Chcę Was zaprosić do nietypowego muzeum, które odwiedziłam w piątek.Nietypowe, bo przycupnięte gościnnie przy bazylice licheńskiej, a zbiory pochodzą w większości z darów księdza Józefa Jarzębowskiego, który był podróżnikiem i kolekcjonerem. Podróżował po całym świecie i próbował ocalić od zniszczenia świadectwa polskości, zarówno historyczne, jak i Jemu współczesne, a działalność swoją rozpoczął na początku XX wieku.
Dlaczego polecam to muzeum? Przede wszystkim dlatego, ze zbiory są tu bardzo zróżnicowane, znajdziecie tu zarówno zabytki historyczne, dzieła sztuki, pamiątki martyrologiczne, starodruki, przykłady sztuki sakralnej, elementy edukacyjne.
Wstęp do muzeum jest bezpłatny, pomieszczenia rozlokowane na 2 poziomach w bocznych skrzydłach bazyliki, więc opuszczając muzeum nie trzeba wychodzić na zewnątrz aby zwiedzić kościół i odwrotnie, jeśli interesuje nas samo muzeum, nie musimy wchodzić na teren bazyliki.
Przy wejściu do muzeum zapoznajemy się z historią podroży Józefa Jarzębowskiego i najcenniejszymi przykładami zabytków dotyczących historii Polski.
Wiele z nich zachwyci przede wszystkim męską część zwiedzających: broń biała i palna, zbroje, mundury, odznaczenia, stroje szlacheckie, tarcze. Ale są też ołtarze polowe, ciekawostki z okresu międzywojennego, pamiątki obozowe z czasów II wojny. Dla miłośników książek:starodruki i rękopisy z pięknymi inicjałami i złoconymi iluminacjami, księgi wielkie oprawiane w drewno i skórę oraz miniaturowe modlitewniki, a każdy z nich to małe dzieło sztuki.
W jednej z sal zachwyciły mnie wyobrażenia Matki Boskiej rodem z Meksyku, jakże różne od tych spotykanych w Europie. Zadziwia także zamiłowanie naszych przodków do ozdabiania kamieniami szlachetnymi codziennych przedmiotów, nawet broni, kielichów, tabakier, pojemników na proch strzelniczy.
Ciekawym dodatkiem do zbiorów muzealnych są elementy edukacyjne multimedialne czyli ukłon w stronę młodszej części zwiedzających.
Wiem, że na pewno niektórzy uśmiechną się pod nosem: znowu Licheń? Tak, bo tam naprawdę jest coś dla każdego, czego przykładem jest to muzeum.
Zauważyłam także, ze otwarto na powrót muzeum budowy bazyliki, którego zbiory już kiedyś widziałam, a które są dowodem na to, ze historia powstawania jakiegoś miejsca bywa ciekawsza od tegoż właśnie...
Nie da się ukryć, że wśród kleru też bywają porządni ludzie. Nawet w Licheniu...
OdpowiedzUsuńAkurat ten ksiądz nie miał nic wspólnego z Licheniem i żył w czasach, kiedy księża nie kojarzyli się źle...
UsuńLicheń to niedaleko od mojego miejsca zamieszkania, a jeszcze nie byłam tam. Podsunęłaś mi właśnie dobry pomysł ;-)
OdpowiedzUsuńCzęsto się zdarza ,że na końcu odwiedzamy to, co najbliżej...
UsuńNie byłam w Licheniu; ale jak trafię w okolice to na pewno odwiedzę. Intrygujące miejsce :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jest to, że każdy je inaczej odbiera i czego innego szuka, a zwiedzanie jest zawsze pouczające...
UsuńJa byłam w Licheniu...chyba co roku w szkole urządzano nam tam wycieczki, nawet do muzeum nie przekona mnie do ponownego odwiedzenia tego miasta :)
OdpowiedzUsuńTo tzw. przesyt jednym miejscem i nie dziwię się, ja byłam tyle razy w Zakopanem, że też nie tęsknię. W Licheniu po raz pierwszy byłam chyba 20 lat temu. Teraz to zupełnie inna miejscowość, z małej wioski powstała pielgrzymkowa metropolia, trochę kiczowata niestety.
UsuńBez względu na wszystko na hasło muzeum lecę pierwsza...A to "zareklamowałaś" cudownie. Nie słyszałam o postaci księdza Jarzębowskiego, dziękuję za nazwisko i krótką historię o nim. Każdy, czy to ksiądz, czy lekarz, czy nauczyciel, człowiek stary czy młody, prosty czy wykształcony....kto ma pasję w życiu i jest dumny ze swojego kraju zasługuje w moich oczach na szacunek i uznanie:)))
OdpowiedzUsuńMoja praca magisterska traktowała o atrakcyjności Muzeum Historycznego we Wrocławiu, więc w takich klimatach czuję się jak ryba w wodzie. Dziękuję!
No to wstrzeliłam się akuratnie:-) A wzmiankowany ksiądz był prawdziwym kolekcjonerem i wychowawcą młodzieży.
UsuńBardzo ciekawie Joasiu opisałaś to miejsce - chociaż ja za muzeami nie bardzo ... ale może jak kiedyś dotrę do Lichenia - to muzeum pozwiedzam ?
OdpowiedzUsuńJa też nie zawsze jestem w nastroju muzealnym, czasem zamiast do muzeum czy galerii wolę połazić uliczkami, poszukać ciekawostek, popatrzeć na ludzi, wypić kawę w miłym miejscu...
Usuńdo broni czy mundurów pewnie leciałabym szybciej niż Narzeczony, tak samo, jak do pamiątek z czasów wojny;)
OdpowiedzUsuńOj, to Ty krewka babka jesteś :-)
UsuńTyle razy tam byłam, a muzeum nie odwiedziłam. Gapa ze mnie :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńNo widzisz Aniu, bo tak niepozornie ulokowane, nie każdy trafia i zwiedzających mało...
UsuńTak ciekawie to opisujesz, że aż chce się tam być ;) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTym bardziej mnie to cieszy, jeśli kogoś zachęcam, a tyle mamy w Polsce ciekawych miejsc.
Usuńw Licheniu byłam, ale w tym muzuem nie ;)
OdpowiedzUsuńTeż odkryliśmy je przypadkowo i myśleliśmy, że to takie religijne, a okazało się, że wcale...
Usuń