Wracam ja sobie z pracy do domu przez park, a tu niespodzianka - na placu przed muszlą koncertową odbywa się uroczystość tuż przed Świętem Wojska Polskiego. Miejscowy Garnizon Wojska Polskiego w letniej scenerii parkowej obchodził swoje święto: wręczono awanse i odznaczenia.
Nie byłam od początku, ale załapałam sie na część atrakcyjną dla obserwatora czyli defiladę z towarzyszeniem orkiestry wojskowej.
Wierzcie mi, że gdy tak maszerowali w mundurach galowych w takt wojskowych pieśni, aż miło się robiło na sercu. Nie bez przyczyny mówi się, że za mundurem panny sznurem. W tłumie przystojnych i wysportowanych żołnierzy dojrzałam jednak kilku spędzających chyba dużo czasu za biurkiem, bo z wielkim trudem udawało im sie dorównać kolegom kroku marszowego...
Po defiladzie obejrzałam wystawę, na której zgromadzono wozy bojowe oraz inne wojskowe ciekawostki.
Ten na pierwszy rzut oka kombinezon płetwonurka, okazał się kombinezonem przeciwwybuchowym - dla saperów likwidujących różne znajdowane w ziemi powojenne niespodzianki czyli niewybuchy. Sporo było też chętnych do przymierzenia oprzyrządowania, jakiego używają nasi żołnierze na misjach.
Mnie zauroczyła piękna żołnierka z bukietem biało-czerwonych róż i pozwoliła na zrobienie pamiątkowego zdjęcia. To może teraz trzeba dodać - za mundurem chłopcy sznurem?
Wpis ten dedykuję pułkownikowi w stanie spoczynku, którego od lat znam osobiście. Jest mężem mojej bliskiej koleżanki. Niezwykle oczytany, historię Polski zna jak mało kto, z wnukami śpiewa pieśni patriotyczne w najważniejsze święta państwowe, pomocny i szarmancki, z sercem na dłoni.
Z wielkim oddaniem opiekuje sie matką, łączniczką z Powstania Warszawskiego.
Nie znam większego patrioty.
Asiu szczerze powiedziawszy to zazdroszczę, bo u mnie wyjątkowo nic się nie dzieje.:(
OdpowiedzUsuńAle miałam okazję brać udział w wydarzeniu o którym napisałam dosłownie przed chwilą na swoim blogu.:)
Mundur - do którego mam wielki szacunek, który towarzyszy mi od najmłodszych lat, odznaczenia przypięte na piersi. Znam to i wiem , jak dumni potrafią być żołnierze. I nie tylko. Bo kobiet w wojsku jest coraz więcej.
Mając możliwość brania udziału w takim wydarzeniu , każdy powinien być dumny.:)
Może kiedyś do stolicy sie wybiorę, bo taka defilada robi wrażenie, nawet w telewizji:-)
UsuńNa żywo - mogę Ci napisać jest lepiej. Byłam na nieco mniejszej defiladzie i naprawdę zrobiła na mnie wrażenie.
UsuńU nas co roku odbywa sie festiwal orkiestr dętych, też robi wrażenie :-) a najbardziej musztra i tamburmajorki :-)
UsuńPrzez dwa lata stołowałam się w kasynie wojskowym (stołownicy od kapitana do generała) i straciłam jakikolwiek szacunek dla tej części społeczeństwa. A im wyższy był rangą stołownik, tym niższym stopniem kultury się wykazywał.Wiem, to było dawno, ale niechęć do tych mundurowych formacji pozostała.
OdpowiedzUsuńZawodowe wojsko i kobiety - nadal jakoś to mi nie pasuje, z wielu względów.
Miłego;)
Mój mąż był dwa lata w wojsku i też na wiele rzeczy się napatrzył, a ja nasłuchałam sie tego i owego. Jednak uroczystości patriotyczne zawsze mnie wzruszają, tak mam i mam tez nadzieję, że wojsko zawodowe zmienia się na lepsze...
UsuńJa mam bardzo mieszane uczucia co do wojska od czasu, gdy mój bratanek wybrał wojskową uczelnię. Straszliwe wymagania by się dostać, totalna beznadzieja potem. Zmienił studia, na szczęście po I roku jeszcze mógł, bo stwierdził, że nie po to całe liceum cięzko pracował by to wszystko zmarnować w tak idiotycznej instytucji jak wojsko, i że tam wszystko jest tylko na pokaz.
OdpowiedzUsuńNie znam wojska ani wojskowych uczelni od zaplecza, mogę mieć tylko nadzieję, że chociaż część kadry obroni honor polskiego żołnierza - trochę patetycznie to zabrzmiało, ale czekam na transmisję z defilady i udzieliło mi się...
UsuńMyślę, że może być jakaś magia, gdy maszerują umundurowani mężczyźni, a w tle brzmią patriotyczne pieśni... Włącza się duma, niezależnie od innych myśli.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś relacje ludzi z czasów, kiedy rodziły się nazistowskie Niemcy. Ludzie doznawali pomieszanych uczuć - z jednej strony bali się i pogardzali brunatnymi koszulami, które na początku gromadziły wszelkich wyrzutków społecznych, a z drugiej podczas defilad - ku własnemu zaskoczeniu - ulegali nastrojowi patriotyzmu i wspólnoty. Może to jakieś atawizmy plemienne? :)
Inne myśli w takich momentach mi się nie włączają, poddaję się atmosferze i pstrykam fotki...
UsuńNo i słusznie, że się te myśli nie włączają :) Przynajmniej wojacy mają swoje chwile dumy i poczucia bycia podziwianym. Też im się to należy :)
UsuńMłodzi porucznicy w mundurach galowych i ich rodziny...ładny widok.
UsuńOd najmłodszych lat miałam szacunek do munduru, bo mój ojciec był oficerem Ludowego Wojska Polskiego. Dla niego Święto Wojska Polskiego za komuny obchodzone 12 października. W wojsku, tak jak w każdym środowisku bywają ludzie i chamy. Sama pracowałam w bibliotekarstwie wojskowym 10 lat i też się napatrzyłam na różne sytuacje. Nie należy jednak generalizować. A ta pani żołnierka jak ją nazwałaś, to chyba przedstawicielka wojsk lotniczych po mundurze sądząc. Pozdrawiam nie defiladowym krokiem.
OdpowiedzUsuńGdyby do wszystkiego przykładać miarę swoich rozczarowań, uprzedzeń i zastrzeżeń, cóż pozostałoby bez skazy?
UsuńJa też nie defiladowym, raczej spacerowym pozdrawiam:-)
Pod moimi oknami defilował oddział młodych zrzeszony w Związku Strzeleckim -organizacja paramilitarna, patriotyczne stowarzyszenie stawiające sobie za cel kontynuację istniejącego w okresie międzywojennym Związku Strzeleckiego. No więc ci młodzi ludzie w mundurach moro z bronią na ramieniu jakoś działają na mnie przygnębiająco. Pierwsze skojarzenie - bojówka narodowców. Osobiście wolałabym cywilne a nie militarne krzewienie patriotyzmu w ludziach. Nie podoba mi się to co teraz się dzieje. To wygląda jak preludium do wojny ... :(
OdpowiedzUsuńMilitaria także zostawiłabym wojsku, bo broń w rękach cywilów, nawet w zbożnym celu nie wróży nic dobrego...
UsuńAsiu pięknie. Fajnie trafiłaś. :) . Uwielbiam mundury. Pani żołnierka piękna. Fajnie, że dała się sfotografować.
OdpowiedzUsuńTereniu, z tym bukietem taka była radosna i dumna, że musiałam zrobić zdjęcie i uśmiecham sie do niej...
UsuńMacie szczęście, że macie garnizon. Nasza jednostka wojskowa została rozformowana kilka lat temu i brakuje tego w krajobrazie miasta. Również ze względu na te patriotyczne wartości.
OdpowiedzUsuńNawet jest powiększany, budowane są bloki mieszkalne dla rodzin wojskowych, podobno to dobrze wróży dla miasta...
UsuńW stanie wojennym zostałem zmilitaryzowany prawie na dwa lata. W proteście zapuściłem brodę z wąsami i się zaczęło ... bo dziewczyny (w mundurach) uznały, że wyglądam jak Castro. Nie wiem czy odnoszę mylne wrażenie, ale kilkadziesiąt lat temu wojsko było o wiele bardziej wysportowane.
UsuńNiekoniecznie, gdy mój mąż był w wojsku widywał wielu brzuchatych oficerów, którzy pracowali za biurkiem do 15.00
UsuńJakiś czas temu podobno zaczęto wdrażać programy sprawnościowe i naukę języków obcych...
Bez względu na to czy brzuchaty, czy chudy podoficerowie i oficerowie(ci na pododdziałach) mają służby wielogodzinne także po 15.00. W sztabach jednostek jest najwięcej tych pracujących za biurkiem do 15.00, ale i tam zawsze jest oficer dyżurny pełniący służbę 12 godzinną. Przynajmniej ja tak to pamiętam z młodych lat.
UsuńNo właśnie, bo jak się patrzy z boku, to łatwo oceniać. Według niektórych obserwatorów ja też tylko czytam i kawę piję :-)
UsuńŚwietne. Czasami przejeżdżam koło jednostki wojskowej i widzę jak tam spacerują chłopcy i panowie w mundurach, a czasem i dziewczyny, po chodnikach też chodzą i to jest miły widok dla oczu. Takie uroczystości przybliżają znajomość wojska, bo przecież nie co dzień można się z tym całym sprzętem zapoznać, nie co dzień można obejrzeć wojskową defiladę, no i patriotyzm - ważna wartość, o której się już chyba trochę zapomina.
OdpowiedzUsuńMój sentyment do wojska właściwie do takich uroczystości się ogranicza, no mają te mundury coś w sobie. Podobnie, gdy widzi się uczniów, studentów w garniturach - nagle z chłopaka robi się facet ;-)
UsuńDokładnie tak, z chłopaka robi się facet! ;)
UsuńU nas również była parada (o której wieczorkiem wspomnę na blogu), ale tym razem nie dałam się namówić na pójście w tłum skrobiący po piętach.
OdpowiedzUsuńWidok żołnierzy i sprzętu wojskowego trochę źle na mnie działa,od kiedy starszy się nas wojną z Rosją.
Pozdrawiam słonecznie.
Straszenia wojną też nie lubię, na wojnach generałowie i ministrowie nie giną...
UsuńTeż kocham wojsko. Szczególnie takie zwyczajne, bez apeli smoleńskich.
OdpowiedzUsuńBez apeli i bez przemówień straszących społeczeństwo...
UsuńMnie się też podobają chłopaki w mundurach. Zresztą każdy mężczyzna, gdy założy garnitur od razu wygląda poważniej i również budzi pewien respekt. Na defiladę lubię popatrzeć, ale dla żołnierzy to chyba coś więcej - kolejne zadanie do wykonania - Ku Chwale Ojczyzny !
OdpowiedzUsuńDla nich kolejne zadanie, a dla rodzin powód do dumy, zwłaszcza dla syna, który widzi tatę na czołgu...
UsuńNa pewno ciekawy widok i miłe doświadczenie. Kobieta w mundurze niby już nie takie dziwne a jednak ciągle ten podziw i ciekawość wzbudza. Mi jedynie udało się widzieć jadąc samochodem na przeciwległym pasie Mostu Siekierkowskiego namiastkę czołgów powracających w eskorcie policji z Defilady Wojska Polskiego w Warszawie. Zachwycić się nie mogłam, bo musiałam pilnować drogi ale te ułamki sekund i tak wywołały uśmiech na mojej twarzy.
OdpowiedzUsuńOglądając defiladę w Warszawie w TV zauważyłam sporo kobiet, nawet w grupach rekonstrukcyjnych.
UsuńTakie uroczystości zawsze wywołują u mnie gęsią skórkę, bo mój dziadek był strażakiem i zawsze byłam taka dumna widząc go w swoim mundurze z odznaczeniami :)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie:-) nie dziwię się wcale, a każde odznaczenie jest dowodem narażania życia!
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńCoś w tym powiedzeniu jest :)
Sama nie raz się za takim żołnierzykiem obejrzę. Szczególnie za marynarzem :)
Pozdrawiam :)
Lena Sadowska.
Też podobają mi się marynarskie mundury:-)
UsuńDobrze, że jeszcze są takie uroczystości, chociaż mam wrażenie że to tylko jeszcze nasze pokolenie jakoś ma dla nich szczególny sentyment. Ja na przykład do dziś z sentymentem wspominam białe tenisówki i podkolanówki - jakie musiały być przygotowane na 1-go Maja. Jak było - tak było, ale świętowanie było. Maszerowali wszyscy i ciarki były :) Na każdej wycieczce do Warszawy, podziwiałam i podziwiam do tej pory niewzruszone twarze i sylwetki żołnierzy przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Sentyment do munduru Asiu mam wielki, bo kiedyś dawno, dawno temu był pewien Szczepan w mundurze, który uciekł z jednostki przez płot, by się ze mną spotkać :) Potem "odsiedział "swoje -ale wspomnienia zostały ;)
OdpowiedzUsuńBrawo dla Szczepana! To musiałaś nieźle mu zawrócić w głowie...
UsuńWiele zdarzeń z młodości wspominamy z łezka w oku:-)
Bardzo lubię takie uroczystości, święta państwowe i bardzo chciałabym zobaczyć taką defiladę na żywo. Już przed telewizorem mam gęsią skórkę, a co dopiero, gdybym widziała to na własne oczy! :)
OdpowiedzUsuńU nas ta defilada była symboliczna, ale też ciepło się robiło na sercu.Myślę, że podobnie jest z koncertami, co innego brać udział, a co innego obejrzeć w TV.
Usuńu mnie, jak zwykle zresztą, prym wiedzie marynarka wojenna. i zgadzam się, jest na co, a raczej na kogo popatrzeć ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? A jak ich dobiorą według słusznego wzrostu i pociągającej aparycji...
UsuńNikt tak pięknie się nie prezentuje w mundurach jak żołnierze, wojskowi i flota marynarska, o której wspomina makrela. Nie miałam okazji widzieć tak całkiem na żywo takiej defilady, ale przypuszczam jak fajnie i ciekawie to musi wyglądać, że już o podziwianiu defilujących nie wspomnę ;)
OdpowiedzUsuńJedno tylko przyćmiewa radość z oglądania tych defilad - gdy uświadomię sobie, że te wszystkie prezentowane auta, czołgi i inne elementy wyposażenia wojska człowiek wymyśla przeciwko człowiekowi...
UsuńSłuszna uwaga Asiu, jakoś o tym nie pomyślałam. Teraz te wszystkie uroczystości, rocznice są dla wszystkich ciekawym i urokliwym widowiskiem, a pomyśleć, że kiedyś, gdy działo się to na prawdę, to nikomu nie było do śmiechu, tylko każdy myślał o tym, jak się uchronić przed niebezpieczeństwem i jak przetrwać kolejny dzień.
UsuńPozdrawiam Cię Asiu serdecznie :)
Po ulicach maszeruje coraz więcej żołnierek, w szkołach powstają klasy mundurowe, a w nich większość dziewcząt. Chyba nastała taka moda, że kobieta musi mieć ten karabin w ręce.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
U mnie z kolei coraz więcej pań policjantek widuję i wcale groźnie nie wyglądają...
Usuń