Strony

sobota, 6 czerwca 2015

Dzieciństwo i latawce

Obejrzałam w Tv materiał o zabawach z latawcami i przypomniały mi się czasy dzieciństwa, kiedy to z moim tatą chodziliśmy puszczać latawce, braliśmy nawet udział w zawodach latawców na lotnisku. Przy okazji przyszła refleksja, jak inne mieliśmy dzieciństwo w porównaniu z dziećmi dzisiaj. Wiele czasu spędzało się na wspólnych zajęciach z rodzicami, którzy też przecież pracowali, większość czasu spędzało się na powietrzu od wczesnej wiosny do późnej jesieni, a nie przed telewizorem. Dziś młodzież narzeka na zbyt dużą ilość zajęć i kiepską ofertę rozrywkową. My chodziliśmy do szkoły nawet w soboty, a w tygodniu: zajęcia plastyczne w klubie osiedlowym, zajęcia w bibliotece miejskiej, chór szkolny, chór kościelny, harcerstwo, korepetycje dla kolegów i na wszystko był czas. Rower, wrotki, basen, jadło się byle co, bo na obiad w domu szkoda było czasu. Więzi rodzinne kształtował wspólnie spędzany czas: najpierw robienie latawca, później próby na łąkach, emocje zawodów latawcowych! Mój tato był członkiem towarzystwa fotograficznego w klubie osiedlowym i gdy szedł na swoje zajęcia zabierał mnie na zajęcia dla dzieci. razem też jeździliśmy na wycieczki, gdy mój brat był jeszcze za mały.Lato spędzałam u dziadków lub u rodziny na wsi, gdzie jadło się owoce prosto z drzewa, szukało się jajek, które kury znosiły gdzie popadnie, a smaku masła z kropelkami wody i placka prosto z pieca nigdy nie zapomnę.
Teraz dzieci wieś znają z telewizji, na spacery chodzą do galerii, a bawią się dżojstikiem przed telewizorem. Gdy pytam czasem dzieci w szkole gdzie bywają z rodzicami, to okazuje się, że niektóre nigdy nie były w lesie, w parku, a rodziny na wsi nie mają. I nie jest to kwestia pieniędzy. Do lasu jeździ komunikacja miejska. Ja też nie zawsze, a raczej późno miałam samochód i z naszym dzieckiem jeździliśmy pociągiem i tramwajem.
A jakie są Wasze wspomnienia z dzieciństwa?

15 komentarzy:

  1. Mam podobne wspomnienia - także w dzieciństwie robiłam latawce i puszczałam je razem z braćmi. Wychowałam się przy parku i to był mój plac zabaw. Miałam dziadków na wsi i pamiętam smak mleka prosto od krowy, wiejskich jajek i domowych pączków. Fajne czasy... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się skojarzyło, że dla dzisiejszych dzieci z miasta to już jak skansen te nasze wspomnienia. Ale coraz popularniejsza jest agroturystyka.

      Usuń
  2. Staramy się jak możemy, by moja młodsza siostra - Zośka poznała jak najwięcej takich miejsc. Szczególnie, że nosi w sobie ogrom energii, który musi gdzieś spożytkować. Dla mnie, niewyobrażalnym teraz, wspomnieniem z dzieciństwa było wychodzenie na ,,zewnątrz" bez poczucia czasu i w ogóle jakichkolwiek ustaleń. Człowiek wychodził z domu, bo był pewien, że na podwórku/trzepaku i tak znajdzie się ktoś do wspólnej zabawy. Podobnie było z boiskiem do nogi przy gimnazjum nr 4. Teraz znajomych to ja tygodniami połapać nie mogę, a na orlikach w weekendy widzę przeważnie w-fistów pilnujących sprzętu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dziwne, bo w moim mieście w weekendy orliki są pełne młodzieży - grają w piłkę nożną, tenisa ziemnego i mają co robić.

      Usuń
    2. U nas orliki pełne są w tygodniu, a w weekendy raczej nie.To chyba zależy od finansowania opiekunów tych boisk, jeśli samorządy lokalne nie maja kasy to zamyka się orliki czasowo, bo nie ma na opłacenie obsługi boisk.

      Usuń
  3. Moje dzieciństwo to zakurzone podwórko i zabawa lalkami na schodach, jazda na czerwonych wrotkach, zbiórki zuchowe - zabawa w podchody, coroczne wyjazdy na kolonie i zimowiska... niedzielne spacery z rodzicami po parku, odwiedziny u cioci ( żadne tam zapowiedziane) mogłabym tak wymieniać i wymieniać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrysiu, ja na koloniach byłam tylko raz, nie lubiłam robić wszystkiego w tym samym czasie i na gwizdek. Jak przypomnę sobie ówczesne warunki kolonijne, to dziś nie przeszłyby weryfikacji sanepidu, a wtedy nikt nie marudził i wszyscy przeżyli. Mieliśmy dyżury w stołówce, zbieraliśmy jagody na podwieczorek, filmy wyświetlano na ścianie budynku, a dziś rodzice płacą i wymagają nie wiadomo czego.

      Usuń
  4. Dzieciństwo, już chyba pod którymś Twoim wpisem je wspomniałem. Godziny spędzone na podwórku na zabawie w chowanego, na grze w piłkę gdzie popadnie i często czym popadnie. Wakacje u babci na wsi, ganianie za kurami, dojenie krów, przerzucanie gnoju :) jazda na sankach od rana do zmierzchu, skakanie przez 3 metrowe wykopy :D Ostatnio przypomniały mi się ulubione cukierki z dzieciństwa "Kubanki". Ach to beztroskie dzieciństwo! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAAAA i jeszcze zimowe wieczory przy piecu kaflowym, z książką w ręku :D Dzięki książkom miałem cudowne dzieciństwo :D

      Usuń
    2. Kubanek nie kojarzę, pamiętam herbatniki Maltanki (skąd takie nazwy?). Książki też odegrały w moim dzieciństwie dużą rolę. odwiedzając koleżanki ze szkoły często dziwiłam się, że w ich domach nie ma książek, za to są kryształy, całe kolekcje...

      Usuń
  5. U mnie w domu zawsze było pełno książek :) Na część nich byłem za smarkaty, ale na szczęście szybko nawiązałem współpracę ze szkolną i potem miejską biblioteką :D Mam sentyment do Pań Bibliotekarek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja, nawet w domu bawiłam się w bibliotekę, chociaż miłością do biblioteki raczej zaraziły mnie panie z osiedlowej biblioteki. Mam nadzieję, ze ja moich uczniów nie zniechęcam.

      Usuń
  6. Moje wspomnienia z dzieciństwa dopiero się tworzą, ciągle jestem dzieckiem (przynajmniej moja żona tak twierdzi)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak każdy facet, który lubi być dopieszczany jak dziecko...

      Usuń
    2. Lubię być dopieszczany nie jak dziecko...

      Usuń