Spotkałam Ją w drodze z pracy.
Dzień był zimny, wietrzny, a Ona bez czapki, szalika i rękawic, prowadziła psa na smyczy, a właściwie to pies ciągnął swoją panią.
- Witaj Mireczko!
Chwyciła mnie za ręce, nawet przez rękawiczki czułam, jakie ma skostniałe dłonie.
- Jak ładnie wyglądasz!
Patrzyła na mnie, chyba mnie poznała, ale nie mogła przypomnieć sobie imienia i te smutne oczy…
- Ładnie wyglądasz i nic się nie zmieniasz, a ja – widzisz, stara baba jestem!
- Mireczko, wszyscy się starzejemy, ale grunt, to mieć dobry humor i kondycję!
Pies szarpnął się zniecierpliwiony…
- A ty jak zwykle z psem na spacerze, dużo chodzisz, jak zawsze.
Spojrzała na mnie smutnymi oczami, skurczona, zziębnięta, ale jakby nie zauważając tego zimna odpowiedziała:
- Pamięć mi uciekła, nawet imienia psa nie pamiętam, chodzę tymi samymi ścieżkami, by trafić do domu, przez ponad rok tak się posunęłam, że sama siebie nie poznaję…
Skurczyła się, włosy w strąkach, zniknęła energia i wieczny uśmiech na twarzy, oczy uparcie patrzą w chodnik.
- Tak mi przykro, a nie zimno Ci? taka paskudna pogoda.
- Zimno?
Spojrzała na swoje zgrabiałe dłonie…
- Zimno, ale zapomniałam, gdzie leżą rękawiczki… to mój czwarty pies, młodziutki, musi się wybiegać.
- Uważaj na siebie!
I poleciała za psem, który rwał się do biegu za kawkami.
Była wychowawczynią mojego brata, moją koleżanką z pracy. Nauczycielem z powołania, który wszystkie siły i każdą wolną chwilę oddawał pracy. Niepocieszona, gdy musiała odejść na emeryturę, bo taki nastał czas, bo zabrakło etatu, bo nie miała nic innego poza pracą, może tylko synów, ale i oni poszli swoimi drogami, gdy dorośli.
Teraz opiekują się matką, każdy na swój sposób, ale pamięci jej wrócić nie mogą, a Ona resztkami świadomości trzyma się tego świata i nie może pogodzić się z diagnozą – Alzheimer.
To straszliwa choroba, niszcząca nie tylko samego chorego ale i jego najbliższych.Tak naprawdę od pewnego momentu ci chorzy nie powinni ani na chwilę pozostawać sami, a u nas brakuje placówek dla tych chorych- i tych tzw. dziennego pobytu jak i tych stałego pobytu. Poza tym często pierwsze objawy są nierozpoznane, podciągane pod sklerozę. Tak naprawdę w wieku 50 -60 lat, gdy zauważymy, że zbyt często czegoś zapominamy powinniśmy się zgłosić do ośrodka, który zajmuje się pacjentami z Alzheimerem
OdpowiedzUsuńna testy. Alzheimera nie wyleczy się, ale zawsze można lekami spowolnić jego przebieg, poprawić nieco komfort pacjenta.
O matko, chyba muszę zacząć się obserwować, bo mogę przeoczyć objawy! w mojej rodzinie zdarzały się przypadki demencji, a może to było co innego, tylko nie zdiagnozowano?
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńBabcia mojej dobrej koleżanki cierpiała na tę przypadłość.
Nie da się opisać, jak udręczona była i chora i całe otoczenie.
Trudno o tym nawet mówić, więc poprzestanę na informacji, że się z tą chorobą zetknęłam.
Pozdrawiam:)
Już przykro patrzeć na takie osoby, ich bezradność, a co dopiero być z tym wszystkim 24 godziny na dobę...
UsuńNajgorsza jest bezradność wobec choroby...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, może w końcu coś wymyślą na to?
UsuńAż mam ciarki... i boję się tego... tej utraty pamięci. To teraz takie powszechne. Boję się na razie o moich rodziców, by ich to nie spotkało, a potem będę się bać o nas...
OdpowiedzUsuńTak Uleńko, z wiekiem uwiadamiamy sobie pewne ograniczenia...
UsuńSmutna historia. Pracuję w Domu Opieki i stykam się na codzień z osobami, które cierpią z powodu utraty pamięci. Mają gorsze i lepsze dni, ale zauważyłam, że dla tych którzy mają jakieś swoje zainteresoawania, hobby tych dobrych dni jest więcej.
OdpowiedzUsuńNo tak, znasz ten problem z pierwszej ręki. Czyli musowo hobby, bziki i inne zamiłowania mogą nas uratować...
UsuńCo będzie, jeśli kiedyś pani Mirka zapomni drogi do domu? A to jest możliwe przy tym schorzeniu.
OdpowiedzUsuńZnam pewną starszą panią chorą na Alzheimera, która mieszka u córki i za każdym razem pyta ją, kim jest i jak się nazywa, poza tym zwraca się do niej per pani.
Zawsze oglądam wszelkie mądre teleturnieje wiedzowe, aby sobie udowodnić, że nie mam problemu z pamięcią.
I obym nigdy nie miała!
Pozdrawiam w pierwszym dniu wiosny.
Nikomu tego nie życzę! na razie Mirka radzi sobie, ale w ograniczonym zakresie i zależnie od dnia, gdy ma gorsze, nie wychodzi wcale.Chyba pies ją też prowadzi, bo zna drogę...
UsuńDobrze, że ma mądrego psa, tylko powinien być wytresowany, aby w razie czego pomóc swej właścicielce.
UsuńTo straszne cierpienie jest. Moja mama na pytanie, jak się czuje, mówi: "wiesz, córko, dobrze, ale wszystko się rozleciało, a ja tego powiązać nie umiem". Jak umie, opisuje mi, w jaki sposób jawi się jej świat.
OdpowiedzUsuńOglądałam dwa filmy o kobietach dotkniętych tą chorobą i zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Usuńmam znajomą, która mawia - Bóg wiedział co robi zabierając wzrok na stare lata - założyłam okulary i popatrzyłam na swojego chłopa - jaki on brzydki. może pamięć Bóg zabiera w podobnym celu? żeby u kresu życia nie męczyć wspomnieniami zbyt trudnymi do skonsumowania?
OdpowiedzUsuńNa Alzheimera każdy (w naturalny sposób) patrzy z zewnątrz - nie wiadomo, co czuje dotknięty chorobą - może pomaga mu trwać?
wiem, że to paskudne podejrzenie, ale świat niekoniecznie jest bukietem świeżo ściętych kwiatków.
Tego nie wiemy. Mój mąż miał ciotkę, która w wieku ponad 80 lat była bardzo żywotna i wesoła, ale cierpiała bardzo z powodu słabego wzroku, a lubiła czytać i szydełkować, na koniec życia zostało jej radio.
UsuńJa chyba wolałabym zachować wszystkie zmysły.
Najbardziej tego właśnie się boję. Przykro mi Asiu, że spotkało to Twoją znajomą. Mam nadzieje, że choroba nie będzie bardzo postępująca, a może zatrzyma się na pewnym etapie. Nigdy nic nie wiadomo. :).
OdpowiedzUsuńMirka jest pod stałą kontrolą lekarza i opieką rodziny, ale miewa gorsze dni, a nawet bardzo złe...
UsuńBardzo duże wrażenie zrobiła na mnie książka Lisy Genovy "Motyl" właśnie o tej chorobie,zmaganiu się z nią głównej bohaterki. Później oglądałam film z wspaniałą rolą Julianne Moore ("Still Alice").Tak przy czytaniu i oglądaniu miałam "ciarki" i oczy w bardzo mokrym miejscu.I tak pomyślałam,że najgorsza jest bezsilność tych ,którzy chcieliby pomóc......Bo jak dotąd nie ma skutecznego lekarstwa ,można to opóźnić,poprawić jakość życia. Moja Mama borykała się z chorobą Parkinsona ,przegrała z nią.Niekiedy rozmyślam- świat,nauka idzie tak do przodu ,a na niektóre "choroby" nie ma skutecznego lekarstwa.Oj smutno mi się zrobiło ,ale życie się przeplata....więc mimo wszystko pozdrawiam Cię Asiu wiosennie-przecież dzisiaj 1 dzień wiosny -co prawda tylko jak dotąd w kalendarzu....
OdpowiedzUsuńWidziałam ten film Grażynko i inny podobny. Też jestem zdania, że gdyby więcej funduszy przeznaczano na walkę z chorobami zamiast na zbrojenia, to jakość życia wielu ludzi byłaby lepsza.
UsuńNo właśnie, pierwszy dzień wiosny, a ja tu taki smutny temat...
na starość, kiedy powinniśmy się cieszyć mądrością wieloletnich doświadczeń i dzielić tym z innymi, my borykami się z takimi chorobami i jesteśmy wobec tego bezradni. ktoś kiedyś powiedział, że Panu Bogu starość wyjątkowo się nie udała.
OdpowiedzUsuńTo samo mówiła moja mama i gdy obserwowała członków rodziny z demencja prosiła: jeśli choć w 10% będę taka, to mnie zastrzelcie...
UsuńJakie to przykre ...:(
OdpowiedzUsuńbardzo smutne i dołujące...
UsuńMoja mama zmarła w 1993 r. na Alzheimera, wtedy jeszcze nie potrafiono nawet zdiagnozować tej choroby. Musiałem zrezygnować z pracy, z domu, ale i to nie pomogło.
OdpowiedzUsuńTeraz można powstrzymywać rozwój choroby, naukowcy twierdzą, że są blisko znalezienia lekarstwa. Ale nadal najlepsze przeciwdziałanie to ciągłe uczenie się (a nie np. rozwiązywanie krzyżówek, czy oglądanie "mądrych" programów RTV). Nawet prosta zamiana ręki, którą jemy, czy piszemy to dla mózgu też jest nauką.
Andrzej Rawicz (Anzai)
Cenne wskazówki:-) staram się nawet do pracy i z pracy chodzić różnymi drogami...
UsuńPrzykro, że miałeś takie doświadczenia i że skończyło się tak właśnie:-(
Aż mnie ciarki przeszły gdy przeczytałam tytuł posta. Mama mojej cioci chorowała na Alzheimera, więc sporo wiemy o tej chorobie. Ja swego czasu też przeszłam epizod utraty pamięci i wszystkiego musiałam uczyć się od nowa. Moja mama zmaga się z Parkinsonem, a ojczym z miażdżycą mózgu,oprócz tego chorują na inne schorzenia. Życie nie jest usłane różami, ale cierniami.
OdpowiedzUsuńJak to mówią, życie to nie bajka, a bitwa. To niesprawiedliwe, że jedną rodzinę dotyka tyle nieszczęść.
UsuńChyba najgorzej jest być świadomym postępującej choroby. Być świadomym zapominania.
OdpowiedzUsuńTeż się tego boję, mieć świadomość, że znikamy za życia...
UsuńNajgorzej to nie jest jak chory zapomni kim jest jego żona, najgorzej to jak zapomni, że sika się do wc, a nie do szuflady, a reszta domowników musi się nim opiekować. Tyle z doświadczenia. Człowiek przestaje się przejmować pierdołami typu "on mnie nie pamięta" czy "ojej jak smutno, że on nie wie kim jest".
OdpowiedzUsuńPo drugie - pani z Alzheimerem na spacerze z psem, sama? To chyba mocno, mocno początkowe stadium.
Nie wiem, które to stadium, wiem, że ma lepsze i gorsze dni, czasem z psem widuje jej męża.
UsuńA słyszałam, że trzeba ćwiczyć pamięć, aby mózg tak szybko nie zapominał. Skoro chorują nauczyciele, to, niestety nie jest metoda na uniknięcie choroby. Pewnie wina leży gdzie indziej.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, gdzie tu znaleźć receptę?
UsuńSmutna historia,a może niech zajrzy tutaj kliknij
OdpowiedzUsuńWarto przynajmniej przeczytać...
Bardzo dziękuję, sama chętnie poczytam , a rodzina chyba jest wyedukowana.
UsuńNajgorsza ta bezsilność ...
OdpowiedzUsuńChoroby psychiczne i nowotwory należą chyba do najbardziej dołujących.
UsuńAlzheimer - straszna choroba zabierająca człowiekowi to, co ma najpiękniejszego - jego własne wspomnienia, a następnie jego własne JA. Kiedyś mówiono się, że dotyczy tylko ludzi niewykształconych, jednak coraz częściej można się przekonać, że to tylko mit. Mam nadzieję, że nigdy ja ani moi najbliżsi nie będą musieli się z nią zmagać.
OdpowiedzUsuńJa czytałam, ze częściej dotyka własnie ludzi aktywnych umysłowo, co badania to inna rewelacja.
UsuńTeż mam taką nadzieję...
A na koniec zmienia się psychika i człowiek staje się agresywny. Rodzina wtedy nie jest w stanie opiekować się, a w całej Polsce jest ok. 20 ośrodków, więc nie tak łatwo o miejsce, o cenie wolę nie wiedzieć.
OdpowiedzUsuńZnajomi umieścili w takim ośrodku swego ojca, bo wymagał specjalistycznej opieki. Koszt to od 3600 zł w górę, zależnie od oferowanych usług. Miesięcznie oczywiście.
UsuńStraszna choroba, widziałam jak to niszczy człowieka. Stajemy się nie chcę użyć tego słowa, bo do końca nosimy miano człowiek. Straszne, że możemy cierpieć na coś tak strasznego, nie chciałabym, mam nadzieję ... Okropna jest też samotność i brak zajęć, ja prowadzę mojego bloga właśnie z powodu, żeby rozwinąć sobie jakieś działanie na starość, ale czy blog przetrwa... coraz mniej mam chęci, bo żeby blog miał zainteresowanie to potrzeba, albo mieć pieniądze i to spore w przypadku modowego, albo czas i przeglądać inne blogi, ja czasu mam bardzo mało więc jest jak jest, uściski.
OdpowiedzUsuńJolu, czasem gdy tracimy nadzieję, pokazuje się światełko w tunelu, rób swoje, pasja jest najważniejsza:-)
UsuńNiby jest XXI wiek, a na wiele chorób, które niszczą człowieka nie ma nawet ratunku na poziomie podstawowego powstrzymania symptomów. Może kiedyś naukowcy opracują rozwiązania, leki, terapie na wiele z tych schorzeń, pytanie tylko ile im to zajmie.
OdpowiedzUsuńJuż zjadłem kawałek tortu, nawet nie poczułem słodyczy w nim, bo na moje szczęście nie był za słodki.
Pozdrawiam!
Na wszystko potrzeba funduszy, tyle kasy czasami marnuje sie na bzdury, a ludzie umierają...
UsuńDziś torty bywają w ogóle mało słodkie i nawet mało kaloryczne:-)
Straszne.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja miałam koleżankę, którą Alzheimer dopadł jak miała 45 lat...
To naprawdę wcześnie, ale każdy jest inny, więc to możliwe...
UsuńPamiętam, co stało się z moją sąsiadką, gdy rozwinął się u niej Alzheimer. To straszna choroba, choć przyjęło się uważać za najstraszniejsze nowotwory.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie wiemy co gorsze,jedno i drugie dotyka chorego i całą rodzinę...
UsuńJedno urodne i drugie niczego.
UsuńMoja babcia i ciotka miały demencję, mama i jej rodzeństwo umarli na raka, ale mam wybór! tylko przebierać...
UsuńMoja rodzina z obu stron długowieczna i obeszło się bez takich ekscesów. Liczę na geny...
UsuńStraszna choroba, bardzo to tragiczne,kiedy ludzie muszą cierpieć na nieuleczalnie choroby.Jednak muszą mieć nadzieję,ponieważ medycyna dość szybko się rozwija i może pewnego dnia coś wynajdą,chociaż na jedną z nieuleczalnych chorób.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Też taką mam nadzieję, bo jak wiemy chory nawet truciznę by zjadł...
Usuńsmutna historia i jeszcze raz uświadamia, że jesteśmy bezsilni i bezradni.
OdpowiedzUsuńTo prawda, samo życie.
Usuń:( bardzo podła choroba...jednego dnia coś wiesz, drugiego nie wiesz, że ten człowiek, który do Cibie mówi to Twoje dziecko...
OdpowiedzUsuńOstatnio moją uwagę przyciągają ludzie starsi...parami, samotni, różni, ale zawsze wolniejsi, a wokół nich brzęczące pszczoły (młodsi), które zapominają, że najpewniej sami będą kiedyś "wolniejsi", niektórzy niestety wcześniej niż ich rówieśnicy...
A wiesz, że mam podobnie i zastanawiam się, jaka sama kiedyś będę...
UsuńStarość się Panu Bogu nie udała. To smutne, gdy ciało odmawia posłuszeństwa, a głowa wciąż sprawna albo gdy ciału nie brakuje sił, ale głowa już nie ta sama... :-(
OdpowiedzUsuńTym bardziej, że nie wszystko od nas zależy, niestety...
UsuńTo jest choroba, której obok nowotworu ludzie boją się najbardziej. Wielka szkoda, że nie ma u nas specjalnych ośrodków, w których chorzy mogliby być otoczeni fachową opieką. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA te, które są kosztują fortunę...
UsuńJotko, polecam ci ksiązkę "Motyl" autorka nazywa sie Genova Lisa - to opowieśc o pani naukowiec, która zapadła na alzheimera w dość młodym wieku po po 40. Zdarza się to rzadko, ale się zdarza i wtedy choroba postępuje szybko... Wspaniała opowieśc o walce z samą sobą.
OdpowiedzUsuńIwonko, widziałam film pod tym samym tytułem, bardzo przejmujący obraz.
UsuńBardzo smutna historia. Alzheimer jest genetyczną chorobą, swoimi objawami w zasadzie nie różni się od demencji starczej. Babcia mojego męża na nią cierpiała przez wiele lat. Pamiętam jak zaczęła gasnąć w oczach. Niby silna była i serce jak dzwon, ale przypominała takie małe bezbronne dziecko, które nic koło siebie nie zrobi, które nawet zapomina mowę ludzką. Zmarła w wieku 98 lat, a co najmniej 15 lat wcześniej przestała nas poznawać :(
OdpowiedzUsuńStraszne są te choroby i tak naprawdę nie wiadomo, która jest gorsza, wszystkie potrafią dać się we znaki zarówno choremu jak i jego bliskim.
Być może moja babcia też to miała, ale wtedy mówiło się skleroza, o alzheimerze nikt nie słyszał.
UsuńMiejmy nadzieję, że medycyna poczyni znaczące postępy.
Że tak powiem niedojrzale, że starość mnie przeraża, choć coraz młodsi zaczynają borykać się z tego typu chorobami.
OdpowiedzUsuńCzemu niedojrzale? Starość nikogo nie cieszy, ale nie ma odwrotu...
UsuńWchodzę ciągle na Twój blog i kicha...wykopaliska!
Bo wszystko zależy od kontekstu, jeśli jesteś chory/chora to dupa, ale są osoby, które mają piękną starość i takie stwierdzenie dla nich to jak gołą dupą w pysk.
UsuńAle przecież ja się bardzo ładnie pożegnałam i powiedziałam, że zwijam interes ;)
starość może przerażać z różnych powodów...
UsuńDlatego tak wiele metod leczenia często nie dociera do Polski, ewentualnie jeśli już to w ograniczonej formie.
OdpowiedzUsuń:) Ja tam czasem lubię wypić porto, choć faktycznie mocne jest jak mało które wino.
Wstyd dla ludzi, którzy tak nie dbają o książki z biblioteki.
Pozdrawiam!
Leczenie w ogóle jest zbyt drogie dla zwykłych ludzi...
Usuńna Alzheimera zszedł mój Dziadek w czasach, gdy ta choroba w Polsce nie była jeszcze znana, konkretnie nazwana... ale on od samego początku wyłapał totalnego doła i nawet wyjściu na podwórko mowy nie było, a co dopiero mówić o spacerach, do tego samodzielnych... tedy więc bohaterkę Twojego posta postrzegam z punktu widzenia tej choroby jako przypadek pozytywny, w tym sensie, że walczy, próbuje normalnie funkcjonować... poza tym nader pozytywny jest ten pies, z którym spacery można uznać jako element terapii opóźniającej regres...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Myślę, że to ja trzyma przy życiu w ogóle, odkąd pamiętam biegała z psami po całym mieście...
UsuńNie wiem, co napisać. Przykre to strasznie i cholernie niesprawiedliwe...A sposób, w jaki napisałaś o chorobie, jeszcze bardziej uderza.
OdpowiedzUsuńMiałam wtedy wrażenie jakbym spotkała ducha...
UsuńBardzo przykra sytuacja. I smutna.
OdpowiedzUsuńNie wiemy, co nam pisane na starość, ale bardzo bym chciała, żeby ta choroba mnie ominęła. Ale sama już nie wiem, co lepsze, zdrowa głowa i chore ciało czy zdrowe ciało i chora głowa...
Prawdziwy dylemat, najlepiej to zachować pełnię zdrowia do końca...
UsuńKażda choroba coś odbiera. Kiedy dotyka mocno nieuchronne nagle traci się poczucie nieśmiertelności a czasem również poczucie siebie... a potem nic już nie jest takie samo.
OdpowiedzUsuńTo prawda, czuć w lepszych chwilach, że sie znika, to okropne...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńBardzo to smutne. Straszna choroba! Najgorsze jest to, że emerutura w Polsce nie pozwala zapewnić sobie całodobową opiekę, a przecież nie wszystkie dzieci na to stać.
Pozdrawiam serdecznie.
Tak właśnie jest,znajomi by zapewnić opiekę ojcu musieli zrobić zrzutkę w rodzinie, a przecież człowiek pracował ciężko większość życia....
UsuńPierwsze objawy choroby u mojego taty, były dla mnie szokiem, zresztą nigdy nie mogłam się z tym pogodzić. Wierzcie mi, nie można zrozumieć tego, że najbliższa osoba mówi od rzeczy. Uciekałam z płaczem, dobrze, że był przy mnie Bogdan... on dawał radę. A co do pamięci , raz życiu miałam naprawdę czarną dziurę w głowie, gdy po zrobionych zakupach przy kasie uciekł mi pin do karty. tak uciekł, że musiałam iść do banku i go zmienić - tamten nie wrócił do tej pory.
OdpowiedzUsuńNasza pamięć i bez poważnych chorób robi nam psikusy...
UsuńTo fakt, błoto jest spore, dziś trochę buty ubrudziliśmy, jednak jakoś potem daliśmy radę z tym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wszystko zależy od pogody, porządki w taką słotę można przypłacić chorobą.
UsuńUtracić siebie nie jest najgorsze, o wiele gorszy jest początek, gdy jeszcze ma sie świadomość, że się znika, że przestaje się być sobą, w ogóle być. Bo nie mając świadomości siebie jesteśmy jak rośliny, a jeszcze wcześniej chora osoba swoim "bezrozumnym" zachowaniem powoduje spustoszenie w sercach swoich bliskich, to jest najstraszniejsze. Nawet wielki fizyczny ból można uśmierzyć, a brak myśli jest nie do przeżycia (dla bliskich).
OdpowiedzUsuńDlatego smutne jest, że zapamiętujemy kogoś z tego ostatniego okresu życia, niestety.
UsuńSmutne. Moja babcia zawsze mówiła, że starość się Panu Bogu nie udała.
OdpowiedzUsuńto fakt i zarówno u ludzi, jak i wsród zwierząt...
UsuńAlzheimer to straszna choroba.... Człowiek powoli znika nie tylko w oczach innych, ale i swoich i to jest przerażające.
OdpowiedzUsuńTego właśnie nie chciałabym doświadczyć...i nikomu nie życzę.
UsuńNie można kategoryzować chorób, bo każda niesie za sobą cierpienie, ale myślę, że zderzenie z Alzheimerem to dramat dla całej rodziny. Smutna historia i przykra na pewno dla Ciebie, bo znałaś tę osobę jeszcze przed chorobą. Asiu, dobrego tygodnia:)
OdpowiedzUsuńByłam bardzo zasmucona jej stanem, wiedziałam od rodziny, ale słyszeć, a zobaczyć, to wielka różnica...
UsuńAż mnie dreszcze przeszły, straszne...
OdpowiedzUsuńNo mówię Ci, miałam długo do myślenia...
UsuńTo przykre i aż łezka się kręci w oku
OdpowiedzUsuń