Niemal każdy z nas czeka na weekend, a wtedy , jak mówią znawcy, powinno się robić zupełnie inne rzeczy, niż w tygodniu. Dlaczego? Aby zachować równowagę między życiem zawodowym, a prywatnym, aby nabrać sił na następny tydzień pracy.
I tutaj nawet nie trudno o problemy, bo jak pogodzić preferencje dotyczące czasu wolnego małżonków, pracujących w różnych branżach, nie mówiąc o dzieciach… a już nastolatki mają swoje pomysły na miejsca i rodzaje rozrywki.
Pojawia się często swoisty konflikt interesów. Przykłady?
Gdy mąż pracuje codziennie za kierownicą, jeździ po całej Polsce lub nawet Europie, to w weekend najchętniej zaległby na kanapie z piwem w dłoni lub przesiadł się na rower, by zażyć trochę ruchu. Żona natomiast czeka na powrót męża z trasy, by zabrał ją na zakupy do większego miasta lub w odwiedziny do rodziny mieszkającej daleko.
Ludzie pracujący w mundurach służbowych i garniturach, najchętniej przebierają się w strój swobodny i nawet w niedzielę nikt nie namówi ich do włożenia ubrań tzw. wyjściowych, ku oburzeniu niektórych członków społeczeństwa, których dewizą jest uczczenie niedzieli odpowiednim strojem.
Ktoś pracujący ciężko fizycznie, nie marzy raczej o sobotnim rajdzie rowerowym lub kopaniu działki, z kolei pracownicy biur i podobnych instytucji preferują ruch na świeżym powietrzu.
Znam osoby bardzo towarzyskie, dla których weekend bez imprezy jest straconym, ale jeśli pracuje się na okrągło wśród tłumu ludzi, w hałasie i z milionem spraw na wczoraj, to imprezowanie odchodzi na plan dalszy w planowaniu weekendu.
Dzieci dopóki małe, chętnie przystają na propozycje rodziców, byle wspólnie z mamą i tatą spędzać czas.
W przypadku nastoletnich pociech to już trudniejsza sprawa, bo często młodzi ludzie wolą towarzystwo rówieśników i imprezowanie według własnego pomysłu. Ale i tu można znaleźć kompromis, jeśli ma się dobry kontakt z dzieckiem i uwzględnia jego potrzeby.
Kwestią sporną bywają także miejsca – jedni wolą morze i leniwe plażowanie, inni aktywny wypoczynek w górach, jeszcze inni poświęcają każdą wolną chwilę na wędkowanie lub pielęgnowanie ogrodu.
Bywa więc, że małżonkowie spędzają wakacje czy weekendy osobno, twierdząc nawet, że to wzmacnia związek i zapobiega rutynie. Ale optymalnie jest chyba, gdy dwoje ludzi podziela swoje pasje lub planują czas wolny po pracy na zasadzie kompromisów.
Znam małżeństwo, gdzie żona jeździ z mężem na wyprawy motocyklowe, chociaż nie przepada, za to w wakacje, ona spędza czas na wycieczkach zagranicznych z koleżanką, a on robi to, co lubi najbardziej czyli zajmuje się ogrodem, ogląda filmy i popija piwko w hamaku.
Na studiach miałam zamężną koleżankę, która w soboty chodziła na imprezy sama, a mąż siedział w domu, bo nie lubił imprezowania.Jakoś się dogadywali, on miał święty spokój, ona nie musiała rezygnować z zabawy.
Znam takie małżeństwo emerytów, które dorabia we wszystkie dni wybierając puszki i butelki z okolicznych koszy na śmieci. Pracują regularnie, także w weekendy, nawet wyobraźni mi nie starcza, gdzie by chcieli spędzać weekend ... gdyby mogli.
OdpowiedzUsuńEmeryci bywają różni, ja znam takich, co do sanatorium jeżdżą, do kina chodzą, na koncertach bywają, nie zawsze jest to kwestia pieniędzy. Ubóstwo ma swoje różne źródła i skutki.
UsuńZnam także "biednych" rencistów, którzy przepili za młodu wszystko, co mieli, a teraz domagają się pomocy zewsząd, bo zamiast składki na ZUS odprowadzać, żyli pełną gębą...
Trzeba to wszystko jakoś wypośrodkować bo inaczej wojna domowa gotowa :) Mam podobnie z filmami - ja lubię zupełnie inne gatunki filmowe niż mój mąż więc .... kupił mi drugi TV
OdpowiedzUsuńMy też mamy w kuchni...żeby sobie pilota nie wyrywać :-)
UsuńJa zawsze z utęsknieniem czekam na weekend i staram się spędzić go wspólnie z Mężem tak żebyśmy oboje byli zadowoleni :)
OdpowiedzUsuńNo i fajnie, tak trzymać :-)
UsuńJa często pracuję w weekendy, więc jak mi się trafi wolny, to już nigdzie nie jadę, tylko sobie śpię, leze na kanapie, po prostu ciesze sie byciem w domu. Ten weekend tez będzie w pracy....
OdpowiedzUsuńCzyli czasami zamieniasz dni tygodnia jak rozumiem...
UsuńJak ludzie ciekawie spędzają weekendy, do wyboru do koloru :-)
OdpowiedzUsuńTeż czekam na weekend , ale pogoda w tym roku popsuła nam bardzo dużo przyjemności korystania z natury...
To prawda, u nas już tak długo bez słońca, jak nie pada, to wieje, żadna przyjemność ze spaceru nawet...
UsuńCóż ja mogę na ten temat.U mnie weekend to jest "stały czas",bo mam już od przeszło 3 lat ciągły urlop.Jeżeli chodzi o jakieś wypady to ze względu na męża ,który jeszcze pracuje. Lubimy spędzać czas na łonie przyrody/ Nie lubię wielkich zbiorowisk,chociaż od tego się nie ucieknie gdy chce się zwiedzić jakieś atrakcyjne i oblegane miejsce. Ale równie przyjemnie spędzamy czas oglądając sportowe zmagania ,czytając książki oraz robiąc sobie drobne przyjemności kulinarne.Czasami jako przerywnik powyszywam trochę półkrzyżykiem lub porozwiązuję krzyżówki ,które bardzo lubię.Dobrze czuję się nawet sama w swoim towarzystwie .A dzięki książkom bywam w tylu wspaniałych miejscach czy zmieniam się w kogo chcę.
OdpowiedzUsuńO właśnie, Grażynko! Ile możliwości mamy dzięki literaturze, a czytając o jakimś miejscu chce się je zwiedzić :-) teraz , aby obejrzeć zbiory niektórych muzeów nawet nie trzeba wychodzić z domu, wszystko dzięki Internetowi, nawet żubry i orły można podglądać na kamerkach.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńKiedy mowa o odpoczynkowych kompromisach, zawsze przypominam sobie dowcip o kupieniu nart i wyjeździe nad morze:)
Moja praca jest specyficzna - muszę być dyspozycyjna i mobilna przez cały tydzień, więc z wolnego czasu korzystam, gdy mogę:)
Jest mi w zasadzie obojętne, czy siedzę wtedy w domu, czy "rozbijam się" po okolicy. Ważne - że z Najbliższymi:)
Pozdrawiam:)
Dzisiaj to wcale nie dowcip, tyle jest sztucznych obiektów, że nawet latem nad morzem możesz pozjeżdżać :-)
UsuńJak zwykle Asiu ciekawe tematy u Ciebie. W zasadzie zastanowiłam się nad każdym podanym przez Ciebie przykładzie. I coś w tym jest. Uważam, że jak ktoś nie wyraża chęci do kompromisu to mogą być kłopoty w związku albo w ogóle w rodzinie. Na pewno trzeba być ostrożnym w balowaniu osobno;) Bo licho nie śpi:))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam i nie słyszałam czy oni byli długo razem...
UsuńMam przyjaciół, którzy zawsze są razem, mają takie same zainteresowania; wypady w plener, wycieczki dokąd się da, chodzenie po górach, ale nie są sobą znudzeni, promienieją wręcz szczęściem.
OdpowiedzUsuńU mnie to raczej dopasowujemy się raz ja do niego, raz on do mnie, a jak mi się nie chce dopasowywać to idę czytać albo pisać;)
Droga kompromisów się sprawdza, bo każdy ma jakieś osobiste preferencje :-)
UsuńObojętnie jak weekend spędzić byleby daleko od pracy - zarówno ciałem, jak i duchem.
OdpowiedzUsuńTo na pewno! nawet myśli trzymać z dala od pracy, choć nie zawsze się to udaje...
UsuńJuż w pierwszym roku po ślubie uświadomiłam mężowi, że ślub nie jest wskazaniem do spędzania razem każdej minuty życia i że każde z nas lubi co innego, więc trzeba wolny czas podzielić na "twój, mój, wspólny" i nie wpadać z tego powodu w histerię. Tyle tylko, że większość facetów tak naprawdę respektuje tylko swój wolny czas, ale konsekwentne działania w tej materii zawsze w końcu przynoszą rezultat.
OdpowiedzUsuńBo w parze trzeba się dotrzeć i dogadać i mieć coś swojego i coś wspólnego, zwłaszcza, gdy dzieci wybywają z domu.
UsuńChyba najlepszą radą jest szczera rozmowa, przekazanie drugiej stronie argumentów za jakimś sposobem spędzenia weekendu. Bo inaczej też się da, tylko po co dodatkowo się kłócić. :)
OdpowiedzUsuńW sumie Mikołajki były idealne, choć jeszcze czekam na dostawę płyt. Przez mój błąd utknęły gdzieś w Warszawie. :) Na szczęście blisko już do mnie będą miały.
Pozdrawiam!
No tak, kłótnie nie służą wyborom, bo potem weekend nie jest już tak przyjemny.
UsuńCóż, od kilku miesięcy kwestię weekendów mam definitywnie rozwiązaną: pracuję 7 dni w tygodniu.
OdpowiedzUsuńO matko! Masochistka normalnie!
UsuńMyślisz, że ja tak z własnej woli? Od tygodni ryję nosem i marzę o jednym wolnym dniu, który mogłabym w całości przespać.
UsuńTo życzę przełomu, byś mogła zregenerować siły...
UsuńBardzo go potrzebuję.
UsuńWiadomo, każdy człowiek jest inny i lubi wypoczywać w inny sposób. Myślę, że kluczem do pozytywnego rozwiązania tego problemu byłaby wzajemna akceptacja - bliscy sobie ludzie powinni zaakceptować fakt, że każdy ma swój własny sposób na odpoczynek i wszyscy powinni realizować go na swój własny sposób. Z drugiej strony, fajnie jest znaleźć wspólny mianownik, czyli coś, co sprawia przyjemność wszystkim i od czasu do czasu zająć się tą rzeczą. A jeżeli już faktycznie nie ma niczego takiego, to warto iść na kompromisy :)
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć, świetnie podsumowane:-)
UsuńPodobnie jak Grażynka, weekend mam nieco częściej niż tylko raz w tygodniu, ale na szczęście dylematów nie mamy. Tzn Bogdan na hasło Wisła - już siedzi za kierownicą, a ja na hasło Galeria Katowicka - tez już jestem gotowa do wyjścia :) Obydwoje lubimy i to i to, choć Wisła jest częściej :)
OdpowiedzUsuńI to się nazywa zdrowy kompromis i jeszcze w zakupach doradzić potrafi :-)
UsuńNie umiem jakoś zdecydowanie opowiedzieć się, czy wtedy, gdy preferencja małżonków się różnią, powinni odpoczywać osobno. Wspólna praca zbliża, a odpoczynek tym bardziej. Osobny może oddalać, kiedy w tygodniu i tak niewiele się widują, a i to często pewnie w stresie i pośpiechu. Natura nie lubi próżni. Prędzej, czy później pojawi się ktoś na miejscu małżonka.
OdpowiedzUsuńNastolatkami bym się nie przejmowała. W końcu i tak są na społecznym wylocie.
Uważam podobnie, jeśli ludzie sa szczęśliwi, to chcą spędzać razem czas, idąc na różne kompromisy.
UsuńNasz syn długo z nami jeździł, ale gdy spotkał swoją partnerkę jeździli już razem i potem wymienialiśmy się wrażeniami.
I ja podobnie jak Grażynka i Gabriela mam weekend cały czas. Chociaż pracy w domu mi nie brakuje ;)
OdpowiedzUsuńNiestety jako, że jestem ograniczona w wielu rzeczach mamy z mężem bardzo okrojone możliwości spędzania wolnego czasu na łonie przyrody. Na pewno wszelkie ruchowo - sportowe wypady nie bardzo wchodzą w grę, jednak nie robię problemów, gdy mąż chce jechać na wycieczkę rowerową, iść na łyżwy lub na basen, wiem, że skoro ja nie dam rady, to nie chcę ograniczać również i męża, skoro to lubi. Staramy się chodzić do teatru, czy na kabarety, albo jechać na wycieczkę krajoznawczą taką, z którą sobie poradzę. Uczę męża kompromisów przez cały czas, bo o ile on lubi, gdy ja godzę się na jego propozycje, tak już niekoniecznie on się godzi na moje ;) Znalazłam jednak sposób na to, stawiam go czasami przed faktem dokonanym, wtedy nie ma szansy mi odmówić ;) Na imprezy chodzimy zawsze razem, chociaż w związku liczy się zaufanie, to tak jak Monika R. napisała licho nie śpi, a poza tym uważam, że do tanga trzeba dwojga ;)
Pozdrawiam weekendowo
No tak, licho nie śpi, a poza tym, jeśli zaczynamy szukać atrakcji poza związkiem to coś jest chyba nie tak?
UsuńDobrze napisane, każdy człowiek robi coś w swoim życiu i w różny sposób widzi swój odpoczynek i dla niektórych to jest niezrozumiałe, że ten robi tak a ten tak :)
OdpowiedzUsuńBo można się pięknie różnić:-)
UsuńCzas wolny to trudna sprawa i często mamy o niego pretensje:) Chcemy zrobić coś niezwykłego, innego od tych dni z pozostałego tygodnia, a tu często klapa. Ja mam tylko jeden dzień i jest taki sam jak inne z wyjątkiem tego, że mogę się wyspać. Reszta godzin to to co nie zdążyłam wykonać w tygodniu, a mam bardzo trudne dni. Wystarczy potknięcie metra i mam do tyłu 2 godziny, a to bardzo dużo. Obrazy i blog , tak jak zawsze , bo zajmuję się tym też w tygodniu...W perspektywie chcę zostać przyjacielem pięknego ogrodu w Londynie i mieć jeden bilet na rok i tak spędzać parę godzin w dniu wolnym, może się uda:)Bardzo ciekawy post i najbardziej spodobała mi się sytuacja z kierowcą, bardzo życiowa. Uściski:)
OdpowiedzUsuńCzęsto w weekendy nadrabiamy równe zaległości, ja staram się zostawiać zaległe obowiązki na czas brzydkiej pogody, bo często w weekendy jak na złość pada i wieje...
UsuńCo do tych ubrań - racja... Jak pracowałam w korporacji, gdzie panował styl ubierania się raczej oficjalny bardzo - marzyłam w weekend o dresach.
OdpowiedzUsuńZ kolei teraz - w weekend lubię się ubrać bardziej odświętnie.
Pozdrowionka piątkowe :)
No widzisz, czyli coś w tym jest !
UsuńJedyny nasz problem w tej chwili to taki, że przez cały tydzień jest rewelacyjna pogoda, a w weekendy totalnie spieprz....
OdpowiedzUsuńTo fakt, jakby jakaś złośliwa siła chciała nam popsuć czas relaksu...
UsuńMoże pogoda też chce mieć weekend
UsuńBardzo możliwe lub ktoś na górze, kto tym kieruje :-)
UsuńCzłowiek ma w swoim życiu różne dylematy, nawet jeśli chodzi o czas wolny. Powinno się robić coś przeciwnego, jak pracę mamy umysłową, to odpoczynek powinien być aktywny, bo to lepsze dla zdrowia. Jedni chcą tak, inni inaczej. Ważne, by się dogadać, raz można iść tam gdzie ty chcesz, a raz tam gdzie ja chcę. Wszystko można jakoś pogodzić, na co też wskazują podane przez Ciebie przykłady. ;)
OdpowiedzUsuńNawet w związku czy w rodzinie nie można być dyktatorem i decydować za wszystkich.
UsuńO to chodzi, nie warto robić tak, by poza tygodniem różnych emocji jeszcze w weekend się denerwować.
OdpowiedzUsuń:) Ważne jest to, że można rozwiązać jakoś taki problem związany z zapomnieniem pewnej rzeczy.
Pozdrawiam!
To zależy czy jest to zapomnienie czy zwykłe przeoczenie...czasami coś nas rozprasza i błąd gotowy.
UsuńNa szczęście mamy z Iwoną podobne upodobania, więc jeżeli weekend, to prawie zawsze teren. Fakt. Czasem wyjdę na piwo z kolegami, ale to czasem ostatnio zdarza się raz na kilka miesięcy:))
OdpowiedzUsuńDobrze, że wprowadzili zakaz palenia, bo gdy mój mąż szedł na piwo z kolegami, kurtka i cała reszta były do prania...
UsuńA mi Onet zafundował dodatkową robotę nie tylko na weekend, ale na najbliższe 2 miesiące - przenoszę swojego bloga pod adres:
OdpowiedzUsuńhttps://czarownica-z-bagien.blogspot.com/
co zapewne potrwa dość długo zważywszy, że prowadzę go od wielu lat. Póki co założyłam bloga, przegryzłam się przez edycję szaty graficznej i będę sukcesywnie przenosić wpisy. Nie obrażę się, jeśli dodasz nowy adres do swojej listy ;-)
Pozdrawiam serdecznie
Oczywiście, że dodałam i życzę cierpliwości :-)
UsuńMy mamy z mężem to szczęście, że oboje lubimy i fotografować i zwiedzać. I nasza, dorosła już latorośl przynajmniej tę druga pasję podziela :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie gorzej jest, gdy każdy w swoja stronę ciągnie.
Pozdrawiam weekendowo :)
Wspólne pasje to najlepsza opcja, a macie podobne do naszych :-)
UsuńZawsze wiedziałam, że mój mąż dziwny jest. Jego swobodny strój to spodnie z materiału (nigdy dżinsy czy, broń Boże, szorty), koszula z długim rękawem i ewentualnie marynarka. Dzięki temu, mimo zgubionej walizki, jako tako prezentował się na spotkaniach służbowych.
OdpowiedzUsuńNasze drugie połówki często mają dziwaczne przywary, ja mojemu często mówię, że jest dziwny, zresztą nie tylko ja ;-)
UsuńNie czekam na weekend.Bo jest on dla mnie takim samym czasem jak każdy inny.To zaleta,a może jednak wada,zależy jak się na to spojrzy
OdpowiedzUsuńW sumie tak, ale jednak dla mnie to czas odreagowania stresów z pracy, a czasami jest ich sporo...
UsuńDla mnie weekend jest rzeczą bez znaczenia, bo pracuje w domu i mogę sobie czas zorganizować jak chcę. Ale zanim tak się stało, uwielbiałam piątek po południu i sobotę rano. W niedzielę z reguły miałam zły humor, bo wiedziałam,że muszę iść do znienawidzonej pracy.
OdpowiedzUsuńBuziaczki Jotko
Ja nie powiem, że nienawidzę pracy, ale nie wszystko akceptuję lub mam wpływ, więc weekend pomaga nabrać dystansu...
UsuńLubię weekendy! Dogadujemy się z KM i najczęściej jest to czas rozrywek, nie zawsze ambitnych!
OdpowiedzUsuńW grudniu nie mam wolnych sobót, to do maku taki krótki okres relaksu! Są jednak inne przyjemności, czas oczekiwania na Boże Narodzenie i potem Sylwester!!! Lubię weekendy!
Pozdrawiam serdecznie.
Ja też lubię, bo wtedy naprawdę decyduję, co robię z czasem wolnym, w tygodniu nie zawsze mam na to wpływ.
Usuńgdzieś ostatnio przeczytałam, że takie wyczekiwanie na weekend sprawia, że reszta tygodnia nie ma znaczenia/nie istnieje, co sprawia, że żywot skraca nam się, ograniczając się jedynie do weekendów.
OdpowiedzUsuńTo też prawda, dlatego staram sie cieszyć każdym dniem, a raczej wieczorem...
UsuńA może pan Olbrychski celowo znalazł tego swojego sobowtóra, wypuszcza go ,,na miasto", a potem w miarę spokojnie sam może ruszyć załatwiać swoje sprawy. :)
OdpowiedzUsuńTak to już jest jak ktoś osiągnął jakąś tam rozpoznawalność.
Pozdrawiam!
To niezły sposób z tym sobowtórem :-)
UsuńMoże i nam by się przydał?
We wszystkim trzeba znależć równowagę :)
OdpowiedzUsuńJa na szczęście z Sebekim mamy bardzo podobne preferencje dotyczące wyjazdów więc nie mamy z tym najmniejszego problemu.
To najlepsze rozwiązanie :-)
Usuńweekend to sprawa umowna, kiedyś pracując w handlu w weekend miałem szczyt roboty, zaś moją "niedzielą" był poniedziałek, a wtedy zero jakichkolwiek interesów...
OdpowiedzUsuńfaktem jest jednak, że obojętnie kiedy ten weekend wypada, to weekendować trza umić... co ciekawe, największe z tym kłopoty miewają ludzie o dość sztywno uregulowanym trybie, rytmie pracy... w weekend się gubią, czas przecieka im przez palce, marnują go na jakieś bzdety, a tak naprawdę odpoczywają dopiero pierwszego dnia po weekendzie w pracy...
wszystko fajnie, ale gdy w grę wchodzi para lub większa rodzina, to dopiero wtedy są schody, żeby wszyscy zgrali się z wszystkimi... znałem parę, w której ona miała wciąż pretensje do niego, że nie chce jej pomagać przy uprawie ogródka, sęk w tym, że on pracował na budowie i machanie łopatą przez okrągły tydzień wcale nie było dlań tym, o co miałoby chodzić...
p.jzns :)...
Świetne przykłady, moja dyrektorka nawet urlopu nie cierpi, a przed wszelkimi świętami zatruwa wszystkim życie...
UsuńU nas tak się składa, że oboje pracujemy w podobny sposób, w podobnym stresie i mamy bardzo podobne sposoby i patenty na leniuchowanie :) I to jest fajne, że po całym tygodniu pracy spędzamy ten czas tak jak lubimy i razem :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo cenne i wzmacnia związek :-)
UsuńGrunt to się dogadać. Nie trzeba być przecież w związku nierozłącznym. Jestem z moją połówką od pięciu lat i wielokrotnie spędzaliśmy weekendy osobno, bo forma rozrywki nie pasowała drugiej osobie. Jednak na szczęście mamy też wspólne zainteresowania, które pozwalają te weekendy spędzić razem. Trzeba po prostu znaleźć odpowiedni stosunek wspólnych i osobnych aktywności.
OdpowiedzUsuńZawsze jest coś co ludzi łączy, wystarczy kompromis :-)
UsuńCóż, teraz mój weekend nie bardzo się różni od innych dni tygodnia - w zasadzie pracuję, w zasadzie, bo zostawiam sobie 2-3 godziny dla siebie. Ale wtedy uciekam od komputera. dziś to wyjątek, bo znów już dawno nie byłam u blogowych znajomych:(
OdpowiedzUsuńI bardzo to doceniam, Iwonko :-)
UsuńNiestety, pracować najczęściej trzeba i dobrze, gdy ta praca jest.
Pisałam kiedyś na podobny temat. Rzeczywiście rodzaj wykonywanej pracy bardzo wpływa na to, jakiego odpoczynku szukamy. I czasem trudno w rodzinie pogodzić te różne potrzeby i preferencje...
OdpowiedzUsuńPodobne tematy pewnie się zdarzają, niektóre nawet seriami :-)
Usuń