmaicenie uzdrowiskowych spacerów:-)
UsuńUzdrowiskowe wojaże 🫠 bogate w atrakcje różnego rodzaju, nie próżnujecie, zwiedzacie, wędrujecie, poznajecie, czyli wypoczynek aktywny, to się chwali😀 pozdrawiam Maria z Pogórza Przemyskiego.
OdpowiedzUsuńAktywny, jak najbardziej, w domu odpoczniemy bardziej leniwie:-)
UsuńPamiętam cerkiew, ale nie pamiętam, czy można było wejść do środka, chyba nie... Świetna okazja trafić dodatkowo na przewodniczkę!
OdpowiedzUsuńModlitewnik Nikifora bardzo ciekawy.
Czekolady do picia nie lubię (za dużo czekolady w czekoladzie ;)), ale na lody to bym się skusiła - a najpoważniejszy argument to kolejka. :)
Czekolady tez nie pijam, ale była tam dobra kawa i mieli otwarte od rana...lody bajka!
UsuńJakbym tam była! Super relacja. Dziękuję ♥️
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam:-)
UsuńMam dużo do nadrobienia w Krynicy. Jednak do sanatorium sie tam nie wybiorę. A Szczawnicę mam we wdzięcznej pamięci. Byłam tam wiele razy, a raz nawet 3 tygodnie w sanatorium i dobrze wspominam (szczególnie wędrówki po okolicznych szlakach w doborowej grupie).
OdpowiedzUsuńZarówno w Krynicy, jak i w Szczawnicy można znaleźć cos dla siebie, według mnie każde z tych miejsc ma inne walory...
UsuńCiesze sie Asiu ze udalo sie Wam pojsc do Muzeum najslynniejszego Lemka czyli Nikifora.
OdpowiedzUsuńA teraz jestescie w Szczawnicy.? Bo jesli tak to koniecznie idzcie do Wawozu Homole!.
Stokrotka
Byliśmy wszędzie, oprócz Trzech Koron, ale tam za tłoczno i za duży upał.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńCiuchcia odjazdowa:)
Nikifor to fascynująca postać, nie dziwię się, że obejrzenie jego dorobku uznaliście za jedną z głównych atrakcji.
Pozdrawiam:)
Bardzo mi się ta wystawa podobała!
UsuńŚwietna wycieczka po uzdrowisku!
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Spacery zawsze skutkują odkryciami...
UsuńCzy jest jeszcze coś, czego nie udało Ci się zobaczyć w Krynicy?
OdpowiedzUsuńNa pewno, ale nie wszystko muszę zobaczyć:-)
UsuńUwielbiam klimat Krynicy, byłam i na pewno tam znowu powrócę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Szczawnica tez jest fajna, ale więcej tu ludzi...
UsuńBardzo lubię drewniane kościółki. Do takiego chodziłam w dzieciństwie. Ten jest piękny.
OdpowiedzUsuńDrewniane mają inny klimat i zapach i często ciekawą historię:-)
UsuńTakie wycieczki są wspaniałe, Nikifora uwielbiam i bardzo cenię, podobnie jak poezję Jerzego Harasymowicza. Uściski Jotko!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się to muzeum podobało i w dodatku dwie wystawy!
UsuńKilka razy byłam w Krynicy, ale nigdy w muzeum Nikifora, więc miło zobaczyć fotki.
OdpowiedzUsuńUzdrowiska tamtego regionu mają niepowtarzalny klimat, niespotykany nigdzie indziej.
Pozdrawiam
To prawda, zarówno w Krynicy, jak i w Szczawnicy byliśmy nie pierwszy raz:-)
UsuńPlac Dietla w Szczawnicy jest zachwycający. W sierpniu można było tam słuchać cudownych koncertów. Nie wiem, czy nadal tam tak jest, bo dawno nie byłam. Ale słuchanie muzyki na żywo, to coś co bardzo lubię!
UsuńDziękuję jotko, za Twoje komentarze. W starszych postach zatwierdzam, tak mam zapisane w ustawieniach.
Pozdrawiam serdecznie
W Szczawnicy nie trafiliśmy na koncert, ale w Krynicy tak, wspaniałe urozmaicenie niedzielnego spaceru!
UsuńBo Ty jesteś w przewadze turystką kulturową i dlatego zajrzałaś do cerkwii. Ludzie idą z reguły stadem. Ogólnie, po łebkach, aby nacykać jak najwięcej fotek z sobą na pierwszym planie, a potem umieszczają to na instagramie, fejsie... szczególnie panie w tym przodują.
OdpowiedzUsuńMnie w NY dobijały turystki z Japonii. Wpadały do muzeów i na wystawy nie wiedzieć po co i dlaczego. Poprzebierane za postacie z mang i obfotografowywały się na tle obrazów , po czym pędziły dalej.
Pospiech na wakacjach nie jest wskazany, bo wiele się traci, ale rozumiem, że są różne priorytety!
UsuńDo mnie nigdy nie przemawiała twórczość Nikifora, ale chętnie obejrzałabym muzeum. Wzruszyła mnie historia modlitewnika, jest piękna :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia samego artysty tez są bardzo ciekawe!
UsuńBardzo ciekawa wycieczka !!!
OdpowiedzUsuńStaramy się z każdego wyjazdu wycisnąć jak najwięcej!
UsuńZwiedzanie na całego, super :)
OdpowiedzUsuńPojechałabym tam z tobą... Uwielbiam uzdrowiskowe miejscowości ❤️
OdpowiedzUsuń