Czy można w ogóle zaprzyjaźnić się z kotem?
Z psem na pewno.
Historię tu opisaną poznałam kilka dni temu i dowodzi ona, że raczej to kot decyduje, na ile dopuści nas do swojego świata...
Znajomy męża często chodzi do garażu, bo lubi sobie tam pogrzebać przy aucie. Kiedyś jego poczynaniom przyglądał się kot. Czekał cierpliwie, nie podchodził. Gdy czas był do domu wracać, kot podążył za mężczyzną i odprowadził go pod same drzwi, progu jednak nie przekroczył.
Wieczorem cała rodzina usłyszała miauczenie pod oknem. Okazało się, że to „znajomy” kot, wyniesiono więc mu miskę mleka i jakiś smakołyk.
Kot zjadł i zniknął. Rano nie było go pod domem, za to znów pojawił się po południu koło garażu i cała sytuacja powtórzyła się. Potem zniknął na kilka dni, by pojawić się znowu. Nigdy nie podchodził blisko, nie dał się pogłaskać, nie wchodził do domu.
Członkowie rodziny próbowali zwabić kota, by wszedł do mieszkania i został, bo piękny był, a nic nie świadczyło o tym, by do kogoś należał. Daremne starania, pozwalał podziwiać się tylko z daleka.
Ciekawi mnie co wydarzy się, gdy na dworze zima zawita...
Też jestem ciekawa zimy, co zrobi ten kotek.
OdpowiedzUsuńMyślę, że chyba nie da się zwabić.
Ale mogę się mylić, bo nigdy nic nie wiadomo......
Zobaczymy, Tereniu, też jestem ciekawa, będę dopytywać...
UsuńKotowie wybierają, masz rację.
OdpowiedzUsuńA moja trójka sprawuje rządy w domu :)
Podaj proszę imiona.
UsuńTeż jestem ciekawa ich imion:-)
Usuń1. Kinia-Niunia-Kiszeczka-Złe
Usuń2. Agatka
3. Baryła
P. S. Agatka bywa nazywana Agunią, a Baryła Baryłkotem i Grubym Fiu.
UsuńSuper, nawet próbowałam sobie je wyobrazić :-)
UsuńNie musisz:
Usuńhttp://fraube2.blogspot.com/2015/12/306-pozytywne-zakocenie.html
Dzięki, kociaki z pazurem, wtedy jeszcze nie czytywałam Twojego bloga, nie uwierzysz, ale mamy takie same meble, słowo - Borys prawda?
UsuńBorys! :) I bardzo je lubię :)
UsuńDopiero kiedy będzie bardzo źle z kotem poprosi o pomoc...
OdpowiedzUsuńZachoruje, coś się stanie, wypadek.
Zwabiać go powolutku na smakołyk z ręki.
Stopniowo.
Kiedy je z miseczki podejść i stać spokojnie.
Potem ostrożnie ale spokojnie dotknąć.
Potem ostrożnie go głaskać.
Potem dać z ręki przy miseczce jakiś smakołyk.
Dawanie do wąchania wszystkiego oswaja.
Stopniowo ostrożnie oswajać z dotykiem.
Potem głaskać.
A na koniec dać spóźnione śniadanie w transporterku
lub można zacząć od transporterka
i dawać jeść w transporterku ,
jeżeli wejdzie na samym początku..
A na koniec zamknąć kota w tym transporterku.
Oswoi się w domu i będzie z niego domowy kiciuś.
Do takiego oswajania świetnie się nadają mężczyźni,
kobiety są bardziej niecierpliwe
i za wcześnie kota płoszą.
To widzę wyższa szkoła jazdy dla cierpliwych...
Usuńnajpierw odpowiedzmy sobie na pytanie, dlaczego i po co chcemy oswoić kota?... przy okazji też dla kogo to chcemy zrobić, dla siebie, czy dla kota?...
OdpowiedzUsuńale nie komplikujmy... załóżmy, że wyszło nam "chcemy" i już...
niestety decyzja nie należy do nas, bo cokolwiek zrobimy, to i tak ostatnie słowo ma kot...
aha...
czy koniecznie to ma być mleko?...
p.jzns :)...
Pobudek znajomych nie znam, a dlaczego mleko? Bo zawsze się mówiło - daj kotkowi mleczka...
Usuńdorosłe koty nie tolerują mleka, lepiej dawać wodę.
UsuńSłyszałam o tym, ale chyba nie wszyscy to wiedzą:-(
UsuńCiekawa historia. Wiem, że oswajanie dzikiego kota to duże wyzwanie i to niestety nie łatwe. Dobrze byłoby dla kota ,gdyby im się to udało :)
OdpowiedzUsuńA może on woli być bezpański, kto wie?
UsuńPies: dają mi jeść, bawią się ze mną, dbaja o mnie. Muszą być bogami.
OdpowiedzUsuńKot: daja mi jeść, bawią się ze mną, dbaja o mnie. Muszę być bogiem.
Świetne, tak to chyba działa:-)
UsuńNigdy nie zgłębiałam psychiki i upodobań kotów, bo ich nie lubię. Słyszałam jednak o tym, że są z natury nieufne i dlatego sądzę, że na zimę może przyjąć gościnę w domu znajomego, jeżeli do tego czasu nabierze zaufania. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa nie powiem, że nie lubię kotów, czuję wobec nich respekt raczej, mają w sobie coś tajemniczego...
UsuńNasza kota została przygarnięta jak była malutka, nie myślała o dawaniu się podziwiać z daleka, tylko o tym, żeby czym prędzej ogrzać się w mojej kurtce. Obecnie oznaką przyjaźni jest lizanie i chęć przebywania z nami w jednym pomieszczeniu, choć nigdy nie wiemy, jak daleko sięga jej tolerancja. Największe fory ma Małas, bo daje mu się zawsze nosić.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, podobno koty wybierają nas, a nie odwrotnie...
UsuńSzkoda byłoby kotka, ale sam wybiera... Może jeszcze wróci...
OdpowiedzUsuńZobaczymy, może to chwilowe zauroczenie...
UsuńW sumie mam koło siebie osiem kotów, z czego sześć to przybłędy lub podrzutki. Obowiązuje jedna zasada –im straszy kot, tym gorzej. Jest inna metoda, choć trudna do realizacji w dużych aglomeracjach. Zostawić dom otwarty. Prędzej czy później kot wiedziony ciekawością zajrzy.
OdpowiedzUsuńTylko na Boga!, nie wolno dawać dużemu kotu mleka!
W tym wypadku trudno zostawiać dom otwartym, wielu ludzi wystawia kotom na osiedlu mleko.
UsuńMałemu tez nie. Tylko mleko dla kotów, specjalne.
UsuńNa kotach kompletnie się nie znam. Nigdy nie miałam z nimi do czynienia, może z jednym wyjątkiem, kiedy to kot gospodarzy u których mieszkałam upodobał sobie moją torbę podróżną :)
OdpowiedzUsuńKoty, z tego co wiem lubią spać w różnych dziwnych miejscach:-)
UsuńMożna mu budkę postawić w osłoniętym od wiatru miejscu, jeśli zimą nie wejdzie do domu.:)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł:-)
UsuńZe wszystkich kotów najlepsze i tak są psy. Choć Stefan (kot brata mego) jest wielce pocieszną jednostką. Ale i tak psy są lepsze.
OdpowiedzUsuńKoleżanka kilka dni temu dostała małego kotka, co on wyrabia!
UsuńKoty to ciekawe stworzenia i bardzo mąde, a często niedoceniane, jestem ciekawa jak sytuacja się rozwinie :D
OdpowiedzUsuńMój blog - KLIK
Jeśli czegoś się dowiem to napiszę.
UsuńUwielbiam koty, ich różnorodne charaktery, ale zwykle dość mocne, indywidualność. Zgodzę się, że decydują jak blisko siebie dopuszczą konkretne osoby, ale przecież z ludźmi jest tak samo. A jeśli człowiek i kot się dopasują, to może wyjść z tego piękne relacja.
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane, masz rację, z ludźmi bywa podobnie:-)
UsuńOpisałaś, Jotko, bardzo typowe zachowanie kota, typowego, niezawisłego jak nasz sądy, dachowca. Może minąć rok albo i więcej, zanim taki da się pogłaskać, a i to niepewne. Natomiast są też osobniki odmiennie patrzące na rzeczywistość. Otóż pod moim blokiem, przy garażu ustawicznie pojawia się urocza dachowa kotka, która domaga się systematycznego wsparcia, jeśli chodzi o spożywanie posiłków. Ilekroć podjeżdżamy pod garaż, ta dama pojawia się, albowiem wie doskonale, że coś tam z obiadku zawsze nam zostaje, a i w garażu przechowujemy torbę z kocimi przysmakami. Daje się oczywiście pogłaskać, wręcz takich pieszczot się domaga, a ostatnio, wiem to z telefonicznej korespondencji z żoną, przyprowadza z sobą jedną ze swoich pociech, albowiem kotka, ma, jak to mówią ludzie dobrej woli, młode i jestem przekonany co do tego, że urocza ta mateczka pragnie się swoim kocięciem pochwalić przygotować na okoliczność poznania przez kocię drogi do restauracji, gdzie za friko karmę dają, gdyby matki kiedyś zabrakło. Adelka, która często z nami autem podróżuje, trzyma się od kotki w bezpiecznej odległości, bo ta uznaje tę niewielką połać ziemi przy garażu za swoją domenę - Koćlandię i mogłaby nastawionego pogodnie do całego świata yorka-bievera pazurkami zadrapać. To fakt, koty przyzwyczają się do człowieka ale też do terytorium, jakie anektowali (mogą to być pomieszczenia w ludzkim mieszkaniu) i zaciekle bronią tego swojego miejsca we wszechświecie. Spróbowałabyś kiedyś za życia naszej Margolci, wejść do mieszkania z jakimś Burkiem. Okazałoby się, że ta niezwykle ułożona, pogodna i przyjazna domownikom kocina, przemieniłaby się z nienagła w lwicę i z psiny ostałyby się kłęby sierści a kości... pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOj, słyszałam nieraz takie historie, każdy pies, który miał do czynienia z kotem, omija go z daleka:-)
UsuńMoje psy i koty żyją absolutnej zgodzie. Śpią razem i chodzą z nami na spacery. Obok psów. Po drodze się o nie ocierają.
UsuńPrzyjaźń kocio-psia też się zdarza :-)
UsuńOj tak - typowy kot. Nie łatwo się oswaja. Zwłaszcza, gdy być może żyje dziko długi czas.
OdpowiedzUsuńNiezależnie od tego czy wygląda naprawdę rewelacyjnie czy też jest zaniedbany, jeśli był głodny i nie miał schronienia - dobrze się stało, że chciano mu to zaoferować. Szkoda, że nie został na dłużej...
Pozdrawiam serdecznie! :)
Tymczasowi opiekunowie też pewnie żałują, ale kto wie...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńKoty to istoty niezwykłe:)
Mój zawsze czekał pod drzwiami, aż wstanę, odprowadzał na dół, a potem znikał. Pojawiał się dopiero, gdy piłam poranną herbatę i udawał, że wcale nie interesuje go przygotowany dla niego smakołyk:)
Też jestem ciekawa, czy bohater Twojej opowieści pozwoli się udomowić:)
Lena(coś mi się knoci z adresem)
Pozdrawiam:)
Czyli kokietował, a potem udawał obojętnego...
UsuńNigdy nie lubiłem kotów, ale odkąd pojawił się Fiodor powoli zmieniam zdanie. Myślę, że spokojnie można zakumplować się z futrzakiem, choć swój sąd opieram wyłącznie na jednostkowej obserwacji :)))
OdpowiedzUsuńJa kota nigdy nie miałam, jedynie obce dawały się pogłaskać, ale specjalnie mnie do kotów nie ciągnęło.
UsuńJako przyjaciółka tych pięknych stworzeń powiem stanowczo,że z kotem można się zaprzyjaźnić, ale na jego, KOTA warunkach. Wtedy jest przyjacielem na złe i dobre.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o bohatera Twojej opowieści, przyjdzie, kiedy będzie zimno. O ile nie ma domu.
Pozdrawiam serdecznie
No właśnie, na jego warunkach...nie wszystkim ludziom to odpowiada.
UsuńNie jestem może wielką miłośniczką kotów,ale na pewno krzywdy bym im nie zrobiła. Ale ja przy tym temacie muszę wspomnieć o kocie o imieniu Belzebub. Czytam własnie książkę Małgorzaty Kursy - czarny humor ale wplatany jest tu właśnie Belzebub,który jest wielkim ,czarnym kocurem obronnym i wmieszał się w niezły "pasztet" jaki wyczynia się w tej powieści...A jak fajnie i z wielkim zrozumieniem opisane jest zachowanie i postępowanie tego czarnego....ulubieńca.
OdpowiedzUsuńTo musi byc ciekawa książka, Grażynko. W ogóle zwierzęta są wdzięcznymi bohaterami wielu opowieści.
UsuńJa właśnie dlatego uwielbiam koty, bo są takie niezależne i mimo wszystko potrafią się zaprzyjaźnić, ale to jest oczywiście inna przyjaźń niż z psem. Jestem typową kociarą i zdarza mi się obłaskawić nawet obcego kota, ale nie oczekuję od nich nadmiaru wzruszeń, czasami po prostu zaszczycą mnie uwagą, coś do mnie zamiauczą i to już dużo ;-) Z drugiej strony, czy my ludzie tak od razu pozwalamy, aby każdy nas od razu miział pod bródką i przytulał?
OdpowiedzUsuńTaką kociarą była moja mama, chociaż w domu mieliśmy psy, to od dziecka latały za nią wszystkie zwierzaki, a szczególnie koty i zbierała różne gadżety z kotem w roli głównej.
UsuńMiałam podobną sytuację. Mój tata kiedyś zaszedł do chlewka, gdzie magazynujemy różne rzeczy i trzymamy rowery. Patrzy, a tam biały kot. Cały biały. Dał mu jeść. No i tam kot tam się zadomowił, ale też nie pozwalał się do siebie zbliżyć, już o głaskaniu nie mówiąc. A potem się do nas przekonał, został z nami, do domu przychodził, dał się głaskać, choć niespecjalnie to lubił, ale było mu dobrze. Potem gdzieś zniknął i już nie wrócił. Koty są charakterne i to w nich mi się podoba. Nie do końca wiadomo też, czego się po nich spodziewać. Mają naprawdę interesującą naturę.
OdpowiedzUsuńCzyli był u was na własnych warunkach i odszedł gdy mu pasowało:-)
UsuńKiedyś w mojej okolicy kręcił się taki kundelek czarny, z białym krawatem, czasem nawet szedł za człowiekiem, zwykle jednak podążał swoimi ścieżkami. Wydaje mi się, że ktoś musiał go dokarmiać. Od dłuższego czasu już go nie widziałem, więc różne mogą być jego losy.
OdpowiedzUsuń:) Ale akurat śpiew jako odpowiedź na zacną muzykę nie jest wcale zły. Przynajmniej tak mi się wydaje, sam nie za bardzo mam talent do śpiewania i zdaję sobie z tego sprawę.
Pozdrawiam!
No wiesz, gdy ktoś nastawiony na słuchanie, to takie podśpiewywanie może być denerwujące dla melomana:-)
UsuńKoty to takie tajemnicze stworzenia. Mam nadzieję, że uda się Wam z nim zaprzyjaźnić, bo wydaje się niezwykle interesujący :)
OdpowiedzUsuńChyba z powodu tej tajemniczości jakoś nigdy nie miałam futrzaka w domu...
UsuńKoty to charakterne bestie, ale nie wyobrażam sobie życia bez kotów :)
OdpowiedzUsuńW ogóle fajnie mieć jakiegoś zwierzaka :-)
UsuńMiałem kilka kotów, chociaż właściwie to wydaje się, że to one miały mnie. Przychodziły tylko wtedy, gdy chciały jakiegoś smaczniejszego kąska, albo na pieszczoty.
OdpowiedzUsuńI miałem też kota, on się nazywał fobia. ;)
Najgorszy był jednak katz.
Oj takiego fobiokota to ma wielu z nas:-)
UsuńOczywiście, że można. Taka nieufność świadczy o tym, że ktoś go niedobrze potraktował.
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe lub jest nieufny z natury...
UsuńA ja myślę, że gdy przyciśnie mróz, to kot chętnie skorzysta z domowego ciepełka, ale na pewno na jego warunkach. Zobaczymy. Jestem ciekawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Czekamy zatem na rozwój wypadków :-)
UsuńKoty to indywidualiści chodzący własnymi drogami. Zima za pasem, więc może skusi go domowe ciepełko :)
OdpowiedzUsuńLub pełna miska :-)
UsuńKota po prostu mam od kilku lat. Ale skoro koty wybierają, on wybrał raczej mojego męża. A mnie raczej asystuje. Najpierw miałam ponad 14 lat owczarka szkockiego collie, teraz jest kot. Kocia natura jakże inna niż psia. Pozdrawiam 😉
OdpowiedzUsuńMiałam różne zwierzaki, kota jeszcze nie :-)
UsuńNo to najwyższy czas to zmienić...
Usuń:) Może się i tak zdarzać ze śpiewaniem w sumie.
OdpowiedzUsuńJednak jedno należy przyznać tej reformie, kolejki w rejestracji nie ma. A to już coś. Pewnie więcej osób system nagle odrzucił tak jak mnie. Widocznie coś musiałem przeskrobać czy coś. :)
Pozdrawiam!
Albo raczej taki bałagan mają w systemie:-)
UsuńPrzypomniałaś mi jak mnie ostatnio odwiedził bezpański kot na działce gdy byłam tam sama.
OdpowiedzUsuńOpiszę to bo to było niesamowite.
O widzisz, chętnie poczytam:-)
UsuńNiestety, jestem uczulona na koty i... nie mam do tych zwierzaków sympatii.
OdpowiedzUsuńUczulenie to poważna przeszkoda, gdy syn znajomej szedł do kolegi, który miał kota, często kończyło się wizytą w szpitalu...
UsuńU mnie się kończy atakami kichania a oczy łzawią jak fontanna
UsuńSzkoda tylko, że na taki system poszło dużo pieniędzy z podatków, a nadal ma jak widać po mnie różne ,,gorsze dni" działania.
OdpowiedzUsuńTak to już jest jak się ogląda coś w Sieci czy w tv, o tym co wiedzą dziś młodzi ludzie o świecie, jak się zachowują itp. itd. Na szczęście mam grono znajomych, którzy są z tego samego (mniej więcej, różnica rok w jedną lub drugą stronę) rocznika i mniej więcej mają podobne zapatrywania na świat jak ja. :)
Pozdrawiam!
Ja na szczęście też znam wielu młodych wartościowych ludzi:-)
UsuńKoty chodzą zawsze swoimi ścieżkami:))) Oswojenie go może być trudne, ale kto wie. Wiem, że to niezwykle inteligentne zwierzęta:)
OdpowiedzUsuńPodobno, żadnego bliżej nie poznałam.
Usuń