Podróżować można na różne sposoby, czasem nawet nie trzeba ruszać się z domu. Oknem na świat mogą być programy podróżnicze, książki, opowieści obieżyświatów, wspomnienia naocznych świadków. Podróżować można palcem po mapie, przeglądając albumy czy slajdy, poznając inne kultury na imprezach plenerowych.
Oczywiście najlepiej wybrać się w podróż samemu i zweryfikować wyobrażenia o wymarzonych miejscach. W sobotę miałam możliwość podróżowania w czasie i przestrzeni, nie wyjeżdżając ze swojego miasta. Miały bowiem miejsce dwie fajne imprezy, na które wybraliśmy się z aparatem oczywiście.
Pierwsza to Zlot Miłośników Aut z czasów PRLu i klasyków. Zjechali się z całej Polski pasjonaci samochodów i motocykli, w największej ilości oczywiście właściciele Fiatów 126p. Popularne niegdyś MALUCHY w bardzo dobrym stanie, zamienione na wersje sportowe, kabriolety, turystyczne z przyczepami, a wszystkie dopieszczone i zaprojektowane w najdrobniejszych szczegółach.
Były także samochody użytkowe typu: autobus, karetka, straż pożarna, radiowóz, nyska, żuk... z ekipami dostosowanymi strojem i wyposażeniem do lat 60ych, 80ych itd.
Oglądaliśmy także słynne klasyki: citroen, czarna wołga, lincoln, trabant, warszawa, syrenka.
Po dumnej prezentacji aut i strojów z epoki ich właściciele przejechali przez miasto z towarzyszeniem klaksonów i ku uciesze mieszkańców miasta - to była barwna i niezwykła kawalkada.
Po sentymentalnej podróży do lat mojej młodości przyszła kolej na podróż za ocean. W parku miejskim odbył się kolejny Festiwal Smaku. Tym razem wokół muszli koncertowej zorganizowano spotkanie z kulturą Meksyku. Gościem honorowym była Elżbieta Dzikowska, która sprzedawała i podpisywała swoje książki, ale przede wszystkim opowiadała o swoich podróżach do Meksyku właśnie.
Opowieści podróżniczki przeplatane były występami meksykańskiego zespołu mariachi, który bawił publiczność popularnymi piosenkami, w pięknych haftowanych złotem strojach. Były także pokazy wrestlingu i szermierki. Można było kupić kapelusz w stylu meksykańskim i zrobić sobie fotkę z Zorro.
Przewidziano także atrakcje dla miłośników kuchni meksykańskiej, malowanie doniczek na styl meksykański, rozbijanie piniat ze słodyczami dla dzieci oraz warsztaty wykonywania własnych piniat z materiałów dostarczonych przez organizatorów. Dla pań postawiono stoiska z biżuterią stylizowaną na indiańską. Smakosze mogli nabyć egzotyczne przyprawy i kawę po meksykańsku.
To była sobota pełna wrażeń. W następnym poście opowiem, co robiłam w niedzielę...
Imprezowy misz-masz, ale ciekawy... Zwłaszcza ten Meksyk w wydaniu p. Dzikowskiej. Ciekawa jestem jej relacji, bo podróżowała w czasach, kiedy świat nie był globalną wioską.
OdpowiedzUsuńDostanie się do celu było już wyczynem, aparatura archaiczna, fundusze skromne, ale przygody bezcenne:-)
UsuńBliskie, dalekie podróże - ale Meksyk! Fajnie masz Jotka, że wystarczy wyjść z domu na spacer i masz takie atrakcje. Ciekawe, co widziałaś dzisiaj:)
OdpowiedzUsuńTo fakt, nasze centru kultury od kilku sezonów staje na wysokości zadania, jak nie koncerty w muszli, to pokazy przy tężniach, zloty, spotkania, na wszystkich trudno być. Dzieje się dużo dla uciechy mieszkańców i kuracjuszy.
UsuńNa taki zlot samochodów sama chętnie bym się wybrała, bo oglądanie starych i prostych aut uświadamia mi, dlaczego potrzeba jest matką wynalazków. Chociaż ten festiwal też brzmi super. Meksyk kojarzy mi się z zabawą, tańcami i otwartością, więc na pewno się super bawiłaś :)
OdpowiedzUsuńNawet żałuję, że nie wytrwałam do końca, ale ludzi mnóstwo, plecy mnie bolały od stania, nogi od chodzenia, ale i tak byliśmy ok. 3 godzin.
UsuńNo to Ci się trafiła podróż w odległe strony. Ja również chętnie bym zobaczyła samochody z "poprzedniej epoki". U nas są organizowane zloty motocyklistów. To dopiero widok - kawalkada błyszczących motorów przemierzających ulice miasta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Fantazja właścicieli zabytkowych aut jest niesamowita, każdy maluch inny, a wszystkie auta na chodzie i w dobrym stanie:-)
UsuńMnie udało się ałapać niedawno na zlot Maluchów :) Było fajnie - łącznie z symulacją dachowania :)
OdpowiedzUsuńOpowieści właścicieli o swoich autach porównywalne z opowieściami o dzieciach - z dumą i łezką w oku...
UsuńPrzenieść się w czasie podczas wizyty na takim zlocie - bezcenne:)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałam sobie podróżowanie takim starym autobusem na wycieczki, ze skrzynką oranżady w środku:-)
UsuńNo i fajnie spędziłaś sobotę na podrózowaniu.
OdpowiedzUsuń:-)
Naprawdę fajnie i nawet pośpiewałam la kukaracha...
UsuńNo właśnie od podróżowania rozbolała mnie głowa. Mamy w pracy wirtualne okulary, które służą do szybkiego poruszania się po płytach głównych komputerów, i z ciekawości dałem się namówić na podróże po świecie. Fajna sprawa tylko jeszcze nie dopracowana do końca. Dlatego wolę takie podróże jakie opisujesz.
OdpowiedzUsuńMyślę, że też wolę spotkania na żywo z podróżnikami, niż wirtualne okulary...
UsuńAle super, podoba mi się bardzo, a do maluchów mam sentyment, kto z mojego pokolenia nie jeździł maluchem...I uwielbiam meksykańskie żarcie:). Czekam na opis niedzieli:)
OdpowiedzUsuńKto nie jeździł kiedyś maluchem, a jakie wyczyny były na koncie kierowców! Meksykańskie żarcie dla mnie trochę za ostre, ale są smakosze.
UsuńI pytanie- jakim programem łaczysz zdjecia?
UsuńBardzo dobry, darmowy program Photoscape ze strony dobreprogramy.pl
UsuńŚciągasz sobie na pulpit i masz w tym programie podgląd do zdjęć z dowolnego nośnika.
Ale ta sobota była pełna wrażeń! Zorro, jedzenie, muzyka - same przyjemności. Podróżowanie to odkrywanie miejsc, świata, ale i chyba siebie, bo trzeba się zorganizować, wyjść z domu, odpowiedzieć sobie na pytanie idę dalej czy nie idę, czy wracam. Podróże kształcą. ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda i chyba właśnie chyba siebie możemy sprawdzić najbardziej:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że czasami wystarczy wyściubić nos z domu, by przeżyć coś ciekawego :)
Bardzo podobają mi się takie inicjatywy.
Klasyki - pierwsza klasa :)
Z niecierpliwością czekam na relację z niedzielnych przeżyć.
Pozdrawiam :)
Będzie wkrótce, muszę uporządkować fotki:-)
UsuńTo sobotę miałaś pełną wrażeń,trochę wspomnień sentymentalnych.Zauważyłam,że tam u Ciebie co chwila coś się dzieje.Taki przegląd-zlot miłośników aut z PRL cudna rzecz.I spotkanie z Elżbietą Dzikowską. Ja jeszcze jak pracowałam przegapiłam takie spotkanie u nas w Dukli...właśnie z panią Elżbietą.Kapelusz w stylu meksykańskim Asiu wyjątkowo Ci pasuje...może Twoje klimaty..
OdpowiedzUsuńKapelusze sprzedawała fundacja pomocy dla chorych dzieci, ja za drobną wpłatą do puszki przymierzyłam :-)
UsuńNa spotkaniu z dużo młodszą Dzikowską i Halikiem byłam kiedyś w Warszawie, a muzeum podróżników jest blisko mnie, bo w Toruniu:-)
Fanką motoryzacj co prawda nie jestem ale zobaczyć auta z czasów PRL-u, ktorej dane mi było oglądać w polskich filmach z tamtych lat to byłaby wspaniała okazja... :))
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajnie się ogląda, ale nie tylko starocie, kiedyś w Poznaniu trafiliśmy na zlot samych super aut, najdroższych na świecie- wrażenie też super, a kierowcy! Palce lizać:-)
UsuńAsiu super spędziłaś te 3 godziny. Pozdrawiam. :) .
OdpowiedzUsuńAż żal było wracać Tereniu :-)
UsuńFaktycznie - dzień pełen wrażeń. Z sentymentem wspominam autobus , który zamieściłaś. Wycieczki, wyjazdy na kolonie... to se już nie wrati...
OdpowiedzUsuńAle podobno powstają firmy, oferujące powrót do lat minionych i nawet takim autobusem można sie przejechać...
UsuńMiałaś b. miły i ciekawy weekend.
OdpowiedzUsuńMaluch był bardzo dzielnym samochodzikiem, wytłukłam nim wiele tysięcy kilometrów i w swej karierze samochodowej miałam 3 maluszki nim dostałam od ślubnego prezent urodzinowy w postaci uno.Nie wiem czemu naród narzekał na fiaty, mnie bardzo odpowiadały.
Pani Dzikowska wciąż jeszcze pełna wigoru, tylko pozazdrościć tej kondycji i zapału do podróży.
Ciekawa jestem tej niedziel;)
Miłego;)
Elżbieta Dzikowska energiczna i z poczuciem humoru, miło sie słucha. O maluchach słyszałam wiele opowieści, aż trudno uwierzyć...
UsuńO niedzieli niebawem...
U nas też odbywają się takie zloty starych samochodów. Faktycznie wśród syrenek i autobusów ogórków człowiek czuje się jkby mu lat nagle ubyło ;) I to bardzo wiele. Prawdziwa podróż w czasie. Zazdroszczę Ci tego spotkania z Elżbietą Dzikowską o kosztowaniu potraw już nie wspominając :)
OdpowiedzUsuńZgodnie z hasłem CHLEBA I IGRZYSK do bufetów były kilometrowe kolejki, właściwie jadłam oczami, bo nie chciało mi sie stać po tacos, gdy wokół tyle sie działo...
UsuńDwie takie imprezy w jednym mieście, w jeden dzień? Co za rozpusta! U nas w niedzielę był Jarmark Kujawsko-Pomorski, ale upał, który tego dnia panował, zabił we mnie chęć pozostawania przez dłuższy czas na dworze.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, tak sie złożyło. Muszę przyznać, że ostatnio wiele się dzieje, nawet mój syn, który mieszka w Poznaniu był zdziwiony...
UsuńPozwól, że ci "pozazdraszczam" tych zlotowych aut, no i oczywiście pani Dzikowskiej... pozdrawiam jeszcze nieco ponad tydzień na obczyźnie
OdpowiedzUsuńDzikowska zawojowała całą publiczność i nawet gdyby oprócz niej nie było więcej atrakcji, to też dałaby radę...
Usuńno to miałaś moc atrakcji - super :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDobry reset zmęczonego umysłu...
UsuńPodróżować można też na zewnątrz lub w głąb siebie, przemieszczać się w przestrzeni albo w czasie. Wszystkie podróże są cenne, bo są zaprzeczeniem stagnacji i wszystkie mogą wiele nauczyć.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa - czyli połączenie przyjemnego z pożytecznym i czasami smacznie bywa :-)
UsuńW Łodzi odbywa się rajd Prząśniczka. Same stare auta, ale największe wrażenie zrobiły na mnie stare Wołgi (wszystkie czarne :-). Nie spodziewałem się, że to były aż tak luksusowe auta.
OdpowiedzUsuńA z festiwali smaków najbardziej lubię te polskie, takie jak w Grucznie :-)
Z drugiej strony zazdroszczę ciekawej oferty turystycznej...
W mojej okolicy dużo takich atrakcji - festyny w żywym skansenie Dziekanowice, święto chleba i święto śliwki w Chabsku, festyny w Biskupinie we wrześniu itd.
UsuńWidać, że dobrze się bawiłaś :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, jak wielu mieszkańców i kuracjuszy :-)
UsuńJak sobie przypomnę nasze pierwsze auto - Malucha i to co w nim robiliśmy...
OdpowiedzUsuńWnuk Arkadego Fiedlera pół świata maluchem objechał...
UsuńŚwietne są takie eventy - atrakcja dla małych i dużych :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, każdy znajdzie coś dla siebie:-)
UsuńTakie soboty, to coś cennego.:) I powiem Ci szczerze - do twarzy Ci w tym kapeluszu.:)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a ja tylko przymierzyłam :-)
UsuńŚwietna podróż w czasie.
OdpowiedzUsuńNiektóre z tych pojazd wciąż można spotkać na drogach.
Swego rodzaju podróżą w przeszłość jest znajdujące się w moim mieście Muzeum poświęcone czasom PRL-u. Łza się w oku kręci podczas zwiedzania.
W Bydgoszczy jest Muzeum mydła i historii brudu, też niezwykłe doświadczenie :-)
Usuń